Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość duszek.weroniki
od duszka dla wszystkich.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
witajcie cztery umowy ❤️ jestem , czytam , ale niestety zyje wciąz życiem M myslę o nim , wszystko mnie zaczyna interesowac mam mega doła przyszło awizo na 7dni do odebrania dla niego na moj adres domowy ,pewnie jakas kolejna rozprawa mu sie zaczyna nie wiem ale jedno jest niepokojące,że ja od razu pomyslalam zeby je dostarczyc M co za głupia baba ze mnie!!!! i czuje ze cos sie wydarzy niedługo dziwne to wszystko wiem na pewno że bardzo potrzebuje pomocy przeczytałam dzisiaj co napisałyscie i niestety ja tez mam taka mame, cokolwiek bym nie zrobiła i nie osiągnęła to i tak moj brat jest lepszy , nim mozna sie pochwalic, a ja ? nic nie jestem warta nawet ostatnio moim dzieciom mama powiedziala ze jak pojda do takiej szkoly jak ja to nic nie osiągną w zyciu jak ich mama czyli ja a jak pojdą do takiej jak ich wujek czyli mój brat to będą w zyciu kims!!! masakra ja jestem w jej oczach nikim !!! i jeszcze moim dzieciom to mowi i jak ja mam byc normalna !!! nawet jak mialam 5 w szkole to dlaczego nie mialam tych piatek jako jedyna w klasie zawsze źle ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
a przeciez urodziłam dziecko jak miałam 18 lat i na dodatek skończyła studia sama zajmujac sie dziecmi dlaczego ona taka niesprawiedliwa jest dlaczego zycie jest takie niesprawiedliwe!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa - pewnie ze chcialabym porozmawiac tak zeby docieralo to co mowie. Ja nikogo nie obwiniam, nie atakuje - tylko wyjasniam co czuje i dlaczego, bo to jest najbardziej adekwatne. Nie moge okreslac kogos tylko siebie. Na cuda to ja nie liczylam - ale na odrobine choc zdrowego rozsadku bo na rozmowie umial zrobic wrazenie ze chce cos zrozumiec - ale po wyjsciu z osrodka - jakby rozmowy nie bylo. Ja jakos dziwnie nie umiem zrozumiec takiej postawy bo przeciez cokolwiek sie zdarza ma na nas wplyw, wymusza wnioski, refleksje - a tu nic. Beton za malo. To mnie co najmniej dziwi. Juz nie w kontekscie moich spraw - ale jako obserwatorki zycia. Socjalny ma nas odwiedzic na kolejna rozmowe - ale ja juz wszystko wiem. Maz przy nim powie tak owszem rozumiem zrobie pojde - a jak sie drzwi zamkna to powrot do dawnej postaci. Wiesz Ewuniu, ja juz na nic nie licze ale tz nie mozna dzialac pod wplywem emocji, potrzebuje troche przestrzeni i spokoju, niech on sobie to pouklada jak potrafi, ja sie i tak w piec minut nie wyniose... Mam za to deczko przewalone z wyjazdem na swieta bo musze zmienic date przylotu, przepadly bilety ale mowi sie trudno. Tak to jest z nieprzewidywalnymi ludzmi, nie mozna nic zaplanowac a tylko straty. Jak mowi przyslowie - lepiej z madrym zgubic niz z glupim znalezc. :) I mam taki przylot (k*rwa 12 dni tylko w Polsce bede, ciekawe czy sie zwierzetami zajmie ale chyba dla ludzkiego oka to cos zrobi nie beda po wsi lataly glodne) - 15 kwietnia, Daniel przylatuje 17 bo szkola a ja musze byc wczesniej bo samochod zostawie na lotnisku. Jak pojade na wakacje to dam do mechanika na caly miesiac albo wiecej. Miejsca nie wylezy a ja sie nie bede martwic. A jak wroce to bedzie po przegladzie i serwisie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A zabawne - raczej zalosne - jest to ze on sie tez na moje dzieci obrazil. Unika ich ostentacyjnie. Daniel przyszedl ze szkoly mowi czesc - a ten burknal cos pod nosem. I wyszedl dajac do zrozumienia ze wychodzi "przez nas". Pajac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę temat o matkach .Nie lubiłam swojej mamy ,pamiętam to uczucie kiedy byłam dzioeckiem i nastolatką a potem prawie do teraz .Moja mama przyjmowała wobec mnie postawe bardzo oceniającą i mentorską .Nie potrafiła ze mna rozmawiać ,ja wszystko przed nią ukrywałam .Niekiedy kłamałam ,nie pokazywałam jej swojej prawdziwej twarzy .Jak wyszłam za mąż nigdy nie odwiedzała mnie tak normalnie ,wchodziła do mojego domu i od razu oceniała .Postępowanie małżonka ,przeglądała szafy ,oceniała pranie.Toczyła długie dyskusje z moim M ,ja się nie odzywałam ,słuchałam i buzowało we mnie .Byłam z boku .Z czasem byłam bardzo zadowolona gdy M nie jeżdził ze mna do rodziców a ja go nie namawiałam .Była dominująca ale nie w swoim związku tylko w stosunku do mojego .Dziś zmieniłam się ja ,i zmieniłam nasze relacje .Zaczęła coś rozumieć stara się ,choćiaż nie jestem w stanie wracać do tego co było .Wiem ze nie pozwoliła mi być sobą .Dzisiaj staram się być sobą nic nie musze i nie będę nic robić aby zadowolić kogoś ,tylko siebie .Oczywiście bez krzywdzenia innych .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneil 🖐️ 🌻 Bardzo mnie cieszy, ze zaczelas robic cos konstruktywnego ze swoja sytuacja. Ale z czystej upierdliwej ciekawosci chcialam zapytac : czy rozgladasz sie juz za jakimis mieszkaniami w miasteczku gdzie planujesz zamieszkac? Czy wiesz jak szybko mozna cos wynajac i za ile? Gdyby zaistniala sytuacja, ze musisz sie szybko wyprowadzic to czy masz jakis plan, tzw plan B... Wiem, ze zawsze jestes do wszystkiego przygotowana duzo przed czasem, szczegolnie na wyjazdy do Polski... a jak tam przygotowania do przeprowadzki gdyby taka koniecznosc zaistniala ?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba Ewa napisała ze kazde dziecko potrzebuje innego postępowania od rodzica .T to jest prawda ja potrzebowałam akceptacji ,zaufania .Pamiętam kazdy klaps ,strach przed powrotem mamy z wywiadówki ,orłem nie byłm z matmy .Nie bito mnie jakoś szczegulnie ale każdy lekki pas czy klaps był dla mnie uypukorzeniem straszny m .Ja to pamiętam ,i może to zabrało mi pewność siebie .Moi bracia śmieją sie jak im mówię jak się bałam ,dla nich to było bez znaczenia .Nie lubię gdy sie mnie dotyka i jak ktoś wchodzi w moją przestrzeń .Spanie w łóżku z mężem było niemożliwe .Wiem tylko jedno że nie powieliłam żadnego zachowania i wychowawczych metod mojej mamy .I dobrze mam dzieci pewne siebie które ja akceptuje i one siebie też .Mają cos do mnie to jadą na bieżąco nie chowają urazy .Rozmawiamy ,i nigdy nie udeżyłam młodszego syna a starszego raz i oboje do dziś o tym pamiętamy .Syn ze śmiechem a dla mnie to była trauma ,nigdy do powtórki .Mam sobie do zarzucenia to że zafundowałam im taką jazde z tatusiem i z nieświadomości mojej musiały żyć żle .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekfencjo - oczywiscie ze sie rozgladam. Nawet teraz cos tam przegladalam, znalazlyby sie oferty ktore mnie zainteresowaly. W gre wchodzi WYLACZNIE jedna miejscowosc bo to mi ulatwi zycie na maksa. Raz ze na trasie miedzy Limerick a Cork wiec mam komunikacje publiczna jakby samochod poszedl na kanal, dwa ze osrodek syna w tej miejscowosci a trzy - jest szkola dla mlodszego i nie trzeba dojezdzac tylko piechota. O tym juz od jakiegos czasu mysle. Nie bede musiala sie przeprowadzac na \"cito\" (mam taka nadzieje), maz spokojny (boi sie policji, tzn juz sobie napisal scenariusz ze osrodek da znac na policje itp albo lekarz rejonowy do ktorego napisali w sprawie \"anger management\" (bo musi lekarz skierowac czy cos w tym