Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Nasunął mi się jeszcze jeden wniosek. Poddając się zachowujemy się kompletnie idiotycznie. Teraz dopiero to odkryłam. Nasze cierpienie, ból, zły wygląd, niedospanie mają zarówno udowodnić całemu światu, że on jest zły i jednocześnie, że my też jesteśmy złe i nie zasługujemy na nic dobrego. To jest jakieś rozdwojenie jaźni. Dla mnie z perspektywy czasu śmieszne, straszne, niepotrzebne i totalnie nielogiczne. Montia, przestań się rozdwajać:D Zacznij dojrzewać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo mnie inspirujecie. Już dawno to zauważyłam, że nazywacie moje uczucia, których ja nie potrafiłam :( Ja mam głęboko wdrukowane, ze nie mam prawa do słabości. To taki palący wstyd przyznać się, że np.coś mi sprawiło przykrość. Ewidentnie coś ze mną musi być nie tak, skoro ktoś się tak a nie inaczej zachował :( Coś w tym kierunku: \"czy ty aby na pewno, tak na 5+ jesteś pewna, że zrobiłaś wszystko co powinnaś, żeby on się tak nie zachował. A może po prostu jesteś za: brzydka, głupia, masz za długie/krótkie włosy?\" Nie potrafię wyartykułować swoich potrzeb. Po pierwsze wstyd się przyznać, że jej mam a po drugie strach, że ktoś mi odmówi, wyśmieje mnie. Cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Optym, przeczytaj dobrze swoją stopkę :D:D:D:D:D W stopce masz odpowiedź, co zrobić. Boisz się bliskości? Ja nie mówię w sensie partnerskim, w ogóle bliskości z innym człowiekiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery Umowy 🌻 bardzo się boję bliskości. Każdej. Boję się zranienia. Bardzo się boję otworzyć, mieć jakieś oczekiwania, pierwsza przytulić (a może on/ona sobie tego nie życzy), przyznać, że mi się podoba, że go polubiłam... Wręcz cierpnę na myśl co by było gdyby tak on się domyslił, że mi się podoba! No właśnie - co by było? Widzę od razu moich rodziców, kręcących głowami, krzywiących się z niesmakiem - TAKI WSTYD!) Co to jest??? Ja nawet cierpnę na myśl, że ktoś mógłby pomyśleć, że ktoś mi się podoba, nawet jak ten ktoś mi się wcale nie podoba... Jestem bardziej chora niż przypuszczałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już wiem czego się boję! POTĘPIENIA. I tego, że moje zachowanie może spowodować reakcję, której nie rozumiem. A która będzie brzemienna w skutki (typu: doprowadzi do czyjejś śmierci) Myślałam, że temat matki, którą "wpędzałam do grobu" i która "przeze mnie się rozchoruje i umrze i dopiero wtedy się przekonam..." mam przepracowany. Ale wygląda, że rzeczywiście jestem odporna na manipulacje matki i exa, ale to jeszcze nie wszystko! Gdzieś w środku ta płyta, nagrana w dzieciństwie jeszcze ma się dobrze i uruchomiona jakimś impulsem gra na całego! W najmniej odpowiednich momentach :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiedzieć, rozumieć, a czuć to jeszcze niestety to samo... Cieszę się, że znowu chce mi się pozastanawiać nad sobą i poobserwować. Robiłam to ponad rok bardzo intensywnie i doprowadziłam do rozwodu :) Potem miałam przesyt. I odrzucało mnie od psychologicznych wycieczek w głąb siebie :) A teraz odżyłam, zakończyłam definitywnie żałobę po moim pseudozwiązki i głupio zainwestowanych latach, odblokowałam uczucia (dzięki min.ustawieniom Hellingera) i zaczynam je dopuszczać do głosu. I się wqrzam na to co się ze mną dzieje czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OLLLCCIIIAAAKK
