Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Słońce mojego życia

Wiara w uczucia

Polecane posty

Gość do Ciebie MS
Przepraszam, że tu ale wiem, że tu zajrzysz. Tu będzie lepiej. Piękne. Dziękuję :) Całuję Cię bardzo bardzo ciepło MS 😘 PS. :) Autorze wybacz, że wykorzystałam Twój topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słońce mojego życia
Słoneczko12 - jak Twoje zdrowie - napisz coś, będzie mi miło. Wypędź tego "chorobobotwora" jak najszybciej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko12
Słońce.....Ibuprom postaram się w końcu zakupić,ale ciągle nie mogę dotrzeć do apteki,chociaż dzisiaj nawet wstąpiłam jedną nogą,ale ta kolejka.....nie miałam cierpliwości(nie cierpię kolejek) w każdym razie dziękuję za troskę i dobre rady:) Dziękuję Ci również bardzo za muzykę zaskoczyłeś mnie bardzo,jeśli chodzi o muzykę poruszamy się po tych samych torach muzycznych,może kiedyś:) prześlesz mi ją na pocztę to będę mogła sama sobie zgrać płytę do słuchania,wprawdzie ja to nie Ona,ale mnie na pewno sprawisz przyjemność, a o to przecież przede wszystkim chodzi,czyż nie? Myśl która dzisiaj do mnie przyszła bardzo mnie samą zaskoczyła. To Twoje poczucie winy....rozumiem Cię oczywiście,tylko widzisz czy aby na pewno jesteś aż tak winnym? Mówisz gdybym dał więcej czułości, miłości, nie ukrywał się nie zatonął w pracy itd......na końcu tej sprawy ta wiadomość od Twojego Słońca"gdyby nie to byłoby ok." Zastanawiam się na ile tak naprawdę leży w tym wszystkim Twojej winy, a na ile jest winy wyimaginowanej, podrzuconej przez Słońce tak na odczepnego,bo przecież prawdy nie można lub nie potrafi się powiedzieć. Dzisiaj kiedy się nad tym zastanawiałam doszłam do wniosku,że wcale nie tam tkwił problem w tej relacji,Twoja Kobieta musiała przecież podać jakiś sensowny powód,najlepszym powodem było uderzyć w najczulsze miejsce,ja również nie rozumiem jak można powiedzieć swojej miłości po tylu latach w taki sposób,że gdzieś na jakimś froncie zawiódł przecież po to się spotykaliście i tyle razem byliście ,że można było powiedzieć,porozmawiać,dać do zrozumienia albo po prostu jasno się określić. Wiesz Słońce.....ja myślę,że Twoja Kobieta przerzuciła na Ciebie swoje poczucie winy i odpowiedzialności a Ty to po prostu przyjąłeś. Wcale nie twierdzę że jesteś kryształem bez wady(już wiemy że nie ma ideałów:))ale z tą bezwzględną winą po Twojej stronie będę się sprzeczać i to nie jest tak jak zostało Ci powiedziane,to jest zwykłe przerzucenie odpowiedzialności na kogoś innego. Ciekawe czy i tym razem mnie zrozumiałeś,mam coś ostatnio problem z wyrażaniem myśli,po prostu myśl jest szybsza od ręki.....najlepsza byłaby taka maszynka,która by zapisywała już myśli bez potrzeby stukania w klawiaturę:) Czy możesz mi powiedzieć jak to jest możliwe tak się zapatrzeć w pracę i szukać coraz to nowych ucieczek od samego siebie, Czy to jest aż tak możliwe. Moje Serce mówiło" dużo pracuję,coraz to nowe zlecenia,wyjazdy,spotkania.....ale to dobrze będę mniej czuł jak boli tęsknota i rozdarte i niespełnione serce" ale czy tak trudno jest zrozumieć,że się traci to co najważniejsze bo ktoś w końcu poczuje się opuszczony,zawiedziony,zawsze uważaliśmy że rozmowa jest podstawą,że to zapobiega rozminięciu......zawsze myślałam,że nawet jeśli coś nie wyjdzie w tej miłości to i tak zawsze będziemy mogli rozmawiać,rozmawiać...... i