Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

eeee1- fajnie, że Jesteś. Wiesz z mężami bywa różnie....tak jak i z nami- żonami. Czasem słońce, czasem deszcz. Więc może dlatego szukamy jakiejś alternatywy........e, chyba nie! Widzę, że mam właśnie maila z Warszawy......lecę czytać i...pisać... No, właśnie, Ciebie zdołałam przywołać (swoimi czarami oczywiście), może dziewczyna odkryła, że mąż kogoś ma i ...zobaczyła jednak, że ją to obchodzi.... no to tragedia....ona musi tu z nami być....i po co jej to było..... Musimy ją przywołać swoimi czarami wszystkie...... Glizda- WRACAJ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Właśnie, różne są powodu "wchodzenia" w takie związki. Elewacja, Zielona nie myślały o rozwodzie, mają dobrych i porządnych mężów. Ja rozpoczęłam swój romans ( hihi jak to brzmi), bo byłam zdecydowana na rozwód, chciałam rozpocząć nowe życie, być może właśnie z Nim. Jednak, o czym wiecie, okazało się, że to nie On. A mąż, postraszony, zaczął się starać. Tylko Jego łzy i prośby uratowały nasze małżeństwo. I chociaż czasami żałuję, że jednak nie doprowadziłam rozwodu do końca, to jednak muszę powiedzieć, że mój mąż jest również dobrym i porządnym człowiekiem. Już od roku się stara, zazwyczaj skutecznie, czasami Mu odbija, ale to ja bardziej jestem tym złym w naszym związku. Zmierzam do tego, że przeważnie szukamy w tych związkach czegoś czego nie dostajemy od mężów. Mi brakuje czułości i zachwytu, a przede wszystkim zainteresowania. I dlatego, bo raz spróbowałam, szukam tego u innych. Greentea, to taka mała przestroga, gdy już raz poznasz smak innego związku, nieładnie mówiąc, smak innego faceta, zawsze będzie Ci tego brakować. To taki bagaż, który zawsze ja będę targać za sobą. Jak już mówiłam wcześniej, kto raz spróbował.... Ja nie szukam teraz nowych wrażeń, chyba, że trafi się gdzieś blisko. Chociaż moje doświadczenia wskazują na coś innego. Każdy kolejny mieszka dalej. hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Glizda wołamy Cię, cokolwiek się dzieje to my pocieszymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaaleks
Witam wszystkie Matki , Żony i Kochanki. Czytam sobie Wasze historie i troszkę mi lżej. Żona od ponad 9 lat, Matka - od prawie 8 i Kochanka - od 5 miesięcy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
no to spełnione wszystkie warunki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bibi- lubię Cię dziś szczególnie, jak księgowa rejestrujesz Wszystkie, tylko ciekawe jakie saldo nam wyjdzie? A swoją drogą czyżby się zaczął jakiś mały sabacik? Dwa dni i dwie CZAROWNICE...... A ja,ja czekam na maila wieczornego....moje uda już drżą....no przepraszam ale to takie ekscytujące.... Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Zielonaa no ja cie proszę Czarownico, czy ty sobie zdajesz sprawę co sie dzieje ze mna kiedy piszesz mi o tych drżących udach? Nie miałam seksu od ................ponad dwóch miesięcy..........a już o takim megawypasionym z motylkami i odfruwaniem to lepiej moze nie wspomnę.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Bibi - to ja się teraz pochwalę, po ponad tygodniowej przerwie seksualnej dziś totalnie nieudana próba! Może lepiej liczyć na samowystarczalność hi hi....(a z NIM to dopiero było!!!!!) EEE - a Ty o ile pamiętam tematu sexu z mężem nigdy nie poruszałaś, do jakiego grona się zaliczasz? Jesteśmy dziś okropne czarownice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
