Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aga68

guz tarczycy2

Polecane posty

Będzie dobrze zobaczysz :) trzymamy co sie da trzymac, obudzisz sie szczesliwa ze po problemie. Mam pytanie do osób które sa juz po operacji - czy przed operacja mieliscie problem ze snem i nerwami ? ja od dluzszego czasu bardzo malo spie,, bardzo lekko , jak sie wsciekam to niemal gotowa jestem zabic, jak czuje rozpacz to niemal placze rzewnymi łzami, ogolnie wszystkie emocje czuje maksymalnie, obecnie mam zero dystansu do swiata :/ i nie wiem czy mam te objawy zwalic na tarczyce czy to \" po prostu\" nerwica wynikajaca z pracy dla korporacji:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość squaw
ja miałam takie właśnie reakcje na tle nerwowym - kiedy dowiedziałam się o guzku, potem kiedy zadzwonili do mnie z wiadomością o terminie operacji. też nie mogłam zasnąć, serce waliło jak oszalałe i czułam się rozdrażniona na maxa - myślę, że organizm tak reaguje w pierwszym momencie na duży stres. na sen polecam kalms - nie ma co się przewracać w łóżku i męczyć. a na nerwy - hm, no ja się zdałam na wyrozumiałość otoczenia, ale wiem, że nie było łatwo ze mną wytrzymać. trzymaj się ciepło, spokoju ducha życzę, s.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki :) no cóż może nikt mnie nie zastrzeli :) i tak bylam nerwusem ale teraz to juz tragedia . W zeszłym roku bylam na akupunkturze /chodzilo o przewlekle stany zapalne / i przy okazji nakluwali mnie " na nerwa" totalnie wyluzowalam ale od 10 grudnia ciagle cos sie dzieje zlego i szlag trafil kuracje tybetanska:/ jak juz sie wszsytko wyjasni z tarczyca to moze znowu pojde na kłucie do tybetanczykow. A spytalam bo podejrzwalam ze to moze jednak nie nerwy ale hormony ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manetb
do Agaga:) pewnie jesteś już po operacji,trzymam za Ciebie kciuki:)trzymaj się,będzie dobrze!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kraina Chichów Nerwy nerwami a hormony robią swoje. Ja zawsze byłam nerusem z wyjatkiem okresu bezpośrednio po pierwszej operacji. Jak miałam tsh na poziomie około2,5 było ok. jak było wyższe to to praktycznie nie żyłam, budziłam się zmęczona chodziłam całymi dniami jak śnieta ryba. A teraz....Hm tsh niskie bo nie nie może być większe niz 0,5, a ja nerwus, złośnik i nie wiem co jeszcze. Byle pierdoła wyprowadza mnie z równowagi a czasami nawet czepiam sie i sama nie wiem o co mi chodzi. Co by sie nie działo wszystko jest źle. W ciągu nocy potrafię trzy razy się wyspać i namiętnie wpatrywać się w sufit. Ale jak sie porządnie zmęcze to śpię jak dzidzia. Życzę wytrwałości i stalowych nerwów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję Koczelada Tez sie denerwuję głupotami kompletnie nie wartymi tego :/ sama sie potem dziwię ze cos tak banalego potrafi mnie tak strasznie wyprowadzić z równowagi i na tak długo. THS mam 1,2 może dla mnie personalnie za niskie... spróbuję się intensywnie ruszać 7 dni w tygodniu może jak będę totalnie wypluta to będę spać. Koczelada pisałaś że masz bardzo osłabiony układ odpornościowy po tych wszystkich zabiegach i jodzie.Może spróbuj jeść codziennie imbir swiezy ?Wg medycyny chińskiej ma b.silne działanie przeciwzapalne. Przez 1,5 roku miałam bardzo duże problemy z odpornościa - w ciągu 6 miesięcy 10razy brałam antybiotyki, non stop stany zapalne gardło , tchawica, ginekologia, zatoki, grypa żołądkowa w zasadzie ciągle coś.Na wiosnę zmieniłam dietę na bardziej makrobiotyczną, zaczełam piec sama chleb na zakwasie , pasztety ze strączkowych, zero nabiału i codziennie kawa i zioła do picia ze świeżym imbirem. Obecnie jestem jedyną osobą z biura która nie była chora od jesieni.Może też uda Ci się w ten sposób szybko wzmonić organizm ? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marekgd
