Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Mój też mówił do mnie "Eeee" albo "Te" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz juzmnie to tylko śmieszy. Ale bolało. Ale juz nie boli - to chyba objaw ozdrowienia. Kiedyś gdy wyrzucałam śmieci przed blokiem do kontenera, jakis "poszukiwacz skarbów" w śmietniku zwyzywał mnie, ot tak, od k...ew. Nic a nic mnie to nie obeszło, no bo niby jak taki ktoś mógł mnie obrazić, no nie? Widzę analogię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomylka8
Czesc wspaniałe moje wirtualne kolezanki,mam nadzieje zevten dzien bedzie dla nas dobry.Ja znalazłam taka metode,gdy sie budze albo kłade spac,przypominam sobie wszystkie złe momenty albo czytam smsy.Np gdy w towarzystwie powiedział ze jestem beznadziejna,a potem stwierdził,że był pijany i nic nie pamieta i ze to moja rola aby go uspokoic,albo gdy szyderczo wysmiewał sie z moich zainteresowan,albo gdy był cyniczny.Nigdy nie widział swoich błedow,to ja zawsze byłam winna.No i ten cholerny alkohol.Mozna sie napic,ja to rozumiem,bo tez gdy jest okazja napije sie dobrego wina,ale picie na umór tak długo jak jest?No a wtedy stawał sie taki zaczepny,ale nazywało sie to ze ja go zaczepiam.Ja tez nie byłam swieta,to prawda.On mi zarzucał,że go lekcewaze,czasami rzeczywiscie tak było,no ale ile człowiek moze zniesc.Znowu mi sie wylało.Miłego dnia dziewczyny i dziekuje za wszystkie słowa,ktore do mnie kierujecie,one sa mi ogromnie potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margo79
hahaha.. Ubawiło mnie to "te" albo "eee". Człowiek tak bardzo sie gubi w takim związku, że w pewnym momencie zaczyna mu sie wydawać, że to normalny sposób zwracaia sie do drugiej osoby. Skąd u nich ta niechęc do zwracania się po imieniu do ukochanej osoby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenia- tak .Wiele lat temu podjelam taka decyzje i nigdy jej nie zalowalam.Jak wiesz moj toksyczny zwiazek dotyczyl rodzicow a w zasadzie relacji matka corka. to byly lata ciezkiej mozolnej pracy nad soba, ktore bardzo wiele mnie nauczyly o sobie o innych i o zyciu.Zreszta nie poprzestalam tylko na tym, caly czas sie ucze :D, bo psychologia to moj konik pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kofeinka3+
Witam serdecznie, dołączam do tej smutnej statystyki ofiar psychicznej przemocy:( Tkwię w toksycznym związku dwa lata i wszystkie moje odczucia jak i postępowanie wobec partnera są prawie identyczne jak opisujecie. Jestem poniżana, lekceważona, odtrącana a mimo wszystko to ja go przepraszam. Leczę się na bezsenność prawdopodobnie o podłożu depresyjno- lękowym, mam ciągłe uczucie emocjonalnego napięcia, wszystkie moje myśli biegną w jedną stronę.... dlaczego? Dlaczego nie umiem się z tego wyzwolić:( Jednak to pokrzepiające, że jest takie miejsce jak to i że jesteście i że rozumiecie:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kofeinka3+
Dziękuję za wsparcie:) Długa historia, ale może uda mi się ją zrozumiale przedstawić. Jestem rozwódką, mam dzieci i za sobą trudny i nieudany związek. Po rozwodzie żyłam nadzieją, że teraz już będzie tylko lepiej… myliłam się. Poznaliśmy się dwa lata wstecz. Początki jak zwykle bajkowe, wydawało mi się, że jest idealny, że wyprzedza moje myśli i oczekiwania, że w końcu moje życie nabiera barw, poza jednym, ciągle się dopytywał w co jestem ubrana w pracy, z kim rozmawiałam, kto dziś u mnie był itd. Byłam zakochana i wszystkie negatywne sygnały pomijałam a nawet cieszyło mnie to, że jest zazdrosny. Dodam, że pracuję w biurze, więc specyfika pracy jednoznaczna, mam kontakt z petentami. On mimo, że ja tego nie