Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

Gość jakterazzyc
od poczatku topiku jestem Wiem dobrze jak to bardzo boli:( podziwiam Cie ze od rozstania nie mialas z nim kontaktu bo ja glupia jeszcze dwa razy do niego zadzwonilam. Tak samo jak u Ciebie byly robil wszystko zebym to ja byla winna rozstania. Tez byly plany wesela itd. Bylismy razem 8 lat. Ja wyjechalam na wakacje zeby zarobic na nasze wesele i ile ja to cudownych rzeczy slyszalam od niego wtedy a potem miesiac wystarczyl zeby tak bardzo sie zakochal. Na lotnisko po mnie jechal po nocy spedzonej u niej i opowidal mi jaka to ona jest cudowana, tajemnicza, rozumie go itd. Moze kiedy w zyciu spotkamy kogos kto pokocha nas prawdziwa i szczera miloscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od poczatku topiku jestem
jakterazzyc a to widzisz b. podbnie bylo u mnie-mnie wyslano na delegacje-nie bylo mnie 6 tygodni jak wrocilam powiedzial mi ze to koniec. roznica jest taka ze sie nie przyznal ze kogos ma/poznal przypadek ze sie dowiedzialam (znajmosc trwala juz troche...) co do kontaktu-przede wszystkim on mi to ulatwil-powiedzila wprost ze sobei go nie zyczy-bo tak bedzie lepiej dla mnie(przynajmniej tutaj mial racje), takze juz sie nie narzucalam. potem on dazyl do tego, zapwne z ciekawosci, ale nie udalo mu sie tego zreazliwoac. teraz cisza. i niech tak pozostanie. bardzo bolalo. juz teraz nie. jest spokoj, przeplatany emocjami z innej polki. co do manipulacji-on bardzo chcial zachowac twarz-wobec rodziny i znajmomych(ci, ktorzy byli blisko mnie raczej, sympatyzowli ze mna... pomimo ze nie znali prawdy o powodach rozstania). i na poczatku oczywscie udalo mu sie... wina cala spadla na mnie. a jak teraz u Ciebie? radzisz sobie? ] pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro i smutno jest czytać te wszystkie historie, a z drugiej strony jakby odrobinę lepiej, że są ludzie, którzy to wszystko rozumieją. moi znajomi mają już serdecznie dość mojego przybicia i uważają, że przesadzam. nie ma to jak wsparcie, heh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od poczatku topiku jestem
w zaleznosci od znajmomych po okresie, kiedy mieli pomagac w ocieraniu lez ich rola sie zmienia maja upomniac, mobilozwac, ale nie poprzez glaskanie nas tylko przez kopniecie i owszem niektorzy nie chca juz tego sluchac bo nie widza w tym sensu9w genereowaniu wspomnien itp.) i tu maja racje. to jest nawet pozytywne bo trzymaja nas troszke w ryzach. emocje opadaja. cale szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakterazzyc
Minelo dopiero ponad dwa miesiace od braku kontaku a od rozstania prawie trzy wiec jeszcze wszystko bardzo boli. Czasami jest lepiej a czasami wydaje mi sie ze nie dam rady. To wszystko bardzo boli. Myslalam ze to jest milosc na cale zycie, myslalam ze go znam a tak naprawde wcale go nie znalam. Pokazal swoja prawdziwa twarz przy rozstaniu. Wydawalo mi sie ze po tylu latach znajomosci powinien chociaz potraktowac mnie z szacunkiem. Zakonczyc nasz zwiazek jak czlowiek a tu zachowal sie jak dziecko 14 letnie ktore konczy znajomosc. A u Ciebie ile trwalo to zanisz tak naprawde poczulas ulge, spokoj i zaczelas normalnie zyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od poczatku topiku jestem
spojrz na date zalozenia tematu ;) u mnie to przychodzilo falami-pierwsza ulga kolo lutego 2010 (czyli 5/6 m-cy)- a to tez dlatego, ze ja b. eskalowalam swoje cierpienie, wrecz sie w nim kapałam. samobiczownaie, umartiwanie -to bylo moje sniadanie, obiad i kolacja. gdy tylko zajelam sie soba, gdy tylko zaczelam dostrzegac to co mnei otacza, zrobilo sie lepiej. byly dni ciezkie, a nawet tygodnie po tym czasie.. teraz przychodza tez zle chwile, ale to juz z innego pwoodu-byly nie odgrywa tutaj roli-jest mi cudownie obojetny. takze, postw na swoj rozwoj, a bedzie lepiej. wygadaj sie tutaj pisz o swoich emocjach to pomaga teraz beda Toba targac rozne emocje, wazne by podjesc donich odpowiednio. motywuj siebie. http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3750293

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakterazzyc
U mnie minelo jeszcze bardzo malo czasu i tez robie to co Ty umartwiam sie itd. Tak bym chcial zeby to sie skonczylo. Mam jeszcze z tym problem ze wydaje mi sie ze bez niego nie dam rady:( A drugi problem to taki ze nienawidze go za to co mi zrobil ale jak wszyscy mi mowia i sama dobrze zdaje sobie z tego sprawe ja strasznie go idealzuje:( Jaki on to byl cudowny, dobry itd. ale gdyby faktycznie taki byl to nie zrobil by tego. I tak to u mnie wyglada. Bardzo Ci dziekuje za to ze piszesz i tak naprawde bardzo mnie wspierasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość black swan
ja rozstalam sie w maju, on zaczal zachowywac sie jakby mu juz wogole nie zalezalo, jakbym nie istniala, od kiedy wpadl w towarzystwo nowych znajomych. ja wyjechalam za granice, urwalam z nim kontakt.on ma teraz nowa, juz od 4 miesiecy.rozmawialam z nim wczoraj na gg ale ot byla dziwna rozmowa. spytal co u niego, a on mi odpisal ze wszystko sie super uklada, zarowno w szkole jak i w milosci, oby tak dalej.na moje " to super" odpisal "no ja tez sie ciesze i jestem bardzo szczesliwy", a potem zapytal co u mnie, po czym na moja odpowiedz, odpisala juz jego nowa laska, ze on poszedl wziac prysznic, i ze spoko, ona nie jest zla ze ja do niego pisze. moze Wy nie zobaczycie w tym nic dziwnego, ale dla mnie troche za duzo w tym zapewniania, jaki to on nie jest szczesliwy, a pozniejsze oddanie rozmowy w rece nowej dziewczyny, albo podanie sie za nia, tylko uswiadomilo mnie jak bardzo sie ciesze ze juz znim nie jestem. nie zamierzam z nim utrzymywac wiecej kontaktu, i nawet jakby chcial wrocic, to nie ma juz w moim zyciu miejsca dla takiego faceta bez jaj jakim on sie okazal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
od początku topiku jestem - smutna historia i brak słów właściwie bo próbowaliśmy nie raz zrozumieć co się dzieje że tak jest no ale to na nic. Ja nie szukam bo nie chce się drugi raz przejechać zaczynając coś pierwsza. Z jednej strony bardzo bym chciała żeby ktoś się pojawił bo chciałabym żeby ktoś był moim wsparciem, znów wiedzieć że jestem dla kogoś ważna a poza tym sama bardzo lubię ten stan w którym ja mogę zrobić coś dla tej drugiej osoby, opiekować się jak potrzeba itp rzeczy. No a z drugiej strony trochę się obawiam że jeśli ktoś się pojawi to nawet mimowolnie będę szukać czegoś co będzie mi w tej osobie przeszkadzać :/ No ale pozostawiam wszystko swojemu biegowi i tak nikogo nie ma na horyzoncie. Czy będzie pozytywne zakończenie? Hmmm.... Póki co bardzo marnie to widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ł-e-z-k-o, a jak wyglądają
teraz Twoje kontakty z byłym? Rozmawiacie ze sobą czy on odciął się od Waszego towarzystwa? Jest nadal z tą samą dziewczyną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jest z nią. Kontaktu nie mamy wcale tzn widujemy się na spotkaniach z przyjaciółmi ale nie rozmawiamy ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o sobie mówiłam stronę wcześniej. zaraz po powrocie z wyjazdu odezwał się, teraz drugi dzień z rzędu naciska na wspólny obiad. powinnam się zgodzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakterazzyc
love_kills_slowly Ja na Twoim miejscu spotkala bym sie z nim:) Jezeli go kochasz i chcesz walczyc o ta milosc to dlaczego sie nie spotakc:) Napisz co zdecydowalas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakterazzyc
A moze przez ta dziewczynie zrozumial ze to wlasnie Ty jestes miloscia jego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jakterazzyc" --> "A moze przez ta dziewczynie zrozumial ze to wlasnie Ty jestes miloscia jego zycia." Taaa :d Takie rzeczy to tylko w bajkach, jak ktoś kocha to nie potrzebuje tego sprawdzać na innej osobie, jakby kochał to by nawet o innej, taka prawda. W bajki nie wierzmy ! :) "ł-e-z-k-a" I to jest właśnie najlepsze metoda: brak kontaktu i totalne olewanie, wtedy szybko się z tego wychodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakterazzyc
Moze to i bajka ale niestety tak czasami jest:( Znam dwie pary ktore wlasnie po rozstaniu zroumieli ze sie kochaja i sa teraz malezenstwem. Czasami jest i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj wrocil i mnie zniszczyl..