zostawili was dla młodszych??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra dziewczynka
Tak czytam i czytam i zastanawiam sie czy moje odczuwanie molestowania czy terroryzmu psychicznego uskuteczniany w "kochany" sposob jest jakies wyjatkowe, czy tylko ja mam zwidy i wymyslam cuda na kiju ;) Po 7-miu latach jestem w tym samym miejscu jak w moich dwoch poprzednich dlugotrwalych zwiazkach. Czyli jestem kochana, podziwiana, zaglaskiwana na smierc... wszystko bylo by dobrze i piekne, opieka, uwaga itp sa bardzo wskazane, ale mam wrazenie ze poraz ktorys tam moj partner jest osobowoscia symbiotyczna i przez obdarzanie mnie miloscia-troska itp spelnia swoje bardziej czy mniej wyimaginowane potrzeby, nie biorac tak naprawde moich potrzeb pod uwage. W moich zwiazkach powiedzenie "dobrymi uczynkami jest pieklo wybrukowane" sprawdza sie w 100%, bo te dobre uczynki zmuszaja mnie wewnetrznie do naginania sie, bycia wdzieczna i dobra dziewczynka :( To moje "nie badz swinia, zobacz jak sie stara" dobija mnie szczegolnie. Czuje kaca moralnego, bo po pierwsze nie jestem dobra dziewczynka jak chce zawalczyc, a po drugie nie powinnam byc dobra dziewczynka zeby nie stracic siebie ... a po trzecie jak zawalcze to nie bede dobra dziewczynka. a tak ogolnie to powitam wszystkch :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, ja się znowu boję. Od kilku dni mam w sobie strach. Konkretnie usadowił się w sercu i urządził sobie zjeżdżalnię do żołądka. Jak byłam z ex, to wszystkie inne moje problemy i strach bladły przy tym co on wyprawiał, więc się odzwyczaiłam od bania czegokolwiek innego poza tym co on powie i zrobi. Ale musze przyznać, ze dzisiejszy strach i płaczliwy nastrój jest o niebo lepszy i łagodniejszy niż to co było wcześniej. Brr... Wiem, że macie rację. Ale nie wiem za bardzo jak to osiągnąć. Yeez - trafiłaś w dziesiątkę z tymi granicami. Chociaż i tak jest dużo lepiej niż było!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra dziewczynka
yeez, ja to ogolnie chciala bym byc zla dziewczynka ;) ale kurna ciezko jest walczyc z ta dobrocia innych, tylko przewaznie czuje sie przez to pozbawiona woli... moje marzenia sa spelniane ale na obraz innych. Moze jestem kurna nienormalna, ale czuje sie strasznie jezdzac autem ktorego nie chcialam (bo to nowe, lepsze, eleganckie a jaka technika itp), nie chce aparatu fotograficznego ze wszystkimi bajerami swiata, jak mi sie zwykly "glupek" bardziej podoba-przyda. I z checia poleze pod palma, ale mieszkajac w szalasie na plazy a nie w hotelu.... tylko ze "dla mnie" rezerwuje sie hotel ze wszystimi szykanami, zebym miala "wygodnie" - kurna ale ja nie chce wygodnie, ja chce w szalasie, bo to nie wygodnie jest dla mnie wzgledne!!!! Juz tyle razy sobie obiecywalam, ze nie bede mowic co chce tylko sama sobie to kupie-zrobie-wymysle, zeby miec jak chce ... ale nigdy nie moge sie powstrzymac zeby nie zapytac o opinie w danej sprawie, no ja chce poprostu omowic moj wybor a konczy sie na tym ze ktos wybiera za mnie dla mojego dobra-szczescia-przyjemnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Optym, skąd