Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

*Hope*

Dlaczego Mężczyźni Kochają Zołzy? Dziewczyny Czas Na Zmiany !!

Polecane posty

noooooooooo a maila ma nieaktualnego chyba, tzn zmieniła i nr gg chyba też :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skubana a tak ją wyciągałyśmy z toksycznego związku :) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no, ogólnie mam nadzieje, że jej sie wszystko dobrze ułożyło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was dziewuszki :D Ja nie uznaje Walentynek. Dzień jak każdy inny :P Ale, żeby nie myslec tyle, bo przeciesz gdzieś cos tam siedzi z Kumpelkami byłyśmy w kinie na filmie \"Idealny Facet dla mojej dziewczyny\" i niezle sie uśmiałam :D a wieczorkeim byłyśmy na imprezce i dzień z głowy :D ale nie narzekam :P Nawet Róże dostałam :D hahahahaha:D Sexy trzymam kciuki wiem co znaczy rachunkowość i ile czasu trzeba przy tym siedzieć żeby cokolwiek zrozumieć, a ty pewnie jesteś na dalszym etapie niż ja czyli podwójnie współczuje. Trzydziecha podobno z wiosna przychodzi lepszy humor i tego się trzymaj :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc Laski:) Obiecałam że bedę zaglądac więc jestem.Trochę rzadko bo nie mam kiedy ale jestem:) No rachunkowosc to koszmar jest.... Masakra normalnie.A jeszcze dzisiaj powrot do szkoly po 2 tygodniach porażka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dziewczynki podoba mi sie że Was tu tyle wczoraj było :D :) jestem happy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D irrenka no nie podejrzewałem Cię o damski szowinizm:P :D :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie moge z tego: (pamietacie?????) "Mój ukochany był bardzo mądry: nagrodzona praca w konkursie "Kobieta na zakręcie" Tekst: Anita Czupryn-Komaiszko 08-01-2005, ostatnia aktualizacja 05-01-2005 17:21 "W małżeństwie rezygnowałam: z koncertu, na którym mi zależało, bo jemu zależało bardziej, a nie było z kim dzieci zostawić, z filmu, ze spotkań, zakupów tylko dla siebie. Na rzecz jego spraw, bo wiadomo, że one były ważniejsze" - oto fragment historii Anity Czupryn Koimaszko, laureatki naszego konkursu "Kobieta na zakręcie. Jak zmieniłam swoje życie". Już wkrótce w nagrodę pojedzie do Indii, gdzie spotka się ze swą imienniczką, pisarką Anitą Nair. Mój ukochany był bardzo mądry. Gdzie mnie tam do niego, dziewczynie o twarzy prostej wieśniaczki. Maturę pisał ze "Zniewolonego umysłu" Miłosza, książki, która wyszła wtedy w "drugim obiegu", jego polonista ze strachu włosy rwał z głowy, wybiegł z krzykiem: - Coś ty narobił! - a potem postawił mu piątkę, taka to była szkoła. A ja nawet nie wiedziałam, że istnieje "drugi obieg". On znał Kantora, bywał w zakopiańskim teatrze Witkacego, Dostojewskiego miał w paluszku, a ja byłam tylko raz w kinie Grenada na występie objazdowego teatrzyku z "Zemstą" Fredry. On potrafił wymienić wszystkich członków ważniejszych zespołów, daty edycji ich płyt, ja miałam parę pocztówek dźwiękowych, stary adapter i radio z magicznym zielonym okiem, w którym nie było "Trójki". I nie rozróżniałam Led Zeppelin od Deep Purple. No to o czym my w ogóle rozmawiamy? Wiadomo, że musiałam się zakochać. - Masz najpiękniejsze usta na świecie - mówił. - Nie, nie lubię ich, są grube i niezgrabne - odpowiadałam. - Kocham je za ciebie - mówił. - Nosa też nie lubię. Zadarty jak u prosiaczka. - Kocham twój nos za ciebie. To najpiękniejszy nos na świecie - odpowiadał. O ślubie nie zawiadomiliśmy rodziców. Był 1988 rok, ja byłam studentką, a on żołnierzem zasadniczej służby wojskowej. Tydzień w tydzień przez dwa lata jeździłam do niego, do