Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość POMOC DORAZNA

Przemoc w związku dwojga ludzi nie polega wyłącznie na wykorzystywaniu fizycznej przewagi jednej ze stron w celu zniewolenia, molestowania seksualnego i bicia partnera, lecz także na psychicznym znęcaniu się nad nim, lżeniu i urąganiu jego godności osobistej. W przypadku, gdy partner posuwa się tylko do tego drugiego rodzaju przemocy, jego ofiara często sama nie jest pewna, czy ten typ zachowań mieści się w granicach normy burzliwych związków, czy może je przekracza. Wątpliwości wykorzystywanej w związku strony są tym większe, że jej partner potrafi być czarujący, troskliwy i uprzejmy, aż do czasu niekontrolowanego wybuchu złości, za który winą obarcza właśnie ją, maltretowany przez siebie obiekt. Jak rozpoznać osobę, która wykorzystuje emocjonalnie partnera? Szukaj raczej schematów postępowania, których celem jest kontrola, ograniczenie swobody, w tym podejmowania ważnych wyborów życiowych i sponiewieranie swojej towarzyszki życia niż pojedynczych przypadków zachowań. Zachowania, które kwalifikują się jako akty przemocy psychologicznej dzieli się na następujące kategorie: Destrukcyjna krytyka i werbalna agresja: przedrzeźnianie, krzyk, oskarżanie, obrzucanie wyzwiskami Taktyki wywierania presji: zabieranie dzieci, pieniędzy, kluczy, samochodu, wyłączanie telefonu, rozpowiadanie fałszywych informacji na temat partnerki Okazywanie pogardy: lekceważenie, poniżanie przy obcych ludziach, przerywanie rozmów telefonicznych, brak szacunku dla pracy, wysiłków i opinii partnerki Izolowanie: kontrolowanie lub blokowanie rozmów telefonicznych, narzucanie swojej woli w sprawie, gdzie partnerka wychodzi i z kim się spotyka, utrudnianie kontaktów z rodziną i przyjaciółmi Prześladowanie: śledzenie, stałe weryfikowanie, czy partnerka mówi prawdę, zaglądanie do jej korespondencji, publiczne zawstydzanie partnerki Grożenie: wykonywanie grożących gestów, niszczenie osobistych przedmiotów ofiary, rzucanie tym, co „się nawinie pod rękę”, kopanie w ściany, wymachiwanie nożem, onieśmielanie swoją siłą, straszenie użyciem przemocy fizycznej Zaprzeczenie: oskarżanie partnerki o to, że sprowokowała przemoc, publicznie odgrywanie kogoś sympatycznego, pomocnego, delikatnego, szarmanckiego, płacz i błagania o przebaczenie, wzbudzanie litości dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnie wypowiedzi
13:48 [zgłoś do usunięcia] potym zalamana mamo Ja wtedy TEŻ nie wierzyłam, nie umiałam sobie wyobrazić, że kiedyś będzie dobrze. Ja myślałam, że mnie to zabije. Resztkami sił powstrzymywałam się, żeby nie wrócić do niego. Mimio, że on się natychmiast związał z kimś. Jak zobaczyłam zdjęcia z Sylwestra to przepłakałam histerycznym szlochem kilka godzin. A to zwykła szuja - dzwonił, SMSował o 23,59, a o 24,00 się całował z nową lalą! Wiesz, pomogła mi modlitwa. Taka żarliwa, prosiłam siłę Wyższą, cokolwiek to jest o pomoc, bo ja wariuję. I rzeczywiście wariowałam, psikusy chorego umysłu. Teraz sobie w ogóle tego nie wyobrażam. Że tak mogło być. To nie o niego chodzi, wiesz? Ty opłakujesz swoje wyobrażenia, nadzieje. Pamiętaj, że to przejdzie!!!!!!! 14:13 [zgłoś do usunięcia] corobić zalamana mamo, napocztku właczyla mi sie krytyka wczorajszego Twojego dnia, ale...kazda przezywa wzloty i upadki w takich zwiazkach. Zycze Ci, zeby to byla dla Ciebie kolejna szkola...zapewne bylo wczroaj cud, miod i dajace nadzieje na przyszlosc. Sama bedziesz wiedizala co masz najlepiej zrobic. Powtorze sie...rob tak, zebys byla szczesliwa...naprawde szczesliwa....odpoweidz sobei co sie dzialo przez ten czas jak go nei bylo? Radzilas sobie? Robilas to co chcialas? Panmietam jak pisalas o sukience na wesele siostry, ktorej bys prz nim nie zalozyla. Cyz gdybyscie tego Sylwestra spedzili razem, to zalozylabys te sukienke? Ostatnio gdzieś przeczytane...bardzo ładne "prosiłam o wszystko by cieszyć się Życiem, dostałam Życie by cieszyć się wszystkim" 14:51 [zgłoś do usunięcia] potym zalamana mamo hmm, ja TEŻ to przechodziłam. Dokładnie czułam tak, jak Ty to opisujesz I też wyladowałam w łóżku! Kilka razy. Teraz widzę, że ten etap też był mi potrzebny na drodze do ozdrowienia. Nie obwiniaj się za nic. Rób to co uważasz w danej chwili za NAJWAŻNIEJSZE dla SIEBIE. Po prostu pamiętaj, że jesteś najważniejsza. Sama za chwilę zobaczysz czy Ci z nim dobrze, czy to było tylko złudzenie... Spróbuj popatrzeć z dystansem - ale, qrcze jaja, nie? 14:52 [zgłoś do usunięcia] załamana mama potym ile to u Ciebie trwało Ja męczę się tak od miesiąca, z godziny na godzinę jest coraz gorzej. Czy to co się ze mną dzieje to jakis kolejny etap 15:19 [zgłoś do usunięcia] corobić teraz też tak sobei myślę, że z poprzednim partnerem też nei mogłam się rozstać, tez mnie łaczyło "to szczególne" ( tez był toksyczny ), ale nie tak silne jak obecny. I w sumie też co jakiś czas spotykałam się z nim...co prawda bez łożka...ale coś meni do neigo ciągnęło...i na każdym spotkaniu uświadamiałam sobie, ze to nei on, że ja nie chcę z nim być, ze nei chcę uczestniczyć dalej w tym co nas łączyło. Z czasem nawet uświadomiłam sobei, ze te spotkania mi pomagają..zawsze keidy zaczynałam do nego tęsknić umawiałam się z nim...i miałam dosyć Umawiałam się coraz rzadziej....i minęło...Przytulam CIę mocno... Widzę, ze to standardowy mehcnizm Ostatnio gdzieś przeczytane...bardzo ładne "prosiłam o wszystko by cieszyć się Życiem, dostałam Życie by cieszyć się wszystkim" 15:41 [zgłoś do usunięcia] yeez siodemka : nie wiem jak to przedstawic ten mechanizm czesc z was decyduje sie na zostawienie meza - i wtedy wie i czuje, ze to jest jej decyzja i wybor potem przychodzi momeny ze sytuacja dociera do swiadomosci-zaczyna bolec, rodzi sie bol, poczucie srataty- tzw.zaloba i czesc po jakims czasie godzi sie ze swoja decyzja i wraca do rownowagi no i teraz to czego niektorzy nie lubia i nie chca do tego wracac u niektorych cos takiego sie zadzialo w przeszlosci i bardzo prawdopodobne ze w dziecinstwie, ze ktos BARDZO ALE TO BARDZO WAŻNY w ich zyciu opuszczal je.jako male dziewczynki czuly, ze nie mają żadnego wplywu, żadnej kontroli, ze sa bezradne. i takbylo bo byly male i zdane na rodzica, rodzicow opiekuna.nie nauczono ich jak sobie rdzic z sytacja i z uczuciami, ktore ta sytuacja wywolywala.konczyl sie dla nich swiat- ich maly, bezpieczny swiat dziecka. ten mechanizm zabraly ze soba w dorosle zycie. wytworzyl sie mechanizm powtorkowy, ze gdy traca kontrole, czuja sie bezradne gdy nie moga juz decydowac gdy nawet gdy pierwsze odeszly to i tak po jaklims czsie chca oznak uwielbienia od faceta, ktorego zostawily, bo tak jakby zapomnialy ze tak same zdecydowaly. czas nauczyc sie akceptowac ze ktos nas nie chce ze ktos nas juz nie kocha ze nie jestesmy juz wazne dla tej osoby trzeba dotrzec do pierwontego zdarzenia bo to ono jest odpowiedzialne za to co w tej chwili przezywacie bo przenosicie w sposob nieswiadomy uczucia z przeszlosci i nakladacie obecne i przez to one sa tym silniejsze. to jest wlasnie ta najwieksza najbolesniejsz i najwazniejsza rana do uleczenia - by pokochac siebie, by umiec zyc w szczesciu nawet gdy smutno. : Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz to nazywal przeznaczeniem 15:42 [zgłoś do usunięcia] yeez siodemka : nie wiem jak to przedstawic ten mechanizm czesc z was decyduje sie na zostawienie meza - i