Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

yezz...dziękuję Taki czuję w sobie dualizm.... z jednej strony nie chce z mamą kontaktów, bo zawsze mnie zdenerwuje, powie coś co mnie z równowagi wyprowadzi, a z drugiej jak nie dzwonię mam poczucie winy.... że to moja matka i nie powinnam jej tego robić. A ona mnie? Ona może? Tam powyżej to ja... ;) i stronka naprawdę sympatyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem czytam
Dlaczego tak was boli to, ze nie mam nicka na czarno? Pisze ciagle pod jednym nickiem, a wy tak grzmicie, jakbym nie miala prawa tu pisac, bo sie napierw musze "zaczernic". Nikt nie ma takiego pozwolenia, zeby mi na publicznym forum pisac "jakim prawem tu piszesz?". Nie mam pojecia jak dlugo tu bede i nie widze zwiazku miedzy pisaniem na pomaranczowo, a brakiem szacunku do topiku. Co do dunii, to w jej wypowiedzi jest tak wiele niescislosci, ze nie wiadomo co wytknac, o co dopytac. Widziala go kilka razy w zyciu, ale to z nia ma najlepszy kontakt. Przeczytala wczoraj kilka pierwszych stron pierwszej czesci, ale czyta nas od kilku lat. Poruszyla tez problem, o ktorym wczoraj rozmawialysmy,to znaczy do jakiego momentu mozna sie wtracac miedzy relacje rodzice-dzieci. Mysle, ze nie odwazylabym sie powiedziec komus teoretycznie obcemu, albo sie wynosisz od rodzicow, albo idziesz na odwyk.Zwlaszcza, ze to ja do tej rodziny przyszlam. I umowmy sie, ze skoro sie pakowal i zgodzil na ten odwyk, to tu zadnego "zmuszania" nie bylo. Moze cos do niego po prostu dotarlo. Jesli moge cos powiedziec, to uwazam, ze wysylanie pieniedzy problemu nie rozwiaze. Bo skoro bedzie mial utrzymanie za free, to bedzie sie mogl spokojnie oddac swojemu uzaleznieniu. Moze powinien wlasnie na wlasna reke poszukac pracy, zarobic na siebie, poczuc wartosc swojego pieniadza. Nie wiem, tylko sugeruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo twoje poczucie winny jest irracjonalne. to nie ty ranisz, to ty jestes zraniona.Zraniona masz prawo sie bronic np. poprzez separacje odmawiasz sobie prawa do obrony....dlaczego ? a stronka fajna :D http://www.bryk.pl/teksty/studia/pozostałe/psychologia/24103-charakterystyka_mechanizmu_poczucia_winy_jego_przyczyn_i_skutków.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasem czytam :D a moze zamiast szukac co wytknac a co dopytac ...znajdz w sobie spokoj,zrozumienie, empatie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do casty
widze, ze ty jestes uzalezniona od klotni. gdy jest ci potrzebna adrenalina to kazda okazja jest dobra do pyskowki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do..... coraz bardziej mnie zadziwiasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Pora na mnie, zeby sie odezwac. Jesli chodzi o alkoholikow, to tak, to sa chorzy ludzie i trzeba im pomagac, ale do pewnej granicy. Jesli to sa ludzie dorosli i w pelni rozumu, to nic na sile nie mozna zrobic. Ta osoba musi sama zrozumiec, ze ma problem i sama powiedziec: "jestem alkoholikiem i chce sie leczyc". Jesli tego nie powie, to nie ma zadnej pomocy. Bo pomoc musi byc specjalistyczna. To nie jest zadna pomoc takiemu, zeby mu dac pieniadze na mieszkanie czy jedzenie. On zamiast jedzenia kupi sobie butelke. A z mieszkania wczesniej czy pozniej go wyrzuca, bo jak sie ponapija, bedzie robic moze burdy, sprowadzac kolezkow po kielichu i tak to sie skonczy. Do leczenia alkoholika nie wystarcza dobre checi rodziny i ich pomoc finansowa. A po drugie z jakiej racji placic doroslemu szwagrowi? Nie