Gość ula 76 Napisano Październik 31, 2008 Czy przyjmiecie na forum jeszcze jedną kobietkę z 3 - letnią nerwicą lękową? Jeśli tak to wkrótce skrobnę o sobie nieco obszerniej... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ksiuni 0 Napisano Październik 31, 2008 Oczywiście Ula - pisz śmiało...tu jest miejsce dla każdego kto poszukuje wsparcia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Październik 31, 2008 wlasnie wrocilam do domu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!mam wyniki spr w necie bo tylko w jednym byla podana norma na kartce...iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii WSZystko ok!!!!! wartosci sa mniej wiecej w polowie granic:)czyli hormony chyba tez moge brac:) wiec nie wiem od czego boli ta noga...wczoraj lekarz cos gadal ze to moze od kregoslupa, albo reumatyzm:)dobre i to byle nic z zakrzepica:P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ksiuni 0 Napisano Październik 31, 2008 Super ! Bardzo sie cieszę!!!!! To teraz mam nadzieję iż przestanie Cię boleć:)))) A tak już całkiem serio - może Cię boleć od kręgosłupa- jednak w takich przypadkach powinnaś odczuwać drętwienie bądź delikatny bezwład- tak się odczuwa jeżeli jakiś krąg w kręgosłupie uciska nerw odpowiedzialny za kończyny....ale kto to wie.. Najważniejsze że wyniki są OK!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agni-s 0 Napisano Październik 31, 2008 Ula 76 pewnie, ze Cie przyjmujemy do naszego grona nerwusków.!!!!! pisz co z Toba sie dzieje !!! pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Chieronimka 0 Napisano Październik 31, 2008 Czesc dziewczyny.Musze sie wygadac.Od paru dni budze sie \"polamana\"bola mnie plecy jak jasna cholera chodze wciaz zdolowana.Pobolewa mnie dalej pod tym lewym zebrem boje sie isc do lekarza wmawiam sobie najgorsze choroby i ogolnie czuje sie podle.Z mezem nie chce o tym rozmawiac nie chce go znow martwic.Synek na szczescie odzyskal apetyt poza tym jest do doopy:(:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Październik 31, 2008 o fajnie ze piszesz:) Wiem faceci nie rozumieja tych naszych bóli:(:(:(:( tez mi z tym zle:( mnie dzis cala szyja boli no i nadal ta noga,glowa tez bo od rana co chwile placze, nawet tymi pozytywnymi wynikami sie az tak nie nacieszylam. Dobrze ze z synkiem ok:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Październik 31, 2008 nawet tak sobie dzis myslalam o tobie zeby napisac na foum jak sie czujesz... ale sama postanowilas sie odezwac to fajnie:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agni-s 0 Napisano Październik 31, 2008 A mój mąż mnie wspiera w chorobie od początku jej pojawienia się , z czego jestem bardzo szczesliwa. Zawsze do mnie dzwoni rano z pracy pyta jak sie czuje itp. pomaga mi bardzo .... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Październik 31, 2008 to szanuj go i doceniaj kazzdego dnia:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Chieronimka 0 Napisano Październik 31, 2008 Moj maz tez mnie wspiera tez dzwoni i pyta jak sie czuje ale ja go klamie mowiac ze jest wszystko ok.Ma stresujaca prace nie chce by dodatkowo zaprzatal sobie glowe moimi problemami:/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ula76 Napisano Październik 31, 2008 Miło mi was poznać dziewczynki. Czytałam pierwszych kilkanaście stron pierwszych postów i to nieraz i zawsze mnie podnosiły na duchu, co świadczy, że terapia grupowa przynosi jednak efekt. Ciekawe, co się stało z