Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Witam wszystkie Laseczki z 45 stopni ciepła;P Za 2 msc wakacje w PL:P O ile dożyje w tym klimacie;P Wiem ze rzadko tu zagladam...zycie mnie porwało ;P \"Tak coś nie do zranienia,nie do pogrzebania jest we mnie,coś rozsadzającego skały....Nazywa się to Moją Wolą\" Nietzsche Ostatnimi czasy odkrywam na nowo zoroastryzm,moze kiedys niedojrzałam do tej ksiązki...może wszystko potrzebuje swojego czasu odpowiedniej iskry... Tyle się wydarzyło... Poznałam tu Mężczyznę...jestesmy razem...potrzebowałam czasu choć lęk wciąż jest ze znów okaże sie kimś innym.Ale jeśli nie spróbuję ...nie przekonam się ... Zaryzykowałam ...Po związku z moim M już mnie chyba nic nie przerazi;P Po tylu upokorzeniach ranach ciala i duszy zdradach kłamstwach i tej okropnej samotności w związku... Znacie polskie przysłowie-Co mnie nie zabije To mnie wzmocni. Malo brakowało...ale żyję Wybrałam życie! Zycie dla mnie MOJE! Związek z moim M nauczył mnie jednak wiele...obserwowac ,dawać się zdobywać,nie ufac od 1 momentu,reagowac na 1 symptomy jakis zachowań...Chyba powinnam mojemu ex postawic piwo;P Za to jak teraz żyje i jaka jestem szczęsliwa.1 raz nic nie planuje Zyje chwila tym teraz...Dziś wiem ze trezba było mojego M kopnąc w tyłek przy 1 próbie narzucenia mi swojej woli.Po 1 \"fochu\" Po tym jak 1 raz się upił przy mnie,po tym jak 1 raz zastałam mieszkanie w stanie polibacyjnej tygodniówki ,jak 1 raz zarzucił mi zdradę ,jak 1 raz (jeszcze nie uderzył) a odepchnął ...Dziś wiem...Wiem też ze nigdy sie nie zmieni,psycholog do ktorego chodzilismy byl dla niego idiota jak kazdy kto miał odmienne zdanie niż on.Rodzice znajomi stawali sie wrogiem nr 1 gdy sugerowali ze ma problem z alkiem...Mogłabym umrzec a nie zauwazyłby tego i umierałam ...nigdy nie zapomne tej bezsilnosci gdy czekałam na wyniki w poradni onkologicznej a moje M leczyło kaca i byłam sama..Tak był zajety informowaniem swoich znajomych jak to przezywa i nigdy mnie nie zostawi przeciez mam raka!Jak to mnie kocha itd... ale tylko w słowach .Zycie było piekłem Słowa Niebem. Teraz czuje sie szanowana i kochana ( choc moze za wczesnie na takie deklaracje)Obokje pochodzimy z róznych kultur ,na szczescie moje Kochanie jest ateista.Jest Kurdem.Studiował filozofie ,psychologie Mieszkał 17 lat w Niemczech. Żeby było zabawniej oboje nie znamy zadnego jezyka wspólnego ze tak pwoiem \'rozmawiamy po hiszpańsku ( wcioaz te braki słów) i moje Kochanie zna troche polski. Nie było wyznan jak to mnie kocha itd ale potrafił powiedziec ze jest w stanie ugotowac mi 20 potraw z samych zmieniakow i cebuli(jestem wegetarianka).Nie trzeba słów choć my kobiety tak ich potrzebujemy...teraz zamiast słów czuje jego dotyk ,to jak mnie traktuje ,jak rozmawiamy,jak postepuje... Gdy zaczęłam zamiatac mieszkanie sam wziął mopa umył podloge.Gdy zaczynam cos gotowac przychodzi do kuchni i ...oddaje mu pałeczke;P Naczytałam sie po necie róznych opinii o Kurdach Dla mnie nie ma znaczenia kto jakiej jest narodowosci .Czy spodziewałabym sie ze przejde piekło gdy zaczynałam zwiazek z moim M -Polakiem? Teraz jestem czujna ,wiem wiecej... Co ma być bedzie...wiem ze nie bede juz walic głowa w sciane. MOje ex M przez krótki czas odzywał sie na gg Brakuje mu czegos ,kogos...czemu wyjechałam ,wie ze nie zdradzałam go itd itd... BYł tak czarowny jak kiedys... na szczescie Hiszpania jest daleko;P Mogłabym jeszcze uwierzyc;P Tyle ze przez jego zdrady internetowe i realne poznałam naprawde fajne dziewczyny.Kocha mnie pozrywał tamte znajomosci....akurat! W tym samym czasie tez je kocha....NIGDY SIE NIE ZMIENI a ja nie mam czasu zbawiac świata-bo był całym światem dla mnie. To nierealne -ale moge zbawic siebie. Czasem mysle ze faktycznie te złe rzeczy tak naprawde sa...dobre.Guzek otrzezwił mnie.Moze do dzis tkwiłabym w tym dnie ,dawała sie ponizac ukrywała siniaki ,przełykała upokorzenia i starała sie jeszcze bardziej spełniac zachcianki ,posprzatac po imprezie ,pozrywac wszystkie znajomosci(wszyscy znajomi to moi kochankowie:P)ale to tylko zwiekszałoby jego agresje jego roszczenia... Byłam na pieknej ceremonii Pełni Księzyca w pieknym energetycznym miejscu,Same kobiety ubrane na biało Oczyszczanie