Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

zaczynam_ a ja tęsknię za tymi motylami w brzuchu...za tym podekscytowaniem,za każdym razem kiedy miał przyjść...za Nim... właśnie tego najbardziej się boję.są przecież rany,które się zabliźniają,ale ciągle bolą:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się dowiedziałam, że ma kogoś... przynajmniej on tak twierdzi... i powiem Ci tak zabolało bardzo... ale wiem, że nie mogę z nim być... Poza tym wiele razy powodował, że płakałam... teraz liczą się Ci, którzy powodują, że na mojej twarzy znów jest uśmiech :). Jest ktoś też facet - przyjaciel... jest moja siostrzyczka jest rodzina jest mój psiak - wierny przyjaciel, na którego mój ex był uczulony :P Są dzieciaki te z którymi pracuje jest świetna kadra w domu dziecka... oni stali się dla mnie jak rodzina... jest i praca, praca moich marzeń :), jest przyjaciółka dzięki której spędziłam jedne z najcudowniejszych wakacji w życiu, są znajomi bliżsi i dalsi... mam dla kogo żyć I powiem wam jedno jestem szczęśliwa mimo tych zabliźnionych ran, które bolą, mimo tego, że czasem bardzo mi go brakuje, zwłaszcza nocą, mimo tego, że odwiedzając znajome miejsca pomyślę o nim - kiedyś tu byliśmy razem, ale właśnie to było kiedyś a dziś jest dziś dziś! I nie raz jeszcze pewnie upadnę, nie raz zapłaczę z samotności, poczucia bezsilności, ale wiem, że z pomocą innych dam radę...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Waniliowa🌻 migdałki🌻 niezapominajka🌻 Fajnie, że jestescie...kolejny weekend bez niego ale staram się jak mogę walczyć...jak bezimienna i jak my wszystkie. Na poniedzialek zaplanowałam sobie dzien piękności, sauna, moja platforma, kosmetyczka...Wydam ostatnie pieniądze ale trudno, jakoś dam radę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny ja Was czytam cały czas... czemu nie piszę? nie wiem. zbyt dużo się zmieniło, zbyt wiele zapomniałam chwil. M. chciał wrócić. Tak, gnebił mnie, wydzwaniał, przyjeżdzał a z sie z nim spotkałam. Wtedy usłyszałam, ze jego zycie tylko przy mnie ma sens. Myślałam, że jestem silna. Nie wróciłam. Mineło kilka dni , pisał ale już nie przyjeżdzał...w końcu ja chciałam wrócić ui usłyszałam,ze on już nie wie czy to dobra decyzja. Trzymam sie. CHoć czuję sie tak jak te prawie dziewieć miesięcy temu. Jak biedna , mała porzucona żabka. Nie jest lekko. Kiedyś marzyłam by wrócil, dzis marzę by o nim zapomnieć. Mam nadzieję, że wy będziecie miały lepiej. Że albo wcale nie będą chcieli wrócić, albo wrócą na stałe a nie na moment. Trzymajcie się ciepło dziewczyny:) Beren, zaza w wolnej chwili napiszcie jak Wam się uklada:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór! Wiecie co dziś wiele sie zmieniło w ciągu ostatnich godzin, szczegółow nie chce pisać na forum ale napisze tyle: ŻYCIE KOCHAM CIE ZA IRONIE ZYCIOWĄ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaczynam - zdradź jakiś szczegół bo mnie roznosi ciekawość :D co u mnie? a leci sobie fantastycznie. poznaję wspaniałych ludzi, z którymi nawet nie zamieniłabym słowa bedąc z Ex. Pracuje, ucze się, szlajam po mieście/knajpach z przyjaciółmi, jezdze na imprezy, odstrzelam w akademiku najwspanialsze jazdy. nie mam czasu nawet na to, by myslec o ex. Siedze w szkole tylko kilka godzin dziennie, serducho boli jeszcze, nie ukrywam, ale radze sobie z tym świetnie :) jestem usmiechnieta, wesoła, biegam od znajomych do znajomych, jak z motorkiem w tylku i jestem SZCZESLIWA. choc brakuje takiego poczucia stabilizacji. co najbardziej cieszy...? widok moich przyjaciol, gdy sie usmiecham. oni promienieją wtedy, gdy widza moje szczescie.. :) cudna mala - jestem z Ciebie DUMNA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej🖐️ dwa razy pod obojczyk--domyślam się jak ci teraz trudno...to zajście między wami,to taki smutny powrót do przeszłości.Ale trzymaj się mocno🌼 Zaz,cieszę się,że u Ciebie ok:) Zaczynam_NAPISZ,NAPISZ,NAPISZ!!!!!!!Ciekawość mnie zje zaraz;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :). Wczoraj pisząc to byłam już nieźle wstawiona :), wiec nie chciałam za dużo