bianka_120 0 Napisano Maj 28, 2009 Nie kłóćcie sie prze ze mnie to okropne kazda z was ma troche racji musze pójśc do endokrynologa więc sie udam ale lekarz najpierw kazał brać zelazo i podnieśc jago wartość pózniej powtórzyc badania i leczenie .........Emmo ja bardzo lubie czytać twoje wpisy potrafisz zupełnie inaczej postepowac ode mnie ......tez masz racje bo nerwica dalej we mnie siedzi a teraz jak sie dowiedziałam ze cos jest nie tak to dolegliwości sie nasiliły ja już zauważyłam jak nerwica mną zadzi to jestem strasznie słaba czuje się jakbym non stop pracowała bez odpoczynku ja wiem ze to nerwy tak szaleją ......musze się z tym jakoś uporać 3 dzień biore żelazo no za dwa dni kończe antybiotyk a gardło dalej mnie boli ale tak jakos głupio bo po prawej stronie tam głęboko dzieś w połowie karku czuje jakby tam była jedna wielka rana wczoraj jak jadłam to czułam ze w tym miejscu nawet to jedzenie nie chciało sie przesuwać w dół ......a moze to znów nerwy tak mi scisnęły ze aż boli ..............jak sie teraz zaczeło to jedno za drugim i cały czas ten ból wokół głowy czyli gardło przytkane prawe ucho nos no i oczy potwornie bolą ....... Pozdrawiam was wszystkich życze milutkiego , spokojnego dnia ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Maj 28, 2009 Witam ja odkrylam ze chyba dopadl mnie oprocz alergicznego i zwykly katar, wczoraj bylam na coldrexach + zele na katar i dzis jakos lepiej, ale dwa dni byly masakryczne wykonczylo mnie to wydmuchiwanie nosa! Bianko ja na poczatku kwietnia tez bralam antybiotyk na gardlo i powiem ci ze w sumie mi on nie pomogl bo co chwila bolalo inaczej i na dodatek z przerwami, pozniej postawilam na tabl do ssania, olalam nawet ten ohydny orofar ktory kazal brac lekarz i worcilam do swoich starych sposobow: plukanie sola, sebidin, tantum verde i jakos sie pozbylam, ale to trwalo jakies 2 tygodnie albo wiecej, wiec moze zacznij cos ssac co ci zawsze pomagalo na gardełko? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agni-s 0 Napisano Maj 28, 2009 Łapka na razie moje nastawianie na dzien dzisiejszy jest zerowe, czyli żadne. Jak sie dokładnie obudzę to zdecyduję w którą stronę oscylować. ale jednak tak jakoś wszystko jest do dupy... biometr w dół , kołatanie serca dzis zaliczone -jakos cięzej to znosze bo rzadko sie zdarza , jak waliło codziennie tego tak nie odczuwalam :( problemy żoładkowo -jelitowe :-o Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość heeeehhhheeeeeeeeeeh Napisano Maj 28, 2009 Witam. Radzę wszystkim, którzy tego dotąd nie zrobili, zbadać poziom hormonów tarczycy we krwi TSH, FT3 i FT4 oraz przeciwciała aTPO. Zaburzenia hormonalne mogą powodować objawy przypominające nerwicę. U mnie lekarze stwierdzili nerwicę, ale po wielu problemach udało mi się odkryć, że to zapalenie tarczycy - choroba Hashimoto (wykrywa ją tylko badanie aTPO). Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zuzza2008 0 Napisano Maj 28, 2009 a ile te badania tarczycy kosztuja prywatnie? bo gdy ja poprosilam lekarza o rodzinnego na te badanie to powiedział ze nie moze dac skierowania! tylko jakis specjalista!!! paranoja!!! wiec tak chcialam spytac o koszt, bo chyba sie wybiore Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zuzza2008 0 Napisano Maj 28, 2009 mam jeszcze pytanie do bianki bo jest fryzjerka, czy znasz cos skutecznego by pozbyc sie łupiezu? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
