Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niclas

Czy liczycie się ze zdaniem partnera przy wyborze ginekologa?

Polecane posty

Gość wannndzia
rogatko, a co to jest "cycka" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandddzia
I nie wiem, skąd przekonanie, że ty masz rację, że faceci oceniają obwisłe cycki, a ja nie mam racji, twierdząc, że babki oceniają. Ja na przykład patrzę na cycki innych kobiet, czasem z zazdroscią, a czasem z satysfakcją? I jak do tego ma siętwoja teoria?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
do Wandddzi Od zarania dziejów było tak, że mężczyźni interesowali się kobietami, a kobiety mężczyznami pod kątem seksualnym. Pisząc, o tym, że kobieta ma gdzieś Twój wygląd miałam na myśli aspekt seksualny. Żadna kobieta ginekolog (chyba, że homoseksualna) nie ocenia drugiej kobiety pod tym względem, a facet zawsze. O to mi chodziło. Rozmawiałam niegdyś ze swoimi znajomymi lekarzami na ten temat- oni też tak uważają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandddzia
Ale mnie nie interesuje, czy lekarka ocenia moje obwisle cycki pod wzgledem seksualnym, czy estetycznym. Ze strony kobiety obawiam sie po prostu babsko-babskiego krzywego spojrzenia, które wiem, ze istnieje. Natomiast nigdy nie byłam meżczyzną i nie moglabym z przekonaniem powiedzieć, ze mężczyźni "oceniają, owszem i myślą sobie np. że jesteś aseksualna. Różnie, na ogół n9ie zbyt pozytywnie." Ty chyba tez mężczyzną nigdy nie byłaś, chyba ze byłaś Jakos zwykle różnica widzenia różnych rzeczy przez mężczyzn i kobiety jest taka, że mężczyzna wielu rzeczy nie dostrzega, a kobieta dostrzeże kazdy, najmniejszy nawet mankament.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
Wadddzia, są kobiety,które oceniają i są którym jest to obojętne (ja się do nich zaliczam). Zapewniam Cię, że mężczyźni oceniają bardziej rygorystycznie. Wiem, to od samych mężczyzn ( w tym lekarzy). To oni dostrzegają szczegóły, a najgorsze, że jeszcze je zapamiętują (są wzrokowcami). Oczywiście nie generalizuję. Ja gdybym miała kompleksy, to w życiu nie poszłabym do faceta (wybieram ginekolożki zupełnie z innego powodu), ponieważ wiem, co oni sobie myślą - wiem to od nich samych. I zapewniam, że potrafią im nieźle "tyłki" obrobić. Jeden z ginekologów (znajomy) opowiadał mi, że są pacjentki, które doznają orgazmu przy dotyku, oczywiście nie zwraca się im uwagi, bo nie wolno, ale później taką obgadują. (tu zaznaczam, że rzadko się zdarzają takie pacjentki). Też obgadują pacjentki pod kątem ich "niedoskonałości" fizycznej. Tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandddzia
Nie zapewniaj, bo nie wiesz. Nie wiesz, ile kobiet na 100 ocenia rygorystycznie, nie wiesz, ilu facetów na 100 ocenia rygorystycznie. Co mnie obchodzi, czy lekarz opowiada o moim przypadku swoim kolegom? Nie wymienia prawdopodobnie mojego nazwiska, nie opisuje, jak wyglądam i gdzie mieszkam, po prostu opowiada, ze "była u mnie taka jedna i zrobiła to i to". Dla mnie to nie jest obmawianie, bo obmawianie dotyczy kogoś, kogo rozmowcy znają. Kazdy o czyms i o kims rozmawia ze znajomymi, ale dopóki to gadanie nie wyrządza nikomu krzywdy - wszystko jest w porządku. Nie ma też gwarancji, ze lekarka nie mówi swoim kolezankom "była tu u mnie taka jedna i zrobiła to i tamto"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
