Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość elewacja
Tak :)) takie spotkanie się po roku to nawet fajny pomysł. Ciekawe co się zdarzy za rok? Umówmy się, ze napiszemy sprawozdanie 8 października 2009. Czy początek jesieni będzie równie ciężki jak teraz i rok temu ? W zeszłym roku wrzesień i październik były dla mnie chyba najtrudniejsze w życiu z powodu bardzo traumatycznych przeżyć o których nie chcę nawet pisać, ale związane to było z kłopotami zdrowotnymi w rodzinie. Niestety, tak jak teraz wiem, ze pisząc o uczuciowych zawirowaniach znajdę zrozumienie, bo same tego doświadczyłyście, tak z tymi przeżyciami muszę pozostać sama. No i właśnie wtedy, pod koniec października gdy wszystko się rozegrało, wypaliło mnie, wykończyło, gdy już wszystkie nadzieje upadły i trzeba było zacząć coś nowego... pojawił sie ON. Po 20 latach!!! Ja to uznaję za rodzaj mutacji w moim życiu. Czasem gdy organizm jest osłabiony i niestabilny- pojawiają się czynnik, które go zmieniają. Tak mogę określić swój stan psychiczny wówczas- jako podatny na mutację. Gdyby On sie zjawił tydzień wcześniej albo później - to nic z tego by nie było. Ale los szyderca pozwolił Mu sie prześliznąć do mojego życia. I wszedł w moje życie jak wirus do chorego organizmu. I potem się zadurzyłam, uciekłam od mojego smutnego życia i niespełnionych nadziei związanych nie tyle z uczuciami, bo tu jak pisałam- wszystko było dobrze, ale związanych z sytuacją życiową. Mój mąz jest naprawdę świetny, dla mnie jest idealny niemal, ma swoje wady jak każdy, ale one mnie raczej rozczulają niż denerwują. A zatem jak to się stało, że uciekłam do niego w jakimś sensie? Teraz o tym myślę, dziewczyny, analizuję. Chyba mi trzeba było zaznać radości, takiej samowoli, niezależności, pozwolenia sobie na głupoty, na ryzyko, na zabawę. I to drogo kosztowało, ale nie żałuję. To jest właśnie sedno mojej " przygody", że nie żałuję i że od początku, kiedy poczułam ze wpadłam to w tle przewijała się ciągle przestroga żeby nie zniszczyć sobie życia a doświadczenie wykorzystać tak żeby mnie wzmocniło i wzbogaciło. Analizowałam czy mnie na to stać. Powiedziałam ze mnie stać :) Piszę tu do was, bo czuję sie taka samotna z tą moją tajemnicą i smutkiem narkomana, który sam się musi odtruwać brutalnie. Życie znów upomina się o mnie a ja wolałam prowadzić gdzieś na boku, przez prawie rok życie alternatywne, gdzie nie było miejsca na troski... do czasu. W sumie to nie wiem kto zerwał- ja czy on... To dziwne, ale mam wrażeniem, że on już miał dość, ale nie chciał mnie ranić, więc zaczął się tak zachowywać, żebym ja to zrobiła... I ja to zrobiłam, To już dwa miesiące a ja ciągle o NIm myślę, może mniej, może bardziej się dystansuję, ale jednak. Kiedy to przejdzie? Zielonaa- masz szczęście z tym twoim towarzyszem od mailowania... Ja też chciałabym teraz pobawić się tak niezobowiązująco, klin klinem to ponoć najbardziej skuteczna metoda. :) A co do schudnięcia to korzyść dodatkowa, ale w moim wieku to jednak lepiej wygląda się bardziej krągło! trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