bianka_120 0 Napisano Maj 28, 2009 angi-s a co bierzesz w przypadku kołatań serca ? stres-stop pozdrawiam powiem ci ze mi tez ten antybiotyk nie pomaga dostałam Duomox i chyba jest do dupy bo dalej mnie boli az do ucha .........zaczęłam psikać tymsalem do gardła .. zuzza nie wiem co ci poradzic córka tez ma łupiez i jej tylko pomagał Nizoral duzy wpływ ma tez płukanie w soku z cytryny poniewaz kwaśne środowisko jest najlepsze dla włosów po za tym sok z cytryny zamyka łuski włosowe i sa one bardziej lśniace i nie elektryzuja się dobrze jest tez natrzec skórę głowy ta skórka z której wyciszniesz sok na kilka godzin przed myciem . Dziewczyny ja mam dzis potworne kołatania co jakis czas szarpnie mi sercem ze az poty na mnie wychodza ........ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 28, 2009 Czesc..... jestem bardzo senna, tak senna, ze bez problemu moglabym usnac na siedzaco, ale tylko w szkole......, wiec nie przejmuje sie tym nic a nic. Na lekcach jest tak nudno, ze nie moge doczekac sie konca, wiec domyslam sie, ze tego nie lubie. I wlasnie w taki kaprysny sposob odzywa sie nerwica. Ale nie dam jej sie mnie uspic. Predzej to ja ja uspie niz ona mnie! Pomimo dolegliwosci robie wszystko albo jeszcze wiecej. Czasami mam okropne mdlosci, wiec siadam na rower i przemiarzam pol miasta i wszelkie dolegliwosci przechodza. Czasami jestem tak zmeczona, ze nawet reki nie moge podniesc, ale na sile wstaje i ide do gymu i znowu wszystko przechodzi. Nie poddaje sie. A czasami po prostu klade sie z ksiazka do lozka i relaksuje sie i tez pomaga. Moje cialo mowi nie, a ja mowie tak i wygrywam. Tak naprawde mam jak u Pana Boga za piecem i dlatego trudno zrozumiec mi ta przedluzajaca sie nerwice, malo tego, pogarszajaca sie nerwice. Ah te szumy uszne, no ale trudno, musze dalej nad soba pracowac i nie koncentrowac sie na skutkach tylko na przyczynach. Taraz juz jest o wiele lepiej z moim sposobem myslenia, bo cos zrozumialam. Jeszcze troche wytrwalosci i bedzie po wszystkim. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agni-s 0 Napisano Maj 28, 2009 Bianka ja biore codziennie rano 1 tabletke betaloc zok. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 28, 2009 Naprawde polecam - Polender_ Anna_ -_ Pojedynek z nerwicą. O nerwicy optymistycznie.doc. Wyjasnia duzo spraw, ktore ciagle sa dla nas ogromnym problemem. Autorka przytacza przyklady osob chorych i ich sposoby na wyleczenie. Znajduje sie w podfolderze samoleczenie, uzdrawianie. Nie jest dluga, wiec po jej przeczytaniu mozemy sie wymienic spostrzezeniami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Dla Zdrówka Praktyka psychoterapii nerwic Podstawową formą pracy jest rozmowa. W trakcie jej trwania pacjent ma możność zrzucenia z siebie ciężaru swych kłopotów, opowiedzenia o wszystkich dolegliwościach. Gdy czuje, że zostaje z zainteresowaniem i życzliwością wysłuchany, coraz głębiej odsłania swój świat wewnętrzny. Dokonuje przez to wglądu we własne życie emocjonalne. Odnajduje stłumione emocje i zaczyna odkrywać siebie na nowo. Rozmowa taka ma znaczenie \"oczyszczające\". Podobną funkcję może pełnić spowiedź u wierzących katolików. Fragment z książki