slyszalam o takim czyms jeszcze. Nikt nie ma takiej obligacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współuzależnienie Jak przestać kontrolować życie innych i zacząć troszczyć się o siebie? Jest dużo definicji współuzależnienia, gdyż jest to termin nieznany, żargonowy i dotyczy tylko i wyłącznie uzależnienia. Oto przykłady definicji specjalistycznych: współuzależnienie jest emocjonalnym, psychicznym behawioralnym stanem, który jest wynikiem działania na jednostkę zbioru wprowadzonych w życie przez inne osoby przykrych i uciążliwych reguł, które uniemożliwiają otwarte demonstrowanie uczuć oraz bezpośrednią wymianę poglądów, na temat problemów osobistych i interpersonalnych, jeden z pionierów tej dyscypliny definiuje współuzależnienie jako: "autodestrukcyjne zachowania lub wady charakterystyczne, które upośledzają zdolność inicjowania związków opartych na miłości i zdolności uczestnictwa w nich". Kilka mniej specjalistycznych definicji "Współuzależnienie oznacza, że jestem dozorczynią" "Bycie współuzależnioną znaczy, że jestem żoną, kochanką, matką alkoholika, narkomana. Znaczy to również, że muszę poddać się terapii" Współuzależnienie - znaczy, że tkwię po uszy w problemach alkoholików, narkomanów. Tak więc współuzależniony małżonek (małżonka), dziecko czy kochanek, (kochanka) to jednostka, która wytworzyła pewien sposób radzenia sobie z niezdrowym życiem jako reakcję na nadużywanie przez inną osobę alkoholu, narkotyków lub leków. Najnowsza ogólna definicja współuzależnienia jest taka: Współuzależnioną jest osoba, która pozwala na to, by zachowanie innej osoby oddziaływało na nią ujemnie i która obsesyjnie stara się kontrolować zachowanie oddziaływującej na nią w ten sposób osoby. Tak więc która przytoczonych definicji jest właściwa i po co zatem całe zamieszanie wokół definicji? Właściwie wszystkie definicje są właściwe, bo niektóre z nich opisują przyczynę tego zjawiska, inne jej skutki, niektóre stan ogólny, inne jego objawy, niektóre wzorce zachowań, inne cierpienie. Zamieszanie to wynikło mianowicie z faktu aby uzmysłowić sobie, że bezwzględnie z chwilą podjęcia leczenia - terapii osoby uzależnionej ten sam krok powinna uczynić osoba współuzależniona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Layla****************
słuchajcie nie spotkałam sie jesazcze z tym aby alkoholik czy narkoman , który jest w ciągu sam od siebie powiedział że ,, chce z tym skończyc" tak naprawde nie jest , człowiek w ciągu jest na takiej dordze że nic go nie interesatuje oprocz alkoholu... i żaden alkoholik nie zdaje sobie sprawy , ze ma problem , poniewaz się oszukuje rodzina albo najblizsza osoba jest od tego zeby nim potrzasnac ja moimi rodzicami --- w sumie moją mamą ,, trzasłam" przez 10 lat , 10 lat ciężkich rozmoów , płaczu , aby przestała , wstydu , choc to wcale nie było najgorsze , najgorsze był -- wracanie do domu po szkole , gdy strach przeszywał całe moje ciało --- czy jak wroce to bedzie zyła..? ...czy się nie zapije..? nie zostawi gazu..? pamietam jak biegłam po klatce przepełniona płaczem , strachem...;( i w końcu stało sie... miałam juz 17 lat , weszłam do domu i leżała.. zalana krwią.. mysłałam ze nie zyje wyleciałam na klatke pukałam do drzwi od sasiadów wezwali pogotowie przyjechali żyła- na szczscie --padaczka alkoholowa obiecywała , po wizycie w szpitalu ze pojdzie na odwyk -- nie poszła dopiero jak po 3 latach zaczelam załatqwiac przymusowe leczenie - udało sie posz la , wprawdzie 6 tygodni bniestety po