Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Oneill 😍 To i pewnie zda. To fajny dzień dla matki :D Mój syn to niestety wierna kopia mojego pierwszego m. On zawalił 3 lata w szkole średniej. A syn ma widać przesunięcie w czasie :D To dla mnie jest trochę dobra wiadomość. Bo ja przeczuwając to starałam sie inaczej go wychować. Ale geny to geny. Ja to widzę. Nie da się zmienić takich rzeczy jak: temperament, rytm dnia, lenistwo. To rzeczy wrodzone i trwałe. Sama jestem leniwa to wiem :D Ale to wszystko można prowadzić w granicach normy, pod kontrolą. A jemu kontroli własnej właśnie brakuje :D niebo 😍 Jeśli ktoś skrzywdzi cię raz, to trudno. Jeśli więcej to Twoja wina. :D Ja jestem zdecydowana, żeby trwać przy trudnej miłości. Wydaje mi się, że w ubiegłym roku razem z mężem postąpiliśmy słusznie. Bo była i praca, i wymagania, i konsekwencja. A on jakoś tam się stosował. Ale teraz zrobił się problem. Bo jak lenistwo się nawarstwiło i są konsekwencje - to ON MA PROBLEM. Ale niebo to on ma mieć problem. A nie ja. I do tego właśnie będę dążyć, aby to był jego problem, jego konsekwencje, jego odpowiedzialność. Jego - jako dorosłego człowieka. Bo może on jeszcze nie chce byc dorosły, ale jednak jest. I musi to zaakceptować. Bo ja już zaakceptowałam, że on jest dorosły. Więc teraz: nie kontroluję, nie odcinam komputera, nie sprawdzam w szkole, teraz - wyciągam konsekwencje. Co w niego wsadziłam przez 20 lat i co on odziedziczył w genach, to teraz będę zbierać. Mogę go wspierać, ale stojąc z boku. Już nie bedę wbiegac na boisko. To już nie moja rola. Ja tak to widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
enia, dzięki za słowa: Obelga, czy krytyka jest jak prezent, nie przyjęta należy do darczyńcy. Swoje reakcje na krytykę męża muszę tak potraktować, a nie grać roli ofiary ... bo ja nieświadomie cały czas tak postępuję i dziwię się reakcji otoczenia (dotyczy to jego rodziny), bo myślę, że oni tolerują jego fochy i drwią ze mnie, że jestem taka głupia, bo tkwię w chorym związku .... Zyskać pewność siebie, szacunek do siebie, to przepustka do wolności :-) Podoba mi się co pisała oneill: wyobrazić sobie toksyka jako chłopca stojącego przed nami w gatkach w pocieszne misie ... :-D Resztę niech podpowiada wyobraźnia według gustu i uznania, mam jeszcze swoje osobiste skojarzenia ;-) :-D poza-tym ... uwolniłaś się, super! A nie ma nic gorszego niż usłyszeć od toksyka, że mu się nigdy nie pomogło, tylko zaszkodziło ... Ja też go wiele razy wspierałam, wyręczałam, pocieszałam, brałam winę na siebie, a jeszcze usłyszę, że on przeze mnie nie może odnieść sukcesu, że mu się nic w życiu nie udaje ... Biedny chłopiec w pociesznych gatkach ;-) kubcia🌼 A jednak z twojego wpisu o księdzu dało się odczuć, że miałaś toksyczną matkę ... dobrze, że sobie wybaczyłyście jak twierdzisz. Ja też tak zrobiłam, ale te cholerne emocje jeszcze raz po raz wyłażą i dają znać o sobie ... Zwłaszcza przy okazji przerabiania toksycznego związku. Więc kochana, nie pakuj się w szybki związek i dobrze, że tu jesteś, bo widocznie masz nieprzerobione sprawy i tego potrzebujesz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza-tym ... chyba nie doczytałam wszystkiego o tym koledze ... To mnie bardzo dziwi, co za lojalny i serdeczny związek ... Pewnie, że możesz być zazdrosna, według mnie to nie jest normalne! Mój M np. kocha tak bardzo psa, swoją sukę, że z nią najchętniej spędzałby więcej czasu ... A ile dla niej robi, jak dopieszcza, kupuje, pielęgnuje ... I ona ma jeszcze jedną przewagę nade mną: nie mówi, nie wymaga, tylko okazuje posluszeństwo i przywiązanie. I jest piękna, rasowa i wystawowa, zdobywa trofea, można się wszędzie nią pochwalić ... Ja przy niej to pikuś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Tortilla, jeszcze