okadzanie Medytacja Rozmowy Krag i Pełnia Księżyca... Powoli wracam do siebie do tej sprzed tego zwiazku ex. Ale co mnie zastanowiło...Poczułam w sobie te Siłę Kobiecości to COS co ma kazda z nas,sama zatraciłam to na jakis czas pozwoliłam mojemu M stac sie całym swiatem powoli tracac siebie. Ta kobieca duma siła i szacunek do samej siebie... http://www.youtube.com/watch?v=HDhDmsWVieA Przepiekna mantra o energii kobiecej... POlecam Wam do poczytania w wolnych chwilach felietony Barbary Buonafiori http://www.sosnowiecki.upr.org.pl/main/index.php?strid=183&katid=575 Kanapa mnie powala;P A te piosenke powinni usłyszec chyba połówki Nas Wszystkich http://www.youtube.com/watch?v=3PdMz1TNhpo Jestem Królową i rządze mym życiem.... Moje Ostatnie Pożegnanie Nie tu - Nie teraz Nie ze mną i bez żadnej mojej łzy. Nie ma bólu Nie będzie strachu To moje ostatnie pożegnanie Ponieważ nie umrę... Nie tu - Nie teraz Bez żalu To była tylko kolejna lekcja życia Zamykam drzwi Sprzątam swój pokój To moje ostatnie pożegnanie Zanim umrę I gdy poniesiesz porażkę Zaczynasz rozumieć Wszystko co Ci się przytrafia I gdy upadniesz, ja jestem tym Który złapie Cię za rękę Nie bierz tej miłości Proszę, nie wierz w ten związek Uciekając od twej miłości, daleko Powiedziałaś \"żegnaj\" Ale żyję w ruinach Twojej miłości Jestem tylko łzą na Twej twarzy Ty jesteś słońcem, które dla mnie zachodzi Umrę, gdy będę na Ciebie czekał To moje ostatnie pożegnanie. Taka to długa historia Tak dużo trzeba się nauczyć Jak możemy popełniać te same błędy po raz kolejny I nikt o nie nie dba... Fascynujące jest starzenie się Fascynujące są narodziny Fascynujące jest decydowanie i czasami posiadanie racji. Oto stoję tu samotnie I mówię \"żegnaj\" Opuszczam to miejsce... z uśmiechem. Z mą oddychającą - Czasami krwawiącą - Nie bezużyteczną duszą Opuszczam to społeczeństwo Ale nie ciałem i nie duszą. Tu - Teraz Bez żalu Mówię \"żegnaj\" Jestem Królową I rządę mym życiem I gdy poniesiesz porażkę Zaczynasz rozumieć Wszystko co Ci się przytrafia I gdy upadniesz, ja jestem tym Który złapie Cię za rękę Uciekając od twej miłości, daleko Powiedziałaś \"żegnaj\" Ale żyję w ruinach Twojej miłości Jestem tylko łzą na Twej twarzy Ty jesteś słońcem, które dla mnie zachodzi Umrę, gdy będę na Ciebie czekał To moje ostatnie pożegnanie. Ufff ale sie napisałam:P Mam nadzieje ze Was nie zanudziłam;P Sciskam i Duzo duzo uścisków;P Mam tez pytanie...gdzie mogłabym znalesc stare forum? Przypomniec sobie te uczucia te moje walenie głowa w sciane gdy nie wiedziałam czy jutro sie obudze czy zasne czy bede zyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz 😍 My się chyba nie rozumiemy.Czas do zastanowienia ja mu dam, oczywiście. Ale to nie zmienia umowy miedzy nami. Albo nauka, albo praca. Nie pozwolę mu mieszkać u mnie i nie uczyć się i nie pracować. Jedno drugiego nie wyklucza. Może się zastanawiać, czy ewentualnie studiować i co , ale w tym czasie ma pracować. Może w ogóle nie studiować. Może mieć tempo jakie chce, ale nie może być OBIBOKIEM. Bo obibokiem jest już 2 lata i to o 2 lata za dużo. Tym bardziej, że może być uzależniony od komputera. Bo wolny czas to on wykorzysta - na siedzenie przed komputerem. Przecież on może studiować zaocznie, a może i dziennie, teraz wiele osób tak robi. Ale nie podpisze się pod obijaniem się. I tyle. A jesli chce sie obijać to na własny rachunek. Wyprowadzka z domu to nie jest znowu jakaś tragedia. Moja bratannica, która też zawaliła I rok na Polibudzie, mieszkała potem w akademiku w Poznaniu. Oni tez mieszkaja pod Poznaniem, tylko trochę dalej.No i w ubiegły czwartek zadzwoniła do babci, że zaliczyła cały I rok. Czyli można było. Bo jej się chciało. A mojemu synowi się nie chciało. Ja akceptuje mojego syna. Nie akceptuję nie uczenia się, nie chodzenia na zajęcia, kłamania i kombinowania. I mam do tego prawo.Więc jeśli dalej zamierza tak żyć, to musi się wyprowadzić. A o plusach zamieszkania w akademiku już pisałam. Jeśli zostanie w domu i nasze działania nie będą konsekwentne, ( ultimatum) to może sie nie zmienic jeszcze kilka lat. U jego biologicznego ojca trwało to długo.Pamiętam. On się bal, że go wezmą do wojska. Więc jak kończyło się 3 miesiące bez pracy, w