tym czasie - zaczeła z nowu i tak w kółko raz pije , raz nie pije.. Niektorxy nie potrafia sie przyznac wolą życ oszukujac siebie a niektorymi jak się potrząśnie -- to sie udaje;) to naprawde ciężka sprawa to choroba , straszna choroba ..;( i dla rodzin i najbliższych to długa walka;) mimo wszystko powiem Wam że przez pewien czas warto.. może sie uda..? nie warto tracic wiare.. ja juz dałam spokoj poniewaz zrobiłam wszystko co w swojej mocy.. ale pewien terapeuta dał mi dobrą rade: najpierw rozmawiac tłumaczyc , ale ostro i stanowczo pomagac i byc wtedy jesli osoba nie pije , wtedy dawac ciepło , byc z ta osobą.. ale podczas ciągów nie wiem , rzadfko kto daje sobie z tym radę ja mającv 16 lat , robiłam odwyki siedzac przy mojej mamie to straszne jak się patrzy na najbliższa Ci osobe która sie sama niszczy na Twoich oczach najgorsza jest ta bezsilnosc i dziwne rady innych ludzi.. na temat - zamknij ja w domu! phi;( miłegho wieczoru....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc i dziecko jest/staje się współuzależnione,gdzie jedno z rodziców lub dwoje rodziców nadużywało alkoholu.w domu.........hahahahhahahahahahahaha!!!!!!!!!!hahahahaha!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie, to moj/nasz dylemat na ile i jesli to jak pomoc. Zarzucono mi tu w jednym ( dziekuje Wam za to, ze tylko w jednym ) poscie sporo niescislosci. Nie bede na nie odpowiadac gdyz musialabym opowiedziec pol zyciorysu i to nie swojego a szwagra. Nie mam powodow by wymyslac banialuki , bo i po co ? Jesli mi ktos nie wierzy i zarzuca cyganstwa, to nie bede przekonywala. Poki tesciowie zyli szwagier byl na ich utrzymaniu. Nigdy nie musial zaplacic czynszu , kupic chleba czy rolki papieru toaletowego.... Jak wyjechal za granice to role tesciow przejely w duzej mierze kobiety. Czasami potrafil sam wymyslic jakis interes. W Pl byly rozne czasy, tez takie, ze w jednym miescie mozna bylo cos kupic i w innym sprzedac to samo kilkakrotnie drozej. To chyba byly jego najlepsze lata. Tesciowie umierajac zostawili mojemu mezowi dom i i mieszkanie. Szwagier w testamencie zostal pominiety co tlumaczone bylo tym, ze cale zycie go finansowali i nigdy nie potrafil sie z powodu na chorobe obejsc z pieniedzmi. Ja wiem, ze ten testament jest nie wazny. Ale w tym samym testamencie tesciowie prosza nas o zadbanie i troske o szwagra, o to, by nie skonczyl na ulicy. Myslicie, ze to latwo zostawic ? To byli dobrzy, prosci ludzie. Pewnie popelnili nie jeden blad w zyciu ale nie moja sprawa ich oceniac. Moj maz byl bardzo mocno zwiazany z matka a i ja moge smialo powiedziec, ze mialam najlepsza tesciowa swiata. Moze to taka rownowaga, ze skoro mi z matka nie wyszlo to trafila to zycie wynagrodzilo tesciowa ... Naszym problemem jest odleglosc. Choc moze nie jest to problem a nasze wybawienie. My nie potrzebujemy ani tego domu ani mieszkania, ale nie jestesmy w stanie przyjac szwagra do siebie. Mieszkamy w calkiem innym kraju jak szwagier aktualnie przebywa. Dlatego podjelismy decyzje, ze dom sprzedamy, w mieszkaniu bedzie mogl zamieszkac a pieniedze za dom, przeznaczymy na jego zycie. Jestem swiadoma, ze to nie pomoc. W ten sposob go nie uzdrowimy , zreszta nie licze na to, ze kiedykolwiek przestanie pic.... Brakuje mi/nam odwagi by powiedziec, ze nas nie obchodzi. Dziekuje Wam za wszystkie uwagi i spostrzezenia. Dobrze uslyszec czasami odmienne zdanie, spojrzenie kogos z boku, kogos kim nie kieruja zadne emocje czy wiezi rodzinne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ulla :D ❤️ 🌼 😘 🖐️ Kawał lizusa ze mnie, no nie? :O Trójka :) WOW :) nie wiedziałam :) nigdy nie będziesz samotna... I naprawdę jesteś bardzo dzielna! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layla ❤️. Zapewne Eutenia 🌼nie potrzebuje adwokata ;), ale skoro tu juz jestem, to piszę. Zauważ, ze jej post został wysłany dokładnie w tym samym momencie co Twój. I tak sie niefortunnie nałożyło i wyszło Jakby to był komentarz do Twojego. A oczywiście nie był! Zbieg okoliczności! Niebo błękitne 🌼 dziękuję za super stronkę, więcej niz sympatyczna! Same ciekawe rzeczy :) Dunia 🌼 Robisz co możesz w tej trudnej sytuacji. Maju 🌼 odezwij się, co u Ciebie? Dla Wszystkich Idących ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laylo :-) Widzę że i ciebie w życiu spotkało "to" co mnie. Alkoholizm jednego z rodziców. A propo mojego ostatniego postu ,to wiadomo że nie był komentarzem na twoj post do ciebie...ja juz nie potrafie sie czasem opanować,moje reakcje na odkrywanie prawdy są różne...i własnie moj ostatni post to była jakas dziwna reakcja śmiechem ....no juz tego naprawde za wiele ...jak na mnie... bo reakcje moga byc rózne,kiedy przez lata tłumiło sie prawo do płaczu,nawet uciszania siebie aby nie zajęknąć bo mógłby ktos usłyszec i tym mozna by tego kogoś wkurwić... tak wiec tłumione przez lata te wszystkieemocje....no duzo tego było...bardzo duzo.... od dziecka tłumiłam,tłamisiłam nie pozwalałam ujsc normalnie swoim emocjom,róznym,..na zewnątrz....wszystko do wewnątrz, do siebie,..i zbierał sie mały wulkanik ....az sie uzbierał i musiał pęknąć sa reakcje smiechem.są agresywne nawet ,mozna cos rozpierdolic,ten moj post terazto jakis chaos...wyobrazcie sobie ja nawet jako mała dziewczynka wstydziłam sie smiac,przysłaniałam buzie ręką ,.....co mnie kurwa spotkało i za co? psycholodzy mowia , - tak,płakac,płakac,pozwalac sobie płakac,bo płacz oczyszcz-a --dobra, dobra niech oczyszcza ale czy oni sobie zdaja sprawę z tego ze my płaczemy z bólu? bo nie wiem czy komus by sie kurwa chciało płakac tylko tak bo mu sie nie ma nic do roboty tylko kurwa sieidzieci płakac....no ile tego bolu moze byc jeszcze ile ? nikt nie wie, wiec popłacz se kobieto bo cie to oczysci- no to płacze i konca niema i sie niezapowiada......... i chciałoby sie jebnąc czyms w kąt,nic nie mozna,nawet wkurwic dobrze sie nie mozna........no nic nie mozna,,,,,trzeba przyjąć pokornie to co bedzie trzeba jeszcze zniesc.. moja psycholog mowiła mi,wspaniała kobieta,i z powołania,❤️ ze przyjdzie do mnie taki czas,ze bede opłakiwać...moje dziecinstwo -to czego nie miałam,to czego w nim zabrakło.....a ja i płacze i wkurwiona jestem rozumiecie? i zła !! zła bardzo!!!dlaczego az tak musiao sie tac? az tak dłigo to trwało? powiedzcie niektóre prawde...to sie nigdy nie skonczy,wy przeciez niektóre wiecie juz...ze to siie nie konczy...te wszystkie terapie nie mają jakby konca,te rozmwoy,ten płacz ten zal ten bol,piszcie prawdę, te całe etapy dołkow i wychodzenia z dołkow i ciemnych tuneli....tak swiatełko jest zawsze, zawsze, ale kiedy koniec bólu? zalu?takiego żalu głebokiego.....? moje całe ciało od dziecka równiez cierpiało na rowni z emocjami....i kurczyło sie, a bol wpijał się w ciało.i tak pozostawał we mnie......i nie było ujścia......tak raz pamietam .....znowu cos sie na mnie skupiła awantura w domu , miałam chyba 11 -12 lat, to było straszne- wiecznie zwalanie winy na mnie , a nie byłam winna-ale byłam najmłodsza ,pod ręką, zawsze ja ja- i nie wytrzymałam i pieprznełam donicą z jakimis roslinami ....i uciekłam na klatke ,chyab, juz samanie pamietam ....no qurwa,jak ja w takim piekle mogłam życ......dzisiaj jako dorosła sama DECYDUJĘ z KIM CHCĘ byc blisko ,trudno,nie zawsze mozna byc w komplecie rodzinnym..hahhahaha,jak na pieknych zdjęciach - bo sie poprostu normalnie nie da...