Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

dzięki Agaaa, własnie pomyślałam żeby tak dokładnie zrobić :), mam jeszcze jeden pomysl, ale nie wiem czy nie głupi... napisałam kiedys list do męża, to było ok 2,5 roku temu, jest tam data i opisane fakty które miąły wtedy miejsce, moje odczucia itp, w sumie dośc dramatyczny to list :( czy żeby udowodnić, że moje odczucia i smutek który czułam miały miejsce juz wtedy i że mówiłam o tym mężowi i prosiłam go zmiane postepowania, można taki list dołąćzyć? mam świadków na to że ten list pisałam wtedy i że on go otrzymał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak, jak najbardziej mozesz taki list dolączyc. Przeciez w nim jest to co Cie juz wczesniej bolalo, czyli to nie kaprys chwili. A co do smsow, nie czytaj, bo zwariujesz. Ufaj swojemu rozsadkowi, ufaj intuicji. Pomysl, czy ktos namawia Cie do rozwodu? Czy to sa twoje przemyslane decyzje. Pamietaj, ze to TY decydujesz o swoim zyciu, to Ty jestes rowniez odpowiedzialna za zycie i wychowanie swoich dzieci. Zycze Ci trafnych wyborow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuję Agaa za radę, w tym liście jest dużo moich żali i próśb i propozycji, mąż nigdy nie wziął tego poważnie, mam kopie tego listu, dołączę go, chciałam tylko usłyszeć opinie czy sie nie wygłupie w taki sposób, co do sms-ów - nie robia juz na mnie wrażenia, widze tylko ze m wcale niczego nie rozumie, nie myśli racjonalnie, wpadl po prostu w panike, ale i obsesję, porusza sie po omacku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie listy czesto są polecane przez psychologow, wiec uwazam, ze sąd nie będzie zaskoczony, że w ten sposob probowalaś nakłonic męża na zmiany. Im wiecej znajdziesz takich przykladow, tym dokladniej pokazesz jak wygladalo zycie w twojej rodzinie. Sąd opiera sie na faktach, taka jest zasada. To co nie mozesz udowodnic, po prostu opisz i zaznacz, ze nie jestes w stanie udowodnic bo bylas sama tylko z mezem, nie masz swiadkow, ale takie i takie zdarzenie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nero12
Hej. Czytam i czytam i włosy stają mi dęba, białko ścina się w oczach. Ulla35 Odeszłam, ale na jak długo? Czy tym razem się uda? Przecież zrywałam z nim kontakt nawet na pół roku. Wystarczyło pzypadkowe spotkanie i Pan i władca znów był obecny w moim życiu. Padadoksalnie im dłużej milczy tym bardziej boję się, że wróci. Nie ma zagrożenia, tracę czujność i myk ląduje w jego ramionach. Kobietki jak sobie radzicie w takich sytuacjach. Jak odmówić, gdy placze i błaga o pomoc? Mówię nie i za 15 minut jestem tam gdzie chce. Teraz mam dość ranienia i bycia ranioną. Wiem jednak, że gdy emocje opadną, przyjdzie, zadzwoni i po paru dniach szczęścia znow będą awantury, przepychanki, wyzwiska. A może to ja go bardziej ranię, może to ja jestem toksykiem? Jak sprawdzić czy jestem katem, czy ofiarą? może to wszystko moja wina? Może jestem katem, który udaje ofiarę? ???????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
Pelny tytul tej ksiazki to "toksyczni terapeuci, przemoc religijna, sekty"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