No tak. nie zrozumie ten kto sam nie przeżyje. Squaw tak jakmówisz moja rzeoma grzybica okazala się nie być grzybicą. Najprawdopodobniej jod który przyjałem w początkowym etapie zniszczył florę bakteryjną w układzie pokarmowym stąd też łatwiej o wszelkie infekcje. Po jakimś czasie flora zaczęła się odbudowywać i to intensywnie. Po okresie jałowym w ustach przyszedł czas na intesywną inwazję wszelkich enzymów. Co mogę poradzić to unikaj mlecznych produktów typu jogurty i kefiry. Dobrze by było abyś udała się do laryngologa. On przypisze ci specjalną plukankę robioną w aptece na zamówienie. Duża butla za śmieszne pieniądze a efekt rewelacyjny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość squaw
dzięki, Marku, za radę. zapisałam się do laryngologa, myślisz, że wystarczy mu, jak obejrzy mi gardło i opowiem o jodzie? jeśli możesz, napisz jeszcze coś o tej płukance, żebym mogła podpowiedzieć w razie czego, co Ci pomogło. pozdrawiam serdecznie, S.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wotajcie, mam guzy lite hiperechogenne do 19 mm i kongloremat 30x14x 20 mm . Hormony dobre. Tak się boję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manetb
kochani dzięki ,ze jestescie:) jak czytam co czujecie jak reagujecie, to zdaję sobie sprawę ,ze nie jestem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam podwójnie :-) Wczoraj miałam kontrolę po jodzie na onkologii i na razie jest ok. W czerwcu trzydniówka i druga scyntygrafia. Poniewaz mało mi spadało tsh, dostałam hormon 200 na zmianę ze 175. Kochani, mam pytanie do Tych pacjentów z Gliwic. Czy mięliście okazję być badani itp przez prof. Jarząb? Napiszcie proszę, czy warto do Pani prof jechać prywatnie, aby skonsultować to, na czym \"stoję\" i gdzie Ona przyjmuje. Pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MałgorzataD to zabrzmi banalnie ale każdy sie boi bo choroba to nieznane, wielka niewiadoma ale można się z nią zapoznać próbowac oswoić a raczej ujarzmic i pokonac głowa do góry. Masz przeds oba pewnie jeszcze biopsję wizytę u edndo i decyzję czy zaliczysz się do grona podw ojnie usmiechnietych czy do obserwatorów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, dzięki, nie dam się ! mam tu jeszcze trochę spraw do załatwienia , jestem wdową i muszę wychować syna, serdecznie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, dzięki, nie dam się ! mam tu jeszcze trochę spraw do załatwienia , jestem wdową i muszę wychować syna, serdecznie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karka2301