Ależ droga Wandddziu, piszesz tak, jakbym ja Ci mówiła "masz wybrać kobietę ginekolog, a nie mężczyznę". A przecież ja tak nie napisałam. Żyjesz w wolnym kraju (póki co) i możesz wybrać sobie za lekarza nawet weterynarza , jeśli Ci to odpowiada. Ja tylko podzieliłam się swoimi refleksjami na ten temat, bo przebywam w tym środowisku lekarskim i wiem, jak jest. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandddzia
Nie, nie odbieram tego tak, jakbys mi narzucała swoje poglądy. Tylko raczej chodzi mi o stwierdzenia typu "wiem, jak jest". Wiesz, jak jes w przypadku ledwie paru osób, z ktorymi rozmawiałaś. Ale to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
Wandddziu, wiem to od moich znajomych lekarzy. Ci z kolei też między sobą rozmawiają (między lekarzami), potrafią mieć niezły przy tym ubaw. Dużo wiem na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanddzia
No a co w tym złego albo dziwnego? Kazdy opowiada kolegom o tym, co się dzieje w jego życiu, a że w pracy spędza sie dużo czasu, to opowiada sie najwięcej chyba o tym, co sie zdarzyło w pracy. Jak u mnie zdarzy się klient, który zrobi cos, co mi zapadło w pamięć, albo jakos nadzwyczajnie wygląda, to teź opowiem kolegom. I lekarki ginekolożki na bank tez to robią. Faceci opowiadają sobie, w formie zartu, pośmieją się i tyle, nikomu sie krzywda nie dzieje. I bardzo dobrze sobie potrafię wyobrazic, jak jedna lekarka mówi do drugiej "była u mnie pacjentka, 20 lat, a cycki jak u 40-latki po wykarmieniu 2 dzieci, do tego gruba jak beczka, nie wiem, jak można się do takiego stanu doprowadzić w tak młodym wieku". Naprawdę nie znasz takich rozmów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Rogatko i Droga Wanddziu, bardzo ciekawa i bardzo rzeczowa była wasza wymiana zdań, taka wewnątrzkobieca polemika na tym topiku. Każda z Was wyłożyła jasno swoje racje. Nie będę udawał bezstronnego sędziego, skoro poglądami bliżej mi do Rogatki. Rogatce dziękuję przy okazji za pomyłkę w moim pseudonimie. Jako Nicolas przez chwilę poczułem się zarządcą Piątej Republiki. Wanddziu to, co piszesz ma dla mnie sens o tyle, o ile mówimy wyłącznie o Twoich odczuciach, a całkowicie pomijamy odczucia partnera. Ty możesz nie dopuszczać myśli o braku aseksualności lekarza, czy nawet dopuszczać taką myśl, ale to zlewać, byle dobrze leczył i zachowywał się poprawnie, natomiast żaden mężczyzna raczej nie ucieszy się na myśl, że jego kobieta jest (lub może być) obnażonym obiektem seksualnym dla innego faceta. Cały problem sprowadza się więc do tego, czy chcesz liczyć się z tym męskim dyskomfortem partnera, czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanddzia
Gdyby mój partner miał takie problemy, to bym się pewnie zastanowiła. Ale na szczęście nie ma. Nie chcialabym miec partnera, który dokłada mi do wizyty niepotrzebnego stresu. Sama wizyta jest stresująca. W moim przypadku - wizyta u kobitki bardziej stresująca niż u faceta, więc wybralam faceta. Jest mi z tym lepiej na duszy. Drazniłoby mnie, jakby mój partner histeryzował i ja, nie dosć, że mialabym juz ten swoj nieodłączny stres lekarski - jeszcze musiałabym się bawic w uspokajanie go. Metodą, która mnie stresu jeszcze doklada Jak mój facet jest zestresowany, bo na przyklad ma duzo pracy - to daje mu sie wyspac i nie zawracam mu dupy, a nie jeszcze wymyslam, co by tu zrobić razem, zeby jeszcze mniej mial snu i jeszcze bardziej sie denerwowal. I oczekuje od niego tego samego - ze mi w sytuacji stresowej nie będzie dokładal nerwów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wanddziu, jak zaznaczyłem wyżej, nie każdy facet zgłasza taki problem. Skoro o tym nie mówi, to pewnie istotnie nie ma tego problemu. Wtedy wszystko OK. Za ważne uważam Twoje stwierdzenie "Gdyby mój partner miał takie problemy, to bym się pewnie zastanowiła". To dużo mówi o kulturze bycia razem i wrażliwości na drugiego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
