Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

graminis

Szpital Wojewódzki Tychy - PORÓD!!!

Polecane posty

Gość kasiaw79
Witam, rodziłam w tym szpitalu 23.01.2015r. od tamtej pory dziecko notorycznie choruje poprzez choroby skóry oraz górnych i dolnych dróg oddechowych - w szpitalu leżeliśmy na zapalenie płuc już w marcu. Lekarze do tej pory nie potrafią określić przyczyny tych chorób. Proszę o nr. tel. bym mogła się skontaktować w sprawie zarażonych dzieci w celu otrzymania informacji jakie mam wykonać badania by się dowiedzieć czy moje dziecko też przypadkiem nie zostało zarażone gronkowcem. Dodam tylko że dostałam wezwanie na policję w celu wyjaśnienia owej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A robiłaś dziecku posiew krwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba zrobic dziecku badanie krwi i wymaz z gardła i kału i zobaczyc czy sie cos wyhoduje. Kazdy lekarz przecież wie jak to sprawdzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warunki na położnictwie tragiczne.Rodziłam tam we wrześniu przez cc.Nigdzie ani w toaletach ani na żadnej z sal nawet pooperacyjnej nie ma dzwoneczka, którym można zadzwonić po pomoc w razie potrzeby. Jedna z mam przeżyła chwile grozy gdy dziecko jej sie zakrztusiło tak że nie potrafiło złapać tchu więc wzieła dzieciątko na ręce i pobiegła po pomoc to jeszcze jej sie dostało od położnych za to że nie miła dziecka w wózeczku tylko przez korytarz niosła na rękach. Ja sama po cc nie dostałam lekarstw przeciw zakrzepowych bo o mnie zapomnieli i bym się nieświadomie udusiła bo przez cały dzień miałam trudności z oddychaniem. Był to dzień bez obchodu wieczornego i przez przypadek spotkałam na korytarzu lekarza i ledwo dałam rade zapytać dlaczego nie potrafie oddychać i lekarz zapytał czy dostawałam zastrzyki w brzuch a okazało się że o mnie zapomnieli i żadnych zastrzyków nie dostawałam. Lekarz się wściekł i w momencie znalazły się pielęgniarki które dały mi zastrzyk i po 12 godzinach jak ręką odjął wszytskie dolegliwości minęły. Nie wspominam zbyt dobrze.Natomiast personel na porodówce spisał się na medal.Jednak następnym razem nie wybrałabym tego szpitala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biedna, biedna i dzwoneczka nie było, i krasnoludków pewno też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostatni komentarz na pewno nie na miejscu! Gratuluje idiotyzmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uważam że jako mamy XXI wiek to szpital w takie rzeczy powinien być zaopatrzony i wielki minus ze nie ma tego w Tychach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie rację z tymi dzwonkami na pooperacyjnej. Też niedawno miałam cięcie cesarskie i to mi się nie podobało. Z drugiej strony położne były prawie cały czas na sali i miały nas pod kontrolą i jak u jednej z nas coś było nie tak, chyba jakiegoś krwotoku dostała to zareagowały bardzo szybko. Wogóle jestem pod wrażeniem jak one to wszystko ogarniają. Pozdrawiam wszystkie położne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, ważniejsze żeby były dzwonki, czy opieka, która jest na każde zawołanie i reaguje na każde nasze jęknięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ważna jest i opieka i dzwonki. W każdym szpitalu na każdych oddziałach są dzwonki. Na patologii ciąży i na ginekologii w Tychach są. Na położnictwie brak, a zgadzam się, że są takie sytuacje, które wymagają ich użycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przebywałam na oddziale patologi i położnictwie prawie 4 tyg i mogę wypowiedzieć się na temat szpitala co nieco.Patologia- oddział nowiutki, wyremontowany, trafiają tam panie, które maja zagrożoną ciążę, mimo, że oddział przystosowany jest do pobytu matek z dzieckiem to żadna z nich raczej tam nie trafia, przez 3 tyg, tylko jedna tam przebywała. Nie wiem dlaczego, może nie było miejsca na położnictwie. Warunki super, jedzenie średnie, jałowe jak to w szpitalu, ale da się przeżyć, nie ma co narzekać, jest sklep na dole więc można sobie coś dokupić. Ale naprawde nie jest tak źle jak inni mówią. Opieka bardzo dobra, panie położne starają się jak mogą, udzielają informacji, niezbędne badania, ktg ciągle robione jak