hmmmmm, niech sobie przypomnę.... generalnie jest dobrze, w sumie zawsze było i jest z odlotami. Niestety zbyt rzadko. Ja wieczorem jestem nieprzytomna, wolę sex rano, natomiast mój mąż odwrotnie. Więc nie za często udaje nam się spotkać, hihihi. Niestety motylki już dawno poleciały, kiedyś wystarczyło muśnięcie teraz musi się chłpina postarać. Ale nie narzekam, bo w całokształcie jestem zadowolona. Miłego wieczoru WIEDŹmy. Aha, Agaa... opowiedz coś o sobie, witamy Cię w tym okropnym towarzystwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
A wogóle mój mąż dziś się dziwnie zachowuje. Najpierw rano się wystroił, zawsze chodzi do pracy ubrany sportowo, jeansy, adidaski, a dziś koszula, buty i marynarka skórzana..... a teraz niby jest jeszcze w pracy. Cały dzień był miły, chociaż ostatnio tylko się na mnie wydzierał. Gdy dzwoniłam nie odbiera telefonu i przysłał mi sms, że jest na zdjęciach a nigdy tego nie robi, jak pracuje to nigdy nie odbiera i nigdy nie pisze sms.hmmm ciekawe co w trawie piszczy?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1- nie myśl za dużo.... elewacja - to interesujące ale posłucham może jutro , bo mam podobne problemy z dostępem do kompa jak zagubiona... bibi- drżące uda przed Tobą.... Wysłałam MU maila seksownego.....niestety tylko jak będę mogła to odbiorę...i odpiszę... a rano z pewnością.... No TO MAMY nową koleżankę...hm... tylko dlaczego WIEDŹMY????? Jesteśmy CZAROWNICE.. Pa koleżanki... mam ciężkie imprezowe, rodzinne dwa dni.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Dzisiaj molestuję się moim pamiętnikiem z tamtych dni...robię tak co jakiś czas i sprawdzam jak to na mnie działa.....coś wam zacytuję......"Jeszcze pół roku temu myślałam, że nic już mnie w życiu nie spotka ani dobrego , ani złego. Co mnie spotkało? Jeszcze nie wiem , ale boję się tego i pragnę tego cokolwiek to będzie. Pojechaliśmy coś przekąsić , do tego piwko, rozmowa nastawiona na wybadanie zamiarów, uczuć. On kocha żonę, na jakiś dziwny własny sposób kocha swoją żonę. Czego chce ode mnie? Od kilku miesięcy ciągamy się za sobą z oficjalną tabliczką "przyjaciele" i to prawda tylko co z tym jeszcze czymś - nieokreślonym uczuciem wybuchającym coraz mocniej. Potem do mnie do domu, dzieciaki już spały , rosiedliśmy się w pokoju przed laptopem i przez bite 1,5 godziny oglądaliśmy lekcje tańca. Potem wszystkie możliwe kanały w tv , zapytałam czy mogę się o niego oprzeć. Gdy tylko się oparałam o jego pierś , objął mnie i przytulił tak mocno , że przestałam na moment oddychać. Wywiązała się w końcu ta długo oczekiwana i jakże ciężka rozmowa. Uwielbiam go za to jaki jest, szczery i prawdziwy. Przyznał ,że nie jest na dzień dzisiejszy w 100% stwierdzić co tak naprawdę go do mnie przyciąga, że sam nie może się w tym jeszcze odnależć. Postanowienie nasze jest takie, że nie zabrniemy z tym zbyt daleko dopóki nie będziemy pewni. Jestem mu wdzięczna, nie chce później żałować i czuć sie oszukana .Nie chcę ale nie potrafię tego zakończyć, to jest mocniejsze ode mnie i od niego też. To było jak tulenie się szaleńców, nie mogliśmy się od siebie oderwać przez całą noc, to było bardziej erotyczne przeżycie niż jakiekolwiek do tej pory.