Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Oneill tak masz racje - agresja - czy to slowna czy fizyczna byla znana i radzilam sobie z nia. Do czasu. I Ty sobie do czasu radzilas. Wiekszosc z nas do czasu radzila sobie z przemoca. Wiecie - ja oddycham dzisiaj pelna piersia i zachlystuje sie tym wrecz. To nie przenosnia.Ja sie fizycznie dusilam. Oneill u mnie tez nie jest super - psiakosc mam z tym facetem dwoje dzieci i wiem, ze one go potrzebuja. Szczegolnie mlodszy - dziecko uposledzone ale nie glupie. Dla tych dzieci zbudowalabym nawet Rzym :D ale musze albo zbudowac wlasne granice i nietykalnosc (nie w sensie fizycznym) albo odejsc i budowac nowe zupelnie zycie. To mnie trzyma - dzieci. Ojcem, szczegolnie dla chorego dziecka jest dobrym. Chyba to jedyny jego plus - kocha dzieci...chociaz to tez nie tak... A w ogole tez mam dyktafon :D i tez nagrywam, pewnie zaden dowod ale mnie osobiscie lepiej bo DZIALAM! Karotka dzwon na policje, niebieska linia, jakas linia dla ofiar przemocy - ja dzwonilam (gadali ze mna, plakalam im w rekaw (czy tam w sluchawke). Ten Twoj to psychopata a Ty masz prawo do normalnego zycia! Zacznij sie bronic, zrob to o czym pisala \"cztery umowy\" - ten pierwszy krok. Zrob go! I badz z nami. W kupie sila :-) Znow mu odbilo - za plecami mi teraz stoi z puszka piwa i cos tam gada - jak to on mnie zalatwi, co on nie narobi, ma swiadkow...zaraz, cos pulta sie - aaa ma swiadkow, ze ja fatalna matka jestem. Jakos sie nie boje - mnie zna social care, szkoly moich dzieci, policja. Moge sobie ulzyc? Niech sie pieprzy!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy:D jestem z ciebie dumna :D no i serce mi się ścisnęło:( na smierć zapomniałam, że ty mieszkasz z teściem:( ale zjedzenie tarki jest wspaniałe :D mi się w tym momencie przypomina zdarzenie sprzed lat, kiedy uczyłam się do jakiegoś sprawdzianu niemal do piątej rano;położyłam się spać i za chwilę mam pobudkę mamy z wrzaskiem, nie jakimś cichym pytaniem, tylko wrzaskiem: wstawaj! gdzie jest moja szczotka do włosów!!!??? ja ci zaraz zrobię porządki!!! a szczotka nie leżała w koszyczku, tylko obok :o wystarczyło przesunąć wzrok :o czuję jeszcze o to żal w sobie, jednak kiedy przypominam o tym sobie, macham w duszy ręką i zaczynam mysleć o czymś innym; tego już nie wrócę, zeby naprawić czy zareagować inaczej; swoją drogą nasze mamy podobne :D moja też ręcznie próbowała wpoić mi konieczność mojej uniwersalności :D:D:D oczywiście do tej pory bywam tłumokiem, debilem, nieudacznikiem, nic nie umiejącym matołem; i w niczym jej to nie przeszkadza prosić mnie tydzień później o naprawę spłuczki, wymianę uszczelek, pokazanie obsługi nowo nabytego telefonu marki, której ja również nie znam; kiedyś robiłam to wszystko ze strachu; póxniej długie długie lata się buntowałam i wciąż przez to wywoływałam ostre kłótnie; teraz znów to robię; jednak w pełni świadomie - robię bo chcę; myslałam nieraz, by przy takiej okazji odmówić, powiedzieć: skoro jestem tłumok, to poproś kogoś innego; ale przeszło mi; ona by nie zrozumiała; taka była, jest i będzie; nie zmienię jej; zmieniam siebie; w tym jednym jedynym przypadku jestem pewna na 100% swojej bezinteresowności w pomocy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karotka, dziecinko kochana, nie wiem jak Ciebie przytulać. Ja znam płacz o jedzenie. Ja to znam. Nie znam bicia. Dziecinko, na wszystkie świętości bierz nogi za pas. Odejdziesz, wszystko się ułoży. Myślę, że i rodzina pomoże na pewno, a jak nie, to do diabła zrobimy ściepkę, żebyś miała na chleb z cebulką i pomidorkiem! Słonko, nogi za pas, natychmiast. I nie oglądaj się nawet za siebie. To już nie jest psychopata, to jest jakiś Hiltler w drugim wcieleniu. Pamiętaj , że agresja to samonapędzające się koło. Raz ruszone, kręci się coraz szybciej. Urodzisz, pójdziesz do pracy, i nawet nie będziesz wiedziała, kiedy ten kat zabije Twoje dziecko. Bo mu się nie spodoba, że płakało. Dlaczego tak piszę? Od kilku miesięcy wspólnymi siłami ze znajomymi pomagamy pewnemu czterolatkowi. Od ppierwszych dni swojego życia był usypiany uderzeniami pięścią w głowę przez konkubenta matki. Dzis u dziecka nie działa lewa półkula mózgu, ma kłopoty z chodzeniem, mówieniem, łapaniem. Karotka....uciekaj. Bo to szuja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karotka00
Dziękuję wam :) Rozmawiałam własnie szczerze z mamą,myślę,że mam szansę. Powiedziała,że mam przyjechać do niej do Niemiec. Ale póki co,na razie jeszcze muszę walczyć. Raz jest dobrze i wtedy sobie myślę,że może...ale potem znowu mu odbija i to takie błędne koło. Bardziej myślę teraz o dziecku niż o sobie,chociaż sama panicznie się boję.Ale macie rację. Coś muszę zrobić. Póki co,jeszcze przez chwilę muszę wytrzymać do przyjazdu mamy do Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) M wyprowadza się można by powiedzieć cudownie,ale ten....wyprowadza się do mieszkania piętro wyżej w tym samym bloku!!! Jestem przerażona! Prosiłam go błagałam,żeby nie robił tego dzieciom,bo to będzie jeszcze gorzej niż teraz,inne dzieci z osiedla będą im dokuczać,zaczepiać.....rozumiecie mnie? Przecież ani ja ani one w żaden sposób w takim układzie nie przestaniemy się bać.... A on mi mówi że on chce być blisko dzieci,żeby one mogły przychodzić do niego i żeby on mógł do nich przychodzić,bo on chce z nimi być... Ale One tego nie chcą! One chcą już odpocząć zapomnieć,zacząć życie na nowo.......no jak mają to zrobić,jak??? On uważa że jeśli się wyprowadzi to ja nie będę mogła założyć sprawy o przemoc psychiczną,myśli że uniknie w ten sposób odpowiedzialności. Mam nadzieję,że ostatni raz z nim rozmawiałam i ostatni raz prosiłam o cokolwiek,zrobił ze mnie po raz kolejny głupka....................teraz pójdę po sprawiedliwość............krok po kroku Gdybyście widziały mnie jak prosiłam jak płakałam prosząc dla dzieci o spokój o życie..........................a on jak skała,tylko patrzył tylko się uśmiechał.......przecież nawet kamień by się wzruszył............ O Jezuniu jak mi ciężko,a płaczę bo nie mogę znieść tej znieczulicy tego egoizmu tej psychozy która każe mu wierzyć że ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy wiecie czego ja chciałam,chciałam żeby mnie w końcu uderzył żebym mogła pójść i pokazać co mi zrobił, a tak jak mam pokazać.......okaleczoną psychikę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karotka, powtóze tlyko to co wcześniej już zostało napisane. Uciekaj, uciekaj i uciekaj. Tym bardziej, ze jeśli mam powiedizała, ze Ci pomoże to z tego skorzystaj. Rodzina postawiła CI twardy warunek - dopóki jesteś z nim nie możęsz być z nimi. Wiem, ze teraz kołaczą CI w głowie rózne myśli i może uważasz, ze oni są niesprawiedliwi, ale ONI MAJĄ RACJĘ. Oni tym sposobem chcą CI przekazać, że MUSISZ O SIEBIE ZADBAĆ. Teraz masz też dzicieatko w sobie. Dla niego ważny jest SPOKÓJ, SPOKÓJ, SPOKÓJ. Karotka przecież Ty nawet juz go nei kochasz, TY się go tlyko BOISZ. AŻ boisz. Wrzuć w net miasto, gdzie mieszkasz lub samo hasło NIebieskiej Linii. I ZADZWOŃ. WZMOCNI CIE JEDEN TAKI TELEFON> Fachowe siły poweidzą Tobie co zrbić jak działać. Trzymaj się dziewczyno. Przytulam CIe bardzo mocno❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ cztery umowy - piszesz o tym czterolatki i moja myśl - zajebałabym każdego, kto próbowałby skrzywdzić moje dizecko. Zajebałabym bez skrupułów!!!!! yeez - nie wkurzyłam się na to co napisałaś. Powiedziałam już to