stylu) - i w kolko jedno i to samo ze go wrobilam, ze ma przesrane itp Mnie sie nawet geby otwierac nie chce na takie durne gadki ale niech sie wygada bo tyle to moze. Byle nie bylo awantur i spokoj. Najlepiej jest bez niego. paolka wspomiala ze sie dusila - mam cos podobnego, w jego obecnosci zle sie czuje. Boli mnie zoladek i glowa. Bardzo rzadko miewam bole glowy bo z zoladkiem to problemy mam od lat. Na razie to mam problem z wyjazdem na swieta, czekamy na to i sie cieszymy i naprawde nie chce zrezygnowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa - ja tez z FAKTEM jestem za pan brat i w niego wierze. Fakt to fakt. Nie jakies tam potrawy mieszane ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa - moj eks zrobil z siebie durnia na rozprawie rozwodowej. Nie musialam go ani "wrabiac" ani "szczuc" na niego adwokata (jak on twierdzil). Moj obecny jest na dobrej drodze do tego samego. Teraz wrocil skads tam i mily grzeczny do chlopakow... Pewnie zdrowaske odmowil i mu przeszly kwasy :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia....tłucz sobie codziennie przed lustrem formułkę:\"Moje życie jest moje i tylko moje i nim właśnie się zajmuję\". Tłucz sobie do bólu. Nie oglądaj się za siebie, nie oczekuj cudów, one się zdarzają, ja jestem a raczej moja córka przykładem na to, że cuda się zdarzają. Ale wiesz kiedy, kiedy podtrzymujemy dobro, miłość swoją wiarą. Kiedyś już tu pisałam, napiszę i Tobie o tym. Moja córka umierała. Lekarze nie dawali żadnych szans. ZERO. Każdy kolejny dzień, to były kolejne krachy, pęknięte płuco, potem śpiączka farmakologiczna, potem respirator, bo straciła oddech całkowicie. A ja w drugim miesiącu ciąży, sama bo ex był akurat poleciał do Stanów. Wiedział co się stało, doskonale wiedział, że ja w ciąży, że dziecinka walczy o życie. Nie wrócił. Stałam na Oiomie nad łóżeczkiem małej, patrzyłam na jej ciałko , jak się unosiło w górę i w dół, próbując złapać choćby na moment oddech, potem patrzyłam na 3,5 letnie malutkie ciałko, kompletnie nieruchome, pokaleczone wenflonami, z cewnikiem, z respiratorem. I czułam, że w brzuchu jest drugie maleńkie ciałko. Które kocha, budzi się do życia. CHCE ŻyĆ i nie samo i nie w bólu. Wtedy nad tym łóżeczkiem uwierzyłam. Uwierzyłam w miłość, w to, że moje dziecko przeżyje, że ono ma szansę. Mówiłam do nieprzytomnej córki, że kocham, że tęsknię, że jest niezwykle ważna, że czekamy na jej decyzję, czy chce wrócić do nas. Do mnie i do maleństwa, które od pierwszych dni, czuło jej policzek przytulony do mamowego brzucha, słyszało jej głos, mówiący: kocham cię cokolwiek jesteś - braciszku albo siostrzyczko. I stał się cud. Pewnego dnia, moja córka postanowiła złapać oddech, nauczyć się znów oddychać. Kiedy przyszłam do niej po wybudzeniu, pierwszy raz, miała ubraną maskę tlenową, była słaba, jej kochane oczki tak pięknie patrzyły, była w nich informacja, wróciłam, chciałam tego. Ona tego nie powiedziała, ona to wyśpiewała. Popatrzyła na mnie i spod maski tlenowej usłyszałam cichutki śpiew. Z oczu lały się łzy. Śpiewała moją ulubioną piosenkę. Potem kilkanaście dni od początku uczyła się chodzić. Kiedy już mogła podnieść głowę, od razu przytuliła policzek do brzucha, żeby powiedzieć swojemu bratu, że znów jest. Cuda się zdarzają, ja to wiem. Ale trzeba wierzyć i wierzyć mądrze. W przypadku dziecka, niewinnego siłą miłości, akceptacji, wiary, można góry przenieść, bo ono jest niewinne. W przypadku dorosłej osoby....ostrożnie. Toksyka , żeby się zmienił, musi przejechać walec połączony z buldożerem. Nie licz na to, że