Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

EKD 34

Pierwsza ciąża po 35 roku życia.

Polecane posty

Gość Lennna
Wiesz, nie każdemu życie układa sie tak jakby sie tego chciało... Są różne powody tego, że kobiety rodzą pierwsze dziecko po 35-tym roku życia...To nie tylko ich egoizm...Nie możesz tego uogulniać! Moim zdaniem chyba lepiej świadomie urodzić dziecko w późniejszym wieku niż zajść w ciąże gdzieś po piwku na jakiejś dyskotece, wyjść za mąż za chłopaka krórego się prawie nie zna a potem sie rozwodzić... Oczywiście tego też nie można uogólniać... Jest wiele młodych dziewczyn, które dojrzały do macierzyństwa i wiedzą jaka odpowiedzialność spoczywa na matkach! No i oczywiście rónież na ojcach... A znaleść młodego chłopaka który chce dobrowolnie zakładać rodzine i wychowywać dzieci zamiast szpanować po dyskotekach wypasionymi brykami wcale nie jest tak łatwo... I wydaje mi się, że właśnie z tego powodu tak dużo kobiet (pomijając te które "wpadły") rodzi tak późno. Kobieta, zwłaszcza mając dziecko, chce czuć się bezpiecznie i mieć oparcie w ojcu dziecka... Chce zapewnić dziecku kochającą rodzine, bezpieczny dom i jak najlepszą przyszłość... To wcale nie jest takie proste! A kto jest do tego lepiej przygotowany? Dwudziestolatkowie czy osoby po trzydziestce? Pomyśl o tym... Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Plexandra
Witam wszystkie obecne i przyszłe mamy! W marcu obchodziłam 35 urodziny, 15 kwietnia dowiedziałam się o upragnionej i długo wyczekiwanej ciąży. Razem z mężem byliśmy przeszczęśliwi. Ja na macierzyństwo byłam gotowa dużo wcześniej (z innym partnerem), ale życie pisze własne scenariusze i nie da się wszystkiego zaplanować. W wieku 32 lat poznałam zupełnie wyjątkowego człowieka, po roku zaczęliśmy starać się o maluszka, a po 18 m-cach udało się !!! To był naprawdę trudny okres: każdy nowy miesiąc rodził wielkie nadzieje, a potem stres, ogromne rozczarowanie i z każdą nieudaną próbą coraz mniejsza wiara w powodzenie. Teraz jestem bardzo szczęśliwą przyszłą mamą w 14 tc, (po badanich prenatalnych nie inwazyjnych, które wypadły znakomicie). Mam wspaniałego człowieka obok siebie i zabezpieczenie materialne na fajne życie. Z perspektywy czasu jestem przekonana że taki przebieg i splot poszczególnych zdarzeń w moim życiu, był najlepszy z możliwych. A radość z przyszłego macierzyństwa wprost nie do opisania !!! Tym większa i trudniej doszło do poczęcia. Tak więc nie tylko brak partnera, ale szereg innych czynników powoduje że kobiety mają dzieci w późnym wieku i są równie a może bardziej szczęśliwymi mamami, choć nieco starszymi. Pozdrawiam wszystkie cudowne 30-kilku latki, które decydują się na dziecko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekd34
Dziwczyny ja w marcu urodziłam zdrową córeczkę, całą ciąże pracowałam( praca biurowa) rozwiazanie nastapiło przez cesarkę bo pod koniec ciązy nabawiłam się cholestozy złe wyniku z wątroby wiec tak było trzeba, a tak to ciąze zniosłam dobrze, końcówka było trochę ciężko ale miała na to wpływ też pogoda zima, tak to było ok. Dziewczyny warto nie ma się co bać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuupp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuppppuuuppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melduje sie prawie 37-letnia mama 4-miesiecznej coreczki :-)... To nasze pierwsze dziecko, po 10 latach malzenstwa, bez staran, liczenia, obserwacji cyklu... po porostu dwa lata temu stwierdzilismy ze czas na dziecko... zupelnie bez stresu do tego podeszlismy :-) i mamy nasza kruszynke :-) Moje zdanie : jesli rodzice sa zdrowi, nie maja zadnych powaznych