mamie, oczywiście, ze nei znalazłam zrozumienia, tylko wyparcie, i ja jestem przewrażliwiona, ale za przeproszeniem w dupie to mam. Tak jak napisałam wcześniej nie lubie ostatnio z nią rozmawiać zblokowałm się. Wcale nei jest mi lepiej z tym, ze jej poweidziałam o swoim żalu. Nie wiem co mam dalej z tym zrobić. Ale mysłe ż i do teog dojdę. Potrzebuję wskazówek. ROzmawiałam o tym króko z moim przeyjacielem, który wiem, ze miał podobny problem, ale on poweidzieął, ze jemu pomogła jego wiara ( zreszta od jakichś dwóch lat stał się bardzo religijny ). Ja niestety nie należę do szczególnie wierzących.....pewnie beę wykrzykiwać swój żal tutaj do tej pory dopóki nie znajdę innego rozwiązania🌻 Jak Twoja reka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karotka 🤗 ❤️ Dziewczyno Kochana... zrób wszytsko, aby temu człowiekowi zniknąc z oczu do czasu przyjazdu mamy. Schowaj się najzwyczajniej w świecie, nawet w ośrodku pomocy kobietom. Zadzwoń na Niebieską Linię i powiedzą Ci gdzie jest miejsce. Kiedy go nie bedzie w domu spakój się i wyjedź...do ośrodka, do znajomych, do rodziny, gdziekolwiek, aby jak najdalej od niego. Zrób to dla siebie, a jesli nie umiesz to dla dziecka to zrób. Bądż już dobrą mamą, zadbaj o nie! corobić 🌻 ja mam ten sam problem z mamą juz ponad 2 tygodnie z nią nie rozmawiałam. Nawet jak dzowni do mnie do domu to zazwyczaj rozmawia z moim synem, a ja się nie rzucam do telefonu. Mnie moja psycholog (pisałam o tym) zaproponowała ustawienie Hillingera wlasnie odnośnie moich relacji z mamą. Mam iść na początku kwietnia, opowiem jak było i czy coś dało. Miłego dnia wszytskim 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelczniczko ❤️ Bardzo mi przykro, że musisz to przechodzić, że tak przezywasz tą całą sytuacje ale... jaki Ty Kochana masz wpływ na to co zrobi Twój M.poza domem? Nie znam całej sytuacji, ale skoro chciałaś, żeby się wyprowadził to cel został osiągniety. A jaki miałaś wpływ na to, że piętro wyżej? Skoro tak...to może masz możliwość w takim razie Ty zamienić i się wyprowadzić? Zawsze to jednak nie pod wspólnym dachem i nie ma bezpośredniegow wpływu, a drzwi nie musisz otwierać jeśli nie będziesz chciała...gdyby był nachalny to zakóci Twój mir i zawsze możesz zadzwonić po policję. Kilka takich wezwań i już masz dowody... Wierna... nie pisz tak odnosnie molestowania fizycznego, to bardzo dobrze, że do tego nie doszło, a gdyby to dzieci widziały? jaki wpływ na ich psychikę... Myśl tylko o sobie i dzieiciach, tylko o to zadbaj, żebyś miała spokój. Gratuluję Ci, że on się wyprowadza :D to plus dla Ciebie, naprawdę :D Przytulam Cię trzymam i kciuki za Twój spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelczniczko ❤️ Bardzo mi przykro, że musisz to przechodzić, że tak przezywasz tą całą sytuacje ale... jaki Ty Kochana masz wpływ na to co zrobi Twój M.poza domem? Nie znam całej sytuacji, ale skoro chciałaś, żeby się wyprowadził to cel został osiągniety. A jaki miałaś wpływ na to, że piętro wyżej? Skoro tak...to może masz możliwość w takim razie Ty zamienić i się wyprowadzić? Zawsze to jednak nie pod wspólnym dachem i nie ma bezpośredniegow wpływu, a drzwi nie musisz otwierać jeśli nie będziesz chciała...gdyby był nachalny to zakóci Twój mir i zawsze możesz zadzwonić po policję. Kilka takich wezwań i już masz dowody... Wierna... nie pisz tak odnosnie molestowania fizycznego, to bardzo dobrze, że do tego nie doszło, a gdyby to dzieci widziały? jaki wpływ na ich psychikę... Myśl tylko o sobie i dzieiciach, tylko o to zadbaj, żebyś miała spokój. Gratuluję Ci, że on się wyprowadza :D to plus dla Ciebie.... Przytulam Cię i trzymam kciuki za Twój spokój. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebio, chętnie przeczytam o Twoich wrażeniach z ustawień. Nie mam za duzej wiedzy teoretycznej na ten temat, ale te drobiazgi na szybko przeczytane powodują ambiwalentne odczucia. Nie podobami się opinia która przeczytałam, że Hellineger \"wymagał\" bezwzględnego szacunku do rodziców, ale może to moja nadinterpretacja wynikająca z wielkiego pośpeichu w czytaniu o tej metodzie. Miłego dzionka❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo,Ewo......dziękuję za te słowa,wiele dla mnie znaczą. Mówicie mi że wygrałam,ale ja wcale nie czuję się jak wygrana,czuję się przegraną,czuję że przegrałam najważniejszą sprawę mojego życia. Tak Ewo masz rację tak odbieram tą wyprowadzkę,że on wymierza mi kare,mam za sobą tygodnie milczenia z jego strony,każda rozmowa była prowokowana przeze mnie,to były próby mojego dialogu,podania ręki....a on każdego dnia traktował mnie coraz gorzej pomimo że ja starałam się być coraz lepsza...a swoim zachowaniem wydaje mi się,że chciał wymusić na mnie to co uzyskał wczoraj............czyli moje ukorzenie się i proszenie ................. Ten człowiek chciał,żebym zrezygnowała ze swojego życia,swoim zachowaniem chciał wymusić na mnie bezwarunkowe poddanie.........czuję się przegraną bo zdaję sobie sprawę z tego,że uzyskałby to wszystko,bo ja byłam już gotowa na sprzedanie siebie w każdym calu mojego życia......uzyskał swój cel, a ta wyprowadzka to kara,kara dla mnie w jego mniemaniu,tak czuję..... Wczoraj też zdałam sobie sprawę z tego,że nie zakładałam sprawy o przemoc psychiczną bo tak naprawdę ,ja ciągle zostawiałam otwarte drzwi temu człowiekowi........i to jest kolejna moja porażka,wszystko wiem, wszystko rozumiem.......a działam wbrew sobie i jestem gotowa podejmować decyzje krzywdzące mnie samą i dzieci....... Nie mogę dłużej pisać,jestem jakby w czarnej dziurze rozpaczy,czytam Kochane Wasze wpisy i dziękuję za wsparcie,Tobie Ewo w szczególności,wiele myśli przewala się przez moją głowę,tych dobrych i tych najgorszych,muszę poukładać to w sobie.... Życzę dobrego dnia wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wierna czytelniczka, zamknij otwarte wiecznie przed nim drzwi, bo tym samym pogarszasz tylko swoje samopoczucie. Pewnie nie przyszedł jeszcze Twój czas na to, zeby zaakceptować że on się nie zmieni i jak to Ewka napisala z wołowiny nigdy nie uzyskasz kurczaka:):):) Nie wyrzucaj sobei przede wszsytkim, że odnosisz porażki. Odnosisz, bo taki jest etap zdrowienia. każda z nas walczy i pada, wpalczy i pada. Nie poddawaj się tylko ( tj. trzepnij mu w końcu drzwiami przed nosem ) I trzepneisz musi tlkyo przyjść Twój odpoweidni czas. Nic na siłę, nie pryzspieszaj, dbaj o soebie i dzieciaczki. Teraz możesz sowbodnie wyjsc do znajomych i z nimi pogadać. Nie pamietam w jakim wieku masz dzieciaki i czy już sa na tly samodizelne, żeby mama wyszła sama dla siebie. Ale do tego też trzeba dojrzeć. Trzymam za CIebie kciuki ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
wierna czytelniczko, sama pewnie czułabym się podobnie do ciebie....Zrobiłaś tak dużo, wyrzuciłaś go ze swojego życia i to jest WIELKA SPRAWA! Toksyk jeszcze nie może rozstać się z myśleniem, że nie jesteś jego własnością, więc zasłania się dziećmi, bla bla bla ... ale moim skromnym zdaniem wystawia cię na probę, chce zburzyć twoją pewność siebie ... i w pewnym sensie udało mu się. Nie poddawaj się tej próbie!!! Ignoruj, nie wybiegaj myślami w przyszłość co będzie... Na razie jest jak jest i jest dobrze! Tego się trzymaj. Może mu się coś odwidzi jak zobaczy twoją obojętność ...??? Wczoraj czytając wpis karotki myślalam,że to nie może być prawda, że nie można mieć aż tak źle, przyznam się, że nie wierzyłam najpierw w autentyczność tego wpisu, dopiero, gdy