ostatni dzień poszedł i zatrudnił się w pierwszej z brzegu pracy. Pracował jako goniec w ZOZ-ie przez miesiąc. Potem dalej czekał, aż praca przyjdzie do niego.I takich przykładów mogłabym podać jeszcze ileś tam.I jego rodzice, tacy dobrzy, czekali. Jak nie pracował, to karmili go i czekali.Jak nie wynosił śmieci to dokładali kolejne wiadra. Kiedyś stało ich w kuchni 3 pełne śmieci. I mój syn też czeka, aż wszystko przyjdzie do niego. A ani studia ani praca do niego chyba same nie przyjdą. To zły przykład, ale matka nie może akceptować złych rzeczy robionych przez dziecko: np. bumelanctwa, złodziejstwa i wielu niestety innych. Mój syn powinien się skonfrontować z życiem, bo inaczej będzie spał nadal i obudzi się z ręką w nocniku uzależnienia od komputera i cholera czego jeszcze. Czy ja matka mam na to pozwolić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholera yezz 😍 A o czym ja wcześniej pisałam? Czy byłam aż tak nieczytelna? Te moje cholerne skróty myślowe. A ja mam zaufanie do tego, że on sobie poradzi. Ja wierzę, ze on nawet będzie miał dobre oceny na studiach ( a napisało mi się na zdjęciach- masakra czy podświadomość?). I chyba jestem już ostatnia w tym przekonaniu. Czasami jest tak, że trzeba sięgnąć dna, aby się odbić do góry. Może jemu jest potrzebna taka troska o pierwotne potrzeby: co kupić, za co, co zjeść?. By zrozumiał, że jest sam zdolny do zaspokajania tych potrzeb? Jemu jest potrzebny jakiś sukces jak powietrze.Bo nie ma go za co chwalić, po prostu. Jak się sam sprawdzi, że sam zarabia na siebie, kupuje i je, to może wtedy uwierzy we własne siły?. A jak nadal będzie siedział u mamusi i markował działania - to co się zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz 😍 Nie przekombinowywuj. Rzadko o coś prosi, bo on ma mało potrzeb materialnych. Nie zależy mu na ciuchach i tym podobnych. Chociaż ostatnio, jak m przez internet kupił mu jakąś amerykańska wojskowa kurtkę, to się bardzo cieszył i nawet w niej prezentował.Oczywiście nawet o nią nie prosił. Wszyscy się cieszyliśmy, ze on się cieszył. Bo to rzadko się zdarza.On nawet nie chciał pojechać do sklepu po deskę , która chcemy mu kupić od 2 lat. Od lat taki jest. Jego ojciec tez taki był. Wyprawa z nim po ciuchy to już sukces. Nie chce korzystać z nami z wyjazdów i takich tam.Bo dorósł. Sam tez sobie nie organizuje. On żyje na swój sposób. Tak jak jego ojciec. To trzeba akceptować. To wynika głownie z charakteru. A spontaniczny jest na swój sposób. A na imprezach jest dusza towarzystwa. Ale lubi sie bawić z ludżmi w swoim wieku. Nie lubi imprez dla doroslych. Jego ojciec tez nie lubił, uciekał jak mógł. On jest bardzo podobny do swojego ojca. I ja to rozpoznaję. Nie jest typowym człowiekiem. Jest taki na uboczu. Jest flegmatykiem z elementami sangwinika. Więc potrafi być spontaniczny. w domu często.I ma duże poczucie humoru, cięty dowcip. Od ponad miesiąca usiłował nawiązywać kontakt trochę na siłę, jak na niego. I już wiedziałam, że będa problemy. On ma teraz duży problem ze sobą. Ja łączę to z póżnym dojrzewaniem. Jest taki jak za mgłą. Mało realny i to mnie boli. Nie potrafi sie zmobilizować, lub nie jest przekonany do tego, co robi, więc ma problem z poczuciem winy. To powoduje wycofanie i ucieczkę. Przemyka po domu lub usiłuje dziwnie nawiązać kontakt. No i nie chce się przyznać do porażki. To tez problem. Jakby się bał.Widzę u niego ostatnio brak wiary we własne siły. To dziwne jak na niego. Zapętlał się w nic nierobieniu.I nie potrafi się zmobilizować. W ostatnich 2 tygodniach latał trochę na studia i zdawał. Ale to juz było za póżno. Dla niego to duża klęska. Bo on - niby taki zdolny i sobie nie radzi. A inni, mniej zdolni a pracowici, zostawiaja go w tyle. To mu przeszkadza. Ja to widzę.I trudno tego nie traktowac jak porażkę. on traktuje, choć tego nie powie.Do tej pory nic nie robił, a w szkole było dobrze. a teraz nie jest.Na tych studiach liczą sie bardzo obecności. A on ich nie ma. więc i zaliczeń nie ma. Nie było go za co chwalić.Choc dalismy się zwieść po I semestrze. Że będzie dobrze. Ale trudno. Tę żabę to on musi sam zjeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz 😍 Pomyślę jeszcze nad tym. Idę spać. Miłych