wiem? Bo zaczynam rozumieć siebie. Ze mną było dokładnie to samo i tez za każdym razem widziałam moją mamę kręcącą głową. W szkole byłam przysłowiowym kozłem ofiarnym. Bili mnie, wyzywali, molestowali psychicznie i fizycznie. Zdarzało się, że mówiłam o tym mamie. Jej reakcja? Nigdy nie słyszałam, że jestem ok, że mam w sobie siłę, żeby przeciwstawić się takiemu traktowaniu. Wpadała do szkoły, robiła wychowawcy i rodzicom masakrę na zebraniu. I nic poza tym. Ja potem dostawałam cięgi w szkole. Wołano za mną kabel, przedłużacz. Bo naskarżyłam. Od dziecięcych lat funkcjonowałam w poczuciu strachu przed bliskością z matką, z kolegami, koleżankami. Jeśli już ktoś mnie lubił, to nigdy nie zastanawiałam się dlaczego tak naprawdę (bo dawałam odpisać zadania, bo zrobiłam coś za kogoś, bo popołudniami siedziałam i tłumaczyłam matematykę, rosyjski, angielski, chemię, fizykę) i drżałam, że oni się znów ode mnie odwrócą, bo im już nie będę potrzebna. Optym ja to znam doskonale. Kiedy spotykałam jakiegoś faceta, który mi się podobał, nigdy nie okazywałam, że jestem nim zainteresowana! Potem, kiedy dostrzegałam, że ja mu się podobam, robiłam coś dziwnego, otwierałam się na niego totalnie równocześnie każdego dnia bojąc się, że mnie odtrąci, że bajka pryśnie, że facet ma w tym swój interes żeby sie mną zainteresować. Popatrz jakie to chore. Reszta będzie wieczorkiem, pewnie dość późno. Kochana, dobrze, że zaczynasz znów patrzeć na siebie, rozważać, spotykać się sama ze sobą. To boli. Ale uzdrawia. Potem jest spokój, radość, ale nie taka chora, że znów ktoś mnie przygarnął mimo mojej nicości, tylko zdrowa radość, która nazywa się \"przygarnęłam samą siebie, taką jaka jestem\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra dziewczynka
yeez wiesz, tu nawet nie chodzi o przyjmowanie czegos - bo zarobki sa wspolne, wspolnie zapieprzamy w naszej firmie, wspolnie rozwijamy, wspolnie zmagamy sie z problemami i wspolnie dazymy do wszystkiego .. ale jak ja kupujac cos dla M. wypytam co by chcial, o czym mysli, co dla Niego jest wazne i co sprawilo by Mu przyjemnosc - bo to przeciez dla Niego a nie dla mnie... to On kupuje cos dla mnie, ale to co Jemu "pasuje" i cieszy sie jak gloopi ze mam takie the best.... a mi jest glupio pozbawic Go tej radochy kurde. no nie jestem asertywna za grosz :( a do tego M. jest wspanialym facetem, nie obija sie w zwiazku, gotuje - mniam, robi zakupy, wynosi smieci bez przypomnienia i ogolnie duzo wiecej w chalupie robi niz ja - bo jakos dziwnie nigdy nie jest zmeczony. acha, i musze dodac ze nie jest tak ze nie rozmawiamy o tym ... juz przegadalismy cale noce w tym temacie, ale to wraca jak bumerang.. tak jakby to bylo silniejsze od Niego ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczerniłam się :-) A ja jeszcze raz nawiąże do wpisu z > cztery umowy: \"Jeśli jakaś osoba wywołuje we mnie agresję, lęk, brak przekonania, znaczy, że popatrzyłam tak naprawdę w lustro i zobaczyłam siebie, coś co noszę głęboko ukrytego w sobie, jakąś agresję w stosunku do własnych emocji, przeżyć, postaw, lęk przed sobą, czegoś gdzieś nie przerobiłam, nie zaakceptowałam, nie zmieniłam\" 100% prawdy, niedalej jak wczoraj uświadomiłam sobie jak bardzo emocje innych ludzi wpływają na moje