Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wandela

rozmawiam z nim przez internet od 3 lat

Polecane posty

Gość zagubiona140
Witam wszystkich Przeczytałam cały topik :-) Jestem w szoku bo jest nas więcej... Ja też jestem od kogoś takiego uzależniona :-( Z tym, że moja sytuacja jest inna niż autorki. Jakieś 3 mce temu zaczepiłam go na czacie. To miała być jednorazowa nic nie znacząca rozmowa.... Jednak okazało się że nadajemy na tych samych falach...Podobne życie, problemy, lubimy taką samą muzykę, kuchnię, pracujemy w podobnych branżach. Po prostu bratnia dusza. Na koniec rozmowy on poprosił o jakiś kontakt bo szkoda by było urwać znajomość. Wymieniliśmy się nr gg i tak się zaczęło... Dodam że jesteśmy oboje w związkach małżeńskich, oboje mamy dzieci. Tylko jakoś tak się nam nie układa. Pomyśleliśmy że fajnie będzie od czasu do czasu pogadać. Nie ukrywam że on od razu był zafascynowany moją osobą ja byłam raczej nieufna. Wiadomo takie kontakty z netu... Większość facetów zabija sobie czas w ten sposób bajerując naiwne kobitki. Dałam mu odczuć że nie ufam. Jednak z czasem on zbudował moje zaufanie. A ja? Zakochałam się w nim... On też. Tak bynajmniej mówi... Tylko że ta cała sytuacja jest bynajmniej beznadziejna... Przecież mamy swoje rodziny. Ja nie rozbiję dzieciom domu. On też tego nie chce tego robić swoim dzieciom. Mieszkamy od siebie ponad 400km. Nie spotkaliśmy się nigdy... Jedynie rozmawiamy ze sobą na gg, bądź telefonicznie lub wysyłamy smsy. Oczywiście wymieniliśmy się zdjęciami. Wiemy o sobie bardzo dużo.... Czuję się jak jakaś idiotka z tym wszystkim. Baba po 30 a zachowuję się jak gówniara. Próbowałam to zakończyć nie raz. Ale nie potrafię. On twierdzi że się dostosuje ale chce chodziaż rozmawiać... A ja fatalnie sie z tym wszystkim czuję. To jest jakieś chore. Bo wiem że nie będziemy razem. Bo niby jak? Angażuję się w coś bez przyszłości, wiem o tym doskonale... A może on po prostu bawi się moją osobą i jestem jedną z wielu naiwnych... Ja już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Podał mi tyle danych o sobie że wydaje się być wiarygodnym. Jednak jakoś tak niepokoi mnie to wszystko..... Na początku znajomości rozmawialiśmy na gg prawie codziennie, do tego smsy, potem telefony. Teraz coraz rzadziej jest dostępny wieczorem, smsy są coraz rzadziej ale dzwoni za to prawie codziennie. Zawsze tłumaczy że ma albo dużo pracy albo był u znajomych albo coś tam jeszcze... Gdy próbuję to zakończyć on twierdzi że żyć be zemnie nie może.... A ja zastanawiam się czy nie jestem jedną z wielu jego „znajomych. Tylko dlaczego nie chce zerwać kontaktu? Mam straszny mętlik w głowie... :-( Powiedzcie co tym wszystkim myślicie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Nie będę moralizowac, bo sama wiem jak jest... Ale z własnego doświadczenia wiem, że lepiej uciekać z takiej relacji, boli jak cholera niezależnie od końcowego efektu, ktoś zawsze cierpi... Jeżeli nie Ty, lub on, to będą wasze rodziny. Uciekaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona140
Dziękuję "cabbie z NY" za radę.. . Ja to wszystko wiem,że powinnam to zakończyć i uwierz mi próbowałam już nie raz :-( Ale to jest silniejsze ode mnie. Przestawałam z nim się kontaktować w nadziei że to minie, że zapomnę... I nie umiem. Chyba nawet chciałbym, żeby okazał się draniem, oszustem, może wtedy bym go znienawidziła i mogła jakoś zapomnieć Zawsze takie historie wydawały mi się żałosne, a teraz sama siedzę w tym po uszy... Jak mam się z tego wyplatać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak masz sie z tego wyplatac? Czas i dyscyplina wlasna, innej rady nie ma. Nikt tego za ciebie zrobic nie moze, nawet gdyby chcial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Ypsilanta w zasadzie podała Ci właściwą drogę. Nie mówię, że to łatwe. Ja przez dwa lata leczyłam się z tamtego kontaktu, który trwał zaledwie parę miesięcy. Ale dla własnego dobra: przestać musisz. Przecież nic nie chcesz zmienić, tamten związek nie ma przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona140