się coś dzieje, szybko reagują. Jeżeli chodzi o lekarzy to też dobra załoga, tylko ciągle się zmieniają i każdy ma inne zdanie na temat pacjenta, diagnoz, dalszych kroków, jak się nie ma lekarza w szpitalu swojego to trochę cię zlewają i ciężko dowiedzieć się konkretów, ale to i tak dobrzy lekarze. Jedni z lepszych. W dniu porodu kiedy miałam mieć wywoływany, szybko podjęto kroki o cc ze względu na zagrożenie dla dziecka. Wszystko poszło bardzo szybko i sprawnie, szycie super, bez komplikacji. Na położnictwie warunki są gorsze , sale pół biedy, natomiast 2 łazienki na cały oddział to masakra, zwłaszcza, że po porodzie łazienka jest jak zbawienie. Ale ma być remont więc są szanse że będzie lepiej. Najlepiej wspominam panie położne, pomocne zawsze, po cesarce niezastąpione, jestem wdzięczna za opiekę, bo naprawdę rzadko się zdarza żeby ktoś tak o nas dbał. Dzieciaczki na noc można było zostawić zwłaszcza po cc, nie wiem jak przy naturalnym. Ale, niektóre panie narzekały, na opiekujące się dzieciaczkami, ja nic takiego nie mogę powiedzieć. ogólnie jestem bardzo zadowolona, za warunki szpitalne załoga nie odpowiada, zatem nie ma się do czego przyczepić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziłam w Tychach 5 lat temu, teraz ponownie staram się o dziecko i mam pytanie da pań, które miały w Tychach cesarkę - czy zawsze tak jest, że po cesarce nie widzisz dziecka i męża prze cały dzień?? Ja miałam cesarkę o 7.40 (narkoza) i pokazali mi dziecko tylko na chwilkę, jak już byłam na sali, a potem cały dzień leżałam i nie mogłam być z dzieckiem ani mąż do mnie nie mógł wchodzić. Najgorzej to wspominam - najbardziej ich wtedy potrzebowałam. Następnego dnia dostałam dziecko, ale ledwo stałam na nogach, a on od razu razu zrobił kupkę i był głodny i całe szczęście, że koleżanki z sali poszły mi po mleko dla niego, bo to były moje pierwsze kroki i zwijałam się z bólu, dopiero po jakimś czasie opracowałam metodę dociskania brzucha, żeby przy chodzeniu mniej bolało. Byłoby mi o niebo łatwiej, gdyby cały czas był przy mnie mąż, zwłaszcza psychicznie, dosłownie się popłakałam tego drugiego dnia (byłam już na innej sali) , kiedy on nadal nie mógł do mnie wejść - wizyty tylko w wyznaczonych godzinach i na korytarzu nie w salach!!! a ja byłam zbyt słaba, żeby siedzieć na korytarzu!!! Po interwencji mojej mamy przenieśli mnie do innej sali dwuosobowej i pozwolili tam wejść mojemu mężowi, żeby mi pomagał. Trzeciego dnia chodziłam już lepiej i zaczęłam sobie nieźle radzić i dali mi inną kobietę na salę. Najgorsze były te pierwsze dwa dni. Potrzebowałam wsparcia bliskiej osoby i kontaktu z dzieckiem, a tu taka izolacja. Oddział jest duży i było dużo łóżek pustych, mogli by to jakoś inaczej zorganizować, żeby do kobiet świeżo po cesarkach mogli bez problemu chodzić mężowie i żeby mogły mieć przy sobie dziecko lub obok siebie chociaż na nie patrzeć. Czy ktoś po cesarce ma podobne odczucia? Jak jest w innych szpitalach - znacie jakiś bardziej "ludzki" pod tym względem szpital na Śląsku?? Oprócz tej "izolacji" nie mam innych zastrzeżeń do tego szpitala - oczywiście kobiety rodzące naturalnie od razu były na sali z dziećmi. Więc czy to przypadkiem nie dyskryminacja matczynych uczuć kobiety rodzącej przez cc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic sie nie zmieniło. Ja w tym roku rodziłam przez Cc i miałam podobne odczucia i watpliwości. Warto po Cc zapytać sie położnych o sale na końcu, to 1 i 2 i poprosić jeśli sa wolne by tam przenieśli. Wtedy można męża do sali przemycić, ale i tak nie na długo. Dziecko jest cały dzień na noworodkach, zreszta po Cc naprawdę trudno jest sie nim opiekować. Dzień po cięciu dziecko juz sie dostaje i można sie nim zajmować. Odwiedziny nadal sa na korytarzu. Jeśli chodzi o bardziej ludzkie szpitale to na pewno Bonifratrów w Katowicach, tam mąż moze byc przy zonie na sali i pomagać i Łubinowa tez w Katowicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam cc rano o 8 i gdy przewieziono mnie na pooperacyjną na oddział to miałam maluszka przy sobie tzn pani położne przynosiły w ciągu dnia kilka razy żeby sobie poleżał w ramionach mamy. Przystawiały do karmienia (pierwsze przyssanie miałam