Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

no to się rozbawiłam...sobą...był u mnie w biurze jakiś facet, od razu wpadł mi w oko...i za chwilę pomyślałam, że na pewno zaburzony, bo kogóż innego mogłabym wyłowić w tłumie:):):):):) A tak sobie napisałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taaak dobre określenie - \"kipiał testosteronem\" :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D U C I E K A M Y!!!! I dajemy sobie po łapkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak super że sie spotykacie (; życzę dobrej zabawy i owocnych czarów .Oneil wspieram cię z całej siły w twoich postanowieniach ,jesteś taka odważna ,powodzenia kochana.Czytam co piszecie przeważnie wtedy gdy jestem w domu sama .I tak strona po stronoe otwieram w swojej głowie następne rozdziały ze swojego życia .Mało tego ja zaczynam rozumieć to co się ze mną działo .Wiem na pewno zamykałam sobie wszystkie drzwi ,do szczęścia do dobrobytu .Pogrążyłam się w biedzie i nieszczęściu ,nie widziałam rozwiązań ,a były .Boże jaka byłam nie samodzielna ,chociaż myślałam inaczej o sobie .Zniewolona totalnie .Jestem z nim ale głowę mam wolną od niego ,nie jest mi wstanie namieszać bo już jestem świadoma i nie dam mu siebie na tacy .Pracuje nad soba i myślę o sobie nic w kontekście o nas ,bo nas nie ma .Jestem ja i on dwoje odrębnych istot i mamy różne potrzeby .A ja nie mam potrzeby by go mieć .Nie potrafię nic nikomu radzić ,ale pisze o sobie może któraś czuje podobnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Niebo sprawdź maila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iduś, oneill, dla wszystkich dziewczyn 👄 i dzięki. Tak, odebrałam słowa do siebie i kosztuje mnie to teraz dwa dni podnoszenia się z kolan. Ale nie tylko słowa. Czyny. Ex bez mojej wiedzy odebrał córkę ze szkoły i wziął ją pierwszy raz od niepamiętnych czasów do sklepu. Zakupił jej rolki. Wrócili do domu, ucałował syna i walnął drzwiami. Kiedy wróciłam z pracy zastałam małego na podłodze, płaczącego w niebogłosy. Zanosił się i nie był w stanie wydukać niczego poza \"Dzie jeśt tataaaa\". Wskazywał trzęsącą się rączką na rolki córki, płynęły łzy i powtarzał pytanie: \"Kukusia? Kukusia? Moje?\". Masakra. Uspokajałam go dwie godziny. Mały co chwilę podchodził , zaglądał w oczy i pytał :\"Kuchaś mnie? Kuchaś Kukusia?\" Dobiło mnie to strasznie. Reakcja córki, ściągnęła z nogi jedną rolkę i dała małemu, potem drugą, żeby trochę sobie pojeździł. Ja już wiem, że ten człowiek jest psychopatą. Zdrowa osobowość nie postępuje w ten sposób. Nie chodzi o dawanie po równo. Jestem w stanie zrozumieć, że mało kogo stać na dwie pary rolek. To przynoszę głupiego resoraka, bo doskonale wie, że syn jest maniakiem samochodowym. I zapewne stać jest każdego na poświęcenie czasu obojgu dzieciom. Każdego zdrowego człowieka. Piszę to, by ostrzec wszystkie wahające się dziewczyny, te, które jeszcze z psychopatami nie mają dzieci. Potem serce krwawi podwójnie. Podwójnie trzeba uczyć się miłości do siebie, i jeszcze trzeba uczyć tego dzieci. Ja muszę wytłumaczyć trzylatkowi, że bez względu na to, co robi ojciec, to trzyletnie pisklę jest ważne, cudowne. Muszę nauczyć siedmiolatkę, że bez względu na to, czy ojciec pojawia się raz na miesiąc, czy dwa, ona jest i tak cudowna i wspaniała. A widzę, że mają problemy z akceptacją siebie, z uwierzeniem, że nie są niczemu winni. Dziewczyny, nie róbcie sobie takiego piekła na ziemi, bo patrzeć na krzywdę dzieci, doznawaną od najważniejszego dla nich człowieka, to jest katorga...bezsilność czasem i głucha rozpacz. Ja się z tego staram podnosić, podnosić moje dzieci. Każdego dnia uczyć siebie i maluchy, że