Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

Black- kiedys ktos na kafe założył topik- "nie zbudujesz swojego szczęścia na czyimś nieszczęściu"... moim zdaniem coś w tym jest... prędzej czy później życie odbija piłeczkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
Nie wiem jak to jest, bo życie jest przewrotne....Nie wiem, ale te wszytskie porażki jego mnie umacniają. Nie chodzi o to, że może wróci tylko o to, że ja sobię radze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej SłodkaJa - twój były chyba chciał grać cwaniaka że wiesz nic go nie rusza, że da rade i a tu minęło parę dni i już widać że nie koniecznie tak jest. Zaczęło go gryź sumienie za to co zrobił - i dobrze :) odpisałaś mu coś? Ich porażkami chyba wszystkie się teraz "żywimy" ;) Wiecie mi się wydaje że oni prędzej czy później zaczynają o nas myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć kochana! Nic mu nie odpisałam. Nie wiem jaki sens był w pisaniu mi tego sms-a. on i tak już niczego nie zmieni , a mój eks nie pozostawi już po sobie dobrego wrażenia, niestety za późno na to... Łezka, a co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
Kiedyś na pewno będą o nas myśleć... znając moje szczęśćie to jak sobie kogoś znajdę to on znowu się pojawi i znowu będzie dylemat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Black- jak już sobie kogoś znajdziesz, a eks się odezwie to nie będzie już twój problem :) ty już będziesz układała sobie życie na nowo, bez niego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
Wiesz, to czasem nie takie proste... Zawsze coś się jednak czuje. I teraz (bardzo teoretycznie) któremu dać szansę? Skoro nie doatalam szansy od niego na naprawianie związku, to czemu ja mu mam dać teraz? Czysta teoria oczywiście :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiulkas
Ci faceci to debile dokładnie.... mnie tez facet zostawił bo poiwedział ze nie chce miec nikogo ha ha ha cierpałam bo powód byl bezsensu. po dwóch miesiącach nie odzywania sie chciał wrócic ale ja nie bo dla mnie to gówniarz tak sie zachowuje... teraz jestem szczesliwa w nową 100 razy lepszym związku z powaznym ustatkowanym facetem który wie czego chce.. kocham go a tamten sie wpierd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słodka - dobrze zrobiłaś że nie odpisałaś on pewnie myślał, że dopiszesz mu że nic się nie stało... a tu figa :) Wiecie co do tego powrotu jak byłby już ktoś nowy to wydaje mi się że jeśli tego nowego kochałabym tak bardzo jak byłego to wtedy dałabym szansę, a jeśli okazałoby się że kocham tego nowego bez opamiętania to chyba nie byłoby sensu wracać do tego co było... no ale właśnie wszystko zależy od uczuć w danym momencie... mi się wydaje że zawsze dałabym mu szansę no ale może póki co to moje złudzenie na dzień dzisiejszy. Widzę że nie tylko ja tak teoretyzuje sobie w głowie :) U minie... hmm ciężko powiedzieć jakoś tak nijak się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
łezka---to wszytsko jst zagmatwane... Może się tak zdarzyć, że zostawisz nowego i dasz byłemu szanse. A po jakimś czasie się okaże, że klops! Że jednak np tęsknisz za tym nowym, że nie jest tak różowo z byłym... Wiecie o w teoriach to ja zawsze byłam dobra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasza znajomość trwa parę lat. Luźny związek - sypialiśmy ze sobą widywaliśmy się. W tym czasie co dziwne z nikim innym nie sypialiśmy (to nie ściema naprawdę) - w zasadzie niemal związek, ale nie do końca; bardziej koleżeństwo chociaż czułem od dłuższego czasu że ją krzywdzę i chciałam