JA nie chcę Cię kochana załamywać, to dwa miesiace....u mnie 9!!!! , więc nie wiem ile to trwa...pewnie zależy to też od wrażliwości każdej z nas i wielu, wielu innych jeszcze czynników....Ja dzisiaj mam bajeczny humor, On jest w mojej głowie ale gdzieś już w tle ....co bedzie dalej nie wiem......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Elewacja - może nie jesteś taka odosobniona z problemami zdrowotnymi. Napisałaś kiedyś, że masz chore dziecko. Ja też mam i co gorsza choroba ujawniła się rok temu, w okresie, gdy był On... Mam wyrzuty, że to może przeze mnie... w domu było nerwowo, mąż agresywny, a dla mnie liczył się tylko On... Nigdy nie dowiem się, czy to wszystko było powodem - mały bardzo źle reaguje na nerwy i krzyk do tej pory. Teraz tak bardzo staram się głównie dla niego, chcę wszystko naprawić. Na razie nie piszę jaka to choroba, ale przewlekła, w zakresie neurologii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
glizda- czytam Was cały czas, nie zawsze mogę pisać w pracy a w domu... za częste siedzenie na necie wzbudza podejrzenia męża, że mailuje z KIMŚ. Muszę postępować dyplomatycznie. elewacja- chcesz abyśmy pękły z zazdrości tym Twoim 36? Ja mam 40 a uchodzę za szczupłą, być może nadrabiam to wzrostem 175 cm- CHYBA ZACZNĘ SIĘ ODCHUDZAĆ! Maile wciąż są cudowne, w \"sieci\" wciąż się kochamy \"bezpiecznie\". Zaczynam się tylko zastanawiać czy to wszystko normalne. Glizda, wredota z tego Twojego męża- zrób coś z tym... Mój wręcz przeciwnie zawsze \"dodaje mi skrzydeł i mówi, że mu się podobam i jak inni mu mnie zazdroszczą- wynika z tego, że to ja jestem niewdzięczna robiąc to , co robię! ZŁA KOBIETA JESTEM!!! Pa CZAROWNICE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Glizda ten twój mąz to chyba naprawde jest z MARSA, ogladałyscie "Leydis"? Jest tam taki tekst "Jak faceci sa z Marsa to niech tam Ku*** wracają" ten twój małzonek to jest na pewno. A zeby wyglądać super i sie podobac nie potrzeba roz.36, ja tez taki noszę a wcale za dobrze sie nie czuje, wolałabym miec troche wiecej w biuscie i w pupie . Wpólczuję dziewczynki z powodu chorób dzieci, ja po tym wszystkim tez miałam i dalej mam wyrzuty ze zaniedbałam dzieci , zamiast poświecać im czas skupiłam się na "kundelusie".Najgorsze że moja córka była świadkiem tych wydarzen, to ona pierwsza napisała do męża że "wujek" to za często bywa u nas a w zasadzie to cały czas. Jest mi przed nią wstyd ...i to bardzo....w tedy zaslepiona nawet o tym nie myslałam. U mnie pieknie swieci słoneczko a ja am polecam piosenkę Janusz Panasewicz "Obudź się" , ja się zaczynam chyba budzić.......................Aha i wiecie co, dzisiaj poczułam zazdrość, zaczełam byc zazdrosna o mojego męża........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elewacja
Glizda, to co Twój mąż ci mówi jest naprawdę okropne, nie dziwię się, że uczucia twoje wygasły... Z drugiej strony skoro mu powiedziałaś, że nie kochasz go to chyba pora jednak ustalić co dalej, bo szkoda młodych lat na powolnie gnicie w związku który się wypalił. NIE namawiam do rozwodu, może uda się coś uratować jeśli oboje już zdajecie sobie sprawę, że wam źle. Jemu zapewne też, ale niektóre słowa są " miłościobójcze" , trujące jak opary. Moje dziecko jest poważnie chore, upośledzone i do końca życia wymagać będzie opieki. Nie ma nadziei, nie ma leków, pogodziłam się już z tym. O dziwo znajomośc z X bardzo mi pomogła, on też mnie wspierał i dał wiele cennych rad. Mamy tez drugie dziecko, iskiereczkę, która daje nam wiele radości. Co do słynnego rozmiaru 36, nie chciałam się przechwalać, dziewczyny :), ale jestem tak zdołowana, że zaczynam pocieszać się, że mimo 40 - tki na karku mam sylwetkę nastolatki. Mój mąż mówi na mnie " zgrabniulka" ;), jest taki czuły i zabiega o mnie a ja myślami ciągle błądzę ( i jak Zielonaa ma w sygnaturce " smutek mam w oku") Rozmiar 40 jest OK, serio, szczególnie