postrzeganie siebie ... Miałam pewną przedawnioną sprawę urzędniczo-papierkową do załatwienia i próbowałam przez telefon \"cośtam\" odkręcić. Trafiłam na pewną panią, która rozmawiała ze mną zdawkowo, a ja jej tłumaczyłam sprawę z najdrobniejszymi szczegółami. Ona tylko krótko: tak, nie, a ja do niej \"ą, ę, bułkę przez bibułkę\". W pewnej chwili zorientowalam się, że ona ma mnie gdzieś i powinnam skończyć tą rozmowę, poczułam się taka malutka i śmieszna ... I wyobraźcie sobie, że miałam po tym strasznego doła ... i poczułam wstręt do siebie!!! :-( I przypominam sobie, że tak było zawsze w mojej przeszłości. Wracałam do domu ze szkoły, poskarżyłam się na niesprawiedliwą nauczycielkę, wredną koleżankę i przeważnie usłyszałam : to twoja wina, albo: nie umiesz upomnieć się o swoje, jesteś goga, ciele itp. :-( Doszło do tego, że przestałam mówić otwarcie o swoich uczuciach, lękach i porażkach. Potem to samo w związku z mężczyzną ... Czyli tak jak pisała > yezz, wybieramy partnerów, aby oddali nam to, czego nie dostaliśmy od rodziców, a tu niestety wybór pada na ten sam schemacik ... Żaden partner nas nie dowartościuje, bo nie cenimy siebie. I znowu robota ;-) jestem w punkcie wyjścia... Ale dla mnie to bardzo ważne, aby się wygadać i ruszyć z tą robotą ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Optym 😍 \"Jak byłam z ex, to wszystkie inne moje problemy i strach bladły przy tym co on wyprawiał\" No właśnie, czy nie potrzebowałaś go, by nie konfrontowac się ze swoim wnętrzem? ze swoim lękiem? ze swoja pustką? Ogarnij sie ramionami, przytul się, uśmiechnij się do siebie, uśmiechnij sie do swojego leku 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
...niegrzeczne dziewczynki robią to czego pragną ....i są super..! ...pozdrawiam...🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faceci to dranie...Niewarto tracić życia na rozmyślaniu i dawaniu szansy..Kolejnej szansy którą zmarnuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Optym15 ❤️ 🖐️ Czy my jestesmy siostrami, czy twoja mama to i moja mama? ;) \"wpędzałam do grobu\" i która \"przeze mnie się rozchoruje i umrze i dopiero wtedy się przekonam...\" ............ Dokładnie przez całe lata to słyszałam...DOKŁADNIE te słowa. A wiecie co ostatnio powiedziała moja Pani.... że moja mam kocha narzekać, kocha się umartwiać i kocha płakać. I jak ja moge jej dostarczyć pożywki, żeby ona tak mogła robić to ja dla niej jestem super , hehe Ostatnio przepłakała parę godzin. A to z tego powodu, że odwiedził ja mój syn, a ja z nim nie przyjechałam, bo był to \"Dzień babci\" i mój syn pojechał sam. Mama płakała kilka godzina, bo ona tyle się nagotowała, a ja nie przyjechałam. Bo ja jem jak słoń ;) i teraz ona będzie musiała wyrzucić. A czy ja powiedziałam, że przyjadę???? A czy ona ustaliła coś ze mną ???? Nie! Ale powód do utyskiwania i narzekania się znalazł.... Jeszcze chwile temu miałabym mega poczucie winy, a teraz.... no przykro mi, ale przecież ja nie mogę odpowiadać za czyjeś wylewane łzy. Nie mam z tym nic wspólnego. Już 3 tydzień z nią nie gadam. Ona dzwoni tylko do mojego syna... Żle mi z tym, ale jeszcze mi gorzej jak muszę wysłuchiwać głupot, albo jak muszę się rozłączyć, bo już nie mam cierpliwości. Straszne, to moja