już na sali operacyjnej, takiego golaska dostałam do piersi, maluch pociągnął kilka razy) a później już stale na sali mogłam go mieć przytulonego i pijącego. Wiadomo nie cały czas bo jednak ruszać się nie mogłam ale był i ssał. Pobudził laktację i tak karmimy się już 10ty miesiąc :) Mąż był w kąciku noworodka i takiego golaska po cc widział, zrobił filmek, mógł przeciąć pępowinę, był przy nim :) niezapomniane przeżycie. Niestety do sal mężowie nie mogą wchodzić i to jedyny minus chociaż nie wyobrażam sobie jakby do każdej z 4 pań przyszedł mąż, mama itp w zimowych ubraniach i zakatarzonych ... chyba wolę te 3 dni przemęczyć się na korytarzu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzilam przez cc w Ligocie wlasnie z tego wzgledu zeby maz byl przy mnie cały czas od rana do nocy ma sali. Dziecko yez mialam cala dobe przy sobie Zabierali je tylko ma wieczorną toalete. No i tam byly łazienki w sali. Dodatkowo cewnik sciagali dopiero w drugiej dobie po cc a w 3doboe zycia dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prosze o informacje czy szpital w Tychach zapewnia ubranka dla dziecka czy trzeba zabrac własne? Czy naczynia i sztuce sa dostepne? Kompletuje torbe do szpitala, za dwa tygodnie termin a w szpitalu nikt nie odbiera telefonu....echo! A może ktoras z Was bedzie zorientowana w temacie zobaczenia szpitala (porodowki) czy sa jakies dni otwarte?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ubranek dla dziecka nie trzeba brać, szpital zapewnia swoje. Trzeba wziąć swoje sztućce, swój kubek, warto mieć swój talerzyk rownież. Dodatkowo dla dziecka pieluchy, chusteczki, krem do pupy. Można wybrać sie do szpitala i zobaczyć porodówkę, pogadać z położnymi. Na oddziale położniczym jest nawet lista rzeczy którą należy wziąć do szpitala, panie położne ją przekazują. Ja przystawienia do piersi nie miałam zaraz po Cc, dzień pózniej było przystawianie, na sali operacyjnej rownież nie było o tym mowy, tym bardziej ze o to prosiłam i o to pytałam wiec dziwne ze ktoś tak miał. W dniu ciecia maluszka tylko przywozili na chwile by na niego popatrzeć i tyle, raz mi go położono na piersi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i dobra rada :) na oddziale położniczych są 2 łazienki, zapamiętajcie to bo większość dziewczyn o tym nie wie i wszystkie chodzą do tych pierwszych prysznicy zaraz za położnymi. A sa drugie, na końcu oddziału, zaraz przed noworodkami. Są w lepszym stanie i nie ma tam nigdy kolejek i tłoku:) polecam. Zazwyczaj chodzą tam tylko dziewczyny z sal na końcu oddziału z jedynek i dwójek :) pozostałe cisną sie w pierwszych prysznicach wiec nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie nie tylko nikt nie pozwolił być z dzieckiem zaraz po cc, ale w ogóle nikt ani pierwszego ani drugiego dnia nie przystawiał dziecka do piersi, powiedzieli tylko, że mam się nie martwić, bo na noworodkowym go nakarmią - strasznie byłam rozgoryczona. Pokarm pojawił się przez to u mnie dopiero na 3 dzień. Czy w Ligocie jest inaczej? Pozwalają być z mężem po cc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Ligocie Maz jest caly czas na sali, wychodzi na korytarz tylko w trakcie obchodu lub jesli jakąś dziewczyne pionizuja czyli na max 15min. Jesli chcecie to moze byc na sali operacyjnej-fajne wsparcie.Jak dzidziusia wyjmuja to tatus idzie do kacika gdzie zabezpieczają pepowine. Robia najwazniejsze pomiary i dziecko ląduje u tatusia na rekach i przez chwilę stoją pod taką nagrzewnicą. Docentka z neonatologii pytala czy chce karmic piersia męża on powiedział że tak i U mnie po skończonym cc przystawili małego do piersi. Kangurowalismy sie przez 3h. Pozniej zabrali malutkiego na oddział noworodkowy i powiedzieli że przywiozą rano. Dokarmili go przez noc bo dostalam morfine na noc ale to zjadl kilka kropel. A rozwozili dzieciaczki po 5rano. Na noc zabierali bez problemu i przywozili w nocy jak był głodny. Jedynie co to polecam jechać z rozpoczętą akcją porodową bo wtedy tną od razu a tak można czekać kilka dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I na Ligocie w szpitalu jest duży nacisk na karmienie piersią. Więc jak jest problem z przystawieniem to przychodzą i pomagają. Są