Twój toksyk dostąpi zaszczytu nagłego ozdrowienia, natomiast pamiętaj, że jesteś odpowiedzialna za siebie i za swoje dzieci. Nie cofaj się. Czasem zastanawiam się, czy wtedy moja córka podświadomie nie dała mi znaku, że czas wywalić toksyka. Ona kocha ojca , ale też i boi się go i nie akceptowała pewnych rzeczy. Może w ten sposób chciała pokazać mi, że czas na zmiany. Ja nie zrozumiałam tego.... Teraz rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, pomocy, niechcący usunęłam link do wątku \"Toksyczny związek - proszę o pomoc poważne osoby\" - wpisywalam wiele razy różne kombinacje i nie mogę nijak znaleźć topiku. Te które znają wątek, proszę, podajcie mi link. Z góry dzięki serdeczne!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Cztery umowy🌻🌻🌻🌻🌻🌻 nie miałam pojęcia że tyle przeszłaś❤️ historia niesamowita , przeszedł mi dreszcz, łzy zakręciły się w oku bardzo dziękuję , że to napisałaś ❤️ wiesz ja tak strasznie chcę się odnaleźć w tym wszystkim , tak bardzo sie staram , ale chyba nie do konca mi wychodzi kocham swoje córeczki ,ale ciągle mi sie wydaje ,że nie na tyle mocno żebym zasługiwała na ich miłość i ciągle myslę ,że nie jestem dobrą mamą :/ toksyk jak ze mną był na początku to był zachwycony moimi dziecmi i naszymi relacjami mama-corka, a na koniec mowil ze jestem beznadziejną matka , nawet podawał argumenty dlaczego tak uważa to smutne dla mnie i od moich dzieci się odsunął bardzo , juz nie był dla nich kochany jakby obce były i nawet na koniec mi powiedzial ze go denerwowały ale mi smutno dobrze że Was mam , wtedy wiem ,że nie jestem sama na tym świecie, że jest jeszcze ktoś kto poda dłoń i nie przejdzie obojetnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Ewuniu❤️❤️ Ty wiesz ile mi dają Twoje słowa one są jak piekny śpiew dla moich uszu bardzo Ci dziekuję za wpis z wczoraj bardzo budujący rzecywiście przecież tak może być pomimo wszystkiego co mnie spotyka na tym świecie ja cały czas wierzę , że mam Anioła Stróża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez, a propos\' Twojej blokady barku. Nie wiem, czy jestes zwolenniczką medycyny niekonewncjonalnej, ale ja co jakiś czas mam kłopoty z kegosłupem, z tmy , że mnie się blokuje odcinek szyjny. I ja wtedy korzystam z tzw. wertebrologa. Facet masażami, naciąganiem nie raz mnie wyprowadził ze sporego bólu. GOsc funkcjonuje gównie w Poznaniu, bywa też we Wroc, Kaliszu, Ostrowie Wlkp. Pewnie i ma znajomych, którzy w podobny sposób leczą podobe przypadki w innych miastach. Jelsi będziesz miała ochotę, daj znać moge go zapytac o jakieś konkretne miasto, szczegóły podam CI na email. Pzdr Miłego dnia wszsytkim❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia - napisałąś "toksyk jak ze mną był na początku to był zachwycony moimi dziecmi i naszymi relacjami mama-corka, a na koniec mowil ze jestem beznadziejną matka " I to kolejny argument, zeby utwerdzić się w przekonaniu, ze jest kawałem skk....a...Montia przeczytaj swoje posty też - SAMA sobei podajesz na tacy argumenty świadczące ZA tym żeby z nim NIE BYĆ, żeby za nim NIE PŁAKAĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie dlatego nazywa sie to Dorosle Dzieci. Dziecko w doroslym ciele. Ale majace wystarczajace narzedzia by sie z tym uporac, by dorosnac. Wystarczy swiadomosc i potrzeba. Tak jak tutaj. Nasza swiadomosc skatalizowana zostala przez toksyczne, krzywdzace nas zwiazki. One to pokazaly nam ze to z nami cos nie tak - bo wybralysmy osobe nieodpowiednia, tez zaburzona. Czlowiek normalny, zdrowy - wychowany w zdrowej rodzinie z minimalna