chciałam regularnie wyjeżdżał do pracy za granicę. Swój brak rekompensował sms-ami i długimi rozmowami w weekend, zapewniał o miłości…ale…jednocześnie bezustannie wpędzał mnie w poczucie winy, byłam w jego oczach życiową nieudacznicą i beznadziejną matką szczególnie to ostatnie oskarżenie pogrążało mnie najbardziej Podczas ostatniego jego pobytu za granicą dostałam zaproszenie na klasową 2 dniową wycieczkę a raczej na okrągłą rocznicę matury. Był przeciwny choć poinformowałam go o tym parę miesięcy wcześniej. Dzień przed moim wyjazdem pokazał jakby swoje drugie oblicze. Obrażał niecenzuralnymi słowami moich znajomych z klasy i powtarzał, że on się widać nie liczy, że słucham przyjaciół a nie jego. Mnie samą nazwał „dziwką za nazwisko” za to że sypiałam ze swoim własnym mężem, mimo, że go nie kochałam. Tłumaczyłam mu, że spełniałam swój małżeński obowiązek, że byłam z nim dla dzieci a że na rocznicę chciałam pojechać bo chciałam spotkać się ze znajomymi z którymi nie widuję się na co dzień - nie pomogło. Liczyłam na zrozumienie a otrzymałam w zamian … psychiczną udrękę. Zerwałam kontakt ze wszystkimi znajomymi bo wszyscy są nie tacy jak trzeba, a ja sama co najmniej dziwna. On od tamtej pory traktuje mnie jak zło konieczne a ja czuję, że im bardziej się staram tym jest gorzej. Żyje w poczuciu winy. Wpadłam w sidło toksycznego związku, w którym paradoksalnie im bardziej jestem raniona i poniżana tym bardziej go kocham. Gdzie popełniłam błąd??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kofeinka- czy umiesz wyrazac swoje potrzeby sama.... czy umiesz prosic o to czego ci potrzeba ? mam przeczucie, ze nie bo inaczej nie krecilo by cie to jego czytanie w twoich myslach na poczatku. Zazdrosc to egoizm i niskie poczucie wlasnej wartosci, to nie jest wyznacznik milosci. Nie chcialas by on wyjezdzal a jednak on robil to co uwazal ze jest dla niego dobre... warto bys sie tego nauczyla dla siebie. skoro chcesz, skoro masz ochote i potrzebe by isc na spotkanie klasowe to zrob to. Im gorzej cie traktuje... tym bardziej go kochasz.....? czy aby napewno to milosc... czy to nie mylenie uczuc, ktore on w tobie wzbudza z miloscia... moze chodzi tylko o te emocje....czy cos ci to przypomina ? z kim bylas w takim zwiazku po raz pierwszy ? jakie mialas dziecinstwo ? jakie masz teraz relacje z rodzicami ? czujesz sie udreczona, bezradna i slaba.... bo zamiast tupnac noga, wyrazic swoje niezadowolenie, postawic ultimatum, wyrazc swoja zlosc i gniew.... ty go przepraszasz. po co go przepraszasz ? co na tym zyskujesz ? co ci sie wydaje, ze zyskujesz ? poszukaj odpowiedzi ...one sa w tobie... pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi sie ze Ty nie popełniłas nigdzie błedu, masz prawo do spotykania sie ze znajomymi i do utzrymywania kontaktu , nie przyzekalas przed ołtarzem ze tylko z nim, w czterech scianach bedziesz siedziec i bedziesz mu posłuszna jak piesek!!! wydaje mi sie ze to on ma problem psychiczny, bo nikt nie moze nikomu czegos nakazywac bądz zakazywac!!! na milosc boską kazdy ma wolną wole i sam decyduje o sobie!owszem jezeli przeginałabys strunę to moglby ktos zwrócic uwage, ale tylko wtedy gdy naprawde zaniedbywalabys dom, dzieci itd, a spotkanie sie ze znajomymi to nic strasznego , masz do tego prawo, mi tez mąż ciagle usiluje wmowic ze nic nie robie tylko "latam po ludziach" ja sobie nie daje na zakazy tego typu, bo to ze opiekuje sie starsza pania i raz na m-c do niej jade np.dzis to nie oznacza ze go zdradzam, ale juz uslyszalam ze jade na "lewuche" jak mu powiedzialam ze bede godz.pozniej w domu, wiem ze mąż jest wazny ale sa wypadki