Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

AHA I POWIEDZIAL ZE JAK MAM A MOJA WROCI z zza granicy to tak ja potraktuje ze bedzie plakac, wogole takie rzecy powiedzial ze az mnie ciary przeszly co bedzie za iles tam lat jak z nim zostane...dlatgeo az mi ciarki przechodza jak mysle o tym1 łe masakra:/ az sie boje matko za kogo ja wyszlam za mąż!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj M koniecznie chche wzamian za zostawine mi domu zebym odpisala go od kredytu, bo doskonale wie ze jak go nie spisze to to jest tak duzy kredyt ze nie wezmie nigdzie na inny "swoj" dom, dlatego to mowi? tylko chhce go na tym w sumie zlapac zeby mi to napisal na kartce, z data z podpisem , co do kogo nalezy, jesli bylaby sposobnosc pojde wtedy z nim i z ta kartką do notariusza i bede miala dokument, on nie chce tu byc a ja nie chche zeby tu byl, wiem ze sie mu nalezy ale skoro żada spisania z kredytu nie ukrywam ze dla mnie to na reke bo nie mam za co go splacic!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motylku🌼trzymam za Ciebie kciuki i wierze,że dasz sobie radę.Tylko tak jak Anna pisała zasięgnij porady prawnika,może masz jakiegoś sprawdzonego,może kogoś Ci przyjaciele polecą.Ja też nie raz mówiłam"boże za kogo ja wyszłam za maż",ale człowiek uczy się na błędach i mam nadzieje,że nie popełnimy więcej takiego.Ściskam mocno❤️ w razie czego,jak będziesz chcieć pogadać to będę dziś zaglądać tutaj,bo jest tak zimno na podwórku,że strach wychodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardziej optymistycznie
Katharssis 🖐️ nick... to przypadek :) Wyszedł z rozmowy z "o rety" ;) A u mnie było minęło... Nie wiem cóż to był za związek, ale śmierdział zgnilizną pod postacią: ja ci buzi dam ty mi buzi dasz... ja cie nie wydam ty mnie nie wydasz... :D ...a osobowości chore czy zaburzone, trzeba wydawać... bo inaczej umarł w butach :D ...już nawet nie wiem, kto zaczął ten taniec haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Layla*************
Czytam wasze wpisy , jakis czas mnie nie było miałam straszna awanture kolejną ze nie dodałam masła do budyniu phi! czytam Wasze wpisy , moje i az kreci mi sie w głowie ostatnio sie roztsalismy to znaczy wykrzyczałam mu wszystko powiedzialam ze to koniec ze jest psychiczny itd. kazal mi sie wyprowadzac znalezc sobie mieszkanie w 3 dni dobrze wiedzial ze nie mam gdzie wracac potem zcazal mi jakies smsy pisac ze ja go nie słucham i ze niczego wiecej w zyciu nie pragnie jak tego zebym była szczesliwa potem pisał ze zycie jest trudne i chciał mnie uchronic przed tym a bym nie popełniała błedow chciał mnie uchronic! a we własnym domu takie piekło mi stwarzał! przy rozstaniu wielce wielka przemiana! jaki miły , wspaniałomyślny! dziewczyny w pewnym sensie uległam ale tylko dlatego ze nie mam gdzie pojsc no chyba ze sie sama oszukuje nie wiem czy boje sie byc sama... chyba sie boje i kompletnie nie rozumiem dlaczego moje zyce opiera sie na posiadaniu faceta? bez sensu! nie chce tak.. jak można to zmienic? zaglądam na kobieceserca ale kurcze to za wiele mi nie daje , fakt ciekawa stronka;) o mnie tez nie mowił nigdy ,,my'' mowił ze nie jest zazdrosny ze jestem brzydka gruba a teraz mnie wyzywa bo rzekomo sos żle zrobiony tak pragne odejsc i zarazem tak mnie ta mysl przeraza co zrobie>gdzie pojde gdzie znajde prace? przeciez on zawsze powtarza ze jestem do niczego jak odzyskac wiare w siebie? we własne możliwosci? jak odejs ? jak zmienic swoje zycie zeby nie polegało tylko na tym żeby miec faceta? prosze dziewczyny pomozcie. jedymnym moim ratunkiem jest to ze zapisałam sie do psychoterapeuty na przyszły miesiac pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardziej optymistycznie