rozumieć się to się wydawało takie najważniejsze w naszej relacji a teraz cisza nas wypełnia prawie dwu miesięczna a ktoś kto miał być chociaż przyjacielem,nawet nie wie czy żyję,bo.....to Go po prostu nie obchodzi i taka jest prawda,tak myślę bo co mam myśleć innego. Oczywiście ,że masz rację jak można być przyjaciółmi po takiej miłości to takie puste,płytkie w porównaniu z tym co łączyło ale zarówno Ty jak i ja jesteśmy w ostateczności przyjąć taką ofertę,ceniąc uczucia,bo chociaż tyle.....ale przecież Ci ludzie nawet tyle nie mogą, nie potrafią,nie chcą......i teraz wydaje się że miłość była ale najwidoczniej tylko z jednej strony. Jesteśmy obcymi sobie ludźmi,rozmawiamy wbrew wszelkim prawom bo jak dwoje obcych ludzi może tyle pisać o swoich uczuciach... a jednak rozmawiamy...my obcy...a ci bliscy......szkoda słów.... Nie,nie, nie zasługiwałeś na takie potraktowanie,nawet psa się tak nie odtrąca a co dopiero człowieka kochanego ,więc coś tu jest nie tak... Masz rację, ja też myślę,że moje Serce czuje się jak pączek w maśle,moich uczuć jest pewny jak nikt,ale Słońce... czas już stawić czoła lękom,strachom i myślę,że pora porozmawiać,że tak się ludzi a co dopiero kochaną osobę nie traktuje,przygotowuję się do takiej rozmowy ale niestety drogą pocztową..... Bardzo ważne były dla mnie Twoje słowa o tym że kobieta powinna mówić o tym co czuje,bo inaczej mężczyzna myśli,że jest ok, ale o tym może następnym razem. Jeszcze wiele rzeczy chciałam napisać,ale.... Dobranoc,miłych snów ,do przeczytania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słońce mojego życia
Dzień Dobry Słoneczko12 :-) IBUPROM, IBUPROM! - to oczyszcza ciało ;-) i umysł... Z tą muzyką - to nie ma problemu, podaj adres e-mail i Ci prześlę lub np. żeby nie zapychać skrzynki mogę inaczej udostępnić. Na chwilę wrócę do tego co napisałaś o mnie - o "mojej winie" - tka widzisz tak naprawdę jest. Oczywiście zgadzam się że Ona też jest tutaj winna - tak! Ale ja mogłem tyle prostych rzeczy zrobić a nie zrobiłem bojąc się że totalne zaangażowanie nie wiem... spowoduje, że stracę "głowę"? I tak jak mówiłem wpływ (niestety) na mnie miało otoczenie ludzi, otoczenie rodzinne - ogromny i tak jak mówiłem na forum o tym nie napiszę. Powiem Ci, że ja też chciałbym tyle napisać, powiedzieć, że te myśli przychodzą i zaraz szybko uciekają - a później np. w rozmowie kiedy Ona naprzeciwko lub po drugiej stronie słuchawki - tak bardzo zaczynałem wszystko "ważyć" żeby nie "palnąć" i emocje, że ciężko było te wszystkie argumenty tak ładnie pozbierać... Co innego jak się pisze. Wracając do winy - kiedy ja wiem i to czuję - to uwierz, że tak niestety jest (nie tylko, ale...) - powiem Ci jedna prosta rzecz do niedawna jeszcze nie miałem swojego samochodu - a taki "głupi" kawałek metalu, naprawdę mógł wiele pomóc, dziwne - ale prawdziwe. Mógłbym być bardziej niezależny - pojechać gdzie chcę, bez tej "kontroli" i wpływu ... To wbrew pozorom, napewno by zbliżyło (tak, taka błahostka). Pojechać właśnie nad morze, na jakiś weekend itd. itd... Może poruszę temat który jest dla mnie bardzo ważny - a też miał tutaj ogromne znaczenie - mam nadzieję, że się nie obrazisz :-) Ale tutaj dochodziło jeszcze to co pisałem - nie będę ukrywał tutaj i napiszę odważnie. Ja też potrzebuję i potrzebowałem miłości tej fizycznej, bliskości kobiety, kochać ją. Teraz jeszcze