Wez korepetycje z matematyki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo witaj :) miło mi znów Cie "słyszeć" :), no widzisz tak mnie tchnęło wtedy z tym listem... mam nadzieję, że to do czegos sąd przekona, tz do uwierzenia ze ten cały problem to nietylko mój kaprys... Nero, tez miałam takie wątpliwości, wciąż chciałam sie dowiedzieć kim jestem ja a kim jest on, powiem ci teraz tak... ofiarami w pewnym sensie bylismy oboje, ofiarami swoich chorób, uzależnień, przeżyc dzieciństwa, katami pewnie nawzajem dla siebie również, w jego pojęciu ja dla niego jestem katem, bo w jego mniemamiu ranię go, ja myśle o nim podobnie, jedna różniaca między nami jest taka, że ja nie sosuje przemocy a on tak, a to już nie miesci sie w żadnych granicach, ja jednak te granice pozwoliłam sobie naruszyć, tak więć trzeba przyznać sie przed samym sobą, że nie jesteśmy bez winy, choćby w tym że pzwoliłyśmy sobie na takie traktowanie, musimy sie leczyć, żeby te granice w przyszłości nie zostały naruszone i tu nie chodzi tylko o przemoc fizyczną, ja czytałam ostatnio "toksyczne namiętności" i toksyczną miłość" zdiagnozowałam nas jako jego nalogowca miłości, ogarnietego obsesją i stosującego przemoc, siebie jako osobe unikająca bliskości, choć na pewno często po prostu zamienialiśmy sie rolami przez te całe 12 lat, od lat co najmniej 3 jestem typową osoba unikająca bliskości a m nałogowcem kochania, tak więc róznie to bywa, wniosek jest jeden, tkwimy w toksycznym związku! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej, Niebo pytasz co u mnie. U mnie dobrze, dzięki:-) Nadal tkwię w stanie pt. "mam w dupie". I wiesz, wiecie co? TO DZIAŁA:):):) Im bardziej mam naprawdę w dupie ( a powtarzam to sobie jak mantrę:-) ), tym mniej słyszę wymówek, a jeśli takowe się pojawiają, to ucinam je krótkim stwierdzeniem - "nie musisz ze mną przebywać, być skoro nie odpowiadam Tobie i tak CIę krzywdzę, to droga wolna. możesz zawsze spakowac walizkę i się wynieść" I jest coraz mniej wynurzeń tego typu. A ja z kolei w to też wierzę. Wiem, że pewnie gdyby do rozstania doszło, to by mnie bolało, ale wiem też, że już jestem na takim etapie, że nie byłoby powrotów. I ojciec mojego syna też to wie. Skończyły się wyprowadzki. I groźby. Jak będzie chciał proszę bardzo, ja pod pistoletem nikogo nie trzymam. I dobrze mi z tym. Nie piszę tutaj, bo już ten czas minął. Same wzajemnie sobie wyśmienicie pomagacie. Każda ma swój czas na działanie. I każdej życzę oby ten czas był jak najkrótszy. Aha...zaczęłam studia podyplomowe :-) A póki co to zmagam się w nieustannymi chorobami mojego 3-letniego przedszkolaka. Ale damy radę:-) Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić ❤️Witaj :-) Jak dobrze że u ciebie dobrze i że wreszcie dałaś znać o sobie,zniknęłaś naprawdę na bardzo długo.Z serdecznymi pozdrowieniami 🌻 dla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14:16 [zgłoś do usunięcia] do ewy Wez korepetycje z matematyki. do ewy pomaranczowej A jeśli nie weżmie , czyżby kula ziemska nagle przestała się z tego powodu, obracać ? :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill :-) a Tobie chcę podziękować bardzo za te słowa które napisałaś - 14.11.2009] 11:25 oneill W takich, i podobnych sytuacjach - przypomina mi sie zlota mysl pewnego greckiego filozofa (nie pomne imienia): Kto nie przezyl tego co ja, niech mnie nie poucza __________________________________________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia :-) a ciebie to tutaj tez chyba przez 'cały wiek' nie było. '' Co '' u ciebie? pisz,pisz,pisz,nigdy nie jest takżle zeby nie mogło byc gorzej,nie "duś" w sobie,tylko pisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W moim białym koszu wiklinowym na brudną bieliznę nie zawsze bywa pustka,przeważnie wypełniony,już prawie zrobiło mi się'smutno' na samą myśl, że ten właśnie kosz zawsze będzie tak miał,tak samo z naszymi wszystkimi problemami,kłopotami,rozterkami,niedokończonymi ważnymi sprawami,decyzjami...to daje mi prostą odpowiedz - starac się być na bieżąco z tymi wszystkimi zaległościami,nie pozwolic żeby 'urosła sterta' a jesli juz do tego doszło,starać się pomału ją zmniejszać, żeby wyjść na czysto ;) na bieżąco ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️🌻Jesienna Rozo-rozumiem Cie,ze piszesz tak,a nie inaczej,ale to nie znaczy,ze sie z tym zgadzam.Nie odbierz tego,co napisze,jako pretensji do Ciebie,bo ich nie mam.Po prostu moje rozumienie jest inne niz Twoje.Szanuje Twoje zdanie,ale moje jest inne.Ulla 35 pisze tutaj po to,zeby znalezc wsrod dziewczyn zrozumienie,wspolczucie.Wg.mnie z Twojego pisania do niej to nie wynika.Jej,tak jak i wielu z nas,chodzi tu o to,aby znalezc akceptacje.Wg.mnie Ty jej tego nie dajesz.Ona potrafi wyciagac wnioski,potrafi myslec,wie,co powinna robic.Wielu dziewczynom,jej takze,chodzi o to,aby ich wysluchac,bo po wyzaleniu sie,po napisaniu tego,co czuje,czulam,robi sie lzej-JEZELI KTOS WYSLUCHA TEGO ZE ZROZUMIENIEM,WSPOLCZUCIEM,AKCEPTACJA,UWAZNIE.Mysle,ze ona nie potrzebuje Twoich rad,poradzi sobie sama,pojdzie wlasna droga.Ona potrzebuje wsparcia w tym,aby akceptowac sama siebie,to,co i jak zrobila.Mysle,ze Twoje zachowanie wsparciem nie jest.Czy Ty swoje dzieci tez tak wychowywalas,mowiac im,co powinny zrobic,nie akceptujac i nie rozumiejac tego,co robia?Czy Ty akceptujesz swoje uczucia? Wiesz,co dla mnie bylo najsmutniejsze w tym,co zrobilas?W momencie,kiedy Ulla 35 sie otworzyla,byla w stanie o tym mowic,co zamknela w sobie na cale lata,Ty uderzylas w otwarta rane,ktora nie miala jeszcze okazji sie zagoic.Rozumiem,nie wyczulas...ale moze czasami nie komentuj. 🌻Napisze Ci teraz cos,co dotyczy DDA,DDD.Moze lepiej mnie i Ule zrozumiesz. Gdy prosze,abys mnie wysluchal,a a ty zaczynasz udzielac mi rad, nie robisz tego,o co cie prosze. Gdy prosze,abys mnie wysluchal, a ty zaczynasz mi mowic,dlaczego powinienem czuc inaczej,depczesz moje uczucia. Gdy prosze,bys mnie wysluchal, a Ty uwazasz,ze powinienes cos zrobic, by rozwiazac moj problem, zawodzisz mnie,choc moze wydac sie to dziwne. Sluchaj!Prosilem tylko o jedno,nic nie mow i nic nie rob-po prostu mnie wysluchaj. Rada kosztuje niewiele,moze ze dwadziescia centow, cene jednej gazety,udziela Ci jej Dear Abby i Billy Graham. A ja poradze sobie sam.Nie jestem bezradny. Moze troche zniechecony i zagubiony, ale nie bezradny. Gdy zrobisz za mnie cos,co potrafie i powinienem robic sam, sprawiasz,ze rosnie moj lek, czuje sie coraz bardziej niepotrzebny. A kiedy przyjmujesz jako oczywiste,ze