Niclasie, Przeczytałam niektóre wątki internautek, które twierdzą, że tylko nieliczni faceci mają coś przeciwko wizytom u ginekologa mężczyzny. Może odniosę się do tego wątku. Prawda jest taka, że jednym to przeszkadza, a drugim nie. Ja obecnie mam partnera, któremu to jest obojętne do kogo chodzę. Ale znam osobiście sporą liczbę facetów, któremu to przeszkadza i to strasznie, ale niekoniecznie, o tym mówią swoim partnerkom. Także nie jesteś "odludkiem". Powiem Ci szczerze, że ja liczyłabym się ze zdaniem swojego partnera, gdyby mu nie było obojętne kogo wybieram (choć zawsze wybieram kobiety). A kiedy, bym się z nim nie liczyła? Otóż wtedy, gdybym mu chciała zrobić na złość, wzbudzić w nim zazdrość. Osobiście uważam, że kobieta, która umyślnie wybiera lekarza faceta (a ma inny wybór) i wie, że dla jej partnera się to nie podoba, to go zwyczajnie nie szanuje. Więc w takim przypadku zastanowiłabym się nad zmianą partnerki. To samo bym zrobiła, gdyby facet nie liczył się z moimi uczuciami. Uważam, że to jest istotne w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
"była u mnie pacjentka, 20 lat, a cycki jak u 40-latki po wykarmieniu 2 dzieci, do tego gruba jak beczka, nie wiem, jak można się do takiego stanu doprowadzić w tak młodym wieku". Naprawdę nie znasz takich rozmów? Wandddziu, znam takie rozmowy, tyle, że z ust mężczyzn lekarzy. Nasłuchałam się tego trochę. Po pewnym czasie, już zaprzestali wygłaszać takie komentarze w mojej obecności, bo one mnie irytowały i zwracałam im uwagę. Co nie znaczy, że przestali rozmawiać między sobą i nabijać się nieźle. Oni są zupełnie inni w pracy, i zupełnie inni prywatnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupa a nie facet
Gdyby facet mi powiedział, że nie mogę iść do ginekologa-mężczyzny, to byłaby to ostatnia rzecz jaką by mi powiedział będąc w związku ze mną. Po pierwsze to moje ciało i ja decyduje komu je pokazuje. Po drugie nikt nie ma prawa mi mówić co mogę robić, a czego nie. Jestem samodzielna i mam własny umysł i rozsądek. Cipa jest moja, a nie jego i to, że jestem z nim w związku nie znaczy, że jestem jego własnością. Nadal jestem odrębną osobą, ale żyjemy jako partnerzy. Jeśli facet zabrania kobiecie pójścia do ginekologa-mężczyzny to znaczy, że, albo jest zazdrosny i mi nie ufa, albo zaborczy. A jeśli mi nie ufa i jest zaborczy, to nie ma czego u mnie szukać. Znajdę takiego, który nie jest. Ja nie miałabym problemu z tym, że kobieta bada mojego mężczyznę. Tyle mam do powiedzenia na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanddzia
Ja prywatnie ginekolozek ani ginekologów nie znam, ale znam inne kobiety i meżczyzn - i takie teksty to raczej słyszę od kobiet. Więc podejrzewam, ze takie "obgadywanie" odchodzi takze wśród kobiet ginekologow. Obojetne mi jest, czy obgada mnie facet, czy baba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Rogatce za słowa o tym, że z moimi zazdrościami jestem jako tako w normie. Rzeczywiście, w pierwszej części tego topiku to był główny argument moich oponentek, że jestem dziwakiem, bo faceci takich fobii nie mają. Dopiero później przybyło owych "innych" facetów, wreszcie osoby takie jak Rogatka, choć i wcześniej niektóre dziewczyny deklarowały, że się spotkały z taką postawą u mężczyzn. Gdyby porównać głosy trzech ostatnich rozmówczyń: Rogatki, Wanndzi, Dupy a nie faceta, to widać, jak bardzo różne może być podejście do zakresu autonomii własnej cielesności w związku. O ile dla Rogatki i dla mnie to oczywiste, że w związku moje ciało nie jest tylko moją własnością, w tym sensie, że mogę z nim robić, co chcę, bez oglądania się na partnera, o tyle dla Dupy nie faceta jej ciało jest wyłącznie jej własnością i partnerowi nic do tego, co z nim robi. Argumentuje, że jeżeli facet ma jakieś ale w sprawie płci gina, to albo jest zazdrosny i jej nie ufa, albo zaborczy. Nie dopuszcza przy tym myśli, że to, co ona robi ze swoim ciałem, może go po prostu ranić i kwestia zaufania, czy braku zaufania, nie ma tu nic do rzeczy. Ale problem sam w sobie jest ciekawy i szerszy. Była o tym już mowa, ale warto do tego wrócić. Na ile mogę się nie liczyć w związku, jeśli chodzi o moje ciało, z partnerem? Jeżeli na przykład palę nałogowo, a na wszystkie uwagi odpowiadam, "wiem, co robię, najwyżej umrę", to jest to w porządku wobec partnera? Oczywiście, jak zachoruję, to wtedy jest oczywiste, że na drugą osobę ma również spaść ciężar asystowania przy terapii nowotworowej, a ta trwa nieraz, zanim nastąpi tragiczny koniec, latami. I u osoby chorej brakuje wtedy tego luzu i tej nonszalancji "najwyżej ...". Czy ktoś z takich "nowotworowych palaczy" pomyśli w ogóle, jak bardzo rujnuje komuś życie swoim de facto samobójstwem rozłożonym w czasie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
Całkowicie się z Tobą zgadzam, Niclasie. Też tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, w odp na topik.. dlaczego miałabym swoją gini konsultować z m.? czyli .. odp oczywiście,że nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _a ja myślę___
Uważam, że pomimo tego, że kocham mojego narzeczonego i jesteśmy ze sobą bardzo blisko(mam tu na myśli bliskość emocjonalną itp), to nie mamy prawa rozkazywać sobie co do wyboru czegokolwiek. Jednak myślę, że jeśli partnerowi coś się nie podoba, np to że chcemy iść do ginekologa mężczyzny, to trzeba o tym rozmawiać i wziąć pod uwagę to, co on myśli-i to w każdej sprawie. Czy postąpimy tak jak on by chciał, to już zależy od nas. Jednak niektóre sprawy, jak np pójście do ginekologa mężczyzny, dotyczą po części nas obojga. I tu nie chodzi o to, że facet jest zazdrosny i myśli , że mi to będzie sprawiać przyjemność seksualną. Wydaje mi się, że ludzie mają tendencję do tego, że czują się w pewien sposób wyróżnieni, że oni są dla partnerki/partnera osobą najbliższą w każdej sferze życia. Dostęp do części ciała tak bardzo intymnych może zburzyć taką jakby to powiedzieć..pewność, czy poczucie tego, że jesteśmy osobą najbliższą partnerce. Nie umiem tego do końca wyrazić, ale czytałam gdzieś w tym wątku wcześniej, że ludzie się mogą w pewien sposób oddalać od siebie, jeśli np kobieta wbrew zdaniu partnera pójdzie do mężczyzny ginekologa. Myślę, że mogłabym zgodzić się z tym stwierdzeniem, jednak nie dotyczy to tylko problemu wyboru ginekologa, tylko można powiedzieć-każdej sfery życia. Uważam