chorob ani w rodzinie nie bylo zadnych chorob genetycznych to ryzyko po 35-tym roku zycia jest nie wieksze niz u 18-tetniej gowniary... Moja ciaza przebiegala idealnie : zero mdlosci, zero wymiotow zero zgagi... Gdyby nie sennosc, rosnacy brzuch i niestety pod koniec juz bolace plecy to nie wiedzialabym ze jestem w ciazy :-) Pracowalabym chetnie do konca tylko ze tu gdzie mieszkam jest obowiazkowe macierzynskie 6 tygodni przed porodem... Robilam badanie zalecone przez ginekologa (ale zadnych inwazyjnych bo nie bylo takiej potrzeby : po pierwsze wszystkie wyniki byly idealne a po drugie tutaj za limit kiedy ZALECANE sa badanie inwazyjne uwazany jest wiek 38 lat), zdrowo sie odzywialam, czulam sie swietnie i wszystkie wyniki mialam przez caly czas idealne, wiec nawet nie bralam zadnych witamin... Corcia jest zdrowa jak rybka, pieknie rosnie i sie rozwija... I jeszcze jedno : jak sie ktos faszeruje od 15 roku zycia hormonami to uwierze ze moze miec klopoty z zajsciem w ciaze i pozniej w ciazy... Wiem ze dzisiejsze srodki antykoncepcyjne maja minimalne dawki hormonow i oczywiscie teoretycznie nic te tabletki nie szkodza ... tylko dlaczego maja tyle skutow ubocznych ? I dlaczego coraz czesciej 25-27-letnia kobieta placze ze nie moze zajsc w ciaze ? Moze dlatego ze przez wczesniejsze 10 lat zjadla setki opakowan tabsow... ? Moze by tak troche z tym przyhamowac...? I zeby nie bylo : tez bralam tabsy... przez 2 lata, pozniej dalam sobie spokoj bo widzialam jak powoli wyniszczaja moj organizm... Pozdrawiam wszystkie \"pozne\" mamusie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie dojrzałe mamy , ja mam 38 lat i jestem w 8 tyg ciąży , to będzie moje 3 dziecko , tylko że biorąc pod uwagę że moje córcie mają 19 i 17 lat , to dla mnie bardzo wyjątkowe i nowe przeżycie , zastanawiam się tylko nad jednym , będę miała za 4 tygodnie usg pod kątem genetycznym , moja Pani gin powiedziała że powinnam się zastanowić czy będę chciała badanie prenatalne ,a ja mam wiele wątpliwości , jakby nie było to badanie inwazyjne , z drugiej strony 3 miesiące temu przeszłam dwie poważne operacje , mogę nawet powiedzieć że uciekałam takiemu z kosą , nie wiem jaki wpływ na ciążę mogą mieć badania tomograficzne , wszystkie leki , narkozy , wprawdzie to wszystko było zanim zaszłam w ciążę ale zastanawiam się czy to może mieć jakiś wpływ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
scholasia - mozesz zostac przy badaniach nieinwazyjnych: test PAPP-a, test potrojny albo test podwojny... Zycze spokojnej i radosnej ciazy i zdrowego maluszka !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do młodych forumowiczów
Do młodych forumowiczów na tym wątku: Moja mama urodziła mnie w wieku 35 lat i była to jej pierwsza ciąża (ojciec miał wówczas 37). Rok później na świat przyszedł mój brat, kiedy to rodzice mieli kolejno 36 i 38 lat. Oboje byliśmy i jesteśmy bardzo zdrowi. Żadna z ciąż nie była zagrożona i nigdy nie wystąpiły żadne komplikacje podczas ich przebiegu, czy obu porodów. Warto natomiast dodać, że nigdy nie było żadnych wskazań do przeprowadzania badań prenatalnych, a był to początek lat osiemdziesiątych. Dziś mamy po 26 i 25 lat, jesteśmy super zdrowi i ani ja, ani brat nie myślimy jeszcze o założeniu własnych rodzin. Uważam też, że moi rodzice byli zdecydowanie lepszymi rodzicami, niż gdyby mieli nimi zostać w wieku dajmy na to lat 22 i 24. Nie mam tu na myśli tego, że byli dojrzalsi o życiowe doświadczenia – bo to chociażby i z samej perspektywy czasu wydaje się oczywiste – a fakt, że mogli oni w pełni cieszyć się byciem rodzicem, bez poczucia powiedzmy pewnego rodzaju ‘niedosytu’, czy