wtedy wie i czuje, ze to jest jej decyzja i wybor potem przychodzi momeny ze sytuacja dociera do swiadomosci-zaczyna bolec, rodzi sie bol, poczucie srataty- tzw.zaloba i czesc po jakims czasie godzi sie ze swoja decyzja i wraca do rownowagi no i teraz to czego niektorzy nie lubia i nie chca do tego wracac u niektorych cos takiego sie zadzialo w przeszlosci i bardzo prawdopodobne ze w dziecinstwie, ze ktos BARDZO ALE TO BARDZO WAŻNY w ich zyciu opuszczal je.jako male dziewczynki czuly, ze nie mają żadnego wplywu, żadnej kontroli, ze sa bezradne. i takbylo bo byly male i zdane na rodzica, rodzicow opiekuna.nie nauczono ich jak sobie rdzic z sytacja i z uczuciami, ktore ta sytuacja wywolywala.konczyl sie dla nich swiat- ich maly, bezpieczny swiat dziecka. ten mechanizm zabraly ze soba w dorosle zycie. wytworzyl sie mechanizm powtorkowy, ze gdy traca kontrole, czuja sie bezradne gdy nie moga juz decydowac gdy nawet gdy pierwsze odeszly to i tak po jaklims czsie chca oznak uwielbienia od faceta, ktorego zostawily, bo tak jakby zapomnialy ze tak same zdecydowaly. czas nauczyc sie akceptowac ze ktos nas nie chce ze ktos nas juz nie kocha ze nie jestesmy juz wazne dla tej osoby trzeba dotrzec do pierwontego zdarzenia bo to ono jest odpowiedzialne za to co w tej chwili przezywacie bo przenosicie w sposob nieswiadomy uczucia z przeszlosci i nakladacie obecne i przez to one sa tym silniejsze. to jest wlasnie ta najwieksza najbolesniejsz i najwazniejsza rana do uleczenia - by pokochac siebie, by umiec zyc w szczesciu nawet gdy smutno. : Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz to nazywal przeznaczeniem 15:52 [zgłoś do usunięcia] załamana mama potym pisz do mnie skoro rozumiesz mój ból Nie wiem co bedzie, wiem, ze jezeli nie bedzie go teraz troszke przy mnie to zwariuję, jestem gotowa spróbować jeszcze raz tak na odlegklość, z wielkim dystansem. Bardzo go teraz potrzebuję , nie bedę z tym walczyć bo oszaleję. dziś chcę z nim porozmawiać, jak on to widzi, czuje itd. Chę żeby był przy mnie, pewnie znów wyladujemy w łóżku, trudno teraz tak to wyglada a co potem nie wiem. Potzrebuje go. Co robić Piszesz o swoim toksycznym związku, drugim. Czytam właśnie książkę "Radyukalne wybaczanie" jest bardzo madra, próbuję coś zrozumieć, zrobić. Nie wiem czy mi się uda. Wiem tylko tyle, że żeby żyć, normalnie żyć muszę wygrać walkę sama z sobą. To ja stanowię problem sama dla siebie. Straciłam panowanie nad swoim życiem, nad sobą 15:54 [zgłoś do usunięcia] yeez (yeezyeez@wp.pl) tak dodam jeszcze dlaczego dla niektorych wazniejsze jest to -by to facet was kochał niz to co same czujecie ? milosc czy obsesja? same dajecie im bron do reki. ta bronia sa wasze uczucia.ONI WIEDZA, LUB NIESWIADOMIE WYCZUWAJA ZE jak okaza wam obojetnosc to wy ZWARJUJECIE Z MILOSCI. wiem ze to trudne i w zyciu i gdy sie to czyta- ale wy tez to juz wiecie. wiem ze tego sie przykro slucha bo budzi uczucie wstydu i chec zaprzeczenia oraz chec ucieczki i nieprzyznania sie do tego. ale przyznanie sie - otwiera droge do uleczenia i tych uczuc i tych zachowan. pozdrawiam cieplo bardzo cieplo cosekwencjo : - lubie cie czytac coraz bardziej : Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz to nazywal przeznaczeniem 15:56 [zgłoś do usunięcia] yeez (yeezyeez@wp.pl) tak dodam jeszcze dlaczego dla niektorych wazniejsze jest to -by to facet was kochał niz to co same czujecie ? milosc czy obsesja? same dajecie im bron do reki. ta bronia sa wasze uczucia.ONI WIEDZA, LUB NIESWIADOMIE WYCZUWAJA ZE jak okaza wam obojetnosc to wy ZWARJUJECIE Z MILOSCI. wiem ze to trudne i w zyciu i gdy sie to czyta- ale wy tez to juz wiecie. wiem ze tego sie przykro slucha bo budzi uczucie wstydu i chec zaprzeczenia oraz chec ucieczki i nieprzyznania sie do tego. ale przyznanie sie - otwiera droge do uleczenia i tych uczuc i tych zachowan. pozdrawiam cieplo bardzo cieplo cosekwencjo : - lubie cie czytac coraz bardziej : Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz to nazywal przeznaczeniem 16:02 [zgłoś do usunięcia] załamana mama potym pisz do mnie skoro rozumiesz mój ból Nie wiem co bedzie, wiem, ze jezeli nie bedzie go teraz troszke przy mnie to zwariuję, jestem gotowa spróbować jeszcze raz tak na odlegklość, z wielkim dystansem. Bardzo go teraz potrzebuję , nie bedę z tym walczyć bo oszaleję. dziś chcę z nim porozmawiać, jak on to widzi, czuje itd. Chę żeby był przy mnie, pewnie znów wyladujemy w łóżku, trudno teraz tak to wyglada a co potem nie wiem. Potzrebuje go. Co robić Piszesz o swoim toksycznym związku, drugim. Czytam właśnie książkę "Radyukalne wybaczanie" jest bardzo madra, próbuję coś zrozumieć, zrobić. Nie wiem czy mi się uda. Wiem tylko tyle, że żeby żyć, normalnie żyć muszę wygrać walkę sama z sobą. To ja stanowię problem sama dla siebie. Straciłam panowanie nad swoim życiem, nad sobą 17:30 [zgłoś do usunięcia] Bonitax1x1 Witam Dziewczyny... tytul tematu mnie troszczeczke przeraża, jednak to takze tyczy sie mnie. zeby opowiedziec moja historie musze zaczac pisac od poczatku. Z góry prosze o rady. Moj narzeczony sprawia wrażenie szczesliwego, "normalnego" mezczyzny. i ja sama tak myslslam, kiedy zaczelam sie z nim spotykac. Z miesiaca na miesiac widzialam jego słaba i słabnącą psychike. Bartosz mieszka jeszcze z rodzicami, jego ojciec jest alkoholokiem. Kiedy przychodzi pijany wyrzuca go nawet w srodku nocy z łóżka i gada mu do rana jaki jest beznadziejny, bezużyteczny, żałosny, ze jest zerem i nigdy w zyciu niczegoi nie osiagnie. Ojciec pije od 11 lat. Matka, nie widzi w tym problemu, kiedy ojciec szarpie go, a on probuje sie bronic matka krzyczy "Bartosz, nie rób awantur", sam ja wyzywa od kury, dzi**i, suki itd... NAuczylam bartka tego ze musi to zlekceważyc bo on na to nic nie poradzi skoro ojciec sam nie bedzie chccial sie leczyc i faktycznie bylo troche lepioej, jednak bylo to 1,5 roku temu. Pewnie nasuwa wam sie pytanie czemu on sie nie wyprowadzi i spokoj. ON jednak boi sie zostawic matke, poniewaz ojciec potrafi w nia rzucac kubkiem z wrzatkiem.. a kiedy rozmawia z nia o odejsciu, ona nie chce o tym sluchac. Bartek ma 23 lata i jak kazdy chlopak w tym wieku lubi wypic sobie drinka czy kilka piwek w weekend. Bardzo sie boje by on sie nie uzaleznił. W kazdym razie do rzeczy. Bartek juz jest tak zniszczony psychicznie ze uwierzyl w swoja beznadziejnosc... Jest taki ze jezeli ktos zwroci mu uwage ze ma biale buty, to wiecej ich nie ubierze! bedzie chodzil tylko w czarnych. w świeta zwocilam mu uwage ze troche za duzo wypil, i ze ma przestac bo wie jak wygladaja świeta z alkoholem, na to on tak bardzo sie tym przejal ze powiedzial "zegnaj" po czym zadzwonil do mnie ze mnie kocha ale dalej tak nie bedzie zyl bo ja kocham kogos innego niz jego, i on mi niczego nie da w zyciu itd itd. I ze dziekuje mojej siostrze za prezent świateczny (szalik) bo teraz on rozwiaze jego probelmy... i wylaczyl telefon... a napiasal jeszcze ze zaraz bedzie mu ciepło - żegnaj. nie wiedzialam co mam robic nie wiedzialam kompletnie gdzie jest, na szczescie za godzine telefon byl wlaczony. rano pojechalalam do niego porozmawiac. płakał ( on płacze prawie codziennie) wytłumaczylam mu ze nie wolno tak robic jak on. ze obdardza TAKA wina jedna osobe taka odpowiedzialnoscia.. przeprosil powiedzial ze bylo mu naprawde źle. Przeprosil. dlugo nie minelo poprosilam by nie