Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

Gość JDM
West ,doskonale Cię rozumiem , ale ... dzisiaj ty cierpisz przez kogoś ,następnym razem ktoś może cierpieć przez Ciebie.Ty też możesz w pewnym momencie swojego związku stwierdzić że to jednak nie to , tylko oby dochodzić do takich wniosków zanim dojedzie to zbyt dużego zaangażowania.Takie moje zdanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość West19__21
Szoszonowa zupełnie inną sytuacje miałem. Ja robiłem wszystko jak byliśmy razem po tym jak ona powiedziała, że chce zerwać ale nie zerwała bo ja chciałem wszystko odbudować. Dałem sobie spokój po 2 tygodniach jak widziałem, że jest na maksa oschła i obojętna ! Na maksa zlewanie w każdej rozmowie. Po tym miesiąc ciszy i po tym miesiącu spotkanie i zerwanie - jej tekst - "nie zatęskniłam za nami". Także widzisz ja niczego nigdy nie zaniedbałem. Pewnie gdybym był zimnym skur******** i chamem byłoby inaczej. JDM Szczerze to mam nadzieje, że nikt przeze mnie musiał cierpień nie będzie jeśli mamy oczywiście na myśli tylko miłosne relacje damsko-męskie. Saluto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JDM
Tak tylko o tę kwestię mi chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
JDM rozstaliśmy się 2 i pół tygodnia temu po 10 latach związku. dziś też zachowywał się inaczej. nawiązał rozmowę i w ogóle jakoś tak... właśnie sama nie wiem co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JDM
To mało czasu minęło od rozstania :) Wcale się nie dziwie twojemu facetowi że postanowił się odezwać ,ciężko po tylu latach zorganizować sobie życie na nowo. Jeżeli jest sens aby kontynuować to co budowało się przez tyle lat to trzeba działać - pomału ale do przodu. Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
staram się, ale nie wiem czy mi wychodzi. nie wiem tez czy te rozmowy, pojawianie się w mojej okolicy to jakiś pozytywny znak z jego strony czy po prostu jest dla mnie w jakiś sposób miły? nie mam pojęcia. wcześniej byłam dla niego powietrzem, nie istniałam... teraz mu się odmieniło. jestem naprawdę skołowana. w każdym razie z mojej strony - przyjmę go z otwartymi ramionami jeśli będzie chciał wrócić. zależy mi na nim bardzo i nie chcę tracić tego wszystkiego co razem zbudowaliśmy, co nas łączyło (a łączy nas naprawdę dużo). wiem, ze nie ma innej ale nadal nie rozumiem dlaczego odszedł. może musi sobie poukładać wszystko, przemyśleć, a na to czasu potrzeba. ja nie naciskam, jestem gdzieś blisko ale nie nachalnie, nie narzucam się, nie dzwonie, nie smsuje. chce zawalczyć i w zasadzie już chyba teraz walczę. zmieniłam dużo w sobie. przede wszystkim sposób ubierania się, fryzurę i ogólnie wygląd. może to niewiele ale zawsze jakiś początek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JDM
2 i pół tygodnia a u Ciebie takie zmiany :D , bardzo dobrze a niech widzi że nie siedzisz w domu i nie opłakujesz jego odejścia. On odszedł więc niech on się teraz stara w tej chwili to Ty jesteś panią sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
zmiany jak zmiany, ale może rzeczywiście miał dosyć mojego 'nastolatkowego' stylu bycia, bo mając już te swoje 33 lata na karku powinnam kiedyś dorosnąć (chociaż minimalnie). :) dodatkowo stres związany z cała tą sytuacją oraz z paroma innymi rzeczami spowodował, że w półtora tygodnia schudłam z 8kg i ubyło tkanki tłuszczowej tu i tam. jak wdać stres ma też swoje dobre strony. na lato będę miała na tyle dobrą figurę by wskoczyć w jakieś ładne i seksowne wdzianko bez obawy, ze faldy tłuszczu będą się ze mnie wylewały. hehehe... gadam jak typowa baba z jakimiś kompleksami. co by tu nie mówić, że charakter i osobowość jest ważna, to wygląd też się liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"JDM" --> "Wcale się nie dziwie twojemu facetowi że postanowił się odezwać ,ciężko po tylu latach zorganizować sobie życie na nowo." Taaa, kolejna złota myśl, nic nie warta :D Dla chcącego, nic trudnego, jak ktoś kocha to szybko sobie zorganizuje życie, a jak ma innego to już bajka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