w pewnym sensie żalu, że coś w życiu tracą, że są uwiązani, wreszcie obawy że nie podołają finansowo (choć to może kwestia marginalna). Także był w ich życiu czas i na rozwój, zabawę, podróże, czy wreszcie ustabilizowanie pozycji zawodowej, a w momencie który oboje uznali za właściwy mogli w pełni oddać się radościom macierzyństwa/ojcostwa. Dzięki temu też mieliśmy przy sobie w domu mamę przez 6 pierwszych (brat przez 5) lat naszego życia, ponieważ nie musiała od razu wracać do pracy przed obawą jej utraty, czy z powodów czysto finansowych. Do zawodu wróciła wraz z momentem naszego pójścia do zerówki. Nie musieliśmy chodzić do przedszkola. Ponadto stabilna sytuacja finansowa była – jak tak patrzę z perspektywy czasu – sporym plusem, ponieważ nigdy nie dochodziło w domu do konfliktów z powodu braku dajmy na to środków na życie, co w wielu młodych związkach (nie mam oczywiście na myśli wszystkich) jest jedną z przyczyn ich wczesnego ‘rozkładu’. Było nas stać na wiele, w tym liczne egzotyczne wojaże od 6 i 5 roku życia począwszy, aż do momentu naszego pójścia na studia. Rodzice mogli wspierać nas finansowo przez cały okres trwania nauki, więc ani ja ani brat nie byliśmy zmuszeni jej przerywać, po to by pójść do pracy z powodu braku środków na utrzymanie. Ponadto nigdy nie byliśmy zmuszeni mieszkać z dziadkami, czy dzielić sypialni z rodzicami, jak wiele rodzin które znaliśmy. Od początku mieliśmy własny dom, a każde z nas miało w nim swój własny kąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do młodych forumowiczów
Uważam, że dwoje ludzi musi być odpowiednio dojrzałych emocjonalnie w momencie, kiedy decydują się na ten kolejny ważny etap w ich wspólnym już życiu. Dziecko nie powinno być decyzją zaledwie jednej ze stron (tu najczęściej niestety to głównie dziewczyna jest pomysłodawczynią całego przedsięwzięcia, ku zupełnemu zaskoczeniu nieprzygotowanego psychicznie młodego partnera, któremu wcale jeszcze nie w głowie rodzina), nie powinno być też owocem przelotnego zauroczenia, a raczej świadomą decyzją obu ze stron. Powinno być ono wyczekiwane i chciane przez obojga rodziców (nie tylko przez mamę) i powinno przyjść na świat w bezpiecznym związku jakim jest w rodzina. Należy zadbać więc o stworzenie mu uprzednio takiego bezpiecznego ‘gniazda’, w którym będzie ono bezpieczne, otoczone miłością i opieką, bo naprawdę nie jest żadną sztuką spłodzenie dziecka dla samego faktu jego posiadania, tylko po to by zaspokoić swoją nagłą egoistyczną potrzebę bycia matką za wszelką cenę (która zwykle nasila się u młodych dziewczyn w wieku 20-24 lata), nie licząc się przy tym z okolicznościami w jakich przyjdzie na świat, licząc na łut szczęścia i nawet czasem nie zważając zanadto z kim się to dziecko ma, bo znam i takie panie. Nie ma się co spieszyć kochani. Wszystko w swoim czasie. Przecież może się zawsze zdarzyć, że (tu adresuję myśl szczególnie do pań, bo odnoszę wrażenie, że to głównie one są gośćmi na wątku) poznacie fantastycznych, dojrzałych panów mając 26, 28, czy więcej lat, z którymi będziecie chciały się związać, tyle tylko że, no właśnie, będziecie miały wówczas rodziny, zobowiązania i historie wieloletnich związków z tą pierwszą wielką miłością, która z biegiem czasu często nie okazuje się tak wspaniała, jak sobie tego życzyłyście. Moi rodzice mieli 32 i 34 lata kiedy zdecydowali się na sformalizowanie związku (i warto dodać, że był to pierwszy taki związek w życiu ich obojga – czyli nie było żadnych historii rozwodowych w tle). Czy późno? – Trudno powiedzieć, najważniejsze że są razem do dziś, zdrowi i szczęśliwi. I to by było w zasadzie tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do młodych forumowiczów