bardziej... Ale na to wszystko miało wpływ poprzednia moja historia - osoba zimna a sprawy "ciała" były dla Niej przerażające, dotyk (jeżeli można to tak wogóle nazwać) to tak trochę jakby mnie dotknął homoseksualista (brrrrr....). I to na mnie też miało wpływ - i wtedy kiedy pojawiła się Ona - wszystko było takie proste, piękne, czułe - (w mojej głowie pytanie) czy nie za szybkie i to właśnie m.in. spowodowało blokadę przed tym 100% (przepraszam że tak to nazywam, ale musiałbym zacząć używać określeń erotycznych, a nie wiem czy tutaj powinienem) To też właśnie ta wina - ale Ona to zaakceptowała i widziałem, że też ma takie chwilowe (fakt chwilowe) przemyślenia... Teraz już ich nie miała... i potrafiła to jeszcze kilkanaście dni po tym kiedy mnie odrzuciła napisać to w tak dosadny sposób, że poczułem właśnie wtedy to że to moje "piękno" wbiło mi nóż w serce najmocniej jak tylko można bez żadnych emocji... Powtórzę jeszcze raz ja bardzo potrzebuję bliskości kobiety, potrzebuję ją kochać, czasami nawet wydawało mi się że jestem nadpobudliwy :-) Starałem się z Nią rozmawiać - tak, rozmawiałem z Nią - może lepiej, może gorzej, ale chciałem choćby rozmawiać. Ona przyznaję - chyba... trochę bardziej obawiała się słów niż czynów. Widziałem że czasami miała mniej zahamowań odnośnie seksu niż rozmów. A czasami znów przychodził moment (u Niej) jednak takiego uspokojenia. Jednak wiem co zrobiłem w ciągu ostatnich kilku miesięcy (nie napiszę wprost :-) ), ale to miała być kolejna zachęta (bardzo jednoznaczna - Jej oczy przysłowiowo "wyszły na wierzch") do tego żeby dać sobie nawzajem tą całą czułość, wejść w sidła ;-) 100% seksu. I cały czas były jakieś kłody - w psychice i w sprawach powiedzmy bardziej przyzmienych. Ale tak jak mówiłaś w jednej z poprz. odpowiedzi - jeżeli kobieta chce się kochać to trzeba Jej to dać - tak, wiem o tym. Ale wiem teraz, że oczywiście jest to proste, jeżeli nawet w danym momencie nie ma możliwości, to można przecież łatwo przygotować. I tego chciałem - przygotowując kolejne spotkania i planując wyjazd nad morze - teraz nikt w to nie wierzy. Ja tylko tak mówię, żeby się usprawiedliwiać - ale z tego naprawdę można nakręcić film - to jest taki zbieg wielu wydarzeń, że właśnie niewiarygodne. Kilka razy Jej wspominałem żeby nie traciła urlopu (właśnie pod kątem wyjazdu nad morze - choć nie powiedziałem wprost - błąd!) - a w ten sposób zaplanowałem Jej urlop z kimś... Teraz rozumiesz, dlaczego mówię że czuję się jak impotent - to jest straszne.... "Przecież po to się spotykaliście i tyle razem byliście ,że można było powiedzieć,porozmawiać,dać do zrozumienia albo po prostu jasno się określić." - tak dokładnie tak - właśnie o tym myślę. Jeżeli ja miałem jakieś opory i byłem "szary" a nie czarny lub biały to - przeprowadza się rozmowę uprzytamniającą :-) lub dokonuje się edukacji seksualnej ;-) i już. Ale ja miałem w głowie te jedne słowa "... nie ja nie szukam nikogo sobie, ja... już nie chcę..." - i dla mnie to wystarczało żeby "spać" spokojnie. Choć wiem jak bardzo moje "myślenie" zmieniło się od początku tego roku - a nawet jeszcze wcześniej - też to jest niewiarygodne - nawet nie będę wspominał, bo może wyjść że jest żenujące...? "Czy możesz mi powiedzieć jak to jest możliwe tak się zapatrzeć w pracę i szukać coraz to nowych ucieczek od samego siebie, Czy to jest aż tak