sie nie uwolnilam tak calkiem. Napisze wiecej wieczorem, do pracy lece :) To z psem, no faktycznie takiemu psu to nikt nie dorowna, piekny i posluszny, gdzie tam nam do psow :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.........tak mi się przypomniał m. jak przyjeżdżał z pracy i wchodził do domu to pierwsze co robił to witał się z psem - suczką ....... głaskał i mówił: moja kochana ..... a potem czasami rzucał w powietrze: cześć albo sie o cos gardłował .......... :D ........... szkoda tylko, że jak został sam to psa po jakimś czasie oddał, jak powiedział, w dobre ręce (choć to jest jedna z wersji bo synowi powiedział że uciekła)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Oneil , kolega przecietnej urody, z przecietna inteligencja, z zainteresowan- picie i spiskowa teoria dziejow.Na rencie. Niebo - ja takze o tym myslalam, o tym czego nie chcialas nazywac. No dobrze, do pracy lece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrazenie ze te zwiazki z kolegami/psami itp maja byc czyms w rodzaju kontrwzorca dla nas. Naruszaja rownowage w zwiazku - a w rzeczywistosci tej rownowagi nigdy w nim nie bylo. Oni w te kolezenstwa uciekaja przed wlasciwa konfrontacja z zyciem malzenskim, sa zbyt toksyczni i nie stac ich na to - wiec maja wymowke i wolnego sluchacza-przytakiwacza co to wezmie ich strone. I utwierdzi w przekonaniu ze to oni takie biedne, pokrzywdzone misie a zony to hitlerki w spodnicy. Gdyby ten kolega byl naprawde przyjacielem to by jednemu z drugim powiedzial obiektywnie zeby sie zajal swoja rodzina a nie szukal sciany placzu i spluwaczki. Jedyna rada - powiedziec sobie ze psie glosy nie ida pod niebiosy i zyc dalej nie przejmujac sie tym co maz pierd*li do znajomych o nas (i jak to swiadczy o mezczyznie jak oczernia wlasna zone). Ale jak my sie poskarzymy na agresje i awantury w obronie wlasnej - to jest dopiero raban - jak smialysmy opowiadac takie rzeczy na zewnatrz. Czyli w ich moralnosci miesci sie oczernianie i obrzucanie blotem, wymyslanie nieprawdziwych historii - zas mowienie prawdy to zbrodnia. Taka mentalnosc, nic nie poradzisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No coz... Jest taki gatunek ludzi ktorzy nadaja sie tylko i wylacznie do posiadania psa a nie rodziny, bo uwazaja ze zona/maz to przedluzenie ich samych. A to pies jest przedluzeniem nas bo przejmuje nasze cechy, nie pyskuje, wita chocbys mu na powitanie kopa zapalil, jest wdzieczny za miske z zarciem ktore kosztuje i wiele mniej niz partner/ka i godzi sie niemal na wszystko. Akceptuje pana/pania takimi jakimi sa, nie ma uwag odnosnie ubioru, higieny, zachowania; nie skarzy sie jak pan/pani zaniedba czy tez zapomni o rocznicy... Niektorzy powinni miec psa a nie rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wczoraj ciekawą alegorię o trzech kobietach (w książce Eric de Beukelaer Poznaj swoją seksualność): Pierwsza nosi maskę, która nadaje jej twarzy cechy absolutnej perfekcji. Wydaje się, że dusi się pod tą maską. Dysząc woła: "Czy nie jestem piękna? Czy nie jestem piękna?" Druga nosi maskę, która w groteskowy sposób podkreśla rysy jej twarzy. Zmarszczki, brodawki i pryszcze nabierają gigantycznych rozmiarów. A ona wydaje się być zasmucająco dumna z tej maski i rzuca w kierunku tłumu: " Kto ośmieli się na mnie spojrzeć? Kto ośmieli się na mnie spojrzeć?" Trzecia nie nosi maski i ma do pokazania tylko własną twarz. Zmęczoną twarz kobiety, która żyła i cierpiała. Ale twarz "bez szminki" i w tym jest całe jej piękno. Ta kobieta mówi po prostu: "TO JA!" Pierwsza kobieta symbolizuje tę czy tego, kto ukrywa własne zranienia pod maską powierzchownej cnoty. Jest zawsze uśmiechnięty. Nigdy nie ma problemów. U niego wszystko jest w porządku. Więc