Kiedy miałam 19-21 lat, owszem, w mojej głowie zaczęła kiełkować myśl o posiadaniu dziecka i z czasem zaczęła być natrętna. Ma to, myślę, swoje uzasadnienie: raz – z biologicznego/hormonalnego punktu widzenia, bo tak zaprogramowała nas natura, a dwa – może i poniekąd zwyczajnego braku kontaktu z małymi dziećmi przez praktycznie większą część mojego nastoletniego już życia (byliśmy z bratem najmłodszymi dziećmi w najbliższej rodzinie, a kuzynostwo dopiero co rozważało opcję ewentualnego bycia rodzicem). Wtedy to, w zasadzie z czystego przypadku, zostałam taką powiedzmy ‘dorywczą nianią’ z momentem pojawienia się w rodzinie pierwszego bobasa. Jego mama musiała szybko wrócić do pracy (na początek pół etatu), naturalnie rozważała zatrudnienie niani (nie było przy nich żadnej z babć), ale w pewnym sensie bała się zostawiać w domu zupełnie obcą osobę. Ja tymczasem nie miałam wielu zajęć na uczelni i tak zaczęła się moja przygoda z dziećmi. Nie brałam od jego mamy żadnych pieniędzy, a zostawałam z nim raczej z czystej uprzejmości i w zasadzie poniekąd własnej potrzeby odpowiedzi czemuś, co dziś nazwałabym wczesnym instynktem macierzyńskim. Miałam 20 lat i kilkumiesięczne niemowlę pod opieką (oczywiście miałam z nim kontakt na długo przed tym zanim zaczęłam zostawać z nim sama, bo w zasadzie od pierwszych tygodni jego życia – musiałam oczywiście nabrać troszkę wprawy, bo było to pierwsze tak małe dziecko w moim życiu ...i chyba w ogóle pierwsze tak małe dziecko, które w przyszło mi w życiu oglądać). Potem było jeszcze troje następnych, jednak już nie tak małych, bo po 6 i 1,5 roku, w tym z dwójką nie byłam spokrewniona i nie były to nawet polskie dzieci. Wszystko trwało tak do mniej więcej 23 roku życia (aczkolwiek nieregularnie, ze względu na ważniejsze obowiązki, czy nawet zwykłą chęć rozrywki i potrzebę częstszego spędzania czasu z przyjaciółmi) i chyba był to właściwie moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że tak w zasadzie to już nie chcę ‘siedzieć’ z dziećmi. Już wiedziałam jak to jest, moja ciekawość i naturalna potrzeba kontaktu z małym dzieckiem została w pewien sposób zaspokojona i zdałam sobie sprawę, że bycie z maluchem to nie tylko zabawa (choć owszem niesie ze sobą wiele radości), ale też ciąg powtarzających się czynności, które – co tu dużo gadać – na dłuższą metę okazują się potwornie nużące. A to wierzcie mi dopiero początek zabawy ...i wydatków niestety, bo dziecko błyskawicznie dorasta. Jak czasami spotykam te ‘moje’ dzieciaczki, to naprawdę się zastanawiam kiedy to towarzystwo tak porosło, przecież jeszcze nie tak dawno biegali z butlą/smokiem w buzi, a tu już pierwsza klasa podstawówki/gimnazjum. Tak więc moi kochani, dzieci to nie tylko słodkie ubranka, kolorowe buteleczki, spacerki, bajeczki na dobranoc i rumiane uśmiechnięte buźki, a na prawdę wyzwanie (tu wcale już nie fizyczne, a częściej psychiczne) z każdym kolejnym rokiem ich życia, kiedy to zaczynają mówić ‘nie’, zdarza się że i kłamać, manipulować sytuacje, potrafią nieraz stawiać dorosłemu opór niemal na każdej z możliwych płaszczyzn, czy szantażować go emocjonalnie (a na to ostatnie szczególnie narażone są pary pozostające w separacji, kiedy to zaczyna się to całe ’tatusia kocham bardziej od ciebie, bo pozwala mi na…/kupuje mi…/itd.’). Nie należy też zapominać o tym, że koszty utrzymania dziecka rosną wprost proporcjonalnie do niego samego, tak więc przekonanie o tym, że na wyprawce się kończy jest niesłychaną bzdurą. Wierzcie mi – macierzyństwo to nie taka znowu sielanka, jak się niektórym młodym ludziom wydaje, a problemy dają o sobie zwykle znać wówczas, kiedy nie ma już odwrotu od podjętej wcześniej decyzji, bo dziecko jest już na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do młodych forumowiczów