jednostki, jeździłam jak po tlen, bo bez niego całkiem nie mogłam oddychać. W skrócie moje życie z mężem może wyglądać tak: urodziłam troje dzieci, jego samego wysłałam na studia, napisałam za niego pracę, którą ówczesny wiceminister finansów chciał drukować w "Gazecie Bankowej", choć nie miałam pojęcia o finansach, bankowości i ekonomii. Brałam mężowi kredyty na swoje nazwisko, gotowałam tak, że teściowa oblizywała palce z uznaniem, wiele lat prałam ręcznie, bez słowa skargi, bo nie mieliśmy pralki, a cały dom wymiatałam z kurzu szczotką, na kolanach, bo od odkurzacza ważniejszy był dekoder Cyfry Plus, żeby mógł oglądać mecze. Oglądał je, siedząc na kanapie z piwem, wdzięcznie podnosząc nogi, żeby mi ułatwić. Na moje prośby o pomoc w domowych pracach odpowiadał: - Mężczyzna przy takich pracach wygląda śmiesznie. Jak pi**uś. Chcesz mieć pantoflarza w domu? - i wsadzał nos w "Najwyższy Czas" albo w nową książkę Korwina-Mikke. Korwin-Mikke był dla mojego męża Autorytetem w Każdym Przejawie Życia. Mówił: - Ty się, Święta (bo on "święta" mnie nazywał), na polityce nie znasz i nie próbuj. Głosuj, jak każę! Głosowałam, jak każe, ale mój głos niewiele widać pomagał, bo UPR traciła w sondażach i w końcu nie weszła do parlamentu. Finansami zajmował się on. - Ty, Święta, nie umiałaś sobie nawet miesiączki wyliczyć, stąd tyle dzieci mamy; lepiej do pieniędzy się nie dotykaj - wytykał żartobliwie. Bardzo mnie te jego żarty śmieszyły. Konto mieliśmy wspólne, ale ja nie miałam do niego dostępu. Karty do bankomatu też nie miałam i w ogóle mi to nie przeszkadzało. Prosiłam go o pieniądze, kiedy mi były potrzebne na jakieś podręczne zakupy, bo te większe to robił on. Pieniądze zostawiał mi rano, po wyjściu z łóżka, rzucał gestem klienta, który płaci prostytutce za spędzoną noc. Strasznie mnie to bawiło wtedy. Na piątym roku studiów znalazłam pracę i ta praca mnie pochłonęła. Zaczęłam zarabiać, z miesiąca na miesiąc coraz lepiej, otrzymywać premie, ale mój mąż, kiedy przychodził wyciąg z banku, machał nim lekceważąco i wołał: - Twoja jałmużna przyszła! Uważał, że prawdziwe pieniądze zarabia on. Był 1995 rok, miałam na głowie dom, studia i pracę, która, czułam to, wypijała ze mnie krew. Wracałam do domu późno, przygotowywałam gorący posiłek, sprzątałam, prasowałam, prałam, kurcgalopkiem, żeby się wyrobić. Późną nocą zasiadałam do pisania jego pracy. - Sam bym napisał, ale czasu nie mam. Muszę na rodzinę zarabiać. - Wiem, wiem - odpowiadałam. - Napisałbyś wspaniałą, gdybyś tylko miał czas. - To szybciej walcz z tymi rozdziałami, bo co ja promotorowi pokażę? Walczyłam z rozdziałami, zapominając o własnej pracy magisterskiej. Koleżanka złamała tekst, zaniosłam do oprawienia i pojechał do promotora. - Mam już wyższe wykształcenie. Od dziś nie śpię z tobą - powiedział po obronie. Śmiałam się wtedy co niemiara. Ale też coraz częściej łapałam się na myśli, że jest mi za ciężko. I że to żaden partnerski związek, gdzie wszystkie sprawy są wspólne, które się omawia przy stole w kuchni. Wciąż jednak znajdowaliśmy siebie nocą, w łóżku, i to było kojące i piękne, i wierzyłam, że wszystko uda nam się przetrwać, że to codzienność zabija miłość, ale my się nie damy codzienności. Przyszła recesja, mężowi w firmie rosły długi, zaczął je pokrywać pożyczkami. - Weź no - powiadał - pożyczkę od swojego znajomego, bo się muszę rozliczyć do końca miesiąca. Załatw skądś forsę, bo będzie po nas. Szłam w miasto, odwiedzałam znajomych, to było upokarzające, ale pożyczałam. Gdy tego było za mało - podpisywałam mu kredyt za kredytem. W domu nie brakowało chleba i szynki, dzieci uczyły się w dobrej