niektóre z was się odezwały ... uświadomiłam sobie, że naprawdę to forum to nie są psychologiczne rozważania i pogaduchy smutnych kobiet, tu się dzieją DRAMATY!!! Każda z nas ma inne życie, inego toksyka, ale w większości jesteśmy dysfunkcyjnymi osobami, które zbierają cięgi za to kim są i jak zostałyśmy w przeszłości uformowane, w jakie cechy wyposażone ... Ja mam męża toksyka, ale na moim "Księciu" mogę polegać w wielu sprawach, przynajmniej do tej pory ... tylko mój problem polega na tym, że ja nie chcę zależeć od niego, a zależę, bo wielu rzeczy NIE POTRAFIĘ SAMA !!! :-0 Jestem kiepska w obsłudze komputera, kiepski ze mnie kierowca, często proszę go o pomoc i nawet dzisiaj czekam, aż mąż wróci z pracy, bo musi mi pomóc przy komputerze... a on znowu będzie prychał i przy okazji wypominał :-( Ile razy ja już nie probowałam siebie zmienić!? Kursy komputerowe, dodatkowe jazdy prywatne i nic! Dupa blada, cały czas te same błędy, te same lęki i uprzedzenia w głowie. Czuję się z tym jak analfabeta. Wiem, ze łazi to za mną od najmłodszych lat. Nie umiałam pokonywać barier, mam zahamowania, jestem roztargniona i uciekam we własne kompleksy ... Ale kamufluję się całe życie a potem wkurzam się na siebie, udaję silną, a jestem wrakiem, którego każdy może wdeptać w podłogę ... Byle krytyka mnie powala. Tak wielu rzeczy nie potrafię!!! I nie potrafię pokonać swoich słabości :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa, bo tak się czuję, ale staram się jak tlyko portafię najlepiej oddac to co tu dostałam:):):) Wiesz tu pewnie wyłazi tu ze mnie \"5-\", \"bo jak ja Twojemu bratu poweidzałam, to...\" :) heh..teraz na to wpadłam...Ale to się zapewnie zmieni:D CMok🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja cały czas byłam przekonana o miłości, bo i pewnie mnie kochała, ale ciągle mnie wkurzało to \"5-\" to pamiętam na pewno i to porównywanie do brata. Wdrukowała we mnie jakieś chore rzeczy. p. na studiach nei uwaliłam żadnego egzaminu, ale z własnej woli, bo lubiłam zimą jechac na narty, a lato mieć wolne od nauki. I znjomi mi zawsze mówili, ze \"Ty nawet jak ne wiesz, to i tak zawsze coś wymyslisz \" Powinnam uznac to za komplement. Wtedy się tłumaczyłam, że to nei ak, ze ja po prostu miałam szczescie, itd...Teraz uznaję i może w końcu powinnam przestać się bać, ze jestem inteligentna. . .nawet teraz sobie myślę, że nei powinnam tak o sobei mówić, ale chyba tutaj mogę bez fałszywego wstydu i od jakiegoś miejsca muszę zacząć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelniczko - piękne słowa JA TO ODBIERAM jako karę. Popatrz jak masz wyprany mózg. Zmień sposób odbierania i zdrowiej dalej. Nie odbieraj tego, co się stało jako karę, odbierz jako zwycięstwo. To jest Twój krok do przodu. A skoro do przodu, bo nie musisz toksyka znosić 24 na dobę pod jednym dachem, to zapewne nie jest to porażka ani kara, tylko Twoje osobiste zwycięstwo. Iduś:D:D:D:D Nie wiesz jak ja sama jestem z siebie dumna. Hihihi. Moja mama już nie żyje, więc nie mam komu iść i powiedzieć, jak mogłaś, albo można było inaczej. Może dobrze, że nie dożyła, bo zapewne załamałaby ręce z rozpaczy. Bo to co się stało w moim życiu, to jest między innymi jej zasługa. Powoli to odkręcam, odczarowuję sytuacje, zdarzenia, i powiem Ci jedno, bardzo dawno nie byłam u niej na cmentarzu, nie ma we mnnie złości, ale nie mam ochoty tam iść. Skotro nie mam, to nie idę i nie mam z tego tytułu żadnych obiekcji. Kiedy poczuję chęć pójdę zapewne. Tortilla u każdej z nas dział się lub dzieje jakiś dramat. Ale myśmy same tego chciały, pozwalałyśmy na to, nie widziałyśmy innej możliwości przeżycia swojego życia (masło maślane). Ile razy mówili mi znajomi, kiedy byłam na