Na koniec pozwolę sobie jeszcze dodać – przy czym zaznaczam, że jest to bardzo subiektywna opinia i nie chciałabym tym samym nikogo urazić – że jestem dziś skądinąd wdzięczna losowi za to, że dane mi było doświadczyć roli opiekuna i że nie dałam się ponieść nagłemu przypływowi emocji, zostając mamą w wieku dajmy na to 21 lat. Jeśli myślę sobie czasem, że moje dziecko mogłoby mieć teraz 5 lat, wydaje mi się to absurdalnie śmieszne, wiedząc jakim byłam emocjonalnym ‘szczenięciem’ te 6, 5, 4, czy nawet 3 lata temu. Najzabawniejsze jest jednak to za jak bardzo dojrzałego uważa się człowiek mając powiedzmy te dwadzieścia kilka lat – sęk w tym, że ...no właśnie, niestety tak nam się tylko wydaje, bo w momencie kiedy upływa rok i przychodzi kolejny, często przyznajemy sami przed sobą jakimi tak na prawdę byliśmy ‘dziećmi’. Dojrzałość płciowa, a wraz z nią gotowość naszego organizmu do poczęcia nowego życia, a nasza dojrzałość psychiczna mająca diametralny wpływ na prawidłowe kształtowanie młodego człowieka, za którego teraz odpowiadamy i o którego rozwój się troszczymy, nie są niestety równoległe, o czym wiadomo nie od dziś. Młodzi ludzie – a tu zadecydowanie częściej mężczyźni, choć zdążają się również kobiety – są z psychicznego punktu widzenia wciąż dziećmi do mniej więcej 26-27 roku życia. I nie ma się co przed tym stwierdzeniem bronić. Tak zostaliśmy biologicznie zaprogramowani. Zresztą potwierdzenie tej tezy można znaleźć w codziennym życiu każdej/każdego z nas. Wystarczy się rozejrzeć wokół i często wcale nie trzeba daleko szukać młodziutkich matek które zostały dziś same, ponieważ ich równie młody partner uciekł od obowiązków z pierwszym gwizdkiem sygnalizującym nadejście kłopotów, nieraz błahych. Dlaczego? – Bo to jeszcze chłopiec, a nie żaden w pełni ukształtowany mężczyzna i nie w głowie mu ojcostwo, czy też domowe obowiązki. Wspieranie się więc argumentami, że to on sam przecież zapewniał dziewczynę o chęci posiadania wspólnych dzieci kiedyś tam, że niejednokrotnie napomknął coś o wspólnej przyszłości, jest uważam bezzasadne. To nie jest mężczyzna z kobietą, a raczej chłopak z dziewczyną i co to dużo mówić młodzi ludzie wypowiadają często wiele słów pod wpływem emocji, które ni jak nie przedkładają się na rzeczywistość i przestają mieć znaczenie w momencie gdy nagle zostają oni postawieni w obliczu prawdziwego problemu. Przykład: kiedy miałam 19-24 lata, wszystko wydawało mi się takie proste, pamiętam jak zapewniałam wszystkich wokół jak to byłabym w stanie bez problemu zaakceptować własne niepełnosprawne dziecko, czy też wziąć czyjeś do adopcji. Dziś wiem, jak dziecinne było moje myślenie. Wiem też, że decyzja o zatrzymaniu kalekiego dziecka byłaby dziś dla mnie jedną z najtrudniejszych w życiu, podobnie zresztą wyglądałaby kwestia pokochania i pełnej akceptacji dziecka które nie byłoby biologicznie moje. Ponadto dziś wiem, że mając nawet te 26 lat i mając zdrowe dziecko, dajmy na to, w wieku przedszkolnym byłabym dla niego raczej kimś w rodzaju mamy-kumpla lub mamy-starszej siostry – ale, no właśnie, czy tego właśnie chcę? Znam kilka mam, które urodziły dzieci kolejno w wieku 21 i 22 lat, obie mają dziś pociechy w wieku przedszkolnym i szkolnym. Obserwując zachowanie tych dzieci, często odnoszę wrażenie że brak im poniekąd autorytetu, że nie są one mitygowane, stąd często nie wiedzą jak się do kogo odezwać, jak się zachować w towarzystwie innych osób, a i uwagi rodziców często uchodzą ich uwadze i pozostają bez reakcji, i tak w zasadzie aż do momentu pojawienia się na froncie takiej babci, albo dziadka :) co to przywracają rozwrzeszczanego malca do porządku. Wierzę, że nie wszyscy jednak młodzi ludzie pozwalają swoim pociechom ‘wejść sobie na głowy’, dlatego chciałabym zaznaczyć, że w żadnym wypadku nie miałam intencji nikogo urazić powyższym komentarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do młodych forumowiczów
Dzieci mieć nie zamierzam jeszcze przez jakiś czas. Po prostu nie czuję się emocjonalnie gotowa na ten krok. Myślę, że muszę na nowo odkryć w sobie tę przemożną chęć posiadania dziecka, instynkt macierzyński, którego doświadczyłam wcześniej w wieku lat 20. Co więc z tego, że o pielęgnacji i opiece nad dzieckiem wiem już chyba niemal wszystko, jeśli mam świadomość tego, że nie byłabym tak naprawdę szczęśliwa będąc w tej chwili matką. Czuję się troszkę zmęczona dziećmi. Muszę od nich odpocząć. Ostatnio zauważyłam nawet, że jak kiedyś ich radosne okrzyki w czasie zabaw wprawiały mnie w bardzo optymistyczny nastrój i powodowały uśmiech, tak teraz nagle zaczęły mnie drażnić niemal tak bardzo jak odgłos wiertarki udarowej. :) Zabawne. Zauważyłam też, że istnieje pewna tendencja wśród pań, które wcześnie zdecydowały się na dziecko (mówię tu o tych, które mamami zostały w bardzo młodym wieku: 20-23), po czym zaraz wróciły do pracy. Znam kilka. Ich dzieci to tegoroczni maturzyści i ...jedynacy. Na pytanie dlaczego nie zdecydowały lub nie decydują się na kolejne dziecko, szczerze odpowiadały, że oczywiście myślały o tym, ale ani im ani ich partnerom nie chciało się już zwyczajnie wracać do ‘pieluch’. A dodam, że są to bardzo młode osoby, czasem aż trudno uwierzyć, że mają już tak dorosłe dzieci. A mówię o tym, bo zauważyłam tę tendencję u siebie – po przeszło 3 latach częstego przebywania z dziećmi, zwyczajnie mi się już nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do młodych forumowiczów
Mój partner ma 27 lat, pochodzi z wielodzietnej rodziny, gdzie dwójka najmłodszego rodzeństwa (18 i 15) przyszła na świat gdy rodzice mieli kolejno 34 i 36, oraz 36 i 38 lat. Dzieci były i są bardzo zdrowe. Dodam jeszcze, że w rejonie z którego pochodzi przeważają rodziny wielodzietne ze średnio 5 dzieci na gospodarstwo domowe (bo taki panuje tam trend), z czego najmłodsze przychodzą zazwyczaj na świat w momencie gdy rodzice zbliżają się do czterdziestki. Dzieci są zdrowe i rodzice też mają się dobrze. Mam jeszcze trójkę przyjaciół z różnych, odległych od siebie części Europy zachodniej i wszyscy oni wywodzą się z rodzin gdzie jest przeciętnie po 5-4 dzieci. Najmłodsze siłą rzeczy przyszły na świat późno i znowuż – wszystkie są zdrowe. Wniosek z tego, że niektórzy niepotrzebnie fatalizują. Znam też dwie panie z Polski, które zostały w ostatnim czasie mamami w wieku 40 lat (jedna mająca dwójkę pełnoletnich już dzieci – myślała, że to menopauza, druga natomiast wyszła za mąż w wieku 38 lat, więc to było jej pierwsze planowane dziecko) i obie urodziły zdrowiutkie dzieci. Liczba znanych mi osób, które miałyby problemy z podtrzymaniem ciąży, czy problemy ze zdrowiem dziecka urodzonego po 35 roku życia – BIG FAT ZERO. Znam natomiast przypadek dziecka z porażeniem mózgowym, którego mama miała w momencie porodu 25-26 lat, oraz przypadek poronienia przez kobietę, która była jeszcze mocno przed trzydziestką. Także drogie dzieci, uczcie się, rozwijajcie, podróżujcie i inwestujcie w siebie póki macie daną taką możliwość, póki jesteście młodzi i nie uwiązani obowiązkami. Na wszystko inne przyjdzie jeszcze właściwa pora, kiedy spotkacie