Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość elewacja
Mnie się zdaje, że tak czy siak będzie boleć.... przy czym mniej boleć będzie rozczarowanie. Albo zdarzy ci się to samo co mi- trzecia możliwość i też bolesna- najpierw rozczarowanie, że jest inaczej niż w wyobrażeniach a potem doznanie innego rodzaju bliskości, bardziej prawdziwej niż ta z marzeń, Nie wiem czy jasno piszę, ale jestem fatalistką. Chyba, że uda ci przeżyć to tylko w marzeniach bez konfrontacji z rzeczywistością, wtedy zostanie idealny byt. Platoński ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Gdybym mogła cofnąć czas, to spotkałabym się z X później, po opadnięciu kurzu feromonów i endorfin. Bylibyśmy przyjaciółmi złączonymi tajemnicą wyobrażeń. Ale Zielonaa, co ja ci tam mogę doradzać, prócz tego żebyś za szybko nie leciała do ognia jak ćma. Masz piękne chwile i delektuj się nimi, bo życie mamy jedno. Nie namawiam cię do niczego, tylko zalecam smakowanie chwil z dojrzałością kobiety. Dziś mam dobry humor, wczoraj nieco mnie zabolało wspomnienie mistycznych chwil. Zastanawiałam się czy on też zachował takie obrazy w sercu, czy zdeptał butem i poszedł dalej. Jego sprawa, ale szkoda mi mojej energii , którą włożyłam w uszczęśliwianie tego gnoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem dziś w dobrym nastroju- jest \" moja\" pogoda jesienna, pada deszcz, na niebie chmury..... Elewacja- delektuję się bardzo tymi chwilami, smakuję je, mam zwyczajnie wielką ucztę. On jest wspaniały, jedyny, niepowtarzalny, delikatny, czuły, cudowny jako kochanek. Dziś przeczytałam Jego wczorajszego późnonocnego maila ( w domu z siedzeniem w necie nie mogę przesadzać!!) pięknymi, subtelnymi słowami opisał nasze kochanie się...myślałam, że bez dotykania będę miała orgazm... jestem w pracy a długo nie mogłam zejść ze \"szczytu\", nawet spacer w zimnie nic nie pomógł..... zresztą ciągle jestem na granicy, ciągle i ciągle gdy zaczynam myśleć co napisał!!! Czy to normalne????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
No.. normalne. Ciekawe co on tam wypisuje, ale nie będę ciekawska ;) Delektuj się i ciesz. Ja dziś mam super humor, złote pasemka we włosach, tajemniczy uśmiech, nie wiem co mnie napadło. Ot, tak sama z siebie, bez dopalaczy męskich. No, może nie do końca, bo po południu jak grom z jasnego nieba w tym nastroju podczas zakupów spadła na mnie myśl, że to nie koniec mojej przygody z X, przeczucie i groza naraz. Tak jak rok temu- po prostu nadeszła pewność, że jeszcze się spotkamy i ta myśl wywołała niepokój, ale szybko sie pozbierałam i powiedziałam " phi", bo mam dobry humor i odpędzam takie fatum póki się da. Czasem mam wrażenie, że to właśnie fatum. obym sie myliła i zaznała ciepłych uczuć a nie takich przygniatających namiętności. Co tam u reszty pań? Ja gadam jak najęta bo jestem w fazie wywalania emocji po roku ich hamowania. Wybaczcie, jeśli nudzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
No to ja Ci jeszcze ponudze Elewacja. Tez mysle duzo o tym, co mnie spotkalo i juz naprawde chcialabym przstac czuc te emocje. W sumie wywoluja smutek. Wiesz, to co czytam u Ciebie, do mnie sie nie stosuje do konca. Tzn. ja nie jestem tak strasznie zafascynowana tym, ze umiem kochac, ze jestem zdolna do Taaakich uczuc, ze je mam, ze ktos potrafi je wywolac i przez to mam takie przezycia metafizyczne. Nie, ja nie mialam takiej potrzeby, ja po prostu myslalam, ze znalazlam kogos wartosciowego (naprawde bylam slepa, ale to nie zmienia postaci rzeczy), wiec myslalam, ze znalazlam wreszcie kogos, z kim sie rozumiemy, albo moze inaczej - uzupelniamy? Mozemy sobie pomoc? Nie wiem, moze nie bede tego tak okreslac, bo to nie ma sensu. Jedno co chcialam powiedziec, to ze traktowalam te znajomosc zwyczajnie i nadzwyczajnie jednoczesnie, chcialam, zeby to bylo to cos i ostaeczne. Bo ja nie mam ochoty znow szukac, jesli o to chodzi. A maz... - niestety nie podziele nigdy zdania wiekszosci z Was, ja nie kocham meza, gdybym go kochala, nie szukalabym sobie nikogo. A tak, znow jestem sama - z tym garbem, moim mezem. (To oczywiscie porzadny czlowiek i staram sie go szanowac jak moge, ale ten zwiazek jest totalnie bez sensu). Wiec ja szukalam sensu i zwiazku z sensem. Myslalam (juz mowilam, ze bylam slepa), ze to jest to, bo... bylam slepa, bardziej chcialam niz widzialam. Ale nie o to wszystko chodzi, tylko o to, ze w przeciwienstwie do wiekszosci z Was, ktore szukacie emocji czy tam jeszcze wyzszych wibracji itp., ja raczej szukalam czlowieka. A niech sobie to zabrzmi idiotycznie - drugiej polowki. I uwazam, ze jak sie znajdzie kogos naprawde, to nie interesuja Cie juz inni. Ale byc moze.... i tu