przy wysokim wzroście, ja mam tylko 166 cm. Mój X niewiele większy ode mnie, mówił ze ma 173, ale chyba łgał... wydawało mi się, ze jest mojego wzrostu...taki mały, krępy , wyglądałam przy nim jak trzcinka. Moj mąż jest wysoki i szczupły i dziwnie czułam się drepcząc obok kolegi mojego wzrostu, bez gapienia się w górę. Wygląd nie ma znaczenia w miłości, to pewne. Bibi- zazdrosna o męża... O, to jest wyśmienite, kiedyś dawno temu taka zazdrość spowodowała, że wyleczyłam się szybciutko z uwikłania z X.... Tak tak, X to ten sam facet, który się zjawia sie w moim życiu raz na 20 lat i sprawia mi ból. Następnym razem powinien się zjawić kiedy będę mieć 60 lat! Ciekawe co sie wtedy wydarzy i czy będziemy mieć sztuczne szczęki, hemoroidy czy nadciśnienie :) mam czarny humor dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Glizda - nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż w ten sposób się do mnie odezwał, nawet gdy było bardzo źle, potrafił rzucić jakimś komplementem. Naprawdę powinnaś coś z tym zrobić, porozmawiajcie o tym co Was boli, za długo nie wytrzymasz w takim stanie i rzeczywiście jeszcze "wpadniesz po uszy", jak my pozostałe, a mimo wszystko nie życzę Tobie tego. Motylki nie są warte tej szarpaniny psychicznej, chyba że jesteś naprawdę silna. Zielona - ale Ty wyrosłaś! Ja mam tylko 164 i chętnie zabrałabym Tobie kilka centymetrów ha ha. Co do zazdrości o męża, to napisz Bibi coś więcej....może to jakieś jego celowe działanie? Najważniejsze, że odniosło skutek, taka zazdrość uświadamia, że warto być z tą osobą, że są jakieś więzi. Ja na razie tego nie odczuwam, może dlatego, że mężulek lata znowu za mną, grzeczny jest i ciągle tylko przytulałby się, taki słodki. Ja za to jak każda zmienna baba wolałabym, żeby był bardziej męski, odpowiedziałny, żebym mogła poczuć się poczuć "taka mala". eee1 - napisz co z Twoim domkiem. Mój już ma czapeczkę - dachówkę i jest najładniejszy!!! Chyba zaczynam go traktować jak dziecko, ha ha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
No tak jakoś mało zauważana się poczułam ostatnimi dniami przez mojego małzonka. Wiem że ma apartament z kolegą który własnie się rozwodzi (żona go zdradziła jak wyjechał..o ironio losu) i tamten korzysta z zycia w wiadomy sposób....naszła mnie w końcu myśl że o kurczę...oj a jak mojemu się coś zachce a to już dwa miesiące po za domem , on cos mało zainteresowany ostatnio kontaktem ze mną.....I wiecie jak to jest...króliczek ucieka to trzeba go gonić...Już tak jakoś mam że jak on we mnie wpatrzony to jestem obojetna a jak tylko gdzieś sie oddala to ja w tedy zaczynam zwracać na niego uwagę.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Boże, my naprawdę jesteśmy lekko powalone. U mnie to samo, jak się do mnie klei, przytula to mam Go serdecznie dosyć, a jak idzie w drugą stronę to mnie się zbiera na przytulanki i jeszcze się obrażam, że On nie wie o co mi chodzi. Mój mąż ma baaaaardzo ciężki charakter, jest całkiem inny niż ja, poglądy też ma inne, ale hihihi zawsze udaje mi się Go przekręcić w moją stronę. Taki niby silny, a daję się jak plastelina. My znowu mamy dobre chwile, nawet bardzo dobre. Najgorsze jest to, że On jest taki niestabilny emocjonalnie, potrafi przeskoczyć (dosłownie) z dobrego w z humor i odwrotnie. Albo jest super kochany albo to kawał s.. Niestety też potrafił powiedzieć mi kilka przykrych słów, a nawet posunął się dalej (stąd prawie się rozwiedliśmy) ale od początku roku się stara, w