dysfunkcja - nie wybierze toksyka. Szczegolnie do osob nowych na topiku kieruje te zaleznosc - zeby sobie uswiadomily ze zadne tam zmienianie partnera - siebie trzeba zmienic, nad soba popracowac - a partner jak uzna za potrzebne to sam nad soba popracuje. Jak nie to niech spada na drzewo liscie liczyc. Nie uzalezniajmy swojego samopoczucia i przyszlosci zwiazku od tego co partner robi a juz bron Boze od \"zrobie wszystko by on sie zmienil\" bo chocby przyslowiowe skaly sraly to Ty go nie zmienisz bo nie jestes nim. Najlepiej rozumiemy byci doroslym dzieckiem kiedy odnajdziemy wewnetrzne dziecko i przyjrzymy mu sie. To dokladne odbicie nas samych. To MY. To samotne, placzace, przerazone, nieufne dziecko. Jesli sie nim nie zaopiekujemy - na zawsze pozostanie dzieckiem a my wraz z nim. Widze to po sobie. A u mnie spokoj czyli to o co walczylam. Ustalilismy ze jednak nie bede zmieniac rezerwacji, syn mlodszy sie zgodzil. Maz zalatwil sobie prace na nastepne 2 miesiace \"na lewo\" bo nie chce tracic zasilku - to znaczy ze bedzie pracowal w weekendy. Nie bede z nim samym ustalala wazniejszych spraw, przyjdzie socjalny to wtedy powiem ze daje mu czas do po wakacjach (jak wroce z Polski) na uporzadkowanie swoich spraw (lekarz, terapia itp) o jak nie bedzie EFEKTOW to sie wynosze. A ze nie wierze ze cokolwiek zrobi - sprawa jest prosta... A z mojej strony to zagranie wylacznie na czas. A jeszcze wczoraj zeby bylo ku*wa zabawniej to wieczorem wyrabalam sie na podworku i stluklam sobie kolano. Nic powaznego ale bolalo jak fiks. Poszlam bo maz mlodszego zawolal, cos tam robil z traktorem (sklada sobie), mysle se niech sie ku*wa dzieckiem nie wysluguje i wyszlam a ciemno bylo i gleblam na rurze kanalizacyjnej, tam jest taka wyrwa w chodniku i ubity stopien a ja o ten stopien kolanem, dobrze ze mialam dzinsy nie dresy bo pewnie mialabym przecieta skore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia - taka menda wie gdzie uderzyc zeby najmocniej zabolalo. NIE MA idealnych rodzicow, malzonkow, pracownikow itp. I pieprzenie ze "nie jestes dobra matka, zona itp" jest z zalozenia zlosliwe, umniejszajace, toksyczne. Autor takiej wypowiedzi WIE ze Cie rani i tego chce bo manipuluje Toba. Tak naprawde to do kazdego rodzica mozna sie przyczepic o cos. Tylko ze nie toksyczny a wspierajacy partner tego nigdy nie zrobi, nie bedzie szukal dziury w calym - tylko w trudnych chwilach zatroszczy sie i pomoze. Dlaczego nie lubimy tych toksykow o cokolwiek prosic, o przysluge itp? Bo wiemy ze albo skonczy sie na wypominaniach i udowadnianiu jaka niezaradna jestes (kto chce tego sluchac chocby mial pewnosc ze to bzdury?) albo: zrob se sama jak takas madra (i tutaj nawiazanie do jakiejs sytuacji ktora go boli albo ktora chce Ci dokopac) albo zacznie sie ciskac mniej lub bardziej agresywnie. Takie zachowanie jest na pewno toksyczne. Jak go dzieci ku*wa denerwuja (mam jakis uraz na tym tle) to niech sie nie wiaze z kobieta z dzieckiem i po ptokach! Toksyczny czlowiek wykorzystuje nasze slabosci na nasza niekorzysc a nasza szczerosc jest gotow obrocic przeciwko nam (niekoniecznie akurat na swoja korzysc) - i to bez wyjatku kazda toksyczna osoba tak postepuje. Czy to wspolpracownik, szef, rodzic, rodzenstwo, dziecko, partner, kolezanka. Toksyczna osoba nie jest zdolna do empatii - moze ja tylko udawac we wlasnym celu (zdobyc czyjes zaufanie, byc lubiana itp). Montia - lepiej samej niz z kims kto szkodzi. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