wychodzil tego dnia z kolegami zaczal krzyczec to samo co w świata + ze chce mu zabrac wszystko! jednak teraz nie zagrozil samobojstem. Mowil ze jedyna osoba dla ktorej musi zyc to jego mama i musi ja ratowac. I stalo siew tak KOLEJNY raz. Dzisiaj mamy 8.01.2009, minely 2 tygodnie od swiat. Boje mu sie zwrocic na cokolwiek uwage jednak nie moge go traktowac taryfa ulgowa. Teraz zaczal mowic ze nasze zycie erotyczne sie popsulo - boje sie co sie z tego rozwinie. Bartek przydzie mieszkac -definitywnie- do poznania w okresie letnim, zgodzil sie na terapie do rodzin uzależnionych. jednak co do tego czasu? co ze mna? 17:31 [zgłoś do usunięcia] Bonitax1x1 Witam Dziewczyny... tytul tematu mnie troszczeczke przeraża, jednak to takze tyczy sie mnie. zeby opowiedziec moja historie musze zaczac pisac od poczatku. Z góry prosze o rady. Moj narzeczony sprawia wrażenie szczesliwego, "normalnego" mezczyzny. i ja sama tak myslslam, kiedy zaczelam sie z nim spotykac. Z miesiaca na miesiac widzialam jego słaba i słabnącą psychike. Bartosz mieszka jeszcze z rodzicami, jego ojciec jest alkoholokiem. Kiedy przychodzi pijany wyrzuca go nawet w srodku nocy z łóżka i gada mu do rana jaki jest beznadziejny, bezużyteczny, żałosny, ze jest zerem i nigdy w zyciu niczegoi nie osiagnie. Ojciec pije od 11 lat. Matka, nie widzi w tym problemu, kiedy ojciec szarpie go, a on probuje sie bronic matka krzyczy "Bartosz, nie rób awantur", sam ja wyzywa od kury, dzi**i, suki itd... NAuczylam bartka tego ze musi to zlekceważyc bo on na to nic nie poradzi skoro ojciec sam nie bedzie chccial sie leczyc i faktycznie bylo troche lepioej, jednak bylo to 1,5 roku temu. Pewnie nasuwa wam sie pytanie czemu on sie nie wyprowadzi i spokoj. ON jednak boi sie zostawic matke, poniewaz ojciec potrafi w nia rzucac kubkiem z wrzatkiem.. a kiedy rozmawia z nia o odejsciu, ona nie chce o tym sluchac. Bartek ma 23 lata i jak kazdy chlopak w tym wieku lubi wypic sobie drinka czy kilka piwek w weekend. Bardzo sie boje by on sie nie uzaleznił. W kazdym razie do rzeczy. Bartek juz jest tak zniszczony psychicznie ze uwierzyl w swoja beznadziejnosc... Jest taki ze jezeli ktos zwroci mu uwage ze ma biale buty, to wiecej ich nie ubierze! bedzie chodzil tylko w czarnych. w świeta zwocilam mu uwage ze troche za duzo wypil, i ze ma przestac bo wie jak wygladaja świeta z alkoholem, na to on tak bardzo sie tym przejal ze powiedzial "zegnaj" po czym zadzwonil do mnie ze mnie kocha ale dalej tak nie bedzie zyl bo ja kocham kogos innego niz jego, i on mi niczego nie da w zyciu itd itd. I ze dziekuje mojej siostrze za prezent świateczny (szalik) bo teraz on rozwiaze jego probelmy... i wylaczyl telefon... a napiasal jeszcze ze zaraz bedzie mu ciepło - żegnaj. nie wiedzialam co mam robic nie wiedzialam kompletnie gdzie jest, na szczescie za godzine telefon byl wlaczony. rano pojechalalam do niego porozmawiac. płakał ( on płacze prawie codziennie) wytłumaczylam mu ze nie wolno tak robic jak on. ze obdardza TAKA wina jedna osobe taka odpowiedzialnoscia.. przeprosil powiedzial ze bylo mu naprawde źle. Przeprosil. dlugo nie minelo poprosilam by nie wychodzil tego dnia z kolegami zaczal krzyczec to samo co w świata + ze chce mu zabrac wszystko! jednak teraz nie zagrozil samobojstem. Mowil ze jedyna osoba dla ktorej musi zyc to jego mama i musi ja ratowac. I stalo siew tak KOLEJNY raz. Dzisiaj mamy 8.01.2009, minely 2 tygodnie od swiat. Boje mu sie zwrocic na cokolwiek uwage jednak nie moge go traktowac taryfa ulgowa. Teraz zaczal mowic ze nasze zycie erotyczne sie popsulo - boje sie co sie z tego rozwinie. Bartek przydzie mieszkac -definitywnie- do poznania w okresie letnim, zgodzil sie na terapie do rodzin uzależnionych. jednak co do tego czasu? co ze mna? 17:33 [zgłoś do usunięcia] Bonitax1x1 Witam Dziewczyny... tytul tematu mnie troszczeczke przeraża, jednak to takze tyczy sie mnie. zeby opowiedziec moja historie musze zaczac pisac od poczatku. Z góry prosze o rady. Moj narzeczony sprawia wrażenie szczesliwego, "normalnego" mezczyzny. i ja sama tak myslslam, kiedy zaczelam sie z nim spotykac. Z miesiaca na miesiac widzialam jego słaba i słabnącą psychike. Bartosz mieszka jeszcze z rodzicami, jego ojciec jest alkoholokiem. Kiedy przychodzi pijany wyrzuca go nawet w srodku nocy z łóżka i gada mu do rana jaki jest beznadziejny, bezużyteczny, żałosny, ze jest zerem i nigdy w zyciu niczegoi nie osiagnie. Ojciec pije od 11 lat. Matka, nie widzi w tym problemu, kiedy ojciec szarpie go, a on probuje sie bronic matka krzyczy "Bartosz, nie rób awantur", sam ja wyzywa od kury, dzi**i, suki itd... NAuczylam bartka tego ze musi to zlekceważyc bo on na to nic nie poradzi skoro ojciec sam nie bedzie chccial sie leczyc i faktycznie bylo troche lepioej, jednak bylo to 1,5 roku temu. Pewnie nasuwa wam sie pytanie czemu on sie nie wyprowadzi i spokoj. ON jednak boi sie zostawic matke, poniewaz ojciec potrafi w nia rzucac kubkiem z wrzatkiem.. a kiedy rozmawia z nia o odejsciu, ona nie chce o tym sluchac. Bartek ma 23 lata i jak kazdy chlopak w tym wieku lubi wypic sobie drinka czy kilka piwek w weekend. Bardzo sie boje by on sie nie uzaleznił. W kazdym razie do rzeczy. Bartek juz jest tak zniszczony psychicznie ze uwierzyl w swoja beznadziejnosc... Jest taki ze jezeli ktos zwroci mu uwage ze ma biale buty, to wiecej ich nie ubierze! bedzie chodzil tylko w czarnych. w świeta zwocilam mu uwage ze troche za duzo wypil, i ze ma przestac bo wie jak wygladaja świeta z alkoholem, na to on tak bardzo sie tym przejal ze powiedzial "zegnaj" po czym zadzwonil do mnie ze mnie kocha ale dalej tak nie bedzie zyl bo ja kocham kogos innego niz jego, i on mi niczego nie da w zyciu itd itd. I ze dziekuje mojej siostrze za prezent świateczny (szalik) bo teraz on rozwiaze jego probelmy... i wylaczyl telefon... a napiasal jeszcze ze zaraz bedzie mu ciepło - żegnaj. nie wiedzialam co mam robic nie wiedzialam kompletnie gdzie jest, na szczescie za godzine telefon byl wlaczony. rano pojechalalam do niego porozmawiac. płakał ( on płacze prawie codziennie) wytłumaczylam mu ze nie wolno tak robic jak on. ze obdardza TAKA wina jedna osobe taka odpowiedzialnoscia.. przeprosil powiedzial ze bylo mu naprawde źle. Przeprosil. dlugo nie minelo poprosilam by nie wychodzil tego dnia z kolegami zaczal krzyczec to samo co w świata + ze chce mu zabrac wszystko! jednak teraz nie zagrozil samobojstem. Mowil ze jedyna osoba dla ktorej musi zyc to jego mama i musi ja ratowac. I stalo siew tak KOLEJNY raz. Dzisiaj mamy 8.01.2009, minely 2 tygodnie od swiat. Boje mu sie zwrocic na cokolwiek uwage jednak nie moge go traktowac taryfa ulgowa. Teraz zaczal mowic ze nasze zycie erotyczne sie popsulo - boje sie co sie z tego rozwinie. Bartek przydzie mieszkac -definitywnie- do poznania w okresie letnim, zgodzil sie na terapie do rodzin uzależnionych. jednak co do tego czasu? co ze mna? 17:35 [zgłoś do usunięcia] Bonitax1x1 Witam Dziewczyny... tytul tematu mnie troszczeczke przeraża, jednak to takze tyczy sie mnie. zeby opowiedziec moja historie musze zaczac pisac od poczatku. Z góry prosze o rady. Moj narzeczony sprawia wrażenie szczesliwego, "normalnego" mezczyzny. i ja sama tak myslslam, kiedy zaczelam sie z nim spotykac. Z miesiaca na miesiac widzialam jego słaba i słabnącą psychike. Bartosz mieszka jeszcze z rodzicami, jego ojciec jest