Doskonale wiem że sama muszę przez to przebrnąć i nikt za mnie tego nie zrobi... Tylko to strasznie trudne Doskonale zdaję sobie sprawę czym to może się skończyć. Jedno jest pewne cokolwiek bym nie zrobiła zawsze ktoś ucierpi.... Ale najrozsądniej żebym to była JA. Muszę to zakończyć !!! Cabbie z NY jak to było z Tobą? Jak daleko w to zabrnęłaś i jak ci się udało przejść przez to wszystko. Może twoja historia pozwoli mi jakoś nabrać do tego dystansu... Jeżeli możesz to napisz będę bardzo wdzięczna :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
To był ktoś kogo znałam w realu, tylko tysiące kilometrów oddalony ode mnie. Podobnie jak u Ciebie to poczucie bliskości, pewne wspólne wspomnienia, temperatura się zaczęła podnosić.... Ale w końcu moja przyjaciółka, której się zwierzyłam zmyla mi głowę....i napisałam mu, że tak nie będzie dłużej. Przerwalismy, potem znów ja zaczęłam, a wtedy on podjął decyzję, koniec kontaktu. Bolało jak cholera. Ale dałam radę...chociaż w samochodzie, sama gdzieś w trasie wyłam na głos. Potrzebowałam czasu na zapomnienie, na siłę dmuchać w tlacy się marnym światłem mój związek, chyba udało się, już nie sprawdzam mails co 5 minut. Czas jest najważniejszy. Powodzenia w zapominaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuzależnionaa
a ja sprawdzam emaila co 5 min. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona140
Dziękuję cabbie :-) To jest jak jakiś koszmar. Człowiek żyje sobie spokojnie w swoim niebyt idealnym świecie... Ułożone życie, mąż dzieci i nagle coś takiego. Jak grom z jasnego nieba. Żartujemy czasami że to chyba taka "druga młodość" :-) Generalnie oboje twardo stąpamy po ziemi i nagle takie coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona140
Najgorsze że ja sama przed sobą tłumaczę siebie, że dopóki nie doszło do spotkania to jeszcze nic takiego się nie stało... Wiem naiwna jestem, bo skoro nic sie nie stało to dlaczego o nim ciągle myślę? Mam nadzieje że znajdę w sobie siłę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Może to głupie, ale myślę, że łatwiej zrozumieć byłoby mi teraz, gdyby mój partner zauroczyl się... Tak jak piszesz to dopada człowieka jak grom z jasnego nieba. Ja dziękowałam niebiosom za odległość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sawilota
jak bym osobie czytała ja mężatka na granicy rozwodu on kawaler nie wie ze mam dziecko piszemy on ma dziewczyne piszemy juz 6 mc ..... dzieli nas 500 km

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Śmieszne, że w tamtym okresie czasu robiłam naprawdę fajne rzeczy z rodziną: wyjazdy w piękne miejsca, parę super nabytkow... A tamten kontakt był jedyną rzeczą która fascynowała mnie...tak jak piszesz, z perspektywy wygląda to jak koszmar...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona140
Cabbie ja też dziękuję Bogu że jesteśmy od siebie tak daleko Wiem że gdybyśmy się spotkali to doszłoby do czegoś więcej... Po prostu to wiem. A wtedy? No właśnie wiem, że byłoby tylko gorzej... Sawilota a jak jest z Tobą? Spotkaliście się? Czy tak jak my tylko piszecie? Kurcze dziewczyny ale te życie jest pokręcone ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sawilota
