Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

a ja siebie dalej nie moge zrobic, rozgryzc sama czego chce caly czas mam tylko hustawki, boje sie ,ze przeocze cos, jezeli znowu nie sprobujemy a on dalej milczy, przestraszylam go tym meilem albo wkurzylam albo nie wiem co rozsadek mowi, ze nie powinnam z nim byc, ale czemu mnie tak do niego ciagnie:(chyba sobie wmawiam, ze jak sprobowal sie odezwac, to musi cos znaczyc, a meilem go przegonilam, pewnie znowu mu sie przypomnialo, jak czasami zołzowata bylam:( no i hustam sie w te i we wte, bo nie wiem czy uczyc sie dalej zyc samej, odpuscic czy probowac naprawiac. ale nawet nie wiem jak . czy on w ogole by teraz jakos pozytywnie zareagowal na moj odzew. ojej skad tu wiedziec jaka decyzje podjac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie przejmuj się. To miejsce żeby mówić co leży na sumieniu/ sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak zdecydowac, co bedzie dla mnie najlepsze :( nie wiem jaka podjac decyzje jak sie odezwac, to co napisac, po tamtym meilu, zeby nie wyjsc na ostatnia id... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nana19ka
beren, wybacz pytanie.. to pytanie będzie dość prywatne.. ale nie bardzo;) małe wprowadzenie: rozstałam się niedawno z mężczyzną, właściwie on rozstał się ze mną. po miesiącach skomlenia, żebrania, błagania i poniżania siebie na wszystkie sposoby jakie ludzkosc wymyśliła zaczęło mi przechodzic.. to na wstepie, żeby nie było, że taka całkiem nie w temacie jestem ;) poza tym czytam was i ciągle wstydzę się odezwać moje pytanie, a właściwie dwa: czy masz mniej niż 27 lat i czy jestes z województwa śląskiego? nawet nie wiesz, jakby mi było miło gdybyś odpowiedział. aha, i jeszcze mam radę. nie wiem co postanowiles w sprawie nowej lady, ale nie czekaj na jej inicjatywę, błągam w jej imieniu. żadna porzucona kobieta nie będzie ślepo biegła w nowy związek, ze strachu. myślę, że ona oczekuje adoracji i starania z Twojej strony. w jej imieniu i w imieniu innych kobiet proszę: napisz do niej sms\'a chociaż! do dziewczyn: jesteście wspaniałe! migotko, pięknie piszesz.. napisz książke, mówie serio..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiadam szczerze, zresztą wielokrotnie już wspominałem na ten temat: Mam dokładnie 29 lat jestem z Wybrzeża, dokładnie z Trójmiasta. Pisuję tu - hm, chyba od kwietnia. Różnie bywało, u mnie w miarę dobrze już - ale kto wie - ja sam nawet nie :) Co do \"Lady\" - na razie to tylko koleżanka. Nie dlatego że ja jej nie traktuję poważnie ale dlatego że do końca nie potrafię być pewny swego serca - brak w nim zaufania, za dużo szukania jakiś symboli że coś jest \"nie tak\" - za dużo strachu przed ponownym porzuceniem/odrzuceniem. U mnie zerwanie było ze strony mojej Pani. Byliśmy kilka lat w związku, prawie rok w narzeczeństwie. Kiedyś o tym dokładnie pisałem - wybacz nie chcę wracać do tego tematu. Teraz próbuję ułożyć sobie życie. Szukam w sobie motywacji i sił. Mimo jednak tego że wyglądam tu na forum \"dobrze\" to co dzień mam chwile gdy czuję się jak skończony frajer który przegrał życie. Wiem jednak że nie mogę się poddać, bo znam życie, znam jego możliwości - może być dobrze - wiec będzie. Wiarę w to czerpię także z tego jacy niesamowici ludzie tu piszą i że to co spotkało mnie spotyka i innych. Inni wychodzą z tego to i my damy radę :) Wybacz ale nie wysłałem smska - ja zadzwoniłem. Rozmawiałem ponad godzinę przez telefon. Niestety weekend ma zajęty. Wierze w to, ale z drugiej strony smutno mi. W głowie jest zaś myśl - gdyby chciała się spotkać czas by się znalazł... Szkoda... Chciałbym się mylić się czasem tak jest. J aha, i jeszcze mam radę. nie wiem co postanowiles w sprawie nowej lady, ale nie czekaj na jej inicjatywę, błągam w jej imieniu. żadna porzucona kobieta nie będzie ślepo biegła w nowy związek, ze strachu. myślę, że ona oczekuje adoracji i starania z Twojej strony. w jej imieniu i w imieniu innych kobiet proszę: napisz do niej sms\'a chociaż! do dziewczyn: jesteście wspaniałe! migotko, pięknie piszesz.. napisz książke, mówie serio..