dziewczynami, które pisały na początku a teraz się nie odzywają, mam nadzieję, że wyzdrowiały i już nie myślą o tych znerwicowanych, żyjących w kręgu mniej lub bardziej urojonych chorób. Cóż mogę powiedzieć o sobie? Niestety, podobnie jak w Waszym przypadku nerwica jest u mnie niestety na pierwszym miejscu. Choruję od trzech lat, od kilku miesięcy leczę się u samego ordynatora oddziału psychiatrycznego. Nie żeby ze mną było tak źle - pracuję, studiuję podyplomowo, wychowuję 7 - letnią córkę, prowadzę dom i - walczę, podobnie jak Wy. Raz jest lepiej, raz gorzej ale dzięki Bogu ciągle jakoś JEST! To, o czym piszecie - bóle w różnych miejscach, lęki, zawroty głowy, obsesyjne myśli o chorobie towarzyszą mi zawsze i wszędzie. Niestety, żeby jakoś funkcjonować przyjmuję Neurotop i Zotral. Przeszłam uzależnienie od Lexotanu i już nigdy nie chcę przyjmować tego typu leków silnie uzależniających. Naprawdę nieraz było i jest mi ciężko. W dodatku rozpada mi się małżeństwo, co też nieźle mnie stresuje. Mąż nigdy nie rozumiał mojej choroby, zachowywał dystans, odsuwał się, po prostu nie interesowałam go. Chciałabym, żeby ta sytuacja z nim już się uregulowała, bo nareszcie chcę złapać wiatr w żagle. Wolę zostać sama niż żyć cały czas w stresie. Moja choroba zaczęła się 3 lata temu, kiedy mnie uderzył i złamał mi nos. Przedtem też nie było kolorowo. Niestety wiąże nas świeżo wybudowany dom i córka. Ale i to mam nadzieję jakoś się rozwiąże. Już raz wnosiłam sprawę o rozwód ale mnie uprosił, żebym odmieniła zdanie i niestety uległam. Wspierają mnie na szczęście rodzice, głównie mama. Piszę to, żebyście doceniły to, że macie obok siebie osoby, które razem z Wami dźwigają brzemię choroby, którzy Was wspierają i rozumieją. Pamiętajcie, że dzieci nie mogą zobaczyć, co się z Wami dzieje, że się źle czujecie, bo to bardzo przeżywają, czują się zagrożone. Teraz żebym nie wiem jak źle się czuła, dla córki zawsze mam uśmiech i pogodną twarz. Będę tu do Was często zaglądać, w pracy zawsze znajdę chwilkę... Trzymajcie się cieplutko!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ula76 Napisano Październik 31, 2008 Czytam teraz to, co napisałam i brzmi to jakoś tragicznie. Jakoś się trzymam, głównie dlatego, że dokładam wszelkich starań, żeby gdy źle się czuję nikt nie zauważył tego, co się ze mną dzieje, tego paraliżującego strachu, suchości w ustach, nawet gdy czasem przychodzi ten straszny ATAK. Muszę powiedzieć, że dzięki tak dobranym lekom i to niewielkim dawkom czuję się w miarę dobrze. Oczywiście nieustannie pamiętam o swojej chorobie, ale nie czuję się tak źle, jak wtedy, kiedy łykałam Hydroxyzynę lub Pramolan, które po dłuższym czasie zażywania przestają skutkować...Na terapię nie chodzę, ale zauważyłam, że dobrze na mnie działa lektura Waszych postów, szczególnie tych podnoszących na duchu, kiedy czujecie się dobrze. Mam małą radę. Otóż kiedy ja czuję się fatalnie, i tylko czekam kiedy dostanę OSTATECZNEGO zawału albo zemdleję, mówię sobie: Boże, tyle razy już to przerabiałam i za każdym razem po dłuższym lub krótszym czasie - PRZECHODZIŁO!!! Tylko wytrzymaj Ula, tym razem też przejdzie. Myślę: jeszcze tylko dzień, dwa i sobota, posiedzę w domu, odpocznę psychicznie, będzie lepiej. I zawsze jest w końcu lepiej. I jeszcze jedno. Nie chodzę w ogóle do lekarzy.Przebadałam serce nieraz, robię co jakiś czas morfologię i mocz a poza tym leczę się tylko u psychiatry. Wierzę, że te różne objawy to tylko urojenia, jestem młoda, zdrowa i po co mam się stresować...Jakbym mało miała lęków na codzień. Tylko, że jak przychodzą TE DNI, trudno mi w to uwierzyć, ale to mija i znowu do głosu dochodzi rozsądek. Dlatego - byle do przodu i nie dajmy się! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
