Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość stefaniaharper
WESOŁYCH ŚWIĄT !!! Kobitki ;) U mnie kurde jakoś tak ciężko się zrobiło, chyba dopiero teraz tak poważnie odczuwam to rozstanie, jak wyjechałam i skończyły się wreszcie te długie tygodnie pełne kłótni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rowniez zycze WAM kochane kobietki WESOŁYCH ŚWIAT..!!!!!!!!!!!!Wszystkiego co dobre,wszystkiego co przyniesie wam radosc i usmiech na twarzy,a przedewszystkim WIEEELKIEJ I WYJATKOWEJ MIŁOSCI😘😘............🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam świątecznie oczywiście Wszyskiego Najlepszego :) a jutro wszyskiego mokrego ;). U mnie dużo zmian, ogólnie na dobre, tryb życia mam taki, że z trudem znajduje czas na neta. Ale to pozwala nie myślec za dużo o przeszłości. Bo ex to już przeszłość. Odzwywa się czasem, ale ja zaczynam to już traktować jak luźną znajomość. Kocham nadal, ale muszę żyć bez niego, sama sobie radzić i iść do przodu... a co będzie dalej zobaczymy. Gratuluje przyszłym Mamą, tym którym udało się coś zmienić w życiu uczuciowym czy zawodowym, trzymajcie się ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta komentujaca
Ja sobie nie radzę. Wiem już ,że kochałam za bardzo. Doszło do mnie, że mam myśleć o sobie. Mam poprawić swoją asertywność. Przestać być idealną i pomagającą na każdym kroku. Stworzyć swoją niszę . Rozwijać się i żyć samej, wiedząc że bez mężczyzny też można dobrze żyć. Wiele innych. Ale mam stan zawieszenia. Taka pustka i cisza. Nie robię nic do przodu ,ale też się nie cofam. Może potrzebuję jeszcze więcej czasu , by go całkiem zapomnieć. Już prawie mi się udaje przez cały dzień nie myśleć, że on istnieje. Dopiero jak przychodzi pora iść spać przemyka mi w myślach i to jest jeszcze problem. Kobiety nie bądźcie "kochające za bardzo" , poznajcie siebie i nie dajcie się wykorzystywać. Istnieją normalni mężczyźni, których często trudno dostrzec. Kto wie może kiedyś poznam.. Na razie średnio sobie radzę z czuciami, więc nie pora na to..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta komentujaca
Myślałam, że ktoś coś napisze miłego :( Cóż nie mogę oczekiwać tego, ale chociaż mogłam napisać coś co mi leżało na wątrobie przysłowiowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta komentujaca
Archaniol to bylo nawiazanie do ksiazki o kobietach kochajacych za bardzo. Te , ktore czytaly wiedza o co chodzi.Dlatego pytanie jest nietrafne. Mozna nawet powiedziec retoryczne.Dzieki ze zauwazyles , ze cos napisalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są dwa lekarstwa na zapomnienie: czas lub ktoś inny. Choć zapomnieć o istnieniu człowieka się nie da, można tylko zapomnieć o bólu z tym człowiekiem związanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta komentujaca
Czasu minelo sporo. Ktos inny nie jest zapomnieniem, bo dopoki sie nie dojdzie do tego co moze byc nie tak w zwiazku. Nie wyciagnie sie wnioskow i nie zmieni pewnych rzeczy ustalajac wnioski, to wchodzenie w zwiazek po to by zapomniec o kims, to pakowanie sie w cos co moze byc podobne. Ja na przyklad juz wiem jakie mam tendencje do jakich mezczyzn , a jakich moge tylko uwazac za kogos kto pracuje w tej samej firmie lub tylko znajomego, bez zwiazkow przyjacielskich. Ciekawa jestem ile kobiet zrobilo swoja autoanalize by nie powielac zlych wzorcow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta komentujaca
Pewnie wiele , ktore sobie nie radzilo poszlo w tany nowego zwiazku, byc moze tez im nie jest kolorowo. Tak mi sie wydaje, bo psychologiem nie jestem, ze dopoki sie nie ujaźmi emocji, pozniej je pouklada, dojdzie sie do bledow popelnionych (zawsze sa po obu stronach, nie ma winnego tylko mezczyzny lub kobiety), wyciagnie wnioski, postawi zadania do wykonania by cos zmienic i nie zrobic drugi raz tego samego (choc nieswiadomie), po dokonaniu zmian bedzie sie stac na nogach i bedzie sie szczesliwym tylko z tego powodu , ze sie jest to mozna zaczac budowac cos nowego. Najpierw pokochac siebie, pozniej kogos..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta komentujaca