snów. I dziękuję. Pytaj. ja szukam. Nic nie jest białe, ani czarne. A powodów może być wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta 🖐️ Yeez 🖐️ OK dziewczyny... to nie jest czas na sprzeczki ... tak mysle... Choc wiemy, ze konstruktywna sprzeczka moze byc bardzo pozyteczna... Renta ❤️ szuka.. yeez ❤️ usiluje pomoc.. Pozwolcie, ze sie dolacze... Ja to widze tak Renta: twoj syn was testuje.. ciebie i twojego M. Zauwaz... mial umowe,ze 23 czerwca bedzie mial wszystkie zaliczenia ... a on nie mial ani jednego ... nie to, ze zabraklo mu jednego czy dwoch ... przyszedl termin- a on nie ma nic... Jest to typowym sprawdzaniem granic ... jak daleko moge sie posunac.. Ustalasz z nim: jak nie napiszesz sms-a, ze bedziesz pozno - masz zakaz wstepu do domu przez 24 h... On juz w pierwsza noc nie zawiadamia i przychodzi jak gdyby nigdy nic... pozno. Sprawdzanie granic.. Jak myslisz dlaczego on to robi? Ja mam swoja koncepcje bazujac na twoich wypowiedziach wylacznie ... a to nie do konca musi byc pelna prawda.. W koncu nie opisujemy tutaj wszystkich szczegolow naszego zycia.. Ale ty wiesz wiecej, masz ogromna wiedze i umiejetnosc racjonalnego myslenia, a jednoczesnie nie boisz sie prawdy... Pomysl dlaczego dorosly chlopak nie chce sie wyprowadzic od mamusi... dlaczego ja tak ostro testuje. Geny na pewno graja role.. ale pamietaj, ze twoj SYN NIE JEST TWOIM EKSEM ... nigdy nim nie byl i nie bedzie... I mam nadzieje, ze nigdy mu nie powiedzials w zlosci... jestes jak twoj ojciec... zachowujesz sie jak twoj ojciec. Trzymam za ciebie kciuki... mnie sie wydaje, ze sytuacja szybko sie naprawi u Was. Tak cos czuje... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tydzień temu zmarła mama nie całkiem blondynki. A ja sobie żyję. Trochę nerwowo, ale włączyłam obserwatora. Oczy mi się szeroko otwierają ze zdumienia. Że też ja pewnych rzeczy nie widziałam:D Sama nie jestem, do czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam ciężką noc. Dałyście mi do myślenia. Do tej pory byłam w przekonaniu, ze to geny i już. Ale teraz widzę więcej. I wyszło mi, ze jestem jeszcze gorsza matka, niż moja mama. I jeszcze większe odrzucenie. I jeszcze gorsze konsekwencje. Nie chcę popadać ze skrajności w skrajność. Powodów pewnie było wiele. Efekt: on miał pewnie skłonności do życia obok, i ja odrzuciłam go obok. Bo byłam zajęta.Dziecko jako ofiara mojego współuzależnienia. Tez tak to widzę. Skutek taki, ze popadł w totalna stagnację.I nie jest zdolny do podjęcia żadnych działań. W nocy z nim trochę porozmawiałam. On twierdzi, że sobie radzi. A nie radzi sobie. Pytanie: co z tym zrobić? I. Chcę się trzymać drogi wymagań i wyznaczania granic.To dobra droga. II. Chcę dawać mu wsparcie. Trudna rzecz w tej sytuacji. III. Jak spowodować jego współpracę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta, kochana moja.. Nie zadreczaj sie prosze. Po pierwsze ,to moze byc mimo wszystko wina genow (zaraz Ci napisze dlaczego tak uwazam). Po drugie, jesli nawet popelnilas jakies bledy wychowawcze (a sama wiesz, ze wiekszosc ludzi je popelnia) to musisz sie z tym pogodzic, WYBACZYC sobie, i starac sie te bledy naprawic na tyle na ile jest to mozliwe. Najwieksze problemy z rodzicami mamy wtedy, gdy rodzic nie chce widziec bledow, ktore popelnil w naszym dziecinstwiei i wymaga podziwu i szacunku za praktycznie krzywdy, ktore nam wyrzadzil. Przez to odmawia nam prawa do prawdziwego odczuwania i prawidlowego oceniania emocji, tworzac w nas wewnetrzny konflikt. Jesli rodzic widzi swoje bledy i przeprosi za nie swoje dziecko to rezultat jest na ogol wspanialy. Tak jak rodzic chetnie wybacza swoim dzieciom, tak i dzieci chca wybaczac swoim rodzicom... Szczegolnie gdy bledy dziecinstwa nie sa z tych gleboko patologicznych. Na temat dorastajacych chlopcow: Jesli nastolatek wychowuje sie w tzw. \"normalnym\" domu z jasno wyznaczonymi granicami, to taki chlopak tylko marzy, aby jak najszybciej dorosnac, wyprowadzic sie i usamodzielnic. Szczegolnie tutaj w Stanach. Generalnie jesli ktos po 20 roku zycia mieszka nadal z rodzicami, to jest powodem do zartow wsrod jego rowiesnikow. Ja wiem, ze w Polsce sa inne warunki mieszkaniowe i kulturowe tzw. rodziny wielopokoleniowe