większości czasu jest taki gdy się poznaliśmy. Zabiega, mówi komplementy, pomaga.. Ale, żeby wrócił do tego, niewiele brakowało a była bym rozwódką. Dlatego gdy pojawił się Poznaniak - byłam taka otwarta i podatna na miłosne słówka. Następni (dwóch) byli jakby próbą dowartościowania się, sprawdzenia czy potrafię "zaszaleć' no i chyba jestem uzależniona od motylków. Ale nie traktuję tego już tak dosłownie, było miło ale bez większych uniesień. No, uniesienia są (sms-owe z Egiptu) ale już nie planuję nowego życia, już nie chcę zaczynać wszystkiego od nowa. Wystarczy mi świadomość, że gdy było źle w moim małżeństwie miałam na tyle siły, żeby prowadzić do rozwodu, żeby rozpocząć nowe życie... poznaniak się nie sprawdził, wiecie,że uciekł jak Go ściemniłam o problemach, ale próbowałam Go sprawdzić zanim zdecydowałam się na konkretny krok w Jego stronę - i chociaż pozostał żal i (chyba) jeszcze trochę miłości - to jednak rozsądek zwyciężył. Motyle motylami, ale ... Wydaje mi się, że te dwa kolejne "romansiki" były/są formą zemsty: na mężu, że mnie skrzywdził, na poznaniaku: że był nieodpowiedzialnym tchórzem i się nie sprawdził. Ale przede wszystkim to po prostu jest miło. Nie potrafiłam/nie potrafię już tak się otworzyć, tak zapomnieć w miłości. Smutne jest to, że chyba nie potrafię już tak kochać bezwarunkowo jak kiedyś. Rozsądek mnie przeraża. Co do domku, jeszcze daleko. Papierki już mamy, robotników mamy, kaskę też, ale domek jest tylko na papierze u architekta. I to jeszcze nie cały. Robimy projekt własny i jak na razie doszlifowujemy go. Gdy tylko projekt będzie gotowy, dwa tygodnie na zezwolenie a potem "poszło"... Chcieliśmy przed mrozami zalać fundamenty, a na wiosnę zacząć już konkretną budowę. Może się uda. Wcale Ci się, Zagubiona nie dziwię, ja już traktuję nasz domek jak małe dziecko i nie mogę się doczekać. Niestety trwa to dużej niż się spodziewałam. Miłego dnia dziewczyny!!!! Spring, a Ty to co sobie myślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laski, widzę, że temat na dziś, to \"Mój mąż\". No to ja też dołożę coś. Mój chyba wczoraj \"wiedział\" o czym tu będzie mowa i był taki kochany, mówił, że nigdy nkogo nie byłby w stanie tak kochać jak mnie, jestem jedyną najbliższą mu osobą, w życiu nie odda mnie nikomu, że jestem najpiękniejsza, najukochańsza, nie wyobraża sobie życia beze mnie itp.... Wiem, że mówił prawdę, bo ja też go kocham i wiem , że zawsze chcę być z nim razem... W ubiegłym roku, kiedy był mój \"zielony\" i moje szaleństwo, były awantury ale to raczej krzyki, pretensje i jedno słowo \"dziwka\"!!! Zabolało , ale może na nie właśnie zasłużyłam ale przecież w łóżku zawsze taka jestem a nie \"po bożemu\". W domu też mi pomaga a rozmowy z nim są zawsze interesujące, lubię długie spacery, bo to miło spacerować z mądrym i przystojnym facetem, którego się kocha i który kocha! Tak eeee1- masz rację jesteśmy POWALONE i ZŁE ( chyba) Czego ja szukam ? To chyba pytanie retoryczne i nawet sama nie znam na nie odpowiedzi. To prawda 22 lata razem, szmat czasu i może te Motyle nie zawsze są a my tak chcemy aby przeżywać to miłe ciepło, mrowienie cały czas jak ten pierwszy raz i to wciąż i wciąż na nowo. Zagubiona - no trochę mi się urosło ale 175 cm wcale mi nie przeszkadza tym bardziej, że mąż ma 188 cm. A ja i tak zawsze chodzę na wysokich obcasach......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