o której pisałam w poprzednim wpisie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Dalej o psychoterapii Rozmowa, podczas której pacjent poznaje siebie, jest zwykle trudna, ponieważ negatywne emocje, związane z zadawnionymi urazami zostały głęboko ukryte w podświadomości. Niekiedy, zwłaszcza przy postawach ucieczkowych, nie można ich zidentyfikować w ogóle. Ukazują się jedynie w sposób zakamuflowany, pod postacią lęków i innych objawów nerwicowych. Ukryte w podziemiach nieświadomości uczucia negatywne - nienawiść, złość, chęć zemsty - są tak destrukcyjną siłą że rzutują nie tylko na zachowanie człowieka, lecz zniekształcają całą jego osobowość. Afektom tym zawsze towarzyszą duże napięcia. Bez obniżenia napięć wszelkie oddziaływanie psychoterapeutyczne jest niemożliwe. Nieskuteczne jest także wówczas stosowanie specjalnych technik psychoterapeutycznych. W tej sytuacji pierwszoplanowym zadaniem staje się wyuczenie pacjenta metody wprowadzania się w stan głębokiego psychicznego i fizycznego odprężenia. Niezwykle użyteczna okazuje się tu metoda treningu autogennego Schultza. Ma ona bardzo szerokie zastosowanie w życiu codziennym, uczy usuwać własne napięcia skutecznie i dosyć szybko. Z terapeutycznego punktu widzenia jej największą zaletą jest to, że władzę nad sobą przejmuje sam chory. Uniezależnia się w ten sposób od pomocy ludzi i leków. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 metoda treningu autogennego Schultza - mam ją na swoim chomiku w postaci MP3 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Trening autogenny Schultza polega na opanowaniu sześciu ćwiczeń. Każde z nich wymaga trenowania kilka razy dziennie przez co najmniej jeden tydzień. (Autor metody zalecał trenowanie jednego ćwiczenia przez dwa tygodnie. Praktyka wielu psychoterapeutów wskazuje, że na opanowanie jednego ćwiczenia może wystarczyć nawet tydzień. Można także dwa pierwsze ćwiczenia połączyć). Systematyczne ćwiczenia potrzebne są po to, aby ukształtowały się automatyczne reakcje, zdolne włączyć się w każdej chwili. Pełnych efektów można się więc spodziewać dopiero po kilku miesiącach. Ćwiczący do wypowiadanych krótkich autosugestii słownych dołącza odpowiednie wyobrażenia. Pozostaje przy tym bierny, zdając się całkowicie na działanie słów i wyobrażeń. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość małgos1 Napisano Maj 29, 2009 http://www.maratonekspertow.pl/?nick=lusi555 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 trening autogenny Schultza może służyć jako samodzielna metoda do znoszenia napięć, a przez to wielu dolegliwości nerwicowych. Metoda ta jest wykorzystywana także w codziennym życiu - w celu poprawienia samopoczucia oraz pobudzenia wiary w siebie. Ułatwia zasypianie, a także wycisza emocje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 U osób znerwicowanych z reguły spotyka się negatywny obraz siebie. Nasz obraz siebie, nasze mniemanie o sobie jest jedną z największych "sił" naszej psychiki. Obraz siebie jest centralnym programem, który steruje zachowaniem człowieka. Obraz siebie w działaniu automatycznie, poza świadomością, dąży do realizowania się w życiu. Każdy postępuje tak, jak wyobraża sobie siebie działającego w odpowiedniej sytuacji.Nerwicowcy mają o sobie zazwyczaj złe wyobrażenie, nie lubią siebie, stale się o coś obwiniają, przypisują sobie niedołęstwo życiowe. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Doprowadza to do faktycznych niepowodzeń, które utwierdzają chorego w negatywnym myśleniu o sobie. Jest to znowu samopotwierdzające się błędne koło. Dlatego tak ważne jest skorygowanie samooceny i doprowadzenie do zaakceptowania siebie takim, jakim się jest. Zaakceptowanie siebie nie łączy się jednak z uleganiem negatywnym uczuciom, które przeżywamy; chodzi raczej o odkłamanie siebie, pogodzenie się z tymi uczuciami, które w nas tkwią, i zaniechanie ich tłumienia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Ewa, 40 lat Jest od osiemnastu lat mężątką. Ma syna w wieku piętnastu lat. Mówi przez zaciśnięte zęby, cichym, piskliwym głosem. Na szyi widoczne rozlane, silnie czerwone plamy."Choruję na nerwicę. Psychiatra powiedział, że moja choroba jest nie do wyleczenia. Czuję się bardzo nieszczęśliwa, zagubiona, nie wiem, jak żyć z tym brzemieniem. Jestem religijna. Dawniej wiara pozwalała mi znosić cierpienia, a teraz już nic nie pomaga, popadam w stany zwątpienia.Boję się chorób, stale o nich myślę. Boję się śmierci, a jednocześnie czasem myślę o samobójstwie, bo życie jest dla mnie bardziej bolesne, niż mogę wytrzymać. Co mi dokucza? Dużo rzeczy, aż trudno wyliczyć. Mam stale suchy język, sucho w gardle, dlatego trudno mi mówić, głos mam nie swój. Bardzo trudno mi zasnąć. Muszę palić światło w nocy, czuję lęk w ciemnościach. gdy zasnę, za chwilę się budzę. Rano jestem stale zmęczona.Przed półtora rokiem przeszłam operację guza piersi, na szczęście to nie był rak. Po kilku miesiącach doznałam ostrego zatrucia pokarmowego, prawdopodobnie grzybami. Ledwie z tego wyszłam, miałam poważne kłopoty z pęcherzem i - po raz trzeci w ciągu roku - zostałam umieszczona w szpitalu. Tym razem wypuścili mnie z rozpoznaniem: nerwica wegetatywna. Potem zaczęły się nowe kłopoty: silne bóle i zawroty głowy, tak dokuczliwe, że nie mogę sama chodzić po ulicach. Drętwieją mi ręce, palce robią się zupełnie białe. Dokuczają mi bóle mięśni, szczególnie szyi, nie mogę obracać głową. Boli mnie kręgosłup.Wszyscy z mojej rodziny już dawno zmarli albo wyjechali z kraju. Mam teraz tylko męża i syna. W domu rodziców czułam się dobrze, rodzice mnie kochali. Ojciec zmarł, gdy miałam piętnaście lat, matka w sześć lat później. Ciężko przeżyłam jej śmierć. Poczułam się ogromnie samotna. Dwaj bracia wyjechali przed kilkunastoma laty z kraju. W wieku jedenastu lat doznałam bardzo silnego urazu, zostałam zgwałcona przed dwóch nieletnich chłopaków. Byłam dziesiątki razy przesłuchiwana przez milicjantów, milicjantki, prokuratora, psychologa. A potem jeszcze raz w sądzie, w obecności wielu ludzi na sali. Skręcałam się przy tym wewnętrznie. Te przesłuchania były dla mnie gorsze niż sam gwałt, o którym chciałam zapomnieć. Pamiętam, że nie mogłam przeżyć tego, iż zadawano mi takie pytania, jakbym to ja była oskarżona lub celowo kłamała. Te przesłuchania były okropne, były czymś najgorszym, co w życiu przeżyłam. Nie mogłam później o tym zapomnieć, choć bardzo się starałam. Przez kilka lat byłam w strasznym stanie psychicznym. Mama chodziła ze mną do psychiatry, dostawałam lekarstwa. Zostałam pozbawiona całej radości wieku dziecięcego. Byłam apatyczna, zamknięta