w swoim życiu odpowiednich partnerów, wyszumicie się i ustabilizujecie emocjonalnie ...no i finansowo też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do mlodych forumowiczow - KLAP, KLAP, KLAP !!! :-) Mnie by sie nie chcialo tyle pisac :-P, ale duzo madrych rzeczy jest w Twoich slowach :-) ... szczegolnie podpisuje sie pod slowami o presji jaka wywieraja mlode dziewczyny na swoich (niedojrzalych) partnerach... a pozniej sa dramaty, matki samotnie wychowujace dzieci :-( i tematy na kafe w stylu " Ten sk.... zostawil mnie w ciazy/z dzieckiem !" O stronie medycznej juz sie wypowiedzialam ale jeszcze dwa slowa o stronie "ludzkiej"... Ja osobiscie uwazam nas za "poznych rodzicow " ale nie "ZA poznych"... Mielismy z mezem czas dobrze sie poznac (jestesmy razem od 18 lat w tym 10 lat malzenstwa), wiem ze moge na Nim polegac w kazdej sytuacji, moge przewidziec Jego reakcje w takiej czy innej sytuacji, wiem ze nie bedzie mi zawracal tylka nieistotnymi duperelami tylko sam podejmie decyzje pod ktora ja tez sie podpisze... jednym slowem znamy sie jak przyslowiowe "lyse konie". Dzisiaj potrafimy czerpac radosc z bycia rodzicami, nie trzesiemy tylkami przed utrata pracy, nauczylismy sie wspolnego zycia ... i zycia po prostu : nie wyladowujemy na sobie nawzajem stresow i frustracji, cieszymy sie kazdym dniem i kazdym postepem naszej kruszynki. No i przede wszystkim (jak to sie nieraz slyszy) nasza kruszynka nic naszemu zwiazkow nie "ZABRALA" ... bo nie potrzebujemy juz patrzec sobie godzinami w oczy i szeptac czule slowka aby czuc sie kochanym ;-) ... jedno slowo i jedno spojrzenie czasami wystarczy :-) Dobranoc 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gr..............
___ (..) ---- ----- |............| |............| |............| |............| |________|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądre słowa
mądrze powiedziane :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta 76
ja mam 33 lat i wielkie marzenie: zostac mamą :) ale niestety nie zostanę, bo mój mąz nie chce miec dziecka.....nie rozumie mnie wogóle i moich potrzeb. Czy jest egoista? a moze boi sie ojcostwa jak 40 % męzczyzn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolkamk
do marta 76 Będziesz miała. Mój mąż też nie chciał, bo: 1. mu dopiero pokażę, na co mnie stać; 2. na pewno kiedyś pójdę do sądu po alimenty; 3. będę płakała, że on mi przy dziecku nie pomaga; 4. dziecko to tylko kłopot; 5. może być chore; 6. będę się zajmowała tylko nim (tzn. tylko maleństwem). Im bardziej poznawałam mężowski życiorys, tym bardziej go rozumiałam. Wychuchany egoista z doświadczeniem niekoniecznie budującym. Tylko dlaczego zabraniał mi czegoś, co sam ma i cieszy się tym każdego dnia. Aż mnie skręcało z zazdrości, gdy patrzyałm jak sobie idą, rozmawiają, żartują - razem - tatuś z synem. Mój "tatuś" z nie moim synem. A teraz co? Kilka dni temu zapytał mnie, czy już zaczynamy, czy czekamy jeszcze ze 2 dni? Po co te pytania, skoro doskonale wie, że nie ma co czekać? Moje dni płodne zna lepiej ode mnie (on ma je w głowie, a ja w kalendarzu). Skąd ta zmiana? Sama nie wiem, ale to chyba ta kropla drążąca skałę... Tobie też tego życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiki333