Witam Wszystkich!!!! Jestem już po jodzie, wczoraj wróciłam do domu. Muszę przyznać, że to były okropne dni. Źle zniosłam jod. Poza piątkiem kiedy podali mi kapsułkę codziennie źle się czułam. Nudności i ból głowy na zmiane. Prawie w ogole nic nie jadlam bo mi sie cofalo. Tragedia!!!!!!! Po scyntygrafii okazalo sie ze jod jescze cos tam wychwycil i dobil do konca. Teraz czuje sie juz dobrze poza tym ze troche nie mam apetytu i tez czuje taki dziwny posmak w buzi. Za pol roku mam sie zglosic na maly jod i scyntygrafie do kontroli. A teraz hormonki, calperos i alfadiol codziennie. I przede wszystkim glowa do gory i zyc trzeba dalej. Pozdrowionka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, skoro o jodowaniu w Gliwicach jest kwarantanna to jak wrócić do domu w Gdyni?nie mam kierowcy a jestem samotną matką, wdową . Mam 49 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ozamk
Hejka wszystkim uśmiechniętym i tym co się uśmiechną (niezależnie od powodu)! Jak Was czytam to się serce raduje. Mężu śmiał się po operacji, że mi oczka i nosek przyprawi flamastrem ponad uśmiechem na szyi. Pisze dla tych co się boją operacji. Trochę długie, ale może rozwieję wasze obawy... Po kolei. Dobrze znać procedury w naszej kochanej "służbie" zdrowia - przyspiesza się znacznie całe postępowanie. Jestem spod Wrocławia. Pierwsza wizyta u Endo w listopadzie 2008, w styczniu 2009 operacja, w lutym do Gliwic na pierwszą wizytę. TSH miałam za wysokie 9,67 rok temu, ale jakoś dziwnie się tym nie przejęłam, albo raczej za bardzo się wystraszyłam, żeby potraktować je poważnie. TSH robiłam przy okazji badań dla ginekologa (od 1999 staramy się o dziecko, tylko jakoś nie wychodzi). W listopadzie 2008 robiłam ponownie zestaw dla ginekologa i znowu wyszło za wysokie 5,31, ale znacznie spadło (dwa razy byłam w Grecji - może jod w powietrzu pomógł obniżyć, kto wie). Teraz to się przejęłam i poprosiłam internistę o skierowanie do endokrynologa. Endo stwierdził, że wyczuwa sporego guza po prawej stronie i dostałam skierowanie na usg i biopsję. Tego samego dnia zapisałam się i na jedno i na drugie, i od razu na kolejną wizytę do endo (na usg czekałam tydzień, na biopsję - 2 tyg., wynik biopsji po 3 tyg.). Z usg wyszło całe stado małych guzków, trzy spore, w tym jeden ukrwiony i ten się nie spodobał pani od usg. Tarczyca powiększona. Biopsja (tego ukrwionego) - rak papillare. Nie znałam jeszcze wyniku biopsji, a zadzwonili do mnie z przychodni na ul. Borowskiej, że endo zaprasza na rozmowę. Powiem, że u endo się trzymałam, nawet uśmiechałam, chciałam wiedzieć co dalej. Dostałam skierowanie do szpitala, na przeciwciała przeciw żółtaczce (jak wysokie to operacja, jak niskie to szczepionka na żółtaczkę i dopiero po miesiącu operacja), na TSH i pokazać się przed operacją. Po wyjściu od endo dostałam ataku rozpaczy na korytarzu - wiadomo, niemiło jest usłyszeć, że zdrowa, młoda kobitka ma raka (za co?). Jak mi przeszło, to zarejestrowałam się (niby z polecenia pani doktor) na za tydzień do endokrynologa. Poleciałam do laboratorium na te przeciwciała (wyszło ponad 1 000, więc żółtaczka mi nie grozi). Poszłam na Oddział Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej. Wkręciłam się na pilną rozmowę do profesora (dzięki Bogu za takich lekarzy), pokazałam mu wyniki jakie miałam (skierowanie na wycięcie tarczycy, usg, biopsję, przeciwciała, stare TSH), a on czy ja wiem, że tam są brzydkie komórki, i że trzeba ciąć całą tarczycę, węzły chłonne i przytarczyce. Ja na to, że wiem i się zgadzam (wcześniej sobie poczytałam internet co też mogą oznaczać wyniki TSH, TH3-4). No to dostałam tydzień na przygotowanie się ("bo tu nie ma na co czekać"). Poleciałam na TSH (samo sobie spadło do 4,82 po grudniowej wizycie w Grecji, ale jeszcze było powyżej normy 4,0). Zapytałam się jak długo się czeka na wynik histopatologii