ja czuje to,co czyje, chocby to bylo irracjonalne, wowczas nie musze cie przekonywac ani tlumaczyc ci tego wszystkiego, co kryje sie za irracjonalnym uczuciem. A gdy to jest jasneodpowiedzi staja sie oczywiste i nie potrzebuje juz rady. Irracjonalne uczucia maja sens, gdy rozumiemy,co sie za nimi kryje. Moze wlasnie dlatego,ze Bog milczy i nie udziela nam rad,ani nie stara sie niczego zalatwic-modlitwa czasem staje sie skuteczna. Bog po prostu slucha i pozwala, bys sam do tego doszedl. Prosze wiec,tylko wysluchaj mnie. A jesli zechcesz mowic,poczekaj chwile na swoja kolej-teraz ja wyslucham ciebie. To jest wiersz z ksiazki Thomasa Gordona i Noel Burch "Jak dobrze zyc z ludzmi." Pozdrawiam Cie cieplutko.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️🌻Jesienna Rozo-rozumiem Cie,ze piszesz tak,a nie inaczej,ale to nie znaczy,ze sie z tym zgadzam.Nie odbierz tego,co napisze,jako pretensji do Ciebie,bo ich nie mam.Po prostu moje rozumienie jest inne niz Twoje.Szanuje Twoje zdanie,ale moje jest inne.Ulla 35 pisze tutaj po to,zeby znalezc wsrod dziewczyn zrozumienie,wspolczucie.Wg.mnie z Twojego pisania do niej to nie wynika.Jej,tak jak i wielu z nas,chodzi tu o to,aby znalezc akceptacje.Wg.mnie Ty jej tego nie dajesz.Ona potrafi wyciagac wnioski,potrafi myslec,wie,co powinna robic.Wielu dziewczynom,jej takze,chodzi o to,aby ich wysluchac,bo po wyzaleniu sie,po napisaniu tego,co czuje,czulam,robi sie lzej-JEZELI KTOS WYSLUCHA TEGO ZE ZROZUMIENIEM,WSPOLCZUCIEM,AKCEPTACJA,UWAZNIE.Mysle,ze ona nie potrzebuje Twoich rad,poradzi sobie sama,pojdzie wlasna droga.Ona potrzebuje wsparcia w tym,aby akceptowac sama siebie,to,co i jak zrobila.Mysle,ze Twoje zachowanie wsparciem nie jest.Czy Ty swoje dzieci tez tak wychowywalas,mowiac im,co powinny zrobic,nie akceptujac i nie rozumiejac tego,co robia?Czy Ty akceptujesz swoje uczucia? Wiesz,co dla mnie bylo najsmutniejsze w tym,co zrobilas?W momencie,kiedy Ulla 35 sie otworzyla,byla w stanie o tym mowic,co zamknela w sobie na cale lata,Ty uderzylas w otwarta rane,ktora nie miala jeszcze okazji sie zagoic.Rozumiem,nie wyczulas...ale moze czasami nie komentuj. 🌻Napisze Ci teraz cos,co dotyczy DDA,DDD.Moze lepiej mnie i Ule zrozumiesz. Gdy prosze,abys mnie wysluchal,a a ty zaczynasz udzielac mi rad, nie robisz tego,o co cie prosze. Gdy prosze,abys mnie wysluchal, a ty zaczynasz mi mowic,dlaczego powinienem czuc inaczej,depczesz moje uczucia. Gdy prosze,bys mnie wysluchal, a Ty uwazasz,ze powinienes cos zrobic, by rozwiazac moj problem, zawodzisz mnie,choc moze wydac sie to dziwne. Sluchaj!Prosilem tylko o jedno,nic nie mow i nic nie rob-po prostu mnie wysluchaj. Rada kosztuje niewiele,moze ze dwadziescia centow, cene jednej gazety,udziela Ci jej Dear Abby i Billy Graham. A ja poradze sobie sam.Nie jestem bezradny. Moze troche zniechecony i zagubiony, ale nie bezradny. Gdy zrobisz za mnie cos,co potrafie i powinienem robic sam, sprawiasz,ze rosnie moj lek, czuje sie coraz bardziej niepotrzebny. A kiedy przyjmujesz jako oczywiste,ze ja czuje to,co czyje, chocby to bylo irracjonalne, wowczas nie musze cie przekonywac ani tlumaczyc ci tego wszystkiego, co kryje sie za irracjonalnym uczuciem. A gdy to jest