albo zachować większy dystans albo skończyć to bo widziałam jak on się pogrąża. Jakiś czas temu on wyznała że już nie może wytrzymać - że strasznie mnie kocha i chce mnie. Ja się przestraszyłem (nie widziałem ani miejsca ani czasu na związek). Wielokrotnie temat powracał, awantury zaczęło się psuć między nami w końcu po kilku konkretnych rozmowach (dużo przykrych słów itd.) powiedziałem że nie ma możliwości żebyśmy byli razem (bałem się odpiowiedzialności i bałem się sama przed sobą uczucia którym ją dażyłemm, ew. odtrącenia czy odrzucenia przez nią.. . nie wiem sam). Mimo to ciągle utrzymywała kontakt chciała się spotykać itd. Ale w końcu zacząłem jej unikać (bolało mnie to strasznie) nie odbierałem tel, nie odpowiadałem na maile itp. Znowu powiedziałem że nic z tego nie będzie. Nasze drogi się rozeszły... nie na długo. W końcu po paru tyg. znowu zaczęła się kontaktować... dzwonić pisać itp. (w między czasie parę razy się kontaktowaliśmy ale to tak formalnie bardziej). Chciała porozmawiać i znowu wypytywała czy nic z nami nie będzie. Powiedziałem że nie. Ja wiedziałem że kogoś w te pare tygodni zaczęła widywać. W końcu po paru dniach doszło do spotkania i rozmowa i znowu te same pytania (byłem przerażony). Powiedziała że poznała kogoś i zaczęła się widywać ale nie może przestać o mnie myśleć i chce tylko mnie - że tamtego tematu już nie kontynuuje bo to bez sensu i nic z tego nie będzie. W końcu po długich rozmowach wyjawiłem że zawsze mi na niej zależało itd. Nie było moim zamiarem być z nią, ale chciałem żeby wiedziała żeby nie było jej tak przykro (nie wiem sam dlaczego to wyszło). Ale zaczęło się piekło... oszalałem; dostałem uderzenia takich emocji które pzez tyle lat gdzieś dusiłem w sobie że zwariowałem. Dotarło do mnie jak ją skrzywdziłem odrzucając i w jak bolesny dla niej sposób ją odrzucałem wielokrotnie. Dotarło do mnie jak mi na niej zależy jak ją zawsze kochałem ale skrzętnie to przed sobą nawet ukrywałem. Tamtą sprawę zakończyła (mam pewność że z jej inicjatywy - nie domysły). Spotykamy się, ale przeżywam koszmar. Ona chce tego bardzo; że o tym marzyła; każdy jej gest, słowa czyny i wszystko świadczą że tak jest. Męczy mnie to że tak ją traktowałem wcześniej i jak ją skrzywdziłem , a ponadto męczy mnie że z mojej głupoty odepchnąłem ją do jakiegoś innego faceta. nie mogę znieść myśli że z nim sypiała; Wiem: pies ogrodnika powiecie, ale to nie do końca tak, a może.... Przecież sam do tego doprowadziłem (świadomym postępowaniem i zamierzonym, sam chciałem żeby zaczęła swoje życie a nie tkwiła przy mnie licząc że w końcu będziemy razem). Nie mogę znieść tej świadomości!! Odchodzę od zmysłów jaki ja głupi jestem. Dla mnie to nie ta sama do końca osoba którą znałem wcześniej - chciałbym ją (tą którą zawsze znałem) kochać pełną piersią ale nie umiem, nie mogę się przełamać. Nie śpię nie jem, żygam, boli strasznie, pali. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Najgorsze (w sumie nie wiem sam) że to z mojej własnej głupoty!! Wiem że co się stało to się nie odstanie, ale nie myślę racjonalnie jestem na skraju depresji i rozstroju nerwowego. To już trwa jakiś czas i jest coraz gorzej. Nie sypiam, nie jem, ciągle chce mi się wyć, nic mnie nie interesuje - apatia. Myślę w kółko tylko o tym - całymi dniami i nocami. Nie wiem co robić. Jak się rozstaniemy to chyba umrę z żalu, a jak tak dalej będzie to wykończę się nerwowo i ją też (ona też przeżywa że nie mogę normalnie się zachowywać, że tak to przeżywam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak sie przespala z innym