z operacji (2 do 3 tygodni) i zapisałam się na kolejną wizytę (pooperacyjną) do endo. Po tygodniu pojawiłam się u endo na kontrolę z tym nowym TSH, a ona się mnie pyta w jakiej dawce biorę leki. Jakie leki, ja się pytam? Nic nie dostałam przecież. To się endo zdziwiła, przejrzała kartę i rzeczywiście żadnych leków nie przepisała. Powiedziała, że nie wie czy się chirurdzy zgodzą na zabieg, bo jeszcze za wysokie mam TSH (zgodzą, bo mam przecież termin na jutro hihi, a TSH pokazałam na Oddziale jeszcze wyższe niż teraz :-)) Dała mi Eutyrox N 50 1 tabl dziennie i koniecznie mam wziąć 3 godziny przed operacją, a potem to już na stałe. Oki, nie ma sprawy... Na drugi dzień do szpitala, najpierw do profesora, żeby podbił kartę, potem do kolejki na izbę przyjęć, potem skróciłam sobie drogę i poszłam na Oddział, bo rzeczy miał mi i tak mąż zabrać, to nie chciało mi się iść do depozytu. Na Oddziale pobrali mi pełno krwi, ale czekolady w zamian nie dostałam :-( Miałam własne rtg klatki, więc jedna z kolejek mi odpadła. Za to siedziałam w kolejce na ekg. Wyniki wyszły dobre, więc na obiad tylko zupka marchwianka, kolacji nie dostałam, picie do 19. Wieczorem przyszedł anestezjolog na wywiad, prosiłam by mnie pogłaskał jutro przed zaśnięciem, a on mi na to, że może mnie głaskać przez cały zabieg... Faceci... Kolejny dzień 7 rano moja biała tableteczka, o 9.30 przebieranko w papierowy? morski fartuszek. Acha, okres nie jest problemem, tylko majtki mają być z czystej bawełny, a jak nie to dostaniecie ligninę. Na wózeczku na salę operacyjną (żadnego „głupiego Jasia” nie dostałam), tam przesiadka na łóżeczko i rozkładanie rączek na żabkę. Zimno mi było, to dostałam kocyk, oczywiście w kolorze morskim. Popodłączały mnie fajne pielęgniarki do tych wszystkich urządzeń, poobserwowałam sobie tykanie serduszka na monitorze, poprosiłam panią doktor o śliczny, damski szew, dostałam jeden zastrzyk - piekło w stronę ramienia, dostałam zaraz za nim drugi zastrzyk - zakręciło się w głowie i zapadłam w ciepły sen. A ten cały anestezjolog co to miał mnie głaskać przysłał zastępstwo - panią, której głaskającą rękę na czole poczułam jako ostatnią rzecz. Obudziłam się na sali budzeń i od razu pojawiły się dwie pielęgniarki: jak się czujemy, jak się nazywamy, a powiemy śliczne "aaa". Pojawił sie też sam pan profesor: „Powiemy >>aaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ozamk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ozamk
"Ślicznie, będzie głos operowy". Tu się okazało jak wielki jest ten szpital na Borowskiej, prawdziwy taśmociąg. Zostałam odpięta sprawnie od wszystkiego. Butlę, co to ją miałam doczepioną do dłoni dały mi na brzuch i odstawiły mnie pod ścianę, a na moje miejsce już była podpinana następna osoba. Kątem oka widziałam ze cztery łóżka z innymi pod tą moją ścianą. Jak mój żołądek poczuł tą butlę na sobie, to ja ją w rękę i macham, bo mi się gwałtownie niedobrze robi. Skoro macham, to coś chcę, no to co ja chcę, pyta się pielęgniarka, a ja jej na to "błeeeeee". Dostałam środek przeciwwymiotny i o dziwo natychmiast zadziałał. Dzięki za to cudo. Wróciłam na swoją salę, pielęgniarka przyniosła cały zestaw butelek jako papu dla mojej rączki, przyniosła też lapa i telefon, które wcześniej oddałam im do depozytu. Zadzwoniłam do mężula, że już jestem i się zmęczyłam. Ogólnie wcale nie bolało mnie gardło i kark. Bolało mnie między łopatkami i to okropnie, tak jak od zbyt długiego siedzenia przy kompie. Gardło zaczęło boleć po kilku godzinach, jak przy wielkiej anginie. Nie dało się nawet śliny przełykać bez skręcania głowy z szyją w bok (pomagało to przełykać). Dostałam kolacje - kromkę chleba z dżemem. 