w sobie, wstydziłam się ludzi, ponieważ myślałam, że każdy patrzy na mnie jak na zhańbioną. Jedyne oparcie miałam w matce. Ona starała się mi pokazać "świat w słońcu", od dobrej strony, mówiła o dobrych ludziach, o pięknych rzeczach. Jeździła ze mną po kraju, wyjeżdżałyśmy też za granicę. Z jej pomocą wracałam do równowagi. W szkole uczyłam się coraz lepiej. Potem zaczęłam studiować na politechnice. Pod koniec studiów matka zmarła. Została sama, zrozpaczona, bezradna, bez środków do życia. Aby móc skończyć studia, zaczęłam wynajmować lokatorom pokoje w mieszkaniu. W ten sposób poznałam mego męża, gdy jako student zamieszkał u mnie "na sublokatorce". Zaprzyjaźniliśmy się. On był taktowny, nie narzucał się, był mi najbliższym przyjacielem. Gdy wyjeżdżał na praktyki studenckie lub na wakacje do domu, pisywaliśmy do siebie prawie co dwa dni długie listy. Kontakt z nim był mi bardzo potrzebny. Musiałam mieć kogoś, przed kim mogłam się otworzyć i być sobą. Kogoś, kto akceptowałby mnie taką, jaka jestem. Pobraliśmy się. Nasze pożycie układało się bardzo dobrze. Podobnie współżycie seksualne. On znał moje przeżycia i był bardzo subtelny. Potrafił doprowadzić do tego, że wymazałam z pamięci wszystkie tragiczne i brutalne przeżycia z dzieciństwa. Współżycie seksualne dawało mi pełne zadowolenie.Pierwszych dziesięć lat małżeństwa to były dobre lata. Potem wszystko stało się zwyczajne, codzienne, przyzwyczaiłam się do tego życia, nie uświadamiając sobie szczęścia, jakie było mi dane. Wtedy coś zaczęło się psuć.Mąż stał się bardziej oschły, niecierpliwy, często był rozdrażniony. Gdy leżałam w szpitalu z powodu operacji guza i byłam w związku z tym w złym stanie psychicznym, odwiedził mnie tylko dwa razy. Twierdził, że nie miał czasu. Wkrótce po wyjściu ze szpitala zorientowałam się, że mnie zdradza. To był silny szok. Mąż wprawdzie zapewniał, że to tylko mało znaczący epizod, że mnie nie opuści, że kocha, ale... we mnie coś pękło, zaczęły się te wszystkie kłopoty, o których mówiłam. Przestałam z mężem współżyć seksualnie. Stosunki stały się dla mnie tak przykre i bolesne, że wyłączyłam rolę kobiety z roli żony. Pogodziłam się nawet z myślą, że będzie mnie zdradzał.To chyba wszystko o mnie, co najważniejsze". "Odczułam wielką ulgę po wyspowiadaniu się przed panią. Jakbym wyrzuciła z siebie wszystkie brudy i znowu stała się czysta. Po tej rozmowie wracałam do domu lekka, jakbym pozbyła się ciężaru, który od dawna wciąż dźwigałam na ramionach.Nasze dalsze rozmowy zmusiły mnie do spojrzenia na siebie jakby z zewnątrz. Zobaczyłam swoją sytuację innymi oczami. Jak w tych figurach, w których raz widzi się twarze, a raz wazon, zależnie od nastawienia i sposobu patrzenia.Zrozumiałam, że wszystkie moje dolegliwości są konsekwencją zrzuconych do podświadomości starych ran. A potem nowy uraz otworzył je. Wszystkie zamknięte dotąd w mroku podświadomości negatywne emocje zaczęły dochodzić do głosu, powodować napięcia, które zupełnie rozstroiły mój system nerwowy, regulując pracę ciała. A w psychice powstał chaos, walka motywów, walka świadomego z nieświadomym. Rozczarowanie, żal, urażona ambicja walczyły z lękiem o utratę jedynego człowieka, którego kochałam. Po tym rzeczowym przyjrzeniu się sobie i swojemu problemowi moje emocje zbladły, nie powodują już tak