Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

W wychowywaniu i nauczaniu najokrutniejszą i najtrwalej niszczącą rzeczą jest destrukcyjny krytycyzm. Niszczy on poczucie własnej wartości, obniża samoocenę, zmniejsza zdolność i efektywność działania, prowadzi do wyrobienia poczucia winy i niezasługiwania, które przenoszą się do dorosłego życia. Krytycyzm rodziców i wychowawców, zwłaszcza we wczesnych latach formowania osobowości, jest źródłem powstawania negatywnych emocji, takich jak zwątpienie, strach, bezsilność, poczucie zagrożenia czy brak akceptacji samego siebie. Tymczasem dzieci rodzą się z potrzebą miłości. Od jakości i ilości uczuć otrzymanych we wczesnym dzieciństwie zależy późniejszy rozwój całej osobowości człowieka. Dzieci potrzebują nieprzerwanego ciągu pochwał, ciepła, zachęcania, uprzejmości i cierpliwości. Wychowanie w poczuciu winy objawia się w wieku dorosłym łatwością obarczania winą i postępowaniem. Często człowiek taki uważa za zupełnie normalne, żeby w trudnej sytuacji koncentrować się na szukaniu winnych (\"Kto to zrobił?\"), a nie na szukaniu roz-wiązaniu. Poczucie winy sprawia, że nie robimy tego, co należy, ciągle kogoś za coś przepraszamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siodemko ❤️ Jak juz wspominałam jestem an etapie \"wielka wyprowadzka\". To zaskakujace dla mnie ze m. pakuje sie juz 7 dni, kazdego wieczora, po powrocie z \"budowy\". Mam juz w pokoju dzieci sporo pudel i .... co dzien wiecej złosci na niego. Złosci, ze on zupelnie ignoruje moje uczucia, nie szanuje mnie, tym swoim dlugim pakowaniem, przychodzeniem tu zeby sie wykapac i cos zjesc (sam sobie szukuje, ale z lodowki zaopatrzanej przeze mnie) :/ Mam złośc i zal do niego, ze on mosci gniazdko, dopeszcza a ja zostaje z balaganem i starymi gratami. Za kilka dni wracaja dzieci i to moja głowa i odpowiedzialnosc aby sie tu po powrocie odnalazly. To mnie stresuje, napina, poczucie odpowiedzialnosci za wszystko. A takus wolny ptak ... Ok. nie uzalam sie, wiem ze sa dziewczyny w gorszej sytuscji, ktore musza same z walizka opuscic dom dla ratowania siebie i dzieci. To nie zmienia faktu ze JA MAM PRAWO do odczuwania i przezywania uczuc jakie sie pojawiaja. I mam potrezbe aby je tu \"wylac\". Wracam do sprzatania i w gruncie rzeczy odkrywania i cieszenia sie swoim (wreszcie to czuje) domkiem. 15 lat mialam poczucie, ze mieszkam u m. To moje zanizone poczucie wartosci :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co za parszywy dzień z paskudną pogodą za oknem i bólem serca :( corobić- być może nie dojrzałam do lektury, a i do tworzenia związku też nie. mam nadzieję, że Wasz weekend będzie bardziej udany 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje bb1. Ja juz nie mam sily, nie mam sily juz nawet tu pisac, nie wiem co sie stanie, cokolwiek to bedzie, niech juz nie boli. Chcialam tylko troche milosci, troche ciepla i czulosci. Chyba na to nie zasluguje. Zycze powodzenia wszystkim Wam, zaslugujecie na to wszystko o czym marzycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slodkie klamstwo - ZASŁUGUJESZ NA MIŁOŚĆ, ciepło, bezpieczeństwo i wszystko czego pragniesz. To że wsystko trzeba zasłużyć i że Ty nie zasługujesz to kłamstwo, które jak myślę ktoś bliski ale toksyczny wsączył jak jad do Twojej samooceny. Bo nie umiał, nie chciał Ci dac tego. Zaopiekować się Tobą jako dorosły odpowidizlny.... to moja fantazja. Ale prosze zastanów się czy tak mogło być, czy był ktoś dysfunkcyjny w twoim najbliższym otoczeniu? przytulam Cie ❤️ Zasługujesz