Mniej niż rok, ale to i tak dlugo. Czuje , ze jestem juz na dobrym etapie. Nie moge nazwac tego jednak radzeniem sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadia_1
A ja sobie nie radze. Wszystko sie rozpadło po prawie 5 latach szczęsliwego związku na pare miesięcy przed ślubem. Mam nadzieje ze jakoś z tego wyjdę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane dawno mnie nie bylo ale czas mam tak zajety :/ Chcalam Wam Napisac :) Ze Moj Kochany mi sie oswiadczył... I jestesmy po zareczynach :) Co tam U Was?? W wolnych chwilach czasem Was podczytuje :) Buziaki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
no witam po kilku dniach przerwy... ech no ja też sobie nie radzę, ale moze mniej z samym rozstaniem a bardziej z tym, że mój były pakuję się sam w kłopoty i ja nic z tym juz nie mogę zrobić... nie powinnam już sie o niego martwić, a robie to nadal a nasze rozstanie było bardzo ciężkie, tak samo jak nasz związek, na zmianę wspominaliśmy z nostalgią dawne czasy i kłóciliśmy sie przez ostatnie dwa miesiące... dopiero od tygodnia jest względny spokój, odkąd ja zmieniłam pracę i miasto (bo po rozstaniu pracowaliśmy naprzeciwko siebie)... mój były to dorosłe dziecko alkoholika, wiąże się z tym dużo różnych problemów w dorosłym życiu, w relacjach z ludźmi, przede wszystkim w budowaniu związku... mój były jak już tu kiedys pisałam przeżywa drugą młodość, obudził się w nim nastolatek, wytatuował sobie plecy, przebił wargę, krótko po naszym rozstaniu zaczął spotykać sie z uczennica ostatniej klasy gimnazjum (czyli 15-16 lat, on ma 27, ja 29) i spełnia się w nowej pracy, czyli parzeniu i podawaniu kawy, chociaż do niedawna szukał zajęcia, które pozwoli mu wykorzystać swoje studia... a ja stałam sie zrzędliwa i marudna... w zeszłym tygodniu przemycał między wierszami hasła o ewentualnym powrocie, a w tym tygodniu wyrzucił wszystkie nasze zdjęcia, dosłownie spalił wszystkie rzeczy, które czytaliśmy razem na temat jego trudnego dzieciństwa i powiedział, że jestem już mu niepotrzebna... i ja jakoś jestem dziwnie pewna, że za kilka miesięcy się odezwie... ech no i z tym wszystkim sobie nie radzę, z tym, że chłopak pierdoli sobie życie... ale powoli sie uczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stefaniaharper współczuje Ci bo widze, że wasze rozstanie tak się ciągnie, raz jest lepiej a raz gorzej, ja niedawno jeszcze chciałam, żeby mój też sie odzwył, bolało mnie że tak nagle po prostu zniknął, a wiem, że to było dobre, i dzięki temu w niecałe 2 miesiące wyleczyłam się z tego bólu i teraz jestem szczęśliwa :) A były stał się dla mnie kimś obcym, własnie dzięki temu, że nie mamy już tak długo kontaktu. Ja z mojego związku wyciągnełam wnioski i nowy związek buduje przedewszystkim na szczerości. I nie daje już tyle z siebie, wiem, że z moim nowym chłopakiem też może nam nie wyjść i to jest normalne, ale nauczyłam sie kochać samą siebie i własne życie, które nie obraca się tylko wokół faceta. W związku musi być równowaga i mimo że się z kimś jest, trzeba mieć też troche własnego życia, a ja swoje życie zaniedbywałam i potem zostałam z niczym. A teraz wcale nie żałuje tych 2 lat i tego bolesnego rozstania- to mnie wiele nauczyło i teraz czuje sie silniejsza :) I wszystkim cierpiącym życze by dotarły już do tego etapu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
myślę, że nasze rozstanie nie mogło potoczyć się inaczej, nie można było uniknąć takiego szarpania się ze sobą kiedy widzieliśmy się prawie codziennie w pracy, kiedy byliśmy kilka metrów od siebie z tym, że już z nim nie będę pogodziłam się całkiem spory czas temu, tylko jednego jeszcze nie umiem, nie martwic się o niego i o to, że postępuję według schematu dorosłego dziecka alkoholika i sam pakuje się w kłopoty... i stale myślę o tym, że z innym człowiekiem byłam a innego widzę teraz... po tym, jak sam powiedział mi o tym, że spotyka się z tak młodą dziewczyną nawet nie byłam zazdrosna, tylko przejęłam sie tym, że może sobie biedy napytać... no ale powoli dojdę tez do tego, że mimo wspólnych dwóch lat to jest jego życie i może je sobie psuć jak tylko chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karut
heloł dziewczyny nie wiem, czy jeszcze tu wpadasz, kobieto komentujaca, ale uwazam, ze to co piszesz jest bardzo dojrzale i trafione i wlasnie z psychologii wziete - nowy zwiazek nie jest rozwiazaniem na bol po rozstaniu, trzeba dojsc do ladu z wlasnymi emocjami najpierw. a ty stefania chyba dopiero teraz odczujesz tak dokladnie to rozstanie, bo jednak codzienne widywanie sie nie dawalo poczucia, ze to juz koniec. szkoda tego twojego, mnie takie historie wkurzaja strasznie, mam w rodzinie alkoholika, ktory wszystkim zatruwa zycie, to jest beznadziejna choroba. ja sie z bylym juz mnostwo czasu nie slyszalam, ale nadal mysle o nim codzienne - to zalosne, ale nie umiem inaczej. a on o mnie chyba juz zapomnial... no moze nie zapomnial, ale w kazdym razie sie nie odzywa wcale. i taki to lajf.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
ech no właśnie karut, teraz dopiero poczuję jak to jest tak całkiem bez niego... a to nasze rozstanie jest tym smutniejsze, że właśnie jak piszesz, szkoda tego mojego... no ale muszę się nauczyć nie martwić o niego, niech broi teraz na własne konto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NellUSiiA
CZeśc dziewczynki!:( Mam mega kłopot z chłopakiem nie wiem co mam robic i bardzo bym chciała zebyscie mi cos doradziły. Jesteśmy razem juz ponad rok na poczatku było wszystko pieknie i cudownie ale puzniej sie wszystko zepsuło. Bardzo rzadko sie widzimy a ja anwet nie amm na to wpływu on z kolegami dobrzez sie bawi. Wiele razy z nim zrywałam ale po jakism czasie on obiecywał ze sie zmieni a ja mu wierzyłam. Nie wiem jak na niego wpłynac, jak zrobic zeby on sobie przemyslał wkoncu co jest wazne dla niego. Nie wiem czy mam sie odzywac do niego czy nie. W sumie praktycznie nie gadamy ze soba bo ja nie chce sie narzucac a on nic nie pisze.. nawet przez kilka dni.! Pomocy!:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
wiesz co, kochana... choć pewnie oczekujesz bardziej pocieszającej rady, to ja po moich doświadczeniach w bardzo trudnym związku z bardzo trudnym facetem i po jeszcze trudniejszym rozstaniu (już nawet nie potrafię dokładnie powiedzieć którym, w każdym razie mam nadzieję, że ostatecznym, choć na razie boli strasznie) mogę ci powiedzieć jedno: zadbaj o siebie i odejdź od niego, skoro z tego co napisałaś on nie dba o ciebie tak jak ty chciałabyś żeby dbał...jeśli mu na tobie naprawdę zależy to wróci, ale pamiętaj, że jeśli wróci, to nie przyjmuj już samej obietnicy poprawy, poczekaj na efekty, na konkrety... dla dobrego waszego związku, jak każdego z was z osobna... ja tak nie umiałam, pozwalałam na zbyt wiele, a teraz dostałam po głowie ze zdwojoną siłą, bo cierpię z powodu rozstania i cierpię dlatego, że nadal boli mnie to, że mój były pakuje się w kłopoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malazagubiona
ehh to widze ze ja też mam podobny problem... a wszystko zaczęło się od zwykłego tańczenia i pocałunku, niby nic ale widać ani dla mnie ani dla niego nie było to niczym, a raczej czymś. Zaczęliśmy się sobą interesować i w sumie to ja sobie dalam z tym wcześniej spokój nawet starałam sie nie traktować tego zbyt poważnie, ale on wciągnął mnie w "grę" i nawet nie wiem jak to się stało. Dla mnie zaczęło to nabierać znaczenia z tym że gdy doszło do momentu w którym konieczne było obustronne zaangażowanie - on sie wycofal powiedział ze to nie ma sensu. I nie wiem czy przeraża go to ze niedługo sie mozemy wyprowadzić do innych miast czy tez na prawde nie zależy mu. Ale po jakiś 3 tygodniach zaczął znów szukać kontaktu i gdy emocje nam obojgu pusciły on po tym wszytskim udaje ze nic sie nie stało. Widujemy się co dzień ale mam dziwne uczucie ze moze chcieć znówu wrócić. Nie wiem tylko czy to ma sens, mi zalezy na nim naprawde bardzo ale kiedy on tak to traktuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaska_
NellUSiiA ja mialam podobnie. Moj facet potrfail nie odzywac sie pare dni tlumaczac sie pozniej brakiem pieniedzy na koncie po czym jak sie odezwal dziwil sie dlaczego ja taka zla na niego jestem. Jak nie mialam sie czasu z nim spotkac tez zbytnio nie plakal bo zaraz do kuplmi lecial. Nie wspominajac ze potrfail sklamac zeby tylko sie z nimi spotkac;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NellUSiiA
Tak wszystko pienie ładnaie ale ja juz tyle razy próbowałam zapomniec zerwac. OStatnio dwa dni całe przepłakałam a on w tym czasie dobrze sie bawił na imprezie. Nic sobie z tego nie robi. Z nim nie moge porozmawiac bo on wszystko obraca w zart chyba ze juz naprawde wie ze jest zle i sie nie odzywam, ale ja tak nie umiem nie wytrzymuje. PO jakims czasie musze sie odewać. Nie wiem co mam robic naprawde. bardzo mnie to boli i nie wiem jak to zrobnic zeby cos do niego dotarło. Jest wszystko pieknie ładnie mowi mi ze mnie kocha ze zalezy mu na mnie a robi zupełnie cos innego a ja mu cały czas wierze. Czekam na spotkanie. Ja do niego dzownie chce usłyszec jego głos ja chce zeby wszystko było ok. Czasami juz naprawde nie wiem co mam robić. Od kilku osob słyszłam ze mnie zdradzał ze miał jakies panienki na boku nie chciałam w to uwierzyc bo był moim całym swiatem jak juz w to uwierzyłam On sie wyparł i dalej mu uwierzyłam ale czuje ze to jest bez sensu. Nie wiem co mam dalej robic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NellUSiiA
kaska_ tak masz racje ja czasami sie zastanawiam czy on jest gejem:) ale to bardzo trudne koledzy imprezy w sumie ja na duzo mu pozwalałam ale przekracza juz granice. Własnie ma wiele wazniejszych spraw zeby sie ze mna spotkac a z innymi bardzo chetnie.. jeszcze jedno co mnie badzo boli jest ze mna a pisze rozmawia flirtuje z innymi dziewczynami. Nie wiem napwarde czy to wszystko co mowili mi jest prawda ale nie moge sie od niego uwolnic. pomuzcie mi macie jakies sposoby? co mam zrobic? nie moge cały czas płakac bo to nic nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaska_
to moj z dziewczynami nie krecil tak mysle przynajmniej. Bardziej poszlo nam o to ze woli spedzac czas z kolegami, z bratem na browarkach niz ze mna. To byl dzieciak teraz to wiem. Jedyne co ci moge poradzic to to zebyc uwierzyla w siebie i pognala dziada gdzie pieprz rosnie. Na poczatku jest ciezko to napewno ale ja jestem 4 miesiacu po rozstaniu i czuje ze sie uwolnilam od swojego eksa i bardzo sie ciesze bo na oku mam nowa znjomosc moze lepsza (co tak na marginesie wydawalo mi sie jeszcze 4 miesiace temu zupelnie nieprawdopodobne). Trzymam kciuki bo nie ma co tracic czasu na kogos kogo nie jestes w 100% pewna. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna24
NIE WIEM OD CZEGO ZACZĄĆ I NIE WIEM CZY DOBRZE ZE PISZE WIEM JEDNO JEST MI BARDZO SMUTNO BYŁAM Z FACETEM 3LATA W LUTYM POWIEDZIAŁ MI ZE NIE WIE CO DO MNIE CZUJE ROZSTALIŚMY SIĘ NIE POTRAFIĘ SOBIE PORADZIĆ Z TYM WSZYSTKIM CIĄGLE MYŚLĘ WSPOMINAM POTRZEBUJE PORADY JAK ZAPOMNIEĆ JAK ZMNIEJSZYĆ TEN BÓL MOŻE KTOŚ MA POMYŚL JAK RADZIĆ SOBIE PO ROZSTANIU Z KIMŚ KOGO SIĘ KOCHAŁO Z KIM PLANOWAŁO SIĘ SPĘDZIĆ RAZEM RESZTĘ ŻYCIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×