które niepsodziewanie sie wtrąćą w nasze zycie i musimy z czegos zrezygnowac, a nie ma az tak fajnie zeby problemy , bąz rozne sytuacje ustawiac sobie , zeby przyszly jak np.twoj mąż ma na to ochote, mam nadzieje ze rozumiesz o czym pisze! nikt nie moze ci nazucać kiedy ty masz sie spotykac, co robic, a to ze on ma inne wyobrazenie o roznych spotkaniach no to chyba on cos ma z glową skoro mowisz mu ze idziesz tylko na spotkanie...slowa ktore do ciebie wypowiedzial sa poprostu jednoznaczne KUPE HAMA I IDIOTY I DOBRZE ZE SIE ROZWIODŁAS? masz z nim teraz kontakt? bo nie wiem czy nie doczytałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kofeinka3+
yeez - dziękuję za odp:) mam świadomość że postępuję wbrew własnym przekonaniom, ale widać sama świadomość ze jest się na złej drodze nie wystarczy. Swoje potrzeby umiem wyrażać ale na tym się to kończy na werbalnym aspekcie a jeśli chodzi o konsekwentność w działaniu to już niestety porażka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kofeinka...no cóż, przykro czytać, ale.... sama taka byłam, tak postępowałam, tak się zachowywałam...i wszytsko tylko i wyłącznie na własne życzenie. Tak, wtedy tłumaczyłam się na milion sposobów, przed sobą samą, rodziną, znajomymi dlaczego nic z tym nie robię. Ano nic nie robiłam bo widocznie więcej mi taki związek dawał niż chciałam stracić. Jazdy ciągłe, awantury, kontrole, wyzwiska...niemalże ubezwłasnowolnienie...adrenalina, do której całe zycie byłam przyzwyczajona. Adrenalinę miałam od dziecka we własnym domu rodzinnym i spokojny, miły facet, bez nałogów, ciepły i dobry mnie nie interesował...nudziarz. Ja podświadomie wybiarłam TAKICH i w pewien sposób tacy toksyczni wybierali i mnie, bo wiedzieli, że sobie będą mogli mnie "ulepić" jak będa chcieli.... Ja potrzebowałam ekstazy, potrzebowałam wzlotów i upaków, chocholego tańca.... i nawet o tym nie wiedziałam, nie rozumiałam. Niestety Kochanie... Jesli niczego TY nie zrobisz nie z nim, ZE SOBĄ to będzie jak jest i nic komletnie się nie zmieni. Jesli liczysz na to, że Twoje tłumaczenia, że Twoje wołanie do jego rozsądku coś pomoże, to się mylisz... on wie swoje. I czym Ty będziesz bardziej święta on będzie miał Cię za coraz gorszą.... bo on jest chory i nie ma zamiaru się leczyć....wiesz dlaczego? Bo jemu ze sobą jest dobrze.... Skoro Tobie jest źle, jesteś nieszczęśliwa, to zacznij od siebie... rusz się, otwórz oczy....tylko to daje Ci szansę na normalne życie/....ZMIANY, zmiany w Tobie. Cięzka praca, obiecuję Ci, że bardzo ciężka praca nad sobą... i nie wszystkim się udaje, ale.... jesli będziesz miała dużo cierpliwości i samozaparcia i wiary i siły....to masz szansę być szczęśliwa i WOLNA. Pokochaj siebie, bo to jest kluczem do tego jak żyłaś i żyjesz. Czytaj topik od początku...daj sobie szansę. Przytulam. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kofeinka3+
... zapomniałam już co znaczy dobre słowo i jaką ma moc:) Motylku bez skrzydeł - rozwiodłam się kilka lat temu z tego samego powodu - ubezwłasnowolnienia.... problem o którym pisałam dotyczy obecnego partnera. Niebo błękitne - masz rację, pewno przyciągam taki właśnie typ mężczyzn:( jestem zbyt delikatna i wrażliwa by stawić temu zdecydowany opór. Jednak emocje tkwią we mnie i to z nimi sobie nie radzę:( Nie umiem nawet podnieść głosu na kogoś a nie dopiero krzyczeć...ale wewnątrz krzyczę mocno bezsilnie bo tylko ja to słyszę:( Tak jak pisał/a yeez to wynika z przeszłości. Wychowywałam się w rodzinie alkoholika. Ojciec notorycznie się upijał i wszczynał awantury z byle powodu. Obraz mamy z dzieciństwa to strach w jej oczach gdy patrzyła w okno i czekała na ojca jak bardzo pijany przyjdzie z pracy. Bo tylko w takich kategoriach to mierzyliśmy mniej bardziej lub całkiem pijany.... ehh... a ja tylko chcę stworzyć kochającą rodzinę moim dzieciom...czy to tak wiele:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardziej optymistycznie