czyżby kolejny mały kroczek...? mój były wysłał mi dziś kilka smsów pocieszających, gdy się dowiedział, że oblałam pewien egzamin. to takie miłe z jego strony. tak jakby odnawiał koleżeńskie kontakty ze mną. w każdym razie naprawdę się cieszę z tego powodu, ze się otwiera (bardzo powoli) i rozmawia. małe gesty a cieszą. wiem, nic na siłę, bez narzucania się, powoli, odczekać trzeba. powtarzam to sobie codziennie i chyba jakieś pozytywy z tego zaczynają się pojawiać. a co u was? jak tam wasze sprawy? okładają się po waszej myśli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"sama_nie_wiem_co" Odpukać, ale wszystko idzie świetnie :D A jak reszta ?? Tak w ogóle to nie przejmujcie się moim szczęściem, jak ktoś ma doła, wkrótce u mnie zie znowu popsuje :P hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
mam dziś jakiś spadek formy psychicznej. od rana chce mi się ryczeć co raz na jakiś czas robię. głupie myśli mi po głowie chodzą i mam ochotę gdzieś iść i coś zrobić, coś głupiego - jeszcze nie określiłam co dokładnie. snuję się od ściany do ściany w mieszkaniu i nie wiem czego oczekuję od całego świata. mam chyba dolinę i to dość dużą. :( ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maladb
pewnie mnie nie pamietacie.... miałam wiele perypeti w efekcie nie wróciłam .... aczkolwiek od rozstania mineło1,5roku tęsknie mimo wszystko....nie wróciłam mimo ze chcial nie wiem czy dobrze zrobiłam do tej pory....czasu nie cofne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
kolejny mały kroczek? możliwe... albo się łudzę. dostałam bezokazyjny prezencik od byłego. ot był w jednym sklepie i kopił coś co bardzo lubię. na moje pytanie ile mu mam oddać kasy odparł, że to w ramach prezentu jest. skołowana jestem porządnie, ale też cieszy mnie to, że jakoś się zaczynamy z powrotem dogadywać, że w ogóle ze mną rozmawia i już nie ucieka na mój widok. cały czas żyję wielką nadzieją, że z tego jeszcze coś będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyjdzie taki czas i taka godzina że wreszcie zrozumiecie, że nie warto było tyle łez i stresu. Że to nie było tego warte i znajdziecie kogoś wartościowszego albo to raczej on znajdzie Was. Tak to jest w życiu że jest ktoś potem go nie ma ale przyjdzie ktoś inny i nie ma co rozpaczać. Takie życie i trzeba brać z niego co najlepsze i nie żałować niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
Kiciusia12132 pewnie i zrozumiemy, ale też jeśli istnieje cień szansy na ponowne zejście się to dlaczego o to nie walczyć? poddać się to każdy potrafi tak od razu, natomiast mało jest osób, które wałczą do ostatka o swoich ex. a z tego co widzę po swoich znajomych - warto walczyć. schodzą się po jakimś czasie i żyją szczęśliwie. ja się nie poddaję. będę walczyć i walczę. mój ex za chwilę do mnie wleci w odwiedziny na koleżeńską herbatę i nie mam zamiaru płakać mu i błagać by wrócił by się zastanowił itp rzeczy wygadywać, bo to nie ma sensu, przynajmniej nie po tak krótkim czasie od rozstania. na taka rozmowę (bez łez i szlochów) nadejdzie właściwa pora. teraz chcę się najnormalniej nacieszyć dzisiejszym sukcesem jaki odniosłam w pewnej sferze życia i chcę się nacieszyć z nim. jak kolega z koleżanką. trzeba od czegoś zacząć. :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasem istnieje cień szansy i wcale nie mówie żeby nie walczyć ale czasem się po prostu nie da i wtedy trzeba zacząć żyć od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
łezka a jakoś przebiegło. posiedzieliśmy, zjedliśmy ciasto, wypiliśmy herbatę. rozmawialiśmy jak znajomi, jak byśmy byli kuplami. nie było płaczów i błagań i ogólnie zero poruszania tematu uczuć i innych takich. na początku widziałam, że był strasznie spięty ale jakoś mu potem przeszło i się ciutkę wyluzował. mi ręce latały i byłam strasznie zdenerwowana, sama nie wiem czym tak naprawdę. przyuważyłam u niego reakcję następującą - gdy nalewałam herbatę albo ogólnie byłam zajęta czymś w kuchni to patrzył na mnie a gdy podnosiłam głowę to od razu uciekał wzrokiem. ubrałam się dość ładnie (nie ukrywam) i zmierzył mnie parę razy od góry do dołu - myśląc pewnie, że tego nie widzę. ogólnie to było dziwne. rozmowa bez utrzymywania kontaktu wzrokowego. nie wiem... boi się? krepuje? wstydzi? nie chce na mnie patrzeć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kiciusia