eeee1 mam dokładnie takie same mysli jak Ty. Ja też mam pretensje do swojego męża że w lot nie zgaduje czego ja akurat pragnę albo na co mam ochotę. A jeśli chodzi o ten rozsadek..tak to przygnębiajace, tez mam taką świadomość że nie zatracę się już nigdy w tym szalonym uczuciu, zwyczajnie się boję i chyba mam za mało srodków psychicznych jak to pisze Elewacje zeby to na nowo przezywać.... No właśnie Spring....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
co do wzrostu 174cm + obowiązkowo szpilki 10cm lub z konutrnem 12cm .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to mam koleżankę \"we wzroście\", bibi i kto ma tak długie nogi jak my i jeszcze ta spódniczka lub sukienka przed kolna a spodnie też wyglądają interesująco??? - PRAWDA??? No tak, typowe CZAROWNICE z nas. PA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
nie umawiam się z Wami na żadne spotkanie!!!!! przy moim 164 i 38 popadłabym w jakieś kompleksy ihihihihi,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie bądź taka, bo ja też wpadnę w kompleksy przy rozmiarze 40, dzięki Twojemu 38!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Nie ma reguły, żadnej pewności, nawet udane małżeństwo nie chroni przed napadami zadurzenia i szaleństwem. Dlatego ja zrozumiałabym mojego męża pod warunkiem, że zachowałby się potem tak samo jak ja, czyli wybijałby to sobie z głowy i nigdy, nigdy nie opowiadałby " JEJ" o mnie, o nas , o tym co intymnie nas łączy.Zdrada tajemnic to dla mnie niewybaczalne. Ale ja mam dość nietypowe poglądy, liberalne, luźne, choć zachowuję się raczej poprawnie, może to związane jest z artystyczną duszą i moim wolnym zawodem. Nie znoszę ograniczeń społecznych, jestem trochę ekscentryczna, ale o tym wie niedużo osób, bo nie afiszuję się z tym. Nie umiem chodzić na obcasach :( Próbowałam i nic... Ubieram się czasem jak dziewczynka, spódniczki przed kolano, wąskie spodnie, małe płaszczyki, długie włosy, plecaczki i płaskie buty. Chyba nigdy nie będę elegancka a bardzo podobają mi się takie kobiety ( w sensie estetycznym) Dziś nie myślałam za dużo o X i postanowiłam ugotować bigos. Bigos kojarzy mi się z domem, rodziną i pachnących garem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Elewacja, wpycham Ci się na bigos. Uwielbiam jeść, ale gotować to już nie za bardzo. No ale i tak radzę sobie w kuchni całkiem nieźle. Wiesz, ja tez mam dość luźne poglądy, szczególnie po moich "przeżyciach". Nie szukam usprawiedliwienia dla moich zdrad, i nie dlatego zrozumiałabym mojego męża. Szczerze, jestem przekonana, że w tych najgorszych dla nas chwilach, że miał kogoś. Ale na szczęście się nawrócił, chciał uratować nasze małżeństwo, bo to tylko dzięki Jego uporowi, łzą, błaganiom, dałam Mu szanse. Chyba wystraszył się po moich rozmowach z adwokatem. wiedział, że kwestia pozwu to chwila - i to Go oprzytomniło. Myślę, że nim potrząsnęłam, u nas była jeszcze kwestia alkoholu, od pół roku nie widziałam Go pijanego. Choć wiem, że na wyjazdach pije. Ale się "naprawił" mam nadzieję, że już na zawsze.Chociaż czasami Mu "odwala", to w tej chwili ja jestem bardziej kłótliwa i szukająca dziury w całym. Nie wiem na pewno i nigdy się nie dowiem, czy mnie zdradził, ale jestem przekonana, że tak. No i co? Staram się o tym nie myśleć, sama wiem jak łatwo dać się otumanić czułym słówkom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Ja też nie szukam usprawiedliwienia dla zdrady, nazywam rzecz po imieniu. Nie żałuję a nawet...