jesteśmy ważni, mimo, że ktoś inny nas nie chce, nie docenia. Rodzi się we mnie taki bunt, że on prezenty zakupuje, i te prezenty stanowią przekupstwo, on po prostu przekupuje, knebluje usta dzieciom. To taka wstrętna manipulacja. Boję się, że dzieci na to polecą. Że ja będę tą złą mamą, wymagającą, on cukierkowym od święta tatusiem. Boję się, mimo, że z obserwacji, na logikę wiem, że takie działanie ma krótkie nogi. W końcu dzieci rosną, oceniają i dociera do nich, że prawdziwy przyjaciel, to nie ten, co przynosi prezenty, a w ważnych chwilach go nie ma. Prawdziwy przyjaciel, to własnie ten, który daje podporę, który jest kiedy trzeba, i kiedy wymaga kiedy trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
Paolka, tez myslalam o tobie ostanie ze dawno cie nie slyszalam dobrze ze jestes trzymaj sie cieplutko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
Byłam na ustawieniach dziwne to wszystko muszę to rozkminic w sobie. Cztery umowy ja tez tak mam tzn myslę w ten sposob o dzieciach i ich relacjach z m gdzieś to już pisałam, on tatuś niedzielny kochany prezentowy spełniający marzeniam rzadko widziany, tajemniczy - a ja ta co wymaga. i też tak myslę że dzieci dojrzeją i zrozumieją. zanim wykopałam m rozmawiałam z córcią jak ona to widzi i wiecie jak mi szczęka opadla: ona rozpłakała się i powiedziala że chce miec tatę i mame tylko żebyśmy sie nie kłócili, potem powiedziała że ona nie chce mieszkac ani ze mna ani z nim tylko u babci - oj zabolało moje ego ale dalo mi to wiele do myślenia, nie raz słyszałam od niej że ciągle coś od niej chcę a ona to nic powiedziec nie może i takie tam, w każdym razie zaczęlam bacznie zwracać uwage na to co do niej mówię i słuchac jej tak aby czegos nie przegapić. wiem że narodziny siostry i kłótnie z m no i ja dalismy jej przez ten rok w kość dlatego dla niej to zrobiłam i to ona była moim priorytetem przy podejmowaniu decyzji, czasami zachwyca mnie to dziecko swoja mądrościa i często czuje wstyd że dziecko jest mądrzejsze ode mnie, dzieci naprawde dużo wiedza i czują i sa naszym drogowskazem który często lekcewazymy ..... a poza tym w ostatnich tygodniach przed rozstaniem przyjęla rolę mediatora między nami jak tylko rozmawialiśmy wpadała stawała między nami i czekala jak to sie potoczy. każd wyjście do przedszkola poprzedzone pytaniem: nie będziecie się k\łócić?, każde zaproszenie od kogoś: nie musze być w domu i pilnowac aby rodzice się nie kłócili, wpadała w histerię i spazmy. jak dowiedziała sie że m sie wyprowadził (ja go wywalilam ale ona o tym nie wie) jedyne co widziałam to ulge - doslownie uleciało powietrze z balonika i zaczęla układać zabawki na pustych półkach ale juz po południu dzwoniła do niego. dzieci zrozumieja i szybciej przywykna do sytuacji niz nam sie wydaje. aczkolwiek trzeba byc bacznym aby czegos nie przeoczyć, ja jeszcze poczekam ale tez wybieram sie z nia do psychologa. 6 lat gehenny no 7 bo ciąża tez to dla 15 kg i 116 cm wzrostu o wiele za dużo ... a pisze to bo dzis znów bylam głupia i przez moment głupi serial był dla mnie ważniejszy niż ona buuuu trzeba sie pilnować .... ale i tak sie kocham jestem tylko człowiekiem ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