sa jeszcze norma. Ale nadal twierdze, ze jesli dorosly syn nie chce sie wyprowadzic i usamodzielnic, choc ma na to warunki, to znaczy, ze cos jest nia tak: - Albo mamusia (lub tatus) dziala w takim ukladzie jako proteza i swiadomie badz nieswiadomie uzaleznia syna od siebie. Powodow takiego uzaleznienia moze byc wiele: strach przed samotnoscia i byciem niepotrzebnym (syndrom pustego gniazda), brak czasu w dziecinstwie na nauczenie dziecka samodzielnosci, poczucie winy, etc... -Albo syn syn wola o pomoc. \"Ja czuje, ze cos jest nie tak ze mna; niby wszystko w porzadku, ale ja widze, ze jestem strasznie inny, widze, ze nic mi nie wychodzi, nawet jak nam najlepsze intencje... niech mi ktos pomoze.\" I ja osobiscie widze, ze u ciebie Rencia jest taka wlasnie sytuacja- syn wola o pomoc. Widze u niego strach, a u ciebie widze strach jeszcze wiekszy niz u niego. Cale zycie zmagalas sie ze swoim odrzuceniem, wiesz jak ono boli. A teraz znalazlas sie w pulapce, bo z jednej strony syn powinien sie usamodzielnic i wyprowadzic, a z drugiej strony oboje ( a szczegolnie ty) odbieracie to jako odrzucenie. Zaraz napisze ci wiecej... jestem potrzebna mojej zabce ponoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta, Ty nie jestes jak twoja matka, a juz na pewno nie jestes od niej gorsza! Ty jestes dobra matka, ktora szuka pomocy dla swojego syna. Jestem przekonana, ze ja znajdziesz. Gdy czytam o twoim synu, to automatycznie kojarzy mi sie ADD. szczegolnie - ADD inattentive type ...oraz - Limbic system hyperactivity. Oczywiscie, dobrze wiesz, ze takie skojarzenia nie musza byc wiazace czy nawet prawdziwe. Proponuje, abys poszukala w necie na temat tych dwoch jednostek i powiedziala co myslisz. Wlasnie w ADD widzialabym ogromna role genow i wyjasnienie wielu jego zachowan. Pamietaj,ze ja nie stawiam zadnej wiazacej diagnozy, nie chce nikogo straszyc ( zreszta tu nie ma sie czego bac), to takie moje skojarzenie... ale kto wie... Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencja 😍 Zgadzam się z Tobą. Ja też tak czuje i widzę. Jego wołanie o pomoc i problem z odrzuceniem. Wczoraj był jak zbity pies, bo zastosowałam to z 24 godzinami. Jak ponownie wrócił po 24 godzinach, to w nocy poszłam do niego i powiedziałam właśnie to, co napisałaś. Dzisiaj z nim rozmawialiśmy. Mamy z mężem odczucie, że to powtórka sprzed roku. Idę na rower. Po powrocie zajrzę do netu i poczytam o ADD. Szukam. Dzięki za pomoc. Jesteście nieocenione. Chcę zrobić wszystko, co możliwe.Nie wykluczam wyjścia z siebie i stanięcia obok. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Kochane Nie wiem nawet czy mój post będzie widniał jako zalogowany ( podpowiedzcie gdzie się logować i wylogować ...) Czytam Was od kilku miesięcy po cichu w ukryciu( przeczytałam cały pierwszy wątek i ten jako drugi tzn obie części ) , boję się , by nie zobaczył co czytam , dlatego to , ze tutaj pisze jest dla mnie wielkim aktem odwagi a może desperacji? Nie łatwo pisać... moze z czasem dam rade opisac moje historie Mam przeogromną prosbe czy któraś z Was mogłaby mi przesłac na maila książkę \" Tokstyczne słowa\" Czytam Was prawie każdego wieczora to mi daje nadzieje ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz 😍 Twojego wpisu nie czytałam wcześniej. Nie chciałam pisać tak intymnie, ale w sumie mam gdzieś to, co ktoś sobie....Odpisze Ci tak. Wczoraj w nocy, gdy syn wrócił poszłam do niego. Przeprosiłam go, przyznałam że sobie nie radzę z tą sytuacją. Że zrobiłam to wbrew sobie i że kosztowało to za dużo i jego i mnie. Że się miotam. I że poprę go we wszystkim, co zrobi. Że kocham i prośbę o wybaczenie itd.I że jestem nienajlepszą matką, ale jedyna jaką ma. I bede się starać i go wspierać. Dzisiaj po południu przedstawił swój plan działania.