Żadnych pocałunków , żadnego seksu , przywarliśmy do siebie nie potrafiąc się rozstać. Czułam jego podniecenie , jego szybszy momentami oddech , upajałam się tym , zatracałam. Wiem ,że gdybym chciała uległby szybko (jestem kobietą , znam sposoby) ale nie chce robić tego ani jemu , ani sobie. Rozstaliśmy się z trudem nad ranem tańcząc mocno przytuleni do siebie, w drzwiach pocałował mnie w policzek.To szleństwo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dzisiaj 12-sta rocznica ślubu, jest wieczór mąż jeszcze się nie odezwał. Żebym była zła to raczej nie, predzej troszke mi przykro iż po tylu latach małżeństwa nie potrafi o mnie choć odrobinkę zawalczyć. Z jednej strony deklaracje miłości , szaleństwa na moim punkcie a z drugiej najmniejszego choćby gesty w kierunku ratowania naszego związku. Tak było zawsze , może on nawet nie wie ,że mnie zwyczajnie nie kocha. Przecież każdy normalny facet zrobiłby cokolwiek , wiedział i widział wyraźnie ,że coś się dzieje , że coś się psuje . Jedyne na co było go stać to policzek dla mnie po jakimś grillu , kiedy jeszcze tak naprawde chciałam wszystko ratować i ciągłe fochy, fochy i fochy. Całkiem jak baba, chodził za mną krok w krok i zrzędził "wiem co się dzieje" , "myślisz ,ze jestem ślepy". A we mnie wszystko krzyczało "jak kurwa widzisz to zrób coś ". A on nic, uprzykrzał mi każdy dzień robiąc na złość, wobec Anioła ani słowa , przecież powinien mu zwyczajnie gębę obić i powiedzieć "WARA OD MOJEJ ŻONY". On chyba się przyzwyczaił do myśli ,że wszystko w domu od kupna szczoteczki do zębów do najpoważniejszych decyzji należy do moich obowiązków, nawet ratowanie naszego małżeństwa. Tylko że ja się wypaliłam , nie mam siły. Przez 12 lat ciągnęłam za sobą wszystko, dzieci , remonty, kulejące ciągle sprawy finansowe i na dokładkę męża na którym nie mogłam polegać. On nie budował tego związku tylko czerpał z niego siły niewiele dając w zamian i nie oglądając się za mną czy ja też czegoś potrzebuję. Sama się sobie dziwię jak to zrobiłam ,że wszyscy mają nas za świetną parę ,że dzieciaki są happy. Tylko siebie gdzieś po drodze zgubiłam, już tak nie chcę. Zapytałam czy chce gadać, zero odpowiedzi. Mogę się założyć ,że to ma być kara dla mnie za to ,że nie chce być grzeczna i kochajaca dla męża, taki jeden z jego sposobów ratowania małżeństwa. Dobre co? Około 22giej z soboty na niedzielę odezwał się na gg mój Anioł,to była cudowna całonocna randka internetowa.Słuchając razem Radia we dwoje , on ukryty w kuchni na metalowym krzesełku, ja przy nieszczelnym oknie owinięta kołdrą spędziliśmy razem noc. On mówił , a ja marzyłam tylko o tym ,żeby go przytulić, tak bardzo tęskniłam.Opisuje to wszystko z takimi detalami, bo nie chce , aby mi uciekła choć jedna minuta z nim spędzona. Pamięć jest zawodna, a słowa pozostaną na zawsze. Przechodząc za jego plecami nie wytrzymałam i przytuliłam się do niego, chciał tego tak samo jak ja. Podziękował. Opierał się o mnie plecami, przytulałam twarz do jego policzka, tak bardzo było nam dobrze. Zaczęliśmy szukać swoich ust, najpierw tylko muśnięcie a po chwili całowaliśmy się po raz pierwszy. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę, całowaliśmy się, dotykali, tulili do siebie. "Co my robimy?" pytałam, "Nie wiem co my robimy" odpowiedział. Nie było możliwości ani chęci cofnięcia tego. Pocałunki, pieszczoty, chwila do całkowitego zapomnienia się i szybkie stopowanie .Nie wiem ile razy powtarzaliśmy ten schemat. Było mi dobrze, wiedziałam jaką straszną rzecz robię mężowi, sobie i moim dzieciom za ścianą, żonie mojego Anioła, jemu samemu, wszystkim. Nie potrafię sobie tego odmówić , przy nim zapominam o tym wszystkim, nie ma niczego ani nikogo. Jesteśmy tylko my i to co czujemy będąc razem. Kolejne szaleństwo, brniemy w to