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozedrgane emocje- ale połaczone z bolem,wykorzystaniem,upodleniem,niesprawiedliwoscią,ZE WYRZĄDZONA NAM WIELKĄ KRZYWDĘ......do dzisiaj płacimy za nia wielką cenę - a ja nie chce wiecej tracić życia, dni,godzin,te stracone JUŻ NIE WRÓCĄ - co moge dla siebie jeszcze zrobić więcej ? kiedy żal w sercu przytłacza i odzywa się -tutaj jestem ,masz mnie,pobądżmy- kiedy odejdzie - kiedy powiem mu -zegnaj smutku,gorzki czarny snie,-zakrada sie jak cień,coraz wiekszy coraz ciemniejszy ... oneill,napisałaś niedawno cos pięknego-ze my nie chcemy widziec piękna życia - uwierz mi,to zdanie zapadło mi bardzo w serce-w umysł-wiesz co sprawiłas dla mnie tym jednym zdaniem? w jednym momencie -zaczełam sobie zadawac to pytanie kilka razy pod rząd- co ja własciwie chcę widziec i czuć ? ....ja tego nie potrafie tak opisac...ale to zdanie zadziałało na mnie jak jeden pstryk i zmiana całkowicie widzenia- no i oczywiscie chwilowa przerwa na zastanowienie się - takie zastanowienie w sobie - co ja własciwie chce widziec - jaki świat? jakie zycie? kjak chcę się czuć? kim jestem juz DZISIAJ? TERAZ? bo tej osoby którą byłam poł roku temu , juz dawno nie ma..nie ma....................................... oneill dla ciebie 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allina
Sorry ale czytając cos takiego musze sie odezwać. Du-nia z jakiej racji wy macie dawać temu darmozjadowi pieniądze? Mieszkanie? Dlaczego testament jest nieważny?' Jeśli Postanowieniem sądu o nabyciu spadku cos się szwagrowi nalezy to owszem trzeba mu to dać, ale z tego co piszesz nie nalezy mu sie nic i wcale się nie dziwię że rodzice nic mu nie zostawili. Rodzice go utrzymywali całe zycie, aż sie wierzyc nie chce. Sama mam 2 synów kocham ich nad zycie ale nie wyobrazam sobie utrzymywac dorosłego człowieka i to jeszcze ręke przykładac do jego picia. Nie powinnas miec żadnych wyrzutów sumienia i nie mysleć co sie z nim stanie bo po prostu on sam sobie takie zycie urządził. Z jakiej racji jeden ma pracować i jeszcze dawac pieniądze komuś prawie obcemu kto całe zycie był PASOŻYTEM!!! To degenerat a wy jeszcze sie nad nim litujecie? Nie do wiary!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Allino - ja mam 32 lata, a moja sytuacja finansowa do niedawna była krytyczna i korzystałam z pomocy, co wyglądało jak utrzymywanie mnie. Allino - szczerze? Twój dogmatyzm jest dla mnie ciemnogrodzki. Wybacz, ale choroba zwana uzależnieniem, lub współuzależnieniem, ma rożne oblicza. Czasem objawia się jako alkoholizm, narkomania, depresja, nieporadność ... setki tego jest. Wszystko rodzaj autoagresji, ucieczka od nazwania imieniem i nazwiskiem naszych prawdziwych oprawców. Po raz kolejny używasz "nigdy" ... aż mnie mierzi jak to czytam. A skąd wiesz co byś robiła, gdyby Twoje dziecko popadło w tarapaty? Co chcesz taką postawą osiągnąć? W Twojej wypowiedzi nie ma faktycznej empatii i zrozumienia. Jest "nie bo nie", "a dlaczego?", "no bo kurwa nie". Rozumiesz powód dla którego Dunia tak postępuje, czy nie? Uwiera mnie w Twoich wypowiedziach dogmatyzm. A jak każdy, przyjmowany bezkrytycznie jest groźny, dla