alkoholokiem. Kiedy przychodzi pijany wyrzuca go nawet w srodku nocy z łóżka i gada mu do rana jaki jest beznadziejny, bezużyteczny, żałosny, ze jest zerem i nigdy w zyciu niczegoi nie osiagnie. Ojciec pije od 11 lat. Matka, nie widzi w tym problemu, kiedy ojciec szarpie go, a on probuje sie bronic matka krzyczy "Bartosz, nie rób awantur", sam ja wyzywa od kury, dzi**i, suki itd... NAuczylam bartka tego ze musi to zlekceważyc bo on na to nic nie poradzi skoro ojciec sam nie bedzie chccial sie leczyc i faktycznie bylo troche lepioej, jednak bylo to 1,5 roku temu. Pewnie nasuwa wam sie pytanie czemu on sie nie wyprowadzi i spokoj. ON jednak boi sie zostawic matke, poniewaz ojciec potrafi w nia rzucac kubkiem z wrzatkiem.. a kiedy rozmawia z nia o odejsciu, ona nie chce o tym sluchac. Bartek ma 23 lata i jak kazdy chlopak w tym wieku lubi wypic sobie drinka czy kilka piwek w weekend. Bardzo sie boje by on sie nie uzaleznił. W kazdym razie do rzeczy. Bartek juz jest tak zniszczony psychicznie ze uwierzyl w swoja beznadziejnosc... Jest taki ze jezeli ktos zwroci mu uwage ze ma biale buty, to wiecej ich nie ubierze! bedzie chodzil tylko w czarnych. w świeta zwocilam mu uwage ze troche za duzo wypil, i ze ma przestac bo wie jak wygladaja świeta z alkoholem, na to on tak bardzo sie tym przejal ze powiedzial "zegnaj" po czym zadzwonil do mnie ze mnie kocha ale dalej tak nie bedzie zyl bo ja kocham kogos innego niz jego, i on mi niczego nie da w zyciu itd itd. I ze dziekuje mojej siostrze za prezent świateczny (szalik) bo teraz on rozwiaze jego probelmy... i wylaczyl telefon... a napiasal jeszcze ze zaraz bedzie mu ciepło - żegnaj. nie wiedzialam co mam robic nie wiedzialam kompletnie gdzie jest, na szczescie za godzine telefon byl wlaczony. rano pojechalalam do niego porozmawiac. płakał ( on płacze prawie codziennie) wytłumaczylam mu ze nie wolno tak robic jak on. ze obdardza TAKA wina jedna osobe taka odpowiedzialnoscia.. przeprosil powiedzial ze bylo mu naprawde źle. Przeprosil. dlugo nie minelo poprosilam by nie wychodzil tego dnia z kolegami zaczal krzyczec to samo co w świata + ze chce mu zabrac wszystko! jednak teraz nie zagrozil samobojstem. Mowil ze jedyna osoba dla ktorej musi zyc to jego mama i musi ja ratowac. I stalo siew tak KOLEJNY raz. Dzisiaj mamy 8.01.2009, minely 2 tygodnie od swiat. Boje mu sie zwrocic na cokolwiek uwage jednak nie moge go traktowac taryfa ulgowa. Teraz zaczal mowic ze nasze zycie erotyczne sie popsulo - boje sie co sie z tego rozwinie. Bartek przydzie mieszkac -definitywnie- do poznania w okresie letnim, zgodzil sie na terapie do rodzin uzależnionych. jednak co do tego czasu? co ze mna? 17:39 [zgłoś do usunięcia] Bonitax1x1 Witam Dziewczyny... tytul tematu mnie troszczeczke przeraża, jednak to takze tyczy sie mnie. zeby opowiedziec moja historie musze zaczac pisac od poczatku. Z góry prosze o rady. Moj narzeczony sprawia wrażenie szczesliwego, "normalnego" mezczyzny. i ja sama tak myslslam, kiedy zaczelam sie z nim spotykac. Z miesiaca na miesiac widzialam jego słaba i słabnącą psychike. Bartosz mieszka jeszcze z rodzicami, jego ojciec jest alkoholokiem. Kiedy przychodzi pijany wyrzuca go nawet w srodku nocy z łóżka i gada mu do rana jaki jest beznadziejny, bezużyteczny, żałosny, ze jest zerem i nigdy w zyciu niczegoi nie osiagnie. Ojciec pije od 11 lat. Matka, nie widzi w tym problemu, kiedy ojciec szarpie go, a on probuje sie bronic matka krzyczy "Bartosz, nie rób awantur", sam ja wyzywa od kury, dzi**i, suki itd... NAuczylam bartka tego ze musi to zlekceważyc bo on na to nic nie poradzi skoro ojciec sam nie bedzie chccial sie leczyc i faktycznie bylo troche lepioej, jednak bylo to 1,5 roku temu. Pewnie nasuwa wam sie pytanie czemu on sie nie wyprowadzi i spokoj. ON jednak boi sie zostawic matke, poniewaz ojciec potrafi w nia rzucac kubkiem z wrzatkiem.. a kiedy rozmawia z nia o odejsciu, ona nie chce o tym sluchac. Bartek ma 23 lata i jak kazdy chlopak w tym wieku lubi wypic sobie drinka czy kilka piwek w weekend. Bardzo sie boje by on sie nie uzaleznił. W kazdym razie do rzeczy. Bartek juz jest tak zniszczony psychicznie ze uwierzyl w swoja beznadziejnosc... Jest taki ze jezeli ktos zwroci mu uwage ze ma biale buty, to wiecej ich nie ubierze! bedzie chodzil tylko w czarnych. w świeta zwocilam mu uwage ze troche za duzo wypil, i ze ma przestac bo wie jak wygladaja świeta z alkoholem, na to on tak bardzo sie tym przejal ze powiedzial "zegnaj" po czym zadzwonil do mnie ze mnie kocha ale dalej tak nie bedzie zyl bo ja kocham kogos innego niz jego, i on mi niczego nie da w zyciu itd itd. I ze dziekuje mojej siostrze za prezent świateczny (szalik) bo teraz on rozwiaze jego probelmy... i wylaczyl telefon... a napiasal jeszcze ze zaraz bedzie mu ciepło - żegnaj. nie wiedzialam co mam robic nie wiedzialam kompletnie gdzie jest, na szczescie za godzine telefon byl wlaczony. rano pojechalalam do niego porozmawiac. płakał ( on płacze prawie codziennie) wytłumaczylam mu ze nie wolno tak robic jak on. ze obdardza TAKA wina jedna osobe taka odpowiedzialnoscia.. przeprosil powiedzial ze bylo mu naprawde źle. Przeprosil. dlugo nie minelo poprosilam by nie wychodzil tego dnia z kolegami zaczal krzyczec to samo co w świata + ze chce mu zabrac wszystko! jednak teraz nie zagrozil samobojstem. Mowil ze jedyna osoba dla ktorej musi zyc to jego mama i musi ja ratowac. I stalo siew tak KOLEJNY raz. Dzisiaj mamy 8.01.2009, minely 2 tygodnie od swiat. Boje mu sie zwrocic na cokolwiek uwage jednak nie moge go traktowac taryfa ulgowa. Teraz zaczal mowic ze nasze zycie erotyczne sie popsulo - boje sie co sie z tego rozwinie. Bartek przydzie mieszkac -definitywnie- do poznania w okresie letnim, zgodzil sie na terapie do rodzin uzależnionych. jednak co do tego czasu? co ze mna? 17:41 [zgłoś do usunięcia] kordula II załamana mamo, przeraziłaś mnie. Ja też ciągle cierpię, ale na takie ruchy bym się w życiu nie odważyła. 17:47 [zgłoś do usunięcia] Bonitax1x1 nie napisalam najważniejszego... Bartek to wspanialy chlopak, jest opiekunczy, ciepły, pomocny, zabawny. Jednym slowem nie poznalam drugiego takiego czlowieka. Po prostu jest przez ojca zniszczony psychicznie, chce byc przy nim i chce mu pomoc, ale nie wiem jak 18:10 [zgłoś do usunięcia] potym yeez cholera, chyba rzeczywiście trafiłaś w sedno ze schematem porzucenia. Szkoda, że moja psycholog na to nie wpadła. Chybabym tak bardzo nie cierpiała, gdybym wiedziała... zalamana mamo - nie walcz ze sobą, daj się ponieść fali, skoro jest taka silna. Tylko pamiętaj, ze jesteś najważniejsza. Spróbuj się wyciszyć. Możecie iść na terapię, jeżeli zdecydujecie oboje, że chcecie spróbować. Ale nie podejmuj żadnych ostatecznych decyzji w tym stanie. Daj sobie czas. Obserwuj siebie i jego. Twoje wnetrze przypomina teraz wzburzone morze - nie możesz dojrzeć co tak naprawdę jest w Tobie, czego chcesz. Musisz się najpierw wyciszyć. Wtedy z łatwością zobaczysz. Czy wiesz coś na temat Pozytywnego Myślenia, Medytacji, metody Silvy, Huny? 23:04 [zgłoś do usunięcia] Autodetox ZAŁAMANA MAMA ja stosowałem ,,technikę,, pozwolenia bólowi na pojawienie się i jego trwaniu.jednocześnie obserwowałem go i pozwalałem mu być OBSERWUJĄC go uważnie bo prowadził mnie do żródła gdzie była przyczyna jego istnienia. tam dowiadywałem się wielu prawd.o sobie też. w miarę czasu nauczyłem się akceptować te stany,bowiem była to doskonała droga poznania. walka z bólem i niezgoda twoja na nieg o powoduje wyparcie i po jakimś czasie pojawia się on z jeszcze większą siłą. pozwól mu być zgódż się na to . jest doskonałym drogowskazem tylko go obserwuj . 