Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość umaxazy

Jak oszczędzacie? Na czym?

Polecane posty

podnoszę i dodam coś od siebie w wielu kwestiach zgadzam się z założycielką topiku - są rzeczy, na które nie warto wydawać pieniędzy. przecież wiadomo, że masa produktów ma znacznie zawyżoną cenę, najwięcej płacimy przecież za markę. a jest masa niemarkowych produktów, które jakościowo nie odstają od tych \"z wyższej półki\". moja sposoby na oszczędzanie: - kosmetyki kupuję w rossmannie, staram się korzystać z promocji. jeśli potrzebny mi szampon to szukam wśród tych przecenionych. nie zawsze jest coś godnego zainteresowania, jasne, ale jak jest to korzystam. no i staram się zużyć kosmetyk przed kupieniem kolejnego o tym samym zastosowaniu :P kiedyś miałam po 2 szampony, odżywki, kilka balsamów do ciała (ktore głównie zawalały półki bo nie lubię ich stosować), teraz staram się wykończyć zapasy i tym sposobem ostatnio kupuję coś nowego rzadko, bo mam trochę kosmetyków które np. dostałam w prezencie - nie kupuję najdroższych środków czystości, te najczęściej kupuję z serii robionych dla rossmanna, czasem oczywiscie kupię coś droższego ale np. za płyn do mycia naczyń nie ma co przepłacać - przestałam nałogowo kupować gazety (ograniczam się do wnętrzarskich, zwierciadła i twojeg stylu, które kupuję u znajomego pana sprzedającego gazety i ksiązki z drugiej ręki,ostatnio po kilkumiesięcznej przerwie kupiłam twój styl) - ksiązki kupuję w merlinie lub świecie książki - płyty najczęściej a antykwariatach lub za granicą, ostatnio w szwecji kupiłam sobie z 4 czy 5 płyt i zapłaciłam tyle, ile dałabym u nas za 2 - ograniczyłam się mocno w kupowaniu ciuchów, obserwuję obecną modę i daje ona ogromne pole do popisu dla osób które mają mało kasy, nie kupuję drogich ciuchów, które mają fason, jaki za rok przestanie byc modny, wiecej mogę wydać na rzeczy ponadczasowe, jak ładny czarny płaszcz, ale tu też nie wariuję. no i kocham lumpeksy :) - staram się oszczędzać wodę, tak z powodów finansowych jak i ekologii (mamy bardzo mały zasób wód gruntowych w kraju, wiecie?) - i rozumiem całkowicie osoby spłukujące toaletę wodą z kąpieli. ja też tak robię i uważam, ze to świetna rzecz. i cieszy mnie bardzo świadomość, że ta woda którą zużyłam tylko do kąpieli przyda się na cos jeszcze - a przeciez do spłukania muszli woda nie musi być megaczysta. argument, że w takim razie muszę dokładać na środki czystości u mnie nie pasuje - wydaję tyle samo a toaleta jest czysta tak czy siak. oczywiście nie da się tak robić za każdym razem bo woda w wannie musiałaby stac od rana do wieczornej kąpieli ale te dwa razy spokojnie można spłukać :) w ogóle na tę wodę jestem wyczulona - mierzi mnie, jak widzę, jak potrafi być marnotrawiona. jako dziecko sama używałam jej za dużo więc rozumiem, dlaczego rodzice tak mnie za to gonili :P - staram się wykorzystać wodę, którą gotuję jednorazowo w czajniku - poniewaz i tak piję dużo herbaty to od niedawna korzystam z dzbanka, z którego mam około 3 kubków herbaty, do tego dodatkowo robie sobie w kubku inną herbatę jeszcze, ew. resztę wody, gdy wystygnie, używam do rozpuszczenia witamin musujących lub wapna (staram się pic codziennie ale zapominam). - kupuję papier toaletowy makulaturowy - z jednej strony fajnie jest, jak papier jest mięciutki i pachnący ale z drugiej służymi tylko przez kilka seksund a potem idzie do ścieku :p nie musi być nie wiadomo jaki, szary też czasem kupuję, np. teraz mam. ale często kupuję tanszą wersję takiego białego, delikatnego - nie jeżdżę taksówkami, jeżdżę komunikacją miejską, mam bilet miesięczny, lubię czytać w autobusach - na szczęście nie palę, piję okazjonalnie, głównie na imprezach, zazwyczaj wystarcza mi jedno, dwa piwa, więc tu sama z siebie jestem ekonomiczna :P - jestem raczej zimnolubna, zimą mam często uchylone okna w mieszkaniu, ogrzewanie włączam gdy naprawdę zrobi się zimno albo gdy zrobię pranie, wtedy stawiam suszarkę obok grzejnika, ogólnie nie lubię, gdy w domu jesyt gorąco, ludzie przychodzący do mnie często skarżą się, że jest za chłodno (oczywiście wtedy odpalam ogrzewanie, nie ziębię moich gości :D) a dla mnie w sam raz :P zazwyczaj latam po domu w gaciach i koszulce bo w większej ilości ubrań jest mi za ciepło - jeśli jadam na mieście to najczęściej w barach mlecznych, mam swój ulubiony z ekstra naleśnikami z serem i pomidorówką. oczywiście czasem wpadam do droższych miejśc ale z perspektywy czasu widzę, ze jakies 2-3 lata temu robilam to częściej - do kina idę tylko na film, który wydaje mi się tego wart, nie pójdę więc na jakąś popierdółę typu komedia romantycza, nie chadzam do kina w weekendy, od zawsze mierzi mnie tłum ludzi jaki w nim spotykam no i bilety są zawsze droższe - czasem wpadam do lidla, ale sporadycznie bo mam daleko, z biedronką to samo dodam jeszcze moze coś później :) aaa, własnie - rozumiem autorkę pod jeszcze jednym względem - że oszczędza pomimo tego, ze właściwie nie musi, tylko dlatego, ze lubi. ja też nie lubie marnowania mojej kasy - zamiast wydawać ją w sposób bezsensowny mogę odłożyc na coś, co naprawdę chciałabym mieć. a bez oszczędzania też bym przeżyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×