mama, a zero bliskości z nią mam. Ewo 🌻 dzięki za przypomnienie piosenki... :D Przypomniałas mi moje kolonie i obozy i zaśpiewałam sobie, nawet melodię zapamiętałam. To było miłe wspomnienie, dziękuję :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błekitne 🖐️ ❤️🌼:-) Żle mi z tym, ale jeszcze mi gorzej jak muszę wysłuchiwać głupot, albo jak muszę się rozłączyć, bo już nie mam cierpliwości. Straszne, to moja mama, a zero bliskości z nią mam. Skąd ja to znam. No właśnie. Dla ciebie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - mialam podobnie. Dlugo trwalo zanim sie odcielam od poczucia winy. Im bylam starsza tym bardziej niedorzeczne mi sie wydawalo - tak jak nie przyjelam do siebie ze przeze mnie ojciec zmarl - tak twierdzila matka. Brzmialo to literalnie tak jakbym go wlasnymi rekami zabila! Po jego smierci mialam zlosliwie rozkladac jego rzeczy w mieszkaniu matki albo je zabierac i chowac. Ktoz inny skoro ja mialam klucze? No, chyba ze jestem tak podla ze komus klucze udostepniam... i zaczyna sie jazda z \"chybaniem\". Czulam bezradnosc wobec takich durnych oskarzen, wobec jej choroby z ktora nic nie robila - a uprzykrzala tylko innym zycie. Nie, nie mam juz do niej zalu - jak mozna miec zal do osoby chorej psychicznie? Choroba nie wybiera. A ze trudno bylo mi sie odciac - to nie jej wina. A co do spraw biezacych - maz dzisiaj twierdzi ze nie rozumie jak moglam mu cos takiego zrobic! Jak moglam publicznie o naszych sprawach opowiadac. I wogole jak lekarka cos go zapytala to czemu ja go nie bronilam (nikt go nie atakowal) tylko spojrzalam w okno. Bo przeciez on nic nie zrobil zlego, tylko wpada szybko w gniew i nie panuje nad soba ale kazdy w jego sytuacji, jakby byl tak zaszczuty i oszukany by tak postapil. Oczywiscie kazdy potencjalnie bedzie sie nad nim uzalal a mnie odsadzi od czci i wiary - w co on swiecie wierzy. Bo to on jest nieszczesliwy i poszkodowany. na lotnisko to nie wie czy mnie odwiezie - dlaczego? No bo ja kiedys mu tez powiedzialam jak sie zapytal dlaczego moj syn jest nerwowy: nie wiem. Argument ze tam sie wyraze po ch*ju fest :D No i nie wiem do ciezkiej cholery co mam robic z tym wyjazdem, jak te bilety rezerwowac, na kiedy - moze ktos by nas zawiozl, nie mam na razie nikogo konkretnego na mysli zreszta nawet nie wiem kto by mogl - a tam, jakos sobie poradze :) Maz oczywiscie grzecznie i cicho ale pelen jadu, mnie to nie rusza wazne ze awantur nie ma. A nawet mnie uwage zwrocil zebym nie podnosila glosu bo cos tam glosniej powiedzialam (nie z krzykiem ale mialam sluchawki na uszach). Zreszta nawt jakbym krzyknela to sie chlopaki nie boja bo wiedza ze jestem niegrozna :) Naodgrazal sie, nastraszyl prawnikami i pieron wie kim - i wyszedl. Pewnie po porade prawna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zadzwonił do mnie kretyn nr 2 mojego zycia; toksyczny kretyn, którego już sobie odpuściłam nawet; oczywiście do jego telefonu; kolejnego; tylko dwa pierwsze zniosłam dzielnie i dumnie; i wiecie co wam powiem ??? takiej kretynki to ja nigdzie nie widziałam; poza własnym lustrem; na szczęście- moje szczęście, dzielą mnie setki kilometrów; ale nie ma granic dla idiotycznie kretyńskiego naiwnego serca; znów zasypiam z jego obrazem przed oczyma i