Dziękuję za uwagi o ustawieniach, pociąga mnie ten temat, ale może lepiej odłożę to w czasie... >jizabella, bierzesz w tym udział, będę zainteresowana, jeśli zechcesz podzielić się wrażeniami :-) To co piszecie o dzieciach jest wzruszające, sama mam takiego szkraba, który na cycusiu mi wisi i chcę przede wszystkim jego dobra, jego spokojnej przyszłości! Uważam, że przyjście dziecka na świat to dobry moment, aby zacząć kochać SIEBIE... przecież pozwalamy, żeby NASZE serce wędrowało dalej po świecie. I właśnie chyba niedalej jak dzisiaj usłyszałam w telewizji, że matka przede wszystkim musi zadbać o siebie tak jak podczas instrukcji awaryjnej w samolocie - matka zakłada pierwsza maskę tlenową, potem dopiero podaje maskę dziecku ... aby móc się nim dobrze opiekować. I to wezmę sobie do serca, bo mój synek jest jeszcze malutki, jeszcze dużo mogę dla siebie, a przez to dla niego zrobić i oby nie zabrakło mi tlenu ... ;-0 Jeszcze przypomina mi się coś, co przeczytałam w artykule o ustawieniach rodzinnych: to, czego nie dostaliśmy od rodziców oddajmy swoim dzieciom ... takie oczywiste :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
to były ustawienia indywidualne tylko z terapeutą - myśle że opiszę ale jeszcze nie dzisiaj bo nie wiedziałabym co powiedzieć chcesz to pytaj na e mail tortilla jak coś konkretnego cię interesuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewuniu,ciagle robie mu awantury,wyrzucam mu to ze mnie zdradzil w chamski sposob,co sobie to przypomne ,a czesto sie to zdarza to wybucha awantura,nie zebym ja byla swieta,ale,ale ja przynajmniej cholera sie z tym krylam. Najrozsadniejszym byloby zazyc cytotec i po kilku godzinach miec problem z glowy...ale niezupelnie,za kilka dni mija 4 rocznica smierci mojej coreczki,ktora urodzila sie martwa,w 8mcu.miala niewielka wade rozwojowa,do skorygowania,niestety nie doczekala operacji,pomimo naszej walki i wysilku specjalistow z CZMP w Lodzi. Pamietajac tamten czas ,nie potrafie podjac decyzji o likwidacji tego zycia.Ciesze sie ze bede samotna mama,ale boje sie ze kolejny raz sie wyprowadze,i kolejny raz on bedzie wystawal pod drzwiami,jojczal,blagal,nachodzil...to tak jakbys narkomanowi,pozostawionemu samemu sobie,podawala i pokazywala pod oknem narkotyk,wytrzyma jedno kuszenie,drugie...a trzeciego juz nie ,wpusci dealera i zaladuje w kanal,majac swiadomosc ze niszczy sam siebie.Jednoczesnie nie potrafie zapomniec zdrady,jak niczego innego,poniewierka,wyzwiska,bicie,gnojenie-to splywa jak po kaczce,natomiast nie zdrada.Wlasnie mu wywrzeszczalam,ze teraz to ja go zdradze i to w taki sposob zeby wszyscy wokolo wiedzieli i zeby smiali mu sie w pysk jak mi brzuch urosnie,zeby go jeszcze bardziej upokorzyc,tak jak on mnie.moze i to bedzie sposob,bo ze wstydu moze wreszcie bedzie sie trzymal z daleka odemnie.Zal mi moich rodzicow-lekarzy,dla nich to straszny cios,ze ich jedyna corka tkwi w takim go.nie,ze tak prymitywny idiota ma taka wladze nademna. A ja sie zachowuje jak alkoholik,ktory oszukuje najblizszych i chowa butelke w bielizniarce.Dziekuje,ze moge tu napisac,moi znajomi sie odemnie w ostatnich dniach odsuneli,maja juz dosc takiej paranoi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idziecie dziewczyny jak burza już 103 strona :):) jizabella.....jednak jak się okazuje źle zrozumiałam Twój wpis sprzed kilku dni przepraszam ,wycofuję oczywiście pytania które wtedy zadałam,ale może przydadzą się one innym kobietą które myślą,że robią coś dla dobra dzieci. Ewo..:)Napisałaś \"trzeba określić niebezpieczeństwo to pierwotne,prowokujące w nas strach\" Późnym wieczorem wyszłam z domu na kilku minutowy spacer i ciągle zadawałam sobie pytanie czego się boję? Czułam tylko ten strach fizycznie,ale była tylko pustka w żaden sposób nie potrafię odpowiedzieć na pytanie czego się boję....... Z wojowniczki:) stałam się zalęknioną dziewczynką,która coraz bardziej pozwala się wbijać w wyrzuty sumienia i poczucie winy, do tego wszystkiego robię to sama sobie............. Wczoraj wieczorem dostałam potwornego napadu paniki,ostatnio tak spanikowałam przed maturą.......totalnie straciłam grunt