23:39 [zgłoś do usunięcia] cztery umowy Bonitax- on jest totalnie uzalezniony, współuzależniony. Nie wiem, czy bez sensownej terapii dacie radę. A Ty poczytaj. Dziewczyny polecają mnóstwo książek dla osób z problemiami psychologicznymi. warto czytać Załamana mamo przerabiałam to x razy. ŁĄcznie z lądowaniem w łóżku, prosbami o powrót. Efekt - nic się nie zmieniło, było jeszcze gorzej, bo dałam facetowi na tacy broń. Doskonale wiedział, że wystarczy nie pojawić się w domu, spóźnić się od kilku godzin do tygodnia i ma mnie w kieszeni. Jest jeszcze drugie dno całej tej zabawy - potem, jeszcze trudniej się uniezaleznić. Ja jeszcze nie uzależniłam się do końca. Mało tego, zdaję sobie sprawę, że zależna psychicznie jestem bardzo. Skoro moje myśli w 70 % są związane z mężem. Niby nie ma go w domu, ale spójrz, dwa dni się nie pojawił i ...no właśnie...Niby przejrzałam na oczy, ale im bardziej się chcę uwolnić, tym bardziej jestem zależna. To jest to o czym pisze Autodetox.... "Przebudzenie powinno być niespodzianką" [Anthony de Mello, "Przebudzenie" 05:42 [zgłoś do usunięcia] Vacancy Bonitax, jest dokladnie tak jak napisala cztery umowy - on jest wspoluzalezniony; jesli rzeczywiscie myslisz powaznie o tym chlopaku, jesli jest, tak jak twierdzisz, wartosciowym czlowiekiem, to pomoz mu, namawiajac go na terapie; moze zacznij od tego, zeby go naklonic do poczytania w necie o DDA; zakladam, ze sama niewiele o tym wiesz, podobnie jak i on; jestescie jeszcze zbyt mlodzi, zeby zdawac sobie sprawe z wystepowania takiego "skrzywienia psychicznego"; rozumiem, ze gdy ma sie tylko tyle lat, to czlowiek sie nie "babrze" w psychice; na to przychodzi czas znacznie pozniej, po -nastu latach niepowodzen w doroslym zyciu; radze Ci, zabezpiecz sie przed tym "nieszczesciem", zebys nie musiala byc w przyszlosci jedna z nas, piszacych na forum o wiadomej tematyce; pomoz mu, a jesli nie bedzie chcial skorzystac z pomocy, to uciekaj od niego jak najdalej; on moze Cie pociagnac za soba - czego Ci z calego serca NIE ZYCZE; odwagi Pozdrawiam wszystkich cieplutko, pomimo siarczystego mrozu /w Polsce/ 08:31 [zgłoś do usunięcia] corobić zalamana mama, poniewaz wszyscy juz wszystko napisali ja CIę po prostu przytulam mocno i zycze wszsytkiego najlepszego i powtórzę tlyko - ROB TO CO DLA CIEBE NAJLEPSZE... Kordula przytulam... Ostatnio gdzieś przeczytane...bardzo ładne "prosiłam o wszystko by cieszyć się Życiem, dostałam Życie by cieszyć się wszystkim" 08:47 [zgłoś do usunięcia] corobić Bonitax1x1 mam przyjaciela DDA, zerszta czesć z nas na tym topiku jest DDA. Ale jego historię znam trochę lepiej...znamy się od 14 lat...w skórcie...po kilku porażkach w związku, po przygodach z alkoholem, poszedł na terapię...tam dowiedział sie, że jest DDA...i od tej pory powoli stabilizuje swoje życie...ale to on tego chciał i Bartek sam też musi teog chcieć...a Ty mu możesz wskazać drogę, ale to on musi chcieć...za niego nic nie zrobisz...bedzesz się "tylko"szarpać i cierpieć...jeśłi wie, że jest DDA i chce iść na terapię, to już krok do przodu, ale to on musi dalej swoim życiem kierować. Ostatnio gdzieś przeczytane...bardzo ładne "prosiłam o wszystko by cieszyć się Życiem, dostałam Życie by cieszyć się wszystkim" 10:14 [zgłoś do usunięcia] Aagaaa Zalamana mama... Zachowujesz sie jak alkoholik na glodzie. Rob to co dla Ciebie najlepsze, tylko czy w takim stanie jakim jestes umiesz rozsadnie myslec? Nie zostawaj z problemem sama. Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnie wypowiedzi
17:30 [zgłoś do usunięcia] Bonitax1x1 Witam Dziewczyny... tytul tematu mnie troszczeczke przeraża, jednak to takze tyczy sie mnie. zeby opowiedziec moja historie musze zaczac pisac od poczatku. Z góry prosze o rady. Moj narzeczony sprawia wrażenie szczesliwego, "normalnego" mezczyzny. i ja sama tak myslslam, kiedy zaczelam sie z nim spotykac. Z miesiaca na miesiac widzialam jego słaba i słabnącą psychike. Bartosz mieszka jeszcze z rodzicami, jego ojciec jest alkoholokiem. Kiedy przychodzi pijany wyrzuca go nawet w srodku nocy z łóżka i gada mu do rana jaki jest beznadziejny, bezużyteczny, żałosny, ze jest zerem i nigdy w zyciu niczegoi nie osiagnie. Ojciec pije od 11 lat. Matka, nie widzi w tym problemu, kiedy ojciec szarpie go, a on probuje sie bronic matka krzyczy "Bartosz, nie rób awantur", sam ja wyzywa od kury, dzi**i, suki itd... NAuczylam bartka tego ze musi to zlekceważyc bo on na to nic nie poradzi skoro ojciec sam nie bedzie chccial sie leczyc i faktycznie bylo troche lepioej, jednak bylo to 1,5 roku temu. Pewnie nasuwa wam sie pytanie czemu on sie nie wyprowadzi i spokoj. ON jednak boi sie zostawic matke, poniewaz ojciec potrafi w nia rzucac kubkiem z wrzatkiem.. a kiedy rozmawia z nia o odejsciu, ona nie chce o tym sluchac. Bartek ma 23 lata i jak kazdy chlopak w tym wieku lubi wypic sobie drinka czy kilka piwek w weekend. Bardzo sie boje by on sie nie uzaleznił. W kazdym razie do rzeczy. Bartek juz jest tak zniszczony psychicznie ze uwierzyl w swoja beznadziejnosc... Jest taki ze jezeli ktos zwroci mu uwage ze ma biale buty, to wiecej ich nie ubierze! bedzie chodzil tylko w czarnych. w świeta zwocilam mu uwage ze troche za duzo wypil, i ze ma przestac bo wie jak wygladaja świeta z alkoholem, na to on tak bardzo sie tym przejal ze powiedzial "zegnaj" po czym zadzwonil do mnie ze mnie kocha ale dalej tak nie bedzie zyl bo ja kocham kogos innego niz jego, i on mi niczego nie da w zyciu itd itd. I ze dziekuje mojej siostrze za prezent świateczny (szalik) bo teraz on rozwiaze jego probelmy... i wylaczyl telefon... a napiasal jeszcze ze zaraz bedzie mu ciepło - żegnaj. nie wiedzialam co mam robic nie wiedzialam kompletnie gdzie jest, na szczescie za godzine telefon byl wlaczony. rano pojechalalam do niego porozmawiac. płakał ( on płacze prawie codziennie) wytłumaczylam mu ze nie wolno tak robic jak on. ze obdardza TAKA wina jedna osobe taka odpowiedzialnoscia.. przeprosil powiedzial ze bylo mu naprawde źle. Przeprosil. dlugo nie minelo poprosilam by nie wychodzil tego dnia z kolegami zaczal krzyczec to samo co w świata + ze chce mu zabrac wszystko! jednak teraz nie zagrozil samobojstem. Mowil ze jedyna osoba dla ktorej musi zyc to jego mama i musi ja ratowac. I stalo siew tak KOLEJNY raz. Dzisiaj mamy 8.01.2009, minely 2 tygodnie od swiat. Boje mu sie zwrocic na cokolwiek uwage jednak nie moge go traktowac taryfa ulgowa. Teraz zaczal mowic ze nasze zycie erotyczne sie popsulo - boje sie co sie z tego rozwinie. Bartek przydzie mieszkac -definitywnie- do poznania w okresie letnim, zgodzil sie na terapie do rodzin uzależnionych. jednak co do tego czasu? co ze mna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnie wypowiedzi