jasneodpowiedzi staja sie oczywiste i nie potrzebuje juz rady. Irracjonalne uczucia maja sens, gdy rozumiemy,co sie za nimi kryje. Moze wlasnie dlatego,ze Bog milczy i nie udziela nam rad,ani nie stara sie niczego zalatwic-modlitwa czasem staje sie skuteczna. Bog po prostu slucha i pozwala, bys sam do tego doszedl. Prosze wiec,tylko wysluchaj mnie. A jesli zechcesz mowic,poczekaj chwile na swoja kolej-teraz ja wyslucham ciebie. To jest wiersz z ksiazki Thomasa Gordona i Noel Burch "Jak dobrze zyc z ludzmi." Pozdrawiam Cie cieplutko.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do eutenii
kula ziemska nie przestanie sie obracac, gdy ktos ma luki w wyksztalceniu, ani gdy ktos klamie, ani gdy ktos zgrywa sie na proroka, ani gdy ktos werbuje slabych do sekty, ani gdy ktos naduzywa swej sily, ani gdy ktos gwalci male dzieci, ani gdy ktos katuje inna osbbe, ani gdy ktos tylko powtarza cudze cytaty, ani gdy ktos kradnie, ani gdy ktos zabija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny mialam dzisiaj znowu chwile slabosci, chcialam odezwac sie do tego drania, znowu nawiazac kontakt, ale na szczescie zadzwonilam do przyjaciela aby zrobil mi zimny prysznic, rozmowa pomogla i nie popelnilam kolejnego bledu, juz jestem silniejsza, wierze ze za jakis czas bede juz naprawde spokojna i nie bede myslala o nim, tylko zapomne. Znowu wzialam kartke i dlugopis i zapisywalam wszystkie mysli ktore klebily sie w mojej glowie, pozniej przeczytalam wszystko jeszcze raz i juz jestem spokojna. Zycze wam dobrej nocy:) pozdrawiam:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nero12
Smutna_piekna211 Brawka. Jestem przekonana, że teraz będzie coraz lepiej. Na pocieszenie powiem, że dziś chyba taki dzień. Też chciałam zadzwonić do niego. Ba. Bylam nawet na spacerze i już mialam iść do niego ale zawróciłam. Włączyłam kompa i czytam. Kurna ale jestem z nas dumna. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nero 12- musimy byc silne i walczyc ze swoimi slabosciami, pewnie ze bedzie lepiej tylko musimy w to wierzyc:):) I najwazniejsze nie zwrocic z tej drogi na ktorej teraz jestesmy, tak duzo nas to kosztowalo, tak ciezko pracowalysmy , nie mozemy sie teraz poddac, zeby wszystko poszlo na marne:):) zycze spokojnej nocy:)buziaki:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Motto "Szpilek" - "Prawdziwa cnota krytyk sie nie boi" - widac niektore z was tego nie czytaly i o takim czyms nie slyszaly. Najlepszy jest miodzik, slodzenie i pelna akcetacja, cokolwiek by sie nie zrobilo. Napisalas caly elaborat do mnie, Ulla juz dawno zapomniala co ja jest w jednym malym zdanku kiedys napisalam, a ty teraz cala strone i to jeszcze dwa razy, zeby w oczy bardziej klulo. Twoje dzieci tez akceptuja kolejnego twojego alkoholika i nie moga cie skrytykowac. Napisz jak one sie tam czuja w tym codziennym domu - barze? Piszesz, zeby nie krytykowac, a co ty mnie robisz?? Jak to jest, ze tobie wolno, a mnie nie??? Jakies rozne prawa tutaj panuja dla roznych ludzi??? Cos sie komus pomylilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jadowita Róża