napisać. Ale po trzeźwemu trochę rąbka tajemnicy mogę uchylić :P bez szczegółów oczywiście. Otóż nowa Kobieta exa dostała prace w moich okolicach - regionie którego mój ex nie trawi, podobnie jak jego rodzina. Poza tym to był jeden z powodów z których on nie widział przyszłości dla nas, bo on przyjmował jedynie wariant, że ja się do niego przeprowadzę. I wczoraj biedaczek pisał, że był u niej, że miasto brudne, że nic tam nie ma, że ona przez pracę za bardzo czasu nie miała dla niego..., choć mimo to jest zadowolony - pomijam fakt bo jaką cholerę mi to pisał. Nie powinnam śmiać się z cudzego nieszczęścia ale jak mam być szczera nic mnie tak dawno nie ubawiło a ponadto sprawiło ze poczułam się wolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
A ja też Was czytam i jestem z Wami:* A ja czekam aż zacznie się szkoła..wyjadę i może będzie lepiej... wiem że będzie... w końcu kiedyś już było... bo jak narazie nie mam zajęcia i zajmuję się tym co nie trzeba czyli rozmyślaniem... Minął rok...dokładnie rok i 1 dzień. I nie było dnia bym o Tobie nie myślała choć przez chwile... Te etapy...coś w nich jest bo na samym początku coś takiego przechodziłam. Ja jestem teraz na takim etapie...że nie wiem gdzie znaleźć miejsce, nie wiem czego chce...jestem rozdrażniona...nie umiem podjąć konkretnej decyzji...robie coś a myśle że mogłabym robic coś innego... i nie wiem czego chcę... straszne uczucia... I płacze ale powiem Wam że to nie do końca płacz za Nim to płacz z tych wszystkich emocji które są we mnie a z którymi nie dokońca sobie radzę...to płacz bo się trochę pogubiłam...zawsze wiedziałam co lubie czego nie, czego oczekuje, po co wstaje itd. a teraz taka pustka...brak celu, za co się nie wezmę to myślę to bezsens... Miałyście coś takiego? Jak sobie poradzić samej z sobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny wiecie przestańcie sie użalać nad sobą nie wiem zajerstujcie się na sympatii ja tam poznałam fajnego faceta z którym gadam zaczyma woli flirtować a tego nie umiałam bo z byłym łączyło nas zainteresowanie i wieże jak będę z nim gadać że może kiedyś się z nim spotkam na rance tak tak jeszcze parę dni temu nie doszło by to do mnie ja gadająca z innym facetem a nie z moim byłym M on cisza a napisałam mu że siostra jedzie do Grecji i by mogła może mu załtwić HP po Grecku i cisza jego strata a tak szukam tej cholernej pracy i znaleźć nie mogę matko a Kraków jest taki duży :( co jeszcze zajmuje sobie czas by nie myśleć spotykam się coodzenie przyjaciółkami i wieżę że będzie lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
no kobitki, koniec poplakiwania po katach! albo przynajmniej zmniejszmy częstotliwość ;) mi wczoraj rano zrobiło się jakoś tak melancholijnie, nawet łezka mi poszła ;) ale wieczorem sie wystroiłam, poszłam do teatru, a potem na imprezę... i było super! spotkałam kupę tzw. imprezowych przyjaciół i co chwila słyszałam, że jak fajnie, ze znowu mnie widać w mieście ;) a teraz spijam sobie kawę z mega pianką i oglądam plotkarę (dextera, californication, tudorów i wiele wiele innych juz obejrzałam ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajx22
Czy nie najlepszym sposobem na poradzenie sobie po rozstaniu jest rozpoczęcie wszystkiego od nowa z kimś lepszym, kimś, kto was bezwarunkowo pokocha i da wspaniałą miłość? Jeśli nie wiecie gdzie szukać to myślę, że warto spróbować z pomocą internetowego biura matrymonialnego: http://iduo.pl Życzę powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie jak już troszkę ból przycichnie to pan C. napisze smsa lub na gg "Hej jak się czujesz?Mam nadzieję,że u Ciebie zaczyna się wszysko układać" i znów humor mi się psuje,znów tęsknie i chce mu wykrzyczeć,że się nie układa,że tak bardzo mnie skrzywdził,że jest takim potwornym dupkiem i że..tak bardzo go kocham... Dzis mam własnie taki dzień..im więcej dni bez niego tym coraz mniejsza nadzieja,że to wszystko to tylko zły sen....chyba mimo tego całego bólu miałam nadzieję na powrót...może jestem głupia ale chyba w cos jeszcze wierzyłam.. Nie chcę znowu pozanawać kolejnego faceta...zaczynać od nowa,znów się przed kimś otwierać i poznawać go... Tak bardzo mi go brak... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To lepiej cierpieć tak to się nazywa masochistka wiem co mówię bo ja też kochałam miałam plany ślub nawet data była i co niemam nic tylko iskierkę nadziei która nawet że sama nie umrze we mnie wole sama zacząć szukać chłopaka by nie zobaczyć byłego z inną panna jak jest z nią szczęśliwy to by mnie zabiło więc albo zabiorę się w garść albo zostanę z niczym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Chyba nikt nie lubi cierpieć. Każda z nas w jakiś sposób z lepszym lub gorszym skutkiem próbuje walczyć z tą pustką i cierpieniem. Niestety pogoda typowo jesienna - na rozkminianie i łzy... Jeśli to była miłość która naprawdę nas uskrzydlała i czyniła szczęśliwymi to ciężko jest nagle żyć normalnie jakby nic się nie stało. ja mam częściej już lepsze dni niż gorsze ale zdarzyło mi się kilka razy że przychodził dół taki jak na samym początku, jakby ten czas który upłynął od rozstania - nie istniał... Ale musimy walczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dniami jest w miarę oki ale te samotne noce :(.Wtedy myśli niemal zabijają..Postanowiłam sobie,że od jutra ( w sumie od dzisiaj bo już poniedziałek) biorę się do pracy i zmieniam swoje życie.Jestem w trakcie zapuszczania włosów,ostatnio lekko je przyciemniłam czekoladowym brązem i pofalowałam,do tego dojdzie dieta i więcej jeszcze ćwiczeń,może zapisze się na jakiś kurs jeszcze?Poza tym wróciłam do pisania wierszy i opowiadań..cudowne uczucie :) Powiesiłam sobie na drzwiach kartkę : "Będzie co będzie,życie jest piękne a ja nie jestem sama". Czasem łezka tylko poleci mimo wszystko po policzku..ale wierzę,że bedzie ich coraz mniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappe.
" I płacze ale powiem Wam że to nie do końca płacz za Nim to płacz z tych wszystkich emocji które są we mnie a z którymi nie dokońca sobie radzę...to płacz bo się trochę pogubiłam...zawsze wiedziałam co lubie czego nie, czego oczekuje, po co wstaje itd. a teraz taka pustka...brak celu, za co się nie wezmę to myślę to bezsens... " Jakbym pisała o sobie.. Płaczę bo nie mam już siły na nic innego. Płaczę rano bo nie widzę sensu żeby wstac z łóżka.. Płaczę w dzień, bo cholernie za nim tęsknię. Płaczę wieczorem, bo mam w sobie taką burzę emocji, że nie potrafię nad nią zapanowac. Zawsze byłam dziewczywną z tysiącem pomysłów na życie, pełną energii, empatii. Dziś... usycham. Czuję się jak stary, styrany życiem człowiek, mimo że ledwie przekorczyłam 20.. A to wszystko dzięki miłości, której wszyscy tak bardzo pragną.. Ja też się o nią modliłam, dziś nie moge uwierzyc że przyniesła mi tyle bółu, łez i cierpienia.. i żeby świat skończył się w tym momencie, nawet bym tego nie zauważyła..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka jedna Justyna
Chyba ja rowniez sie przylacze jesli moge;) Wczoraj rozstalam sie ze sowim facetem, wlasciwie to on mnie zostawil, od czwartku nie rozmawialismy jestem typem troche '' zolza '' i przez jakis czas nie potrafilam wyciagnac pierwsza reki po klotni moj juz teraz ex juz nie mogl tego zniesc ze to on zawsze pierwszy wyciaga reke chcial zbeym to ja zaczela sie starac i znosila jego humory ze moze wtedy cos zrozumie, no i wczoraj znow sie poklocilismy powiedzialam ze skoro nie ma juz wiecej sie zamiaru odzywac to mam nadzieje ze wie co robi a on na to ze przykro mu ze sie nie dogadalismy ale ze zyczy mi szczescia w dalsyzm zyciu, na co ja jak to zolza napisalam ok mam nadzieje ze nie bedzie zalowal tej decyzji... i CISZA strasznie sie kochalismy juz przezylismy wiele klotni ale zawsze jak sie godzilismy to z takim strasznym utesknieniem, bylam jego peirwsza dziewczyna, wiem to ze sie pierwsza napewno nie odezwe usunelam jego numer KOM naszczescie nie znam go na pamiec a zadna z moich kolezanek nie ma jego nr tel wiec pierwsza nie napiszE:P dzis ma opis ''Albo nie umiesz albo zycie tak sprawilo...'' oczywiscie wieczorem ryczalam bo jednak jak jestem czasem i zolza dla niego tz bylam to tak samo jestem slaba emocjonalnie odrazu rycze, w nocy zle sie spalo budzilam sie z 10 razy, kocham go strasznie mysle ze on mnie tez choc troszke tylko jak zyc z mysla ze to co bylo to juz tylko przeszlosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