dalej nie rozumiejąc dlaczego nie możemy tego przerwać. Patrząc z boku, kiedyś kiedy nie miałam pojęcia o takich emocjach, oceniłabym to bardzo negatywnie. Nie widziałam problemu , trzeba przerwać taki związek i koniec. Teraz wiem , że to nie jest takie proste, teraz wiem. Nie wiem dlaczego się spotkaliśmy, mogłam siedzieć w tym pokoju kiedy przychodził do męża. Ale kiedyś wyszłam, zaczęliśmy rozmawiać i wszystko się zmieniło, nabrało pędu i nie wiem jak się skończy. On mówi ciągle "Nie martw się, wszystko będzie dobrze" tylko co to znaczy to "dobrze". Wstałam rano czując jeszcze jego pocałunki na moich ustach. Z poczatkiem dnia pojawiły się wyrzuty sumienia i strach przed przyszłością. Ilu ludzi to by uraziło, skrzywdziło. Około 18-stej kontakt z mężem, relacja z dnia: tak , zapłaciłam za kamerę Aniołowi (kłamstwo) - u dzieci ok, córcia jedzie jutro na wycieczkę do Niemiec w celach nauki języka - synuś bawi sie swietnie - kupiłam mu buty , ale nie pasują musze wymienić - był Pan i mierzył mi okna , do wymiany za jakis miesiąc - nigdzie nie wychodzę - trzymaj się - wszystko ok. Telefon od Anioła , ze przyjedzie Wysłałam mu z rana wiadomość na gg " Patrycja Markowska Zaćmienie serca posłuchaj , ode mnie dla ciebie zamiast Dzień Dobry". Sama usłyszałam ją rano, słowa jakby były moje. Przyjechał , przytulił , popatrzył w oczy i od razu znalazłam sie w inny swiecie , w tym naszym , wymarzonym. Uwielbiam na niego patrzyć kiedy pracuje, całkowicie się temu oddaje. Podobnie gdy myśli, patrzy gdzieś daleko tymi niebieskimi oczami i wygląda jakby rozmawiał gdzieś głeboko w sobie z drugą osobą. Nie mogę w tedy oderwać od niego oczu, nie mam pojęcia dlaczego robi to na mnie takie wrażenie. Przytulenie, pocałunki już byłam tylko jego, cała oddałabym mu się duszą i ciałem. Mówił ,że będzie dostępny na gg , ale ja poszłam spać. Było mi dziwnie ciężko, wrócił do żony, do swojej rodziny tam gdzie jest jego miejsce. A gdzie jest moje, kim jestem ja w tym wszystkim "jesteś kobietą , która zmieniła moje życie" tak mi powiedział ostatnio. Co ze mnie za człowiek, co za kobieta, co za matka...... Cały dzień noszę jego obraz gdzieś w sobie, nie mogę określić dokładnie w której części ciała. Odczuwam go w różnych miejscach, czasem siedzi w głowie i mówi do mnie te wszystkie słowa o jakich mogłam tylko pomarzyć. Często noszę go w klatce piersiowej , jest w tedy tak ciężko , tak duszno... Jest też w moim podbrzuszu gdy czuję nagły skurcz i podniecenie zalewa całe moje ciało.......Jest wszędzie, w dłoniach, we włosach , w ustach, w drżących udach........" Tak to się zaczęło, ale nie o to chodzi, czy ja mam chociaż maleńki talent pisarski dziewczyny?Bo pisze szalenie dużo i tak czasami myslę czy umiem pisać fajnie czy tylko mi się wydaje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Bibi, jestem pod wielkim wrażeniem. Czułam się trochę jak bym podkradła pamiętnik starszej siostrze,a trochę tak jak bym czytała romansidło. Miałam wrażenie, że jestem gdzieś obok, patrzę na to z bliska. A czasem wręcz jak bym to ja pisała..... U mnie na szczęście/nieszczęście mąż romansu nie miał. Faktycznie wczoraj miał oficjalną imprezę w pewnej ambasadzie a potem zabrał mnie na romantyczną randkę. Było całkiem miło, nawet nie wiedziałam, że w Warszawie są takie fajne miejsca by posiedzieć wieczorem/w nocy przy winku. Nie kapuję Jago zachowania....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
oj tam nie wiesz........on Cie kocha i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