40 minut gryzienia na okruszki i mielenia w buzi. Spanie tylko na wznak, z uniesioną górną częścią ciała. Na drugi dzień na obchodzie profesor kazał jeść wszystko, dużo pić i spacerować, ale powolutku. Jak tu pić jak nie mogę przełykać? Dałam radę. Po prostu dłużej sie jadło (obiad - ryż z jabłkami - czas 1 godzina). Przyszły też rehabilitantki na salę, zestaw ćwiczeń, butelka z rurką do ćwiczenia oddychania, nauka kaszlenia (trzymać ręką za szyję i pokasływać aż przejdzie), nauka wstawania i kładzenia się (przytrzymywać ręką z tyłu głowę, przewrót na bok, odepchnięcie druga ręką i już siedzimy). 3 razy dziennie inhalacje na ból gardła. Sączki trochę ciągnęły, ale jaką furorę robiłam na sali telewizyjnej - wkładałam sobie butelki od sączków za pasek spodni i miałam wolne ręce. Kłopotem było mycie się - nie dało się pochylić głowy i trzeba było trzymać ręcznik przy szyi, żeby nie zachlapać opatrunku. Dopiero po wyjściu ze szpitala odkryłam, że wystarczyło przykleić folię plastrem na opatrunek i nie zalałabym go. Po dwóch dniach wyjęto mi sączki, śmieszne uczucie - język sam się przy tym wysuwał. W środę trafiłam do szpitala, w czwartek 29.01.2009 była operacja, w poniedziałek do domu. Ból gardła przy przełykaniu ustąpił zanim wyszłam ze szpitala. Ostatniej nocy spałam już na boku. Dostałam wynik z histopatologii. Niestety potwierdzony rak. Zrobiłam badania TSH, Ca, Mg, FT3-4 (były na wypisie ze szpitala, skierowanie na nie wzięłam od internisty). TSH 15,8! Reszta w normie (po wyjściu ze szpitala brałam wapno rozpuszczalne i magnez obie 1 tableka dziennie). Endo zwiększyła mi dawkę Euthyroxu N50 na dwie tabletki, odstawiła magnez i wapno. Mam przyjść w czerwcu ponownie z tymi wszystkimi wynikami (skierowanie wziąć od internisty). Endo zwiększyła mi dawkę Euthyroxu N50 na dwie tabletki. Dostałam też skierowanie do Centrum Onkologii w Gliwicach. Od razu tam zadzwoniłam. Mam termin do onkologa na 25.02. Na pierwszą wizytę potrzebne są: - ksero wypisu ze szpitala, - ksero protokołu operacyjnego (do uzyskania w sekretariacie medycznym), - szkiełka z badania histopatologicznego (wydają za potwierdzeniem w Anatomii Patologicznej), - ksero wyniku histopatologicznego - książka do czytania w poczekalni (możliwe, że czekać będziemy do wieczora). Każdego dnia coraz lepsze samopoczucie. Tylko problematyczny jest zakaz wszelkiego wysiłku i zakaz noszenia czegokolwiek powyżej 1 kg. Goście czasem w domu, a ja nawet czajnika nie podniosę, na obiad wszystko przygotuję, ale mężu musi garnek postawić na gazie; i tak ze wszystkim. Niby fajnie, odpocznę, ale ile można? Dwa miesiące! Na początku strasznie szybko się męczyłam, nawet dłuższe gadanie mnie męczyło, teraz jestem znacznie silniejsza. Co dalej będzie to ustali mi onkolog w Gliwicach. Może wystarczą jedna-dwie dawki jodu i po sprawie? Endo dała mi nadzieję, że po całej tej jodoterapii i odpowiedniej przerwie (kilka miesięcy) może się zdarzyć, że z zajściem w ciążę nie będzie problemu, że przyczyna dotychczasowych kłopotów została właśnie usunięta. Chcę w to wierzyć, czas mi tyka, mam 36 lat i na razie rozpieszczam znajome dzieciaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam,znowu sie opuscilam :) ale wlasnie nadrobilam zaleglsci,przeczytalam i widze ze duzo nowych z tym samym problem sie pojawilo.to jest przerazajace ile osob choruje,a dotykamy tylko problemu tarczycy :/ aj wiecie co, u mnie w rodzinie tez nikt nie chorowal na raka.nie mam zielonego pojecia skad mi sie to przypaletalo.no ale nic,trzeba zyc dalej i walczyc. poki co,21 mija miesiac od jodu a czuje sie naprawde dobrze.nic przez ten czas mi sie nie dzialo.ani inny posmak w buzi,ani wypadanie wlosow (chociaz to po narkozie mi sie stalo),jakbym byla zdrowa i ktos sobie ze mnie jaja robil ze mam jakiegos raka.bo poza blizna i tym ze czesto chce mi sie spac to naprawde nic mi sie nie dzieje.i oby tak dalej.pozdrawiam wszystkim \"starych\" i \"nowych\" forumowiczow asia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marekgd
squaw jest to robiona na zamówienie przez aptekarza płukanka o silnie miętowym orzeźwiającym smaku tylko tyle. homosapiens prof. Jarząb to szefowa "tarczyc", wielki autorytet. Nawet nie wiedzialem że prywatnie przyjmuje pacjentów. Tylko pytanie czy potrzebna ci taka wizyta. Czy nie masz wyznaczonego terminu kontroli? Jeśli tak to uważam że niczego więcej się od niej nie dowiesz. Pani profesor opierać się będzie na wynikach które jej dostarczysz a te właściwie zinterpretuje również lekarz na wizycie w Gliwicach. Oni tam wszyscy są jej wychowankami i to ta sama szkoła. Ale oczywiście zrobisz jak uważasz, decyzja należy do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podziwiam Was, tyle optymizmu :) Na[iszcie, czy to paskudztwo jest wyleczalne, jak długo się jeszce żyje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:-) Marku - to moja siostrzyczka młodsza chce mnie tam zaciągnąć do Gliwic:-) Masz rację i ja też tak sądzę. Jestem ciekawa, czy dostałeś do reki kopie scyntygrafii, bo w stolicy niczego mi nie dali ze zdjęć, jedynie suchy opis, więc specjalnie nie miałabym z czym jechać :-( To tak, jakby leczył płuca z opisu, a bez zdjęć, prawda? Podobno P. prof sama przyjmuje b. trudne przypadki, a ja na szczęście się nie kwalifikuję:-) Pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malgorzata, ja nie przyjmuje innej mozliwosci niz ta ze niedlugo pokonam mego raczka.przeciez jestem wieksza,prawda?:)no i zamierzam zyc jeszcze z conajmniej 50 lat.to taki mam plan:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAT.
JEDNO Z PYTAN BRZMIALO:JAK DLUGO SIE Z TYM DZIADOSTWEM ZYJE?ODPOWIEM ZARTEM-AZ DO SMIERCI!A TAK POWAZNIE,ROKOWANIA NIE SA ZLE!JEDNA PANI DOKTOR W GLIWICACH POWIEDZIALA,ZE MAMY SZCZESCIE/!?/,ZE DOPADL NAS TEN TYP RAKA,A NIE INNY,ALBO ZE NIE DOSTALYSMY ZAWALU.BO W MLODYM WIEKU Z ZAWALU MALO KTO WYCHODZI ZYWY,INNE NOWOTWORY TO POWAZNA SPRAWA,A Z TYM TYPEM DA SIE ZYC.WIEC NIE MARTWCIE SIE DZIEWCZYNY/I CHLOPCY/,WSZYSTKO W REKACH BOGA.PRZECIEZ TYM,ZE BEDZIEMY SIE MARTWIC,NIC NIE POMOZEMY,A MOZNA TYLKO SOBIE ZASZKODZIC.W BIBLII PISZE:WSZELKA TROSKE ZLOZCIE NA NIEGO,GDYZ ON MA O WAS STARANIE.TAK BOG SIE O NAS MARTWI,WIE CZEGO NAM TRZEBA.JA OSOBISCIE WIERZE W MOC MODLITWY I WIDZE,ZE BOG CZYNI CUDA W MOIM ZYCIU.NAWET TERAZ W CHOROBIE!MIALAM MIEC DRUGA OPERACJE,A OKAZALO SIE ,ZE NIE MUSZE,BO WYNIKI MAM DOBRE.WROCILAM DO PRACY I CIESZE SIE ZYCIEM,CZEGO I WAM WSZYSTKIM Z CALEGO SERCA ZYCZE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAT.