szkole, mąż sobie nie żałował na nic. Coraz częściej na weekend kupował alkohol. Nie jedną butelkę wina do niedzielnego obiadu, nie. Najpierw jedną na piątek, potem dwie na piątek i sobotę, potem trzy, bo i na niedzielę, w poniedziałek piwo, no to we wtorek dwa piwa... - Picie piwa jest naturalną potrzebą każdego mężczyzny - raczył mnie sentencjami. Albo: - Kobieta jest po to, by podać piwo, cygaro i zatańczyć. Wierzyłam w taki porządek świata. W małżeństwie rezygnowałam: z koncertu, na którym mi zależało, bo jemu zależało bardziej, a nie było z kim dzieci zostawić, z filmu, ze spotkań, zakupów tylko dla siebie. Na rzecz jego spraw, bo wiadomo, że one były ważniejsze. Byłam święcie przekonana, że jesteśmy dla siebie stworzeni i tak jak mnie było wspaniale z nim, tak jemu musi być wspaniale ze mną i że to NIEMOŻLIWE, żeby jakaś kobieta mogła mnie zastąpić. Była końcówka lat 90., kiedy zaczął się zachowywać dziwnie. Wstawał rano i nagle, nie wiadomo z jakiej przyczyny przestawał się do mnie odzywać. Po prostu - gniewał się. A to palenie rzuca. Ćwiczy pływanie. Trenuje kajaki. Wraca do palenia. Rzuca. Wieczorami wychodzi do pubu, w nocy odwraca się do mnie plecami, a kiedy próbuję się przytulić - warczy. Nic a nic nie mogłam się połapać, o co chodzi. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie koleżanka. Zaprosiła na kawę. - Widziałam go z NIĄ - zaakcentowała znacząco. - Kogo z kim? - zapytałam, nic nie podejrzewając. - Twojego męża. Z NIĄ. W kinie. Umarłam. A potem zadałam pytanie, jakie, miałam świadomość, zadają pewnie miliony kobiet na świecie, kiedy dowiadują się, że są zdradzane. - Kim ONA jest? Była młodsza ode mnie o dziesięć lat. Podobno studentka. Podobno pracowała w pubie, w którym wtedy spędzał wszystkie wieczory, a potem noce całe. Nigdy jej nie widziałam. Mąż tymczasem znalazł mieszkanie do kupienia. W starej kamienicy, zaadaptowane ze strychu, urocze. Prawie 90 metrów! Wzięliśmy duże kredyty - ponad 120 tysięcy złotych. Trzy lata później bank zabrał nam to mieszkanie. Trzy lata później, w 2003 roku, zadzwonili do mnie panowie z banku i tak się dowiedziałam, że mąż jest niewypłacalny, zniknął, zostawiając mi w spadku grubo ponad 200 tysięcy złotych długu. Banki podzieliły się między sobą całą moją pensją. Zostałam na bruku z trójką dzieci, które, gdy się pakowaliśmy, żeby opuścić mieszkanie, pytały: - Mamo, a gdzie my teraz będziemy mieszkać? - Nie wiem - odpowiadałam ze ściśniętym sercem, a jednocześnie entuzjazmem w głosie. Nie wierzycie, że tak nie można? Można! - Ale na pewno coś wymyślę - mówiłam. - Mamy zawsze coś fajnego wymyślają dla swoich dzieci. Codziennie rano wstawałam i jak Koń z "Folwarku zwierzęcego" Orwella mówiłam sobie: - Będę pracować jeszcze więcej. Przez półtora roku spłaciłam większą część długu. Mieszkam z dziećmi w niewielkim mieszkanku, całkiem nowym. Mąż nie pojawił się na żadnej rozprawie o alimenty. Nie płaci ich. Uciekł za granicę. Dzieci bardzo za nim tęsknią i czasem dzwonią na jego komórkę. On nigdy do nich nie zadzwonił. Rozwodu nie wzięłam. Nie mam czasu na takie głupoty. Mam własne konto w banku i kartę do bankomatu. Biorę udział w wyborach i sama decyduję, na kogo głosować. W domu jest grafik sprzątania z podziałem na role, choć nie zawsze działamy zgodnie z nim. Nie zawsze też gotuję obiady i zupełnie zrezygnowałam z prasowania. Za to jakiś czas temu kupiłam sobie perfumy za 200 złotych i umówiłam się na randkę. Ale bez kontynuacji. Znajomi mówią: - Jesteś silną kobietą. - Wiem - kłamię. Bo przecież nikt nie uwierzy, że w środku nadal jestem niepewną dziewczynką o twarzy prostej wieśniaczki. http://kobieta.gazeta.pl/wysokie_obcasy/1 ,53664,2479015.html Larissa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień Dobryyyyyyy ! :D Feliczitaaaaaaa lalala :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Irrenka fajną masz tapete na pulpicie co ma na maila wysyłałaś :D a ja przed obiadem byłam... hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hope sorki kochana nie chciałam Ci apetytu schrzanić ;) :) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna trzydziecha