czytam was dziewczyny od poczatku,nigdy sie tu nie udzielalam,radzilam sobie, zostawil mnie pare miesiecy temu,byl w jakichs krotkich zwiazkach. ostatnio wypatrzyl mnie na jakiejs imprezie, plakal,mowil ze nie mogl nigdy o mnie zapomniec, ze zawsze mnie kochal i tesknil, ale bylo mu glupio sie odezwac bo bardzo mnie skrzywdzil i ponoc bal sie.pytal czy kogos mam bo on nie ma ,bo nie moze sobie ulozyc zycia tak bardzo na niego wplynelam.gadalismy pozniej troche.kontakt tak jakby sie odnowil,gadalismy ze soba troche.ostatnio gdy ogladalismy cos przysiadl sie,zaczal mnie glaskac po glowie,calowac.. nastepnego dnia okazalo sie ze kogos ma od jakiegos czasu,obejrzalam sobie jego profil.a on zwalil na mnie cala wine,ze ja pewnie wiedzialam i dalam sie wykorzystac,ze oboje w tym siedzimy.nie mialam pojecia ze sie z kims spotyka,mowil ze probowal z jakas byc ale to nie to bo ciagle mysli o mnie(okazalo sie ze ciagle z nia byl),wypomnialam mu ta impreze,pytalam co to byly za lzy w takim razie.uslyszalam ze byl pijany i mogl powiedziec cokolwiek i tego kompletnie nie pamieta.ze nie powinnam miec pretensji bo on nie wiedzial co mowi ,ze moglam go pozegnac i wywoluje w nim poczucie winy do samego siebie a 'tak nie powinno byc'.ze sie osmieszam bo najebany idiota zrobil ze mnie idiotke..poczulam sie koszmarnie..a on sie smial ze zadaje sie z zajetym facetem,ze moglam nie sluchac jego pijackich tekstow,ze sama sie w to wpakowalam,ze jestem zalosna i na co ja liczylam...jakby nie docieralo do niego ze to on oszukal swoja obecna dziewczyne.ja bylam wolna i nie mialam pojecia ze on nie.jak ufac ludziom,no jak?.. :( nie moge powstrzymac lez..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jakterazzyc" Ja też znam, ba nawet w rodzinie był taki przypadek, ale to nie żadna reguła, a zwykłe zrządzenie losu, że wrócili do siebie. Życiem rządzi przypadek :) dla mnie to bajka, jeszcze kilkanaście miesięcy wierzyłem w dużo rzeczy,ale z biegiem czasu przestaje... "zgniotka" Uwierzyłem blisko 10 lat temu, gdy kogoś spotkałem :) lecz miłość nie uwierzyła w nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do moj wrocil i mnie zniszczyl
no to już wiesz, że szmaciarz z niego. wreszcie pozbyłaś się złudzeń i możesz zacząć żyć na nowo:) co takiego zrobił, że bał sie odezwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
przeczytałam ten temat i postanowiłam też się podzielić moją opowieścią. w zasadzie nie rożni się od większości zamieszczanych tutaj. 10 lat wspólnego związku, gdzie nic nie wskazywałoby na to, że coś się źle dzieje. z dnia na dzień powiedział mi, że nic do mnie już nie czuje, że przez te lata zmieniliśmy się i jesteśmy innymi osobami, niż te 10 lat temu. konkretnego powodu jednak nie podał, dlaczego tak postąpił. pytałam - udzielał wymijających odpowiedzi. nie wiem czy jestem naiwna ale uważam, że może zostawił mi swego rodzaju furtkę. zapytał się mnie jak ja to widzę, odparłam, iż nie chcę tracić tego wszystkiego, tych 10ciu lat i wierzę, że mamy jeszcze szansę znów być ze sobą. on odparł, że potrzebuje czasu by to przemyśleć. najgorsze jest jednak w tym wszystkim to, że on teraz mnie unika. w zasadzie mijamy się na ulicy z 3-4 razy dziennie - udaje, że mnie nie widzi, głowa w dol, nie patrzy. w pracy też zamyka się za drzwiami i nie wychodzi. z nikim nie rozmawia. z tego co widzę to zamknął się też sam w sobie i trudno jest do niego dotrzeć. może sobie wmawiam ale on też to przezywał gdy mi mówił o rozstaniu, nie przyszło mi to z łatwością, też się męczył. nie mam pojęcia jak to dalej będzie, ale nie podaje się, chce o niego zawalczyć. tak, jestem pewna i przekonana, że przyjmę go z powrotem gdy wrodzi, za bardzo mi na nim zależny, za bardzo jest mi drogi. możliwe, że rzeczywiście potrzebuje czasu na przemyślenie sobie wielu spraw i wiem, że muszę mu dać na to czas. nie chce się narzucać swoją obecnością, zachowuję się normalnie i staram się nie pokazywać po sobie, że jest mi strasznie źle. czasem mi łzy jeszcze polecą (2 tygodnie minęły od czasu gdy nastąpiło rozstanie) ale staram się być twarda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do postu powyzej - jeśli facet
odchodzi to raczej stoi za tym jakaś kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
akurat tego to jestem pewna w 100% --> nie ma innej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do postu powyzej - jeśli facet
co daje Ci tą pewność? wiem, że takim pisaniem moge Cię wkurzać, ale nie doszukuj się czegoś czego nie ma... jakie może mieć problemy, by zerwać związek? chory jest na raka? to tez nie powód do zerwania. facet nie odchodzi od kobiet "od tak", raczej już ma drugą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie się wydaje,że to o kobietach się mówi,że puszcza się starej gałęzi dopiero wtedy, gdy już chwyci nową ;) Do "wrócił i zniszczył mnie" ....koleś ewidentnie boi się,że może coś wydajasz Jego dziewczynie dlatego zwala całą odpowiedzialność na Ciebie ...to logiczne :] Chce byś w to uwierzyła... Nie miej do siebie pretensji, uwierzyłaś w Jego słowa i rzewne łzy...nie zrobiłaś nic złego....to On zachował się jak totalna szmata, nie dość,że zdradził to jeszcze usilnie zrzuca winę na Ciebie ... Głowa do góry i lej ciepłym moczem na frajera :] Teraz przynajmniej wiesz,że nie ma czego żałować i wspominać....Koleś jest ewidentnie skreslony!!! :] Tak? Tak! :) Luka rzeczywiście delikatnie zgorzkniał :P No ale to taki stan...przejściowy do momentu aż kogoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ej urwało mi część wiadomości :/ Why?:> No dobra dokończę.... ;) ...do momentu aż kogoś pozna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie_wiem_co
do postu powyzej - jeśli facet nie nie, nie wkurzasz mnie swoim pisaniem. :) po prostu może żyję złudzeniami, że z tego coś jeszcze będzie. ponoć pozytywne myślenie to już 50% sukcesu. jakoś jeszcze gdzieś w głębi mnie tli się iskierka (a raczej buzuje wielkie ognisko), że z czasem się to wszystko naprawi, że będzie dobrze. możliwe, że to jest po prostu jakiś kryzys i gdy się go przeskoczy to znów zaświeci dla nas Słonce? może musi sobie poukładać i przemyśleć sporo rzeczy i potrzebuje do tego czasu? nie jestem osobą, która zamknęłaby mu drzwi przed nosem i powiedziała by sobie poszedł w siną dal. jestem otwarta na drugą szansę. nie wiem co mi przyszłość przyniesie ale wiem, że cokolwiek by to nie było to może mnie tylko wzmocnić, że wyciągnę z tego jakąś naukę. wcale nie jest powiedziane, że będzie kolorowo. w każdym razie ja jednak nie zamykam się też w myśleniu, że to definitywny koniec. czas pokaże, trzeba być cierpliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×