przyjmującego go za własną prawdę i dla najbliższego otoczenia. Cześć Eutenia, chcę Ci tylko powiedzieć, że ból jest istotą życia. Ja odbieram go za błogosławieństwo, bo jestem go świadoma. Wiem skąd się wziął i co z nim robić. Gorzej gdy żyjesz nieświadoma zakopanego w sobie bólu i powielasz mechanicznie, podajesz dalej. Kiedy zrozumiałam, że moja świadomość jest przepustką do lepszego życia, zaakceptowałam ból - fakt bycia niechcianą, niekochaną, nieodpowiedzialnie sprowadzoną na świat w charakterze zapchaj dziury. Lepikiem i zadośćuczynieniem cudzych błędów, wypełnieniem pustki. Yezz - sądzę, że ja nie szukam landrynek i płatków róż. Myślę, że wszystkie tutaj 'wytresowane' przez życie, przychodzimy z agresją wyuczoną lub autentyczną. Pora się otrząsnąć i zrobić pierwszy krok ku zrozumieniu siebie - że choć świat dookoła mnie działa tak właśnie, generując konflikt za konfliktem, ja mogę w nim brać nawet udział, ale nie reagując wyuczoną lub co gorsza odczuwaną agresją. Tu nie chodzi o przypudrowane dialogi. Tu chodzi o świadomość tego skąd się bierze i jaki ma charakter nasza złość, żal, agresja. Mnie wczoraj znów okłamano. Ale nie myślę z tego powodu się załamywać. Kłamią ludzie, którzy nie mają szacunku do samych siebie. Kłamią Ci co się boją i dla nich wystarczającą męką będzie życie w fałszu. Istotny konflikt jest na krawędzi mojego 'ja' i 'świata', który pełen jest takich delikwentów. I to jest przedmiot pracy i rozważań. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allina
Nie mam pojęcia co to jest dogmatyzm. mam prawo tu pisac co mi sie podoba i juz nie raz na tym forum na mnie najeżdżano. Jesli mnie drażnią takie osoby - pasożyty żerujące na innych to mam do tego prawo. Przyznaję sie że zawsze na 1 miejscu stawiam siebie i jest mi z tym dobrze w zyciu. Gdybym miała duzo pieniędzy na pewno pomagałaby ale tym potrzebujacym i skrzywdzonym przez los a nie degeneratom. Ja takich dylematów bym nie miała i dziwie sie że ktoś może miec takie myslenie. Jesli wg ciebie jest w porządku żerować całe życie na własnych rodzicach staczac sie na własne życzenie i potem mieć jeszcze czelność brak kase od dalszej rodziny to twoja sprawa - dla mnie taki człowiek to dno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allina
Co do dzieci - oczywiście że dziecku zawsze sie pomoże w miare mozliwości ale wybacz utrzymywanie dorosłego syna alkoholika to nie jest normalna sytuacja. Moi rodzice tez bardzo mi pomogli finansowo bo wczesnie owdowiałam i zostałam z malutkimi dziećmi, dzięki nim mam mieszkanie, ale ja tego nie zmarnowałam, od wie, lat pracuję. Poza tym rodzice nigdy mnie nie utrzymywali odkąd dorosłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Allina Nie zgadzam się z Tobą. Z jakiegoś powodu bardzo mocno akcentujesz swoje VETO. Powodu się domyślam, ale obejdę go milczeniem. Bo ja faktycznie stawiam na siebie, Ty zaś pozornie. Zaś nie życzę sobie żebyś mnie nazywała degeneratem. Kropka. Troszkę kultury. Poza Tym droga Allino, oburzająca jest taka postawa w ustach kobiety, która wie co to cierpienie. Poza tym, jeszcze bardziej oburzające jest to, że ta sama kobieta korzysta z internetu w XXI wieku i nie poczyta o alkoholizmie o narkomanii. Nie tacy byli i są i pomagają ludziom z problemami. Zastanowiłabym się troszeczkę nad tymi argumentami ' nie bo nie ' - w włściwie że tak zapytam, dlaczego nie? może wyłuszczysz prawdziwe swoje powody, a nie te 'dogmatyczne'. Allina - 'najeżdżają' to Tatarzy kilka wieków wstecz na