za fakt, że jesteśmy razem, kochamy się itd, lecz jesteśmy też dwiema osobami, mającymi też różne poglądy, przemyślenia itd. Jednak przy jakiejś niezgodności poglądów trzeba rozmawiać a nie mówić, że ja to ja a Ty to Ty i najlepiej to się odwal, bo nie masz nic do gadania, bo to moje ciało. Poczułabym się naprawdę urażona, gdybym usłyszała coś takiego od faceta. Podsumowując uważam, że trzeba liczyć się ze zdaniem partnera i jeśli to możliwe, pójść na jakiś kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
Dobrze to opisałaś. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niejednokrotnie byłam u lek.-gin. kobiet jak i u lek.-gin. mężczyzn i powiem tyle, że kobiety zawsze badały mnie boleśnie, niedelikatnie że tak powiem, natomiast nigdy gin mężczyzna nie zbadał mnie jak krowę. Myślę sobie, że po prostu przeciętna kobieta myśli sobie, że jak ona właduje sobie palce bez żadnego halo, to i innym można. Moim zdaniem, mężczyźni ginekolodzy są nieco delikatniejsi. Byłam u kilku ginekolożek i raczej nigdy więcej nie zdecyduję się na ginekologa kobietę. Mój partner nie wtrąca się do jakiego lekarza chodzę, lekarz to lekarz po prostu. Nie wiem jak inne kobiety ale ja nie mam zbyt dobrych doświadczeń z kobietami ginekologami :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rogatka
Natomiast ja chodzę tylko do kobiet i moje doświadczenia są fantastyczne. Jeszcze nie trafiłam na ginekolog niedelikatną. A trochę "przeszłam" w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo pogłębiona i wychwytująca wszelkie "delikatności" w relacji mężczyzny i kobiety była analiza _A ja myślę_. Z konkluzją też trudno się nie zgodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierka
Swoich lekarzy powinno sie lubić, zeby wizyty nie były horrorem. A ja mężczyzn lubię bardziej niz kobiety. Nie wiem, co to za faceci teraz chodzą po ziemi - mazgaje i ciapy. Chłopie, weź sie w garść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez_popieprzony
Widze, ze topic odzyl, cokolwiek to znaczy. Droga Wierko " Swoich lekarzy powinno sie lubić, zeby wizyty nie były horrorem. A ja mężczyzn lubię bardziej niz kobiety." powiedz to swojemu facetowi,ze lekarza powinno sie lubic i ze lubisz mezczyzn bardziej niz kobiety. powodzenia ;) "Nie wiem, co to za faceci teraz chodzą po ziemi - mazgaje i ciapy. Chłopie, weź sie w garść." No ja tez nie wiem. Mowie swojej babie masz isc tu i tu i kropka. nie podoba sie wypad. proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaaaaaaa
ja uwielbiam chodzić do swojego ginekologa moj maz jest o to troche zazdrosny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moniu, a nie boisz się tak rozdrażniać męża, jeżeli oczywiście ten związek jest dla Ciebie ważny? Czy to nie jest trochę stąpanie po beczce prochu? Czy nie boisz się, że on w końcu zacznie, jeżeli już nie zaczął, to sobie jakoś rekompensować? Założenie, że on jest tylko zazdrosny, ale nic z tym nie robi, jest dość naiwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki moniaaaaaaaaa Sądzę, że to przesądza o dyskusji kobiety po prostu to lubią :P mniejsza o pobudki. W kwestii mazgajów i cipochłopów. Ja już raz powiedziałem żegnam. Nie jest to idiotyczne oczucie zazdrości o narusanie mojego terenu, bardzo ładnie powiedziała o tym _a ja myślę__ Ja chcę bliskości, która nie kończy się na progu jakiś drzwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×