Layla "ze ja go nie słucham i ze niczego wiecej w zyciu nie pragnie jak tego zebym była szczesliwa potem pisał ze zycie jest trudne i chciał mnie uchronic przed tym a bym nie popełniała błedow" Ja "przed chwilą" pisałam o byciu kontrolowanym przez osobe zaburzoną... i czym to śmierdzi. Jesli Twoje wyobrażenia o związku jaki propaguje m. są dla Ciebie nie do przyjęcia... to dobrze, jak siebie ustawisz, na takiej pozycji wyjściowej, która będzie Cię zadowalać. A więc... póki co... z lekka się zakamuflować, chodzić na terapię... i odzyskiwac wolność bycia kobietą... dla siebie. Nie bycia kobieta dla m. Subtelna róznica... ale na tej subtelności jadą toksyczne osobowości... wywęszą ten kawałek nieprawidłowości... i z uporem maniaka potrafią zajeździć do upadłego. Dasz palec, to Ci udowodni, ze to byłaś cała Ty. A z czasem faktycznie się może tak stać. Wtedy jeszcze trudniej sie uwolnić. Miej oczy szeroko otwarte 🖐️ .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Motyl - Nic sama nie rob, idz do dobrego zaufanego adwokata. W takiej sytuacji - musisz, bo Cie Twoj maz razem z jego mamuska wykiwaja i zostaniesz z niczym. A tego, ze on cos bedzie opowiadal na Twoj temat czy Twojej rodziny, to sie nie martw. Zagroz mu, ze masz adwokata i za pomowienie, oczernienie podasz go do sadu. Oni - tego typu ludzie - sa pewni siebie, jak maja za przeciwnika tylko wystraszona kobiete, ale jak juz sie wlaczy w to sad, adwokat, policja, to wtedy robia sie taaaaacy malutcy. Nie martw sie. Za straszenie kogos on moze siedziec w wiezieniu. Layla - Najwazniejsze, ze wiesz o co chodzi, ze idziesz do psychoterapeuty, a to duzy krok naprzod. I jak piszesz, ze za takim tesknisz, to masz problem, bo jak mozna tesknic za kims kto gnebi. To tak jakbys chciala, zeby Cie waz albo pajak ugryzl. Widzisz analogie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomylka8
Kochana Jesienna Rózo,zrobie tak jak napisałas.Dzis znowu uległam,zadzwoniłam,a on łaskawie ze mną chwile porozmawiał no i znowu wbił mnie w poczucie winy.A wiec napisałam,znowu zadzwoniłam.Wiem,zapytacie gdzie moja godnosc?sama sie o to pytam.Czuje sie podle,gdy on sie nie odzywa i czuje sie podle gdy ja po raz kolejny wyciagam reke,chociaz tak naprawde nie wiem czy ja tego chce i czy on tego chce.Oczywiscie nic nie przemyslał,bo to ja robie awantury o to ze troche wypił.A to co mowił to wcale nie tak było.On na poczatku mi powiedział,że nie bedzie zabiegał o kobiete,albo chce z nim byc albo nie.Gdzie jest granica?do jakiego momentu powinna zabiegac kobieta?zaczynam wariowac,a nie jestem młoda dziewczyna tylko dojrzałą kobietą.A moze zwariowałam?gdy to pisze to widze ze to jest chore,ale gdy z nim rozmawiam to wychodzi na to ze ja nie umiem przyciagnac do siebie mezczyzny.Co Wy kochane sadzicie?Pomysł Rózy jest swietny,ale boje sie bo wiem jak to wypadnie.Jest mi bardzo bardzo zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomylka8 - tak dziala ten mechanizm, tak