a nie Jesienna! Naprawdę współczuję Toksykowi Roży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny widzę, że zamiast leczącej konwersacji rozpleniła sie tu raniąca polemika na nic dobrego nie wnoszacy tu temat... czy ktos pamieta jeszcze o co poszło? nie znacie tego z domu? ja znam i proszę która mądrzejsza niech juz przestanie.... u mnie wczoraj AKCJA :(, zostawiłam telefon na komodzie i m mi wziął... zabrał nawet nie wiedziałam kiedy.. podczas gdy znowu urządzał mi "pogadankę" , kiedy nie mogłam dłużej go słuchać wstałąm nerwowo z fotela udając sie po tenże telefon z myśla że niby gdzies zadzwonię, m w takich sytuacjach zawszesię wycofuje, tym razem tez uciekł, ale ja telefonu nie znalazłam w miejscu gdzie zostawiłam.. pomyślałam że pewnie go gdzies przełożyłam, zaczęłam przeszukiwać wszystkie katy powątpiewając w swoją pamięc... oczywiste było ze ktos go musiał zabrać... to nie pierwszy raz i nie pierwsza rzecz ginąca w moim domu, niedawno zginęła mi karta płatnicza, wcześniej akt notarialny domu, no jeszcze wczesniej inne rzeczy mojego syna o czym pisałam kiedyś, byłam pewna że to mąż, poszłam do niego prosząc żeby mi oddał mój telefo, a on jak gdyby nigdy nic zrobił ze mnie idiotke, oczywiście ze stoickim spokojem zaprzeczył, zadrwił wyśmiał i tyle.. kiedy zginęła mi karta pomyślałm że ją po prostu zgubiłam, ale teraz jestem pewna, że to on.. karte zablokowałam i tyle, ale telefon był mi potrezbny, więc zadzwoniłam do "siebie" z domowefo, ale nic, żadnego dzwonka, poszłam do niego jeszcze raz - nie wiem po co, zagroziłam że jeśli nie odnajdzie sie telefon, jutro zablokuje telefon z którego on korzysta - telefon jest mój słuzbowy z pracy, dałam mu go bo ma spory-darmowy abonament... a on duzo dzwonił w związku z działalnościa jaką prowadzi, ale nie oddał i nie przyznał sie że go ma.. kiedy wrócił mój syn powiedziałam mu że m ukradł mi tel. chłopak troche pobladł, miałam tam sms-y od niego, jeden wazny (obciążający m) sms od bratowej w którym pisała co widziała i słyszała itp. Syn poszedł do m i spytał czy to prawda że zabrał mi ten telefon... i on sie przyznał.. !!! nie mógł wytrzymac żeby sie nie pochwalic i nie wypomniec czego sie z tego telefonu dowiedział, przeczytał wszytsko, poza tm interesujące go sms-y wysłał do siebie, żeby miec dowód, nic tam nie było wg mnie co mogłoby mnie obciązyć, zarzucił mi namawianie bratową do krzywoprzysięstwa-jego zdaniem, pisałyśmy tylko co ona widziała i co słyszała, w sumie odmówiła mi zeznań przed sądem - ze strachu że jej mąż i rodzina (to bratowa mojego m nie moja) ją zlinczuje, ale miałam sms w którym napisała czego była świadkiem, jakby potwierdziła że coś widziała, ale tego nie powie... niestety ten sms został przez m wykasowany... :( znów poczułam sie obnarzona ze swojej jakże juz skromnej i ograniczonej prywatności, kiedy wczesniej przeczesał mi laptopa i wszedł na forum poczułam sie "naga" i znów tak sie poczułam, wszystko nosze w torebce przy sobie, wciąz myśle czy czegos gdzieś nie zostawiłam, wciąz musze byc czujna, mam tego dość , przez większośc małżeństwa musze sie pilnowac jakbym miala cos na sumieniu, on potrafi wykorzystać potem wszystko, szantażuje mnie rzeczami których sie rzekomo dowiedział, czujje sie znowu bezradna, i te jego słowa brzmiące jak wyrocznia, straszy mnie kara sprwiedliwości sił