pod nogami wypowiadałam słowa do M a kiedy je słyszałam dziwiłam się tylko,że to powiedziałam.........potem zastanawiałam się tylko kim ja jestem tak naprawdę? Dziękuję Ci za słowa na temat pracy z psychologiem,teraz dopiero zrozumiałam dlaczego Ona tak kluczyła a ja wyszłam w gabinetu rozczarowana.... A moje stwierdzenie nie jestem winna zaciera się coraz bardziej pod wyrzutami typu \"mogłam coś jeszcze zrobić\" a więc ponoszę winę niewykorzystania możliwych szans...............ale tu znowu widać to o czym pisałaś,że dawanie kolejnych szan oznacza chorobę,a ja widzę jak bardzo jestem chora......... Poa.......:)dlaczego ja to znoszę........właśnie. Przez wiele lat ja nawet nie wiedziałam i nie zdawałam sobie sprawy z tego,że to czego doświadczam jest przemocą psychiczną,ponadto to jak to wariactwo na mnie spadło w ciągu kilku dni niespodziewanie i spowodowało w moim życiu prawdziwe trzęsienie ziemi,ja byłam w szoku...........dzisiaj tak to widzę..............jedyne czego pragnęłam to tylko spokój i żeby już nie słyszeć tych wszystkich jego chorych pomysłów,jak sobie przypomnę co ja rozbiłam jak bardzo chciałam żeby mi wierzył i ja wtedy tylko to udowadniałam,że jestem godna miłości,przysyłane do domu anonimy z groźbami,głuche telefony to wszystko spowodowało to,że bałam się wychodzić gdziekolwiek,bo ciągle czułam się śledzona i kontrolowana a oczy dookoła głowy żeby móc wypatrzyć tego typa który mi to robił. I po co ja tak daleko szukałam??? Dowodów nie mam ale wiem że to M w porozumieniu z kolejnych chorym człowiekiem uknuli taki chory plan a wszystko po to żeby spowodować we mnie strach,bo jak się będę bała to nigdzie nie odejdę i wrócę pod skrzydła troskliwego i kochającego M który w przypływie swojej nadludzkiej \"miłości\" wybaczał mi moje zdrady..................a kiedy w końcu \" wyszalał \"się przez kilka miesięcy na mnie czyniąc z mojego życia piekło i kiedy w końcu przestał gadać i truć ciągle o tych zdradach ja uznawałam,że wszystko wróciło do normy,że można jeszcze raz ,w końcu dobro rodziny jest ważniejsze. Do czego zmierzam Poa,ja nie byłam świadoma,dopiero jakieś 1,5 roku temu kiedy wyszedł z domu do pracy ja zaczęłam rozumieć i dopiero wtedy sobie odpuściłam poczucie winy ,zrozumiałam. Potem wszystko zaczęło toczyć się samo od tej pierwszej prawdziwej i świadomej myśli.............teraz kiedy wiem nie mogę pozwolić ,nie mogę znieść tych zachowań wobec mnie i dzieci i stawiam się i odcinam i czasami przybieram pozę wojowniczki.............:) Ale nadal nie rozumiem dlaczego ja nie idę założyć sprawy o znęcanie,dlaczego nie jestem w stanie pójść i dlaczego pozwalam i mało tego jeszcze poniżam samą siebie. Dlaczego ja to robię??? I nie znajduję odpowiedzi. A ja wiem,że każdy dzień zwłoki jest z krzywdą dla mnie,bo on się uczy,i on się nie będzie zastanawiał \"wypada ,nie wypada,szkoda ,nie szkoda\" a ja obudzę się \" z ręką w nocniku pełnego gówna\" I wiem i nadal nic. Nadal popadam w stany o których Wy tu piszecie,pomimo,że mnie z tym człowiekiem już niewiele łączy poza wspólnym dachem i dziećmi. Wczoraj powiedział mi,że się wyprowadza,za dwa tygodnie,nie wiem,czy to prawda czy nie nie mam pojęcia,przecież to jedna głupota,kto to widział słuchać człowieka który pieprzy same farmazony..........i wszystko wiem i nadal nic nie robię i taka jestem już zła na siebie za tą bezsilność,niemoc działania. Bycie z tym toksykiem kilka miesięcy pod jednym dachem zaburzyły całą moją osobowość i wchodzę w utarte niegdyś ścieżki. Sorki Dziewczyny,nie wiem czy całej strony już nie zapisałam tymi wywodami....................jak ja sama siebie nie kopnę w tyłek by się ruszyć to może być niedobrze,na co