Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

majo

Odchudzanie z lekarzem, waga spada, dusza się cieszy! Kto sie przyłaczy i kto mi

Polecane posty

:) A u mnie wczoraj z dietą było jeszcze bardzo chaotycznie. Ale od dzisiaj rana już jestem grzeczna:D Na śniadanie zjadłam 2 małe kromeczki ciemnego pieczywa z twarożkiem naturalnym i zielonym ogórkiem - pychotka:D. Potem poodwoziłam dzieci do szkoły, zrobiłam zakupy i teraz popijam kawusie:P Wczoraj biegałam z koleżanką, a raczej maszerowałam:O. Coś mi się wydaje, że skończy się to bieganie. Ona zaczyna marudzić, bolą ją nogi, potem rano nie potrafi wstać z łóżka i jak na początku biegałyśmy dziennie, tak teraz dopiero umówiłyśmy się na piątek:(:(:(. No ale trudno, trzeba liczyć na siebie. Step już też odpada, bo mój mąż teraz ma pracę do późna i wieczorem sam chce na siłownie wyskoczyć i mi pozostało ćwiczyć samej w domu:(. Mam jeszcze takie wyjście, żeby chodzić na siłownię rano jak dzieci w szkole, może to i dobry pomysł, zastanowię się. Ale naprawdę szkoda mi tego biegania. I nie chcę być złośliwa, ale koleżance niech za to dupsko z celulitem urośnie:P:P:P Chciałam się zważyć, ale moja waga waży jak jej się chce, no bez sensu:O.Kurde z wszystkim pod górkę, nawet waga nie chce współpracować. Ale co mi tam, ja się nie poddaję:). Nawet wyszukałam przychodnie w miasteczku 5km dalej, gdzie przyjmuje dietetyk:D i tak się zastanawiam. Co on mi może doradzić? Ja o odchudzaniu to sama mogłabym referaty pisać, u mnie problemem jest wytrwałość:O. Choć może taki dietetyk bardziej mobilizuje? Chyba dzisiaj tam podjadę i zobaczę co i jak, może się zapiszę? Nie wiem jeszcze... Teraz uciekam, bo czeka mnie cała sterta ubrań do prasowania, aż mnie to przeraża, no ale nikt za mnie tego nie zrobi więc trzeba się zato zabrać:O Pozdrawiam papa:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziendoberek :) Majo----> dobrze, ze sie powtrzymalas przed zjedzeniem słodyczy, bo jeden kawalek roznie sie konczy- czasem na calej tabliczce czekolady ;) mnie tez wczoraj wzielo na slodkie, ale pewnie dlatego, ze sobie jednak troszke rozepchalam brzuszek przez swieta niestety :( ale sie nie dalam- nie zjadlam nic nadprogramowo!!! wieczorem jak juz mnie tak konkretnie ssało- wypiłam szklanke gorącego mleka i przeszlo :D dzisiaj: śn: mały jogurt naturalny z płatkami nesstle fitneess II śn: jabłko obiad: sałata z tunczykiem i ogórkiem zielonym podwieczorek: sok z wycisnitej pomaranczy, marchwi i buraka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorolcia nie załamuj sie :) jak nie bedziesz mogla cwiczyc z kolezanką, czy na stepie- cwicz sama- wiem, ze lubisz, wiec nie powinno to stanowic dla ciebie problemu :) a co do dietetyka- uwazam ze powinnas sie wybrac, jesli faktycznie nie masz az tak duzej mobilizacji w diecie- lekarz przede wszystkim rozpisze ci diete w ktorej bedziesz jadla wszystko czego potrzebuje twoj organizm i na pewno przepisze ci jakies wspomagacze jak u Majo- dlatego mysle, ze bardzo by ci pomógł :) milego prasowania, oby szybko sie skonczylo ;) wszystkim laseczkom naszym kochanym zycze milego, cieplusiego dnia, bez pokus ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rosalinka, tak patrzę na Twoją stopkę i widzę, że Ty schudłaś 7kg w miesiąc! Super! Ja też tak chcę:O. Ja już prasuję, ale kompa mam pod ręką:P i podglądam:). No a do tego dietetyka to chyba się zapiszę, powiem mu wszystko co mi na sercu leży, że ja taka nie trwała jestem, to może coś zaradzi:). A dziś pojadę na przejażdżkę rowerową:D, to też jakaś tam forma