08.01.2009] 17:41 [zgłoś do usunięcia] kordula II załamana mamo, przeraziłaś mnie. Ja też ciągle cierpię, ale na takie ruchy bym się w życiu nie odważyła. 17:47 [zgłoś do usunięcia] Bonitax1x1 nie napisalam najważniejszego... Bartek to wspanialy chlopak, jest opiekunczy, ciepły, pomocny, zabawny. Jednym slowem nie poznalam drugiego takiego czlowieka. Po prostu jest przez ojca zniszczony psychicznie, chce byc przy nim i chce mu pomoc, ale nie wiem jak 18:10 [zgłoś do usunięcia] potym yeez cholera, chyba rzeczywiście trafiłaś w sedno ze schematem porzucenia. Szkoda, że moja psycholog na to nie wpadła. Chybabym tak bardzo nie cierpiała, gdybym wiedziała... zalamana mamo - nie walcz ze sobą, daj się ponieść fali, skoro jest taka silna. Tylko pamiętaj, ze jesteś najważniejsza. Spróbuj się wyciszyć. Możecie iść na terapię, jeżeli zdecydujecie oboje, że chcecie spróbować. Ale nie podejmuj żadnych ostatecznych decyzji w tym stanie. Daj sobie czas. Obserwuj siebie i jego. Twoje wnetrze przypomina teraz wzburzone morze - nie możesz dojrzeć co tak naprawdę jest w Tobie, czego chcesz. Musisz się najpierw wyciszyć. Wtedy z łatwością zobaczysz. Czy wiesz coś na temat Pozytywnego Myślenia, Medytacji, metody Silvy, Huny? 23:04 [zgłoś do usunięcia] Autodetox ZAŁAMANA MAMA ja stosowałem ,,technikę,, pozwolenia bólowi na pojawienie się i jego trwaniu.jednocześnie obserwowałem go i pozwalałem mu być OBSERWUJĄC go uważnie bo prowadził mnie do żródła gdzie była przyczyna jego istnienia. tam dowiadywałem się wielu prawd.o sobie też. w miarę czasu nauczyłem się akceptować te stany,bowiem była to doskonała droga poznania. walka z bólem i niezgoda twoja na nieg o powoduje wyparcie i po jakimś czasie pojawia się on z jeszcze większą siłą. pozwól mu być zgódż się na to . jest doskonałym drogowskazem tylko go obserwuj . 23:39 [zgłoś do usunięcia] cztery umowy Bonitax- on jest totalnie uzalezniony, współuzależniony. Nie wiem, czy bez sensownej terapii dacie radę. A Ty poczytaj. Dziewczyny polecają mnóstwo książek dla osób z problemiami psychologicznymi. warto czytać Załamana mamo przerabiałam to x razy. ŁĄcznie z lądowaniem w łóżku, prosbami o powrót. Efekt - nic się nie zmieniło, było jeszcze gorzej, bo dałam facetowi na tacy broń. Doskonale wiedział, że wystarczy nie pojawić się w domu, spóźnić się od kilku godzin do tygodnia i ma mnie w kieszeni. Jest jeszcze drugie dno całej tej zabawy - potem, jeszcze trudniej się uniezaleznić. Ja jeszcze nie uzależniłam się do końca. Mało tego, zdaję sobie sprawę, że zależna psychicznie jestem bardzo. Skoro moje myśli w 70 % są związane z mężem. Niby nie ma go w domu, ale spójrz, dwa dni się nie pojawił i ...no właśnie...Niby przejrzałam na oczy, ale im bardziej się chcę uwolnić, tym bardziej jestem zależna. To jest to o czym pisze Autodetox....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnie wypowiedzi cd
Vacancy Bonitax, jest dokladnie tak jak napisala cztery umowy - on jest wspoluzalezniony; jesli rzeczywiscie myslisz powaznie o tym chlopaku, jesli jest, tak jak twierdzisz, wartosciowym czlowiekiem, to pomoz mu, namawiajac go na terapie; moze zacznij od tego, zeby go naklonic do poczytania w necie o DDA; zakladam, ze sama niewiele o tym wiesz, podobnie jak i on; jestescie jeszcze zbyt mlodzi, zeby zdawac sobie sprawe z wystepowania takiego "skrzywienia psychicznego"; rozumiem, ze gdy ma sie tylko tyle lat, to czlowiek sie nie "babrze" w psychice; na to przychodzi czas znacznie pozniej, po -nastu latach niepowodzen w doroslym zyciu; radze Ci, zabezpiecz sie przed tym "nieszczesciem", zebys nie musiala byc w przyszlosci jedna z nas, piszacych na forum o wiadomej tematyce; pomoz mu, a jesli nie bedzie chcial skorzystac z pomocy, to uciekaj od niego jak najdalej; on moze Cie pociagnac za soba - czego Ci z calego serca NIE ZYCZE; odwagi Pozdrawiam wszystkich cieplutko, pomimo siarczystego mrozu /w Polsce/ 08:31 [zgłoś do usunięcia] corobić zalamana mama, poniewaz wszyscy juz wszystko napisali ja CIę po prostu przytulam mocno i zycze wszsytkiego najlepszego i powtórzę tlyko - ROB TO CO DLA CIEBE NAJLEPSZE... Kordula przytulam... Ostatnio gdzieś przeczytane...bardzo ładne "prosiłam o wszystko by cieszyć się Życiem, dostałam Życie by cieszyć się wszystkim" 08:47 [zgłoś do usunięcia] corobić Bonitax1x1 mam przyjaciela DDA, zerszta czesć z nas na tym topiku jest DDA. Ale jego historię znam trochę lepiej...znamy się od 14 lat...w skórcie...po kilku porażkach w związku, po przygodach z alkoholem, poszedł na terapię...tam dowiedział sie, że jest DDA...i od tej pory powoli stabilizuje swoje życie...ale to on tego chciał i Bartek sam też musi teog chcieć...a Ty mu możesz wskazać drogę, ale to on musi chcieć...za niego nic nie zrobisz...bedzesz się "tylko"szarpać i cierpieć...jeśłi wie, że jest DDA i chce iść na terapię, to już krok do przodu, ale to on musi dalej swoim życiem kierować. Ostatnio gdzieś przeczytane...bardzo ładne "prosiłam o wszystko by cieszyć się Życiem, dostałam Życie by cieszyć się wszystkim" 10:14 [zgłoś do usunięcia] Aagaaa Zalamana mama... Zachowujesz sie jak alkoholik na glodzie. Rob to co dla Ciebie najlepsze, tylko czy w takim stanie jakim jestes umiesz rozsadnie myslec? Nie zostawaj z problemem sama. Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brawo, dobry pomysl! Nie bedzie problemow z multiplikujacymi sie postami. Mam nadzieje ze moderatornia nie zlikwiduje tamtego, jakze bogatego w tresci - topiku. Bonita - on musi poddac sie terapii, musi tego chciec sam - inaczej bedzie niszczyl nie tylko wlasne zycie ale i tych ktorzy go kochaja. Z Twojego opisu wynika ze jest osoba kolo ktorej najlepiej chodzic jak kolo jajka - a czy na tym zycie polega? Na przemilczaniu waznych spraw bo moze go zabolec albo wpadnie w gniew itp? Na autocenzurze zachowan? I gdzie tu zaufanie, bliskosc? Jest to czlowiek potwornie obolaly psychicznie ktory musi cos z tym zrobic, inaczej bedzie tylko ciezarem dla partnerki. I to on sam musi to zrobic, swiadomie, chcac poprawic swoje zycie. Ty ani jakiekolwiek Twoje postepowanie go nie zmieni. Ty zas mozesz zmienic cos w sobie - cos co bylo przyczyna ze zwiazalas sie na tak dlugi czas z osoba dysfunkcyjna. Wierze bowiem ze partnerow wybiera nam nasza wlasna dysfunkcja. Dlaczego z nim tak dlugo jestes? Mimo iz boli Cie jego zachowanie, jest nastroje? Nie, nie odpowiadaj: bo go kocham. Poszukaj glebiej w sobie. To, ze on jest DDA to JEGO PROBLEM. Jedyne co mozesz zrobic to byc przy nim - jesli nie narusza to Twojej rownowagi, jesli Cie to nie krzywdzi, jesli nie jest wbrew Tobie - bo nie wolno sie do niczego zmuszac, czasem takie trwanie przy osobie zaburzonej jest niedzwiedzia przysluga, dziala tylko na jej szkode bo nie pozwala sie skoncentrowac na jej wlasnych problemach o zrozumieniu ze jest odpowiedzialna za wlasne zycie, dysfunkcja czy nie - i ze nie moze tlumaczyc swoich zachowan tym ze jest z rodziny alkoholika. Jak zwyklam mowic: nasza przeszlosc nas tlumaczy ale nie usprawiedliwia. Bartek jest doroslym czlowiekiem, sam za siebie stanowi i ma mozliwosc wyboru. I tomusi sobie uswiadomic. Chyba ze mu wygodnie w roli ofiary, i jak sie nad nim lituja bo on taki biedny, ojciec alkoholik, nekacz domowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bonitax1x1 pamietaj, ze nikt Ci pomnika nie postawi za opieke nad doroslym mezczyzna. Zastanow sie, czy on sam nie ma problemu z alkoholem? \"powiedzial \"zegnaj\" po czym zadzwonil do mnie ze mnie kocha ale dalej tak nie bedzie zyl bo ja kocham kogos innego niz jego, i on mi niczego nie da w zyciu itd itd. I ze dziekuje mojej siostrze za prezent świateczny (szalik) bo teraz on rozwiaze jego probelmy... i wylaczyl telefon... \" - upil sie i gadal glupoty, zarazem