ja czekam? Spokojnej nocy życzę i słodkich senków:)🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem na biezaco z czytaniem, aczkolwiek mam problem z pisaniem; jakis zal, nie wiem jaki?, do kogo? - rowniez nie wiadomo; Niebo... - jedno nakrycie extra - bede obecna duchem! - przytulam😍 Wierna... - absolutnie Ci do twarzy w tej czerni:) prosze, zebys napisala do mnie na maila, bo swego adresu niestety nie podalas; Oneill - Ty mnie najbardziej zadziwiasz; pozdro; yezz - zdrowka ❤️ Jak najmniej feralnego piatku trzynastego; Dziekuje, ze jestescie❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy, zgodnie zmoim nowym dla mnie sposobem myślenia - piatek 13 nie będzie żaden feralny, tylko fajny, przyjemna głupawka nadal trwa. Głupawka bez używek i to cieszy:) Aniaania - wierzę, że podejmiesz najrozsądniejsza decyzję na jaką CIebie stać. Nie bierz pod uwagę w tej decyzji niczyich rad...patrz głownie na siebie i siebie słuchaj. Uściski serdeczne🌻 Ewa🌻 oneill cztery umowy🌻 wierna czytelniczka 🌻 cholipa🌻 paolka🌻 niebo🌻 ja🌻 yeez🌻 uciekajacy aniol🌻 i kaaażda kolejna Kobietka o której zapomniałam 🌻 duszek - Tobei kwiatka nie, tylko pozdrowienia Niebo telepatycznie będę z Wami słuchając jutro ramu:):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa, co do wspomniania czaru, to od trzech dni przypominamy sobei z przyjaciółką nasze wygłupy z czasów studiów i świetnie się tymi wspomnieniami bawimy. Ile ja bym teraz rzeczy nie zrobiła, kóre zbroiłam wtedy....buuuuuhahahahahhahahaa :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić...🌻 Jak pisałam o ramie od razu pomyślałam o Tobie :D Ja dzisiaj mam wolny dzień, słońce cudne, aż żyć się chce... Jakas taka energia w człowieka wstępuje i skrzydła u ramion rosną. Cieszę się życiem, cieszę się sobą, jest mi dobrze bardzo samej...tak jak jest.Nigdy bym nie przewidziała, że coś takiego napiszę, hehe Zmiany. Lece na zakupy. Miłego dnia Kochanie i żadnego feralnego...tylko pieknego dnia rzopoczynającego weekend...no prawie ;P Buziol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna: \"Ewo.. Napisałaś \"trzeba określić niebezpieczeństwo to pierwotne,prowokujące w nas strach\" Późnym wieczorem wyszłam z domu na kilku minutowy spacer i ciągle zadawałam sobie pytanie czego się boję? Czułam tylko ten strach fizycznie,ale była tylko pustka w żaden sposób nie potrafię odpowiedzieć na pytanie czego się boję.......\" Moge sie pod tym podpisac. Strach jaki odczuwam odkad pamietam - i nigdy (nawet teraz) nie udalo mi sie odnalezc jego zrodla. Chociaz znacznie zostal zredukowany poprzez moja samoswiadomosc i obserwacje, szukanie genezy niektorych emocji - w szczegolnosci tych ktore blokuja, ograniczaja i tych ktore sa zupelnie bezsensowne w danej sytuacji i nieadekwatne. Czesc leku zostala mi zaindukowana, przejmuje go od innych sila rozpedu i nawyku. Ta czescie potrafie juz zawiadywac i idzie mi coraz lepiej (tzn moge rozgraniczyc cudza emocje od wlasnej). Czesc leku, strachu to przetworzone moje wlasne emocje takie jak gniew, zlosc, rozczarowanie. Nad tym tez powoli udaje mi sie zapanowac - tzn nie hamuje ich tylko pozwalam im byc tym czym sa - zloscia, gniewem, rozczarowaniem. I widze ze to dziala - a owe emocje same w sobie sa nieszkodliwe i trwaja stosunkowo krotko. Pozostaje ow \"rdzen\" leku ktorego nie potrafie umiejscowic w przeszlosci, nie kojarzy mi sie z niczym - tzn jesli probuje tam siegac to widze juz ten lek ale zrodlo nadal jest nieuchwytne. Chociaz mysle ze na tyle na ile juz go rozpracowalam - to jest OK. Mozna zyc z niewielkim nadmiarem leku - byle w normalnych warunkach, zeby sie zbyt czesto nie ujawnial bo wtedy sie utrwala. Bez nadmiaru