nadzieją na sielską przyszłość; poproszę o podwójną lobotmię z posypką z amnezji :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idaalia... No i w zwiazku z tym nalezy sie z mamusi wyleczyc... wypluc z siebie kazda toksyczna nitke wpleciona w nasza psychike przez nasza rodzicielke ( bardziej lub mniej swiadoma swoich toksycznych poczynan).. Jesli nie wyleczysz sie z mamusi kompletnie to bedziesz tracic zycie na kretyna #2, po nim na kretyna #3 ..... a potem na kolejnego kretyna... Widzisz zwiazek ? Mam nadzieje, ze tak. Zycze szybkiego uwolnienia sie od kretyna kazdej masci. Zaslugujesz przeciez na szczescie. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill czytam co piszesz i oczy przecieram ze zdumienia. U mnie toczka w toczke to samo. Napisalas \"maz dzisiaj twierdzi ze nie rozumie jak moglam mu cos takiego zrobic! Jak moglam publicznie o naszych sprawach opowiadac. I wogole jak lekarka cos go zapytala to czemu ja go nie bronilam (nikt go nie atakowal) tylko spojrzalam w okno. Bo przeciez on nic nie zrobil zlego, tylko wpada szybko w gniew i nie panuje nad soba ale kazdy w jego sytuacji, jakby byl tak zaszczuty i oszukany by tak postapil.\" U mnie przewija sie dokladnie ten sam scenariusz - jak ja moglam publicznie go \"ponizyc\", baaa ja ja w ogole moglam wzywac policje. Po pierwsze nic mi sie nie stalo (!!) a po drugie on mi \"nie daruje\" tego ponownego wezwania - bo ja juz - uwaga! - wiedzialam czym jemu to grozi. Rece opadaja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jakaś epidemia czy co?!? Moja Mama nie jest specjalnie toksyczna, ale też dołozyła mi parę beznadziejnych przekazów jako wiano w dorosłe życie. I też chwilowo jestem na etapie braku rozmów... Właśnie odcinam od niej pępowinę. I zastanawiam się co ze świętami... W tym roku chyba najchętniej spędziłabym je sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paolka 🌻 Cieszę się, że wróciłaś na topik :-) Co prawda wyczuwam w Tobie smutek, ale już nie lęk zaszczutego zwierzątka. A oprócz smutku jest też siła i wiara w siebie. Paolka zmień nick. Niech ten smutek zacznie mijać, bo na razie za każdym razem jak się logujesz, to taką mantrę powtarzasz - smutna. Buziaki kochana :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paolka - dokladnie! On nic zlego nie zrobil przeciez! Jak smialam wogole isc tam do osrodka i rozmawiac o naszych sprawach. No ja pierd*le! Nie oczekiwalam cudow ale minimum zrozumienia naszej sytuacji, ze krzywda sie dziala i dzieje caly czas i ze trzeba to jakos rozstrzygnac. Nie moga byc poszkodowani slabsi ktorzy nie potrafia sie bronic. To jest niestety czlowiek bardzo chory psychicznie i mam wrazenie ze poza wyleczeniem ale mnie to nie obchodzi. Nawet nie przypuszczalam ze az tak mozna byc zaburzonym i udawac normalne funkcjonowanie. K*rwa mac! Bilety rezerwuje na 17 kwietnia, j*bac cene, jade sama bo nikogo nie zorganizuje w dwa tygodnie, pierd*le. Pojade sama, wroce sama bez laski, tylko wezme sobie ladowarke do akumulatora jakby przez te dwa tygodnie postoju mial sie rozladowac (choc watpie ale strzezonego pan Bog strzeze). Przynajmniej na sobie moge polegac. A te 3-4 stowki to doopy nie maja. Z glodu nie pomrzemy ;) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×