skoro to on cie zostawil to i on musi zatesknic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszczenaiwna
Mój chlopak rozstał sie ze mna trzy tygodnie temu mowiąc, ze nie wie czy to "to". Nie przeszkodzilo mu to jednak w spotykaniu sie ze mna, bo jak sam mowi jemu tez brakuje przytulania czulosci itd... Ja ulegałam za kazdym razem z nadzieja ze to cos zmieni, moze jemu bedzie łatwiej zdecydowac ze jednak chce byc ze mna. Ale coraz trudniej bylo mi sie pozbierac kiedy wychodził... Dopoki byl obok wszytko bylo okej, łapałam sie czasem na mysli co on myśli, co on czuje, czy jest ze mna w tym momencie bo mu tak wygodniej... Kilka dni temu w czasie spotkania powiedzialam mu ze nie dam rady tak dalej, ze koniec spotkan, pisania...Załowałam bardzo, nic nie poradze ze go kocham. On jest na tyle uparty a tym samym szanuje moje decyzje ze nie zrobilby nic zeby zmienic ten stan. Wczoraj rozmawialismy, wiem ze to juz koniec okresu przejsciowego nad tym by mogl sie zastanowic co dalej. To koniec. Powiedzial tylko ze teraz nie jest w stanie powiedziec mi czy chce byc ze mna, ale tym samym bierze albo bral pod uwage ze jescze kiedys bedziemy razem. Wszystkie rozstania sa takie same, bez wzgledu z jakiego powodu, tylko ze nie do kazdego da sie dopasowac odpowiednią radę, czy rozwiazanie. Ustalilismy zasady, spotkania okej, zero czułości, seksu. Zreszta to oczywiste. Bede zyc dalej, czasem mam ochote udowodnic mu co stracil, ale chyba to nie jest najlepszy sposob. Moze lepiej przeczkac, nie podejmowac tematu, zakonczyc pytania typu a mysles czy kiedys mozemy byc razem... Moze lepiej po prostu byc i pielgnowac juz tylko pozostala przyjazn nie patrzac wstecz. Pisze to choc jeszce sama nie wierze ze tak moze byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszczenawina....ale jak On ma zrozumieć,że chce być jednak z Tobą, ze mu bez Ciebie źle, że nie wyobraża sobie życia bez Ciebie ...skoro Ty jesteś? Mimo,ze nie jesteście razem to nadal były czułości i seks... Dosyć wygodne dla Niego :] Dobrze,że przemyślałaś to i postanowiłas z tym skończyć... chociaż jak dla mnie powinnaś w ogóle zrezygnować ze spotkań z Nim...przecież to będzie tylko męczarnia...a jedyną możliwością by się zejść i aby On przemyślał co i jak jest właśnie brak widywania się i wszelakich kontaktów ... Przemyśl to :] Wybaczcie ale ja naprawdę nie rozumiem spotkać po zerwaniu i bawienia się w przyjaźń czy też koleżeństwo... Przecież to tylko udawanie :] Nie da się od razu po zakończeniu związku przejść na taki level...na to trzeba czasu... To jest krzywdzenie samego siebie... Szczególnie kieruję to do sama_nie_wiem_co ...Sama widzisz, denerwujesz się gdy Go widzisz, rozkminiasz każe Jego spojrzenie, gest...Po co Ci to? Sama siebie oszukujesz,że to zwykłe koleżeńskie spotkanie a tak naprawdę chcesz Go mieć po prostu blisko siebie... tylko,że to nic nie zmieni...Nie takie coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zatęskni bo ma inną więc nie ma mowy o tym zresztą czasem nie warto już. Jeśli powód rozstania jest błahy to tak ale jeśli jest to coś poważniejszego i nie da sie niektórych rzeczy wybaczyć to lepiej zacząć coś od nowa z kimś innym niż się pakować w to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie...lepiej dać sobie szansę na coś nowego... zazwyczaj jest tak,że ludzie się nie zmieniają błędy się powielają....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