stresu. Oczywiscie stresu samego uniknac sie nie da bo takie jest zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, dl amnei beze wielkim sukcesem kiedy bez kłopotu zacznę rozpoznawać i nawyzać moej emocje, bo do neidawna tak jak wielokrotnie czułam tlyko złość - ostatnio poczułam ból...a reszta wierzę, że przyjdzie. A od kilku dni czuję radość, ale to uczucie znałam, tlkyo gdzię smi się zagubiło na jakieś 3 lata....:):):) I super, że wróciło:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu - "ale boje sie ze kolejny raz sie wyprowadze,i kolejny raz on bedzie wystawal pod drzwiami,jojczal,blagal,nachodzil..." Jak sie wyprowadzisz przecznice dalej to zrozumiale. Teraz pytanie - czy Ty wogole CHCESZ od niego odbic, odizolowac sie (co w przypadku tak toksycznej osoby i Twoich reakcji na niego jest co najmniej wskazane) - czy nie pacac wszystkich mostow "na wszelki wypadek" zostawic mu te furtke bo a nuz - zmieni sie? Jesli chcesz zerwac kontakt calkowicie to logicznym jest ze wyprowadzasz sie jak najdalej i zmieniasz numer telefonu. Sprawy zwiazane z dzieckiem, alimentami itp zalatwiasz za posrednictwem pracownikow socjalnych albo prawnika. Wiem, wiem - latwo mi mowic bo nie jestem w Twojej skorze. Ale Ty juz tyle razy odchodzilas ze naprawde zaczynasz przypominac mi tego ktoremu dom sie spalil (patrz moj poprzedni post do Ciebie). Jesli boli Cie ze Cie zdradzil to nie rozpamietuj tego w nieskonczonosc i nie rob powodu do awantur - odejdz skoro nie mozesz z tym zyc, skoro tak bardzo Cie owa zdrada boli. Dla Ciebie i dla niego lepiej bo mu nie trujesz a skoro lubi zdradzac to nic na to nie poradzisz. W tej chwili to nie chodzi juz o dziecko - decyzje zdaje mi sie podjelas i przyjdzie na swiat - ale o Ciebie. Ijak tu pisza dziewczyny - jak o siebie nie zadbasz i nie wyrwiesz sie z tego zwiazku ktory Cie niszczy - to ja nie widze przyszlosci dla tego dziecka. Co mu chcesz zafundowac? Jazdy bez trzymanki od urodzenia bo rodzice sie kloca, matka wyzywa ojca za zdrade a ojciec matke od worow na sperme? A potem rekoczyny, policja... Nie trzeba byc Nostradamusem zeby przewidziec jaka swietlana przyszlosc dziecku szykujesz... Po co te slowne przepychanki do partnera - jak cie zdradze i z brzuchem bede chodzic zeby ci sie w twarz ludzie smiali - ile Ty dziewczyno masz lat? 30 czy 3? Bedzie sie trzymal z daleka od Ciebie pod jednym warunkiem - jak Ty sama bedziesz sie trzymac z daleka i go nie dopuscisz. Zakreslisz granice bardzo wyraznie. Nie zyczysz sobie jego obecnosci w Twoim zyciu - i jestes KONSEKWENTNA w tym. Dotychczas przejawialas daleko idaca NIEKONSEKWENCJE. A jak sie mowi A to trzeba powiedziec B. On teraz mysli ze mu wszystko wolno, ze jest bezkarny bo Ty mo gowno zrobisz - co zrobilas do tej pory poza wyprowadzeniem sie dwie przecznice dalej (co od poczatku uznalam za kompletny bezsens - nie z tak toksycznym czlowiekiem, mozna ale z kims kto sam z siebie uszanuje twoja decyzje i nie bedzie zatruwal zycia). Rodzice pewnie tez cierpia widzac Twoje cierpienie, ale ile moga pomoc? Jestes dorosla, sama za siebie stanowisz. Jesli jestes az tak uzalezniona - poszukaj dobrego terapeuty. Mialas wydac kase na siloikony - wydaj na ratowanie wlasnej potluczonej psychiki, wylecz sie z uzaleznienia raz na zawsze i badz szczesliwa jako samotna matka - czy tez jako partnerka kogos kto Cie bedzie szanowal i docenial. Jestes bardzo zagubiona i chaotyczna - i trzeba Ci kogos kto pomoze to wszystko uporzadkowac i zaczac od nowa. Znajomi sie odzuneli bo ile mozna tluc komus do glowy jedno i to samo, ile mozna wysluchiwac ze go zostawiasz a potem ogladac Twoje siniaki i sluchac skarg? Mnie by rece