dziala to uzaleznienie. umyslnie wpędza Cie w poczucie winy, umyslnie Cie obwinia za wszystko zeby pokazac jak bardzo jestes beznadziejna! ale to nieprawda! wiecie co mi troche otworzylo oczy? slowa matki, kurde one jednak zawsze maja racje. przyszlam kiedys do niej zaplakana a ona mowi: dziecko kochane, milosc uskrzydla a Ty ciagle placzesz i cierpisz. osoba zakochana jest szczesliwa, kocha siebie i innych, kocha zycie. a Ty? spojrz na siebie. czy to jest milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie, ze łatwiej mi bylo rzucic papierosy dla niego niz rzucic jego samego! fakt faktem teraz znowu pale ale chcialam uswiadomic jak ciezki to nałog - milosc toksyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Katharssis - No widzisz, piszesz, ze latwiej bylo Ci rzucic palenie papierosow DLA NIEGO niz JEGO SAMEGO. Przeczytaj to zdanie bardzo uwaznie. Czyli wszystko robisz dla niego - rzucasz papierosy nie dla siebie, nie dlatego, zebys to Ty byla zdrowa, zebys sie dobrze czula, tylko dla niego. Jego samego tez nie rzucisz, mimo ze jest wredny dla Ciebie. Czyli znowu robisz cos dla niego, bo kto by chcial dla siebie - cierpienie. Zapominamy zupelnie o sobie. Mama miala racje - milosc to dobre uczucie, a jak zle, to to sie nazywa pieklo na ziemi, a nie zadna milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda papierosy rzucilam dla niego - nie dla siebie. teraz jak nie jestesmy juz razem to znowu wrocilam do nalogu. ale rzuce, tym razem dla siebie. tylko najpierw musze stanąc na nogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Pomylka - To jest tak, ze rozum swoje, a serce swoje. Chyba jedynie jakas psychologiczna terapia moglaby ewentualnie pomoc. Ja wiem jak to jest. Ja juz jestem po tym wszystkim, teraz zupelnie trzezwo patrze na wszystko, kiedys bylo tak dokladnie jak u Ciebie, nie moglam wytrzymac, wracalam. To jest bardzo ciezkie do zrealizowania. Wiem. Ale po latach wiem, ze zmarnowalam wiele lat mojego zycia, ze zylam okropnie, zaluje tego. Tylko dlatego, ze czlowiek jest slaby i kieruje sie impulsami, nie kieruje sie rozumem tylko czort wie czym, marnuje tak swoje zycie. Moze gdybym miala wtedy jakiekolwiek wsparcie, to byloby inaczej. Jezeli decydujesz sie na takie zycie okropne z gnebicielem, to trudno. Pomysl sobie: ile cierpienia masz przez to, ze z nim jestes, a ile cierpienia i jak dlugo, jak z nim sie rozstajesz??? Cierpienie z nim bedziesz miec przez cale zycie, a cierpienie wskutek rozstania bedzie przez jakis czas tylko, potem zapomnisz i sie obudzisz. To tak jak z choroba, nieleczona moze trwac cale zycie, a nieleczona to bedzie jeszcze gorzej. Leczona, najlepiej operacja, skalpelem, troche polezysz slaba w szpitalu, ale jak wyjdziesz, to bedziesz jak nowo-narodzona. Pomysl o tym i zastanow sie. Jak masz do niego dzwonic, to wyjdz z domu. Jak masz pisac, to zlam dlugopis. Nie sluchaj tego manipulatora. Tacy za wszystko obwiniaja kobiete, za swoje niepowodzenia zyciowe, za wszystko. Bo to tchorze zyciowe, nieudaczniki, slabeusze, sami maja niskie poczucie swojej wartosci. Ubezwlasnowalniaja swoje kobiety, zeby zrobic z nich swoje niewolnice. Nie wierz w nic co Ci powie. To nieprawda. Trzymaj sie mocno. Wierz w siebie. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie to jest bardzo trafne zdanie - MILOSC DO DOBRE UCZUCIE. dzieki milosci powinnysmy byc szczesliwe, czuc sie atrakcyjne, dowartosciowane, kochane, akceptowane, potrzebne, wyjątkowe, piękne itd. itd. Czy w Waszych związkach tak jest? Czy moze raczej czujecie ciagłe poczucie winy, macie obnizone poczucie wlasnej wartosci, placzecie, użalacie sie nad soba i zastanawiacie co zlego znowu zrobilam, ze on tak sie zachowuje, skoro mnie nie chce tzn. ze jestem beznadziejna, ze za malo sie staram....itd. MILOSC TO DOBRE UCZUCIE, KTORE DAJE DOBRE EMOCJE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Katharsis - stan na nogi bez papierosow. Bedziesz sie lepiej czuc i psychicznie i fizycznie. Bedziesz dumna z siebie, ze masz takie osiagniecie. Sa jakies srodki na pozbycie sie nalogu palenia. Moja siostra pali jakas rurke, ktora nie zawiera nikotyny. Nie wiem czy cos takiego jest w Polsce. Sa jakies plastry. Nie wiem, bo nigdy nie palilam. Katharsis - jak Ty stajesz na nogi? Co robisz??? Zycze Ci wszystkiego dobrego. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna Różo,a przeszła Ci miłość do niego tak całkiem??długo to trwało?? Ja nie jestem z nim 9 miesięcy(co prawda nie widzimy się od 6) i wciąż go kocham,boję się,że nigdy nikogo już nie pokocham..boję się momentu jak zobaczę go z inną...ależ ja jestem głupia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna Roza - wiem co Twoja siostra pali i zamierzam to kupic, podobno pomaga. A co ja robie zeby stanac na nogi? hmmm... tak naprawde to dopiero 2 tyg minely od rozstania. Bylo ze mna baaardzo zle, nie jadlam, nie wstawalam rano, nie chodzilam do pracy ani do szkoly (jestem na V roku), plakalam, cierpialam i ogolnie nie widzialam sensu zycia. byl moim pierwszym facetem, z ktorym spalam dlatego mialam zal do siebie, ze zabral mi cos najcenniejszego czego nie bede mogla juz dac innemu mezczyznie.... duzo pomogli mi przyjaciele, ktorzy prawie codziennie do mnie przychodzili i podstawiali kanapki pod nos. szantazowali ze jak nie zjem to nie dostane papierosa:) pomoglo. potem trafilam na to forum, ktore uswiadomilo mi ze moj facet byl toksykiem. przestalam wspominac te dobre chwile i zaczelam myslec o tych zlych. powoli zaczelam sobie uswiadamiac ze zycie z nim to droga przez męke. sam mi nawet powiedzial, ze zrywa ze mna zeby mi go nie zniszczyc..., oddalam mu wszystkie jego rzeczy plus nasze zdjecia itd. zaczelam wychodzic do ludzi, do pracy i do szkoly. pracuje w żłobku z cudownymi maluchami, ktore daja mi duzo energii do zycia. jest mi ciezko, dopiero co zerwalismy... ale chce sie podniesc, zainwestowac wkoncu w siebie, w swoja przyszlosc i w swoje cele. troche mam w sobie taką chęc zemsty zeby pokazac mu ze dam sobie sama swietnie rade bez niego. za duzo razy juz sie przed nim ponizalam i żebralam o uczucia. mama chciala zebym poszla do psychologa. jesli nie bede sobie dawac rady to to zrobie ale mysle ze na razie nie ma takiej potrzeby. w takich sytuacjach wazni sa ludzie, rodzina, znajomi i takie fora jak to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno...piękną i mądra Kobietko, dziękuję Ci 🌻 Boże jak sobie przypomnę co ja przechodziłam, jak drżałam cała pisząc tutaj, a łzy ciekły mi po twarzy z bólu, stresu, z...braku mojego narkotyku... mojego M. Byłam bardzo chora, trzęsłam się na sama myśl, że może go nie być, że on może z inną,,,. W chwilach zwątpienia wydzwaniałam