dużych napięć.Równocześnie zauważyłam, że stopniowo słabną moje dolegliwości: bóle głowy pojawiają się rzadko, łatwo zasypiam. W ustach już po pierwszym ćwiczeniu wyobrażania sobie, że zjadam cytrynę, mam nadmiar śliny; jej stałe przełykanie trochę mi teraz przeszkadza. Ćwiczenia relaksacyjno_odprężeniowe wyraźnie zwalniają moje napięcia. Szyja gładko obraca się w obie strony zaraz po obudzeniu. Również dużo mniej boli mnie kręgosłup. Trening autogenny wprowadza mnie w stan głębokiego spokoju. Niekiedy tracę kontakt z rzeczywistością, wpadam w pustkę, nie czuję ciała. Staram się przebywać w tym stanie możliwie długo, niekiedy godzinę, ponieważ wyraźnie regeneruje moje siły i scala moją psychikę.Stan luzu psychicznego i fizycznego wykorzystuję do rozwiązywania problemów, wprowadzam też wcześniej przygotowane autosugestie, które po dłuższym powtarzaniu i cierpliwym oczekiwaniu efektów przynoszą rezultaty. Nie mogłam na przykład poradzić sobie z moim głosem, trening utogenny nie zwalniał napięcia strun głosowych. Dopiero po zastosowaniu autosugestii słownych i wyobrażeniowych: "Mówię otwartym głosem, głębokim, niskim tonem, powietrze swobodnie przechodzi przez moje gardło", poprawiłam głos i mam nadzieję, że mówię normalnie. Gdy wyzwoliłam się z napięć i lęków, usiłowałam rozwiązać problem mojego życia seksualnego na poziomie pełnej świadomości. Rozmawiałam otwarcie z mężem. Wspólnie stwierdziliśmy, że zaburzenia w pożyciu seksualnym z mojej strony były wynikiem dawnych urazów i obecnych negatywnych emocji związanych z zachowaniem męża i jego zdradą. Analizowaliśmy nasze wspólne kłopoty jeszcze głębiej. Doszliśmy do wniosku, że w małżeństwie przyzwyczajenie do oczywistości spowodowało, iż przestaliśmy dbać o podtrzymywanie atrakcyjności seksualnej dla siebie. To dlatego mąż, kiedy spotkał pociągającą kobietę, łatwo uległ nowym urokom. Konsekwencje toczyły się potem lawinowo, już poza jego wolą.Rozmowa z mężem doprowadziła mnie do oczyszczenia naszych uczuć i powrotu do zgodnego i szczęśliwego pożycia. Dzięki przeżyciom, przez które przeszłam, zrozumiałam, że najważniejsze w moim życiu jest kochać i być kochaną. Wtedy potrafię też być życzliwa dla innych i angażować się w pracę dla nich". Psychoterapia trwała siedem miesięcy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Zachecam do lektury. Szczegolnie Zdrowko, bo z tego co pamietam to ona miala watpliwosci co do przebiegu psychoterapii. Tam jest wszystko pieknie objasnione. Ponadto autorka przytacza inne przykady osob chorych na nerwice, a dzieki pracy nad soba i dzieki psychoterapii udalo im sie z tego wyjsc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Chcialabym tez zaznaczyc, ze do kazdej ksiazki trzeba podchodzic z nutka sceptycyzmu. Tzn. miec swoje wlasne zdanie. Wierzyc w slowa autora, ale zarazem nie dac sie calkowice otlumanic. Kazda z nas ma swoj wlasny rozum a przede wszystkim intuicje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdrówko 0 Napisano Maj 29, 2009 Emma właśnie;) błędne koło jest najgorsze. I najgorsze też jest to ze się je dostrzega.. Dzisiaj kolejna psychoterapia. Tak mi się nie chce wynurzać z domu bo nie wiem jak u was u mnie ulewa niesamowita całą noc i teraz;/ idę też do promotora oddać jej jakieś nędzne kawałki licencjatu do sprawdzenia. Wprawdzie