opadly z bezsilnosci i albo sama bym Ci wpierd*lila zebys na oczy przejrzala - albo tez bym sie odsunela bo nie lubie patrzec jak ludzie sami sie wykanczaja, na wlasna prosbe niemalze. Przeciez jak z tym zwiazku zostaniesz to Ci w koncu dzieci socjal odbierze i po zawodach bo uznaja ze nie potrafisz zapewnic im normalnych warunkow rozwoju! Chyba nie chcesz zeby Cie to spotkalo? Zdrada nie upokarza zdradzanego tylko zdradzajacego... Aniu - wycisz najpierw siebie, bardzo tego potrzebujesz. O niego nie dbaj, da sobie rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, własnie przecyztałam artykuł o przemocy kobiet wobec mężczyzn na onecie. I tak sie wściekłam, bo jakos nie moge uwierzyc w taka przemoc. Kidys, gdy mój mąz tak mnie upokarzał, tak mi dokuczał, takie rzeczy wygadywał, , że nie wytzrymałam i z bezsilności walnęłam w niego telefonem komórkowym (jeden jedyny raz w zyciu czyms w niego wycelowałam), jaki rumor z tegoz robił, a okazało sie ze nic a nic mu się z tego nie zrobiło. Zapomniał, ile on mi wyrządizł krzywdy fizycznej i psychicznej. Moim zdaniem to sa idiotyzmy, ze kobieta maltreatuje faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyłam i ryczałam, bo myslałam, ze mu siecos satło, a nic a nic mu sie nie stało. Ale ilez on mi nawypominał, ja natomiast miałam bym mu co wypomiec. Oj miała bym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
Znam to Galantynka. Najpierw prosiłam żeby juz sie zamknął bo taka wściekłośc już we mnie byla że szok, a potem jak wzięłam nóz i przelecialam się wokół stołu z anim od czasu do czasu (tu puszczam oko) smigając dermowe krzesła to ....- dziś opowieść jest już bardzo długa a ja mam kartę u psychiatryka (oczywiście w jego głowie). Ale wiecie co mam problem. Zastanawiam sie on jak dzwoni do mnie nawet - nawet dzisiaj - i jest względnie miły i właściwie od rozstania nie moge mu niczego albo prawie niczego zarzucić to ja od razu staję okoniem. sama ta myśl że on dzwoni doprowadza mnie do szalu. jestem w słowach niedobra dla niego i po prostu wsciekła. na pewno wina moja w tym wszystkim też była ale zastanawiam się czy może nie bardziej moja bo czasami był gfrzeczny tylko moje uczucia buzowal i robiła się z tego awantura - ale czy to jakis typowy objaw nie wiem uzależnienia, odchodzenia ? podajcie linki albo wytłumaczcie bo już głupieję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
aniania*** muszę odnieść się do tego co napisałaś ... Ja niedawno też byłam w ciąży i też były chwile, że dużo płakałam, koncentrowałam się na mężu i naszych problemach. Na szczęście dzidziuś urodził się bardzo zdrowy i spokojny, jakby na przekór wszystkiemu :-) ... Nie myśl o tabletkach, wycisz się, wygadaj się tutaj, wyżal ... i ratuj siebie! Proszę, nie obarczaj dziecka jeszcze w życiu prenatalnym tekstem pt. "to ja go zdradze i to w taki sposob zeby wszyscy wokolo wiedzieli i zeby smiali mu sie w pysk jak mi brzuch urosnie" ... Kochana ... to dziecko będzie miało przecież konkretne nazwisko, chcesz mu odebrać prawo do poczucia JEGO godności???? Dziecko też ma swoja godność, nie manipuluj nim ... Czasem po przyjściu dziecka na świat pewne rzeczy się porządkują, może nie od razu, nie na zawsze, ale po takich "jazdach" o jakich piszesz przyjdzie jakiś moment, że słoneczko zaświeci. Miej taką nadzieję ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa,Oneill,Tortilla,dziekuje,szaleja mi hormony i straszne rzeczy laza mi po glowie,niekoniecznie zgodne z moim postepowaniem w realu.Brak konsekwencji,to jest to za co w tej chwili place.Moi rodzice wspieraja mnie,ale na zasadzie wypowiedzenia swojego zdania i umycia rak,czyli gdybym im powiedziala jeszcze z 8 