do niego skamlałam, błagałam...a on nie odbierał i to było najlepsze co mógł wtedy dla mnie zrobić. To był detoks, który trwał i trwał, a potem cofki...próby, że może jednak coś się zmieni, że będzie lepiej.... Anno, też przeczytałam tą książkę kilka razy...i za każdym razem coś innego mnie zaciekawiało, na coś innego zwracałam uwagę, a to z tego powodu, że na różnych etapach zdrowienia byłam/jestem... Wspaniale jest żyć bez strachu... Cokolwiek się dzieje czy zadzieje kiedyś ja jestem uważna i nawet jak robię coś źle, to widzę to i staram się to korygować, pracować nad sobą. To nie jest łatwe, a nawet przeszkadza, ale to jest świadome życie, to są moje świadome wybory, a nie wdrukowane przez dom rodzinny, zycie w nieświadomości schematy, które kierowały mną, moimi wyborami... ale z tym koniec. To co jest teraz we mnie jest nieodwracalne, bo mam już świadomośc i wiedzę i to ja sama decyduję, kieruję sobą... nikt inny, żaden toksyk tym bardziej nie. Pozdrawiam ciepło... Vacancy...❤️ buziole....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomylka8
Kochanane dziewczyny,dziekuje ze mnie rozumiecie a nie potępiacie.Cały czas próbuje sobie wytłumaczyc,że to toksyk,ale czasami myslę,że to moze ze mną jest cos nie tak.Moze sobie uroiłam pewne rzeczy.Jedno jes pewne,ten zwiazek nie daje mi radosci,wiary w siebie,uskrzydlenia.Wiele razy przez niego płakałam,bo np mówił mi przykre rzeczy.Ale on twierdził,że mówi mi to dla mojego dobra.Najgorsza dla mnie jest swiadomosc,że on nie bedzie o mnie walczył,jak mi zle no to trudno,mam sobie poszukac kogos kto spełni te wszystkie moje nierealne marzenia,np o tym zeby mnie szanował.No bo przeciez wysmiewanie pewnych moich zachowan,mowienie ze jestem co najmniej dziwaczna to nie jest wyraz szacunku.To ze dzisiaj mnie olewa,nie odpowiada na moje sms i telefony to chyba równiez nie ma nic wspólnego z szacunkiem.A moze rzeczywiscie miał dosyc mnie,mojej miłosci,starania o niego?chociaz twierdził,że nie widzi zebym jakos szczególnie o niego dbała.Ja nie moge uwierzyc,że ktos moze tak postepowac ze złosci albo bo ma taki charakter,dlatego cały czas szukam winy w sobie.Kiedys gdy był pijany to rzucił w sciane tym co akurat trzymał w reku bo był na mnie wsciekły.Na poczatku jeszcze chociaz przepraszał,a teraz uwaza ze to moja wina bo ja sie czepiam,że sobie wypije.Na początku był inny i dlatego mysle ze cos musiałam spieprzyc i dlatego tak jest.Wstyd mi o tym pisac,ale mam takie momenty,że zrobiłabym wiele byle tylko on sie znowu odzywał.Dobrze ze moja corka,gdy na nia patrze,jest dla mnie zimnym prysznicem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomylka8 - mialam to samo. ciągłe szukanie winy w sobie.... ale zobacz ta "milosc" Cie nie uskrzydla ona podcina Ci skrzydla! Niestety zawsze jest tak, ze gdy ktos nas odtrąca to jeszcze bardziej pragniemy tej osoby. poczucie odrzucenia i braku akceptacji jest najgorsze. to obniza nasza samoocene. mnie kiedys zostawil ojciec jak mialam 4 latka. do tej pory sie z tym nie pogodzilam i dlatego tak bardzo nie akceptuje tego, ze ktos mnie znowu odrzuca. ale zrozum, ze bedac z nim zamykasz sobie droge do normalnego zycia i do normalnej ZDROWEJ milosci, która nada Ci sens i chęci do zycia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde.... teraz tak sobie mysle, ze skoro ma zaburzona