katharssis "A tak naprawde to oni potrzebuja pomocy bo maja tak zryte berety, ze krzywdzenie osob bliskich podswiadomie daje im satysfakcje." Trochę się usmiechnęłam pod nosem... ale masz rację, jest różnica pomiędzy osobą atakującą swoją toksycznością, a osobą, która pragnie kochać bez "ale" i w tym momencie pakuje się w szambo. Osoba toksyczna, czy z zachowaniami toksycznymi kocha i mówi "ale" jak będziesz grzeczna, to ja będę miły. Nie mówi wprost, często delikatnymi kopnięciami, zbija drugą osobe z tropu - dlatego jest to molestowanie psychiczne. Co ni mniej ni więcej polega na kontrolowaniu tego uczucia na obraz i podbieństwo zaburzeń tej osoby. Kontrolowaniu przez osobę zaburzoną. Osoba, która kocha, bez "ale" może tak kochac... i to jest normalny stan uczuciowy, rzecz w tym, aby trafić na człowieka, który uszanuje taką miłość. Problem polega na tym, że toksyczne osoby się kamuflują... zdejmują maskę, gdy mają w ręku drugą stronę. Wtedy zaczyna się bolesny taniec. Masz przed soba droge... i ta droga będzie jasna... bo jasno i trafnie formułujesz swoje potrzeby. Zresztą jak wiele dziewczyn, które ostatnio tu pisują. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katharssis
bardziej optymistycznie - dziekuje za te slowa. ja musze dac rade mimo, ze jest mi bardzo ciezko. tak naprawde bardzo pomoglo mi to forum bo przejrzalam na oczy. do tej pory oszukiwalam sama siebie. najbardziej bolesny jest dla mnie fakt, ze pozwolilam na takie traktowanie. w zyciu w zadnym związku nie mialam takiej sytuacji. ale masz racje - oni sie swietnie kamuflują. moj facet na początku byl idealem. otwieral mi drzwi od samochodu, podsuwal krzeslo, zdejmowal plaszcz itd... nie pije, nie pali, potrafil sie swietnie zachowac na roznych imprezach, traktowal mnie jak ksiezniczke. w takiej osobie sie zakochalam... ale jak zobaczyl, ze ma mnie w garsci to dopiero pokazal prawdziwa twarz. wtedy zaczal sie koszmar. umial swietnie stwarzac pozory, kazdy nam zazdroscil tak idealnego związku bo nie wiedzieli co sie dzieje w domu, jak okrutny potrafil byc dla mnie i ranic mnie swoimi slowami. mam do siebie zal ze nie potrafilam ustawic go do pionu. dusilam w sobie smutki, zeby go nie urazic, zeby nie odszedl... to byla straszna glupota. zatracilam swoje wartosci i zasady. stracilam szacunek do samej siebie - to mnie przerazilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardziej optymistycznie
katharssis Taki mi sie kawał przypomniał... choć doskonale sobie zdaję sprawę, ze nie jest Ci do smiechu 🌻 Kiedy mężczyzna otwiera drzwi swojego samochodu kobiecie: albo ma nową kobietę albo ma nowy samochód ;) :P Ale nie uogólniam ;) Nie mniej jednak pewne zachowania, ktoś w sobie ma lub nie. Jeśli działa na pokaz... to moze oznaczać, że nie umie okazac szacunku z automatu i ma z tym problem. I w ogóle ma PROBLEM. A szacunek do siebie odzyskasz. Bo po prostu chcesz. A dla chcącego, nie ma zamkniętych drzwi. Już siebie nie oszukujesz... i nie próbujesz sobie wmówić, że jest dobrze, gdy dobrze nie jest. To bolesne. Bardzo bolesne. Miej teraz dla siebie tyle cierpliwości co miałaś dla m. a odzyskasz swoją wiarę w siebie. Ktoś tu niedawno przytoczył słowa: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Tak więcej kochaj siebie tak samo... jak chciałaś kochać m. A wróci do Ciebie wszystko co zagubiłaś... bo nie straciłaś... tylko zagubiłaś. Nie musisz o to walczyć, powinnaś tylko sobie przypomnieć :) W związkach toksycznych wiele osób po prostu gubi część siebie. I tą zgubę trzeba spowrotem do siebie przyciągnąć, bo gdy następnym razem spotkasz kogoś wartego Twoich uczuć... to podarujesz mu siebie. Tak jak w miłości powinno się dziać... bez stawiania zasieków. Tylko trzeba być uważnym. I dyskretnie sprawdzić "towar" ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardziej optymistycznie