corobić❤️ oneill❤️ jest mi dzisiaj tak strasznie smutno , że juz 3 razy sie poryczałam i to w pracy straszne to wszystko Toksyk wszystko wykorzystywał przeciwko mnie a na końcu to juz była masakra wszytskie tajemnice i zwierzenia i słabości i problemy moje obrócił przeciwko mnie w taki sposob ze az "upadłam na kolana" nie mogłam w to uwierzyć poprostu tak się nie robi !!! tak mi cięzko życ ze świadomościa, że wykorzystał tyle moich spraw i słabości p-ko mnie, że taką podłośc pokazał sięgam pamięcią wstecz i wtedy w życiu bym nie pomyslała ze tak będzie, że on potrafi tak ranić strasznie do dziisaj nie moge prawie uwierzyc w to wszystko co powiedział do mnie pod koniec jakby nagle w jego ciało wszedł ktos inny ale pora się otrząsnąc chocbym miała umrzec to nie skontaktuje sie z nim nigdy w życiu !!!! prostak toksyczny pamiętam jak jego była zona mi kiedys na poczatku mojego zwi ązku z toksykiem powiedziala ze on potrafi byc kochany jak cos chce , a jak juz dostanie to potem jest wstrętną swinia i teraz sie podpisuje pod tym dopóki widział we mnie interes wtedy grał a potem juz mu nie byłam potrzebna i porostu pokazał swoja prawdziwa twarz i wiem to wszystko a pomimo to tak strasznie cierpie przeszywa mnie ból nie do opisania on miał bys kims z kim sie zestarzeję a teraz czuje sie taka samotna i to co zauwazylam wszyscy "kopią" mnie po tyłku jakby czuli ze jestem słaba i przyjme wszystko w pracy ile i jak dobrze bym nie zrobila zawsze jest źle bo mogło byc lepiej doszło do tego ze siedze po godzinach czasem i nikt mi za to nie placi a i tak najlepiej jakbym jeszcze zorganizowała bałaganiarsto moim szefom kurde mam dosc nigdy zadnej pochwały zawsze źle do tego czuje ze moi rodzice uwazaja ze nic nie osiagnełam a przeciez normalnie zyje i sobie radze moj brat jest zawsze lepszy i tak jest w całym moim zyciu czuje sie niedoceniona i skopana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
~ lepiej samej niz z kims kto szkodzi. Właśnie tak ! Lepiej samej niż z kimś kto szkodzi Bóg przemawia poprzez ludzi , to jedno zdnaie USPOKOIŁO MNIE , wŁAŚnie tego potrzebowałam , teraz , w tej chwili ... oneill ❤️ dziekuję . Ciągle jestem na etapie uczenia się, zdrowienia , obserwuję , widzę rzeczy tak jak powinno sie je widzieć, czasem jeszcze coś przeszkadza rozumieć i widzieć tak jak się powinno ale wiem że za jakiś czas coraz lepiej będę rozumiała to o czym kiedyś nie miałam wogóle pojęcia a co mi zakrywało rzeczywistosc i prawde. powinnam widziec rzeczy takie jakie sa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
najgorsze jest to że ja wiem że lepiej samej niz z kims kto szkodzi ale pomimo to jak nie jestem z kims to tak jakby mi brakowało tlenu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia 🌼 najgorsze jest to że ja wiem że lepiej samej niz z kims kto szkodzi ale pomimo to jak nie jestem z kims to tak jakby mi brakowało tlenu.... A u mnie juz odwrotnie , bo mnie nie potrzebny ktoś kto chciałby zaczac mną manipulować, lub wprowadzić mnie w \" stan \" poczucia winy , nie ze mna te numery już. Montia 🌼 Przeczytam jeszcze ten Twój post dłuższy na spokojnie ... I wrócę żeby ci odpisać. Dla ciebie ❤️🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia, ponieważ nie zmowbilizowałas się do wypisania tego co dostałaś dobrego i złego od niego - zrób to tutaj, na forum. Mnie taki bilans zajał w domu 10 minut. CO prawda piszesz tu o złych rzeczach,a le chyba jakoś neiwystarczająco dla samej siebie. MOntia, ja od keidy uświadomiłam sobei, ze ciągl ektos mi coś narzucał i że bałam się wypowiadać własną opinię i ustępowałam dla świętego spokoju, zaczełam