mozecie miec racje - nie ma mozliwosci znalezienia jednej takiej osoby. Elewacjo, ja bardzo chce, zeby to byl koniec mojej znajomosci. Deklaruje to chyba po raz pierwszy. Musze po prostu zrobic w sobie miejsce na cos innego, oczywiscie cos waznego, nawet jesli to sie nigdy nie zdarzy. Jakos nie potrafie zdecydowac sie na polsrodki w zadnej sprawie. Chociaz dotychczas zyje w kompromisie. To tylko kwestia czasu... Trzymaj sie Elewacja. Nie wiem, czy zyczyc Ci dalszego ciagu, jak tam sobie chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spring- wierzysz w idealną miłość, taką raz na zawsze, bez zdrad i niczego \"obok\". Uwierz mi wielka fascynacja, zauroczenie, nie powiem, że mija ale trochę powszednieje, to tak jak chleb, jest dobry ,jesz go każdego dnia ale teraz, nie zauważasz tego, że jest dobry, zwyczjnie jesz, nie zachwycasz się jego smakiem, bo to normalne, że tak smakuje i czym się tu zachwycać....powszednieje, dlatego fundujesz sobie tort i nim , jego smakiem możesz się zachwycać ale tylko od czasu do czasu, no ale to \"od czasu do czasu\" smakuje i to bardzo, nie możesz się oprzeć... ale wracasz do chleba powszedniego, bo bez niego nie możesz się obyć.... Tak więc widzisz, nie mów, że gdybyś kochała męża to nie szukałabyś albo nie poddałabyś się, gdyby się trafiły, innym wrażeniom, bo to nie jest prawda. Ja kocham męża- 22 lata razem a jednak....no przecież żyję! mam uczucia i odzywają się one we mnie czasami bardzo mocno, w większości razy mogę wszystko powstrzymać ale bywa, że czasami Nie! Może gdybym w ubiegłym roku nie sprowokowała losu to .....byłabym spokojniejsza ale czy szczęśliwsza mimo takiego cierpienia związanego z zielonym??? eeee1- być może ma rację, że jak raz zaczniesz, to znów chcesz, może dlatego znów jest ten inny On..... a może dzięki Niemu, nie cierpię..... wzbudził we mnie takie emocje, wspomnienia, poznałam Go przeszło 20 lat temu, wiem jaki był- czy Wy wiecie, że On ma zdjęcia z mojego ślubu, choć na nim nie był. Studiował razem z moim mężem....poznałam całą grupę, gdy przyjechali do mojego miasta na praktykę....wszyscy chodziliśmy wszędzie razem... rozmowy, rozmowy, imprezy, ogniska itd. Z Nim zawsze fajnie było gadać ale mnie onieśmielał a mój mąż....no przystojniak, traktował dziewczynę z szacunkiem, piękne słówka, adoracja do bólu i pięknie całował- WYBRAŁAM. Do tej pory myślę, że dobrze wybrałam, wszystko jest tak samo tylko wkradło się to....spowszednienie. A wspomnienie jest piękne.... Gdy odnaleźliśmy się na NK, zobaczyliśmy się znów na zdjęciach, entuzjam, że się odnaleźliśmy, poczułam się tak jabyśmy nasze rozmowy skończyli wczoraj, jaby zawsze BYŁ. Potrafił zawsze pięknie mówić z kobietą ( dziewczyną) o seksie też. Wtedy to mnie deprymowało, onieśmielało, unikałam GO- teraz mi się to podoba.... Mniej więcej po miesiącu wymiany bardzo przyjacielskich, z zachwytem maili, potem bardziej czułych... pierwsze wyznania, że \"tamto\" wszystko wciąż, mimo upływu czasu trwa....w pewnej chwili usłyszałam-\"kocham Cię\"....myślałam, że śnię, no przecież to nie jest możliwe- udałam, że nie słyszę ale na drugi dzień sama zapytałam, czy dobrze słyszałam- powtórzył. Zaczęliśmy się.....kochać w sieci. Jest cudownie. Ale to nie tylko sam seks, wciąż pięknie pisze o nas, o tym, co czuje. Wczoraj późnym wieczorem napisał..... \"....Witam Kochana, dziękuję Ci za cudowny seks, pełen Twojego uroku i uczucia, dziekuję za dotyk dłoni a w zasadzie uścisk, który towarzyszyłby tej rozmowie, gdyby ona odbywała się stojąc z Tobą twarzą w twarz. To byłoby takie zatrzymanie czasu ( tamtego w X ) i jego nowe puszczenie w ruch teraz. Dziękuję za to, co czuję a Ty pozwalasz mi to pielęgnować. Całuję i wiesz, że nie przestanę, bo chciałem to wyrazić kiedyś i tak bardzo się bałem. Przytul się do mnie i zaśnij. Całuję Twoje włosy, szyję i niech noc dalej nas prowadzi w swoje cudowne przezycia.....\" No tak wygadałam się... Pa CZAROWNICE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość greentea23
Witajcie dziewczyny! Bardzo chetnie dolaczylabym do Was...jesli pozwolicie;) Niestety nie zdazylam przeczytac calego tematu, ale mysle ze od teraz bede na bieząco.Jestem zoną i matka...no i kochanka. Kiedys myslalam, ze zawsze bede wierna, przykladna zona. zycie jednak pokazalo, ze czasem uczucia stają ponad rozsadkiem. Z czasem trwania malzenstwa, zaczelo mi czegos brakowac w zyciu. Moj maz przestal sie starac i traktowac mnie jak kobiete. W jego oczach jestem dobra mama dla naszej coreczki, dobra gospodynia, kucharka, sprzataczka....ale nie " piekna kobietą". Nie pamietam juz kiedy ostatni raz uslyszalam od niego slowa" jestes piekna"...ehh...moze to glupie ale brakuje mi tego podziwu w jego oczach. To ze nasze malzenstwo nadal trwa, wynika chyba tylko z przyzwyczajenia, wygody...hmm niewiem...z poczucia obowiazku: mamy dziecko, musimy je wspolnie wychowac. Jemu jest bardzo wygodnie. To jest taki typ czlowieka, ktory nie oczekuje zbyt wiele od zycia. Usiasc po pracy przed telewizorem i napic sie piwka...to go uszczesliwia. Wszelkie moje rozmowy na temat moich uczuc i tego co ja oczekuje konczyly sie zawsze tak samo. Z jego strony padaly slowa: nie marudz, o co Ci chodzi? I tak w koncu ja odpuscilam, zaczelam zyc swoim zyciem, wychodzic, poznawac nowych ludzi i ........zakochalam sie:) Mam nadzieje, ze przyjmiecie mnie do swojego grona i bede mogla z wami dzielic smutki i radosci. W rzeczywistym swiecie nie ma takich ludzi ktorym moglabym o tym wszystkim opowiedziec. Pozdrawiam Was gorąco!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
greentea- no to teraz zostałaś także koleżanką. Tu możesz pisać wszystko, znajdziesz takie czy inne rady, znajdziesz z całą pewnością zrozumienie. Czarownice z tego topiku, to fajne babki, żywe z krwi i kości ........ Gdzieś nam się zapodziała eeee1, glizda, zagubiona ale......wrócą , tak jak wróciła spring... WITAJ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
greentea23 witamy, zapraszamy.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość greentea23
Dziekuje za przyjecie mnie do Waszego milego grona:D Moze w takim razie tak w skrocie napisze o tym co mi lezy na serduchu. Otoz, jestem za granica, poznalam tu niedawno faceta, jest Słowakiem...ale mowi dobrze po Polsku. Jest romantyczny, czuly, mily i ma w sobie cos co mnie do Niego przyciaga...i szczerze mowiac nie wiem co ma z tym dalej zrobic;( Spotkalismy sie 3 razy, on sie mna zachwyca i bardzo mu zalezy, ale z drugiej strony mowi ze boli go to ze jestem mezatka. Nie chce nikomu komplikowac zycia, nie chce zeby ktos przeze mnie cierpial. On jest dobrym czlowiekiem i zasluguje na szczescie...a co ja mu moge dac? Tlumaczylam mu to...ale on mimo to prosi o spotkanie ze mna. A ja nie potrafie odmowic, bo czuje sie przy nim cudownie...nie do opisania. Nie wiem co zrobic, czy zakonczyc to teraz i jakos zapomniec, czy po prostu "zyc chwila" i cieszyc sie tymi spotkaniami...Prosze napiszcie szczerze co o tym myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
greentea- wszystkie wiemy jak to jest, rozumiemy też, co możesz czuć. Wiesz jednak, że jest taka ewentualność, że możesz cierpieć w przyszłości, z tego powodu, że ON Cię zostawi lub jeśli mąż wszystko odkryje... znasz jego reakcję, co gotów byłby zrobić? Piszesz, czy zerwać z NIM teraz i jakoś zapomnieć- myślę, że i tak już jest za późno i tak już chcesz JEGO obecności a pustkę odczuwałabyś gorzej niż teraz brak zainteresowania ze stony męża. Ja nie zrezygnowałabym z NIEGO. Te chwile, które teraz przeżywasz są piękne a przecież życie składa się z chwil i najważniejsze aby w nim tych pięknych jak najwięcej. Jeśli nie chcesz się rozwodzić to bądź ostrożna, rób wszystko tak aby mąż nigdy nie odkrył prawdy. Mieć kochanka to nie tylko sama radość z tego, że się Go ma, samo szczęście to także DUŻO PRACY aby zachować pozory, że nic się nie dzieje, że wszystko jest normalnie. Jak zwykle wybór należy do nas samych \"... raz wybierając, całe życie wybierać będziesz...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość greentea23
Dziekuje zielonaa. Wiesz...ta sytulacja trwa dopiero tydzien. Raz mysle, ze to nie ma sensu, ze w koncu zle sie to skonczy...a innym razem, ze wlasnie warto dla tych nawet krotkich chwil, zeby to trwalo. On dzis wyjechal do swojego kraju, na 3 tygodniowy urlop. Powiedzial mi wczoraj, ze bedziemy mieli troche czasu, zeby podejsc do tego z dystansem i przemyslec wszystko na spokojnie. Bardziej boje sie chyba, ze on nie zniesie tej sytulacji, niz ze ja sama zrezygnuje... Na pewno wiem jedno, wiem ze moje zycie sie odmienilo, ze mimo tego ze w domu czuje sie samotna i niepotrzebna...to poza nim jest ktos kto na mnie czeka. Ktos do kogo moge pojsc i chociaz na chwile zapomniec o tej szarosci jaka panuje w moim zyciu, czuc sie szczesliwa, kochana i potrzebna...to tak wiele dla mnie znaczy. Pytasz co moj maz zrobilby, jak by sie dowiedzial. Mysle, ze nie wybaczylby i kazal sie wyprowadzic. Staram sie byc ostrozna. Nie jest to trudne, bo on kompletnie nie interesuje sie tym co ja robie, gdzie wychodze i z kim, kiedy wracam itd. Czesto mysle, ze jest zadowolony jak nie ma mnie w domu. Ostatnio wrocilam po 6 godzinach ze "spaceru" a on ledwo zauwazyl, ze weszlam do domu. Siedzial i gral w te swoje gry komputerowe. W koncu sie ocknol, i zapytal zdziwiony: "To juz wrocilas??? " Nie zdazylam jeszcze poczytac dokladnie, jaka jest Twoja sytulacja w zyciu, bo topik jest dosc dlugi...ale postaram sie to jak najszybciej nadrobic:) Pozdrawiam cie gorąco i dziekuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elewacja