MALGORZATA D. JA MIALAM BRODAWCZAKA,SAMA WYCZULAM SOBIE GUZA,NIE MIALAM ZADNYCH NIEPOKOJACYCH OBJAWOW,WYNIKI DOBRE A FINAL TAKI,ZE KIEDY PRZYSZEDL WYNIK PO OPERACJI BYLO NAPISANE ZE TO RAK.BIOPSJA TEGO NIE STWIERDZILA!MOJ ENDO PO PRZECZYTANIU WYNIKU BIOPSJI USPOKAJAL,ZE TO NIC TAKIEGO,ZE TO BEDZIE RUTYNOWA OPERACJA.TERAZ Z PERSPEKTYWY WIDZE,ZE GDYBYM SPRAW NIE WZIELA W SWOJE RECE,PEWNIE JUZ BYM MIALA PRZERZUTY.DZIEKI BOGU POJECHALAM DO GLIWIC/A TAK BARDZO SIE PRZED TYM BRONILAM!/I TAM DOPIERO ZOBACZYLAM,ZE NIE JESTEM SAMA,ZE TYLU MLODYCH LUDZI CIERPI,WIEC POMYSLALAM TRZEBA Z TYM DZIADOSTWEM WALCZYC. O POWROT SIE NIE MARTW.WROCISZ POCIAGIEM DO DOMU.JAK JA BYLAM NA JODZOE BYLY OSOBY I Z POMORZA I Z GOR I PANI Z NORWEGII,KAZDY MUSIAL WROCIC.NIE MOZNA TYLKO SIEDZIEC W PRZEDZIALE Z DZIECMI I KOBIETAMI W CIAZY.POZDRAWIAM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Małgorzata D Chyba trochę za wcześnie aby planować powrót po jodowaniu. Ty dopiero miałaś usg na którym wyszły jakieś guzki. To przecież nie musi być rak. Znam wiele osób z guzkami lub po usunięciu tarczycy z ich powodu i nie był to rak. Nie panikuj na zapas. Poszukaj dobrego endo, zrób badania a co dalej to się okaże. Nawet jak sie okaże że masz raka to rak tarczycy dobrze rokuje. Ja mam 32 lata i dwoje dzieci 7 i 5 lat i mam zamiar je sama wychować a w przyszłości bawić wnuki. Nigdzie się jeszcze nie wybieram i tobie też radzę tej podróży nie planować. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marekgd
Homosapiens Tak, dostałem opis i zdjęcia z scyntygrafii. Jedne z nich wyglądają jak wybuch Supernowej i jest to obraz samej tarczycy a inne wyglądają jak Całun Turyński- zarys sylwetki składający się z drobniutkich cząsteczek a tam gdzie przechodził lub zgromadził sie jod obraz tych cząsteczek jest zagęszczony. Widać dokładnie zarys układu pokarmowego itp. Małgośka co do powrotu to idziesz na dworzec kupijesz bilet na pociąg najlepiej miejsce w wagonie z przedzialami i jedziesz do domu. Niestety musisz się liczyć na tułaczkę po pociągu bo jeśli w przedziale pojawi się ciężarna lub dziecko to będziesz musiała szukać miejsca gdzie indziej. A co do długości życia to mam prawie 40 i zamierzam pożyć jeszcze drugie tyle:) pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane, bardzo Wam dziękuję za dobre rady i słowa wsparcia. Podziwiam Was.Przeraża mnie to wszystko, bo do tej pory byłam zdrowa.Dzisiaj zaszczepiłam sie na 1 żółtaczkę, robię prywatnie biopsję i 24 marca prywatnie chirurg/Gdybym to forum czytała 20 lat temu pewnie bym bardziej o siebie dbała. Pierwszego guza miałam kilkanaście lat temu, pewnie nie był złosliwy skoro żyję :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość danan
Malgorzata D nie panikuj ja tez jestem 12 lat po operacji tarczycy mam usuniety plat i pol drugiego i znowu pojawily sie guzki oraz hypoehogeniczne dwie zmiany na wezlach szyjnych i co mam sie zamartwiac na zapas ,we wtorek mam biopsje to sie wyjasni, a po dwoch tyg mam bez kolejki przyjsc do endokrynologa,pozdrawiam i glowa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×