postępować inaczej. TO co, ze komuś się to nei podoba. W końću jak ja nie zadbam o to, zeby mi było dobrze, to nikt mi tego nie da. Przykłąd dzisiaj w pracy - ktoś usilnie próbował mnei odwieść od czegoś, co nie leżało w jego obowiazkach, a moge nie zdążyć ze zrobieneim tego. Najpierw myszka się we mnei odezwała i stwierdziła a co się bedę spierać - dam rae późńiej. a potem odezwał się wojownik, któy mi poweidział - a przepraszam z jakiej racji ktoś ma mi dyktowac kiedy mam coś zrobić do jasnej ciasnej. I bezdyskusyjnie oznajmiłam, ze zrobie tak jak wymyśłiłam. Dodam, ze argumenty przeciw tej osoby były bzdurne...A osoba, która bezpośrednio ma wpływ na moej obowiazki poparłaby mnie, ale akurat jest nieobecna. Dana osóbka o której pisałam ma zapędy przywódcze kiedy nei ma bezpośredniej naszej przełożonej. Ale nie pozwolę sobie na to. Montia, płacz sobie, ale sie nie poddawaj. Ból minie. A potem rozpocznei się praca. Nad samą sobą. Przytulam mocno❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia Czytałam wcześniej, ale najpierw obowiązki, teraz odpisuję. Słonko umiałaś popatrzeć logicznie na moją sytuację. Teraz idziemy dalej i patrzymy. Dalej patrzymy logicznie i rzeczywiście. Kiedy toksyk wrócił ze Stanów z długami, dowiedziałam się, że to ja jestem winna temu, że dziecko wylądowało w szpitalu. Kłamał, że dowiadywał się od swojej przyjaciółki, że ja ponoć do tego szpitala nie chodziłam. Prawda była inna. Dziś wiem, że kłamał, bo mam z tą kobietą kontakt i powiedziała mi wyraźnie, że ilekroć szła do mojej córki do szpitala, musiała czekać nieraz dość długo, kilka godzin, aż ja wyjdę, więc nie mogła powiedzieć takich bredni. Ja nie dojadałam, żeby mała miała, potem mały. Chodziłam w ciuchach sprzed 10 lat., znosiłam ubrania po znajomych, żeby zostawić pieniądZe marne dla dzieci. Nie leczyłam się, bo szkoda mi było, bo dzieci. Przez te wszystkie lata nie malowałam się, bo to już w ogóle nie mieściło mi się w głowie. Nie było za co. Już napisałam tu, kiedy tylko mogłam po trupach szłam do pracy. Efekt: i tak jeste,m wyrodną matką, nie umiem wychowywać dzieci, mam je w dupie, nie dbam o nie, nie mówiąc o tym, że zamiast przy nich być ja zostawiałam same w domu i leciałam na dzikie godziny do koleżanki na kawkę:D:D:D:D:D:D Oznacza to mniej więcej tyle, że pewnie cycki w domu zostawiałam i leciałam, a dziecko jak było głodne, brało te moje leżące na półce piersi i karmiło się samo. Oznaczało to tyle, że niemowlaki same się myły, samoistnie leczyły się z chorób, same do siebie gadały i poprawnie nauczyły się mówić, nawet ba śpiewać. Oczywiście same też wymieniały pieluchy i same chodziły na zakupy, zapisać się do przedszkola i bla bla bla. Potrafisz popatrzeć na mnie obiektywnie. Myślisz, kobieto! Trzeba było natychmiast spierdzielać. Popatrz na siebie tak samo. Obiektywnie. To co piszą dziewczyny: zrób listę. Będziesz płakać. Tylko wiesz, ja mam wrażenie, Montia, że Ty skarbie płaczesz, bo lubisz użalać się. Ty bez cierpienia nie żyjesz. Dla Ciebie spokojne, bez emocji życie to nie życie, to wegetacja. Skąd wiem?