ach.... i nie ustawisz faceta do pionu... ... bo to by oznaczało, że wciąż byś musiała kontrolowac swoje uczucia względem niego, zeby Ci z rowerem na głowę nie wlazł... Czy to jest przyjemne? Raczej droga przez mękę... i tez zapieranie się siebie, ale w druga stronę. Trzymanie w sobie, żalu, ze byłaś zbyt słaba, żeby zakamuflowanego toksyka utrzymać w dystansie do siebie, to nieporozumienie. Tzn. można i tak. Tylko czy byłabyś w takiej sytuacji szczęśliwa. Zawsze jest wybór. I trzeba sobie odpowiedzieć na pytania: Jaki układ mi odpowiada? Czy nadal będę sobą, kontrolując w ten sposób sytuację? Czy może będę tylko starała sie ze wszystkich sił nie stracić siebie? Pytaj siebie. I znajduj odpowiedzi. Ważna jesteś Ty, wolna nie tylko od ciągłego kontrolowania, ale i szczęśliwa w wolnym związku. Wolnym tzn. o zdrowych zachowanich. :) Wybiegam w przyszłość... ale im więcej sobie dasz dziś odpowiedzi, tym łatwiej uzyskasz szczęśliwy związek w przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem czytam
Pomyślcie, jak te doświadczenia Was uzbroją na przyszłość!!! Z jak fantastycznym wyposażeniem wejdziecie w nowe życie! Jak pogodzone z sobą, uformowane , spokojne i świadome będziecie!!! Pomyślcie, jaki niesamowity mężczyzna Was już niedługo pokocha! TAK BĘDZIE!!! Miłego weekendu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomylka8
Kochane,jak Was czytam to czuje ze to wszystko ma sens.Nie wiem jak u mnie dalej bedzie,on sie nadal nie odzywa,no bo przeciez pan i władca urazony.Nie jest mi z tym zle,bo nagle poczułam,że znowu moge o sobie decydowac,ze nikt mi nie zarzuca,podobnie jak Wam,że wiecznie gdzies chodze,że kolezanki są najwazniejsze,co wcale nie było prawdą.Ale boje sie tez tego ze on sie odezwie i bedzie chciał abysmy nadal byli razem.Nie wiem czy wtedy,gdy na niego spojrze,bede mogła powiedziec nie.Co prawda on zawsze twierdził,że jak sie rozstaniemy to trudno,takie jest zycie,ale ja mam to idiotyczne poczucie winy,że nie byłam dobra i odpowiednia dla niego.Ale jedno wiem na pewno ten zwiazek był chory i toksyczny.Mezczyznie wolno w nim wszystko,no prawie wszystko,a kobieta do garow,sprzatania,prania,dbania o mezczyzne,no a przy tym obowiązkowo piekna,zadbana,zgrabna,trwajaca w kazdej sytuacji u jego boku.A to ze np mowił mi ze w tej bluzce wygladam fatalnie to tylko dla mojego dobra.Ja wiem,że to nic takiego ale mozna to powiedziec delikatniej.Ale on pytał po co?Dziewczyny ja pracuje nad soba i dam rade.Musze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomyłka 🌻 to ma sens!! Ja myślałam tak samo jak Ty,biłam się z takimi samymi myslami................daj sobie czas i szansę,tylko tyle.......czas.......czas.... Nawet gdy się potkniesz,to nie zapominaj o tym że upadek jest po to by potem się podnieść,ale już mądrzejszym............. Nie,nie musisz ,ale dasz radę bo chcesz! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomylka8