Hej Zołzy Historia niesamowita. Podziwiam kobiete za siłę, ja bym sie załamała. Choc fakt z drugiej strony, że chyba az tak to bym sobą nie dała pomiatać ;) Ale bardzo fajnym językiem napisane. Mi się podoba. irrenka, wygrzebałaś stary topic :) Az trudno uwierzyć że to było tak daaawno temu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja odpeiro teraz przebrnelam przez ten długi teskt ktory wkleiła Irrenka i mi w trakcie się cisnienie podniosło, że kobieta dała z siebie zrobić takie popychadło :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jakos niedawno tez znalazlam nasze stare topiki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...no żal, ale co - przeciez tu też może być fajnie :P mamy sexy i Kahe - nasze nowe mordeczki :) :) tylko czwóreczka nas zaniedbuje :( 😭 nie dobra czwóreczka!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczny
jak stac sie zolza? mam meza. znajomi i rodzina czesto mi mowia ze go psuje i jestem za dobra, ale ja nie mam pojecia jak sie wziasc w garsc? wiem ze robie bledy, zawsze jego sprawy stawiam przd moimi i nie wiem jak sie wyrwac z tego! help :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak wyrwij się z tego ,przegnij pałę i masz jak amen w pacierzu,że niedługo potem założysz temat : Dlaczego mnie zdradził :O :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aa dzisiaj Hope jest w bojowym nastrojuuu niech mi żaden facet w droge nie wchodzi !!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczny nie ma co się za często poświecac dla faceta bo jeszcze odwróci to przeciwko Tobie!! w ogóle dla tych gnid to czasami w ogole nie warto sie starać bo tego nie doceniają !!!!!! i nie stawiaj jego spraw ciągle przed swoimi tylko zrób też cośdla siebie abyś Ty się dobrze czuła ! taka na dzisiaj moja rada bo mam taki humor ze dalej pisać nie wypada!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna trzydziecha
uuuu Hope, co Cie ugryzło? Albo czemu facet Cie wkurzył :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotna - heh kolejny raz to samo - okłamał mnie ;) ale już kurwa koniec wole się z nim rozstać niż ma co jakiś czas robić ze mnie idiotke !! aaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*Hope* -> witaj w klubie wkurwionych :D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna trzydziecha
spokojnie spokojnie rzucić można zawsze. dlatego Hope zanim rzucisz, to weź głeboki oddech. Czy w czyms powaznym Cie okłamał? czy to się powtórzyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt chyba by nie chciał byc okłamywany samotna ona musi poczynić jakies konkretne kroki, musi mu pokazać że tak sie nie robi... Hope popieram!!!!!!!!!!!!!! Kurwa chyba bym mu jaja ukręciła! Wiem jak sie czuje , bo sama tez przez to przechodziłam. ale witam równiez w gronie wkurwionych!!!!!!!!!!!!! w pracy zwiekszyli mi zakres obowiazków poszerzając go tak, ze teraz spoczywa na mnie mega odpowiedzialnośc a sprawdzac mnie będzie prawniczka ... i jak bedzie coś nie tak, lub coś zginie to ja beknę za to. zajebiscie!! a więc od dziś szukam nowej pracy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×