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Końcówka jest twoja jak zauważyłaś - tekst mi pokroiło :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, trzeci dzień po rozstaniu. Wczoraj caaały dzień przeleżałam w łóżku oglądając \"Gotowe na wszystko\" i inne filmiki. Nawet na chwile nie wyszłam z domu. Ale jak już wcześniej pisałma, postanowiłam że każdego dnia będzie lepiej. NIe wiem co z tego wyjdzie, ale ułożyłam sobie plan uzdrowieńczy i jak długo wytrzymam tak długo będę sie go trzymać. W moim przypadku rozpacz przejawia sie głównie apatią i brakiem chęci do życia.. Chodzi o to by codziennie zrobić coś więcej niz dnia poprzedniego, by czuć, że robi się progres. Powolutku, bez nagłych zrywów, ale stopniowo wprowadzać do życia nowe rzeczy. Dlatego dziś nie będę już siedzieć/ leżeć w domu ale idę do centrum handlowego pozbyć się kasy;) Kiedyś zakupy potrafiły przywrócić mi cheć do życia, choć skończyło sie to zakupocholizmem...eh.. Może wieczorem zacznę biegać po parku, ale niczego nie obiecuję... Miłego dnia więc życzę Wam i sobie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypomniałem sobie dlaczego nienawidzę niedzieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzisiaj 12 lipca, wczoraj był dla mnie trudny dzień. Dzień, w którym miał odbyć się nasz ślub. Cóż przeżyłam, zatem przeżyję i kolejne dni. Od jutra mam priorytetowy cel w życiu i mam zamiar go zrealizować mimo wszystko. A On - kocham go tak jak kochałam, mimo, że rani mnie ciągle różnymi rzeczami. Np. Wczoraj nawet cały dzień nie zadzwonił, teraz też. Zadzwiniłam - nie odbiera no cóż. I do tego da radę się przyzwyczaić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) U mnie wszystko po staremu.Niedziela mija spokojnie i bardzo leniwie,ale jakoś mi to nie przeszkadza:) Pan Nowy ciągle się odzywa (telefonicznie),a ja jestem dla niego coraz bardziej oschła...Sama już siebie nie rozumiem....:( I coraz bardziej tęsknię za Panem Moim-Nie Moim...:( Pozdrawiam was,kochani🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O rany Cortina, jakoś nie załapałam, że ten ślub to miał być jakoś teraz! Mocno Cię przytulam. Ja wróciłam z zakupów. Trochę pomogło, choć mam wrażenia że same szczęśliwe pary za mną chodziły. Ale i tak lepiej w centrum handlowym niż w łóżku. Pochodziłam po sklepach, a potem poszłam na kawę i tiramisu i na 2 godz. zaległam z gazetką w miłej knajpce. Jednak lepiej być wsród ludzi, nawet obcych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem zła. Naprawdę zła. I bardzo rozczarowana. Sobą. Godzina osiemnasta. Niedziela dobiega końca. Jak ją spędziłam? Połowę w letargu, zmuszając się do jak najdłuższego snu, by uciec przed domową ciszą. Gdy wreszcie telefon zaniepokojonej znajomej skutecznie wyrwał mnie z objęć morfeusza przeniosłam się na fotel przed ekran monitora, by spędzić tutaj długie godziny, pochylona nad nietkniętymi materiałami do pracy magisterskiej, w letargu, kręcąc się na karuzeli myśli o nim. Czuję litość do samej siebie. Uczucie, którego nienawidzę, które jest dla mnie jak