na miłość własną, na miłość Boga ...na tę miłość zasługuje każdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faza alarmowa. Początki i uczenie się radzenia sobie ze wspomnieniami i stłumionymi uczuciami, mogą zmienić twoje życie w istną trąbę powietrzną. Pamiętaj, że jest to tylko etap zdrowienia, a więc nie będzie trwał wiecznie. Skończy się. Odzyskiwanie wspomnień. Wiele ofiar wykasowuje ze świadomości wszystkie wspomnienia dotyczące seksualnych nadużyć w dzieciństwie. Te, którym nie udaje się to w pełni, zwykle wypierają towarzyszące im wtedy uczucia. Odzyskiwanie, kawałek po kawałku, stłumionych wspomnień, to proces powracania pamięci, odczuć i uczuć. Wychodzenie z zaprzeczeń. Ofiary zwykle nie ufają swoim postrzeżeniom. Uwierzenie, że do nadużyć doszło naprawdę, i uświadomienie sobie, jak bardzo Cię one spustoszyły, to jeden z najważniejszych etapów zdrowienia. Otwiera się żal. Przełamywanie milczenia. Większość dorosłych ofiar utrzymywała w tajemnicy swoje wykorzystanie - przynajmniej w dzieciństwie. Opowiedzenie drugiej, przyjaznej ludzkiej istocie o wszystkim, co Ci wyrządzono, stanowi potężną siłę leczącą, zdolną zdjąć z Ciebie wstyd bycia ofiarą. Przekazywanie winy oprawcy. Wykorzystane dzieci żyją z reguły w przekonaniu, że to ich wina. Dorosłe ofiary muszą zatem przenieść z powrotem całą winę tam, gdzie jest jej miejsce: na ramionach oprawcy. Kontakt z dzieckiem wewnętrznym. Aby przeżyć, większość ofiar musiała stracić kontakt ze swoją podatnością na zranienie. Kontaktowanie się z wewnętrznym dzieckiem pomoże Ci znaleźć współczucie dla Ciebie samej, wyzwolić złość na oprawcę (oprawców) oraz zbudować bliskość z innymi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemko...skad to? chcialabym przekopiowac i wkleic na innym forum...czy moge? pozdrawiam Wszystkich ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słodkie kłamstwo :-) zaslugujecie na to wszystko o czym marzycie. Ty też zasługujesz na wszystko o czym marzysz , na bycie i czucie sie kochaną i potrzebną :-) I wcale nie musisz o to prosić ... jeśli postarasz się tylko choc tylko trochę uwierzyć ...stanie się cud , dla samej Ciebie i dla wszystkich nas tutaj....odrobina wiary :-) a stanie się ❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak to będzie , jak juz wyzdrowieje całkiem , to ja stąd odejdę tak normalnie i zwyczajnie?????? ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siódemko 🌻 dzieki za link z tejże stronk, dziesiec cech współuzależnienia: 1. Współuzależnienie jest stymulowane przez jeden lub więcej nałogów. 2. Współuzależniony jest ograniczony i dręczony przez nawyki z pierwotnej rodziny dysfunkcyjnej. 3. Samoocena współuzależnionego (i często jego dojrzałość) jest bardzo niska. 4. Współuzależniony jest pewny, że jego szczęście zależy od innych. 5. Współuzależniony czuje się przesadnie odpowiedzialny za innych. 6. Związek osoby współuzależnionej z partnerem lub inną bliską osoba jest skażony niszczącym brakiem równowagi między zależnością i niezależnością. 7. Współuzależniony jest mistrzem zaprzeczania i wyparcia. 8. Współuzależniony martwi się o rzeczy, których nie jest w stanie zmienić, choć często próbuje to uczynić. 9. Życie współuzależnionego jest naznaczone skrajnościami. 