Persów. Na tym topiku zwraca Ci się uwagę. Ja ją zwracam bardzo osobiście, choć z dystansu, bo rzadko bywam. Skoro nie jestem pierwsza, to może należałoby się wreszcie nad sobą zastanowić? Nie broń swojego prawa tylko pozornie. Im bardziej krzyczysz że masz do prawa prawo, tym większe osobiście mam podstawy sądzić, że właściwie wcale sobie go nie dajesz. No, to tyle, g woli wyjaśnień. Idę toczyć moją wojenkę ;-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć 6 rano bezssena 🖐️ ...chcę Ci tylko powiedzieć, że ból jest istotą życia. Ja odbieram go za błogosławieństwo, bo jestem go świadoma. No wiesz...ja też o tym wiem i to juz od bardzo dawna...że ból nam towarzyszy juz od narodzin. A zobaczymy jak się tak naprawdę "pootwierasz na siebie i krzywdy" i rany ... to ciekawa jestem czy ból jaki wtedy poczujesz ...który bedzie sie z ciebie wydostawał,ulatniał a nie bedziesz miała dostatecznie dosc siły by ten etap przetrwać,spadanie w przepaść gdzie nie ma dna i konca i prosisz zeby juz sie to skonczyło ale nie ma ratunku i lecisz lecisz w dół .... czy też wtedy tak łatwo nazwiesz i uznasz to- błogosławieństwem ? ? zobaczymy... Obyś nigdy takiego "błogosławieństwa" nie musiała doświadczać 🌼 Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenio ... skomentuję Twoja wypowiedź pełnym uznania milczeniem czym jest dno, bezkres bólu ... wiem dlatego nazywam tamten czas błogosławieństwem, ale rozumiem Twoją reakcję. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allina
Degeratem nazwałam tego alkoholkika a nie ciebie bezsenna, czytaj ze zrozumieniem. Nikogo bezposrednio tu nie obraziłam. Wyrażam tu swoje zdanie, swoją opinię. Widzę że jak ktos ma odmienne zdanie to już jest beee... Większośc z was lituje się nad takimi typami, pomaga i co z tego macie? Lata udręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo od dna,jest możliwe -odbić się -to też wiem - bo odbiłam się - i wypłynęłam na wierzch - ale spadanie kurewsko długo trwało - ile jeszcze takich - katharsis - będę musiała doznawać,przeżywać,czuć? A co z tymi którzy od dna się nie odbili? którzy polegli - ci którzy się nie wydostali ? którym się nie udało ? bo mieli zbyt mało siły ? bo umarła nadzieja ? bo nie zobaczyli tego upragnionego światełka w tunelu ? no niech sobie pocierpią -przecież to czyste błogosławieństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tych dyskutyjących1
i znowu sie kłócicie. o co? o jakąś sytuację która was nie dotyczy. aalina jesteś egoistką myslącą tylko o sobie ciekawe że nie miałaś skrupułów biorąc od rodziców kasę. tobie nalezy sie wszystko ale z siebie juz nic nie dasz, znam takie kobiety u faceta tez pewnie głównie lecisz na kasę. bezsenna6 kazdy ma tu prawo wygłaszać swoje zdanie wiec nie wiem skąd w tobie taki brak tolerancji. du-nia widzisz jaką burzę wywołałaś swoim postem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenia, a pomyśl o bólu może tak jak Ci się to spodobało u Oneill. Kiedy popatrzysz na to co Cię spotyka jako bezcenne źródło wiedzy o sobie, źródło siły - może dostrzeżesz w tym konieczność, która może być błogosławieństwem. To nie chodzi o ołtarz, ani uświęcanie tego co nas spotykało. Chodzi o 'wyjście z siebie, stanięcie obok', uśmiech i spojrzenie na siebie z dumą. Rozumiem gorycz, złość i brak zrozumienia. Pozdrawiam. Allina - brak zrozumienia między nami wynika nie z tego co zawarte jest w słowach na tym topiku. Teraz już muszę naprawdę zmykać. PA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×