( kurcze, tu to chyba moraliści mieliby pole do rzucania gromów) jestem zadowolona szelmowsko. Jedyne czego żałuję to obecnego cierpienia, ale wiedziałam ze tak będzie, odwyk boli, ledwo żyję, ale bigos mnie uratuje chyba dziś od depresji :) Eeee1- nie dociekaj czy mąż cię zdradzał czy nie, bo najważniejsze, że stara się i że próbujecie coś naprawić. Może i mój mąż mnie zdradza/ł, nie wiem i nie śledzę go, nie grzebię w jego rzeczach i nie sprawdzam, ale hmmm... kobiety są jednak sprytniejsze od mężczyzn- ja poznałabym po jego zachowaniu, zamyśleniach, jakieś manewrach przy telefonie czy komputerze. Kiedyś mu powiedziałam że jeśli chce to może mieć kochankę, bylebym nie wiedziała i ma jej o mnie NIC nie mówić, bo wtedy uznam to za zdradę. Powiedziałam to z czułością, parę lat temu. Może skorzystał ? Nie wiem, na pewno jest to człowiek, który mnie kocha i nawet kilka dni temu powiedział, ze gdyby mnie poznal dziś to też zakochałby sie we mnie. I że nie wyobraża sobie, ze mógłby mnie nie lubić. Lubić! Otóż to! Jeśli małżonkowie kochają się, ale nie lubią się to kiepsko to rokuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Niestety Glizda, mam dla Ciebie złe wieści: jeżeli Twoja intuicja podpowiada Ci właśnie taki scenariusz to pewnie się nie mylisz (chociaż mam nadzieję, że tak). Każda kobieta jest w stanie wyczuć, że coś jest nie tak. Ja tez tak miałam, ale mi nie chało się Go sprawdzać, i tak chciałam rozwodu. A teraz, wracać do tego co było nie ma już sensu. Nie wiem tylko, czy to dobrze, że bawisz się w szpiega (przy okazji:daj nazwę tego programu - bo może ja mam taki wgrany hihihi) bo co zrobisz z tą wiedzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Glizda, trzymaj się kochana a do psychiatryka Jego wyślesz. Masz rację, lepiej wiedzieć na 100% niż się domyślać, szczególnie, że Twój mąż jest niezłym gagatkiem. Powodzenia, bądź silna, dasz radę. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej dziewczyny, mam jeszcze dużo tego bigosu, jestem chyba specjalistką w robieniu bigosu, nie tylko takiego z kapusty, ale w życiu też potrafię niezłego bigosu narobić ;) Glizda- widzę, ze wątek zaczyna robić się szpiegowski, bo i Zagubiona miała kłopoty ( mam nadzieję, że to wygasło) a teraz ty jak samodzielny detektyw wszczęłaś akcję. Rozumiem o co chodzi. Właściwie to oceniam to tak, ze szukasz dowodu zdrady i nielojalności aby ugruntować się, że twój mąż nie jest w porządku , że wina leży po jego stronie. Może leży a może to skutek oziębienia w związku. A nie przyczyna. Na razie jeśli moge coś doradzać to nie zdradzaj się z tym co wiesz, poczekaj na rozwój wypadków. A jeśli on zaczepia kobiety, to pewnie też mu czegoś brak... Z drugiej strony to mi nieco żal tej wdowy, tak po ludzku. Nie nazywaj jej dziwką :) Każdy szuka uczucia, choćby namiastki, my też. Czasem nie tylko uczucia, ale ekscytacji, motyli, przygody, poczucia większej wartości, zapomnienia. Przy okazji przyszło mi do głowy ( Zielonaa!), że my również możemy stać się przedmiotem szpiegowskiego programu !!! O rany....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny :) ja też się piszę na bigos i spotkanie :p .... ale żona mnie nie puści ;)..... choć to dziwna kobieta i może się mylę ;). Glizda wiedza często bywa bolesna, a jej brak czasami czyni szczęśliwszą. Nasze małżeństwo jest dziwne - juz kiedyś mówiłem że jesteśmy bardziej przyjaciółmi niż małżonkami. Ma to swoje plusy i minusy, ale w momencie gdybym przesiedział z laptopem choćby 2 wieczory jestem pewien że mój laptop by tego nie przeżył.... a w najmniej drastycznym