10. Współuzależniony ciągle szuka tego, czego mu brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POCZUCIE NISKIEJ WARTOŚCI Współuzależnieni zwykle: * pochodzą z zaburzonych, tłumiących uczucia jednostki lub dysfunkcyjnych rodzin; * zaprzeczają, jakoby pochodzili z zaburzonych, tłumiących uczucia jednostki lub dysfunkcyjnych rodzin; * obwiniają się za wszystko; * potępiają się za wszystko, w tym za swoje myśli, uczucia, wygląd, działania i zachowania; * oburzają się, złoszczą, zachowują obłudnie i przyjmują obronną postawę, kiedy ktoś wini ich lub krytykuje, czyli robi dokładnie to samo, co oni wobec siebie; * nie przyjmują komplementów i pochwał; * wpadają w przygnębienie z powodu braku komplementów i pochwał (deprywacja emocjonalna); * czują się inni niż reszta świata; * uważają, że nie są wystarczająco dobrzy; * mają wyrzuty sumienia z powodu wydawania na siebie pieniędzy albo robienia czegoś dla rozrywki; * lękają się odrzucenia; * wszystko biorą na siebie; * byli wykorzystywani seksualnie, fizycznie lub emocjonalnie, w dzieciństwie zaniedbywano ich lub czuli się odrzuceni, są ofiarami alkoholizmu bliskich; * czują się ofiarami innych; * wmawiają sobie, że niczego nie potrafią dobrze zrobić; * boją się popełniania błędów; * zastanawiają się, dlaczego trudno jest im podejmować decyzje; * wymagają od siebie perfekcji; * zastanawiają się, dlaczego nigdy nie są zadowoleni z tego, co robią; * biorą na siebie dużo obowiązków; * mają duże poczucie winy; * wstydzą się siebie; * uważają, że ich życie jest niewiele warte; * starają się pomagać innym żyć; * czerpią sztuczne poczucie własnej wartości z pomagania innym; * problemy i niepowodzenia innych napełniają ich poczuciem własnej niskiej wartości; * pragną szczęścia; * uważają, że nigdy nie przydarzy im się nic dobrego; * są przekonani, że nie zasługują na nic dobrego ani na szczęście w życiu; * pragną miłości; * są przekonani, że inni nigdy nie mogliby ich pokochać lub polubić; * starają się udowodnić, że są równie dobrzy jak inni; * godzą się z rolą osób potrzebnym innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wklejam bo jestem jednak porażona trafnością ... Jest mi smutno. Początek jest zawsze w dzieciństwie. itp i td :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Siodemko! 🌻 kurcze, teraz zamiast prace pisac, bede czytac strone.... :) Skrzydla....dobrze kobiety prawia...jak to tak ma byc , ze wszystkie tutaj zaslugujemy na milosc i wszystko co dobre, a Ty jedna nie? co sobie myslisz, ze taka wyjatkowa jestes? :) powiem Ci tak - tak samo, jak my tu wszystkie, TY zaslugujesz na milosc, szczescie i szacunek...na wszystko, co dobre. zaslugujesz. tylko z tego powodu, ze jestes.... nie musisz na milosc zarabiac, nie musisz o nia zebrac.....Milosci we wszechswiecie jest wystarczajaco duzo dla wszystkich....i dla Ciebie tez.... 🌻 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Wam wszystkim.. Jest mi tak zle, ze mimo tego iz wiem, ze tak nie powinno byc to godze sie na takie ponizanie, na traktowanie mnie jak przedmiot, bo moje miejsce to sprzatanie, pranie i gotowanie, bo ja nie moge spotykac sie ze znajomymi, bo wg niego oni sprowadzaja mnie na gorsza droge, jezu ja przez niego odsunelam od siebie tyle bliskich mi osob, on potrafil zmienic moj tok rozumowania i tego co mysle na temat ludzi ktorych kocham. Wiec dlaczego ja mu na to pozwalam? Nie potrafie tego zrozumiec a chyba to jest podstawa.. ja1972 choc to boli to te cechy sa tak dobrze trafione.. To jak bym czytala o sobie punkt w punkt.. Czasem sie zastanawiam czy cokolwiek ma podloze w tym ze moj ojciec jest alkoholikiem a moja mama odeszla od niego gdy ja mialam zaledwie 3 latka? Sama nie wiem. Dobrze, ze jestescie, dobrze ze moge tu o wszystkim powiedziec. Inaczej chyba bym zwariowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencjo, nie unikam psychologów ani terapeutów, mam za sobą wizyty u psychologa - sama i z córką. To było w trakcie roku szkolnego. Nie było tych wizyt jakoś wiele, ale były. Podobnie z anoreksją, poszłam raz, słowa psychiatry otrzeźwiły mnie, poradziłam sobie. Czasem, bardzo rzadko, bywa, że przy masakrycznej ilości kłopotów zapominam o jedzeniu, ale natychmiast jest alarm w mojej głowie. Nie zjadłaś, kobieto! I biorę się za jedzenie. Nie nadrabiam, po prostu normalnie jem. Bo chcę żyć normalnie. Właśnie Ja1972 ważne pytanie, czy ja już wiem czego ja chcę. Chcę określić samą siebie. Chcę wreszcie umieć żyć ze sobą samą. Cieszyć się tym. Patrzę na to, co się stało i wiem, że pozwoliłam na ten powrót, bo nie umiałam ze sobą żyć. Bo nie miałam żadnego pomysłu co ze sobą zrobić. Na razie widzę, że lepiej mi samej. Boże kochany, jaki spokój. Stresy zwykłe, na zasadzie, czy zdążę z pracą, albo bo zawaliłam porządki , bo miałam zmasowany atak dokumentowy w pracy:D Ale nie ma huśtawki emocjonalnej, nie ma obserwowania z niepokojem z której strony dostanę w psychikę. Ja nie użalam się nad sobą, stało się co się stało. Stwierdzam fakt, że sama podjęłam każdą z tych decyzji. Miałam wolny wybór. Teraz też go mam i wybrałam lojalność wobec siebie i dzieci. Właśnie dlatego napisałam , że żądam oficjalnej umowy na pożyczkę i jeśli takową podpiszemy i nie będzie płacił., pójdę z tą umową do sądu i wytoczę proces. To nie jest zemsta, to tylko konsekwencje, jakie każdy powinien ponosić za swoje czyny. Podałam również jego adres zamieszkania innym wierzycielom. Bo nie mam ochoty użerać się z nimi, macie coś do niego, sio. I zamykam drzwi tej bajki. Jestem ja i dzieci. Nie musze nikomu udowadniać, że potrafię być uczciwa, lojalna, oddana, pracowita, zadbana, inteligentna. Ja nic nie muszę. Ja chcę być sobą. I doskonale wiem, że nie moją winą jest, że ten człowiek jest toksyczny, ani tego nie zmienię. Nie chcę i nie muszę akceptować jego chorych zachowań. Ja chcę wyzdrowieć . I tym razem, to jest absolutnie świadoma decyzja. A moi znajomi, przyjaciele:D Ja wiem, że nie odwrócili się ode mnie. Odwrócili się , żeby pokazać mi, że sił już nie mają, że zrobili wszystko , co w ich mocy. Przez pół roku, kiedy byłam sama, pomagali, rozmawiali, podnosili na duchu, kibicowali, tłumaczyli...Ile można? Ja wiem, że są. Zostawili mnie samą, żebym miała szansę pomóc samej sobie, żebym sama podjęła pewne decyzje. Stoją z boku, przyglądają się , co zrobię. To dobra metoda . Wiem, że w każdej chwili, jeśli się odezwę, powiem, że potrzeba mi pomocy, bo np. jestem chora, albo szukam pracy, nikt mnie samej nie zostawi. Oni po prostu oddalili się na pewną odległość, żebym wysłuchała siebie, a nie ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grrr oczywiscie moj wpis wczesniej byl odpowiedzia na wpis slodkiego klamstwa...❤️ ale i tak sie odnosi do wszystkich nas kobiet - zaslugujemy na wszystko, co dobre ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery Umowy.... strasznie mi sie podoba Twoj dlugi wpis....strasznie mi sie podoba, ze stawiasz granice i nie bierzesz na siebie konsekwencji czyjegos postepowania... podoba mi sie, w jaki sposob piszesz o tej przestrzeni do sluchania siebie, do odnalezienia siebie, ktora dali Ci bliscy... (nie chce z siebie robic jakiegos oceniacza i nie tak ma to brzmiec....po prostu dziele sie z Toba tym, ze sie ciesze z Twoich pozytywnych wyborow/mysli...kurcze, znowu sie zaplatuje we wlasne slowa... 