No właśnie, niby kocha, niby.... wiesz On ma naprawdę bardzo ciężki charakter, jest uparty, zaborczy, nie uznaje żadnych autorytetów. Apodaktyczny a do tego złośliwy. A najgorsze jest to, że potrafi "wyciągnąć" co Cię boli a potem wykorzystać to przeciw Tobie. A z drugiej strony, pełny chęci by pomagać innym, tolerancyjny (te moje wyjazdy), rozrzutny (oczywiście dla mnie). On jest przede wszystkim cały sprzeczny. Tak jak by dwie całkiem różne osoby siedziały w jednym i ciągle się kłóciły. Naprawdę ciężko z Nim żyć, nie tylko mnie. W pracy jest to samo. Jestem wykończona tą Jego huśtawką emocjonalną, to najbardziej mnie spala - nigdy nie wiem w jakim nastroju się obudzi. No, ale chociaż wiem, że mnie nie zdradza. hihihi przynajmniej teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Bibi - nie mogę uwierzyć ile podobieństwa jest w Twoich przeżyciach do moich. Jasne, inna sytuacja, początki może dłuższe, delikatne zaczepki, lekkie wycofanie, jego przeprosiny, że może czułam się urażona jego sms-em, dotykiem. To zadziałało, gdyby był bardziej natarczywy, na pewno odwróciłabym się od niego. A potem szał...Za to te same myśli, co ja robię? Co z tego będzie? Czy może być dobrze i co wogóle oznacza słowo dobrze w naszej sytuacji. Po jakimś czasie (około roku) podejrzenia męża, coraz gorsze reakcje, potworne zachowanie na wyjeździe rodzinnym, depresja i agresja na przemian. A ja zamiast się ocknąć, zrozumieć co robię, zobaczyć, że to wynik rozpaczy, ja wtedy wybrałam.... Chcę być tylko z moim cudem, który nigdy nie kłamie, jest delikatny, bystry itd....Jeśli nie już, to może za rok, dwa, dziesięć, ale tylko z nim... Kiedy wydało się, że nie jestem tą jedyną, największy żal miałam do niego właśnie o to, że był świadkiem tego co działo się u mnie, wiedział jak wszystko się sypie, zostaje włączona rodzina, reakcje dzieci i nie przerwał tego, ciągnąc dalej mnie i tę drugą. Nie potrafił być po prostu człowiekiem.... To przeszłość, a teraz brutalna rzeczywistość.... Po m-cznej przerwie znowu sms od niego... Syn się od niego odwrócił, życzy mi, aby mnie spotkało to samo... znowu nie odpisałam.... na drugi dzień głuche telefony na stacjonarny... już wiem, że jest psychopatą i nie odpuści... koszmar....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Zielona - jak widzisz wszystko zależy od sytuacji w jakiej się znalazłyśmy, nie dziw więc się, gdy piszę, że nie chciałabym "powtórki z rozrywki" i po prostu inaczej podchodzę do "cudownych facetów". Tak jest teraz, oczywiście za jakiś czas może pomyślę inaczej... w końcu jak mówi eee1 jesteśmy już stracone ha ha. Bibi - czy Ty też poza bólem, poczuciem skrzywdzenia, tak w głębi duszy trochę jeszcze tęsknisz za swoim aniołem ( chociaż teraz już wiesz, że czarnym)? EEE - nie masz łatwo z takim mężem i doskonale rozumiem, że możesz czuć się zmęczona jego huśtawką emocjonalną, ale jednego Tobie zazdroszczę - mój mąż nigdy nie wpadł na pomysł, żeby mnie gdzieś zabrać, on ewentualnie mógłby łaskawie zgodzić się na moją propozycję, oczywiście podkreślając, że robi to dla mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Zagubiona, Bibi, moze Was to zdziwi, ale ja tez tak czulam, tylko bez dotyku (fizycznego). Tez uwierzylam, ze tylko my jestesmy dla siebie, ze moglabym byc dla niego matka, zona i kochanka (i kolezanka haha), ale pod warunkiem, ze on ma tylko mnie. Ja nie chcialam nikogo innego. Zreszta na poczatku twierdzil, ze szuka partnerki, jeszcze zanim ja wpadlam. A to, ze mnie wkrotce zaczal obrazac opowiadajac o jakichs tam innych, to... lepiej juz nie mowic. Odezwal sie, ja sie nie odezwalam, wiec i on sie nie odzywa, a na swoj profil loguje sie rzadko - co dwa dni moze. Ja nie chce sie odzywac, tylko nie wiem, czy wytrzymam... jak myslicie? Wytrzymam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