ruchu:). Dziękuję za wsparcie, czasami mam wrażenie, że wierzycie we mnie bardziej niż ja sama:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak tu cichutko. Ta moja dietke dzisiaj tak trochę kuleje, tzn. zjadłam nadprogramowo 3 małe jajuszka z czekolady:O. Wiem, nie powinnam,ale steło się, za to na kolacje, która już za mną zjadłam tylko pół kubka mrożonych wiśni i na tym zamierzam poprzestać. A jutro chcę jechać na wycieczkę rowerową:D sama jak dzieci będą w szkole:). A co tam u Was? Tak fajnie się zrobiło, że nikt w domku chyba nie siedzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To prawda, pogoda fajna, tylko czasami sił i chęci na ruch brakuje. Wczoraj wieczorkiem taki głód mną szarpnął, że trochę sobie podjadłam. Dzień stracony niestety :( Musze porozmawiać z lekarzem i powiedzieć o tych wpadkach. Jakoś wcześniej ich nie miałam. Myślę, że ten zestaw suplementów gorzej na mnie jakoś działa. No, ale on, jako lekarz jest od tego, aby znowu coś zaradził. Pewnie zaradzi od następne wizyty :) Wieczorkami tak jakoś mnie do jedzenia ciągnie. Pewnie ten miesiąc już taki dobry nie będzie :( Chociaż teraz jeszcze nie bdę wyrokować. Może w końcu przecież nastąpić małe zatrzymanie w odchudzaniu. O tym mi lekarka mówiła. Ale te pojawiający się głodek, którego wcześniej nie było, nie powinien mieć miejsca.... dorolcia, o tych 3 jakach z czekolady to już zapomnij i już teraz się pilnuj :) Rosalinka, rzeczywiście te 7 kilo w miesiącu zgubione, to na prawdę duży sukces. trzymaj dalej dietkę i jeździj na rowerku, chociaż sama. Może koleżanka sie przekona, jak zobaczy jak chudniesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie kochane :) wczoraj wieczorem jak otwierałam naszą stronke to mi sie wkradł jakis cholerny wirus i moj komputerek zaczal świrowac- otwierał milion stron i nie moglam ich zamknąć- oczywiscie mój luby wkurzyl sie na mnie, bo zobaczyl ze to \"moja stronka\" a nie jakas tam np onetowa czy inna i powiedzial ze mam szlaban na forum :(.. ale pozniej usunelismy wstretnego wirucha i mu przeszlo ;) oczywiscie wiazalo sie to z tym, ze do 2 w nocy musialam pilnowac komputer az zrobi caly scan wszystkich dysków- taka mialam kare przez mojego wirusa ;) no ale mojemu przeszlo i dlatego jestem heheh ;) Majo- ja tez ostatnio miewam jakies male kryzysy, ale staram sie im nie ulegac. mysle ze doszlysmy do takiego etapu ze w naszej psychice powstaje pytanie- czy bedziemy juz tak zawsze dietowac? do konca zycia? bez przyjemnosci, slodyczy itd? i moze dlatego wlasnie pojawiaja sie te wszystkie pokusy??? a moze nasz organizm zaczyna sie bunotwac ze dostaje tylko to, a nie wiecej? juz sama nie wiem... moze faktycznie przy nastepnej wizycie porozmawiaj z lekarzem zeby zmienil ci suplementy... dorolcia- jasne ze wierzymy w Ciebie :) nie wiem czy bardziej niz Ty, ale wierzymy :) i tak jak mowi Majo- nie rozpaczaj nad każdą pokusą ktorej uleglas, bo do niczego nie dojdziesz... po prostu wstan, otrząśnij sie i walcz z nami dalej :) ja zauwazylam, ze ostatnio mam straszny pociąg do weglowodanow- pewnie dlatego ze przez ostatni miesiac jadlam glownie bialko i tluszcze a weglowodany w minimalnych ilosciach. tak jak wczesniej na sniadanie moglam jesc codziennie tunczyka, czy bialy ser, tak teraz rano budze sie i doslownie marze o musli;/ śn: mały jogurt naturalny z płatkami nesstle fitness musli II śn: jabłko obiad: udko z zupy, surówka z marchwi podwieczorek: sałatka owocowa (jabłko, gruszka, winogron, ananas)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozalinka, może i masz racje, że organizm