możliwe." - wydaje mi się, że można to postrzegać na 2 sposoby. Pierwszy kiedy praca służy tylko i wyłącznie wzbogaceniu się finansowemu, karierze itp. oraz drugi kiedy praca jest też po części własnym hobby, tym co człowiek lubi w życiu robić. I tak jak mówiłem - jest to możliwe, chociaż w moim przypadku był wyścig szczurów w pracy i ja chciałem też mieć pokazać że coś znaczę - a bardziej znaleść swoją działkę w której będę postrzegany, że jestem w tym dobry i mam jakąś swoją pozycję zawodową. Nie udało mi się to... a ile straciłem - to wiesz. A teraz tak jeszcze wrócę do Twojego rebusiku - " Twoje Serce to bardziej napisałaś stwierdzenie fizjonomiczne..." Hmmm...? :-) powiem tak jak Moks w filmie Vabank "...dobra wchodzimy na bezczelnego..." - ... jesteś w ciąży i Twoje Serce to właśnie to dziecko, które ma serce i do niego mówisz? - nie? no to.... yyyyy.... jesteś jedną z nielicznych osób na świecie która ma dwa serca??? Też nie? ;-) "Moje Serce mówiło" dużo pracuję,coraz to nowe zlecenia,wyjazdy,spotkania.....ale to dobrze będę mniej czuł jak boli tęsknota i rozdarte i niespełnione serce"" - to jest zagłuszanie "siebie" - tak wiem coś o tym, a taka praca powoduję nakręcanie spirali a może sprężyny która ma swoją wytrzymałość i często pęka - co wydaje się później już nie do naprawienia. Choć powiem Ci że :-) dobry fachowiec i to nawet potrafi naprawić - nie ma rzeczy niemożliwych... "...teraz cisza nas wypełnia prawie dwu miesięczna a ktoś kto miał być chociaż przyjacielem,nawet nie wie czy żyję,bo.....to Go po prostu nie obchodzi i taka jest prawda,tak myślę bo co mam myśleć innego." - też się pod tym podpisuję. Właśnie tak - nie wie nawet czy żyje... Ja powiem Ci więcej - ja po kilkunastu dniach kiedy stałem się "niepotrzebny" otrzymałem nawet wprost takie słowa: "Ja teraz mysle o sobie - nie o Tobie i o tym,co Ty przeżywasz. O tym myslalam za dlugo." Uhhh... teraz kiedy zajrzałem właśnie do tego e-maila, to zbyt dużo kosztuje... :-( I dalej "możemy zostać przyjaciółmi - bo przecież tak było... " - tylko nawet już same te kropki świadczą że tak nie było (pomijając tych żałosnych przyjaciół) - to czy w takiej "bliskości" są ze sobą przyjaciele??? Przerażające... Nie byliśmy parą, niczego sobie nie przyrzekaliśmy itd. - teraz to usłyszałem. Wiem, że nie zrobiłem tego żeby nie ukrywać się żeby to ujawnić wiem... Ale tak jak piszesz - czy żyję? - mijają 2-3 tyg. Ją nie obchodzi to kompletnie... takim jestem "przyjacielem"... "...i teraz wydaje się że miłość była ale najwidoczniej tylko z jednej strony..." - widzisz i ze mną po moich słowach którcyh Jej pewnie brakowało - też tak można powiedzieć, ale i też sama mi napisała, że wie że kocha mnie, a ja Ją choć tego nie powiedziałem wprost i nie powiem. Wtedy powiedziałem i przyznałem się do wszystkiego - co wyszło że źle zrobiłem przyznając się do wszystkiego jak na spowiedzi i prosząc o szansę... Po tym chciałem wiele rzeczy zrobić, żeby wiedziała że jest naprawdę całym moim życiem i ją kocham. Usłyszałem (po pięciu dniach znajomości z tym człowiekiem) że krótko mówiąc nie da mi najmniejszej szansy. Wiesz nie chcę robić z siebie męczennika - ale właśnie kiedy to wszystko się wydarzyło - chciałem walczyć i walczyłem (wydaje mi się uczciwie). Wiele rzeczy zrobiłem i mogę zrobić naprawdę! Teraz możesz śmiać się w głos :-) ale trudno, najwyżej i tak już pogrążę