frappe. - jeszcze tak pięknie nikt tutaj nie napisał o uczuciach jak Ty w postatnim poście. 3maj sie dzielnie, to minie, zobaczysz chociaz tak cholernie teraz w to nie wierzysz. Znajdz punkt od ktorego sie odbujesz. Moge Ci obiecac ze to minie, a czas płynie... Pamietaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Bezimienna ;) Ładnie pisała, naprawdę pięknie Migotka ale już nie pisze od jakiegoś czasu... A to, że mamy spadki formy to normalne. Nie jesteśmy z kamienia...tak jak pisałyście, ważne że jest lepiej...A doły powinny być coraz rzadsze i łzy takze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Migotka_Stokrotka utonęła w morzu swych łez. Stała się jedną z Syren w morzu Zapomnienia. W zatoce Śmieszności, która stała się jej domem zwą ją Syreną Bez-Nadziejną. Nocami wypełnionymi Bez-Snem, niesiona prądem Tęsknoty-Nie-Do-Ukojenia, wypływa daleko w morze, aż do Granicy Obłędu. Za dnia zaś, przesiaduje u brzegu, obserwując Pałac, a w Nim Jego z Inną u boku. Każdego dnia widzi nowe kwiaty w ogrodach Ich Szczęścia. Każde z tych kwitnących drzew wpija swoje korzenie w jej Bolące Serce. Wbija się w nie i wysysa życiodajne soki pozostawiając w jej syrenim sercu jedynie pusty Brak. Każdego dnia siedząc na brzegu Syrena umiera. Bez Ratunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Migotka dobrze, że jesteś...Pisz. bo tak pięknie piszesz... I nie płacz, wszystkie razem damy radę... Swoją drogą powinnaś jakąs powieść napisać a wtedy poproszę Cię o autograf:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappe.
Dziękuję Bezimienna... Tak już mam, że łatwiej mi pisac o uczuciach, niż o nich mówic... Zdecydowanie. Wiecie co, wydaje mi się, że to jest najcięższy stan ducha jaki można doświdczyc. . Kiedy ból psychiczny jest tak ogromny, że odczuwa się go fizycznie w każdej części ciała.. i wiem, że trzeba byc silnym, wiem dziewczyny. Trzeba się wziąc w garśc i życ. Ale nie muszę wam tłumaczyc jak strasznie to jest trudne i bolesne.. pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agutek, jestem cały czas, ale ograniczam swoją aktywność jedynie do czytania, bo nie zrobiłam od czasu rozstania nic nowego czym mogłabym się podzielić. Stoję w miejscu wpatrzona w Nich. Jestem anty-przykładem dla wszystkich porzuconych kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ale Migotko forum jest dla wszystkich. Dla tych co lepiej sobie radzą i gorzej. Ja tez bałam się pisać jak miałam doły, że to już za długo, że nie powinno tak być, no ale lepiej się wygadać, wyrzucić to z siebie co nie daje spokoju. Ja już pisałam, że nagle otrzymałam nadmiar czasu, który poświęcany był jemu i dlatego piszę tutaj. Czytałam co pisałaś wcześniej i jest to bardzo mądre, głębokie i piękne. A ze nie zawsze umiemy teorie wprowadzić w życie to...trudno...Musimy walczyć o to by tak umieć... Ja kocham i nie przestane tylko dlatego, że on przestał kochać. Nie jest to łatwe kochać kogoś kogo już nie ma ale zabić tej miłości też nie chcę i nie potrafię. Jest częścią mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, stan w którym się znajdujemy to pogrzebanie się za życia. Znajdowałam dla Siebie usprawiedliwienie takiego stanu do trzech miesięcy po rozstaniu. Tymczasem kolejne miesiące MOJEGO życia przepływają OBOK mnie. Każdy dzień palę na stosie Mojej Miłości do Niego. To nie jest ŻYCIE. To jakiś chory taniec. OBSESJA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Migotka a możesz mi przypomnieć jak długo jesteś po rozstaniu? Bo z tego co pamiętam kilka razy się rozstawaliście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostawił mnie dwa razy. Za pierwszym razem pozwolilam mu wrócić. Zaręczyliśmy się. Zostawił mnie po raz drugi. Od tego czasu minęło już niemalże pół roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×