greentea23, witaj Ja nie doradzam ci nic, ponad to co już tu pisałam... Za wszystko trzeba płacić, a najwięcej kosztów ponosi człowiek wrażliwy. -------------- Spring- teraz rozumiem cię lepiej. To znaczy kwestię poszukiwań " drugiej połówki", partnera... i twoje rozczarowanie. Nie dziwię się że tak bardzo cię zabolał przebieg ten znajomości. Przy takich nadziejach trudno jest szybko zmienić przebieg toru myślenia, ale jesteś już na dobrej drodze. Nie szukaj niedostępnych facetów w internecie :) Ja od początku wiedziałam że nie szukam, nie chcę, nie potrzebuję, nie porównuję . Broniłam się ale byłam zahipnotyzowana, miałam poczucie beznadziejności i fatum . Może ktoś nie wierzyć w fatum, tak jak ja jeszcze rok temu, ale na własnej skórze przekonałam się, że czasem niezakończone sprawy z przeszłości mają silniejsze macki od tych, które znamy z teraźniejszości. Całe szczęście, że to zostało tajemnicą, że udało mi się w sensie formalnym zakończyć i teraz zanosi się na to, że przez jakiś czas będę pusta jak dzwon bez serca. Tak mi z tym źle, że nie poznaję siebie, ale twardo się trzymam. Pomaga mi postawa X bardzo konsekwentna, zero kontaktów. Trochę to boli, ale skoro on taki bezwzględny to zderzenie z tak wyrozumiałą babką jak ja grozi zmiażdżeniem, lepiej się ewakuować na bezpieczną odległość. ------------ Zielonaa, widzę, ze już wpadłaś na amen. Jest takie powiedzonko, które babcia powtarzała : " Chłop mowny, kot łowny" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
nie szukam niedostepnych facetow w internecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Witam z rana przy kawce..... własnie wychodzę (mam nadzieję) z trzydniowego wielkiego głebokiego dołka. Zadziwia mnie jedno , jak czysto technicznie zaczynam do tych moich dołków podchodzić, Zdarzają się dzieki Bogu raz, dwa razy w miesiacu a spowodowane głównie tym że ciężko przechodzę tzw. zespół napięcia przedmiesiączkowego (jestem rozwalona totalnie nienadająca się absolutnie do ludzi, jak znacie na to sposób to bardzo proszę). Jest tak,,,ooo zaczynam być strasznie milcząca, niewielka gorączka, łzy bez ostrzeżenia i ta ciągła upierdliwa myśl o wiadomo kim.....w głowie myśl przeczekać, tylko dzień dwa i wszystko wróci do normy,,,oo łzy no tak to płacz, płacz to cie oczyści..nagły ucisk w gardle...fala żalu i poczucia krzywdy uderzająca z nienacka.....jeszcze dzień dwa i wszystko wróci do normy...Najciężej jest z kontaktami z ludźmi w tym czasie, pracuję z ludźmi ...a oni od razu jak mnie tylko widzą choć badzo się staram pytają "a co ci jest?' "cos ty taka dziwna dzisiaj?" itd, itp..... greentea23 nie wiem co Ci doradzić...jak Cię dopadło to uczucie to chyba i tak przepadłaś. Co do męża, on chyba ma problem ..... wielu mężczyzn wpada w uzaleznienie od komputera...jedni poświęcają każdą chwile na gry ...inni na flirty przez neta.....może on cię kocha nadal tylko zwyczajnie ma problem , trzeba rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać . Mój tez zaczął rozmawiać dopiero jak było zdecydowanie za późno. Teraz dzwoni, pisze, czasem kiedy rozmawiamy ja normalnie widzę że on ma łzy w oczach...rozumiecie on ma łzy kiedy temat schodzi na wiadomo jaki...a jak ja się w tedy czuję?.....Ja widze jak on mnie kocha, jak robi wszystko żebym była zadowolona a jaksiężniczka co????? Nic, czy ja nie umiem docenić tego co mam? Dlaczego tak jest? Tak bym chciała poczuć coś mocnego do niego, dlaczego tak mi ciężko coś z siebie wykrzesać, nawet dobre słowo. Tamtego zasypywałam czułościami, wyznaniami a tutaj wiem że on tego potrzebuje (w końcu do cholery jest na drugim końcu świata)że chciałby usłyszeć jakieś zapewnienie z mojej strony, zwyczajnie zobaczyć jakiś gest z mojej strony...a ja blokada, jakby wszystkie dobre słowa mysli uczucia ktos mi wymazał z tej mojej pustej głowy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
i dziewczyny powtórze się po raz nie wiem który ..cieszcie się , że oni sa daleko od Was....Ja ostatnio całkiem przez przypadek odkryłam , że nas nie dzieli odległość 150metrów, nasze sypialnie dzieli zaledwie 50METRÓW!!!!!!!!!! Ta bliskość jest zabójcza, jak można zapomnieć jak się to widzi codziennie? Przeciez mnie czeka całe życie obok nich....Ogólnie jest nieźle, zwyczajnie zyję, funkcjonuję ale nie mam mozliwosci odcięcia się od tego co było...i tak dziś, jutro , pojutrze wszystko wraca bo zwyczajnie zyjemy za blisko siebie....chcąc nie chcąc obserwujemy swoje życie i możemy udawać wszyscy że tak nie jest, jestesmy tylko ludźmi. Ciekawe jak długo tak mozna? To wbrew wszystkiemu, jak jestes narkomanem to trzeba cię odseparować od narkotyków...a ja mam je pod nosem. Jak ci ktoś podłozy szpilkę pod tyłek a ty na nia usiądziesz, to co zrobisz? wyrzucisz ją , pomasujesz się i zapomnisz jak najszybciej....A co jak szpilka mieszka 50 metrów od ciebie.....co za bagno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czarownice- wszyscy dążą do szczęścia a my, Czarownice zawsze chcemy je sobie wyczarować, lecz myślę, że bywa iż nasze czary czasami tracą moc jeśli w grę wchodzi uczucie i.... też cierpimy! Chyba w sumie nie jesteśmy złymi kobietami, zawidło nas coś w życiu, jest inaczej niż myślałyśmy a my chcemy być.....SZCZĘŚLIWE!!! \"...Czy naprawdę o to w życiu szło? Matki, żony i kochanki, wczoraj koleżanki, do tej układanki nie pasują już. Spadły płatki ususzonych róż. Żegnaj, bye, bye! Dawno już wypłowiał z serca TAMTEN MAJ. On był kot a ty pies, potem wanna łez. WSTAWAJ ZNOWU, PRZY TAPCZANIE ROŚNIE BEZ. Cześć, do widzenia! Pamiątki precz, dalej w kąt! Bzdura zwątpienia CZAS NARESZCIE NAPRAWIĆ BŁĄD. WITAJ, hej-ho! Wnet WESOŁO będzi w koło ho, ho Matki, żony i kochanki, Dzisiaj HULIGANKI, dosyć mają wreszcie tej skakanki I DO TANGA ZROBIĄ PIERWSZY RUCH. Do zobaczenia! DNIA NIGDY NIE WYPUŚĆ Z RĄK, ZBIERAJ MARZENIA, LOS ZAŚPIEWA CI NOWY SONG...\" Dużo w tym prawdy o nas- tak postępujemy!!! Elewacja- \"chłop mowny- kot łowny\".... no dobrze niech Ci będzie ale ten \" kot łowny \" ma serce, w którym ja jestem tak długo, mimo wszystko i widać, że On też nie był mi obojętny skoro w momencie gdy się odezwał poruszył tę czułą \"strunę\" w mym sercu.Dzięki Niemu mam uśmiech na twarzy, problemy maleją, jestem...lepsza dla innych.Wczoraj mu napisałam, że się cieszę, że przez tyle lat były chwile kiedy myślał o mnie- Jego odpowiedź- cudowna i WIEM, że PRAWDZIWA! (On czasami pisze trochę \"kwieciście\" ale jest w tym uroczy) \"...Witam Kochanie, miło jest wiedzieć, że można być z drugą osobą, która do każdego słowa dołącza nie tylko uśmiech, serce ale całą siebie. Przecież Ty jesteś w stanie zastąpić nie tylko całe sklepienie nieba, porawisz być wszystkim. Xyxy, gdybyś wiedziała, jak często myślałem co robisz, jak upływa Ci czas, to byś się zdziwiła. To zawsze było we mnie i teraz wiesz jak bardzo...\" I cieszę się , że tak jest, oczywiście mam pewne obawy, o których pisałam ale cieszę się, że On JEST. Piszesz, że czujesz się jak dzwon bez serca....wiesz co, wierzę, tak jak Ty a do tego myślę, że też na to czekasz aby znalazł się jakiś ludwisarz, który uzupełni serce w dzwonie.... Jestem szczęśliwa i CHCĘ aby wszyscy tacy byli!!! Greentea- tydzień....no tak, to może być nawet długo ale widzę, że intensywnie bo trzy razy spotkanie.... wskoczyłaś z miejsca do rwącej rzeki! Zrobiłaś chyba to, co ja w ubiegłym roku, to było szaleństwo, potem cierpiałam bardzo. Znalazłam topik \"jak zapomnieć o nim\" a tam świetne dziewczyny, które mi pomogły ( moja historia str. 87 lub 88) \"wyleczyłam\" się, teraz nawet z tamtym normalnie rozmawiam a motyle odfrunęły. Teraz pojawił się Ktoś z przeszłości, odnaleźliśmy się na NK. Jest cudownie, maile, sms-y telefony no i jak do tej pory.....seks w internecie........ Dzieli nas 300 km ale Poznań- Warszawa to bardzo gorąca linia!!! eeee1- kobieto, gdzie jesteś, tak się nie robi koleżankom, to samo dotyczy -zaginionej, no bibi odzywa się trochę, spring- wróciła ale się ciągle miota, dobrze, że choć jest elewacja. glizda- niepokoimy się o Ciebie, wyczuwam, że coś jest nie tak, zostałaś zraniona, dlaczego szpiegowałaś męża... czasem lepiej nie wiedzieć..... Pozdrawiam Was CZAROWNICE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, bibi- jesteś, nie bądź tak niecierpliwa, daj działać czasowi. Przecież ja z zielonym, też mieszkam na jednym osiedlu i co.....JUŻ JEST OK! Już nie chcę tak strasznie aby choć mnie przytulił, jego widok już mnie nie "rozwala" to prawda, traktuję go inaczej niż pozostałych ludzi ale.... nie ma BÓLU!!! CZAS, CZAS....on Cię uleczy. Co do męża to Cię dobrze rozumiem, trudno wykrzesać z siebie ten żar, mimo, że wiem ,że przecież go kocham i tylkoz nim chcę być... Też mam ten problem i.... może dlatego szukam.... aby poczuć ten żar a.... teraz czuję ale znów do kogoś innego......