dlaczego się dusi?? Druga kobieta symbolizuje tę lub tego, kto nie pogodził się z własnymi zranieniami. Rzuca je nam w twarz i domaga się głośno rekompensaty, jako zemsty na życiu. Noszą rany jak worek kamieni, który kaleczy ich na drogach życia. By zmniejszyć ten ciężar rzucają kamienie na głowy wszystkich innych. Trzecia kobieta symbolizuje tę lub tego, kto ośmiela się patrzeć na własne życie prosto i w prawdzie. Tak, były porażki i zranienia ale ona nie ma innej twarzy do pokazania innym. Mówi po prostu: "TO JA" I taką twarz pokazuje też Bogu i słyszy: kocham cię moje dziecko A inni jak reagują na nią gdy ona pokazuje się w prawdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Tortilla, radykalne przebaczanie polega na przerobieniu zlych emocji, wyliczeniu krzywd, wyplakaniu sie. potem przychodzi moment w ktorym uznajesz ze twoja matka (ktos inny) nie jest temu winien. tak sie po prostu dzialo. ty wzielas na siebie role ofiary a ta druga osoba role kata. i to bylo naturalne. wiec dopiero po uznaniu ze nic zlego sie nie stalo. ze nikt ci tak naprawde nie zrobil krzydwdy. wybaczasz. to wybaczanie ma to do siebie ze jak raz wybaczysz to emocje juz nie wroca do ciebie. rozdzial zamkniety. jezeli u ciebie emocje wracaja oznacza to ze wybaczylas na zewnatrz ale nie rozliczylas wszystkich zlych rzeczy i uczuc. to kipi od srodka a ty przykrylas to tylko by nie wylazilo juz. to nie jest dobre. bo to predzej czy pozniej eksploduje. musisz na poczatek przerobic te zle uczucia. nazwac je po imieniu. to tez jest w ksiazce tippinga. ja nie zaglebiam sie w kosciol katolicki jako instytucje. ale pragne poznac prawdziwego Boga ktorego rowniez chopra szuka/znalazl. uwazam ze kk jest do tego jak najbardziej odpowiedni. trzeba tylko zaglebic sie w to co troche glebiej niz na powierzchni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Dzień dobry Wszystkim ! Goniąc Kormorany, pomyślę, poczytam, przetrawię :-) Dziękuję za dobre słowo. Myślę że ja zawsze chciałam być dopasowana do oczekiwań rodziców, a że były skrajnie różne, musiałam raz po raz kogoś zdradzić ... prawda taka, że potrzebowałam autorytetu, mistrza, mam taką potrzebę do dziś lubię słuchać ludzi mądrych, rodzi się wtedy we mnie energia do twórczego i kreatywnego życia, do uwolnienia ... a tych mistrzów brakło, jak pamięcią sięgnę było byle jak i chłodno w domu :-) nie bardzo wiem co miałby załatwić teraz kopniak w dupę, bo szczerze mówiąc ja reaguje teraz na każdą krytykę blokadą, mam dość szturchania mnie i wynajdywania wad słyszałam w domu o sobie że jestem drapieżna i agresywna ale w głębi duszy wiem że jestem człowiekiem łagodnym, co nie znaczy spolegliwym, że nie znoszę przemocy i na wszelki wypadek staram wycofuję się jeśli mam choć cień podejrzenia że dosięgnie mnie pretensja, uwaga, naprawianie, przerabianie mam duchowość tybetańsko-wschodnią :-), dajcie mi obserwować świat, dajcie drobne wskazówki a resztę zostawcie mojej głowie, ona sobie z tym poradzi :-) a tym czasem w domu było: nie rów, rób, zastanów się nad sobą, nie da się z tobą żyć, nie da się ciebie kochać, źle, dobrze itd pozwólcie drogie Matki być swoim synom takimi jakimi są, zaufajcie im, dajcie przestrzeń, nie walczcie z nimi, mogą być podobni do mnie choćby w małym stopniu i chcieć zaufania - to największy dowód na akceptację dziecka !!! rola rodzica to czuwać, być mistrzem cierpliwie doskonalącym się w swojej drodze, być o krok do przodu przed dzieckiem, by umiejętnie kierować nim i zgodzić się gdy to chce juz samo po swojemu, tylko trwanie gwarantuje to, że dzieciak wróci gdy będzie potrzeba i zapyta co dalej - sam :-) nie walczcie z dzieciakami jak walczycie ze swoimi partnerami ! pozdrawiam :-) Ah i Ewo, ja nie mam teraz wyjścia, muszę szamotać