justah 0 Napisano Październik 31, 2008 witaj Ula w gronie nerwusów:) fajnie czytalo sie twojego posta tzn chodzi mi o to ze bardzo ladnie piszesz tak jakos zwiężle:) przykro mi z powodu twojej sytuacji w malzenswtwie, nie zawsze niestety jest tak jakbysmy tego chcieli, wynika z tego ze malzenstwo to przyczyna twojego stresu i nerwicy, ja nie wiem czy dalabym rade byc z kims kto mnie pobil...chyba ucieklabym do rodziców bo oni zawsze by mnie przyjeli do siebie... a te leki co bierzesz to są antydepresanty?napisz jak sie czujesz po nich? ja sie zastanawiam wlasnie nad lekami, choruje dopiero od 2 miesiecy ale jak to nie przejdzie to chyba ulegnę i zaczne cos brac chociaz nie chce bo sie bardzo boję leków:( tymczasem pije zioła a niepokój caly czas siedzi we mnie ehhh ale dziewczyny na poprawe humorku dobre sa zakupy:) ja wlasnie wrocilam ze sklepów i o dziwo nie mialam lęków i nie uciekłam stamtad, za to kupilam sobie fajny plaszczyk:D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ula76 Napisano Październik 31, 2008 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mandziaa 0 Napisano Październik 31, 2008 stres-stop oj mnie sie z mezem tez jakos nie uklada wiesz przy tej chorobie potrzebujemy wsparcia aon mimo,ze tez dzwobni i pisze to nie potrafi zrozumiec mojego zachowania za cholere i tylko sie wydziera,ze krzywdze dziecko,ze ma mnie dosc i nie moze juz słuchac jak mi zle!!! wiele przykrych slow sprawia ,ze nerwowo nie wytrzymuje i zaczynam lamentowac:( i tak sobie mysle,ze jesli sytuacja w domu jest taka stresujaca to co mi da terapia? zreszta jak narazie to nic sie tam nie dzieje. czy ktos z was chodzil na psychoterapie?jakie wrazenia czy to pomoglo? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ula76 Napisano Październik 31, 2008 Mam stwierdzoną nerwicę serca więc biorę coś na unormowanie rytmu, a oprócz tego Neurotop, lek który wycisza emocje i powoduje rozkurczenie mięśni (co jest dobre gdy mnie "dusi"), oraz Zotral, delikatny lek antydepresyjny. Leki te biorę w niewielkich dawkach, ale kiedy mam "TE DNI" to mam wrażenie, że nawet one nic mi nie pomagają. Jak już pisałam, w lipcu wyszłam z uzależnienia od silnego leku antylękowego Lexotanu, który przepisała mi przypadkowa lekarka, nie ostrzegła, nie wzięła odpowiedzialności za leczenie. Po 1,5 miesiąca byłam uzależniona i żeby z tego wyjść... nawet nie chcę wracać myślami do tego czasu. PROSZĘ! NIGDY NIE POZWÓLCIE SOBIE ZAPISYWAĆ LEKÓW PSYCHOTROPOWYCH PRZEZ LEKARZY Z PRZYPADKU! NAWET RODZINNYCH! ONI LECZĄ KATARY A NIE LUDZKIE DUSZE! Psychiatra 100 razy się zastanowi zanim taki lek przepisze, bo oddziały psychiatryczne przepełnione są ludźmi cierpiącymi na uzależnienia od leków. Ja to przeszłam i wiem ile kosztuje odstawienie!. teraz jestem na lekach nieuzależniających, po których czuję się na ogół dobrze, a w te gorsze dni czuję jak lęk przychodzi, ale wiem, że za chwilę odejdzie, takie jest ich działanie. Ale zanim się wyluzuję i głupie lęki odejdą to się nacierpię ile wlezie. A tak a propos stylu...Jestem, a właściwie byłam nauczycielką polskiego. Teraz zmieniłam zawód na mniej stresujący. Ciągle się uczę, studiuję, robię wszystko, by nie myśleć o urojonych dolegliwościach. Kiedy