wkrecajac Cie w jakies chore zagrywki. Pewnie nie pierwsze jego takie zagranie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BONITAX 1X1 Jestem z rodziny dda i jestem w trakcie terapii po nieudanym związku, mimo ,że mam świadomośc swojego problemu to jednak jeszcze gdzies tkwią we mnie rany z dzieciństwa. Mój brat jest dda, ale musiałam zerwac z nim kontakt gdyż nie chciał isc na terapię,żadne rozmowy nie pomagały ani prośby ze strony mamy ... coraz bardziej atakował mnie i moją mamę po śmierci ojca alkoholika.. czułam się winna wobec niego, ale po kilku rozmowach z panią psycholog uświadomiłam sobie,że innego wyjścia nie ma...najtrudniej było mi namówi mamę do podjęcia drastycznych kroków, bo w końcu to też jej dziecko , ale już dorosłe przecież i o wiele starsze ode mnie....najtrudniej nam odejśc od osoby, z którą jesteśmy związani emocjonalnie i na której nam bardzo zależy.Moja mama uświadomiła sobie ,że innego wyjścia nie ma ,ale cięzka była droga by ją przekonac szcególnie,że nie chciała korzystac z pomocy psychologa i niestety nadal nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezu, tak wlasnie bylo w moim zwiazku jak pisze autorka. Dopiero tydzien temu zerwalismy ze soba, a ja chce byc z nim tak bardzo. Chyba jestem nienormalna. On wlasnie taki byl jak opisuje autorka w pierwszym poscie. :( Cierpie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ups, sorki -> mój wpis był do Alicji, nie Loss. Przepraszam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prosze, pomozcie mi, bo juz nie wytrzymam! Placze gdy o nim pomysle i o tym, ze musze zakonczyc ten zwiazek, przestac sie z nim widywac, zyc moim zyciem. Nie moge wytrzymac bez dzwieku jego slow, tonu glosu, spojrzenia, usmiechu. Tak bardzo tesknie. Kocham. kto mi pomoze? Co mam zrobic? dzis musze sie z nim spotkac. Mam mu oddac laptopa, ktorego mi pozyczyl do pracy, poniewaz moj jest uszkodzony. Nie wiem jak mam sie zachowac. On zawsze robi z siebie ofiare. Nawet potrafi sie rozplakac przy mnie. A ja? Moje serce umiera. To tak boli. On zawsze wyzywa sie na mnie, traktuje jak smiecia, szmate. jak jest dobrze to jest dobrze, ale wystarczy, ze cos mi nie pasuje, ze cos chce sie dowiedziec, to juz klotnia. A potem ja jestem ta najgorsza, nic nie warta. Jestem niczym dla niego. czemu tak mnie traktuje? Czy moge jakos ocalic i zmienic ten zwiazek? Kocham go. Czy on mnie nie kocha? Tyle razem przeszlismy w ciagu tych 2 lat. Bylam z nim w ciazy. Oboje plakalismy jak poronilam, opiekowal sie mna. Kocham go. I wiem, ze on nie zasluguje na ta milosc. A on? To on mnie potrafi powiedziec, ze ja na nic nie zasluguje. Pomocy, bo umre tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak bardzo chcialabym teraz do niego zadzwonic, przeprosic za to, ze zyje, powiedziec, ze go kocham i ze nasz zwiazek jest cudowny, ze uda nam sie go naprawic. Co mam zrobic???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Załamana Alicjo ... Przeżywasz w tej chwili dokładnie to samo, co wiele z nas, pokiereszowanych psychicznie w toksycznym związku ... Doskonale Cię rozumiem ... i zapewne nie tylko ja. Skarbnicę wiedzy znajdziesz w pierwszej częsci naszego topiku: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800&start=43740 jest tam wiele historii kobiet, które przechodziły lub wciąż przechodzą przez to piekło wychodzenia z chorego związku, przeczytaj je w miarę możliwości. Pytasz, czy możesz coś zmienić ... możesz Alicjo... możesz zmienić swoje życie. I pisz, jak najwięcej ... tu znajdziesz zrozumienie i pomoc. Niebo ... czemu milczysz? Co się dzieje? ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm ... cuda się zdarzają ... jednak czy warto marnować życie i zdrowie, by sprawdzić czy akurat nam się on zdarzy? Pierwsza część topiku ma 1460 stron ... była tworzona przez cztery i pół roku ... nie przypominam sobie żadnej historii zakończonej cudowną przemianą toksycznego partnera ... Ja nie wierzę i mówię to na podstawie własnego życia ... mam za sobą taki pięcioletni związek ... wielka "miłość", wiele powrotów, stracony czas ... depresja ... Dziś już stoję mocno na nogach ... ale nie było łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alicjo ❤️ przeżywasz to co napisała Aagaa 🌻 - syndrom odstawienia narkotyku od którego byłaś uzależniona. Każda z nas to przechodziła. Z różną intensywnością. Nie wiem ile lat tkwiłaś w tym goownie (bo to nie był związek - tam gdzie jest przemoc NIE MA związku. Jest układ ofiara-kat. Co najwyżej rolami mogą się wymieniać) ale wiem, że z każdym miesiącem zapadasz się coraz mocniej. I tym boleśniejsze będzie przebudzenie i dłuższe cierpienie po rozstaniu. Jeżeli uda Ci się ujść z życiem. Z doświadczenia wiemy, że takie związki się zmieniają. Zawsze. Ale na gorsze. Niestety. To jest bardzo proste - człowiek, który stosuje przemoc (obojętnie psychiczną czy fizyczną) jest zwichrowany psychicznie. Ciężko chory. Ale on nie chce się leczyć, bo nie widzi problemu. I ten człowiek na początku się stara, żeby zyskać ofiarę. A potem im bardziej jest jej pewien, tym na więcej sobie pozwala. Bez ograniczeń. Do granic, na które mu pozwolisz. Ty będziesz wybaczać, a on będzie uznawał to za przyzwolenie. -\"Najwyżej trochę potem popłaczę i poprzepraszam. Jeżeli będę musiał, oczywiście.\"- Bo niektórych nawet przepraszać nie trzeba. Pamiętaj, że jesteś kandydatką na matkę, uciekającą z domu z dzieckiem/-ćmi przed rozjuszonym mężem. Chcesz żeby Twoje dzieci patrzyły na to jak on Cię traktuje. Bądź pewna jednego - po każdym powrocie będzie trochę gorzej. A Tobie będzie coraz trudniej. Wybaczyć można raz. Drugi to naiwność. A trzeci to głupota. Ile razy wybaczałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Załamana Alicja (...)On zawsze wyzywa sie na mnie, traktuje jak smiecia, szmate. jak jest dobrze to jest dobrze, ale wystarczy, ze cos mi nie pasuje, ze cos chce sie dowiedziec, to juz klotnia. A potem ja jestem ta najgorsza, nic nie warta. Jestem niczym dla niego. (...) (...)powiedziec, ze go kocham i ze nasz zwiazek jest cudowny(...) Alicja... w czym ten wasz zwiazek jest taki cudowny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oszukiwalam sie, zeby bylo latwiej. tak sie boje, ze bede plakac co noc w poduszke, ze bede tesknic, brzydzic sie innymi mezczyznami, bo kocham jego. Boje sie, ze juz nigdy sie nie zakocham. Boje sie, ze bede dlugo cierpiec i moje zycie bedzie do niczego. Boje sie wspomnien, miejsc, do ktorych chodzilismy, muzyki, ktorej razem sluchalismy. I boje sie, ze on sie odezwie do mnie i bedzie chcial, zebysmy naprawili ten zwiazek. czemu on to robi? Co sie z nim dzieje? Dlaczego?? Chce zrozumiec. czy on ma jakis problem? Musi to robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomoc Doraźna - dzięki za przeniesienie topiku, tam już zupełnie nie wchodziły posty 👄 Alicjo ❤️ Napiszę Ci z własnego doświadczenia, bo czytając o Tobie to tak jakbym czytała o sobie sprzed około 9 - 10 miesięcy. Ja też szukałam po internecie, czytałam, myślałam.... Wydawało mi się, że przeciez taka piękna, niewiarygodna miłość która połączyła mnie i jego zdarza się tylko w bajkach... Że jemu tylko czasem coś przeszkadza, że jeśli będę starać się jeszcze mocnie aby okazać mu swoją miłość... to przecież zrozumie, zobaczy... I będzie jak w bajce...każdego dnia motyle w brzuchu, a nie ta która była - huśtawka - góra, dół, góra, dół.... No i ja się starałam, stawałam na głowie, czytałam... i było... coraz gorzej, coraz bardziej absurdalnie... Już kompletnie błahe i nieistotne /teraz to widzę/ sprawy były powodem do awantur. Ja też staraciłam ciążę. Usłyszałam nawet - to nie moje dziecko... Ale jeszcze wtedy nie byłam gotowa odejść... Dopiero potem przyszedł moment, gdy zrozumiałam, że lepiej nie będzie. Alicjo, każda z nas osiąga swoje dno. Pytanie - kiedy i jakie? Jakie jest Twoje? Wyzwiska i awantury? Chwila gdy Cię uderzy? Gdy pobije aż wylądujesz w szpitalu? A może, gdy będziesz miała dzieci i będzie je maltretował? Ja wiem jak trudno się odchodzi. Przez pierwszy miesiąc płakałam codziennie po kilka, kilkanaście godzin. Przez pierwsze dwa tygodnie nie zmrużyłam oka i prawie nic nie jadłam. Po miesiącu zdobyłam się aby pójść na terapię i wtedy zobaczyłam światełko w tunelu.... Mija trzeci miesiąc, a ja już wiem, że mimo codziennego /tak, wciąż!