to az tak zakochana nie jest :o dlaczego sie rostaliscie, co nie odpowiadalo ci w niej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
parę lat tak tkwiła przy mnie. w końcu jej powiedziałem po którejś rozmowie (nastej w histerycznej atmosferze) na nasz temat że nigdy z nią nie będę i żeby zaczęła żyć własnym życiem. I się odciąłem od niej. Chciała ułożyć sobie życie na nowo i zaczęła się z kimś widywać. I tyle. Ona mi bardzo pasowała, ale nie chciałem się wiązać obawiałem się odpiwedzialności i chyba możliwości bycia zranionym czy odrzuconym. Nie wiem sam bo już nie pamiętam - teraz mam tylko to jedno w głowie - Co ja najlepszego narobiłem. Nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak sie przespala z innym
nie wlacza ci sie pies ogrodnika? jestes pewny tego co do niej czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie będzie łatwo to od razu poukładać może wystarczy po prostu trochę czasu i co najważniejsze nie rozpamiętywać tego złego tylko skupić się na tym żeby było lepiej. Nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
111111111- Trudna sytuacja... Z jednej strony jak chcesz z nia być i jesteś pewien tego co czujesz to walcz o nią. Tylko, że wtedy musiałbyś się odciąć od tego wszystkiego,żeby zapomnieć co się stało...Trzeba zapomnieć po prostu inaczej według mnie inaczej nie ma to sensu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karina1988
Witam wszystki na tym forum jestem nowa.Pisze ponieważ od ponad tygodnia nie jestem ze swoim narzeczonym.Byłam z nim ponad cztery lata,bywało róznie.Teraz jednak spotyka się z dziewczyną z którą pracuje.Czy tak szybko można zapomniec o miłości swojego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karina1988
Dodam do swojej wypowiedzi,że razem z nim studiowałam i teraz zmieniam uczelnie bo nie potrafie nawet na niego patrzec.Wszystko musze zmienic w swoim życiu bo po rozstaniu ciągle robi mi na złośc.Jak sobie poradzic ze wspomnieniami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
karina1988--- co możemy ci doradzić? Ja ponad 4 miesiące po rozstaniu. Na pewno jest ciężko i cokolwiek bym nie powiedziała i tak ci nie pomoże- wiem z doświadczenia. Jedyne co mogę ci powiedzieć to Czas, czas, czas...Ja na początku też nie mogłam się pogodzić ze wspomnieniami, ale jakoś czas je zaciera- na szczęście...Poradzisz sobie zobaczysz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karina1998
Wiem,że sobie poradze bo musze.On mi powiedział na pożegnanie,że mam za słaby charakter i sobie nie poradze więc musze mu udowodnic,że się mylił.Sam fakt,że zmieniam uczelnie,która się znajduje ponad 300 km od mego miasta i jestem na osatnim roku świadczy o tym,że potrafie byc silna.W kupie człowiek zawsze jakoś odzyskuje dobre samopoczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
Karina- na pewno jesteś silna... zobaczysz poradzisz sobie...Nie wiem czy można się tak szybko odkochać, ale mój na następny dzień po zerwaniu miał już nową....W życiu nic nie jest pewne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tym bardziej chyba nic nie pomogę bo sama jestem od 3 tygodni sama. Nawet nie mogę powiedzieć czy czas pomaga... Fajnie że chociaż mogę wejść tu wyżalić się w dodatku są tu wspaniałe osoby które starają się wesprzeć z reszta wszystkie wzajemnie się wspieramy i to wygadanie się pomaga mi choć minimalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karina oprócz tego że CI powiedział że masz słaby charakter i sobie nie poradzisz to jaki podał Ci powód rozstania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