wyższych bo stwierdzil że w sądzie sprawiedliwości nie ma... że zaden adwokat mi nie pomoże bo każdy sie wypnie na mnie i na mój pozew itakie tam... znów nie spałam cała noc, z synem sie pokłocil, juz nie sa przyjaciółmi... kiedy to sie skończy? telefon w końcu mi oddal, powiedzial że go sobie pożyczył żeby skopiowac... powiedzcie mi taka rzecz, czy mozna z tym pójśc na policje? kiedys juz tz w ubiegłym roku złozyłam doniesienie na prokurature o znęcanie sie fizyczne i psychiczne, ale potem oczywiście odmówiłam zeznań, czy mozna to teraz odnowić? warto w ogóle? to takie chyba desperackie posunięcie, co? dziewczyny mówie wam oszaleję....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mmak, czytam jakby o sobie sprzed dwóch lat, kiedy przelała mi się czara goryczy, kiedy też myślałam,żeby broń Boże nie zostawić telefonu, kiedy kontrolował mi laptop. Ale koniec nastąpił. Niech sobie sprawdza...wisi mi to...bo ja już nie mam do niego szacunku. Jeszcze z nim jestem, ale nie jest to dożywotnia kara, bo zasługuję na więcej. Na pewno zapytacie dlaczego jeszcze. Jest mi jeszcze potrzebny do zakończenie pewnych spraw z synem. I tyle nas łączy. Mamy wspólną lodówkę, wspólne jedzenie, ale...osobne kołdry, osobne konta, nie mamy wspólnego mieszkania, osobne samochody i bardzo mi to odpowiada. MMak jak sobie wyobrażasz Wasze dalsze wspólne życie? WIem jak trudno jest postawić granice. Ja je stawiałam i nadal stawiam. I nadal bywa trudno, ale już w zasadzie nie mam tzw. cofek. JA ZACZĘŁAM BYĆ NAJWAŻNIEJSZA. I niech wszystkie siły mi dopomogą, aby tak zostało:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Corobić :) jestem w trakcie rozwodu, po lamentach, prośbach, groźbach, groźbach samobójstwa i wieli, wielu innych aktorskich przedstawieniach - wzbudzających moja litośc- teraz mam takie zagrania... jestesmy juz po pierwszej sprawie, ale niestety mieszkamy w jednym domu, ja na górze on na dole i skutecznie stara sie uprzykrzyc mi zycie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak... strasznie przykro to czytać, tak Ci współczuję całym serduchem Dziewczyno. Ja znosiłam kontrole tel do czasu...mój robił to po cichu, ale zawsze znalazł coś, co nie dawało mu spokoju... i srobił awanturę. Bardzo były przykre sytuacje kiedy własnie czytał jakieś sms-y od syna czy od przyjaciół na swój temt. No wtedy to szalał... A ja po którymś razie powiedziałam basta...i mam non stop zablokowany telefon, tzn aby go uruchomić muszę za każdym razem wstukać kod. Na początku było to trochę problematyczne, ale teraz się przyzwyczaiłam i nawet jak jego już nie ma...ja i tak mam kod. Nawet w razie jakby ktos ukradł to też zabezpieczenie. No niestety faceta poznaje się jak konczy, a nie zaczyna ;) Zawsze ta klasa człowieka wychodzi przy rozstaniu. Robi Ci m. chwyty poniżej pasa, ale...to dowodzi niestety jak Ty musisz być czujna, bo...mieszkasz z wrogiem niestety pod jednym dachem. Pamiętaj też proszę, a mówię Ci to z własnego doświadczenia, że w Sądzie nie wygrywa ten co ma rację, ale ten kto ją potrafi skutecznie udowodnić... środki dowodowe są najważniejsze. Nie słowo przeciwko słowu Ty przeciwko m i odwrotnie, ale ilośc papierów, świadków, jakośc ich