macierzyńskim i siedziałam w domu a w lodówce marchewka (jedna) i dwa skrzydełka z kurczaka, telefon ex wyłączony lub bez odbioru i cisza przez tydzień, a ja karmiłam piersią, przy boku było drugie- wtedy 4,5 letnie dziecko. Znajomi mówili, odejdź, rozwiedź się. A ja , że pewnie kiedyś, może, a jak ja to zrobię, no jak, przecież małe dzieci, pracy nie mam, nie dam rady. Powtarzali, kobieto i co masz z tego związku, przecież i tak na was nie łoży, musisz pożyczać, odejdź, znajdziesz pracę, znajdzie się jakaś rada co z dziećmi, są przedszkola, żłobki. A ja dalej w zaparte, może kiedyś. Potem poszłam do pracy po trupach. Proszę dałam radę, znalazło się przedszkole, znalazła się opieka nad młodszym, i piersią też dalej dało się karmić, i co i dalej siedziałam w chorym związku, tym razem godząc się na to, że byłam notorycznie okradana z pieniędzy, które zarabiałam. Ginęły pieniądze z portfela, moja karta do bankomatu też. I co? I dalej się godziłam, wmawiając sobie, że zdrowy trzydziesttoletni facet, z doskonałym fachem w ręku nie może znaleźć ptracy. NIE MOŻE!!!!!!! Nie chciałam zobaczyć, że on nie chce, wygodnie mu i koniec. Przejrzałam na oczy, ale było to bardzo bolesne. Bolesne bo dowiedziałam się również prawdy o sobie. Czego życzę wszystkim dziewczynom, które od lat żyją złudzeniami własnej niemocy, kłamstwem, że nie potrafią, że jeszcze nie teraz. Właśnie każdy czas jest dobry, ale im mniej obrażeń wyniesiemy z takiego związku, tym lepiej dla nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój ojciec przeprosił mnie za jedno zdarzenie, które bolało przez 16 lat, w zeszłym roku mu o tmy poweidziałam..popłakał się i poweidział, ze on teog nei pamięta, ale bardzo mnei za to przeprasza...uderzył mnei w twarz kapciem domowym, bo wygłosiłam jakiś niechlubny komentarz pod adresem jego matki. Nie rozmawiałam z nim po tym z kilka miesięcy, zadra została i dopeiro niedawno ja wywaliłam z siebie i mi przeszło. Natomiej rozmwoal z moją matka to jak walenie głową o ścianę, tak jakbym widizała moje rozmowy z moim partnerem. CIeszę się, ze to teraz widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teofila
Dziewczyny kochane! Nie jestem jeszcze ani mężatka, ani matką, ani tym bardziej kobietą po przejściach, ale to co, piszecie - pomimo swego okropieństwa - jest dla innych pouczające. Zasługujecie na szczęście, dobro, szacunek u boku ludzi, którzy rzeczywiście otoczą Was troską, miłością, bezpieczeństwem w sensie psychicznym, materialnym. Mimo wszystko, mogę sobie wyobrazić, co przeżywacie/przeżywałyście...już na starcie miałam przykre doświadczenia z różnymi ohydnie podłymi osobnikami, którzy wykorzystali moją dobroć, chrześcijańskie podejście do ludzi. Skończyło się to tylko a może AŻ na znieważaniu, ośmieszaniu, braku należytego szacunku do mojej osoby. Na szczęście zauważyłam to w porę, dlatego sprawy nie zaszły za daleko. Ale wiecie co, Moje Kochane, często same sobie jesteśmy winne - boimy się upływających lat, samotności, braku zainteresowania i pomimo poważnych grzechów osób, z którymi decydujemy się być, dajemy im na to niejako przyzwolenie. Oni to wykorzystują , wiedzą, że mają przewagę finansową, fizyczną, często psychiczną. Każda z nas chce być kochana, ale nie pozwólmy, aby ktoś "kochał" (w jego rozumieniu tego słowa) nas "miłością" zawładającą, poniżającą, niszczącą, degradującą... Niektórzy mylą święte pojęcie miłości z AGRESJĄ, NIENAWIŚCIĄ, WROGOŚCIĄ, ZESZMACANIEM INNYCH, GWAŁTEM, PRZEMOCĄ FIZYCZNĄ, ale przede wszystkim PSYCHICZNĄ, SŁOWNĄ, które sieją ogromne spustoszenie, odbierają nas poczucie własnej wartości, człowieczeństwo, godność i wszystko to, na co zasługujemy i o co musimy dbać, walczyć, bo jeśli tego się wyzbędziemy, to