Szoszonowa trafiam na Twoje wypowiedzi w rożnych wątkach na tym forum i szczerze napiszę, że dziękuję Ci za nie. dają dużo do myślenia i w zasadzie po tym co miało miejsce u mnie przez ostatnie dwa dni to naprawdę chcę zmienić taktykę. powiedzmy, że on odrzuca każdą moją próbę zakolegowania się z nim na nowo. obecnie awansowałam na bycie powietrzem oraz na nie zauważanie mnie. szczególnie w jakieś grupie. rozmawia, śmieje się, bryluje w towarzystwie ale zero jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego ze mną - nawet przelotnego. po prostu nie ma mnie, nie istnieję. postanowiłam traktować go tak samo jak on mnie. nie mam pojęcia gdzie mnie to zaprowadzi i jaki będzie tego finał ale to jedyne co mogę w tej chwili uczynić. oczywiście przez ten czas nie będę się z nim w żaden sposób kontaktować - żadnych smsów, żadnych rozmów przez GG, w pracy tylko grzecznościowe 'cześć' i tyle. będzie ciężko, ale muszę to wytrzymać. w sumie nie wiem czego sama oczekuję. chyba powoli zaczynam tracić nadzieję na cokolwiek, jednakże przypadki moich rożnych znajomych udowadniają, że wszystko jest możliwe, np.: po 4ech latach bycia ze sobą kolega B i koleżanka L zaprosili nas na swój ślub, ale B na tydzień przed uciekł, zerwał i tyle go było widać. natomiast po roku znów się zeszli i są teraz szczęśliwym małżeństwem od 5 lat, świata poza sobą nie widzą. to tylko jeden z przykładów. nadzieją napawa, szczególnie, że B bardzo się zmienił - wydoroślał, stał się odpowiedzialny, rzeczowy. może ta rozłąka była im potrzebna by się ustatkował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama_nie_wiem_co Po to tu jestem :) Aby jakoś wesprzeć, dać nadzieję pokazując swój przykład czy ostro zjechać za głupie zachowanie ...:] I nie można mi zarzucić "co Ty o tym wiesz...." bo wiem....byłam też w takiej sytuacji...też zostawiłam zostawiona, wiem jak to boli, wiem jakie wtedy się błędy popełnia...Oczywiście sytuacje są różne i każdy człowiek inny ale tak dużo jest podobieństw we wszystkich przedstawionych sytuacjach,że nie trudno ich nie zauważyć i nie wziąć z nich nauki... No cóż...domyślam się,że zachowanie ex'a boli... Bo bycie powietrzem dla kogoś, dla kogo jeszcze niedawno było się całym światem jest straszne... Dlatego jestem zdania,ze po rozstaniu należy unikać spotkań z ex... Chociażby właśnie dlatego... Może On nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji? Może chce abyś Go 'znienawidziła', może myśli,ze tak będzie dla Ciebie (bądź też dla Niego) łatwiej....Bo tym,co zostawiają też nie jest łatwo...Można zastanawiać się,rozkminiać...ale po co?:) Myślę,że dobrze postępujesz...życzę wytrwałości, łatwo na pewno nie będzie ale to jedyne co możesz zrobić....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
pan TAROT jest wszędzie i się go nie przegoni. ot spamer i troll jeden. :) w każdym razie nie nastawiam się na jakieś wielkie powroty w moim przypadku. wole się potem milo zaskoczyć niż boleśnie rozczarować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
no proszę - dwa dni olewania z mojej strony i się dowiaduję, że ex się przejął. otóż pomógł mi w jeden kwestii (która była już umawiana od dłuuugiego czasu, kiedy jeszcze razem byliśmy) no i po jej załatwieniu podziękowałam mu za pomoc i tyle. no i się okazało, że nie zaproponowałam mu herbaty. no jak ja mogłam? jestem wredną babą, bo nie przejawiłam żadnych reakcji. o raaany! ja bardzo przepraszam. traktuje mnie jak powietrze, nie odzywa się z własnej woli, unika, nie podejdzie, nie zagada... to ja mam go z uśmiechem na twarzy zapraszać na herbatkę? udawać, że nic się nie dzieje, że jest mi rewelacyjnie być powietrzem i nic dla niego nie znaczyć, po prostu pełnia szczęścia i sama radość ze mnie się wylewa. owszem wcześniej go zapraszałam o czym nawet tu wspominałam, ale teraz z tym kończę. nie ma! powiem szczerze, że po roztaniu to ja zabiegałam o jakiś kontakt z nim, ja inicjowałam rozmowy, starałam się utrzymywać kontakt, byłam gdzieś w pobliżu ale bez narzucania się. przyzwyczaił się do tego, że zawsze jestem obok i czekam łaskawie na jakąś interakcję z jego strony a tu proszę - moje zachowanie odbiegło od schematu, zrobiłam coś czego on nie przewidział. i dobrze. niech się teraz zastanawia co jest i dlaczego! a jestem pewna, że to mu nie daje teraz spokoju (no jednak 13 lat znajomości, w tym 10 lat zwiazku pozwoliło mi poznać go w jakiś sposób). zobaczymy co będzie dalej. nadal trwam przy swoim postanowieniu nieodzywania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×