policzek. Teraz naprawdę na nie zasłużyłam. Jestem żałosna. Zazdroszczę mu, że mógł ode mnie odejść. Też bym chciała siebie zostawić. Uwolnić się od siebie samej. Odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazuniu odezwij się proszę :) Czekamy na jakieś słowo od Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Migotka, to chyba normalny stan, musisz sie wyciszyć i przeżyć swoje. JA piątek i sobotę przeleżałam w łóżko ogladając filmy a zaległości naukowe już mi się tak nawarstwiły, że szkoda gadać. Eh, chyba już za stara jestem na naukę... Też jestem wściekła, że nic w week and nie zrobiłam, ale tak na razie musi być i bedzie, więc dajmy sobie ten czas bez wyrzutów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech.. No więc tak jak pisałam Migotce w mailu - wróciłam do punktu wyjścia. :( Mija 43 dzień, a ja czuje się jakby od rozstania minęła godzina. Szczęście zaczyna się odwracać ode mnie, nowo zawarte znajomości posypały się, odnowione kontakty także.. Wszyscy milczą.. Brak jakiegokolwiek odzewu na moje maile/wiadomości.. :( Przykro bardzo :(. Przerażająca pustka w głowie. Przerażająca tęsknota za Nim.. Berenie, przepraszam za brak odpowiedzi na sms, nawet nie zauważyłam wiadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza ty się dziewczyno nic nie martw. Nie masz obowiązku odpisywać - tylko wiadomości dostawać. Nie kładź kreski na tych ludzi - bo nie wiadomo co się u nich dzieje i co w danej chwili robią. Musiałaś się cofnąć - to są też i plusy - drogę już znasz. Szybciej ją pokonasz i tym razem nie zgubisz trasy. Byłaś dzielna i będziesz dzielna - jesteśmy z Tobą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tego co wiem bawią się bardzo dobrze...A tak bardzo chciałabym się z kimś spotkać, przejść na głupią pizzę. ;/ W przyszły weekend jadę do przyjaciółki. Będziemy leżeć całą sobotę i oglądać filmy.. albo pójdziemy się przejść po mieście.. Po mieście moim i pana K. Nie chcę tego.. Ale muszę przywyknąć. Już wkrótce przecież tam wracam.. Ech :( Przy okazji w niedzielę wystawiam na wystawie.. Może wtedy uda mi się choć na chwilę zapomnieć w obliczu podniecenia tuż przed wejściem na ring... nerwówki czy pies dobrze przygotowany, czy ringówka dobrze założona.. Czy numerek przypięty, czy karta na pewno jest w teczce.. Oby..! The pieces of my heart are missing you When you're gone The face I came to know is missing too When you're gone The words I need to hear to always get me through the day And make it OK I miss you. We were made for each other Out here forever I know we were Yeah, Yeah. All I ever wanted was for you to know Everything I do I give my heart and soul A can hardly breathe, I need to feel you here with me Yeah.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza,Migotka,trzymajcie się mocno,kochane...Widocznie jest jeszcze za wcześnie na \"powrót do normalnego życia\",o którym pewnie bardzo teraz marzycie... Ale kiedy czujecie się tak okropnie,że znów leżycie cały dzień w łóżku,albo płaczecie zamiast wziąć się w garść to pomyślcie,że płacz to też jakiś krok do powrotu do normalności.Straciłyście ukochane osoby,macie prawo czuć się okropnie.I lepiej wyrzucić z siebie cały żal,jeśli akurat tego wam potrzeba,niż dusić emocje w sobie..🌼🌼 dla was... Po płaczu bardzo boli głowa,ale przychodzi też spokój...Może chwilowy,ale to zawsze jakaś chwila odpoczynku od cierpienia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jesteście same Jeszcze będziemy się tu razem dzielić myślami w dniach kiedy będzie już dobrze :) Ja uwielbiam ten kawałek: http://www.dailymotion.pl/video/xv36n_avril-lavigne-im-with-you_music Isn\'t anyone tryin to find me? Won\'t someone please take me home It\'s a damn cold night Trying to figure out this life Wont you take me by the hand take me somewhere new I dont know who you are but I\'m, I\'m with you ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patiiiiiiiiiii