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Zielona - ale mnie przechrzciłaś! Na zaginioną ha ha! już się odnalazłam. Ciągle Was czytam, uzależniłam się juz od tego topiku, ale mam mało możliwości pisania, w domu - dzieciaki przy kompie, w pracy - ciągle ktoś wchodzi. Kurcze widzę dziewczyny, że może to jesień tak na nas działa, bo mnie też dopadł potworny dół. Gdy zobaczyłam dziś jego auto pod firmą, to łzy same poleciały ciurkiem. Niestety Bibi ja też czuję jego obecność w pokoju kilka kroków ode mnie i wiem, że nie "zadrynda" już do mnie z ciepłym słowem, zadzwoni do niej. Nie zrozumcie mnie dziewczyny źle, ja po tym wszystkim nie byłabym w stanie się do niego nawet przytulić, nie chcę go widzieć, wychodząc z pokoju sprawdzam najpierw, czy przypadkiem nie natknę się na niego, więc dlaczego do cholery ciągle ten ból, tęsknota... Kompletnie nie rozumiem siebie. Po co ja tak bezgranicznie zaufałam? To był szmat czasu razem, łączyły nas nie tylko namiętność, ale też wspólne zainteresowania, sprawy zawodowe jednej osoby stawały się sprawami drugiej. Jakim on jest człowiekiem ,że mógł przez te cały czas łączyć mnie z nią. To coś innego niż łączenie z żoną, gdy zawsze można uzasadnić to dziećmi, wspólnymu finansami, rodziną itp itd. Kiedy ja za nim tęskniłam, on spędzał miło czas z nią, a ja tak wierzyłam jego słowom, które potwierdzały czyny, maślanym oczom. Teraz mam koszmar codzienności. No i dołączę do grona... mąż... dobry człowiek, pracowity, kocha mnie, tak bardzo cierpiał, gdy podejrzewał, że dzieje się coś niedobrego.... a ja? Koszmarna zołza nie potrafiąca docenić tego co mam, zero namiętności do niego, beznadziejny, rzadki seks. Staram się, ale ta blokada psychiczna i ciągle w głowie tylko ten dupek. Greentea - Ty już wpadłaś i cokolwiek pisałybyśmy, to nie pomoże, niestety bolesna prawda - będziesz teraz tworzyć swoją historię, pisz będziemy z Tobą cokolwiek będzie się działo i w zczęściu i (czego Tobie nie życzę) w złych chwilach. Każda z nas napisze co innego, w zależności od sytuacji, w jakiej jest obecnie. Nasza szalona Zielona, bujająca obecnie wysoko nad ziemią powie Tobie - łap chwile, inna - nie rób tego, bo konsekwencje mogą być niewspółmierne do chwilowych radości. Pamiętaj tylko o jednym, postaraj sie zachować jakąś cząstkę tylko dla siebie, nie oddaj siebie całkowicie!!! Niezależnie jak najwspalnialszy na świecie byłby on w Twoich oczach. Uwierz, każdej z nas wydawało się, że trafiła na ideał. Najważniejsze żebyś juz na poczatku założyła, że może być i tak, że nie będzie " żyli długo i szczęśliwie" i zastanowiła się, czy masz dość silną psychikę, aby ewentualnie przez to przejść. Zielona - nareszczie trochę innych słów! Wreszcie przyznałaś, że co do męża to też nie jesteś tak bardzo wylewna i czuła, mimo, że go kochasz. Przyznam szczerze, że jednak nie potrafiłam zrozumieć sytuacji, że potrafisz być jednakowo gorąca do obu naraz i nawet powoli zaczynałam wierzyć, że tak można. Elewacja - Ciebie podziwiam, jesteś silną babką. Te kary przyznawane sobie za użalanie się nad losem, siła, aby przerwać ten związek, moimo cierpień, analiza i wyciąganie wniosków, no, no, tak trzymaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość greentea23
Witajcie kolezanki! Przede wszystkim dziekuje, ze tak serdecznie mnie przyjelyscie i wspieracie. Ciesze sie, ze Was znalazlam, ze moge tu napisac o swoich uczuciach i spotykam sie ze zrozumieniem...nie jestem z tym odosobniona. Jak czytam niektore posty, to prawie tak jakbym czytala sama o sobie... Elewacja, masz racje, wiem...za wszystko trzeba placic! I wiem, ze ja rowniez bede musiala zaplacic, tak podpowiada rozsądek...tylko to co jest w sercu jest chyba silniejsze od tego co w glowie:( bibi76 rozmawialam ze mezem sto razy, mowilam mu jak mnie to boli, ze nie spedza ze mna czasu, zeby choc czasem spedzil wieczor ze mna, a nie przy komputerze, albo przed telewizorem. Prosilam, plakalam, gorozilam...nic nie pomagalo. On mowil, ze postara sie to zmienic, ale wcale sie nie staral. Opowiem Ci historie z przed pol roku: poznalam kolege meza, bardzo dobrze nam sie ze soba rozmawialo, zaczelismy sie czesciej spotykac. W prawdzie nie bylo to uczucie takie, jak przezywam teraz...ale czulam, ze jest mi bliski, ze mnie rozumie i docenia. Byl chyba bardziej moim przyjacielem, niz kochankiem. Czasem spotykalismy sie w wiekszym gronie: on, ja, moj maz i kilkoro innych znajomych. Wszyscy widzieli, ze miedzy nami cos jest...to bylo widac na odleglosc. Tylko moj maz tego nie zauwazal. W koncu znalazl sie jakis "zyczliwy" i opowiedzial mezowi ze widzial jak sie do siebie przytulalismy. Ja nie zaprzeczalam, powiedzialam mu o wszystkim i krzyczalam ze mam dosc takiego malzenstwa, ze w koncu znalalz sie ktos z kim moge porozmawiac, spedzic milo czas...i ze niczego nie zaluje. Powiedzialam mu, ze nasze zycie tak wyglada, ze nie bedzie mi zal, jesli sie rozstaniemy i jesli chce to moze skladac papiery o rozwod, a ja z milą checia