/ bólu, tęsknoty - mogę żyć. I już umiem spokojnie powiedzieć, ż emoja miłość to w 90% uzależnienie. Alicjo znajdź w sobie siłę. Odejdziesz tak czy siak skoro już szukasz pomocy, nie zamykasz do końca oczu na rzeczywistość. Czy warto marnować kolejne dni, miesiące, lata? Pozdrawiam Cię i wierzę, że sobie poradzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochsana, dziekuje za wsparcie. U nas nie bylo przemocy fizycznej, ale psychiczna. Wyzwiska, zbesztanie mnie, oskarzenie i to ciagle, krzyki na mnie, awantury o byle co. O to, ze wyszlam z kuchni bo bylo mi zimno zamiast dotrzymac mu towarzystwa jak gotowal obiad, o to, ze mnie oklamal i sie wypieral, o byle co tez..... Jednak tak tesknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alicja... szansa na ratowanie zwiazku?.... moze i jest, bo przeciesz szukasz tego, zeby ktos tak napisal, wtedy bedziesz mogla sie tego uczepic !!! Mnie sie nie udalo, chociaz jak lwica kiedys walczylam i ratowalam. A dzisiaj napisze tak: jestem bardzo zadowolona z tego, ze nie uratowalam :) URATOWALAM SIEBIE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja napiszę podobnie, jak Aagaaa ... uratowałam siebie. Przeszłam przez piekło, gdy starałam się uwolnić z tego związku ... nie wierzyłam, że mi się uda ... udało się ... i przeszłabym jeszcze raz to wszystko, gdybym musiała, by być tu, gdzie dziś jestem ... jestem znów sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agaa Ja też walczyłam jak lwica ;-) A teraz coraz częściej są dni kiedy dziękuję SAMEJ SOBIE, że w końcu odpuściłam :-) Ale są też takie kiedy sobie myślę, że przecież jakbym coś więcej, to może by się udało.... I wiem już, że takie dni to normalne u osoby uzależnionej. Wybaczam je sobie i kolejnego dnia wstaję z nadzieją, że będzie trochę lepszy niż poprzedni. Paolka❤️ kochana. Tak się cieszę, że Tobie też się udało :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emilka27
Jestem w takim związku, ale to ja molestuję psychicznie swojego ukochanego męża, jestem chyba jakaś chora, pójde na terapię, bo strasznie go kocham. Nie potrafię sama tego zwalczyć, jak dopada mnie złość to poprostu nie kontroluję siebie, tak jakby coś rozrywało mnie od środka. Wiem, że mogłabym się tłumaczyć ciężkim dzieciństwem, ale nie ma na to wytłumaczenia. On powiedział, że będzie o mnie walczył i mi pomoże...jestem mu wdzięczna i za to kocham go jeszcze bardziej!!!Dziewczyny, chłopacy nie pozwólcie sobą pomiatać, nie o to chodzi w miłości. Modlę się, aby udało mi się zmienić, dla niego zrobię wszystko.Zło trzeba przerwać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana mama
dziękuję wam kochane Przeczytałam wszystkie wasze madre wypowiedzi, przemyślę to i odezwę się. Czuję się tragicznie. Nie wiem czy nie wpakowałam się w jakąś depresję. czekam na wizytę u psychologa jak na zbawienie. dziś będę rozmawiać z jeszcze moim mężem. Chcę usłyszęć co on ma do powiedzienia, jak on to czuje i co do mnie czuje Nie będę z tym walczyć. Chcę żeby mnie przytulił i pozwolę mu na to, chcę powiedzieć co czuje i powiem mu to. Nie ma mowy tylko o tym, żeby się wprowadził. Z resztą nie będę walczyć bo zwariuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana mama
kordula Wiem, że przeraża to co piszę. sama jestem sobą przerazona. Straciłam panowanie nad swoimi myślami, uczuciami, słowami. Zaczynam żebrać o jego uczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, moj chlopak (jestesmy razem 2 lata) gdy sie zdenerwuje to wyzywa mnie od dziwki, kurwy itp... On jest nerwową osobą, łatwo go zdenerwować... czasem cos powiem albo zażartuje, on to opatrznie zrozumie i kłótnia gotowa... parę razy mnie popchnął, ciągnął za włosy... w sumie nic mu nie mozna powiedziec.. rozumiem ze czasami moge go zdenerwowac ale chyba i tak nie ma prawa mnie tak nazywać... w końcu wszyscy ludzie sie kłócą ale nie uzywaja wobec siebie takich wyzwisk.. zawsze mówi ze to moja wina bo ja go denerwuje i ze musi mnie tak nazywac bo inaczej sie ze mna nie da... gdy sie nie kłócimy jest jest bardzo kochany, po prostu ideal... myslalm o rozstaniu ale zawsze mam wyrzuty sumienia ze przeciez on jest taki dobry dla mnie a kłótnie może rzeczwiście są tylko z mojej winy... gbybym byla inna to bylo by oki.... a potem znowu awantura i mam wszystkiego dosc... ostatnia było o to ze naprawial mi samochod, po dwóch dniach znowu cos sie popsuło, nie z mojej winy po prostu nie moglam go odpalic, zdzwonilam do niego i usłyszalam ze jestem głupia, wszystko psuje, on nie chce mnie juz znac i mam wyjebywac... a mialam wtedy jechac do niego... po każdej kłótni on sie nie odzywa przez 2-3dni, ja ciągle wydzwaniam, przepraszam (chociaz sama nie wiem za co, byle bylo oki i juz sie nie złościł) a on ciagle powtarza ze jestem suką, nie podobam mu sie, moglam miec z nim wszystko ale skoro jestem taka nie dobra to sama jestem sobie winna, obraża moją rodzinę, byle tylko zrobic mi przkrość.. po kilku dniach mojego ,,przepraszania\" daje mi kolejna szanse... ale mam sie poprawic i juz go nie denerwowac... jasne chetnie bym to zrobila gdybym tylko wiedziala o co i kiedy sie wścieknie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boje się ze jak od niego odejde to bede zalowala bo przeciez jak sie nie kłócimy to jest super facetem. Trafiają się gorsi przeciez faceci.. jest pewien chlopak, nasz wspólny znajomy z którym moze udaloby sie stworzyc normalny fajny zwiazek w gdybym byla sama ale boje sie ze nam nie wyjdzie, ze zostane sama wiec moze lepiej trzymac sie tego co mam.. boje sie zostac sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boje sie ze zostanę sama ale jak czasem pomysle ze on bedzie moim mezem, i po slubie mam od niego uslyszec ze mam sie wynosic z jego domu (on duzo zarabia, pochodzi z bogatej rodziny, moja rodzina do calkiem biednych tez nie nalezy starcza nam na zycie ale nie jesesmy w stanie tyle odlozyc zebym mogla dolozyc do ewentualnej budowy) wiec dom bedzie budowany za jego pieniadze,to wiem ze nie chce takiego zycia... zreszta to ze mieszkam w bloku (on w domku), jezdze starszym samochodem (on ma dużo lepsze auto), ze ja nic nie mam to juz mialam nie raz wypomniane :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maxunia, wiesz taka kobieta z podbitym okiem i powybijanymi zębami też tak mówi - \"przecież jak mnie nie bije to taki dobry człowiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×