się zaczął trochę buntować i woła o więcej i inaczej. No ale nie możemy mu ulec, bo zastrajkuje i będzie znowu zajadanie :) Trzeba po prostu się mieć na baczności i analizować wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tak Was troche tutaj podczytuje to moze dolacze. Zaczelam kopenhaska, zeby najpierw sie zdyscyplinowac ;) a potem chce przejsc na jedzonko bez bialej maki i cukru :) Mam nadzieje, ze do wakacji uda mi sie 60 kg osiagnac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sugarbush, dołączaj do nas, będzie nas więcej :) Kiedy zaczęłaś Kopenhaską? mnie się nigdy nie udawało na niej wytrzymać, chociaż moje koleżanki ją bardzo chwaliły, przynajmniej jako dobry \"kop\" na początek odchudzania . Zgubione kilogramy mocno motywują do dalszego odchudzania. jak widzę, efekty już masz po tych kilku dniach niezłe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj Sugarbush :) fajnie, ze dołączyłas :) na 13-dniówce byłam w swoim zyciu chyba ze 4 razy. za pierwszym razem schudlam 8 kilo a pozniej juz najwiecej kolo 4- generalnie zawsze mialam po tym jojo ale to dlatego, ze sie pozniej po diecie rzucałam na żarcie. dieta jest niskokaloryczna bo ma dziennie okolo 300-400 kcal wiec musisz uwazac po jej skonczeniu zeby po malutku zwiekszac kalorie bo inacej przytyjesz. zycze Ci powodzenia i mam nadzieje, ze pozniej tez z nami bedziesz :) majo- to prawda ze schudlam 7kg, ale ja zawsze tak mam ze na poczatku chudne dosc szybko a potem wolniusienko niestety :( ale najwazniejsze to sie nie zalamac i do przodu!!!! :) dzisiaj bylam w galerii u mnie w zielonce i jak sobie tak pochodzilam po tych wszystkich sklepach z ciuchami to sie rozmarzylam, ze kiedys kupie sobie takie ciuchy ze mózg staje ;) wypatrzylam juz sobie taka dzinsową sukienke jakby z gorsetem- jest boska!! ale brakuje mi do niej jakies 10 kilo podejrzewam ;/ wiec mam cel- zmiescic sie w tą sukieneczkę do wakacji tzn na wakacje- tak kolo lipca byloby fajnie :) zobaczymy co z tego wyjdzie :) sn: mała kiełbasa śląska z pomidorem i musztardą II śn: jogurt naturalny z gartską płatków fitness obiad: ryba pieczona w folii i kapusta kiszona podwieczorek: jabłko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki majo i Rosalinka ;) Dietke zaczelam w poniedzialek. No jeszcze 9 kg do mojej wymarzonej wagi!!! Dla mnie duzo. Mam nadzieje ze wytrwam. Mialam 3 lata temu zakrety zyciowe i schudlam wlasnie do 58- 60kg. Czulam sie z moim cialkiem super i tak chcialabym teraz sie czuc ( bez zakretow :) ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:). Ja bardzo zajęta jestem i tak tylko na chwilkę wpadłam, żeby poczytać co tam u Was:). A ja mam ten topunolin czy jakoś tak, tylko ja to zawsze zapominam brać tabletki, jakiekolwiek, musiałabym chyba z jakimś alarmem na ręce chodzić co by mi o tym przypominał:O, no i muszę cofnąć się do przodu, żeby zobaczyć jak Ty Majo to brałaś. A tak wogóle to na Ciebie dobrze ten topu... działał? czy potem lekarka Ci coś lepszego przepisała? Pozdrawiam Was kochaniutkie i uciekam już:) A Rosalinka, fajna motywacja z tą sukienką:D Ja to narazie chcę wejść w moje ubrania letnie sprzed 15kg,czyli sprzed dwuch lat:O. Ale będzie dobrze, dzisiaj idziemy z kumpelą biegać i dam jej niezły wycisk za to, że nie biega codziennie:P. Jutro rano z łóżka nie wstanie:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, ja mam dzis powazny problem. Jestem tak slaba, ze jak sie ubieralam to tak sie zmeczylam jak nie wiem. Serducho walilo mocno. Mam nadzieje ze o przejdzie :O Jesli nie zjem jablko czy cos