razy ze jestem w ciazy,za kazdym razem mowiliby ze mam urodzic,nie ma mowy o usuwaniu...a moje cialo,zycie,...to bez znaczenia,sa gleboko religijni,wrecz fanatyczni sluchacze Radia Maryja.Pod tym wzgledem nie znajde u nich wsparcia,pomocy ,zrozumienia-a potepienie.W moich chorych relacjach z M,nie jest bezprzerwy zle,gnoj,znoj i obrzucanie sie blotem,wiekszosc czasu jest normalnie,jak baba lazi ze mna na zakupy,doradza,jezdzimy razem na weekendy,bawimy sie...i nagle tak jakby wlaczalo mu sie cos w tym pustym lbie i zaczyna sie pieklo.Najgorsze jest to ze gdy sie wyprowadze,po kilku tygodniach dostane obledu,ostatnim razem pilam codziennie przez 3tygodnie,wpadlam w takiego dola,ze nie bylam w stanie normalnie funkcjonowac.a moze on ma racje i to ja jestem toksyczna,prowokuje awantury a potem udaje ofiare? Nie ma tutaj psychologa,jak staralam sie znalezc pomoc w mojej sprawie,odsylali mnie do Domestic Violence,Oneill,znasz napewno temat,generalnie po kilku spotkaniach zauwazylam ze oprocz tego ze opowiem o tym co robie,jakie mam plany,to jesli sama sobie nie pomoge to nikt mi nie pomoze,a mnie chodzi raczej o grupe wsparcia-w wychodzeniu z uzaleznienia,jedni od hazardu,drudzy od alkoholu,a inni od partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy sie szarpalismy z meżem , jakas kłotnia pchnął mnie raz na sciane, a ja z rozwalonym łbem jechałam sie pozaszywac na pogotowie. Czekałam razem z innymi w kolejce , a z głowy lutowały strumienie krwi. Był w szoku, mam nadzijeę do teraz ze załuje tego, bo od tamtej pory ani razu nie podniósł na mnie reki! Ja jednak mam ciagle nadziję, że jakos to bedzie , pomimo wszystko. Mysle, że my sie po prostu xle dobralismy i oboje cierpimy z tego powodu. Bo tak ogólnie to nie jest taki najgorszy, gdy ma humor to nawet całkiem znośny.Ja tez nie ejstem aniłkiem i byc moze wiele rzeczy wkurza go z mojej strony, ale bywaja dni, ze jestem wykończona jego złym nastrojem. W takich dniach nie wiem co mam zrobic Mam swiadomośc, że moje słowa fruwaja po internecie, ale że on nigdy ich nie przeczyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, na pogotowie ze mna nie pojechał, tylko był tam ze mną syn i moge sie załozyc, że tam na pogotowiu mysleli, że albo jestem pijaczka, albo, ż epobił mnie syn, albo , że jestem meliniarką. Czasami mysle, że tak jak wygladam to po czesci nawet jestem ..ta menelo-starsza -pania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Galantynka, zdecyduj czy Ci nie w końcu, bo nie bardzo rozumiem. wydaje mis się, ze boisz się nawzywać rzeczy po imieniu. Odpoweidz na pytania śwaidczące o przemocy na peirwszej stronei teog topiku i jełsi uważasz, ze też jesteś przemocowcem, to te cechy odnieś też do siebie.... To nie jest normalne że w przeypływie złego humory popycha się kogokolwiek na ścianę i ten rozbija sobei głowę....UWAŻASZ, ŻE można to usprawiedliwić. Ja jestem pewna, ze to nei ma usprawiedliwienia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mojemu bidnemu synowi było chyba wstyd, że jest swiadkiem tego co sie dzieje, niestety. Mam nadzieje, że on nigdy tak nie postapi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ja jetsem przemocowcem? Pomysl, jeden jedyny raz w ciągu 28 lat , wycelowałam w niego telefonem komórkowym, gdy mi okropnie dokuczał, to niby jestem osoba o skłonnościach do przemocy? To , ze mnie pchnał wtedy na scianę było w kłótni i dotąd nigdy mnie po tamtym zdarzeniu nie tknął już nigdy wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle, ze jak mnie rzucił na scianę, to nie myślał, że taki będzie finał i ze wyląduje na pogotowiu. Ot wszytsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×