Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monia113

Mąż mamisynek???

Polecane posty

Gość Monia113
Dziękuje Wam za dobre rady, fajnie jak ktoś obiektywnie ocenia sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejaho.
no ja mam podobna sytuacje... wprawdzie tesciowie nie dzwonia i maz nie lata z wywieszonym jezykiem, ale generalnie chyba boi sie matki... gdybym ja byla jalopa, to tesciowa wlazlaby nam na glowe. decydowala o wszystkim, o wystroju mieszkania, ubieraniu sie (naszym, dziecka), o wszystkim doslownie....ale powiedzialam mezowi, ze to my jestesmy malzenstwem i to nasze mieszkanie, jezeli chce by matka tu rzadzila, okey, ale ja sie wyprowadzam, zabieram dziecko i koniec tego dobrego. poskutkowalo... nie dam tesciowej wleźc na glowe, nigdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia113
U mnie jest podobnie, niestety to ja muszę być tą "twardszą" stroną w związku, co mnie strasznie irytuje bo uważam że facet to facet i powinien mieć charakter. A co to za facet co sie boi własnych rodziców. Dorosły człowiek a zachowuje się jak dziecko, które boi sie dostać lanie od rodziców. Ehh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monia Twoja historia to tak jakbym moja czytala.Nienawidze moich tesciow-za to jak nas traktuja.Nigdy nam w niczym nie pomogli.Dwie siostry meza non stop biora kase od nich a w niczym im nie pomagaja.My tam mieszkalismy pol roku-i zawsze na ich zawolanie a nawet nam nic nie dali a wrecz upominali sie o kazda zlotowke.I zawsze jak cos jest nie tak miedzy nami a starsza siostra to wina zawsze spada na nas i my jestesmy najgorsi.Nienawidze ich,nie gadam z nimi,nie widuje sie i przysieglam sobie ze nie zobacza na oczy mojego dziecka-zeby moja dzidzia nie miala przez nich takich stresow jak ja:(A maz jak najezdzaja na niego to nawet nie potrafi sie odezwac czy upomniec o swoje.Oni mu nabluzgaja a on jedzie do nich i jakby nigy nic.Ja wiem ze to sa rodzice-ale bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monia,ja na poczatku probowalam rozmawiac z nim,probowalam isc na kompromisy,itp.Ale to nie przynosilo efektow.Dlatego jak nie pomoglo prosba to grozba;)Trzymaj sie i nie daj sie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia113
Upominanie się o każdą złotówkę znam doskonale, ale to akurat byłam w stanie przeboleć. Ale np. tego jak teściowa wyrzucała nas z domu bo zawiesiliśmy sobie w naszym pokoju (ale jej mieszkaniu) własne firanki to już nie potrafię. A dodam że byłam wtedy w zaawansowanej ciąży. Albo jak już urodziłam to całymi tygodniami nie widzieli wnuczki bo mieli za daleko z drugiego pokoju, a o jakiejkolwiek pomocy nie było nawet mowy. Raz nie odzywali sie do nas przez 6 tygodni i udawali że w ogóle nie mają wnuczki. A sami najbardziej dopominali się, kiedy zajdę w ciążę, tak się nie mogli doczekać. Oczywiście przed rodziną udają kochających dziadków. Są fałszywi i obłudni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rhutyr
Jest tylko jeden sposób aby rozwiązać problem :) WYPROWADZIĆ SIĘ NIECO DALEJ :classic_cool: Dziwie się w ogóle, że skoro sytuacja maluje się w takich kolorach to Ty zgodziłaś się mieszkać tak blisko teśćiów :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia113
rhutyr - my wcale nie mieszkamy blisko teściów, mieszkaliśmy z nimi przez rok, a od kilku miesięcy jesteśmy już na swoim. I mieszkamy na drugim końcu miasta. Im na szczęście nie chce się jeździć do nas tak daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzinsan
Młodzi dzisiaj chcą mieć wszystko od razu i mają pretensję do rodziców że im nie pomagają a jak pomagają to ze się wtrącają.Nigdy nie wiadomo co taka synowa myśli a najczęściej żeby starzy oddali całą emeryturę najlepiej nie do ręki tylko na konto.Broń Boże prosić o pomoc bo synowej to się nie podoba chociaż ona weszła do ich rodziny.A poza tym proszę pamiętać że też będziesz kiedyś teściową i po wypowiedzi chyba gorszą od swojej i tego ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiedź smarkata dorośnij
Człowieku! kimkolwiek jesteś. Zastanów się co piszesz. Widać z daleka że masz gó...o nie pojęcie o psychologii i wpływach , jakie mogą mieć rodzice na nawet dorosłe dziecko gdy je odpowiednio ,,wychowali" . Sam dorośnij a później się wypowiadaj. I z psychologii i stosunków międzyludzkich się podciągnij bo taką wypowiedzią możesz się skompromitować i to bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia113
A na jakiej podstawie twierdzisz że ja czegokolwiek chcę od swoich teściów? W życiu bym o tym nie pomyślała a tym bardziej nie zażądała ich emerytury! Jesteśmy niezależni finansowo i nie oczekuję od nich żadnych pieniędzy. A pojęcie "pomoc" nie sprowadza się jedynie do pomocy finansowej. Dziwię Ci się, że tak łatwo szufladkujesz ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze andzinsan pisze