też studentki i dzieki temu zaraz ktoś jest kto pomoze. Ja sama bylam w szoku bo o ile mialam pokarm to mój synek nie chcial z jednej piersi pić i się strasznie denerwował. Przyszła studentka powiedziała chodz do cioci nerwusku. Wziela go na rece i cisza. Delikatnie przystawiala go i w koncu zalapal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Tychach z KP jest problem, niby jest nacisk ale średnio pomagają, w zasadzie prawie w ogóle. Ja nie wiedziałam jak przystawiać do piersi a byłam po CC. Na szczęście sie udało i karmimy sie juz 9 miesięcy. Ale położne z neonatologii nie byli ani najmilsze, ani najbardziej pomocne, w zasadzie bywały często niemiłe. Położne na położnictwie i patologii to inna bajka - one są naprawdę wspaniałe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja pisałam o przystawieniu w trakcie zszywana mnie i później. Miałam cięcie w poniedziałek i były obecne studentki/praktykantki. Może dlatego, że było wiecej osob i im się chciało -przyszla młoda i zapytała czy chcę młodego dostać na piersi (był juz zważony, zbadany itp) i położyła na golej mojej górnej połowie i się dossał. A mnie w tym czasie zszywali. A na sali hmm no może faktycznie , nie zwróciłam uwagi czy bardzo położne pomagają -ja mam już starszą córkę wiec u mnie z przystawieniem i ssaniem nie było problemów (nie wiem , może inne dziewczyny po prostu trzymały maluszki przy sobie bez karmienia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"W Ligocie mąż jest cały czas na sali" Słyszałam, że tam jest nawet po 6 łóżek na sali, czy mam złe informacje? To musi być straszy tłok jak jeszcze mężowie tam siedzą? Bo w Tychach cały pierwszy dzień leżysz na jednej sali bez dziecka, a potem Cię przenoszą na inną salę. Czy w Ligocie cały czas leżysz na tej samej sali z dzieckiem i mężem przy sobie? Jaka jest atmosfera i warunki w Ligocie, czy warto tam rodzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha mnie, nikomu w Tychach nie dali morfiny tylko ketanol zaraz po cesarce i żadnego antybiotyku, a dziecka do piersi i tak nie dostałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i wcale po tym ketanolu nie bolało, wystarczył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w ligocie Leżałam w sali3osobowej a były4łóżka. Było strasznie dużo porodów w tym czasie. Jak do innych pacjentek przyszo kilka osób to bylo ciasno Ale ja trafilam na fajne dziewczyny i mężów. Spedzilam tam 9dni i dzieki temu ze byli tatusiowie to jak meza nie było to mogłam isc spokojnie pod prysznic bo zajęli się płaczacym brzdącem. Co do opieki to powiem tak. Lekarza prowadzacego moalam z tyskiego szpitala ale zdecydowalam się na Ligote i nikt z lekarzy czy poelegniarek nie dal mi odczuc xe jestem gorszej kategorii s bylam na to nastawiona. Na oddziale jest jedna niemiła piguła i Docentka neonatologii. Ale za to położne z noworodkow przychodziły w nocy z dziecmi żeby je nakarmic i pytaly czy zabrac po kp czy zostawić. No i najwazniejsze w tym jest fakt że świeżo upieczony tata sprawuje opieke od początku nad malenstwem. Bo moze a nawet musi byc byc podczas wizyt neonatologicznych na sali. Jesli drugie dziecko bede rodzila to tylko tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co do leżenia na sali w Ligocie to po cc przez 2h lezysz na pooperacyjnej (jak rodziłam to miejsc nie było i leżałam na porodówce)ale na drugi dzień mnie przenieśli na sale położniczą i leżałam w niej 8dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny uważam ze odwiedziny na sali to nie za dobry pomysł. Ja byłam na sali 6 osobowej. Czas po porodzie jest trudny dla każdej kobiety. Jedna zle sie czuje, druga moze miec poplamione łóżko czy piżamę, kolejna moze karmić bądź odciągać pokarm. Uważam ze obecność mężczyzn w takich sytuacjach bywa krępująca. Naprawdę te 3-5 dni można wytrzymać. Wiem ze wsparcie psychiczne jest bardzo ważne ale każda kobieta ma prawo do intymności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myszkaaaa37
Też uważam,że nie powinny być rodziny na sali. Na dniach mam cc i nie chciałabym,aby różni ludzie siedzieli godzinami na sali /: Jedynie aby mąż mi torbę przyniósł i to starczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×