Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zawsze szczery

po_rade

Polecane posty

nie, napisalam tresc tutaj, ale ja skopiowalam w razie gdyby sie nie wyslala. wklejam do okiena i caly czas to samo :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez sensu :/ pisze od nowa: na terapie chcodze dosc dlugo. rodzinie o niej nie mowie, bo boje sie ich reakcji (sadze, ze obrociliby to przeciwko mezowi, wmawiali, ze to nie z nimi jest problem a z nim itd. nie chce rozpetywac kolejnej wojny). konflikt ten trwa odkad pamietam. kiedy maz ma moim zdaniem racje to go rozumiem i mowie mu o tym, staram sie wspierac. kiedy moim zdaniem przesadza i wyolbrzymia to staram sie tlumaczyc rodzine przed nim. i to dziala w obydwie strony (czasem tlumacze ich przed nim, a czasem jego przed nimi). co do pracy to kiedys namawialam na zmiane, ale obrocilo sie to przeciwko mnie (on nie chce zmieniac pracy, chce zeby oni sie zmienili), wiec przestalam. jak namowic meza na terapie? jakich argumentow uzyc? wiele razy juz namawialam, ale za kazdym razem odmawial powoli zaczynam myslec, ze maz nie jest dorosly :/ nie powie im tego, woli mi sie wyzalic i zwalic wine na mnie... bede probowac zdartej plyty, mam nadzieje, ze cos to da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na terapie chcodze dosc dlugo. rodzinie o niej nie mowie, bo boje sie ich reakcji (sadze, ze obrociliby to przeciwko mezowi, wmawiali, ze to nie z nimi jest problem a z nim itd. nie chce rozpetywac kolejnej wojny). to bledne kolo, bo leczysz objawy zamiast problemu, dziwne, ze psycholog ci na to nie zwrocil uwagi konflikt ten trwa odkad pamietam. to wyobrazam sobie jaka musisz byc sfrustrowana kiedy maz ma moim zdaniem racje to go rozumiem i mowie mu o tym, staram sie wspierac. kiedy moim zdaniem przesadza i wyolbrzymia to staram sie tlumaczyc rodzine przed nim. i to dziala w obydwie strony (czasem tlumacze ich przed nim, a czasem jego przed nimi). to bez sensu, musisz sie okreslic, pamietaj, ze w kazdym konflikcie prawda i racja lezy gdzies posrodku, okresl sie jasno, najlepiej tak jak pisalem i jak radzila gitara - ignoruj co do pracy to kiedys namawialam na zmiane, ale obrocilo sie to przeciwko mnie (on nie chce zmieniac pracy, chce zeby oni sie zmienili), wiec przestalam roszczeniowiec, trudny przypadek, ale najprowdopodobniej tylko terapia wstrzasowa podziala . jak namowic meza na terapie? jakich argumentow uzyc? wiele razy juz namawialam, ale za kazdym razem odmawial sprobuj tak, jak napisalem wczesniej, trwa juz to dosc dlugo, najwyrazniej stoisz w miejscu, a jesli stoisz w miejscu, to niektorzy uwazaja, ze sie cofasz, slowem cos zrobuc trzeba, moze warto postawic ultimatum powoli zaczynam myslec, ze maz nie jest dorosly :/ nie powie im tego, woli mi sie wyzalic i zwalic wine na mnie... bede probowac zdartej plyty, mam nadzieje, ze cos to da moze dac, probuj, mysle, ze niestety musisz sprawe postawic dosc ostro, ale tez moim zdaniem bezwzglednie powinnas rozmawiac z rodzina, jesli uwazasz, ze to z ich powodu chodzisz na terapie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
terapia wstrzasowa – co masz na mysli? moze warto postawic ultimatum – np albo terapia albo odchodze? Czegos takiego nie mogłabym zrobic… sprawe postawic dosc ostro – rozumiem, ze ostro w stosunku do obydwu stron. widze, ze innego wyjscia nie ma, musze szczerze porozmawiac z obydwoma stronami, choc zapewne nie będzie to ani latwe ani przyjemne 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
przypadek Junga: na terapie przychodził młody człowiek , który miał problem z matką, nie umiał się jej przeciwstawić, była kobieta o silnej apodyktycznej osobowości, syn pracował w jej firmie. Był całkowicie od niej zależny i manipulowany. Terapia trwała przez jakiś czas, ale nie przyniosła większych rezultatów. Pewnego dnia mamuśka wtargnęła do gabinetu by osobiście się wywiedzieć o postęp w terapii, jako , ze jej syn zajmował odpowiedzialne stanowisko w jej firmie. I wtedy nasz wspaniał św.p. Carl Gustaw ;) mógł osobiście się przekonać z "czym" mierzył się jego pacjent :D. I powiedział coś, czego jako terapeuta, psycholog powiedzieć nie miał prawa: "niestety pani syn ma spore problemy, sądzę, że zatrudniając go na tak odpowiedzialnym stanowisku może panią narazić n a bardzo poważne kłopoty". Kobieta podziękowała za opinię i wyszła. W kilka dni później zwolniła syna z pracy. Odtąd się wyprowadził do innego miasta, znalazł pracę , w której się spełniał i zaczął prowadzić zycie szcześliwego człowieka. Skąd to wiadomo? jakiś rok później przyszedł do Junga osobiscie mu podziękować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