aha, eeee1 - mi sie Twoj maz zaczyna podobac, hahaha, uwazaj:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
eeee1 mi też opis Twojego męża bardzo sie podoba, ja lubie takich trudnych facetów. Co do Anioła to tak Zagubiona123 tęsknię i to nawet nie trochę ale bardzo.....takie już jakieś jesteśmy pokręcone Spring wytrzyma czy nie wytrzyma? obstawiam ze nie wytrzymasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Złocista kropelka
Czesc dziewczyny!Jestem matka,narzeczona i kochanka.moze przyjmiecie mnie do swojego grona?Siedze sobie w Anglii i nie za bardzo mam z kim pogadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Złocista kropelka
Myslicie,ze istnieje jakis przepis na udane malzenstwo?Bo ja juz nie wiem co myslec.Niby sie kochamy a wszystko idzie nie tak.Moze to jest moja wina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
witaj nowa, ja tez na swojego rodzaju emigracji. Jest mi tez ciezko, rozne mysli, przewartosciowania, w glowie sie czlowiekowi miesza przez ten ogromny bezsensowny swiat. Mialam dzis strasznie ciezka niedziele, ciagle bilam sie z myslami. Weszlam na moj profil specjalnie, bo zobaczylam ze sie zalogowal. Gdy weszlam, on wyszedl (???). Wiec chyba sie mna nie przejal (???) Wiesz Bibi, postaram sie jednak nie pisac, bede sie trzymac. W sumie wiem, ze mam racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
... naprawde bylo mi dzis strasznie ciezko, moze to dlatego, ze wolny dzien. Chcialo mi sie plakac. Znow sie zastanawialam (tak, caly dzien). Znow myslalam i prowadzilam ze soba dialog w pascalowskim stylu pod tytulem, czy Bog istnieje, a wlasciwie, czy w niego wierzyc, i doszlam do tych samych wnioskow co zawdze... dupa blada. A wiesz co, Bibi, to co piszesz nadawaloby sie bardziej na cos w rodzaju harlequina, bez obrazy - wszystko co tu piszemy, wyglada mniej wiecej tak samo. Wiesz, moze moglabys zostac druga Grochola? Ale mam lepszy pomysl (bo kazda z nas podejrzewam, ze skrobie na boku cos w rodzaju pamietnika). Zrobmy drame - dramat obyczajowy. Spotykaja sie baby ze zlamanymi sercami i gadaja ze soba, kazda odnajduje w historii drugiej kawalek swojej i tak dochodzimy do tego, ze kazda historia jest prawie identyczna, a zachowanie ludzi... no to juz zupelnie do przewidzenia. I ta niekonczaca sie walka plci. Wiec mysle, ze jak juz sie postaramy to spisac, albo moze Ty Bibi, skoro juz wyszlas przed szereg, hahaha, to pisz. I jak juz napiszesz ten dramt, to zaproponuj go Krystynie Jandzie - ona zrobi monodram w swoim teatrze i obsadzi sie w roli glownej - bedzie dojrzala bohaterka, ktora wspomina swoje historie milosne i swoich przyjaciolek, te historie pozamalzenskie rzecz jasna. No, co Ty na to Bibi? Zabieraj sie do roboty - premiera w przyszym roku, daje Ci czas do przyszlej jesieni - akurat otworzy nowy sezon w teatrze Polonia. Nasza obecnosc obowiazkowa:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Spring chicken pomysł bomba.A romansidło z tych naszych historii by było nad romansidłami, az trudno uwierzyć że sie takie bajki zdarzaja.... Złocista Kropelka na zycie