łezka- możemy się wspierać bo jesteśmy w podobnej sytuacji...Podobnie czujemy....Są znajomi, ale kto nie przeżył ten nie wie jak się czujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie choćby ktoś bardzo się starał to nie jest w stanie wczuć się w nasze uczucia ale najważniejsze że przyjaciele są i starają się wspierać choć czasem już mi ich szkoda że muszą tego wszystkiego po sto razy wysłuchiwać no ale cóż zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
U mnie to już nie rozmawiam ze wszystkimi o sytuacji...Czasami sie pytają czy się odzywał albo coś...Już czasem jestem zmęczona opowiadaniem tego wszytskiego...Czasem tylko muszę się wygadać, ale już tylko z kilkoma osobami rozmawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ranyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy
Eksy bzykaja nowe i liza nowe cipeczki a te glupie placza za nimi....buha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zranil mnie
hej dziewczynki pozwolcie ze dolacze sie do dyskusji.moj facet,a raczej eks przestal sie odzywac 13 wrzesnia,do tej pory cisza :(( mnie tez czasami pytaja czy sie odzywal,ja tez juz nie mam sily opowiadac calej historii.w dalszym ciagu jestem zalamana i nic z tego nie rozumiem.ehh faceci... najgorsze jest to ze mam przeczucie ze on sie w koncu odezwie,w tym momencie bylabym w stanie wybaczyc i rzucic mu sie w ramiona.jezeli on sie nie odezwie to sama chyba zadzwonie czy napisze,dam mujeszcze czas.eh teraz juz nawet wiem jakie bledy popelnilismy obydwoje..... coz zobaczymy co zycie przyniesie,a jak wszystkie wiemy jest ono bardzo nieprzewidywalne.pozdrwiam cieplutko wszystkie zranione :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Vanilla
zranil mnie--- ale nie wiesz czemu się nie odzywa? Pokłóciliście się? Czy po prostu przestał się odzywać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odnosnie tematu
rozstalismy sie po 7 latach,mieszkalismy razem,wyprowadzilam sie ,szalalam z rozpaczy i milosci,ktora on skutecznie zabijal od jakiegos czasu swoimi slowami i czynami.Myslalam nikt nie jest w stanie tego mi odebrac,a jednak...Po 2 mcach poprosil o szanse,byla rozmowa,jego lzy,ze dostal kopa i zrozumial jak wiele stracil,jak wiele dla niego znacze,te wspolne lata,sama moja obecnosc w domu-bezcenne,kocha mnie tylko sie pogubil,obiecywal zmiany ,poprawe...Zgodzilam sie wrocilam,bo sobie mysle przeciez go kocham,a co to jest miesciac w ta czy w tamta w stosunku do wspolnych 7 lat? No i co kochane? Zrozumialam przez ten miesiac mieszkania z nim od nowa znaczenie przyslowia>>> nie wchodzi sie do tej samej rzeki 2razy...I teraz to we mnie sie wypala,nie wiem co czuje do niego,sa znow klotnie,brak zainteresowania moja osoba,zyvcie obok,staral sie moze tydzien,zapewnia o milosci,tylko slownie,ale dla mnie to za malo,potrzebuje zainteresowania,spedzania razem czasu,nie mowie ze 24/h ,ale widze,ze jednak rozstanie bylo trafne.Nie wytrzymuje,dusze sie,kocham go lub wspomnienie o nim jakim byl kiedys,gdzies sie rozminelismy i mysle ,ze to jednak przywzwyczajenie i milosc ,ale nie taka co laczy ludzi w szczesciu do konca zycia.Nie chce nas oszukiwac,bo zycie zbyt krotkie i kazde z nas ma prawo do prawdziwego szczescia,wiec odchodze tym razem na dobre,bedzie bolalo,ale lepsze to niz zycie wspomnieniami... Pisze swoja historie po to,by niektorym z Was pokazac,ze nie zawsze powroty sa dobre,czesto nic sie nie zmienia,kochamy wspomnienia,idealizujemy,a rzeczywistosc okazuje sie inna,mniej barwna.Powodzenia🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×