mam trochę czasu jeszcze bo bronię się we wrześniu ale koleżanki mają już całość a ja w lesie.. lęki ogólnie jakby zelżały w dzień, atakują na krótko ale intensywnie po przebudzeniu lub czasem w nocy. Ale pogoda.. zazdroszczę tym co wychodzić nie muszą Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dothka 0 Napisano Maj 29, 2009 ojoj.. jestem na terapii 7 m-cy i dalej w nią \"nie weszłam \" :( w międzyczasie urodziłam, zaczęłam brać leki :-? i nie wiem co dalej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Maj 29, 2009 witam u mnie juz w miare koniec kataru, ostatnio tez mialam jakies problemy z wyproznianiem i okazalo sie ze to znow przez nerwy bo bez sensu znow glupie kolo sobie stworzylam:) pogoda u mnie okropnie zmienna! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Do dothka. Nie poddawaj sie. Przede wszystkim musisz zmienic swoje nastawienie. Wlasnie o tym pisze autorka......, a mianowicie, ze zadna terapia nie zadziala, jezeli sami nie bedziemy nad soba pracowac. Czasami warto tez zmienic psychoterapeute, bo od niego tez wiele zalezy. A skoro siedem miesiecy i nic, to warto sprobowac z kims innym. Przede wszystkim musisz wierzyc, ze psychoterapia ci pomaga i sprobowac innych metod takze. Mam na mysli medytacje, relaksacje, inne spojrzenie na swiat......., zobacz co pisze zdrowko........, ze zazdrosci tym co nie musza wychodzic z domu, bo leje na zewnatrz......, i co z tego? To jest nasz swiat, to jest pogoda, jakze zmienna i nieprawdopodobna. Jeden dzien jest slonecznie, drugiego dnia pada a trzeciego wieje. Przeciez to wspaniale urozmaicenie. Co mam na mysli...., trzeba inaczej spojrzec na otaczajace nas srodowisko. Na potege natury, ona jest piekna, ona jest dla nas. Musisz sie uduchowic, nastawic na zmiany i cieszyc kazda chwila, na poczatku rob to na sile, zmuszaj sie do usmiechania, nawet jezeli nie masz ochoty. Po pewnym czasie okaze sie to wrecz spontaniczne i bedziesz robic to automatycznie. Ciesz sie dla swojego malucha z wszystkiego. Powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość bellergot Napisano Maj 29, 2009 Nie odkładaj niczego na specjalne okazje, ponieważ każdy dzień, każda chwila jest ta specjalną wyjątkową okazją a jutro może nie nadejść Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdrówko 0 Napisano Maj 29, 2009 Dothka Czasami psychoterapia musi trwać nieco dłuzej aby coś zaiskrzyło:) Ja byłam dizisaj na sesji i weszłam ,usiadłam a ona milczy. Milczy i się uśmiecha. Zrozumiałam że to oznacza że mam zacząć mówić to co uważam. No i poszło. Dosyć łatwo mówiło mi się o sobie (o dziwo) przez 45 minut. Potem zaczeła mi zadawać pytania adekwatnie do tego co móiwłam. Mówiłam o tym, jak wielką więź czuję z rodziną, szczególnie mamą, o separacji od znajomych częściowo itp. cieszę się ze chodzę na tę psychoterapię. Czuję się dziś ok, troszkę lęki od czasu do czasu dokuczają. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jelidek Napisano Maj 29, 2009 stres stop ile masz wiosen? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jela Napisano Maj 29, 2009 23lata ma stres stop Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emma123 0 Napisano Maj 29, 2009 Co jakis czas ktos sie pyta o wiek Stres stop. Dlaczego? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach