Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

łazka az tak nie rzadzilam...jutro ide do pracy...;-) Nie znosze cierpiec na drugi dzien tyle godzin w pracy najgorsze co moze byc:/ Bo jakbym miala wolne to dla Margoli napewno nie wystarczyloby hehe Ale cos czuje ze na tych andrzejkach sie zresetuje jak pojde z samymi parami...czasami chyba trzeba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak w ogole łezko mam nadzieje ze bedzie co pisac;/ bo boje sie ze za duzo powiem:/ Ale bede twarda;-) tzn postaram sie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opiszesz nam później jak to doszło do tego ale napisz tylko kto wyszedł z inicjatywą spotkania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczona w powrtach
to ja z Wami, na Wasze zdrowie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczona w powrtach
czytam teraz trochę Wasze historie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doświadczona w powrotach - no trochę tego jest że tak powiem topic nam poszedł jak przeciąg :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczona w powrtach
wiem, zgniotkę troszkę przerobiłam. Dziewczyny, Wam brakuje!!!, a myślicie, że im nie!!, poczekajcie chwilę, patyk w zęby. My jak się rozstajemy, to dla mnie już rutyna, ciekawe ile jeszcze wytrzyma:):):).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczona w powrtach
mięknie po miesiącu, wtedy były powroty. Teraz obiecałam sobie pół roku zmiękłam po 2 miesiącach, masakra co on teraz wyprawiał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiec to bylo tak ze ja sie odezwalam bo musze z nim cos wyjasnic ...drobne nie porozumienie ktore podobno ma mi za zle i dlatego sie do mnie nie odzywa strasznie to przezyl...i sie zawzial...chce to z nim wyjasnic i oddac mu jego rzeczy i zakonczyc znajomosc ...bez zbednych nieporozumien..i to bedzie na tyle...na zadne dalsze kontakty nie bede nalegac wrecz przeciwnie....chce miec czyste sumienie ze rozstalismy sie w zgodzie bez zadnych nie porozumien...zeby za kilka lat moze jak sie spotkamy zebysmy mogi sobie w oczy spojrzec...a co bedzie po spotkaniu to sie okarze... na spotkanie zgodzil sie odrazu , tylko jestem ciekawa co on sobie mysli ...skoro od rozstania nie odezwalam sie do niego ani razu a tutaj raptownie chce sie spotkac....pewnie pomysli ze chce wrocic ale sie myli;-) Poprostu chce miec swiety spokoj , zakonczyc kilka spraw i zamknac ten rodzial przynajmmniej na jakis czas;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczona w powrtach
jemu brakuje tego samego co mi. Nie wiem, czy tak się docieramy, i o co w tym wszystkim chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie taka bzdura go zabolala ze w szoku jestem, podobno przezywal i powiedzial ze przez to sie do mnie nie odezwie chociaz chcial mi pogac czasami sie spotkac hehehe dobry jest....tak w ogole nadal jest sam i podobno tez nie moze sie pozbierac do konca...ale coz na wlasne zyczenie...podejrzewam ze mnie juz na pewno nie kocha...tylko poporstu nie potrafi sobie poradzic z samotnoscia no nie wiem juz sama co myslec...wiem ze napewno nie bede z nim rozmawiac o nas...nie ma mowy i o tym co nas laczylo ....szybki temat i tyle... jak by chcial i cos czul to odezwalby sie a nie ze ja slysze cos tam... bez sensu.....ehhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczona w powrtach
a Wam siostry polecam lekturę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słysze cos tam od osob trzecich... sorki za bledy i troche moje zdania bez ladu i skladu:P ale po toascie z Margola nie jest dobrze....hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gilda z nimi to nigdy nie wiadomo jak to na prawdę jest i wcale bym się nie zdziwiła jakby się okazało że on coś czuje a tak to wygląda. W każdym razie zobaczymy co będzie po tym spotkaniu. Ja uciekam spać dobrej nocy Wam życzę pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łezko myslisz ze osoba ktora kocha, mimo wsystko nie odezwalaby sie?ze mozna byc az tak upartym? watpie... co innego my ( tzn porzucone) ja jestem uparta i napewno nie odezwe sie zeby sprobowac czy cos z tym stylu...ale ten kto zakonczyl zwiazek chyba zdaje sobie sprawe ze ta druga osoba cos czuje bo ona nie chciala konca:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pouciekały chyba sie upily tymi resztkami wina hehe... w takim razie dobranocka;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM DZIEWCZYNY wten środowy deszczowy dzień,pędze do lekarza,pewnie dostanę następne rehabilitację,trzymajcie się,może ten dzień będzie lepszy od wczorajszego.Mi dzisiaj śnijł się eksio i nawet normalnie rozmawialiśmy,bez kłótni,śniły mi się dziurawe buty i ja go prosiłam o oddanie ich do szewca.Dziurawe buty to chyba coś niedobrego i już mam do myślenia.:classic_cool:🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Dziewczyny, ja dzisaj z moim byłym ustaliłam koleżeńskie kontakty, tzn. na zasadzie,że jak przyjedzie to się odezwie i się spotkamy. Wiecie co jest najlepsze? że mi to w ogóle nie przeszkadza:)powiedziałam mu wprost,że na faceta nie bardzo się nadaje ale na kolegę, czemu nie:) poza tym będę mogła widywywac kajaczka mojego kochanego:) i wiecie co, zwisa mi to wszystko, myslę o nim ale być już z nim nie chce, nie przypuszczałam,że kiedykolwiek będę chciała być jeszcze jego koleżanką. Ale to oznacza tylko jedno - powoli mi przechodzi:) mówiłam,żeby się zastanowił nad tym kontaktem, bo rozumiem,że tej jego może się to nie podobać i wcale się nie dziwię. Odpowiedział tylko,że odezwie się, jak będzie w mieście. Wczoraj widziałam się na chwilę z Tomkiem, tym z którym widziałam się parę razy. Uśmiałam się,że tragedia, robił mi zdjęcia, musiałam mu obiecać,że jak wstawie jedno z nich na NK, to z dedykacją dla fotografa:) Ale powiedziałam mu,że na razie nie szukam związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim. Nie mam dobrych wieści. Wczoraj miałam burzliwą rozmowę z M. Fakt, skończyła się spokojnie i nawet miło, ale w trakcie jej trwania M pozbawił mnie wszelkich złudzeń. Dowiedziałam się, że Jego słowa i zachowanie z ostatniego miesiąca „nadinterpretowywałam” na swoją korzyść, gdyż wcale nie chciał dawać mi żadnej nadziei. Przyznał, że był ze mną szczery mówiąc mi o swoich uczuciach do mnie, ale to nie znaczy, że chce być ze mną. Rozumiecie, mówi, że mnie kocha, myśli, spotyka się ze mną, spędza ze mną czas jak partner, ale wczoraj powiedział, że nie powinnam robić sobie nadziei, gdyż „autor nie to miał na myśli”, a skoro „nadinterpretowuję” Jego słowa tyczące się uczuć do mnie, więcej ich nie usłyszę. Dowiedziałam się też jeszcze jednej rzeczy, która pozbawiła mnie złudzeń, ale nie mam siły, by o niej pisać… Nie ukrywał, że chciałby mieć ze mną tylko kontakt na zasadzie – pogadajmy o naszej pasji, pracy, co u Ciebie – czyli, bądź moją…przyjaciółką? A ja? Wyrzuciłam z siebie wszystko – co myślę o Jego zachowaniu, o Nim samym, o tym co czuję, jak się z tym wszystkim czuję, wielokrotnie powtarzałam, że albo bierze cały pakiet – przyjaciółka, kochanka, partnerka – albo nic. Usłyszałam też pewne pytanie – A jeśli wrócę do Gdyni i zostanę tu? (pojawiła mu się na horyzoncie kolejna szansa zawodowa), które pewnie miało mnie „wysondować”, czy będę chciała zostać w Pl i nie wyjeżdżać za granicę. Tylko nie wiem po co, skoro Jego wcześniejsze wypowiedzi pozbawiły mnie złudzeń. Dodam, że przez całą rozmowę próbował wzbudzać we mnie poczucie winy („myślisz tylko o sobie, nawet nie próbujesz zrozumieć, że mnie też to wszystko boli”) oraz instynkt opiekuńczy ciągłym podkreślaniem, w jak fatalnym psychicznym stanie się teraz znajduje. Pisałam Wam niejednokrotnie, że M ma spore problemy emocjonalne, Jego wahania nastroju były dla mnie zabójcze. Mówiąc wprost – nie jest emocjonalnie zrównoważony. Sądzę jednak, że w tak złym stanie jeszcze nie był. Nie wiem czy to już depresja, jej początek czy coś zupełnie innego, ale jest z nim źle. Znając jednak Jego nie uda się po poradę do specjalisty. Ale to już Jego problem… Powiedział, żebym dała mu wolność. Powiedziałam – Daję Ci ją. To Twoje życie. Rób co chcesz, żyj jak chcesz, z kim chcesz. Ale Ty też zrób coś dla mnie. Zabierz mi z serca tę miłość, zabierz ją i idź gdzie chcesz… Rozmawiałam z nim chodząc po Gdyni. Przyszłam po domu. Położyłam się na łóżku. Czułam się wypruta ze wszelkich emocji, odczuć, czułam jak pochłania mnie czarna dziura, a ja nie mam siły żeby z tym walczyć. Zasnęłam. Dziś rano czułam się tak samo. PUSTKA. I nic więcej. Może dlatego piszę teraz to wszystko w taki zimny sposób? Wierzcie mi jednak, że wczoraj nie rozmawiałam z M w tak chłodny sposób. To co się ze mną wczoraj działo nie jestem w stanie opisać słowami. Nie mam na to siły. Żal, złość, gorycz, zawiedzione nadzieje, smutek, histeria, obojętność, nienawiść, miłość…wszystko się wczoraj we mnie kotłowało…A potem? PUSTKA. I żeby było śmieszniej, za każdym razem, gdy podważałam Jego słowa, w których mówił jak mu na mnie zależy itd., itp., bardzo się oburzał… On robi wszystko, żeby moja miłość do Niego przerodziła się w jedną wielką gorycz…i niewiele brakuje, żeby tak się stało…Znacie taki film? „Trzeba zabić tę miłość”? Tytuł jest bardzo adekwatny do tego, co teraz myślę… Nie mam na nic siły...jestem emocjonalnym wrakiem, choć robiłam wszystko ostatnio, "żeby się trzymać"... Medytacja i ziołowe środki uspakajające to dla mnie już za mało. Dziś umawiam się do lekarza, żeby przepisał mi coś mocniejszego. Inaczej nie będę w stanie funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blue women i własnie dlatego boje sie spotkania ze swoim eks bo ma dokładnie takie same podejscie jak twój no bynajmniej podobne dlatego załuje ze sie odezwalam, załuje tego wszystkiego bo juz miałam sie całkiem dobrze a teraz wracam do punktu wyjscia baaa boje sie ze po spotkaniu bedzie jeszcze gorzej.... nie rozumim ich skoro kochaja to czemu nie chce wrócic czemu nie chca byc w zwiazku.... powinnismy zlac na nich i mysle ze to by podziałało ale co serce nie sługa głupi mamy charakter ehhh my baby;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, mała. Miałam się dobrze od kilku dni. Wzięłam się za swą psyche ostro. Wczoraj wszystko zostało zaprzepaszczone. Jednym Jego telefonem. Moja miłość zamienia się w...bagno...wkrótce będzie za późno...sam jednak do tego doprowadza...na własne życzenie... Niby jest rozbity na drobne kawałeczki - jak mówi, niby z nikim nie chce teraz być, ale ja nie mam złudzeń. Gdy ktoś zacznie się koło Niego kręcić pójdzie za nią jak pies za suką. Bo to, że ja nie wyobrażam sobie, żebym kogoś innego do siebie dopuściła - emocjonalnie i fizycznie - to nie znaczy, że mężczyzna postąpiłby tak samo. Bo jest TYLKO mężczyzną, i jak to ujął mój kolega - "po prostu tacy jesteśmy...nawet jak mówimy KOCHAM nie mamy większych oporów, żeby spotykać się z kimś innym". Są dla mnie zupełnie innym gatunkiem. Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam siły. Nawet żeby płakać. Wczoraj wypłakałam chyba już wszystkie łzy. Chce zobojętnieć na wszystko. Na Niego. Wystarczy pigułka, i nic już nie będę czuła. Nie ma jak leki uspakajające...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blue Woman - faktycznie dziwny koleś, a tak czytałam i bylam przekonana,że się zejdziecie. Nie ma innego wyjścia, jak zacząć żyć własnym życiem, myśleć o nim,k bo jednak nie da się tak odrazu wyrzucić z glowy, ale na 1miejscu stawiać siebie. Mała - zmień kochana nastawienie, wiem,że Ci na nim zależy ale to już nie raz było mówione,że jak facet nie chce, to nie zmusisz go. Nie ma sensu, ja myslałam,że nie jest możliwe "kolegować się", a wiesz, już nawet nie myślę o tym,że on spotyka się z inną. W sumie najważniejsze jest dla mnie to, że poznał ją dopiero po rozstaniu, inaczej nie mogłabym na niego patrzeć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko mała, rozmawiałam z nim przez telefon. Chyba rzuciłabym się na Niego z pięściami, gdyby to była rozmowa face to face. On MIAŁ DO MNIE PRETENSJE, że źle zrozumiałam Jego zachowanie!!!!! Brak mi słów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×