4U - ❤️ - po prostu :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4U ❤️ Widzisz siebie w przyszłości? Ja mam swoją wizję - pisałam o tym. I w jej kierunku podążam, nawet jak czasem pobłądzę, stracę ostrość widzenia. Podnoszę się, odszukuję ten punkt i zmierzam tam. Do siebie, wolnej szczęśliwej. Kochającej i szanującej siebie i innych. Zwłaszcza dzieci. Słyszałam to samo co Renata11 i wierzę w to, że zdrowa matka = zdrowe dzieci (te 10r.ż) tak się \"leczy\". Przytulam Cie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W życiu można wyróżnić trzy rodzaje zachowań nieasertywnych: uległe, agresywne, manipulacyjne. Uległość - to empatia i łagodność, ale rezygnacja z siebie. Agresywne - skuteczność i pewność siebie, ale brak szacunku dla potrzeb innych. Manipulacja - czasami skuteczna (do czasu kiedy inni nie zorientują się jakie są nasze ukryte motywy) Charakteryzuje się nieszczerością, brakiem szacunku dla potrzeb innych oraz przedmiotowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd ze strony o współuzależnieniu: \"...nie przeżywanie frustracji i bólu jest przyczyną zaburzeń psychicznych, lecz zakaz przeżywania uczuć, zakaz wyrażania swej indywidualności, bólu i cierpienia. Upadając, dwulatek boleśnie uderza się w kolano. Płynie strumyczek krwi. I łzy po policzku. Komunikat rodzicielski to najczęściej słowa: „no, przecież nic się nie stało, to nie boli, bądź dużym chłopcem, chłopcy nie płaczą”. W gorszych przypadkach jest tak: „przestań się mazgaić, nie bądź babą, co z ciebie za mężczyzna…” a nierzadko rodzic wymierza ze złością karę za „nieuwagę” lub za brudne ręce czy kolana. Otrzymujemy przekaz, że nasze uczucia są nie ważne, mamy ich nie odczuwać, i do tego jeszcze słyszymy w głosie i tonie dużo pogardy, a czasem jesteśmy karani za to, że czujemy.\" Tak w terapi zaczynamy spotkanie od uczuć z jakimi przychodzimy, każde spotkanie i każda się wypowiada. kończymy w ten sam sposób. Czułam od początku, że to ważne, a powyżej mam wytłumaczenie dlaczego. Bo oduczyłam się czuć, rozpoznawać uczucia, nazywać i przeżywać je świadomie. UCZUCIA nie rozum z racjonalizacją. Żyjąc w zgodzie z nimi będę żyła w zgodzie ze sobą. Podejmowanie decyzji w zgodzie z intuicją (czyli sobą) a nie na rozum... Rozumem można się oszukać, samozakłamać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jakąś godzinę temu przyszedł jakby nigdy nic, obrażony, że ja przez telefon rozmawiałam konkretnie, stanowczo i bez ochów. No, nasłuchałam się:D:D:D Jaka jestem zła, jak źle go traktuję, i jeszcze jakieś umowy chcę spisywac! Nie podpisał oczywiście. Ma tydzień czasu na zwrot pieniędzy, w przeciwnym wypadku zgłoszę wyłudzenie. I zrobię to. Nie dam się ani oszukiwać ani okradać - nie dam oszukiwać ani okradać dzieci. To MOJE potomstwo i nawet samemu papieżowi wutoczę proces, jeśli zachce mu się skrzywdzić moje dzieci. Suma sumarum. Wyleciał z domu z hukiem. Wrzeszczał, że pewnie tak mi jest lepiej, bez niego, a ja ze stoickim spokojem , powiedziałam tak - lepiej mi ze sobą samą. I tak już zostanie. Podjęłam decyzję świadomie, mimo jego wykrętów, że na szkoleniu był, że nie mógł zadzwonić, bla bla bla. Mnie się tak nie traktuje. Jestem uczciwą i spokojną kobietą. Mnie sie traktuje z szacunkiem. Moje dzieci to cudowne istoty, które nie zasługują na pojawiającego się i bez słowa znikającego pana, nazywającego się ich ojcem. One zasługują na kogoś, kto będzie wobiec nich uczciwy , kto będzie dla nich opoką, kto murem za nimi stanie. A nie zostawi bez słowa, bo musi się pakować i 5 sekund na telefon nie znajdzie. Podjęłam decyzję i nie ma odwrotu. Teraz już tylko naprzód. Moja wizja siebie kiedyś? Nie wiem. Na razie muszę ją wypracować, rozglądnąć się w sobie, poukładać sobie moje wartości, bo do tej pory ja byłam gdzieś na boku. Jedno wiem, nigdy więcej nie pozwolę na krzywdzenie siebie i dzieci. Moja wizja siebie teraz i w przyszlości to ja i dzieci. W zdrowych relacjach, na stopie rodzicielsko- przyjacielskiej. Moja wizja siebie to moje mieszkanko. I ja spokojna. Nie zastanawiająca się nad faktem, czy jestem dość dobra i za tę dobroć czy ktoś mnie pokocha. Moja wizja siebie, to bezgraniczne ufanie sobie samej...Że jak coś powiem, zrobię, podejmę decyzję, to mur beton.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4U - super sie Ciebie czyta. Zanim doszłam do wizji, okteśliłam swoje wartości. Moim wielkim pragnieniem było podejmowanie decyzji bez cofek i wiecznego zastanawiania się coby było gdyby ... Przerabiałam to i sama doszłam do wniosku, że jeśli nie wiem jaka decyzja mam podjać najlepiej przefiltrować ją przez moje wartości. Przewidujać możliwe konsekwencje sprawdzić na ile efekty będą spójne ze mną. A mówiąc prosto - czy spojrze sobie w oczy i bedę z siebie zadowolana. To minie uwolniło :-) Brawo raz jeszcze! Idę pobiegać :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bb11
Słodkie kłamstwo!!!! Błagam Cię przeczytaj nas dokładnie. Każda z nas przechodziła przez to co Ty!.....PODSTAWA-NIE PODDAWAC SIĘ!...PRAWDA DZIEWCZYNY??? Nie możesz się poddawac...nie teraz. Nikt nie będzie Ci w stanie poomóc, jak Ty sama nie będziesz chciała tej pomocy. Przyznajesz, że on Tobą manipuluje...więc zaprzestań to! Przestań robic z Siebie ofiarę...Jesteś piękną, młodą i mądra kobietą i przekonaj samą Siebie do tych stwierdzeń...uwierz to juz pół sukcesu. Proszę Cię nie rezygnuj tak łatwo! Ciarki mi przeszły po plecach, jak przeczytałam że odeszły Ci chęci do życia... Musisz byc konsekwantna w dążeniu do lepszego losu... Ja równiez miałam doła, jak nie mogłam przez 4 miesiące znaleźc pracy. Nie mogłam pozwolic, żeby dzieci chodziły głodne...(wielki ukłon w strone moich rodziców).Był to dla mnie najtrudniejszy okres...ale nigdy nie pomyslałam o powrocie do męża...wręcz jeszcze bardziej mnie to mobilizowało do podjęcia woli walki! Jestem skorpionicą i nigdy sie nie poddaję. Powtarzałam sobie...dasz sobie radę...gorzej byc nie może, wkrótce tylko będzie lepiej...no...i jest!!!! Nie uwierzysz...uśmiecham się...kiedy robiłaś to ostatnio???? Głowa do góry...walcz, walcz, walcz...na prawdę warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972,trafne słowa. Właśnie , czy ja sobie samej będę mogła spojrzeć w oczy. Ja przez ostatni miesiąc nie mogłam. A dziś wypowiedziałam to, spokojnie. Powiedziałam, że jeśli będę chciała faceta do łóżka, to sobie go spokojnie znajdę i zapewne zajego usługi zapłacę mniej. Że mnie nie da się kupić. Ja nie potrafię żyć jak pani na godziny. Ja potrzebuję stabilizacji. Nawet jeśli będę sama, mam wiedzieć, że jest bezpiecznie i stabilnie, spokojnie, że nie muszę się zastanawiać, gdzie i z kim jest partner, dlaczego się nie odzywa. Ja nie mam ochoty się domyślać, że mówił, że nie mówił, że tak siak, owak. Nie. Jeśli mam być z kimkowliek to mam być przekonana, że nic mi nie grozi. Ani mnie, ani dzieciom..