z wlasnego doswiadczenia?:P:P:P:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia113
to było do Andzinsan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzinsan
No właśnie pomoc więc jej potrzebujesz a teściowie nie potrzebują.Ciekawa jestem jaką opinię ma twój mąż na temat swojej teściowej,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andinsan a ty czytasz
ze zrozumieniem co pisze autorka czy stanelas na jednej wybranej pozycji i strzelasz na oślep, byleby było po twojemu?:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia113
W tej chwili nie potrzebuję już pomocy. Był moment, po urodzeniu dziecka, że było mi bardzo ciężko, i od nich tej pomocy nie dostałam. Mieszkając wówczas z teściami nie mogłam w żadnym wypadku na nich liczyć. Mało tego że nie pomagali, to jeszcze na każdym kroku zatruwali nam życie. Pytasz co mój mąż myśli o swojej teściowej - otóż ma o nich jak najlepsze zdanie i, co sam podkreśla, czuje się z nimi bardziej związany niż ze swoimi rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia113
Andzinsan - ale gdyby było odwrotnie, tzn. teściowie potrzebowaliby pomocy, a ja bym to miała gdzieś (jak oni nas), to na pewno byś mnie potępiła, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rhutyr
Monia - mi chodzi o to że powinniście mieszkać w innym mieście! Po to by nie mogli mieć twojego męża na zawołanie, bo po prostu za daleko by jeżdził jak pajac :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monia,najgorsze dla mnie jest to ze tesciowie dla nas to nic ale my mamy dla nich wszytsko zrobic.Oni maja prawo sie czepiac nas,wszystko co robimy jest zle i niedobrze.W dodatku uwazaja ze maja prawo dyktowac nam co mamy robic-ze mamy isc w odwiedziny do tego,ze mamy zadzwonic z zyczeniami do tamtego bo ma urodziny,ze tak trzeba,tak wypada.Ale jak my cos sie odezwiemy to juz jestesmy niesrawiedliwi,wymyslamy,przesadzamy.Oczywiscie wiecej dotyczy to mnie bo maz dupcia geby nie otworzy i ja sie musze bronic za nas dwoje.Czasem sil mi juz brakuje:(Jak jeszcze z nimi gadalam-tzn stosunki byly jako takie(bo teraz sa dla mnie obcymi) i przyjechalismy w odwiedziny to tesciowa do kosciola poszla,tesc przed telewizor.Ale jak czasem mielismy inne plany i nie przyjechalismy albo wpadlismy na chwilke to juz wyrzuty,ze nie poswiecamy im czasu,ze sie oddalamy od rodziny.Nienawidze ich a meza czasem bym udusila ze tak sobie daje srac po glowie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nununu
u mnie tez bylo nieciekawie przez rodzinke z dwoch niestety stron,jedni i drudzy byli przeciwni naszemu zwiazkowi,ingerowali w nasze zycie strasznie,zyczyli nam szybkiego rozpadu zwiazku chociaz w drodze bylo juz diecko,zaczynalo im sie to udawac,lecz po dlugich konwersacjach z partnerem postanowilismy ze wyjedziemy z naszego rodzinnego miasta do oddalonej o 300km gdyni,ale i tam nas siegnely ich lapska i zlowrozby,wiec po dwoch latach meczarni "ucieklismy za granice,chociaz wiodlo nam sie naprawde dobrze.jestesmy ze soba juz 7 lat i narazie jest spokoj,moze pomlu zaczynaja rozumiec ze naszego zwiazku nic nie zlamie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monia,jak tam u Ciebie sprawy z mezem?Bo ciekawa jestem,a jakos ten watek zamilknal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia113
Teraz jest lepiej, ale i temat teściów na razie ucichł. Ale wydaje mi się, że przy najbliższej okazji, gdy ten temat znowu "wypłynie" skończy się sprzeczką. Rozmawiałam z mężem, mówi że mnie rozumie, ale... Chciałby żeby było dobrze i tu i tu. Unikam kontaktu z nimi, nie mam zamiaru do nich jeździć, no chyba że przy okazji świąt. Też nam zawsze próbowali dyktować jak mamy żyć, co i kiedy robić, co jeść na obiad itd. A do męża do tej pory dzwonią jak ktoś tam ma urodziny, żeby mu przypomnieć o życzeniach. I oczywiście też nam mówią do kogo powinniśmy jechać, albo kogo do siebie zaprosić. Na szczęście już nie muszę tego słuchać. Odkąd się wyprowadziliśmy jestem przeszczęśliwa. Hogata - sama widzisz jak bardzo podobnych mamy teściów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej MOnia:)Dawno tu nie bylam:)No niestety mamy bardzo bardzo podobnych tesciow.Czasem zazdroszcze innym ze maja normalnie ale widac tak musi byc.Ja mam to szczescie ze cala reszta rodziny meza-ciotki,kuzyni,itp stoja za mna bo wiedza jacy tesciowie sa.Ja odcielam sie od nich calkowicie-sa dla mnie obcymi ludzmi.Nie pozwole juz zeby mnie krzywdzili:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×