je podpiesze...Prawde mowiac to nie wiem, co wtedy we mnie wstąpilo. Poczulam w srodku taki wielki zal do niego i wykrzyczalam wszystko to co mnie bolalo. A on mial wtedy takie wielkie oczy...w koncu dotarlo do niego to, co nie docieralo przy wczesniejszych rozmowach. Obiecal mi, ze zrobi wszystko zebym byla szczesliwa, ze sie zmieni...ze wszystko sie zmieni...No i zmienilo sie...na 2 tygodnie! A potem wszystko powoli zaczelo wracac do normy, a on zachowuje sie nadal tak samo jak kiedys. Tak jakby juz zapomnial co sie wydarzylo...Ja juz po prostu nie mam sily...i wiary w to, ze on sie zmieni na stale:( Zielona, przeczytalam wczoraj kilka stron tego tematu, oraz Twoja historie z "Jak zapomniec.." Wiesz...mysle, ze postopilam troche podobnie jak Ty. Znalam GO wczesniej tak przelotnie, z widzenia tylko. Tamtego wieczoru spotkalismy sie na dyskotece. Widzialam jak na mnie patrzy, potem zaprosil do tanca...Chcialam sobie chyba udowodnic, ze jestem atrakcyjna kobietą i potrafie jeszcze kogos uwiesc. To wszystko sie tak szybko potoczylo...tance, pocalunki, komplementy...potem on nie wiem skad, wyczarowal dla mnie kwiaty...odprowadzil do domu...i na tym mialo sie skonczyc. Umowilam sie z nim na nastepny dzien, zeby ustalic ze to co sie stalo tego wieczoru nic nie znaczylo i ze nie chce sie angazowac. Ale zanim zdazylam mu cokolwiek wytlumaczyc, to juz bylo "po mnie". On zaczol mnie calowac, przytulac...ten jego dotyk mnie zniewalal...poczulam motyle;) Zapomnialam o wszystkim co mialam mu powiedziec, to juz bylo nie wazne....nieaktualne. Liczylo sie tylko to, zeby byc blisko niego. I tak umowilismy sie na nastepne spotkanie...i potem na nastepne....Boje sie jak to wszystko sie dla mnie skonczy, tym bardziej jak przeczytalam o Twoich przezyciach. Wiem, ze bardzo cierpialas. Jak wczoraj czytalam Twoja historie to wyobrazalam sobie siebie...tak samo cierpiaca za kilka miesiecy. Przeraza mnie to, ale niestety chyba nie na tyle, zeby z Niego zrezygnowac;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elewacja
No to się rozpisałyście kobiety! Teraz musze zmykać pilnie, ale koniecznie chcę dopisać, że choć różne są nasze historie to jedziemy na tym samym wózku " zakazanej, tajemnej miłości" . Czytam i wczuwam się , poznaję różne historie... Chciałam jeszcze napisać Spring i Zieloneej, że po prostu mam takie ironiczne poczucie humoru , ale to nie złośliwość, ani brak empatii, bo wobec siebie też bywam często dość " brutalna", zatem Spring- akapit o szukaniu niedostępnych facetów był z przymrużeniem oka. Podobnie o " kocie łownym" :)) Zagubiona- masz rację, zostawcie sobie część tylko własną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
też się pod tym podpisuję, nie zatrać się cała dziewczyno....Zostaw kawałek siebie dla siebie.....dla Twojego własnego dobra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
greentea- i nie zrezygnujesz, zrobisz wszystko aby przezyć chwile szczęścia. Cóż , że rozsądek nakazuje co innego i ja też powinnam Ci powiedzieć zupełnie coś innego..... wiem jednak jak to wygląda, wiem jak ja sama postępuję....cały czas mam cierpieć nie mając, to już wolę być szczęśliwa a czy będę cierpieć? Może tym razem jednak nie, nie wiemy co planuje nam los! I chyba to dobrze, że nie wiemy tego i Ty greetea też nie wiesz....czy masz sobie odmawiać ciągle szczęścia, kiedy go właściwie nie masz??? zagubiona-zaginiona, bo rzeczywiście zaginęłaś! Ale masz rację potrafię być szalona ale wtedy czuję, że chce mi się żyć i....wszyscy wokół na tym korzystają. Co mam dziewczynie napisać, że ma to skończyć.... i tak nie posłucha! A Ty jeszcze zobaczysz jak postąpisz jak los postawi Cię przed kolejną próbą.... zapomnisz, tak jak ja, jak cierpiałaś i znów .....jedno co w tym dla nas dobre to, to, że przestaje BOLEĆ! Wiesz, co do mojego męża, kocham go- powiesz, nie na tyle aby nie mieć innego.....ja zawsze kocham inaczej w nic się nie angażuję... raz ( dawno) zdradziłam bez miłości, bo myślałam, że on mnie zdradził, w ubiegłym roku drugi raz bo.... wtedy się zakochałam....i wiem, że można kochać więcej niż jednego faceta a.....teraz... to w zasadzie nie jest zdrada, takie kochanie się w sieci, choć myślami pewnie tak i jest mi cudownie zaangażowałam się, brakowałoby mi tych maili, JEGO ale....na 100% nie wiem czy kocham!!! 22- lata jestem z mężem, jest codzienność, ten żar trochę przygasł i chyba dlatego to wszystko ale nie chcę być z nikim innym i mimo wszystko, nie chcę go zranić. Jestem słaba, nie umiem się oprzeć uczuciom ale też nie chcę zranić uczuć męż, dlatego robię wszystko aby nie wiedział. Wiem, to okropne! Wiem też, że jakby mnie nie kochał to nic nie podejrzewałby ale przecież widzi u mnie zmiany i.... dlatego czasem jest niespokojny. I wiesz, gdy jesteśmy razem w łóżku, po tylu lach, jest wciąż tak samo... to z nim wznoszę się na wyżyny rozkoszy, on wie, co robić z moim ciałem aby szalało, odpływało z ziemi....... No i dlaczego tak?- NIE WIEM! Ale przecież nie rzucam się na każdego i nie zkochuje się codziennie..... NIE WIEM- w końcu dlatego TU jestem z WAMI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny- Ona ani kawałeczka dla siebie nie zostawi, jeśli kocha , to całą sobą- JAK KAŻDA Z NAS....rozum wtedy śpi, przecież PAMIĘTACIE!!!!!! A serce jest GŁUPIE!!! I do tego te MOTYLE, a może nawet , jak mówi mój warszawiak " tabuny mustangów"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
no my wiemy że nic nie zostawi dla siebie, ale chociaż tak mądrze popiszemy......hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bibi- Ty diablico... nie ....Czarownico!!! Chcesz być jeszcze kłamczuchą.... że tak niby można coś zostawić?! Ona wie co ją czeka a jednak to ZROBI.... i to nie raz, jak ja, eeee1 a .... każda z Was w przyszłości.....choć mówicie NIGDY WIĘCEJ..... I tak spotkamy się na Łysej Górze, tylko.... nie chcę diabła tam wolę nasz SABAT! Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Noooo, widzę, że szalejecie pod moją nie obecność. Spring, cieszę się, że się odnalazłaś. Choć miałam nadzieję, że masz TO już za sobą, czas, musisz dać sobie więcej czasu lub ..... znaleźć "lekarstwo" na smutki. Zielona, Ty jak zwykle szalejesz. To dobrze, bo co nam zostało innego. Trzeba cieszyć się każdym dniem i korzystać z tego co daje mam los - starając się nikogo przy okazji nie skrzywdzić. Bibi, w sumie to zazdroszczę Ci, że masz męża daleko, mój tak mnie wkurza, że sama bym wysłała Go na księżyc. Zagubiona/Zaginiona, ja mojego Poznaniaka nie widziałam już tyle czasu, że powoli zapominam Jego twarz. Może to dobrze, ale chciałabym wiedzieć, że chociaż żyje. Pomimo tego, że związek już się skończył, że rozstanie było bolesne - to tak naprawdę zawsze będziemy interesować się losem naszych "miłości". Zielona, dla mnie droga Warszawa/Poznań jest już nie do przebycia. A co u mnie? Przeważnie mąż mnie strasznie wkurza, ostatnio ma jakieś złe dni, wydziera się na mnie nie wiadomo o co więc ja w odwecie nie odzywam się do Niego wogóle. Taki nowy wzór małżeństwa. Ale śmiertelna cisza albo wrzaski. Ciekawe jak to się skończy. Moja sms -owa przyjaźń trwa. Chociaż ostatnio powiało nudą. A może za długo to już trwa.... hihihihih Elewacja, wyszło na to, że jesteś tu najbardziej logicznie myślącą babką. Ale przyjdzie pora na Ciebie i stracisz główkę, zobaczysz, hahahaha Greantea - witam Cię serdecznie w naszym gronie. I nic Ci nie powiem, bo i tak wiem, że wpadłaś jak śliwka w kompot i szybko się z tego nie wykaraskasz. No i doszłam do wniosku, że jesteśmy wszystkie okropne, wstrętne i za to Was uwielbiam. Strasznie za Wami tęskniłam. A gdzie nasz szpieg komputerowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Greentea - zmieniłam niechcący Twój nick - bardzo przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej, widzę że jesienne przesilenie chyba powoli mija, bo jesteście aktywne. A ja myślę, że można zostawić kawałek siebie. Nie zgadzam się z wami , o! Dla mnie tym kawałkiem siebie był dystans i pewne złośliwe poczucie humoru. Nawet kiedy unosiłam się nad ziemią to widziałam siebie z boku, czujnym okiem rejestrując nieco drwiąco swoje uniesienia. Potem, już po boleści rozstania ratował mnie ten punkt widzenia, np. porównywałam moją znajomość do związku Nikodema Dyzmy z panią Niną ( pamiętacie?) i to mnie rozbawiało, bo wobec siebie trzeba być szczerym i czasem bezlitośnie trzeźwym. Może dlatego udało mi się przerwać tę znajomość, chociaż serce boli ale nie można sie nad sobą rozczulać do licha. Inna rzecz, że tak jak Zielonaa przez myśl nie przeszedł mi rozwód, pięknie i mądrze Zielonaa porównała sytuację do chleba i tortu. No, ale mój tort to był raczej " czarny chleb, czarna kawa", romans pozbawiony ozdobników i czułych słówek i.. trafiła kosa na kamień. Gdyby trafił mi się ktoś prawiący czułe słówka to wysłałabym go na bambus. Jak widać- różne są kobiece deficyty i potrzeby. greentea23- Zielonaa ma rację, nic cie nie powstrzyma, ale gdybyś chciała tego, to udałabyś sie na forum Radia Maryja a nie tu do czarownic, które jedyne co ci mogą dać, to swoje doświadczenia ( statystyki mówią, ze bolesne przeważnie) no i rady jak to przetrwać a ja namolnie dokładam jeszcze radę, aby jeśli już w to wchodzisz to świadomie, tak żeby zmienić coś w sobie, w swoim życiu. Pozdrawiam was serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×