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Czy zrozumienie okrutnego postępowania naszych rodziców może przynieść ulgę w naszym cierpieniu lub w naszych chorobach? Myślę, że może być na odwrót. Jako dzieci wszyscy usiłowaliśmy zrozumieć naszych rodziców i nadal usiłujemy to robić. Niestety, właśnie to współczucie dla nich przeszkadza nam w zrozumieniu naszego własnego cierpienia lub sprawia, że całkowicie je pomijamy, tak, jak robili to niegdyś nasi rodzice…\" TRUDNA WAŻNA LEKTURA Ja już dawno zauważyłam, że przeniosłam na m. uczucia jakie miałam do jca. Także to cholerne tłumaczenie jego. Mój ojciec był niewinny, że mnie krzywdził (pił, zaniedbywał dom, robił burdy, bił mame...), to ja byłam winna bo SIĘ URODZIŁAM! A później to nie m. był krzywdzicielem zdradzając, kłamiąc, nie szanując tylko ja bo nie dość dobrą żoną/gospodynią byłam. I co z tego, że sama to odkryłam? Samym umysłem się tego nie zmieni. Płaczę nad moją skrzywdzoną dziewczynką. Przypomniało mi się jak uczyłam się powstrzymywać płacz. Miałam jakieś 6-7 lat. Śmiali się ze mnie jacyś wójkowie, że ja jestem beksa. To sie nuczyłam zacinać. Póżniej mama mi opowiadała, że nie płakałam jak dostałam (to cholerne przyzwolenie na bicie), czy stałam w kącie, że zawsze byłam harda. Ile i jak wcześnie nauczyłam się tłumić, pacyfikować, wypierać ... Przytulam moja małą dziewczynkę głaszczę i pozwalam jej płakać skoro jest jej smutno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w dzieciństwie też nauczyłam sie nie płakać. Nie wolno było, bo kiedy płakałam, dostawałam jeszcze mocniej. Nauczyłam się szukać metod, by matka nie mogła połamać na mnie kolejnego wieszaka. Siadałam na krześle. Tłukła gdzie popadnie , połamała ileś wieszaków, zanim opracowała metodę na mnie. Potem używała wieszaK\\ków z drutu izolowanego. Już sie nie łamały.Znalazła świetną metodę na zdyskredytowanie mnie, dobicie psychiczne. Wszelkie moje \"przewinienia\" roztrząsane były na forum. A to sąsiedzkim , a to rodzinnym. Byłam już dorosła, pracowałam, studiowałam. Pojechaliśmy do babci na wieś i tam, zebrała wszystkich przy stole, babcie, ciotki, wujków i wyciągnęła moje najintymniejsze sprawy, opowiadała , ze mam chłopaka i zapewne robioę z siebie dziwkę, że zapewne nim sypiam. A ja byłam totalnie niewinna. Nie płakałam, mimo, że bolało mnnie. Bo nawert gdybym sypiała, to moja sprawa. Byłam dorosła i niezależna. Płakałam czasem w ukryciu, żeby ona nie widziała. Potem już nawet przed sobą samą nie płakałam. Po jej śmierci, kiedy spotkałam toksyka, myślałam, że wreszcie znalzałam przystań. Że nie będę więcej nigdy musiała ukrywać łez, pokazywać, że jestem bardzo silną kobietą. Po roku , kiedy byłam w ciąży, a on mnie zostawiał, nie wracał o czasie okłamywał, zdradzał, rozpłakałam się przy nim, rozżaliłam, powiedziałam jak się czuję. Zostałam skatowana psychicznie. Z zimnym wyrazem twarzy, zamknął drzwi i poszedł, nie przejmując się, że właśnie urodziłam, że mam wątpliwości , że nie czuję się bezpiecznie, że płaczę. Od tamtego momentu nigdy więcej przy nim nie płakałam. Dusiłam płacz w sobie, na każdym kroku pokazując, że jestem silna, że dam radę ze wszystkim. Płakałam po cichu, kiedy nikt nie widzial, bo wtedy nikt nie miał szans dopieprzyć mi jeszcze bardziej. Bo kiedy tylko wychodziło, że ja czuję się źle, toksyk dostawał małpiego rozumu i robił dokładnie to, co mnie bolało. Robił to absolutnie świadomie. Nie wiem ile lat nie płakalam tak serdecznie. Ostatnio i owszem, jakieś pół roku temu, po wywaleniu go z domu , ale to był płacz osoby uzależnionej, która nie może obejść się bez swojej używki. To nie był serdeczny płacz nad swoim dzieckiem. Teraz jest tak, że oduczyłam się płakać w ogóle. I nie wiem, jak to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×