Witam! Pozdrawiam wszystkie szczęśliwe przyszłe i obecne mamy. Gdy czytam to forum to już wiem,że nie musze sią obawiać czegokolwiek. Jest nas tu wiele, z poczuciem obway o dobro dziecka, ale też przerażającą wręcz chęcią bycia mamą. Mam 39 lat, mój mąż 46 jesteśmy ze sobę od roku. teraz wiem,że to na niego czekałam tak długo, nasza miłość jest na tyle stabilna, mocna,ze tylko możemy juz myśleć o naszym dziecku. Wczoraj bardzo długo rozmawialiśmy jak byłoby cudownie mieć taką małą kruszynkę przy sobie. Do tej pory bałam sie ,że to zbyt późno na dziecko, ale czytam to forum i piszecie, że to nie wiek jest najistotniejszy. Skąd moje lęki już piszę: wiek, to pierwszy wyznacznik, ale też od roku mam stwierdzoną " raczkujacą" astmę oskrzelową i alergię. biorę raz dziennie lekarstwa diffumax i alvesco. Czytałam też forum kobiet w moim lub podobnym wiek leczących się na astmę i będąch w ciąży i o dziwo one też nie miały problemów. Organizm czyni cuda by pomóc dziecku przyjść na świat. Może jest tu mama, ktora miała podobną sytuację z astmą i ciążą....Jakie zrobić na początku badania i jaka wizyta powinna byc pierwsza ginekolog czy pummonolog? Oczywiście wybieram się do lekarza, ale co doświadczenia własne to własne!!!! Jeszcze raz pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkie mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Furla
Ja mam 36. I kiedy w końcu ułożyło mi się życie osobiste i oboje z partnerem chcemy mieć kruszynkę, nie mogę zajść w ciążę. 6 m-cy starań i nic. Powoli przygotwuję się, że tak widocznie ma być, że nie dane mi przejść przez te momenty życia, że może się nie nadaję na matkę, etc.... i tak to sobie tłumaczę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość medieval
6 miesięcy to jeszcze nie długo. Pamiętaj, że po 30tce trudniej zajść w ciążę. Musisz być cierpliwa, głowa do góry :) pewnie to dla ciebie żadne pocieszenie, ale ja staram sie juz 4 lata, i tez jestem grubo po trzydziestce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiki333
do Furla! Proszę Cię, pół roku to nie czas by już sią martwić!!!!! Będzie dobrze muszisz w to wierzyć. |Moja siostra 6 lat czekała na maleństwo i doczekala się. Z drugim dzieckiem poszło juz wiele łatwiej. Lekarze twierdzili (przy pierwszym dziecku),ze juz tak psychicznie nastawiła sie na dziecko, że podczas stosunku tylko o tym myślała, czy się uda czy nie itp.tzw blokada i myśl tylko o zapłodnieniu. Kochajac się myśl o tym, że masz obok siebie kogoś kogo kochasz, z którą jest Ci dobrze....zero myłśenia o zaplodnieniu. Nasze nastawienie psychiczne czyni cuda! Zobaczysz wszystko sie ułoży i tego bardzo Ci życzę. Trzymaj się! bedzie dobrze! Chciałabyś dziewczynkę czy chłopca??? Ja dziewczynkę!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Furla
Och... dziewczynkę.... gdybym mogła wybrać płeć ... najwięcej czasu w marketach spędzam przy ciuszkach dla małych dziewczynek :-)) ... Muszę się kontrolować, bo buzia mi się sama do siebie śmieje ;)).... co bym dała, zeby móc nie tylko na nie patrzeć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam 34 lata i od 3 mcy staramy się o 1 dziecko - na razie bez rezultatu. mam sporo obaw związanych z wiekiem, ale przyznaję, że to, co przeczytałam tu napawa mnie optymizmem. próbowałam rozruszać dziś 2 podobne tematy, ale z niewielkim odzewem. a tak bym chciała pogadać z kobietami w moim wieku, które starają się o dziecko pierwszy raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój ginekolog mówi, ze często zdarzaja mu sie pacjentki w wieku 43-45 lat. Najstarsza miała 51. Jest to lekarz z długoletnim stażem w praktyce, twierdzi, że po drodze bywały rózne komplikacja, zwłaszcza na tle istniejących wcześniej chorób, ale dzieci rzodziły się zdrowe... to ku pocieszeniu tym starszym odemnie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
36 lat, zdrowie zjechane, 1,5 roku starania. w końcu decyzja- podejmę leczenie.... rozważałam adopcję/ zresztą rozważam nadal.... i wtedy stał się cud! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×