Że chce studiować i chce walczyć do września. Że ma 2 zaliczenia nie wpisane, że w tym tygodniu postara się załatwić jeszcze 2 ( na 10). Że we wtorek ma pierwszy egzamin. I że w środę zobaczy, co może zrobić w lipcu czy sierpniu.I że we wrześniu będzie walczył do końca. Że w lipcu i sierpniu chce pracować. Że może w miarę dowolnie korygować godziny w zależności od tego, co ze studiami. Przyjęliśmy wszystko. Cały plan. Zaproponowaliśmy pomoc i wsparcie w pełni.Zaproponowaliśmy, by w ten plan wsadził tez jakiś wyjazd, bo musi mieć jakiś dystans i odbicie i odpoczynek. Poprosiliśmy, by rozważył tez wyjazd z nami na kilka dni np. kilkudniowy spływ kajakowy całą rodziną. Bo my tego potrzebujemy.Niespecjalnie był chętny, ale obiecał, że rozważy. Przyznał też, że mu nie wyszło. Napiszę tak jak Ewa, że widzę zalążki refleksji. :D Ale w duszy mam niepokój. Że to za dobrze wygląda. Nie uspokoiłam się. To odpowiedż na Twoje refleksje. Staram się. Staramy się. Co do Oneill. Ja widzę to tak.Na tym forum jest tylko jedna osoba, która mówi, że ma problem z dzieckiem. Ewa. I ma też plan działania, który realizuje. Ona nie przyznała, że to ofiara jej problemu. To ofiara Eksa i ofiara złej metylacji. Może tak jest, nie wiem.Ja czytam jej posty z dużym zaangażowaniem. Podziwiam ją, że jest tak wewnętrznie przekonana do tego, co robi. I konsekwentna. Ja takiego wewnętrznego przekonania nie mam, choć wczoraj w nocy poczułam się jakaś dziwnie uwolniona. skopiowałam jej tekst o synu marnotrawnym i mądrej miłości matki. Ja szukam drogi do mojego dziecka. Oneill żyje ze swoim mężem mimo, że wie, że on krzywdzi jej dzieci. Jej ofiarą współuzależnienia jest pewnie jej najmłodszy syn.Przepraszam Oneill, ale ja i tak to już wcześniej pisałam. Więc nie jest to dobry przykład. Myślę, że każda z nas tutaj ma problem z tym, że ofiarą jej współuzależnienia jest przynajmniej jedno jej dziecko. Ja uwolniłam córkę, to udało mi się zrobić. Ale został syn, który jest ofiara mojego współuzależnienia. Często nie widzimy, albo nie chcemy zobaczyć tego, co jest najbliżej. Robię, co mogę. Po swojemu. Nie musisz tego aprobować. Ale zależy mi na Tobie, bo mnie teraz pomogłaś. Swoimi pytaniami i sugestiami. Były w większości słuszne. Ale teraz nie duś więcej. Daj mi odsapnąć, bo jestem zmęczona. Każdy mój ruch jest ważny, bo dotyczy mojego syna. Nie stać mnie na więcej pomyłek.A moje przeczucia nie są dobre. Jeszcze mnie czeka wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam się właśnie , jak to się stało , że w ciągu kilku lat z pewnej siebie uśmiechniętej niezależnej finansowo , mieszkaniowo i emocjonalnie rozwódki stałam się uzależnioną finansowo , emocjonalnie , bytowo (pracuję u niego :( ) znerwicowaną podszytą strachem zapłakaną kobietą , która ma fundowane prawie co dzień jazdy emocjonalne i czuje się winna wszystkiemu...... na jak głębokie dno opadłam.... Czuję się jak uwięziona w pułapce i tak bardzo zazdroszczę ludziom normalności.......... Łapię się na tym , że nawet jak go nie ma obok , zachowuję się tak jakby on tego sobie życzył - oczywiście wbrew sobie W pracy jak coś spieprzy zwala winę na mnie i a wtedy okropnie się czuję , bo wiem , że to nie z mojej winy.......... Mam dość krzyków , umniejszania , traktowania tak , że cokolwiek robię mówię czy oglądam to jest bee a to co robi on powinno być powodem do zachwytu mam również dość testów że jak wychodzę to idę się ... r...ć - wstyd mi nawet o tym pisać , wstydzę się za niego , że tak mówi nie chcę się wstydzić za kogoś stale się kontroluje co mówię i jak to zostanie odebrane by nie wywołać awantury ........ znoszę fochy.... czy jest dla mnie nadzieja?? moje wnętrze wyje bo ja tak nie chcę żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencja 😍 Podaj mi prosze Twój e-mail, albo napisz na mój z Twoim adresem. Mam wiele pytań. Nie jestem angielskojezyczna. Nie znalazłam wiele, ale widzę pewne podobieństwa. Warto sprawdzić. Dziekuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
zlamane.skrzydla Jezeli wiesz, ze nie chcesz tak zyc, to musisz zaczac dzialac! Moja matka ( bardzo madra kobieta, ktora w zyciu przeszla niejedna tragedie ) mowila mi mniej wiecej tak : Najpierw podejmij decyzje. Zdecyduj sie, czego chcesz. Zdecyduj, czy chcesz z nim dalej zyc? Jesli nie chcesz, to nie gadaj, nie strasz go, nie szantazuj, tylko spakuj sie i wyjdz! Bez gadania! Najlepiej pod jego nieobecnosc! A potem wyrzuc karte z telefonu. Nie bedzie cie kusic, zeby dzwonic. Zmien numer - niech on nie dzwoni! Uwolnisz sie z czasem. Problem wiekszosci z nas polega chyba na tym, ze zatrzymujemy sie na etapie podejmowania decyzji. Jest to czynnosc najtrudniejsza, ale potem juz z gorki. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zlamane skrzydlo ❤️ Witam na topiku. Jesli czytasz nas to wiesz, ze jest szansa... wiele dziewczyn uwolnilo sie z toksycznego zwiazku. Wszystko naprawde zalezy od ciebie i wszystko jest w twoich rekach. Jesli podejmiesz decyzje zeby sie uwolnic od tyrana to sie uwolnisz na pewno. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Kochane 🌼 przyszłam się wyżalić. Chyba stało się coś najgorszego co się mogło stać w obecnej sytuacji. Nie zabezpieczałam się dodatkowo po tabletkach, o których nie wiedziałam, że są odpowiednikiem antybiotyku (skład ten sam). Źle się czuję, podejrzewam, że jestem w ciąży... Rozmowa przez telefon Powiedziałam mu o tym, że się boję Powiedziałam mu o tym, że się denerwuję Powiedziałam mu o tym, że potrzebuję wsparcia cisza... Ja: Mam poczucie, że mnie nie rozumiesz On:To ja już może sobie pójdę Rozłączył się Czuję się jak, jak ostatnia skończona kretynka, która właśnie dostała w twarz po raz kolejny. Nie wiem co mam ze sobą zrobić :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zlamane skrzydla nie mam Toksycznych slow,ale mam cos o umniejszaczach i jak sie z nimi radzic , moze troche pomoze. Wydaje mi sie, ze wazne jest aby sie uniezaleznic, bedzie ci latwiej sie uwolnic. Sama niespecjalnie sobie radze, popelniam mnostwo bledow,wiec nie bede dawala Ci rad. Jest tu jednak mnostwo dziewczyn i jestem pewna, ze potrafia pomoc. Nie musisz sie za niego wstydzic, to jego sprawa co mowi, to o nim swiadczy kim jest. Przytulam mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Złamane skrzydła dasz rade masz szanse taką samą jak my wszystkie nawet nie wiesz ile masz siły🌻 wierzę w Ciebie i wiem ,że na tym etapie bardzo Ci potrzebne wsparcie czytaj ten topik zawsze kiedy tylko jest Ci źle a na pewno je otrzymasz nikt nie przejdzie obojętny obok Ciebie a ja jestem tego najlepszym przykładem myslałam ,że mnie juz nie ma ,że nie mam po co zyć a teraz jest dobrze a mineło 5 miesiecy dopiero zaczynam nowe życie i zaczyna mi sie ono podobać :)) dla Ciebie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam wszystkich🌻 renta - Ewunia mowi otwarcie o problemie z synem, gdyz jej problem z toksycznym mezczyzna sie skonczyl, w kazdym razie idzie ku koncowi; ona moze sie teraz skupic na ratowaniu dziecka, sama juz sie \"podniosla\"; zasada wg ktorej powinnysmy sie kierowac brzmi: zacznij od siebie; Ewa to zrobila, a wiekszosc z nas tkwi w tym \"po same uszy\"; Twoj zwiazek z tego co piszesz mozna nazwac \"poprawnym\", wiec z tejze racji powinnas sie skupic na dziecku, ktore ucierpialo przez lata z tytulu Twojego wspoluzaleznienia; problemy z dziecmi ma kazdy, gdyz dla kazdego slowo \"problem\" ma inne znaczenie; moja przyjaciolka, ktora ma 3 synow problem upatruje w ocenie ponizej 5; ja, jak juz sie zorientowalam, ze \"mozgowcem\" moj syn nie bedzie, to marzylam tylo, zeby nie byl zlodziejem, czy innym bandyta, narkomanem; chcialam zeby byl dobrym, wrazliwym czlowiekiem, praworzadnym i uczciwym; przeszlam z nim nie jedno, zwazywszy na fakt, ze miedzy 11 a 19 rokiem jego zycia wychowywalam go sama; to trudny okres, ale ja wiem, ze gorzej by na tym wyszedl, jakbysmy w tym czasie byli razem z mezem; ja mojego wspoluzaleznienia /obiekt byl daleko/ nie odczulam tak bardzo na co dzien; wtedy w ogole nie zdawalam sobie sprawy, na czym polega moj problem, zrozumialam to dopiero niedawno; w kazdym razie, co chcialam Ci radzic - wiecej uwagi skieruj w strone syna, rozmawiaj z nim, pytaj - nawet jesli on nie jest tym zachwycony; stale mu powtarzaj jaki jest wspanialy, jaka jestes z niego dumna, zapewniaj go o swej milosci; no i przede wszystkim uwierz w niego, zaufaj i niech on o tym wie; pokladane w mlodym czlowieku zaufanie owocuje bardziej niz wszelkie przejawy grozby, czy innej manipulacji; 21 lat - to nie jest jeszcze doroslosc u mezczyzny, o ile ona w ogole sie im \"przytrafi\"; moj syn wyrasta na \"zdrowego egoiste\", co dzis sie chyba zowie - asertywnoscia; i ja sie z tego bardzo ciesze; nie da sobie w kasze dmuchac, nie robiac przy tym krzywdy drugiemu czlowiekowi; trzymaj sie dzielnie; jakos sie wszystko