podobnego zeby sie roche wzmocnic :) dzis po 5 dniach rowne 3 kg mniej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sugarbush uważaj na siebie.Ja też kiedyś podchodziłam do kopehaskiej, wytrzymałam, ale nie mam dobrego zdania o tej diecie. Też było mi słabo, bolała głowa, zawroty, to w dodatku po zakończeniu nie mogłam patrzeć na brokuły, choć zawsze je lubiłam. Wg mnie dieta ma być przyjemna, żeby odnieść sukces, zwłaszcza że w moi przypadku dieta oznacza zmianę nawyków żywieniowych już raczej na resztę życia. Dla mnie kopenhaska przyjemnością nie była. A u mnie na śniadanie była grachamka posmarowana cieniutko twarożkiem naturalnym i obłożona grubymi plastrami zielonego ogórka, do tego kawa z mlekiem. Jadłam o 9.00 i jestem syta do teraz:D:D:D Na 2śn planuję jakiś owoc, obiad to kulki z mielonej chudej wołowiny (dla reszty rodz. robię lazanię:O) z jakąś surówką a później jeszcze jakiś koktajl:D. Pozdrawiam:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ! U mnie zastój z gubieniem wagi :( Trudno, muszę się znowu sprężyc, bo co lekarka powie, jak to zobaczy... Pisałam, że teraz mam zestaw suplementów, który słabo na mnie działa, więc odczuwam głód i niestety grzeszki były... no i odrazu widać, że waga ani rusz :( nie chce sama sobie zmieniać zestawu i jeszcze do wizyty pociągnę na tym, co mam...w sobotę okaże się, czy waga o kilo spadnie. Czyli jak widać, nie wszystko dla wszystkich, to zależy od organizmu i tyle. Tak jak mi przez ostatnie 2 miesiące dobrze szło, tak teraz gorzej. 2-3 tygodnie mam zastoju i się wkurzam, ale wiem, że to jeszcze nie porażka. Traktuję to jako zastój w diecie, ale mimo wszystko to wkurza mnie jak nie wiem. Dobrze, że chociaż nie przytyłam... ufff... Sugarbush, myślę, że powinnaś te dietkę przerwać. o mocne bicie serca może wskazywać, na jakieś niedobory. Kopenhaska dla jednych jest ok, może dla Ciebie nie bardzo. W każdym razie nic na siłę! Jest wiele innych skutecznych sposobów na odchudzanie nie aż tak drastycznych.... Dorolcia, ja tez mam te problemy z pamiętaniem o suplementach, ale jakoś mam je zawsze pod ręką i nie zapominam raczej. Topinulin działał na mnie chyba najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny u mnie tez porazka! coprawda w sobote waga byla taka sama jak tydzien temu, ale wieczorem bylismy u znajomych i dietki nie bylo!!!! bylo jedzonko i duzo alkoholu :( generalnie zauwazylam ze bardziej ciagnie mnie do jedzenia, jestem glodna, mysle o jedzeniu itd. chyba dlatego ze zaprzestalam brac topinulin- tzn skonczyl mi sie i nie kupila nowego niestety... teraz coraz bardziej watpie w to ze mi sie uda :( musze sie wziać w garsc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczynki! Mam nadzieję, że o mnie nie zapomniałyście, bo ja o Was nie :-) Jak widać ;P Przepraszam, że milczałam ponad tydzień czasu, ale taki dziwny okres był: święta, urlop i choroba. Świetnie sobie radzicie Kochane! Bardzo miło mi się Was czytało! majo, dziękuję za miłe słowa, mam nadzieję, że pozbywam się tłuszczu a nie mięśni :-) Zastój rzecz normalna, świadomość walczy z organizmem. dorolcia, liczyć można tylko na siebie... A Ty jesteś zmotywowana, więc dasz radę! Sugarbush, witaj! Uważaj z dietą Kopanhaską, moje koleżanki w pracy popadały na niej jak muchy, nie były w stanie ustać na nogach 5 minut :( Rosalinko, ja skończyłam I fazę Topinulinu i myślę, że II nie potrzebuję. Na mnie zadziałał świetnie. Dasz radę, masz wsparcie w nas! :* Dietowo OK. Trochę za dużo piwa, ale nadrobiłam spacerami. Schudłam do 85,9kg :-) W pasie mam -6cm :D Pod biustem -4cm :D Obiecuję aktywność na forum. Buziaki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rosalinka, tylko nie zwątpienie! Ja nie zwątpiłam i się po prostu przywołałam do porządku. Waga poleci dalej, tylko trzeba niestety wykluczyć te imprezki. U mnie też przez te 3 imprezki tak wszystko się spowolniło. ale jak się je wykluczy, to znowu wejdziemy na prostą. Mam dzisiaj imprezkę i wypiję tylko kawę, ciasta nie ruszę. Alkohol sobie jak na razie zupełnie wybiłam z głowy. Jak widać niczemu on nie sprzyja... Rosalinka, w sobotę musimy zarejestrować nowy spadek na wadze :) Trzymajmy za siebie kciuki !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej:) Ja mam dzisiaj strasznie podły nastrój:(, ale to przez sprawy rodzinne, nie dietę. No cóż, rodziców się nie wybiera, a niestety czasami sytuacja zmusza do mieszkania pod jednym dachem:( I tak sobie myślę, że mąż i dzieci są dla mnie wszystkim i będę je tak samo mocno kochać nawet jak będą dorosłe i założą własne rodziny. Jak tylko się wyprowadzimy to nie chcę ojca na oczy widzieć. Oj, sory dziewczyny, ale strasznie zdołowana jestem tym wszystkim, całą sytuacją. Pozdrawiam, odezwę się później:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorolciu, moje stosunki z ojcem są o niebo lepsze, jak już nie mieszkamy razem - nabraliśmy do siebie przede wszystkim dystansu :-) Powodzenia Ci życzę i pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję, ja nie wiem czy coś się zmieni, za dużo złości i nienawiści z jego strony do nas, zwłaszcza do mojego męża. Nie wyobrażam sobie, żeby nas przeprosił i się zmienił, no ale czas pokaże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majo----> dziekuje, ze we mnie wierzysz :D mam nadzieje, ze za tydzien bede sie miala czym pochwalic- chociaz jdnym kiloskiem ;) dorolcia---> nie smuć sie :* czasem to tak niestety w rodzinie bywa, ze nie jest najlepiej szczegolnie jak sie mieszka pod jednym dachem... ja tez mieszkam póki co z rodzicami i choc moj facet ma z nimi super kontakt, ja zreszta tez- to czasami sa sytuacje na ktore nie mamy wpływu i pojawiaja sie jakies zale, niedomówienia, pretensje... musisz przeczekac ten ciezki okres i w takich sytuacjach myslec o tym, ze juz niedługo zamieszkacie w swoim wlasnym, upragniownym domku :) jestem pewna jak shaneeya, ze jak sie wyprowadzicie to Twoje stosunki z tatą będą lepsze :) pozodzenia! Shaneeya--> stesknilam sie za Toba jak cholera!!!! juz nawet mialaam pisac do dziewczyn, ze o nas chyba zapomialas albo ze nasz porzuciłas :( a tu jednak nie :D a tak naprawde to sobie wlasnie pomyslalam, ze pewnie gdzies na swieta wyjechalas i napewno jak worocisz to sie do nas odezwiesz, dlatego cierpliwie czekalam :D fajnie ze schudlas babeczko kochana no i ze jest cie mniej w centymetrach!!! teraz to tylko trzymaj kciuki za mnie i za majo zeby nam wkoncu za tydzien waga ruszyla ;) no i jeszcze mam nadzieje, ze moze dorolcia nam sie pochwali jakimis luzniejszymi spodenkami, sugarbush??? :D sugarbush--> dziewczyny maja racje- ja tez na twoim miejscu przerwalabym tą diete- po co sobie marnowac zdrowie? nie warto! a tak w ogole to kolkezanka powiedxila mi wczoraj o diecie proteinowej- poodbno jest rewelacyjna i tak sie nad na zastanawiam- bo tez jem w zasadzie glownie bialka wiec mysle ze dalabm rade :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shaneeya, najpierw buziaczka, za takie dobre wyniki w odchudzaniu 🌻 Jak widać nie próżnujesz! My tez, my tez :) Podnosimy się i idziemy dalej do celu. Następne święta jeszcze daleko... :) Więc mega-pokus nie