się... Otóż m.in. zorbiłem taką rzecz... Małym podstępem dowiedziałem się kiedy będzie wyjeżdżała do siebie. I... zrobiłem taki duży napis "....... KOCHAM CIĘ" i stanęłem z tym przy drodze w lesie kiedy Ona wyjeżdżała (do pracy po weekendzie). Może ludzie śmialiby się z tego - dobrze, że padał trochę deszcz więc miałem kaptur na głowie. Może jestem śmieszny - trudno. Nie zmieniło "to" jak i inne rzeczy nic... "Nie,nie, nie zasługiwałeś na takie potraktowanie,nawet psa się tak nie odtrąca a co dopiero człowieka kochanego ,więc coś tu jest nie tak..." - wiem, że ja trzymałem Ją czy siebie na dystans z uczuciami, tak było. Ale też kiedy tylko była możliwość, chciałem tak bardzo bliskości z Nią... Lecz tak jak wspominałem po 5 dniach usłyszałem, że to jest "mężczyzna Jej życia", a kilkanaście dni wcześniej byliśmy razem w lesie, odwzajemniając sobie uczucia bliskości ciał... najblizej jak można, usłyszałem, że jestem bardzo romantyczny... Ja naprawdę nie jestem cyborgiem (no może trochę ;-) )- potrzebuję Jej, kochać Ją, dać Jej rozkosz, namiętność... Potrzebuję kobiety jak każdy normalny mężczyzna. Napisałem też Jej to w liście - ale już nie będę o tym mówił... "Bardzo ważne były dla mnie Twoje słowa o tym że kobieta powinna mówić o tym co czuje,bo inaczej mężczyzna myśli,że jest ok, ale o tym może następnym razem." - tak, tak, tak! Ona tak mało mówiła o sobie - kryjąc to, to chyba rodzinne. Właśnie oczekiwałem, że powie mi czego potrzebuje, że przysłowiowo też pociągnie mnie trochę za rękę, albo rzuci się na mnie ;-) To dopiero usłyszałem niedawno jako zarzut, że kobieta potrzebuje tego i tego... Ja sądzę, że powinnaś zmusić Twoje Serce (niestety - to nieładnie), ale do większej zazdrości... A jeżeli chcesz napisać - to może spróbuj tak jak ja - wypisałem sobie najważniejsze myśli, a potem przez parę godzin pisałem list (6 str.) wydaje mi się taki jak jeszcze w życiu nie napisałem, ale... Może powinnaś to napisać na papierze, a nie "kablami"? "Jeszcze wiele rzeczy chciałam napisać,ale...." - oczywiście, napisz, mnie to naprawdę trzyma jeszcze jakoś, bo np. tak ja wczoraj już czuje że znów mogę przypłacić to zdrowiem... Moja pustka, żal, tęskonta i tak wygrywa z szukaniem jak mówisz smaku... Ja potrzebuję Jej smaku... Miłego dnia - piękne dzięki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słońce mojego życia - czytam i czytam i mam taka jedna refleksję- bardzo duzo się dzieje w Twojej głowie a mało w Twoim zyciu, w realnym życiu. Na jej miejscu tez bym uciekła. Ilez mozna czekać? Można kochac, ale jak facet nie moze się zdecydować, to co z niego za facet? Musi dorosnąc.... Może ona nie chciała już czekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słońce mojego życia
c.d. mojej wypowiedzi - ponieważ coś urwało... tak, tak, tak! Ona tak mało mówiła o sobie - kryjąc to, to chyba rodzinne. Właśnie oczekiwałem, że powie mi czego potrzebuje, że przysłowiowo też pociągnie mnie trochę za rękę, albo rzuci się na mnie ;-) To dopiero usłyszałem niedawno jako zarzut, że kobieta potrzebuje tego i tego... Ja sądzę, że powinnaś zmusić Twoje Serce (niestety - to nieładnie), ale do większej zazdrości... A jeżeli chcesz napisać - to może spróbuj tak jak ja - wypisałem sobie najważniejsze myśli, a potem przez parę godzin pisałem list (6 str.) wydaje mi się taki jak jeszcze w życiu nie napisałem, ale... Może powinnaś to napisać na papierze, a nie "kablami"? "Jeszcze wiele rzeczy chciałam napisać,ale...." - oczywiście, napisz, mnie to naprawdę trzyma jeszcze jakoś, bo np. tak ja wczoraj już czuje że znów mogę przypłacić to zdrowiem... Moja pustka, żal, tęskonta i tak wygrywa z szukaniem jak mówisz smaku... Ja potrzebuję Jej smaku... Miłego dnia - piękne dzięki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko12