pouklada😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Kasia3000 Jesli Cie to pocieszy... Mialam tak samo. Kiedy martwilam sie, ze jestem w ciazy, to maz odpowiadal tak : "To chyba z jakims murzynem z pracy, bo na pewno nie ze mna!". Zajebiscie sie po tym czujesz, nie? Tak, jakby sie dostalo piescia w twarz! A potem narzekaja, ze nie chcemy z nimi chodzic do lozka!? Mi sie ostatnio chcialo seksu, a ze miedzy nami bylo chwilowo dobrze, to zainicjowalam dziki seks w kuchni... Nastepnego dnia uslyszalam,ze zachowuje sie "jak szmata"... Powiem jedno: choc nie znam Twojej historii, ale po prostu go olej. Nie sypiaj z nim, chocby byl najcudowniejszy! I nawet , jesli jestes w ciazy-nie badz z nim. Nigdy w zyciu! Przypuszczam, ze nie jestes w ciazy, bo ja tez sie panicznie boje, nawet gdy wiem, ze nie jestem. To strach przed jeszcze wiekszym uzaleznieniem i brakiem odwrotu. Ten strach pokazuje nam, ze to nie jest wlasciwy czlowiek! Widzisz, ze nie mozesz na niego liczyc! Ale pamietaj, ze nawet jesli bys byla brzemienna-zyjesz dalej. Twoj swiat sie nie zawali! Nie zalamuj sie! Sciskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez - nie moge sie pogodzic z tym, ze moje samopoczucie, uczucia, nie sa brane pod uwage - ze chce mnie wychowywac( obraza sie na mnie, zebym zrozumiala gdzie popelnilam blad, - ze gdy go ignoruje robi ze mnie wroga . ze mnie rani, ze ciagle mowi, ze mamy sie rozejsc - ze nie moge na niego liczyc Yeez to, ze on szuka wspolczucia u kolegi, rozumiem ale moglby po prostu mowic prawde. - nie moge pogodzic sie z tym, ze jestem teraz ta trzecia, najpierw on, pozniej kumpel , pies a na koncu ja Wychodzi na to, ze nie moge sie pogodzic z tym, ze nie jestem wazna dla mojego meza. Nie wiem, moze to egoistyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casta... dzięki, wzruszyłam się czytając co napisałaś :( modlę się teraz o to, żeby to nie była prawda, mimo że ginekolog ostrzegł żebym była przygotowana na taką ewentualność. Jestem przerażona i nie mogę myśleć o niczym innym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za szybko wyslalam :) Pewnie gdybym popracowala nad tym, aby mnie to nie bolalo to moglabym sie z tym pogodzic. Tylko po co taki zwiazek? On znowu chce rozwodu. To nawet i dobrze, bo ja tez stracilam nadzieje. Ile mozna znosic jego wykrzykiwan, ze teraz to na pewno wezmiemy rozwod. Po kazdej klotni to samo.Kiedys mielismy isc na terapie, zgodzil sie a pozniej sie wycofal. Jestem piata zona. Mam to wszystko na wlasne zyczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasienko kochana - wszystkie Ci mowilysmy, ze rob co chcesz, tylko nie miej z nim dziecka, ani nie daj Boze nie wychodz za maz; wierze, ze nie jestes w ciazy, bardzo sie tego boisz, a strach powoduje roznego rodzaju nieprawidlowosci w funkcjonowaniu naszego organizmu; pamietam, jak po urodzeniu mojego syna przez dobrych kila lat "co miesiac zachodzilam w ciaze"; zdarzylo sie, ze okres spoznial sie nawet miesiac z powodu tego strachu; zreszta, ja i tak wiedzialam, ze nie urodze mu kolejnego dziecka, bez wzgledu na "sposob"; na szczescie nie musialam zrobic niczego zlego; nie posuwam sie dalej, bo jestem przekonana, ze skonczy sie na strachu, ale nauke dla siebie MUSISZ z tego zdarzenia wyciagnac{love]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy ❤️ wiem, że MUSZĘ... nie wiem co zrobię, jeśli będę w ciąży... zachował się jak ostatni gnój :-O dziękuję za wsparcie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Hej Vacancy! Jak tam dzis kolacja? Zjadl "lord"? Czy znowu sie ostala..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc casta! Naprawde mi milo, ze o to zapytalas, mialabym na twarzy usmiech dookola twarzy, zeby nie uszy; u mnie jest dopiero pora obiadowa; ksiaze spi po tym, jak sie ochlal piwska z kumplem, a ja pojechalam do siostry sie poopalac; obiad ugotowany jak sie patrzy, tudziesz ciasto na deser - wlasny wypiek; jalos mu przeszly "humory", teraz juz wszystko smakuje; A Ty kurde, skoro masz taka madra mame, to czego sie jeszcze boisz tego powrotu do Polski? Jedz jak w dym, z taka mama nie zginiesz; a siostre olej, jak Ci dokuczy; to kiedy masz ten lot?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×