zeznań, zdjęcia, ekspertyzy etc. No niestety tak jest...czasami sąd po ludzku ma świadomośc, że ktoś kto przegrywa sprawę powinien był wygrać, ale... zabrakło środków dowodowych, aby móc potem obronic uzasadnienie wyroku. Mam wśród znajomych i sędziów i adwokatów... znam mechanizmy. Także Kochana Mmak... nie dziw się chwytom poniżej pasa Twojego m. on walczy (co prawda nie wiem dokładnie o co, bo przecież takimi ruchami traci Cię coraz bardziej), ale po coś to robi... może tylko, żeby zastraszyć, zmanipulować... może to jest takie rzucanie się ryby w sieci, ale... zawsze jeszcze to Cię dotyka. Trzymaj się i bądź czujna, sama widzisz, że nie możesz odpuścić niczego....i niestety powinnaś być teraz przebiegłąlisiczką i uważać na wszystko. Ściskam Cię mocno PS Fajnego masz syncia...może m się go przestraszył ;) i dobrze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje Ci Niebo ❤️ :) wiem, ze masz rację ... ale jakie ja moge mieć jeszcze dowody? jedna obdukcja sprzed roku, zeznania świadków ale nienaocznych, jeden świadek bezpośrednio po zdarzeniu, no i syn, ale on tez nie widział konkretnych aktów przemocy fizycznej, tylko w sumie raz, było tego troche ale to było wszystko przed rokiem, przed tamtym pozwem który wycofałąm, teraz ostatnio to juz takie sprawy psychiczne, kontrola, groxba itp, rozumiesz? syn raz wezwał w tym czasie policje kiedy ja byłam w pracy, ale to dotyczyło ich obu, ja wzywałam policje w sierpniu chyba kkiedy to chciał sie wieszac a potem przeciez i tak sie wszystkiego wyparł.... ale moge cie o cos poprosić? moze orientujesz sie jak to jest z tymi wycofanym zeznaniami na policji i prokuraturze? czy gdybym teraz to odnowiła i dołączyła te nowe zeznania o kradzieży różnych rzeczy , czytanie mojej korespondencji - telefon, i inne złośliwe rzeczy które stosował m przez ten ostani rok, czy to ma sens? czy nie warto sie w to bawic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna Rozo-mysle,ze kieruje Toba ostatnio bol,zlosc i rozgoryczenie.Napisze moze do Ciebie,jak Ci to przejdzie,bo teraz odbierasz jakos inaczej to ,co pisze. Nie zamierzam z Toba walczyc,walka nie jest moja droga,daze do zrozumienia,porozumienia. Pozdrawiam Cie serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze warto.... zawsze warto walczyć o siebie. Mmak... możesz spróbować wyciagnąć tamte swoje zeznania (kopie) nawet jesli je wycofałaś one sa w aktach sprawy. Teraz jak złozysz to też kolejny ślad, że się źle dzieje... że walczysz ze swoim m. Że on zastrasza i molestuje. A jesli takie coś wnisiesz to MUSZĄ wszcząć sprawę, nadać jej numer, zbadać... A Ty masz kolejny dowód. A nie tylko słowa... No i zawsze możesz nagrywać rozmowy... chociażby telefonem... możesz je sprowokować, zwyczajnie pytaniem dlaczego Cię tak krzywdzi, dlaczego zabiera Ci Twoje rzeczy... wystarczy, że się przyzna. Potem w sądzie cięzko to odkręcić... bo już masz dowód. Syna zeznania też sa inaczej brane pod uwagę, jest już dosrołym człowiekiem, nie tylko chodzi o to czy widział jak pobił czy słyszał awanturę...chodzi o atmosferę, która panowała w domu... a czasami gorsza jest taka długotrwająca gęst atmosfera niz jedna mocna awantura. Ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×