tylko piszemy ... najpierw on niby chciała sie spotkać a ja milczałam... później ja chciałam a on milczy...uzależniłam się od tych maili on dużo o sobie nie pisze jest po ciezkim związku bez ślubu ja w trakcie rozpadu swojego małżeństwa ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Najtrudniej chyba powiedzieć: koniec kiedy związek w którym się aktualnie jest nie przynosi satysfakcji. Wtedy to działa jak równia pochyła. Ale da się... Spróbuj na siłę robić coś z mężem, tylko z nim. Niech dzieci na trochę pójdą na drugi plan, a Ty myśl co mąż mógłby chcieć robić w ten weekend, co ugotowac, kup parę sexy ciuchow i zorganizuj dziką randke z nim. Chyba, że nie szkoda Ci wspólnych lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona140
Sawilota wiem co czujesz :-( Ty zerkasz co chwilę na skrzynkę mailową ja wieczorami czekam, aż pojawi się na gg a w dzień co chwilę sprawdzam telefon czy nie wysłał jakiegoś smsa... I wiem że to jest chore. Wiem że wciągnęłam się w to za bardzo... Mimo, że wcale tego nie chciałam... Powiedz próbowałaś to urwać, zakończyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Mnie skłoniła do tej zmiany bura I'd przyjaciółki i to, co powiedział mi mój mąż, bardzo spokojnie, bez gniewu, ale z jakimś takim żalem w oczach: my chyba przechodzimy kryzys. Zadziałalo jak wiadro zimnej wody...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona140
Cabbie ja już tego próbowałam - sexi randka z mężem :-). Wiesz ostatnio nawet tak jakoś zaczęło nam się nawet lepiej układać... Tylko, że będąc z nim myślę o moim "przyjacielu". I to jest straszne!!!!!! Przytulać i kochać się z jednym a myśleć wciąż o drugim :-( Ale może to minie z czasem. Musi minąć bo zwariuję!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Znam dokładnie to uczucie, zakopać się pod ziemię tylko... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sawilota
u nas było juz zle przed poznaniem pana ja nie mogę tej relacji całkiem zakończyć łacza nas tez sprawy zawodowe..... choć sie nie spotykamy .... zle mi bo wytrzymać juz nie moge ....mysle tylko o nim jego głos jego mail sprawia ze zapominam jak się oddycha....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Sądzę, że część atrakcyjności takiego związku ma związek z faktem, że nie żyje się z tym człowiekiem na codzień. Łatwo wtedy wyobrażać sobie wszystko, czego szuka się w innym człowieku usytuowane jest w nim. A być może facet jest pospolitym draniem w rzeczywistości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiekkkkk
Wy po prostu piszecie z kobietami a nie z facetami, proste. Faceci nie pisza, albo chca seksu i spotkan. Jak piszecie i piszecie to jest jedno wytlumaczenie- waszym rozmowca jest jakas nudzaca sie laska a nie facet, proste jak drut, ruszcie glowka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiekkk piszesz glupoty
sadzisz wg siebie ?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Akurat z mojego "przyjaciela" aż kipialo męskościa. Poza tym, ja znałam tego człowieka w realu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiekkk
ale sa wsrod was takie ktore tylko pisaly i nigdy goscia nie widzialy ani nie slyszaly? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiekkk
zagubiona nie oszukuj meza tylko sie po prostu rozwiedz. Dla dobra dzieci nie ma sensu tkwic w czyms na sile, one tez wyczuwaja ze cos jest nie tak. Idz za glosem serca bo wszystkich unieszczesliwisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiekkk
Kumpela pisala z kims na gg latami...az sie okazalo ze pisala z laska ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiekkk
a po co na sile sklejac rodzine? Od tego sa rozwody, na sile nie ma sensu sie meczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cabbie z NY
Tak, rozwód, jedynie sluszne rozwiązanie. Ech, Jasiek, Ty chyba jesteś samotnym facetem, byłeś kiedykolwiek w jakimś długodystansowym związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×