przepisu nie ma więc na udane małżeństwo tym bardziej...ale optymistycznie to napisałam heheheh Moża ja dzisiaj nikomu niczego lepiej radzic nie bedę bo szczerze to trochę jestem rozbita...spotkałam go w mieście wieczorem w sobotę. Pusta ulica on jedzie z przeciwka ja na pusciutkim chodniku , stanęłam jakby mnie wmurowało on też zwolnił prawie zatrzymał sie i tak się na siebie gapilismy. Potem pojechał bo w końcu to droga była a ja tak jeszce stałam chwilę zanim się otrzepałam. Minę miał nietegą ..... ale co z tego , tylko jestem rozbita jeszcze bardziej, tyle starań zeby się pozbierać, jedno spotkanie spojrsenie po 10 miesiacach i jestem jak 01-01-2008.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Spring - Ty wiesz najlepiej, że po prostu musisz dać radę, nie masz innego wyboru. Już to kiedyś pisałam, ale się powtórzę - nawet, gdy masz z nim kontakt, to i tak cierpisz! Chwilka euforii i jeszcze gorsze rozbicie. Trzymam kciuki za Ciebie. Ja mam kilka dni wolnego i zamiast się czymś zająć, to kręcę się jakaś rozbita. Ostatnio doszłam do wniosku, że zaczynam go idealizować, bo przecież zdarzały się też sytuacje, gdy nie wydawał mi się aż taki naj. Może powinnam zacząć przypominać sobie jego wady? I wbijać sobie do głowy te jego romanse - internetowe, w realu. Staram sie go nie widywać, ale niestety to się zdarza - stawia samochód pod moim oknem w pracy i niestety Bibi też to na mnie działa... Cholera, niedługo minie rok, a ja nadal miewam te doły, ile czasu potrzeba? Ja nie chcę tak żyć...to nieludzkie.... Muszę się otrząsnąć, może reaguję tak ze względu na pogodę? U mnie szaro i ponuro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
hej dziewczyny nie wiem co wam doradzić i czy ja jestem teraz tylko w przejściowym stanie, czy znow będę mieć nawrót, ale chciałam wam napisać, że w sobotę poczułam że wróciłam do siebie. Nie wiem czy to zasługa tych czynników które uruchomiłam dla bezpieczeństwa psychicznego w trakcie tego podrzędnego romansu, czy jestem rzeczywiście tak silna, czy może chłodna... Nie wiem, zawsze byłam emocjonalnie wrażliwa, wiec dziwię się sobie teraz. Nie chcę go już widzieć, myślę nawet o nim z pewną wielkoduszną wyrozumiałością i czuję się bardzo fajnie, jak prawdziwa czarodziejka, która zaczarowała jego i swoje życie. I niczego nie żałuję. Powiem wam tylko, ze mój romans miał trochę z harelqina, ale przeważnie był raczej awangardową sztuką postmodernistyczną ;), co mnie bardzo cieszy, bo życie to sztuka w pewnym sensie. udanego tygodnia wam życzę i wiary w siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Ja Wam Go, kochane z wielką chęcią oddam. za darmo. A nawet dopłacę.... Ja niestety też czasami mam nawroty, jakiś dziwne myśli. Tym bardziej, że TO się działo właśnie o tej porze, tylko rok temu. Myślę, że to podobna pogoda, światło, zapach jesieni... to wszystko mi Go przypomina. Jest mi trochę smutno, ale ten smutek nie boli. Raczej po prostu we mnie jest. Nie wiem, czasami mam nadzieję, że On się odezwie, zadzwoni lub coś napisze... taka jestem sobie głupia... Więc nie jesteście same, sentymentalne i czułe w wspomnieniach. Miłej nocy i kolorowych snów. Zielona, jeden dzień bez ciebie to jak wieczność.... tylko Ty zapomniałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
... Kropelka, chcesz się przyłączyć to witam, ale opowiedz Swoją historię. Coś za coś. Jesteśmy prawdziwe czarownice, wścibskie i ciekawskie, hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×