Witam,dziewczyny u mnie nadchodzi kryzys,zaczyna mi go brakowac.Wiedziałam,że tak bedzie.Staram sie nie myslec o dobrych momentach tylko o tych trudnych,ale za duzo to nie daje.On nadal mnie karze,nie odzywajac sie,a moze rzeczywiscie uwaza temat za skonczony.Nie wiem co myslec,co robic?a miało byc tak pieknie...No i nasuwa sie jeszcze jedno wazne pytanie,czy jest mozliwosc ze on przez ten czas cos przemysli,zrozumie,postara sie zmienic?Pewnie nie a ja wciaz mam nadzieje.Stworzyłam sobie w wyobrazni wizje mojej rodziny,ale ona wcale nie pokrywa sie z rzeczywistoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no prosze a Ewa
podobno odeszla .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomylka8 - on sie nie odzywa bo wystawia Cie na probe. tym sposobem Cie sprawdza po to zeby Ci uswiadomic jak bardzo go potrzebujesz. wie, ze pierwsza to zrobisz i bedzie mial satysfakcje bo kolejny raz sie złamalas. nie pozwól na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Pomylka - Zrob sobie taka analize Waszego zwiazku na kartce papieru. Napisz jak dlugo jestescie razem, napisz ile razy sie rozstawaliscie bo on cos narobil zlego Tobie, ile razy do siebie wracaliscie, ile razy to bylo z Twojej inicjatywy i czy cos sie polepszylo. Wtedy bedziesz wiedziec czy warto po raz kolejny wracac i czy sa jakies rezultaty. Jesli wiele razy nie bylo, to nic z tego. On niczego sie nie nauczy, niczego nie przemysli. On czeka, ze Ty sie znowu zlamiesz i bedzie mial dowod, ze ma Cie w garsci, ze moze robic jeszcze gorsze rzeczy, bo Ty i tak wrocisz do niego jak bumerang. A czego Ci brakuje? Tych krotkich, pozornych wzglednie dobrych chwil z nim? Tych przerywnikow miedzy zlymi, ktorych jest znacznie wiecej??? Zapytaj siebie. Zrob mu zdjecie jak wrzeszczy i jest skrzywiony, powieksz sobie i jak tesknisz, to popatrz, to Ci sie odechce. To tak samo jakbys siadala na obsrany sracz. Pardon za niecenzuralne wyrazonka, ale akurat takie porownanie mi sie nasunelo. Hi hi hi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja zrobilam dzis cos strasznego! przyjechala tesciowa-zachowywalam sie jak on w stosunku do mojej mamy i wiecie co? rozpetala sie awantura z jej strony oczywiscie M za nia stał , no i final taki ze to moja wina, wyszla ode mnie oczywiscie matkując i stwierdzajac ze jestem fajna jak czerpie z niej korzysci...... rozmowa z M byla trudna ale doszlo do fnalu ze oddam to co jesgo mama nam dala czyli ok 5000 zł, a on se zarzyczyl ze za jazde po urzedach i prace na bdowie ok 15000. wysmialam go! powiedzial ze w poniedzialek sklada pozew o rozwód, no i ok! narazie z ta mysla jest mi ok, ale wzielam kartke i spisalam co czyja mama przykredo powiedziala do nas, moja mama mu 4 rzeczy powiedziala przykre( za to teraz bedzie sie mscil) a jego 8 i pewnie moglabym liczyc dalej....wiem ze to smieszne ale tak mnie sszantazował i straszyl ze sie przestraszylam, ze bedzie opowiadal o mojej rodzinie w moim miasteczku i ze zrobi nam tak kolo dupy ze zobaczymy i go POPAMIĘTAMY JESZCZE!, POTEM MI POWIEDZIAL ZE OK ROZEJDZIEMY SIE ON MI ODDA WSZYSTKO! ALE MAM GO WYPISAC Z KREDYTU, BOJE SIE TEGO ALE DAM SE JAKOS RADE MOZE NIE, chcialabym z nim spisac co kogo! i zeby poszedł, moze to w sadzie cos da! , bo boje sie ze jak zajedzie do mamuni swojej to ona tego tak nie zostawi, tylko bedzie pranie brudów w sązie a jakbym moze miala napisane co kogo z data i podpisane przez nas oboje to moze by na tym sie skonczylo! co mysliscie?, cokolwiek sie stanie blagam badzcie tu moje krolewny zemna! blagam bo jesli dzis wyjdzie to zrobie wszystko zeby juz go tu nie wposcic! spowrotem , biecalam przecierz ze to ostatni raz, tesknic bede na pewno ale moze dam rade , w myslach mam siebie szczesliwą wiec pasuje zerwac juz ten chory układ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×