Dzień dobry Słońce... Tęsknota,żal,gorycz JESZCZE ciągle przegrywa z szukaniem smaków....jeszcze przegrywa i jakiś czas jeszcze dłuższy lub krótszy przegrywać będzie,to jest nieuniknione i jak najbardziej zrozumiałe,ale... Zacznę od końca jeśli pozwolisz:) Nie zmuszę mojego Serca do zazdrości,chociaż wiem,że logika i przebiegłość poddaje takie rozwiązania,ale nie na tym rzecz polega,bo przecież wiesz(Tobie tego tłumaczyć nie muszę:)) ,że nie na tym miłość polega,co osiągnę w ten sposób? Chwilowe zapewnienia o miłości,zainteresowanie....takim działaniem będę oszukiwać samą siebie,cieszyć się,że Go odzyskałam,płonąć na nowo,a On później powróci na stare tory i co następnym razem miałabym zrobić,rzucić się pod pociąg????Na to sobie nie pozwolę,już nie!! Ja wiem czym jest miłość,jest wolnością,zaufaniem,oddaniem,wsparciem.....ja wiem czego potrzebuję, potrzebuję takiej właśnie miłości,jeśli On nie jest w stanie tego zrozumieć, muszę do tego podejść jak dojrzała kobieta i pogrzebać tą miłość,bo nawet jeśli jest jedynym sensem mojego życia nie mogę przecież umrzeć z powodu tej miłości,niespełnionej miłości. Już wiele lat temu prawie życiem przypłaciłam tą zerwaną miłość,teraz ciągle płacę,uciekając od bólu podejmowałam złe decyzje życiowe,Słońce po to coś przeżyłam aby wyciągnąć wnioski, właśnie po to coś przeżywamy!! Albo mnie kocha albo nie i to wszystko,nie będę oszukiwać samej siebie,grać...ja przede wszystkim nie umiem grać. Na papierze napisać nie mogę,muszę kablami:) Ale powiem po prostu jak czuję dokonam rachunku tych miesięcy,podsumuje......jeśli jest mężczyzną wesprze mnie podejmie dialog,mądry,rzeczowy,jeśli jest nadal chłopcem skapituluje a ja wtedy poczynię pogrzeb i przyjdzie czas żałoby,inaczej nie można. Jak widzisz ja również nie potrafię wypowiadać się w skrócie więc mój list będzie też bardzo długi. Dziękuję Ci za Twoje porady,są dla mnie bardzo cenne,wiele to dla mnie znaczy:) Wiesz co, Słońce...w życiu najważniejszym jest nie oszukiwać samych siebie. Miałeś prawo spać spokojnie,po zapewnieniach które usłyszałeś tak samo jak ja miałam prawo spać spokojnie. Problem chyba jednak polega na tym(jak widać)że ludzie jednak rzucają słowa na wiatr,jak można po tylu zapewnieniach nagle się odwrócić i powiedzieć (lub nie powiedzieć) to wszystko,to świadczy tylko niestety o braku miłości,kobieta która naprawdę kocha lub kochała(uwierz mi) daje szansę a przynajmniej stara się wysłuchać,zrozumieć,podejmuje dialog i naprawdę nie jest aż tak okrutna. Zabrakło miłości albo po prostu wcale jej nie było,nic innego nie tłumaczy takiego zachowania. Wiem,że tymi słowami znowu Cię smucę. Ale takie podejście do tematu i zrozumienie pewnych rzeczy pomaga zrozumieć działające mechanizmy i łatwiej jest przystąpić do procesu zdrowienia..... Dla mojego Serca najważniejszym w życiu jest praca a dla Twojego Słońca....