się w tej pajęczynie, bo muszę ratować to co mam, muszę wygrać tę bitwę, bo stracę do siebie szacunek :-) papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill ❤️ uwielbiam twój cięty język :-D Pies godzi się na wszystko ... Żona jako hitlerek w spódnicy ... wiesz, że ja coś takiego usłyszałam? Przyjaciel jako spluwaczka ... ;-) Mój M nie ma już przyjaciół, ale tam nigdy nie skarżył na mnie, bo wiem, że jego byli przyjaciele się ze mną liczyli ... On ma więc teraz tylko nowych znajomych od psich kontaktów i swoją rodzinę i tam się na mnie żali... Rodzina go wesprze, wiadomo ... zwłaszcza gdy sama jest toksyczna z problemami wielopokoleniowymi. A nowi znajomi mnie właściwie nie znają. To przed kim ja mam się bronić ...? I zgadzam się, że w związku, w którym nie ma równowagi pies-przyjaciel czy inny przyjaciel godnie zapełni pustkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Goniac Kormorany, oprocz wzgledow fizyczno duchowych dla ktorych potrzebuje faceta sa jeszcze wzgledy zdrowotne. nie szukam go na sile. ale po prostu szukam. spotykam sie z facetami moze w koncu trafie na swego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój m. nie ma psa ani przyjaciół...nie ma nikogo, poza rodziną własną (mama i tata) oraz dzieckiem. Kiedyś kiedy się enty raz rozstalismy znalazł sobie przyjaciół w sklepie warzywnym tzn ludzi którzy ten sklep prowadzili i chodził do nich i im się zwierzał.... Sam mi opowiedział o tym, że tak mu NAWET ONI współczuli, że ja jestem taka niemormalna. Kiedy się zeszlismy i się o tym dowiedziałam byłam tak wkur...a że myslałam, że wyjdę z siebie. Jak on mógł opowiadac o naszych plach (chociazby o dziecku) i ich sie radzić i im się wypłakiwać. TO OBCY LUDZZIE SĄ! A on tak łaził i takich sobie w nich popleczników znalazł. Dla mnie to było OHYDNE! Nigdy więcej tam nic nie kupiłam, a jemu też głupio było, że tak mnie opluwał a teraz znowu z tą niedobrą jest, że tez przestał u nich bywać. A teraz jedyne co robi to w domu siedzie porzy kompie...ani nie pracuje, ani nie ma przyjaciół...ani nie ma WRESZCIE! mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AAAAAAAAAaddddddddaaaaaaaaa 😍 Bardzo mocno przytulam. Jesteś bardzo mądrą matką.I bardzo kochajacą 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dziewczyny pisałam tu kiedyś moja sprawa w prokuraturze trwa dziś otrzymałam telefon od policjanta z prośba o podanie numeru męża boję okropnie się boję jego reakcji czy ja jestem normalna bo prze zmoment chciałam zrezygnowac wiele przypadków piszących tutak dziewczyn jest o wiele gorszych ode mnie zaczynam się zastanawiac że może przesadzam że może jestem winna już sama nie wiem co myślę mam koszmarne sny o tym że chcę zabić kochankę... powiedzcie choć jedno słowo czy ja jestem normalna? stres mnie dobija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
kotko dobrze rozumiem ze masz 173 cm i 63 kilo?????????? i chcesz sie odchudzac????????????????????????????????????????????????? ja mam 60 kilo i wiem ze jest to dolna granica BMI przy wzroscie 173. wiec mniej to juz jest NIEDOWAGA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba sama się z siebie odchudze bo takie przeżywam stresy że wszystko ze mnie leci i nic nie jem a potem znów się obżeram kiedyś wazyłam 57 a nawet 55 kilo i myślę że chciałabym schudnąc dlatego bo wtedy kiedy tyle ważyłamyło dobrze to wtedy mąż mnie jeszcze kochał jeszcze byłam szcześliwa... a teraz żyję z przyzwyczajenia dziś mam wyjątkowego doła bo przeważnie się nawet trzymam i widzę światełko w tunelu przyszłości ale dziś po koszmarach sennych nie mogę boję się od nowa a już myślałam że depresja w dużym stopniu zniknęła a tu znów bumerang wrócił i dostałam z kopa w twarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kotka ❤️ Żyjesz dla siebie! Po każdej burzy przychodzi spokój ........... Każda zmiana przychodzi przez cierpienie i ból w mniejszym lub większym stopniu. Chciałaś zrezygnować ....... rozumiem Cię ......... to tak jest ale mija, ważne żeby w gruncie rzeczy nie zejść z obranej drogi nawet jak zaczyna nami coś chwiać i pojawia się niepewność a zwłaszcza strach ........ bo człowiek boi się przyszłości, boi się nie przewidzianych reakcji m. zwłaszcza gdy ten jest zdolniacha i nie jedno potrafi. Ważne co Ty z tym zrobisz i czy to co on będzie mówił czy robił będzie trafiało w Ciebie ...... jeśli Ty nie pozwolisz na to - to nic w Ciebie nie trafi ... Jak nie radzisz sobie już ze stresem to może warto sięgnąć po jakieś leki choćby persen To co się dzieje jest procesem i trzeba sobie wziąć poprawkę na to że dołki się będą jeszcze zdarzać ........ i zwątpienie .... i rezygnacja ... ale ja mam nadzieje że te momenty będą coraz krótsze bo dla mnie samej są to momenty okrutnie męczące ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„Otrzepuj się z niepowodzeń jak z kurzu po wizycie na strychu i idź dalej” "...Uwierzmy, że mamy wpływ na własny los. I choć w życiu dzieją się różne rzeczy, od nas zależy, co z nimi zrobimy. Powtarzajmy sobie, że nie jest tak, iż los rzuca nam kłody pod nogi, tylko są to normalne trudności, które musimy pokonać (jak inni). Zastanówmy się, czego konkretnie nam brakuje – wtedy łatwiej zrobić coś w tym kierunku. Uczmy się też doceniać to, co mamy. Nawet kiedy jest trudno, pytajmy siebie: „A co jest dobrze?”. To wzmacnia, daje siłę, żeby wprowadzić zmiany w sobie i swoim życiu."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa Kormorany napisała: Choć nigdy dzieciom nie mówiłam nic w stylu \"jesteś jak ojciec, matka, babcia czy dziadek\" szczególnie w kontekście negatywnych wzmocnień. Przy mysleniu, że coś \"paskudnego\" się mogło na niego przenieść.. pojawia się zwykły ale zarazem bardzo toksyczny strach... strach matki o dziecko. Ale zarazem ma się gotowe wytłumaczenie... ot taka logika strachu. Słuszna uwaga, ja słyszę od zawsze to wytłumaczenie odnośnie mojego M. On jest taki jak jest jego ojciec i dziadek ... Jego matka promieniuje tak swoim toksycznym strachem na otoczenie. oneill 🌼 Twoja córka na szczęście odziedziczyła twoją ambicję i pęd do wiedzy :-) Czy prawdą może być wobec tego, że syn niezależnie od starań matki przejmuje negatywny wzorzec ojca ...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
........ostatnio słucham słów piosenki K. Kowalskiej "spowiedź" .... i myślę o tym jak różnie można je rozumieć ........ "Mówiłeś mi, że przyciągam gniew, że za nic masz mą niewinność. Kazałeś mi trudną drogą iść, za stróża mieć tylko ciemność. Patrzyłeś jak wolno staczam się i spadam w otchłań bezdenną. Widziałeś jak mieszam z winem krew, by obłaskawić codzienność. Ref.: Me serce bije i tak na przekór dniom, gdy ciągle czuje twój gniew nade mną. Me serce bije i nie zatrzymasz go. Me serce bije i tak, na pewno. Wyostrzam wzrok kiedy przyjść ma sen, jak dziki zwierz jestem czujna. Napiętą struna me ciało jest w obawie, że ciebie spotka. Ref.: Me serce bije i tak na przekór dniom, gdy ciągle czuje twój gniew nade mną. Me serce bije i tak, jak kruche szkło jest wciąż mój los, mój los. Za stróża mam tylko ciemność. Me serce bije i tak na przekór dniom, gdy ciągle czuje twój gniew nade mną. Me serce bije i tak jak kruche szkło jest wciąż mój los, mój los. Me serce bije i tak. Me serce bije i tak. Me serce bije i nie zatrzymasz go. Me serce bije i tak, na pewno."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill gratulacje dla córki..... chciałabym tak za rok sie cieszyć...... Pozdrawiam.:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×