przypadku odbylibyśmy poważną rozmowę. Odnośnie czatów - nigdy bym nie rozmawiał tak, aby moja żona o tym wiedziała - to by oznaczało brak szacunku wobec niej. Może on poprostu chces zwrócić Twoją uwagę na \"coś\" i nie wierzcie że faceci są \"prości\" bardzo często widzicie to co oni chcą Wam pokazać.... Moja żona nie ma powodów do podejżeń (choć 0 sexu czasem daje jej do myślenia) - ale nigdy nie wejdę na to forum z domowego komputera, nigdy nie odpalam gg mimo faktu że nie mam rozmów, które chciałbym ukryć.... mam 4 adresy mailowe - do których moja żona ma hasła i 3 o których nie wie .... i w domu nie odbieram z nich poczty. Może to paranoja - ale jeden mój związek rozpadł się między innymi przez Kochanki i dość dużo się wtedy nauczyłem... Niewiem czy wypowiedziałem się na temat, ale tak mnie jakoś naszło :) Miłego weekendu :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja nie przerażaj mnie!!!!!!! glizda masz nerwy ze stali, ja chyba umarłabym gdybym się dowiedziała, że mój mąż robi to co ja czyli mailuje z obcą osobą. Jestem z całą pewnością ZŁĄ KOBIETĄ- no bo ja mogę... a on NIE! CHYBA NIE CHCIAŁABYM TEGO WIEDZIEĆ!!!! Pa CZAROWNICE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Technika w służbie romansów. Kiedyś trzeba było wykazać się wielką determinacją aby nawiązać romans, dziś romans sam włazi przez komputer, co stwierdzam z pewnym zażenowaniem, bo mój tez się rozegral głównie drogą elektroniczną. Ale jest też druga strona medalu- ileż to zdrad wyszło na jaw przez SMS'y , maile i czaty, odzyskiwanie archiwów, przeszukiwanie komputera, zdjęć, historii przeglądanych stron itp. Inna rzecz, że my możemy dbać o "bezpieczeństwo" a druga strona- wcale, albo ... może użyć tego przeciw nam! Brrr "Życie grzesznika jest pełne ryzyka"- o, właśnie mi się zarymowało zgrabne powiedzonko. Nie straszę was, bo sama mam na sumieniu różne grzeszki, ale głośno rozmyślam nad czymś co można nazwać " higieną elektroniczną" pa ,czarownice z klawiaturami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- kiedyś były \'różdżki, dziś są klawiatury .... a jutro...może może to, co na WSZYSTKO CZEKAMY! Jesteśmy tak , czy inaczej CZAROWNICE!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Słuchajcie zaczynam się martwić o Spring, nie byłą w najlepszym stanie. Spring odezwij się , wiemy doskonale co możesz przezywać , jesteś na głodzie, głodzie i jeszcze raz głodzie........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Ja też myślałam o Spring ostatnio. Mam nadzieję, że odezwie się z dobrymi wieściami. Bibi, miałaś rację- ciągle mnie trzyma w emocjonalnej uwięzi jakiś sentyment, choć racjonalnie temat mam rozpracowany perfekcyjnie. Zaczyna się 3 miesiąc a ja ciągle tkwię jedną nogą w innym świecie. A może jeszcze nie wszystko do mnie dotarło? Ciągle dochodzą do głosu nowe fakty, ciągle coś nowego odkrywam i może tak ma być patrząc na całą tę historię w punktu widzenia losu. Los do przyjęcia, przełknięcia. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że X reprezentował złe cechy mojego ojca, może to mnie tak ciągnęło do niego- zmierzenie się z nierozwiązanym problemem dzieciństwa. Nie był to problem który spowodował jakieś skrzywienie psychiczne, wyrosłam na osobę dość stabilną i moje związki z facetami były dobre. Oprócz X' a :(, który mnie wkurzał i przyciągał do siebie. To takie głupie i tak trudno się odzwyczaić od tej dawki narkotyku, który codziennie mi zapewniał dawkę uczuć i ekscytacji. Ciężko mi czasem ale jednak wierzę, że na dobre to wyjdzie. Miłego tygodnia czarownice!