Mogę się przyłączyc? Mnie właśnie też zostawił facet którego kocham ponad zycie. W dodatku zrobił to w tak ochydny sposób. Powinnam go nienawidzic za to wszystko a mimo to nie potrafię o nim nawet źle pomyślec. To jest chore. I boje się, że ten stan który się własnie zaczął nie minie nigdy. :-( :-( :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witamy, choć zawsze smutno jest kiedy ktoś musi do nas z takiego nieszczęśliwego powodu dołączyć. Możesz na nas liczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patiiiiiiiiiii
Powiedz ile czasu potrzeba??? Czy mozliwe jest, że ja nigdy o nim nie zapomnę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pan Nowy zaspuje mnie dziś smsami....Obraził się,bo chciał się wprosić do mnie do domu,a ja powiedziałam,że wolałabym,żebyśmy się spotykali w neutralnych miejscach.Przeszło mu po 2 godzinach...traktuję go tak samo jak Pan Mój-Nie Mój traktował mnie...a może nawet ja traktuję Pana Nowego jeszcze gorzej...:(Mam moralniaka chyba:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U każdego jest inaczej - są ludzie którym to zabiera dni, tygodnie czy miesiące - niektórzy trwają nawet lata w smutku po dawnej miłości. To bardzo, bardzo indywidualne :) Ten stan jest bardzo zmienny. W tej chwili tego nie odczujesz ale sama zobaczysz - to się zmieni. Zdążysz go jeszcze znienawidzić :) Etap gniewu przyjdzie. Na razie jesteś na etapie szoku/ smutku i co ważne uczucia są jeszcze wobec drugiej strony mocne. Człowiek nie potrafi zrozumieć, objąć tego wszystkiego. Refleksja przyjdzie później. Na razie znajdź sobie jakieś oderwanie od tematu - co nie jest łatwe i przede wszystkim przegadaj to/ wygadaj komu komu ufasz - potrzebna Ci jest opinia kogoś kto będzie obiektywnie na to patrzał. Samemu ciężko jest iść w tej mgle. Poczytaj też to forum - zobaczysz ile osób przechodziło to co Ty. Cały czas walczymy i chociaż są dni złe i smutne - to znajdziesz na tych stronach i te chwile dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebieskie_migdały - pamiętaj najpierw myśl o sobie a potem o innych. Mało w tyłek dostałaś? Zacznij myśleć o sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chcę być z Panem Nowym to pewne... Ale boję się samotności,boję się tych cichych wieczorów,kiedy telefon milczy,a człowiek uświadamia sobie,że wszyscy o nim zapomnieli.że ukochana osoba,przyjaciele,znajomi,wszyscy są zajęci "własnym szczęściem" i nie pamiętają o tym,że ktoś właśnie musi radzić sobie ze swoją samotnością...A Pan Nowy o mnie pamięta,pisze do mnie,pewnie często myśli,stara się...Pochlebia mi to...Ale nic nie czuję.I tęsknię za życiem bez dylematów:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Ja niestety też wpadłam w dołek. W piątek wieczorem mnie coś podkusiło, żeby włączyć płytę z muzyką, od której wszystko się zaczęło, mój eks mnie uwodził za jej pomocą... To piękna muzyka, chciałam posłuchać, ale przy 2. utworze tak się rozpłakałam, jakby ktoś rozkręcił jakiś kranik z łzami. Z żalu za moimi marzeniami, które upadły i nadziejami, które miałam, gdy rodziła się ta miłość. A teraz nie ma nic. A myślałam, że tak dobrze się trzymam i że jestem na dobrej drodze. A tu d*** blada :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×