(może seks,może o to chodziło)mężczyzna poznany i uznany w ciągu pięciu dni za mężczyznę Jej życia. Większej bzdury nie słyszałam,jak dojrzała kobieta,odpowiedzialna,po przejściach może stwierdzić po pięciu dniach,że to jest mężczyzna jaj życia.Głupota,totalna głupota!!! Myślę,że podjęła zbyt pochopną decyzję i przyjdzie Jej za to zapłacić wysoką cenę,być może wtedy, po raz kolejny kiedy zrozumie swój błąd,będzie chciała powrócić do Ciebie i co wtedy? Kochasz Ją na tyle że pozwolisz na ten powrót,ale czy sobie z tym poradzisz,czy będziesz umiał przyjąć,zrozumieć,kochać jak przedtem oczywiście że tak,ale jeśli Ona znowu się wycofa to ,to Cię zabije. Puściłam trochę może za bardzo wodze fantazji,wybacz,ale ciągle nie potrafię pojąć powodów tak pochopnych nieprzemyślanych decyzji życiowych a opierając się na doświadczeniu,wysnułam następne wnioski,może nie powinnam,przepraszam. To wszystko o czy mówią nasze Połowy u Ciebie seks,niezdecydowanie u mnie praca...to wszystko zwykłe wykręty,brak odwagi powiedzenia wprost co było nie tak i to wszystko,to są tylko szczeniackie tłumaczenia. O czym nie chcesz pisać wprost "Jednak wiem co zrobiłem w ciągu ostatnich kilku miesięcy,ale to miała być kolejna zachęta....Jej oczy "wyszły" na wierzch" O czym mówisz Słońce...? A to co zrobiłeś z tym napisem,może rzeczywiście wydawać się śmiesznym i może i co poniektórzy się śmieją ale dla mnie jest bardzo romantyczne i nie widzę w tym nic śmiesznego. Najwidoczniej jesteśmy cyborgami mnie to nie przeszkadza,nawet powiem więcej lubię być cyborgiem bo jeśli mam być takim pustym człowiekiem,to... Czy mam dwa serca? Nie Słońce...jedno, ja swojego serca nie mam,On jest moim sercem:) Muszę kończyć,znowu nie mogę dłużej pisać,znowu zawaliłam obowiązki domowe,ale lubię z Tobą rozmawiać,poza tym tak mi się jakoś wydaje,że czekasz na moje odpowiedzi czy mam rację, nie wiem. Ale jeśli choć trochę jest Ci łatwiej przetrwać to dobrze,to znaczy,że to ma sens:) A zapytam Cię jeszcze tylko jaką masz inną opcję przesłania muzyki jeśli nie adresem e-mail? A mój adres e-mail jest podany przy moim pierwszym wpisie:) Jestem pewna że zauważyłeś:)a pytanie jest chyba raczej pro forma:) Uśmiechnij się,życzę dobrego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słońce mojego życia
Szerzej odpowiem wieczorem. "lubię z Tobą rozmawiać," - z wzajmenością :-) "Poza tym tak mi się jakoś wydaje,że czekasz na moje odpowiedzi czy mam rację, nie wiem." - tak, naprawdę cieszę się że mogę przeczytać to co napiszesz, to co czujesz myślisz... "Jestem pewna że zauważyłeś a pytanie jest chyba raczej pro forma" - tak, ale nie wiedziałem czy to jest adres prawdziwy czy tylko taki wypełniacz pola. Uśmiecham się... przez łzy... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko12
Papierowe serce-bardzo utkwiła mi głowie Twoja wypowiedź,zostawiłam sobie kilka dni na zrozumienie,co chciałaś(eś)powiedzieć. "Bardzo dużo dzieje się w Twojej głowie a mało w życiu realnym" no cóż a nie wydaje Ci się,że zanim zaczniemy zmieniać nasze życie najpierw musimy wysilić umysł,inaczej się nie da,jeśli tego nie zrobimy to ciągle za każdym razem będziemy popełniać te same błędy,a więc..... "Na jej miejscu też bym uciekła".....ciekawe????? "Ileż można czekać"...co za pytanie???Czeka się tyle ile potrzeba na rzeczy najważniejsze należy czekać,trzeba czekać...bo to jest najważniejsze!!!!ale najwidoczniej nie przeżyłaś(eś) w swoim życiu tej najważniejszej