osobowosc i cierpi na bpd to przeciez nie jego wina w sumie....:/ o rany juz nic nie wiem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Pszczolka - bylam z nim wiele lat, przez wiele lat mialam swoje mieszkanie, ale sie z nim kontaktowalam, potem stracilam prace dwukrotnie, zalapalam sie na dom u niego, bo myslalam, ze bedzie zadowolony i ze sie zmieni. Nic sie nie zmienilo, jestem w tym samym domu nadal, ale od wielu lat to juz nie jest to co bylo kiedys, teraz nie tesknie, nie lubie, nie czekam, zyje jak wspollokator. Dom w polowie jest moj. Sa tez inne powody, dla ktorych nie moge stad pojsc. Nie bede pisac, bo moglby ktos z tego powodu mnie tutaj rozpoznac, a po co? Gdybym miala mozliwosc, nie byloby mnie tutaj 5 minut, bo wiem, ze to nie jest zycie. Ale juz wszystko wiem co kieruje takimi ludzmi, nie biore niczego powaznie, nie mysle juz ze cokolwiek mowia to prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przebywanie w bliskiej relacji z osobą mającą BPD wpływa destruktywnie – z powodu huśtawek nastroju, które wpływają również na innych, jej wewnętrznego bólu, projekcji przypisywanie własnych wad innym skłonności do krytykowania innych nierealistycznego-uproszczonego-niestabilnego spojrzenia na świat niestabilności emocjonalnej, jej ucieczek od osób na których jej zależy Osoby z BPD potrafią kochać kogoś w jednym momencie i nienawidzić i niszczyć 15 minut później – a atak ze strony bliskiej osoby, która mówi że kocha, bywa wyniszczający. Ok. 70% ludzi, którzy troszczą się o osobę mająca BPD, wcześniej czy później, również wymaga pomocy psychologicznej. Osoby z BPD zdają sobie sprawę, że niektóre ich zachowania są irracjonalne (np. zbytnie idealizowanie kogoś) jednak ich emocje bywają tak silne, że nie są w stanie ich powstrzymać – np. za kimś mocno akurat tęsknią, kochają tę osobę i nie są w stanie pomyśleć o niej nic złego, a gdy ich czymś rozzłości potrafią nienawidzić i często tutaj też nie potrafią kontrolować swoich uczuć; ich emocje są niczym żywioł, którego nie mogą opanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna Różo dziękuję za odpowiedz❤️Mam nadzieję i życzę Tobie,aby udało Ci się przeprowadzić jak najdalej od niego,żebyś nie musiała już go widywać kwiatek]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj maz chyba naprawde sie wystraszayl i przekonal ze ja tez moge byc silna!!! NAUCZYLO GO? wątpie! tak tylko sie zastanawiam czem on taki dobry? cisza przed burzą? czy nawrócenie? a w sume dobrze wczora zrobilam bo pokazalam ze wedlug moich zasad tz mozna zyc, ale czy zyje sie mu fajnie? raczej nie bo nie zgodnie z jego wolą? wiec moze pomysli cos wkoncu ze nie jest fajnie komus narzucac zachowanie....zadzwonilam wczoraj do kumpla, on ma znajomosci u prawnikow i zapytalam czy moze mi pomoc, powiedzial ze wizyte zalatwi za darmo , porade a potem jak cos dojdzie no to wiadomo ze bede musiala zaplacic ale on mowi ze albo grosze! albo polowe ceny!, wiec niebawem sie ma do mnie odezwac i powiedziec na kiedy mam umowione spotkanie:) to moj 1 krok, potem umowie sie z pania psycholog...azeby dodala mi wiary w to ze sobie poradze1 potem postaram sie otariusza zalatwic! zeby wczesniej miec majątek podzielony a potem rozwod bedzie formalnoscia...nie wiem czy moj plan wypali bo to cienki lód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×