widzę dla nas tylko piekło na ziemi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewka 🌻 🖐️ Niebo ]czesc] imprezowiczko :D Co robic {czesc] ❤️ Witaj w klubie poranionych przez mamusie. Jako samozwancza przewodniczaca tego klubu chce ci zdradzic pewien sekret : Osoba, ktora doglebnie nie wyleczy sie z mamusi nie ma szans na w pelni szczesliwe zycie. Wlokna niewidocznej toksyny ktora nasiakamy przez lata pod wplywem slow i czynow naszaj matki sa czesto ukrywane pod maska milosci rodzicielskiej czy poswiecenia. Ta toksyna jest w nas w takiej czy innej formie i utrudnia nam zycie. Wybieramy znajomie toksycznych partnerow, aby podswiadomie zalatwic nasze niezalatwione sprawy z dziecinstwa. Szukamu winy w nas, w mezach, narzeczonych, kochankach ; wszedzie tylko nie w ukochanej mamusi. Gdy zaczyna nam przeswitywac, ze w naszym dziecinstwie nie bylo tak rozowo jak nasza rodzicielka chce nam wkodowac, to wtedy czujemy sie winni. Kiwi chyba nawet napisala kiedys :\" jakie my mamy prawo oceniac naszych rodzicow?\". Czym wprawila mnie w kompletne oslupienie. Ty tez nie chcialas sie zblizyc do swojego dziecinstwa, ale na szczescie sie zblizylas i zaczynasz go wolno porzadkowac i w konsekwencji dajesz sobie szanse na szczesliwe zycie. :) Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekfencja - czy nei chciałam, racze nei widziałm w tym nic złego, a błedy wydawało mi się że powybaczałam, ale chyba nei do koća skoro takie "drobiazgi" które tu opsałam pamiętam i mnei meczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelniczko ... Zaniepokoil mnie twoj wpis o tych niedomknietych drzwiach i dawaniu przeaz Ciebie ,bardziej lub mniej podswiadomie ,kolejnej szansy twojemu partnerowi. Twierdzisz, ze twoj maz jest zlym ojcem. Nie interesuje go co czuja dzieci, gdy on przeprowadza sie pietro wyzej. On tanczy swoj chocholi taniec z toba nieczuly na twoje lzy i leki dzieci. Ale nasuwa sie pytanie : co Ty robisz aby zapewnic dzieciom spokojny dom? Dlaczego do tej pory nie zglosilas na policji czy do innej kompetentnej instancji twoje wolajacej o pomoc sytuacji? Placzesz i czekasz na cud, aby kamien zmiekl. I nie robisz nic aby ochronic swoje dzieci przed patologicznym ojcem. Cuda zdarzaja sie nadmiernie rzadko. A Bog pomaga tym, ktorzy pomagaja sobie. Jestes matka i masz obowiazki wobec dzieci. Jesli nie umiesz zadbac o siebie to przynajmniej zadbaj o dzieci. Ktos w koncu powinien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
I ja się du dopiszę ... mama sączyła mi toksynę do czasu, aż nie zaczęłam być podobna do niej ... bo w wielu dziedzinach życia wykazałam, że niedaleko pada jabłko od jabłoni ... :-( :-( :-( Czy jestem z tym szczęśliwa ...??? Widocznie nie, skoro jest we mnie tyle lęków, wątpliwości i wspomnienia z dzieciństwa wracają do mnie ciągle jak bumerang ... to znaczy, że nie jest dobrze, że kwalifikuję się na terapię, bo mam problemy z określeniem siebie. Mam do siebie samej brak zaufania. Nie wierzę w siebie. Mamie postanowiłam wybaczyć kiedy zauważyłam, że ona postanowiła zrobić krok do przodu, porzuciła rolę cierpiętnicy, wiecznie niezadowolonej matki-matrony i zeszła na grunt bardziej partnerski ... W jej życiu zaszły zmiany i postanowila mi pomóc, od tego się zaczęło ... Niedawno powiedzialam jej o swoich bolesnych wspomnieniach, ze mnie to upośledza jako człowieka-kobietę i przyznała się do błędów... SZOK. Kiedyś to nie był temat, teraz powiedziała, że ZAWSZE WIEDZIAŁA, ALE NIE UMIAŁA TEGO POWIEDZIEĆ (co wiedziała ... dokładnie nie wiem, ale jej juz nie molestuję, bo obiecałyśmy sobie, że jeszcze kiedyś o tym pogadamy szczerze ;-) Zamówiłam książki oparte na technice radykalnego wybaczania, nie mam innego wyjścia, uważam, że tylko tak można uzdrowić swoje relacje z ludźmi, na których nam jeszcze zależy ... Oczywiście, jeśli druga strona coś z tego rozumie ... Rodzice, matka to osoby, od których nie można się odciąć tak po prostu raz na zawsze jak od toksyka-męża. Dlatego wart probować wybaczyć ... Popieram wypowiedź: "Wybieramy znajomie toksycznych partnerow, aby podswiadomie zalatwic nasze niezalatwione sprawy z dziecinstwa. Szukamu winy w nas, w mezach, narzeczonych, kochankach".