będzie. Co do wspólnego zamieszkiwania z rodzicami, to chyba u każdego są jakieś starcia. Moja teściowa onegdaj mawiała: \"Głupiemu trzeba ustąpić \", ktoś mus być mądrzejszy. Zgodą dojdzie się do porozumienia zawsze. Ktoś musi wystąpić zawsze w roli mediatora i jednych z drugimi godzić, aby po prostu było łatwiej żyć w \"stadzie\". czasami wydaje się nam, ze ten ktoś drugi jest okropny, nieznośny, niegodny kochania, a w rzeczywistości warto usiąść i porozmawiać i poszukać kompromisu. Często to rozwiązuje cały problem. Ludzi nie są źli z gruntu rzeczy, mają czasami jakiś problem, który trzeba rozwiązać podczas rozmowy. Łatwo się mówi, ale warto próbować. Spróbuj Dolorcia może wykazać trochę ciepła od siebie i zabaw się w mediatorkę :) Może to da dobry skutek :) Rodzic to rodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczynki, baaaaaardzo dziekuje za troske. Trzymam sie dalej ;) Juz jest lepiej !!! Nie padlam a wrecz przeciwnie moge gory przestawiac :D Jak waga idzie w dol to mnie tak motywuje, ze mam ochote do gory skakac :D Wrocilam wlasnie, ze szkolenia i wiecie, obiadek zadanie domowe dzieciakow itp. wieczorkiem wpadne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorolciu Kochana, nie smuć się tym tak bardzo, z doświadczenia wiem, że ludzie wyolbrzymiają pewne rzeczy. Mój ojciec był jednym z najwredniejszych ludzi, jego ulubioną rozrywką było bicie żony i dzieci. Wyrzucił moją matkę z domu, mój brat uciekł i zostałam sama z nim. Gdy miałam 20 lat zauważył, że mam tatuaż (po 2 latach) - wtedy dopiero zainteresował się kim jestem: że w ogóle jestem. Miałam etapy bezdomności, bo uciekałam i z domu i w alkoholizm. Piłam na umór we własnym pokoju, podczas gdy on spał za ścianą i modliłam się, żeby nie obudził się w środku nocy by mi robić awantury... Cięłam się i przypalałam papierosami język i dłonie. Wyprowadziłam się do własnego mieszkania. Ojciec nigdy mnie nie przeprosił: ani mnie ani mojej mamy ani brata. Wręcz przeciwnie: wypiera się wszystkiego. Ale nabrałam dystansu do niego: czasem przyjeżdża na obiad po pracy. Nie boję się go wpuszczać do domu, pomimo tego, że narzuca mi swoją wolę. Uratowałam mu życie parę lat temu. Jest teraz między nami rozejm - niewypowiedziany pakt współzależności. Spowodowałam nawet to, że rodzice spotkali się po 8 latach nierozmawiania ze sobą. Mój brak przyjeżdża kosić mu podwórko, pomimo tego, że jak się spotkamy i brat sobie popije to wyje mi w rękach jak małe dziecko. Dlatego wiem co piszę, wszystko da się zaakceptować i \"wybaczyć\" :-) 3mam kciuki za Waszą rodzinkę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, takie jest życie :( Ale żyć trzeba, a najważniejsze jest umieć żyć i je dla siebie i innych dobrze spożytkować. Ja wiem jedno, że rozsiewając dobro, dobro dostaję. Może nie odrazu, może późno, ale przychodzi, czasami niespodziewanie, czasami w w jakiejś dziwnej postaci. I tez odwrotnie, jeżeli kisi się w sobie złość, nienawiść, nie jest to dobre, chociaż się słuszne wydaje. Hoduje się w sobie takie skwaśniałego robala, który człowieka zżera od środka. A komu to jest potrzebne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majo, mądre słowa. Nic nie dzieje się bez powodu a życie mamy jedno. Jedyna rada: walczyć o swoje dobro, dbać o tych, którzy są nam bliscy a tych mniej bliskich zbliżyć do siebie :-) Rosalinko, nie zapomniałam absolutnie!!! I pewnie nigdy nie zapomnę, bo moja dieta jest całożyciowa ;-) Dla Ciebie WIEEEEEEEEEELKI BUUUUUZIAK!!!!!!! :*:*:* Miłego Dzionka Kochane!