> Bo byłam dokładnie taka sama. Upajałam się własnym cierpieniem. Kochałam to i nienawidziłam tego jednocześnie. Zmieniło się, kiedy przestałam interesować się co i jak robi toksyk, z kim i gdzie jest. Interesuje mnie moje życie co ja robię, gdzie i z kim. Koniec i kropka. To nie jest łatwe, bo w zasadzie to tylko efekt głębokiego spojrzenia w środek siebie samej. Bez tego nie da się zatrzasnąć drzwi przed toksykiem., Dopóki nie przestaniesz my śleć o nim, nie zaczniersz myśleć o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia 🌼 ~ najdroższa ❤️ Toksyk wszystko wykorzystywał przeciwko mnie a na końcu to juz była masakra wszytskie tajemnice i zwierzenia i słabości i problemy moje obrócił przeciwko mnie w taki sposob ze az \"upadłam na kolana\" nie mogłam w to uwierzyć poprostu tak się nie robi !!! Takie skurwysynstwo jak ktos komu ufamy i z trudem czasem przychodzi nam zwierzenie sie z naszych tragedii lub innych osobistych \" spraw \" przeżyć itp ... to własnie tylko świadczy o tym że powierzylismy to nie tej osobie której powinnismy, te osoby które tak robią , nie kochały nas naprawdę , to szuje i tyle. Znam tówj ból, bo niestety ale i mnie było dane przeżyć własnie to o czym napisałas , ciągle nie mogłam zrozumiec \" dlaczego \" tak postąpił własnie ten ktoś komu ufałam i powierzyłam moje sekrety . Człowiek któru jest fair w stosunku do drugiego człowieka nigdy tak nie postąpi. Szuja tak. Ponieważ będzie zależało takiej osobie na tym zeby wprowadzić cię w poczucie winy, i tym podobne. Montia ❤️ wiem jaki szok przeżyłas wewnątrz siebie i rozczarowanie i ból. Najdroższa , rozumiem twoje rozczarowanie - Ty ufałaś, zwirzyłaś się a tu nagle ten ktoś chciał cię dodatkowo jeszcze tym powalić i dokopać ci. Zwykły prostaczek i szuja. Uwolnisz sie od niego wierzę w ciebie,ze dasz radę , więcej ci juz nie \" dowali \" taki patałach , to jego ostatnie ciosy w twoją stronę , zablokuj sie całkowicie na niego ! Ty będziesz rosła w siłę kiedy z każdym nowym dniem jego będzie mniej przy tobie. Musisz to zrobic dla samej siebie. Pamiętaj o tym , to ty jestes najwazniejsza, i ty powinnas siebie kochac najbardziej ! Takie szuje tylko przeszkadzają w życiu , stwarzają problemy, komplikują , mataczą , jak ja mam dośc w moim życiu toksyków ... Jedyna najsilniejsza obrona, ochrona przed takimi ludzmi to miłośc własna , jestem o tym przekonana i wierzę w to. Montia , zaopiekuj się sobą, ty potrafisz , będzie coraz lepiej ale toksyk raus z twojego zycia. Przytulam cię mocno i z całego serca , będzie dobrze ale pamiętaj, ty jestes na pierwszym mijescu, zawsze. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Montia, napisałaś całą prawdę. Można napisać to tak, przez całe życie byłam dla innych ofiarą, niedorajdą....Tylko skarbie, zastanów się dlaczego ❤️ Siedzisz zgarbiona, makijaż Ci spływa po twarzy, na ogół mało uśmiechnięta, bo ktoś Cię zranił....Nie, nikt Cię nie zranił, to Ty pozwoliłaś komuś - rodzicowii, szefowi, współpracownikowi, toksykowi....Pozwoliłaś na to. Kiedyś ze mną było dokładnie tak samo. Od kiedy uczę się siebie jest inaczej. Nie cierpię, znam, poznaję swoją wartość, zmieniło się nastawienie moich szefów, zmieniło się nastawienie mojej rodziny, toksyk się nie kontaktuje, zdaje się , że nie lubi silnych, zdrowych, uśmiechniętych wewnętrznym szczęściem kobiet. Ludzie prawie codziennie uśmiechają się do mnie i mówią: ślicznie pani wygląda! A ja się cieszę, bo rzeczywiście to prawda. Dawniej znajdowałam zadowolenie chyba jakieś masochistyczne jak ktoś mi powiedział :"bidulko, strasznie wyglądasz, taka chudziutka, jeju, oczy podkrążone, włosy potargane, oj siroto" No właśnie. Dziś takie słowa zapaliły by mi lampkę kontrolną w głowie. A Przyjemne stwierdzenia wywołują uśmiech i podziękowanie, bo to miłe i cieszy. Dawniej wywołałyby wstyd i opuszczenie głowy. MONTIA kruszynko! Wyrwij się za wszelką cenę z zaklętego kręgu myśli o toksyku. Ja dopiero teraz wiem, jak super być silną, uśmiechniętą, szanującą siebie i szanowaną:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×