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorzucę jedną uwagę do wypowiedzi Ewy. Dopoóki nie umiemy popatrzeć na drugigo człowieka jak na siebie samego, nie stworzymy z nim zdrowych relacji. To niekoniecznie relacje damsko-męskie, ale i te w pracy, sąsiedzkie itp. A żeby umieć spojrzeć na drugiego człowieka, trzeba najpierw umieć spojrzeć na siebie samego z miłością i akceptacją. Ja już nauczylam się jednego, że jeśli jakaś osoba wywołuje we mnie agresję, lęk, brak przekonania, znaczy, że popatrzyłam tak naprawdę w lustro i zobaczyłam siebie, coś co noszę głęboko ukrytego w sobie, jakąś agresję w stosunku do własnych emocji, przeżyć, postaw, lęk przed sobą, czegoś gdzieś nie przerobiłam, nie zaakceptowałam, nie zmieniłam. I to się sprawdza:D:D:D:D Kiedy już znajduję to coś, na tę samą osobę mogę patrzeć inaczej, bez emocji, nie znaczy obojętnie, ja wcale nie muszę jej lubić, ale przestaje ona wywoływać we mnie dziwne uczucia. Popatrzcie na swoich toksyków obecnych, byłych. Z jakiego powodu wydawało nam się , że szalejemy za nimi, że kochamy? Ano bo chwilowo zaspokajali nasz brak akceptacji samych siebie (to ogólnikowo). Te dziewczyny, które uporały się i wywaliły toksuyków, zastanówmy się jakie teraz w nas wzbudzają emocje i dlaczego. Co trzeba jeszcze przepracować, odkryc w sobie, nauczyć się, zmienić, zaakceptować, żeby na toksyka popatrzeć bez emocji. Nie znaczy zacząć go wielbić bo to nie jest możliwe, ale żeby nie reagować agresją, awanturą, krzykiem, walnięciem drzwiami, obrazą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Któryś raz już myślę o tym i ilekroć piszę albo czytam zapominam. MONTIA!!!!!!!!!!! Gdzie jesteś rybeczku, i czy aby uskuteczniasz jakiś świński truchcik do tyłu? Właź tu do nas szybciorem:D Nie wiem czemu, ale od wczoraj nie mogę przestać o Tobie myśeć. To raz, a dwa... JA1972 słonko, co z Tobą? Też jakoś tak moje myśli przy Tobie. Wielkie 👄 dla wszystkich. 🌻 prywatne dla Idusi. (aaaa hyhyhy a co tam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez 🖐️ 🌻 😘 Prezesure generalna polaczona z dyrektorstwem przyjmuje skromnie :D ... nie chcem ale muszem :D Tobie zasluzenie nalezy sie w naszym klubie funkcja co najmniej sekretarza stanu a moze nawet prezydenta :D :D Twoj ostatni wpis zatwierdzam mam nadzieje jednoglosnie i podpisuje sie pod nim obiema rekami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez .. Bykami sie nie martw. Liczy sie tresc. Ja w pospiechu tez piekne bombki stawiam :D A podpisywalam sie pod stwierdzeniem : MAMY PRAWO OCENIAC NASZYCH RODZICOW.. I musimy sie liczyc z tym , ze nasze dzieci beda oceniac nas ... Ich prawo !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie maz trawi - jak na razie efekty zerowe. Ale za to mam spokoj bo boi sie podniesc glos... Oczywiscie skrupulatnie trzyma sie roli ofiary moich spiskow. Daje mu czas na przemyslenia i nie biore tego co mowi za dobra (ani zla) monete - bo granice zostaly zmienione i musi do tego przywyknac, na razie zadnych konkretnych dzialan nie wymagam ani zgody; niech sie poszarpie troche. Jego prawo. I przede wszystkim moze do niego dotrze ze trzeba ponosic konsekwencje wlasnych dzialan - jakie by one nie byly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×