sprawy,więc......nie podsumowuj.....nie oceniaj...nie przesądzaj....!!!! "Musisz dorosnąć"....następne bardzo ciekawe zdanie....a czymże jest dorosłość...dla Ciebie,może zdefiniujesz,będziemy mogli wtedy podyskutować. Dla większości ludzi dorosłość to ...umiejętność dostosowania się do istniejących warunków,umiejętność ułożenia się do sytuacji....ale czy o to chodzi w tym naszym życiu?????.....dorosłość to odpowiedzialność i myślenie...niestety myślenie i o sobie i o innych. "Może ona nie chciała czekać"....no cóż pewnie i nie chciała skoro odeszła,może szukała innych wartości...nie wiemy,to wie tylko ona,my możemy tylko insynuować,ale czy o tym tutaj mówimy..... Pozdrawiam i liczę na podanie definicji dojrzałości w Twoim mniemaniu. P.s. A czy teraz Słońce....rozumiesz dlaczego jesteśmy szczęśliwymi ludźmi....przeżyliśmy i przeżywamy coś,czego wielu nie może nawet dotknąć,doświadczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słońce mojego życia
Dziękuję za te słowa słoneczko12 - nie chciałem już tego pisać, bo jeżeli ktoś jest winny to się tłumaczy. Ja jestem winny, ale... właśnie - "co to znaczy kochać" to chyba nie wszyscy wiedzą - nawet wtedy kiedy innym się wydaje - że miałeś czas i nie chcę dać szansy. Nie wszyscy mężczyźni to dranie - ja chyba (mam nadzieję) taki nie jestem i chyba nie ma takiej "rzeczy" której nie można wybaczyć. Ale z tym przeżyliśmy, to będę się spierał do upadłego... ja nie chcę "przeżyliśmy" ja chcę "przeżywam".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteście tam jeszcze?Zaglądacie tutaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, przeżywam i zaglądam. Osobiście podobają mi się przemyślenia "Słoneczko 12" Choć nie mi oceniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trafiłam na Twój wpis, szukajac odpowiedzi na moje problemy z sercem i mam nadzieje, ze sie ulozylo (cokolwiek to nie oznacza) Bylam w zwiazku 1,5 (oboje zakochani na maxa) rocz milosci bylo wiele moich nerwow i smutków... braly sie wlasnie z relacji z ukochanym... za pozno zabralam sie by naprawiac siebie...zostawil mnie... odchodzac powiedział ze kocha, ale nie moze ze mna byc... odeszlam .. z postanowieniem ze sie naprawie a on da mi wrocic ze na nowo zaufa... a co zrobil... po 2 miesiacach jest z inna (nasza wspolna wspolokatorka, ktora nie odstepowala go na krok.. ech...wtedy myslałam ze nie mam powodów do obaw... a teraz, mam co chciałam.. ) sa razem... a ja.. a ja nie czuje gniewu bolu, czy zalu a tylko tesknie... tesknie za nim... slyszałam od znajomych ze kochałam go za to ze byl dobry i pomocny i ze to bardziej milosc braterska .. nie wiem (fakt w lozku bylo srednio).. samo rozstanie dało mi wiele, ucze sie siebie, naprawiam bledy.. a on ma nowe zycie... do czego zmierzam.. chce miec z nim kontakt, bo nie chce stracic jego przyjazni, ale on powiedział, ze nie jest gotowy spotkac sie ze mna... chyba to ja nie powinam byc gotowa, bo to on ma juz nowa kobiete bo to on ulozyl zycie, bo to on na nowo kocha... to ja powinam nie chceic... sytuacji nie rozumiem... mam nadzieje, ze w koncu sie z nim spotkam z nim i pogadamy ... nie wiem czego chce... chce by był... ale czas pokaze.. nie zburze jego nowej milosci.. ale tesknie... i nie wiem co dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daj mu spokój ,on teraz jest mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×