czytam o waszych wymyślonych guzkach, badaniach, nerwobólach wiem, jak te myśli bolą, bo mi nie tak dawno wiele udręki przysporzył niewielki pieprzyk... Cóż, po pół roku szaleństwa, ciągłego oglądania, pokazywania innym i zasięgania ich opinii po prostu nie wytrzymałam i poszłam do dermatologa. Okazało się, że pieprzyk jest normalny. Jednak lęki nie minęły, przejmuję się tym , to tamtym. Zawsze jest się czym martwić a jak nie ma to coś zawsze wymyślę. Od wczoraj czuję się OK ale w tamtym tygodniu miałam kryzys. Leki jakoś nie działały. Tylko mamie powiedziałam, czasem myślę, że jak czegoś nie wypowiem, to to zniknie, rozpłynie się, przestanie istnieć, słowem nie ma sensu roztrząsać dolegliwości i żalić się, bo one się jeszcze od tego nasilają. Dopiero jak nie można wytrzymać to trzeba coś z tym zrobić. Ja o mało nie straciłam przez te napadowe lęki pracy, potem znalazłam mądrego lekarza, psychiatrę a w dodatku ordynatora, który mnie nie wyleczył, bo tego nie da się farmakologicznie wyleczyć, ale pomógł mi złagodzić objawy. Czasem, gdy już nie mogę wytrzymać, to dzwonię do niego i kiedy usłyszę jego głos - to już mi lepiej. Oczywiście leczę się u niego prywatnie, ale nie żałuję pieniędzy, bo same wiecie, ile jest warta choć chwila dobrego samopoczucia. A poza tym on wie co robi, ufam mu w doborze leków i sposobie leczenia, no i to, że mogę do niego zawsze zadzwonić, skonsultować się - takich lekarzy szukajcie, bo wtedy jest dużo łatwiej z tą chorobą żyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ula76 Napisano Październik 31, 2008 Aha, jetem z Rzeszowa. Gdyby ktoś szukał wsparcia, to chętnie pogadam! Sama już niejedno przeszłam z tym choróbskiem, więc szukam osób, które dokładają wszelkich starań, by walczyć o każdą chwilę bez lęku, by się wspólnie podnosić na duchu, razem szukać jaśniejszych stron życia z nerwicą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tulipanka82 Napisano Październik 31, 2008 cześć dziewczyny, przyjmiecie mnie do swojego grona?? na nerwicę lękową choruję od prawie 3 lat, różnie bywa, raz lepiej , raz gorzej...teraz jest w miarę ok, są dni,że czuję,że wszystko wraca do normy, ale też są dni, kiedy znów pojawia się lęk, niepokój, natrętne myśli... Ciągle wierzę,że zacznę żyć tak jak przed chorobą... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
olabasia 0 Napisano Październik 31, 2008 ula........zgadzam się z Tobą co do brania anty depreantów.....ja też byłam w szpitalu w zeszłym roku na odtruciu benzodiazepinami....przeszłam koszmar też nie chcę do tego wracać.......ja czytam jakie leki biorą nie które dziewczyny (miedzy innymi ten cholerny xanax)to mi się na samą myśl tego leku robi się nie dobrze) terza też jestem na lekach ,które nie uzależniają czuję się róznie....najbardziej odczuwam lęk jeśli chodzi o moje serce...ja mam chyba też nerwicę serca Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
olabasia 0 Napisano Październik 31, 2008 tulipanka głowa do góry......będzie dobrze musi być dobrze , łatwo się mówi wiśta wio....ale trzeba wierzyć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