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- wszystko to kwestia czasu, zawsze kiedyś przestanie boleć i będziesz to traktowała jak każde inne wspomnienie i nic więcej. Mój zielony zadzwonił dziś do mnie i... zero dawnych emocji, zwykła rozmowa.... o Jego zdrowiu, ciągle co jakiś czas w szpitalu i czeka- współczuję Mu, bo wiem, że już nigdy nie będzie dla mnie obcy...nawet na chwilę się spotkaliśmy ale już nie było we mnie pragnienia aby się przytulić ( może dlatego, że mam dziś migrenę i co innego mnie zajmuje) być może dlatego, dlatego, że jest Warszawiak, że jest taki cudowny i niesamowity w tym co pisze. Być może, że to ON okazał się \"lekiem\". Najważniejsze dla mnie jednak jest to, że się nie miotam, nie nakręcam i czuję się \"bezpieczna\" JESZCZE? Oby zawsze. Romans w stylu sring, też może kosztować...oby NIE Spring odezwij się- wszystkie Cię prosimy- Nie możesz być sama!!!!! Pa CZAROWNICE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa, dzięki. Zastanawiam się czy kiedykolwiek porównam to wspomnienie do innych. Chyba jednak pozostanie jako szczególne. Inne. Tajemne. Mroczne. Piękne. Straszne. Niech to diabli! Niedługo minie rok od naszego pierwszego kontaktu po latach. Pogoda taka jak dziś, zółte, rdzawe liście, mżawka, mgła. I nostalgia w sercu, zmęczenie życiem. Teraz czuję się jak osoba która wróciła do punktu wyjścia, ale gdyby spojrzeć z boku to jednak na wyższym poziomie, z nowymi doznaniami. Popłakuję teraz w samochodzie. Nie wiem dlaczego samochód, taka skrzynka na kółkach sprawia, że pozwalam sobie na puszczenie emocji. Może dlatego że jestem tam sama. Myślałam że czas mi będzie sprzyjał a tu nieoczekiwanie- taki powrót. A może nie przeszłam jeszcze fazy żalu, może na początku powinnam bardziej rozpaczać a ja robiłam wszystko aby nie cierpieć za mocno. Nie da się uciec ani ominąć pewnych faz więc widocznie musiało to przyjść znów. Zielonaa, zazdroszczę ci niezawistnie tych maili i cudnych słów które zamazały smutek. Ja unikam nowych doznań, powinnam popracować nad małżeństwem ale jeszcze nie ten czas, wiem ze muszę swoje wypłakać. Ciekawe co tam u koleżanki Glizdy, która zaczęła akcje detektywistyczne. Odezwij się Pa czarownice!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Elewacja - całkiem normalna reakcja - podobno samochód to częste miejsce do płaczu po różnych przejściach, u mnie też się sprawdzało. To że masz "nawroty, to też naturalne. Dużo czytasz, analizujesz sytuację, wyciągasz pozytywy i negatywy licząc, że w ten sposób będzie łatwiej, ale kochana... niestety przede wszystkim to czas jest lekarstwem i nic tego nie zmieni, każda z nas przechodzi ( przechodziła) to samo. Już wydaje się, że jest dobrze, świat zaczyna nabierać barw i znowu koszmarny dół, ale będzie lepiej. Glizda - odezwij się, wiem, że może jesteś w takim stanie, że nie chce się Tobie nawet pisać. Pamiętaj, że jesteśmy z Tobą, dodamy sił, nie możesz być teraz sama. A tak wogóle, to świetny jest ten topik - można poznać "różny punkt widzenia w zależności od miejsca siedzenia". Każda z nas jest inna i dlatego możemy sobie sporo dać. Teraz lecę na basen, muszę się też odchudzić do tych Waszych 36 i 38, a może znowu ktoś będzie chciał strzelić fotkę ha ha (na razie nie dotarły, choć On podobno dostał jakieś mojego auta i innego w otoczeniu drzew - typowy fotomontaż!). Pa czarownice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×