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Wam kochane za wszystkie dobre słowa. Ja nie wiem jak będzie. Dawno byśmy tu nie mieszkali, problem w tym, że parę lat temu wprowadziliśmy się do moich rodziców i mąż wystawił sobie tutaj warsztat - ojciec na to pozwolił. Ten warsztat to nasze źródło utrzymania, wszystkie pieniądze i energię w to zainwestowaliśmy, mąż wypracował sobie dobrą renomę na lokalnym rynku, co też jest bez znaczenia. A mój ojciec przeszkadza jak może, wykłóca się, grozi że odetnie prąd na warsztacie, wszystko mu przeszkadza, jak mówię, żeby zrozumiał że z tej pracy męża żyjemy, że jak zamknie warsztat to nie będzie pieniędzy, a on mówi, że go to nie obchodzi z czego będziemy żyć. On nigdy pieniędzy nie miał, pamiętam lata jak jedliśmy sam chleb z margaryną, a na obiad ziemniaki z mlekiem i tak dzień w dzień. Powinien się cieszyć, że mam męża, który potrafi zarobić, nie pije nie pali, dba o mnie i dzieci. A on go nie toleruje, nie wiem czy to zazdrość? Nie mam pojęcia. Nie da się z nim dogadać. Mieszka też z nami mój brat, 30-letni kawaler bez dziewczyny nawet i to on jest pupilkiem ojca. Wszystko dla niego, już wiem, że ojciec chce mu przepisać cały dom z 30-arową działką. Ja nie chcę od niego nic, tylko spokoju, żeby mąż mógł w spokoju zarobić tyle, żeby postawić nowy warsztat i się wyprowadzić. A teraz tyle wszystko kosztuje. Ja nie jestem na garnuszku rodziców, płacę im za wszystko, wodę, gaz prąd, wywóz śmieci itp. Przepraszam dziewczyny, że tak Was absorbuję moimi problemami, po prostu dziś taki dzień, że on znowu od samego rana zaczął. Z nim się nie da nawet rozmawiać, ale to taki człowiek, miał już zatargi nawet z sąsiadami i nawet z nimi nie rozmawia, a matka nie raz za niego spalała się ze wstydu. Przepraszam, po prostu musiałam się chyba \"wygadać\", obiecuję, że to już koniec. Shaneeya, ja może i mogłabym wybaczyć, nie wracać jak byłby spokój, jak mieszkalibyśmy już osobno, ale wiem, że mój mąż nigdy tego nie wybaczy i nie pozwoli, żeby kiedykolwiek do nas przyszedł, czy coś takiego. Ja nie chcę naciskać, bo nie chcę się kłócić z mężem. Nie wiem jak będzie, czas pokaże. Ale jak widzę to, co robi ojciec, chamstwo i wywyższanie się mojego brata to chcę z tąd się wyprowadzić i już żyć spokojnie i nie musieć ich oglądać. Szkoda gadać. Przepraszam Was jeszcze raz, że ja tak się tu rozpisuję z moimi problemami. Już ani słowa. A tak nawiasem...ja jestem typem, który zajada stresy i przez to tyje. I to właśnie po wprowadzeniu się do rodziców przytyłam 25kg, bo wcześniej już po ciążach schudłam do mojej wagi \"wyjściowej\" 70kg. A potem tutaj stresy i stresy i jest jak jest:(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorolciu, strasznie mi Was szkoda. Wygląda na to, że potrzebujecie przestrzeni dla siebie. Dopiero jak ją zdobędziecie i odsapniecie wszyscy od siebie będziecie mogli podjąć jakiś dialog. Z tego co piszesz to Twój ojciec zachowuje się jak Pan i Władca. Przykre to strasznie... Mam nadzieję, iż uda Wam się od-uzależnić od ojca, bo nie ma co się męczyć w życiu. Dorośli z dorosłymi dziećmi rzadko kiedy potrafią się dogadać, gdy spędzają ze sobą tyle czasu, szczególnie pod jednym dachem. Ja mojego ojca po 30 minutach rozmowy mam po prostu dość. Czasem potrafi mnie doprowadzić do takiej furii, że wypraszam go z domu a on nie chce wyjść. Ale w porównaniu z tym, co było jest o niebo lepiej :-) Możesz się nam wygadać i nie przepraszaj nas za to. Wiemy wszystkie, że dieta to nie tylko jedzenie, to głównie nasza psyche. Buziaki dla Ciebie :-*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×