olabasia 0 Napisano Październik 31, 2008 ula...sorki dopiero teraz przeczytalam Twoje posty.....przykre jest to co musisz przechodzić ....że nie masz wsparcja ze strony męża ....nie martw się jesteś silną dziewczyną poradzisz sobie ze wszystkim czego życzę Tobie z całego serca Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tulipanka82 Napisano Październik 31, 2008 dzięki za przyjęcie... myślę,że wrócę na terapię do psycholożki, wcześniej bardzo mi pomogła- właściwie to tylko dzięki jej pomocy przeszłam przez mój ślub... cieszę się, że nie jestem sama z tym problemem...pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mellisaa Napisano Październik 31, 2008 ja tylko podczytuje to forum i teraz sie przestraszylam! tydzien temu zaczelam brac lek na depresje(depresja lękowa).lęki nasilily sie potwornie i na przeczekanie tego stanu psychiatra przepisal mi doraznie afobam.wiem ,ze to swinstwo ale dopuki antydepresant nie zacznie dzialac mam sie tym wyciszac(sporadycznie).jest naprawde zle........dluga historia prosze tylko - -ula 76 i ola basia od jakich dawek sie uzaleznilyscie i w jakim czasie.:( pozdrawiam was wszystkie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Październik 31, 2008 witamy nowych:) nie mam czasu ani sily dzis przeczytac tego ci napisalyscie:(wiec jutro nadrobie! PS: spedzilam nawet w miare fajny wieczor:P pozdrowki:* Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ula76 Napisano Listopad 1, 2008 3 razy dziennie po 1/4 tabletki. Pierwsze objawy uzależnienia pojawiły się już po ok. miesiącu. To tyle. już więcej nie napiszę o tym słowa! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Listopad 1, 2008 ula76 przeczytalam twoja historie...dobrze sie czytalo tzn tak ladnie zwiezle napisalas! przykro mi z powodu twojej sytuacji...ale pewnie twoj mąz przyczynil sie do stanu w jaki popadlas:( z facetami tak jest z nimi zle bez nich tez zle:( dobrze ze masz wsparcie u rodzicow, bo ja np nie mam, moge wyzalic sie jedynie dwom przyjaciolkom ktore poznaly moja sytuacje, ale wiadomo nie chce im ciagle glowy suszyc bo kazdy ma swoje problemy. Jezeli chodzi o mojego faceta to niby mi mowi ze moge mu wszytsko mowic co sie ze mna dzieje, ze mnie rozumie, nie zostawi w chorobie itp. A jak sie wkurzy(co u niego moze wystąpic nawet do paru razy na dzien) to w złosci gada ze tylko sobie wkrecam, ze chodze po lekarzach ze nic mi nie jest przeciez, wypomina mi ze ciagle mnie cos boli itp. jak jest zly to wtedy unosi na mnie glos, a za 5 minut przeprasza...meczy mnie to, potzrebowalabym miec pewnosc ze moge mu zaufac za kazdym razem w mowieniu co mnie dreczy a wyszło juz nie raz ze nie moge:( poza tym nie stara sie juz, brakuje mi tego zeby mnie gdzies tak spontanicznie zabral na cos romantycznego, kupil kwiatka itp:( koniec smetow, ide ssie szykowac na groby Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mandziaa 0 Napisano Listopad 1, 2008 stres-stop mam dokladnie to samo ze swoim mezem krzyczy ,ze sobie wymyslam,ze sama sie wpedzam w ten stan i w ogole nie rozumie ja wpadam w placz a on sie jeszcze bardziej wkurza przeprosi za jakis czas ale co sie najadlam nerwow to moje ;] Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agni-s 0 Napisano Listopad 1, 2008 Witajcie, Mąz moj chory(grypa) , ja jakos sie trzymam , ale cala noc nie spalam , co sie przepudzilam to czulam gule nerwów w zołądku :( ehhh pozdrawiam , u mnie słonko czego i wam zycze :* Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość MILKY5 Napisano Listopad 1, 2008 stres-stop mam tak samo w domu niby moge na pomoc liczyc i td ale wlasnie jak napisalas potem w nerwach"mam wyzygane" i przepraszane itd on ma pewnie dosc moijej choroby a ja mam dosc jego skokow nastroju z baranka w lwa..na przeminan... zamkniete kolo... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach