Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

graminis

Szpital Wojewódzki Tychy - PORÓD!!!

Polecane posty

Gość gitarra
a czy któraś z Was miała do czynienia z Dr. Kolnym? Jakie macie opinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuskaaa
Witam, jestem swiezo upieczona mamuska, rodzilam w Tychach i porod wspominam jako cudowne przezycie!!! Glownie dzieki poloznej. Opieka lekarska rowniez na najwyzszym poziomie. Podstawa to dobre nastawienie i wspolpraca z polozna. One naprawde wiedza co jest dla nas najlepsze. Nawet jesli trzeba naciac, trudno - to dla dobra dzidziusia. Sam pobyt w szpitalu, coz to tylko 3 doby, wiec wszystko da sie wytrzymac. Łazienki schludne i czyste i wcale nie trzeba wstawac o 5 rano, chyba ze ktos nie moze spac :) Pobyt na sali 6osobowej ma tez swoje zalety - zawsze mozna podpatrzec cos u doswiadczonych kolezanek, no i na pewno nie jest nudno. A prosze mi wierzyc, kto chce sie wyspac na pewno da rade! Fakt, oddanie maluszka na noc natrafia na "spojrzenie" a czasem odpowiedni komentarz, ale kazda z nas najlepiej wie co robi. Aaa i jedzonko jak na szpitalne bardzo dobre. Odpowiednie dla swiezo upieczonych mamusiek. Jedyny minus jak dla mnie to zbyt mala ilosc wozeczkow dla dzidziusiow. Zorganizowanie go na pore odwiedzin graniczy z cudem a spacerowanie z maluszkiem na rekach zabronione!!! POLECAM Wojewodzki wszystkim mamusiom i tatusiom rowniez (zapomnialam dodac ze rodzilismy razem z mezem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikołów-nie
Rodziłam w Mikołowie w serpniu 2008. To był szpital z wyboru. NIESTETY ZŁEGO WYBORU! Najpierw nie chcieli mnie przyjąć. Byłam dwa tygodnie po terminie, ale dla ordynatora nic złego to nie znaczyło. Badania USG wskazywały na dużą masę dziecka - ok. 4 kg (to był mój pierwszy poród), ale nie podjęto decyzji o cesarce. Jak w końcu zaczęły się skurcze, to położne z porodówki wmawiały mi, że to nie skurcze i mam wracać na oddział. Bóle parte trwały ponad godzinę, a dziecko nie chciało wyjść. Młoda lekarka, która miała dyżur, uznała że nie będzie budzić ordynatora, bo znowu powie, że sobie nie radzi. Dalej nikt nie rozważał możliwości cesarki. Dobre słowo muszę powiedzieć o położnej, kóra prowadziła mój poród - bardzo mi pomagała, dbała też o dziecinkę w brzuchu, pilnując, bym oddychała prawidłowo. W końcu, po kolejnych nieskutecznych próbach urodzenia mojego dziecka, przyszedł ordynator i powiedział, że na cesarkę już za późno, więc sugeruje wyjąć dziecko za pomocą KLESZCZY, ale decyzję pozostawia nam. Na moje i dziecka szczęście - poród zakończył się szczęśliwie. Urodziłam w nocy z soboty na niedzielę - neonatolog obejrzał dziecko dopiero rano, a w poniedziałek okazało się, że dziecko ma infekcję i żółtaczkę. Podsumowując - ordynator lubi stare sprawdzone metody przyspieszania porodu (kleszcze), które już dawno temu przestały być stosowane , położne raczej traktują rodzące z góry (są wyjątki), a co najgorsze dla noworodków - BRAK JEST TAM STAŁEJ OPIEKI NEONATOLOGA. Zdecydowanie odradzam - dwuosobowe sale z łazienkami tego nie zrekompensują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia libiąż
rodziłam w październiku 2009. Synek miał 4 410 g i musiałam miec cc ponieważ jestem chuda i nigdy by nie ''przeszedł''. Powiem jedno - są tam NAJLEPSI LEKARZE, w innym szpitali kazali by mi rodzić naturalnie co pewnie by się skończyło wielką tragedią. Lekarze działają bardzo szybko, konsultują decyzje zawsze z innymi i naprawdę przejmują się pacjentem (oczywiście jak coś się dzieje). Troszcza sie i informują o wszystkim. A co do szpitala - porodówka to nie SPA, dla mnie warunki się nie liczą, najważniejszy jest poród w odpowiednich rękach - a reszta sama mija. Położne też są super, zależy od człowieka, generalnie panikarom wstęp wzbroniony, trzeba się im tylko miło przypomnieć i nie latać za nimi z byle czym. Jak się jest miłym to i one są miłe - prosta zasada tak jak w życiu codziennym. Gorzej jest z pielęgniarkami z noworodków - im polecam się zwolnić, bo im się nie chce pracować. Nic nie pomogą mimo próśb. Ale, inne kobietki z sal, zawsze pomogą, oraz położne. Mi bardzo brakował obecności męża przy mnie na sali - ale coż... to nie SPA :-)) BARDZO DZIĘKUJĘ POŁOŻNYM ORAZ LEKARZOM ZA MOJEGO SYNKA!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Aga***
Rodziłam w Tychach na początku lutego 2009. Pobyt wspominam wspaniale. Nikomu w łapę nie dałam. Mąż był przy porodzie. Położne są super. Opieka też super. Jedzenie nie za dobre, ale da sie przezyc (najlepiej jak mąż Ci obiadki będzie woził). Moim prowadzącym był lekarz pracującym w tyskim szpitalu - i to polecam kazdej przyszłej rodzącej, miec swojego lekarza w tym szpitalu. Inaczej sa traktowane pacjentki (duuzo lepiej) szanowanych lekarzy. Mój akurat nie miał dyzuru kiedy rodziłam, ale był pod telefonem, i udzielał jakichs wskazówek lekarzowi odbierajacemu porod. Po porodzie mozesz miec dziecko przy sobie przez ok 2 godziny, gdy jestes na obserwacji (po ok pol godziny od porodu). Od razu mozesz karmic. Ubranek nie musisz tam zabierac. Maja swoje w szpitalu. Roznej wielkosci i w roznym stanie, ale zawsze czyste! Generalnie preferuja, by miec dzieci przy sobie, ale mozna je tez odwozic na noworodki (tam polozne sa rozne- jedne mile inne wredne). Aha, musisz miec pampersy dla dziecka. Aha, codzienni jest wizytacja lekarzy, no i dziecko jest pod stala opieka pediatrów!!!! Generalnie jestem zadowolona z pobytu w tym szpitalu.Nastepne dziecko, tez tam chcę urodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gocha109
rodziłam w Tychach.Poród przez cc,w środę byłam w szpitalu,zrobiono mi badania ,w czwartek rano cc w pięc dni pózniej do domku.Pobyt tam wspominam bardzo dobrze.Lekarze super,żadnego bółu po cc,opieka położnych rewelacyjna.To był mój drugi poród (pierwszy w szpitalu w Sosnowcu-tragedia),wspominam go super.Serdecznie polecam porodówkę w Tychach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarinka122
ja rodziłam w Tychach w lutym 2009 i był to trafiony szpital. poród wspaniale pomocna położna prowadziła cały poród pomagała instruowała pocieszała mnie i dzięki niej czułam się bezpieczna i nie bałam się niczego i zniosłam ból po porodzie w sali było nas 6 kobiet ale sympatycznie i rodzinna atmosfera a położne zawsze mi pomagały przy karmieniu a gdy moja dzidzia miała naświetlania i nie mogłam do niej wchodzić do sali i płakałam to własnie położne mnie pocieszały suuper kobiety uważam że to dobrze że jest nacisk na poród naturalny gdyż po paru dniach wracasz do formy a karmienie piersią jest wspaniałe zbliża matkę i dziecko ale jak się poddasz na początku to potem lipa dlatego tez fajnie że położne naciskają. byłam w szpitalu 4 dni i nie spotkałam się z żadnymi przykrościami ze strony personelu i moja dzidzia ma już roczek i jest wspaniała a ja często wspominam poród i pobyt w szpitalu. Powodzenia i wiary w siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qkasia90
Witam ja również rodziłam w tym szpitalu i nie polecam a zwłaszcza samotnym i młodym kobietą, rodziłam w lutym 2009r. Mój poród był tragiczny trafiłam do szpitala po terminie, na drugi dzień po przybyciu dostałam skurcze były bardzo silne ale ja ich tak nie odczuwałam trwały cały dzień wieczorem się nasiliły gdy poinformowałam o tym lekarza na dyżurze zalecił zastrzyk, który miał działać w dwie strony albo nasilić albo uspokoić na kilka godzin rodziłam pierwszy raz i nie zorientowałam się że jak może zastrzyk nasilić skurcze a gdy mi go podali było już za późno. Skurcze ucichły po dwóch dniach zaczęły sączyć się wody gdy poinformowałam o tym położną odparła, iż rodzę pierwszy raz i skąd wiem że to wody gdy mnie zbadała okazało się, że miałam rację i że właśnie zaczął się mój poród zaprowadzili mnie na porodówkę położyli na łóżku i podłączyli ktg leżałam tam kilkanaście godzin a gdy chciałam zadzwonić do mamy z którą miałam rodzic usłyszałam, że na to jeszcze będzie czas, dopiero na drugi dzień zaczęli nasilać zastrzykami i kroplówkami skurcze które wcześniej bezmyślnie zatrzymali kiedy skurcze były już nie do zniesienia nadal nie miałam rozwarcia. Kiedy powiedziałam z podniesionym głosem, że chce wyjść z tego beznadziejnego szpitala i rodzic na ulicy usłyszałam, że mam byc cicho bo tu są inne rodzące. Inne panie strasznie krzyczały i przeklinały ale oczywiście nikt ich nie upomniał, pewna położna miała założyć mi wenflon ale była jakaś nieprzeszkolona chyba bo zamiast wbić w żyłę ona je przebijała i zwaliła winę, że ja się boję igły chociaż jestem przyzwyczajona do zastrzyków. Kiedy skurcze nasiliły się do partych również nie widziałam żadnego zainteresowania usłyszałam tylko, że trzeba było chodzić do szkoły rodzenia, po długim czasie kiedy było już mało wód i dziecku zaczął słabnąc puls zdecydowali o cesarskim cięciu i oczywiście znów zastrzyk na zatrzymanie skurczy. Przebiegu cesarki nie znam bo mnie u spano ale wydaje mi się, że przeprowadzali ją praktykanci ponieważ z nacięcia, które miało mieć 8 cm ja mam ponad dwadzieścia po cesarce gorączkowałam kilka dni i jestem strasznie zszyta, oczywiście zastrzyków, które dostałam nie ma w karcie wypisowej i oczywiście pisze, że brak postępu porodu moim zdaniem albo pracuje tam niewykwalifikowany zespół albo po prostu wybierali sobie na kim będą się uczyć stwierdzili iż byłam za wąska aby urodzić a podczas badania nie było przeciwwskazań i byłam w sam raz wraz ze mną cesarkę miało kilka dziewczyn również otrzymały zastrzyk i były dużo szersze ale ich przyczyn cesarki nie znam. A co do położnych nie mam zastrzeżeń tylko do dwóch pań obie krótkie włosy blondynka oraz czarna niska, która przybiegła ponieważ moje dziecko płakało bo było głodne a jej zdaniem dziecko nie ma prawa zapłakać chyba minęła się z powołaniem bo zamiast mi pomóc szarpała główką mojego dziecka byłam pełnoletnia ale jestem niska i szczupła i wyglądam na 15 lat, a gdy płakało dziecko 35 letniej mężatki spytała czemu dzidziuś płaczę i czy pomóc tak więc co do tego szpitala mam tragiczne wspomnienia i nigdy więcej tam nie wrócę NIE POLECAM A RACZEJ ODRADZAM bo poród powinien być wspaniałym wspomnieniem a nie bolesnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, rodziłam w tym szpitalu 10.07.2010 około drugiej w nocy i poród tam to jedna wielka pomyłka!!! Jakiś czas temu byłam zobaczyć porodówkę i wszystko zostało przez położną zaprezentowane w samych superlatywach, tzn. nie ma przymusu leżenia na łóżku, krocze jest nacinane tylko w razie konieczności, pacjentka może korzystać z piłek, worków, krzesełek. Podczas porodu nic z tego nie miało miejsca, obowiązkowe jest leżenie na łóżku i to w ściśle określonej pozycji, wszystkie piłki, worki to po prostu elementy dekoracyjne porodówki prawdopodobnie tylko dla zwiedzających, krocze jest nacinane rutynowo (skośnie), bo po co położna ma tracić zbyt wiele czasu. Dodam, że całkiem bezzasadnie moim zdaniem została mi podłączona kroplówka z oksytocyną, można domniemywać że również dla wygody personelu bo po co mają tracić czas skoro w tak łatwy sposób mogą sobie wszystko przyspieszyć. Skurcze po takiej kroplówce to prawie tek, jak zobaczyć bramy raju szkoda tylko, że do ich natężenia nie jest jeszcze dostosowane rozwarcie szyjki macicy, być może wtedy by mi nie pękła i nie byłoby konieczności zszywania, co zapewne jest rozkoszne dla lekarza a nie dla pacjentki. Dzień, który miał być najpiękniejszy w moim życiu był dzięki tak ogromnej życzliwości personelu pracującego wówczas dnia 10.07.2010 roku okazał się koszmarem a każdy następny po nim nie jest lepszy :(( Dodam jeszcze, że funkcjonujący w szpitalu system pod nazwą rooming- in sprowadza się do tego, że matka jest zostawiana z dzieckiem i raczej nikt się niczym nie przejmuje, wskutek nieprawidłowego zajmowania się dzieckiem wynikającego z niewiedzy często dochodzi do anomalii a położne nie są zbyt chętne do pomocy i jednym z tekstów, które można było od nich usłyszeć to na przykład to, że nie mają czasu, bo jeszcze nie pojawiła się nowa zmiana. Szczerze odradzam ten szpital!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarinkaaaaaaaaaa1111111
a ja też rodziłam w Tychach i uważam że pełen profesjonalizm bo dużo zależy od nas dziewczyny czytajcie o porodach dowiadujcie się jak najwięcej macie na to 9 miesięcy i potem jest łatwiej przez to przejść bo najbardziej to nas stresuje to co nieznane i też rodziłam pierwszy raz ale byłam fizycznie i psychicznie przygotowana. I wiele się naoglądałam krzyczących klnących kobitek jakby niewiem co poród to nie wakacje no taka natura nie należy do przyjemnych ale jesteśmy do niego stworzone. MNIEJ PANIKI WIĘCEJ WIEDZY!!!!! I NIE ZWALAĆ WINY NA POŁOŻNE PRZYPOMNIJCIE SOBIE WASZE ZACHOWANIE WOBEC NICH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PIKINKOL
MASZ RACKE KATARINKO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przed 20-laty rodziłam w Tychach i nic się nie zmieniło co to k...a za szpital 5 lat temu rodziła moja starsza córka miała cesarkę zaraziła się gronkowcem z którego leczyła się pół roku 1 września rodziła moja młodsza córka też przez cesarkę z nią wszystko w porządku ale dziecko zarażone pęcherzycą (odmiana gronkowca) lekarze stwierdzili że z dzieckiem wszystko w porządku wypisali ze szpitala które wylądowało za 2 dni w innym szpitalu z dala od rzeźników z Tychów. Kobiety zamiast na porodówkę do Tychów lepiej ródźcie w domu lepiej na tym wyjdzie wasze maleństwo i Wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodziłam w tyskim szpitalu 12 maja 2010r. Byłam do niego sceptycznie nastawiona po wielu negatywnych informacjach wyczytanych w internecie. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Do szpitala przyjechaliśmy ok 00:30, położna delikatnie zbadała mnie na izbie przyjęć (rozwarcie na 2 palce) i wysłała (zawiozła mnie na porodówkę). Mąż był ze mną od początku. Na porodówce prowadziły mnie dwie przesympatyczne położne, które przypominały o oddychaniu, tłumaczyły, były delikatne i wyrozumiałe. Poprosiłam o możliwość rodzenia na krzesełku porodowym i nie było problemów, przyniosły je do boksu porodowego. Tylko, że nie zdążyłam na nim urodzić, gdyż cała akcja nagle bardzo przyspieszyła i dosłownie w biegu zakładały fartuchy żeby odebrać córcię :) O 2:50 na świat przyszedł mój skarb. Wprawdzie byłam nacinana, ale lekarz mnie tak fantastycznie zszył, że na następny dzień mogłam normalnie siedzieć, a dzisiaj niema nawet blizny po nacięciu. Siedział nademną dość długo. Opieka na oddziale fantastyczna. Położne i pielęgniarki bardzo miłe, pomocne. Co chwilę jakaś przychodziła żeby zapytać czy jest jakiś problem czy w czymś pomóc. Można było w każdej chwili iść do nich z pytaniami. Na noworodkach pielęgniarki też bardzo fajne, można było zostawić malucha na noc, bez problemów dawały mleko gdy był problem z laktacją. Na oddziale była też doradczyni laktacyjna, która pomagała przystawić malucha, pokazywała co i jak. Codzienna wizyta pediatry, która mówiła co się z dziećmi dzieje. Bardzo polecam poród w tyskim szpitalu. Jeśli zdecydujemy się na drugie dziecko to napewno tam będę rodziła :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[ Dagus83 Rodziłam w tyskim szpitalu 12 maja 2010r. Byłam do niego sceptycznie nastawiona po wielu negatywnych informacjach wyczytanych w internecie. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Do szpitala przyjechaliśmy ok 00:30, położna delikatnie zbadała mnie na izbie przyjęć (rozwarcie na 2 palce) i wysłała (zawiozła mnie na porodówkę). Mąż był ze mną od początku. Na porodówce prowadziły mnie dwie przesympatyczne położne, które przypominały o oddychaniu, tłumaczyły, były delikatne i wyrozumiałe. Poprosiłam o możliwość rodzenia na krzesełku porodowym i nie było problemów, przyniosły je do boksu porodowego. Tylko, że nie zdążyłam na nim urodzić, gdyż cała akcja nagle bardzo przyspieszyła i dosłownie w biegu zakładały fartuchy żeby odebrać córcię O 2:50 na świat przyszedł mój skarb. Wprawdzie byłam nacinana, ale lekarz mnie tak fantastycznie zszył, że na następny dzień mogłam normalnie siedzieć, a dzisiaj niema nawet blizny po nacięciu. Siedział nademną dość długo. Opieka na oddziale fantastyczna. Położne i pielęgniarki bardzo miłe, pomocne. Co chwilę jakaś przychodziła żeby zapytać czy jest jakiś problem czy w czymś pomóc. Można było w każdej chwili iść do nich z pytaniami. Na noworodkach pielęgniarki też bardzo fajne, można było zostawić malucha na noc, bez problemów dawały mleko gdy był problem z laktacją. Na oddziale była też doradczyni laktacyjna, która pomagała przystawić malucha, pokazywała co i jak. Codzienna wizyta pediatry, która mówiła co się z dziećmi dzieje. Bardzo polecam poród w tyskim szpitalu. Jeśli zdecydujemy się na drugie dziecko to napewno tam będę rodziła Pozdrawiam ] PRZEPRASZAM ZA SŁOWNICTWO ALE CO TO ZA PIER .....E KOTKA CZY TO KTÓRAŚ Z POŁOŻNYCH ODPOWIEDZIAŁA? OPIEKA ŻADNA PIELĘGNIARKI DO KITU TO PO PROSTU PRZECHOWALNIA A NIE SZPITAL POZDRAWIAM RODZĄCE ŻYCZĘ ZDROWIA W DOMU BO W TYSKIM SZPITALU TEGO NIE ZAZNACIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simia
Witajcie, bardzo Was proszę napiszcie coś jeszcze na temat porodu w tychach bo ja mam termin na styczeń 2011r i mam tam rodzić pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beata_Tyszanka
Podejrzewam ze swiezo upieczone mamy Qkasia90 i JJagoda002 - pieknie ubarwily swoje porody przed takimi osobami wystrzegal mnie moj lekarz prowadzacy, taka ilosc szczegolow z samej porodowki brawo za pamiec---Radze nie czytac tych wypowiedzi. Drogie Panie jak chciałyscie 24godzinnej opieki i wlasnej sluzacej ktora przyklada dziecko do cyca, trzeba bylo rodzic w prywatnej klinice. Radze troche wiecej samo krytycyzmu w stosunku do siebie, a nie zwalanie winy na innych. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAGDA Tychy
TYCHY- ODRADZAM !!!! To nie jest standard, że jedne połozne miłe, a drugie krzyczą, opieprzają za byle co, a jak chcesz o coś zapytać to "robisz im krzywdę". Czy wymagam zbyt wiele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simia
zobaczymy...jeszcze trochę czasu zostało do stycznia, a mój lekarz tam jest zastępcą ordynatora i tam będę rodzić. Ja słyszałam od kuzynki że jest ok a mam nie blisko do Tychów bo 80km. Ale nie ma co narzekać. Czekam na wypowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodzily tam zarówno moja siostra (SN ) jak idobra koleżnanka (CC), obie zadowolone. Zresztą też tam bede rodzić, napwno nie zdecydowałabym się na mikołów. Simia kto jest Twoim lekarzem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simia
Dr Janusz Pozowski, a Twoim?? A na kiedy masz termin? Gdzie mieszkasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim dr Gwara, no i ja mieszkam w tychach dlatego nawet się nie zastanawialam, zwłaszcza że w śród bliskich mam pozytywen opinie :) tylko jeszcze nie wiem czy bedzie CC czy SN a termin mam na przełomie luty/marzec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simia
Aha, słyszałam o nim, ale nic więcej:) Mi polecili ten szpital, choć bliżej mam do tarnowskich gór, bytomia, gliwic itd... Moja kuzynka miała cc i powiedziała, że b. fajna opieka i w ogóle. Ja też nie wiem, czy bedzie sn czy cc. Choc tego sn sie tak boję. Każdy opowiada, że tak bolało i tak...:/ najlepiej ich nie słuchać ale stresa mam:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja się boje i tego i tego :P a najgorsze jest to że niewiem poki co na co się nastawiać :/ zastanawiam się też nad znieczuleniem przy SN tylko nie wiem jakto w Tychach wygląda :/ . Jeśli zaś chodzi o cc to właśnie też moja koleżanka bardzo sobie chwaliła i prawie blizny nie ma, tak ja ładnie pokroili :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simia
No podono blizna jest taka cieniuteńka i jest nisko, że bez problemu można ją zakryc majtkami. A o znieczuleniu zoo też myślałam i kurczę też nie wiem jak to jest w Tychcach.Ja mam za tydzień w czwartek wizytę i usg tam, więc się podpytam co i jak. A słyszałaś o tym kole porodowym (ten apartament do wykupienia za 150-200zł) ? Ciekawe jak na tym się rodzi... Wiesz już kogo będziesz miała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzilam 1 córke w wojewódzkim szpitalu w tychach poniewaz znalazlam w mamo to ja ogloszenie ze mozna tam rodzic w basenie za 200 zl niestey nie moglam rodzic w wodzie poniewaz mialam gestoze krwi zatrucie ciazowe lezalam 7 dni zanim urodzilam i opieka taka sobie jak pamietam nic szczegolnego jednak na odziale nowordkowym nie bylo milo pielegniarki na odziale pracowaly chyba za kare a pozwalaly sobie poniewaz bylam bardzo mloda jednak nie bylo zle :) jedna polozna stara mnie zbluzgala jak zobaczyla ze chce karmic przez kapturek silikonowy na cala sale krzyknela ze mam mezowi dac possac przez to a nie dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje się ciekawe, podobno w krajach europejskich to standard i bardzo ulatwia rodzenie, mozna też uzyc go do porodu w wodzie, aczkolwiek słyszalam ze jeśli akcja porodowa przebiega bardzo szybko to nawet nie zdaza Cię tam posadzić, tak miała dziewczyna z ktorą rodziła moja siostra :P ja jeśli to bedzie SN to napewno chciałabym poród rodzinny ( z pratnerem ) i z zoo... nie wiem czy to da sie pogodzić z tym kołem. No i najpierw chce wiedzieć jak bede rodzić, jeśli SN to myślałam żeby umówić się tam na zwiedzanie, i wszystkiego wypytać :) A będzie Syn, Staś :) a Ty już wiesz ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simia
A ja też będę miała synka, ale jeszcze zastanawiamy się nad imionkiem narazie mamy 3 do wyboru: Igor, Florian albo Eryk:) No to koło to jest zagadka życia:) Muszę podpytać gina co i jak.No i te znieczulenie, wydaje mi się że jak będzie to napewno tylko płatne.A słyszałam, że takie kosztuje koło 400zł:/ A kiedy masz wizytę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sliczne imiona, nad Igorem też myslałam ;) też mi się wydaje że znieczulenie płatne, no ale w koncu nasz komfort przy porodzie chyba też się liczy... Jeśli mi by ktoś dał zapewnienie ze bede rodzić szybko i sprawnie to bym nad tym nie myślała ale kurcze, po co się męczyć jesli mozna sobie pomóc ? :P wizyte mam 15 listopada bo jestem akurat po, no i w tym miesiącu powinnam już wiedzieć jak rodze, dlatego też na nastepnej wizycie wypytam się o wszysko swojego lekarza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×