wiemy wiemy, czy wiesz czemu przytaczam tą historię.....? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'Nie pisalam do niego, gdyz on wczoraj napisal, powiedzial, ze jest przytloczony praca i napisze jak tylko znajdzie chwile. Wiem jednak, ze cos jest nie tak: Zwykle w jego wiadomosciach bylo duzo ciepla, teraz byl BARDZO neutralny. Nie bede mu od razu pisac 'Co sie stalo? Dlaczego jestes taki zimny?'. poczekam az znajdzie chwile by odpisc mi na ostatniego maila... wtedy zapytam go, czy cos sie stalo, bo zachowuje sie jakosc dziwnie. Jak sadzisz?' Hmm, nie wiem jak to wygląda z męskiego punktu widzenia ale ja nie byłabym zadowolona gdybym musiała tłumaczyć się osobie, którą znam tylko kilka tygodni. Z tego co wyczytałam nic Ci nie obiecywał, więc na Twoim miejscu nie zadawałabym na tym etapie takich pytań. Uważam, że jeżeli mu zależy to ZAWSZE znajdzie czas na to żeby się do Ciebie odezwać. Radzę doprowadzić jak najszybciej do spotkania, zanim wyobrażenie o nim urośnie do niebotycznej rangi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jak namowic meza na terapie? jakich argumentow uzyc? wiele razy juz namawialam, ale za kazdym razem odmawial" - A może powiedz, że to Tobie jest potrzebna a nie jemu? Niech nie myśli, że on idzie na terapię, tylko że prowadzi Ciebie bo nie radzisz sobie z sytuacją. Przyznaję, że czytałem dość pobieżnie, ale jeśli jest opiekuńczy itp, no będzie chciał się "wykazać" Cię wspierać w tych trudnych chwilach:) Nie wiem czy wystarczająco jasno napisąłem, jeszcze śpię:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
terapia wstrzasowa – co masz na mysli? Na mysli mam to, ze musisz radykalnie, bezwzglednie i konsekwentnie zmienic swoje zachowanie, bo jak chyba widzisz, to co robisz nie przynosi zadnych rezultatow. Potrafisz powiedziec ostrym tonem - przestan sie zachowywac jak dziecko, nie bede za ciebie zalatwiala twoich konfliktow z rodzicami, mam juz dosc ciaglej walki i pozycji miedzy mlotem i kowadlem, jesli chcesz to mozemy ten temat zalatwiac razem, ale najpierw musimy isc na terapie, bo co z tego, ze chodze sama, jesli problem dotyczy nas oboje, a przede wszystkim to ty go zglaszasz. moze warto postawic ultimatum – np albo terapia albo odchodze? Czegos takiego nie mogłabym zrobic… rozumiem, na niektorych ludzi nic innego nie dziala, wiadomo, ze tylko ty mozesz to ocenic sprawe postawic dosc ostro – rozumiem, ze ostro w stosunku do obydwu stron. widze, ze innego wyjscia nie ma, musze szczerze porozmawiac z obydwoma stronami, choc zapewne nie będzie to ani latwe ani przyjemne z tego co piszesz, to odkad pamietasz nie masz ani latwo ani przyjemnie, wiec nad tym sie nie zastanawiaj - albo chcesz zmian albo ich nie chcesz, nie oczekuj, ze "wreszcie cos do nich dotrze - samo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu robicie pranie mozgu
jakiejs "biednej istotce" Połóż rękę na sercu Otwórz oczy szeroko i skacz! Powiedz: Teraz lub nigdy Zamiast: Będzie co ma być I nie czekaj aż głód spełni Twoje cierpienie! Tak! dyrdymaly:O: nie mozna tego ujac krocej? czy trzeba az tylu slow do takiego prostego przekazu?przeciez nie piszecie matury na dany temat:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
zawsze szczery sprawe postawic dosc ostro – rozumiem, ze ostro w stosunku do obydwu stron. widze, ze innego wyjscia nie ma, musze szczerze porozmawiac z obydwoma stronami, choc zapewne nie będzie to ani latwe ani przyjemne sa dwie opcje rozwiązywania trudnych sytuacji: 1/ aktywna - zweryfikowanie swojej postawy na bardziej asertywną, odcięcie toksycznych relacji, praca nad sobą. Opcja trudna, ale bardzo rozwojowa, wymagająca zdecydowanej postawy. 2/ okoliczności zewnętrzne się zmieniają - zmiana dokonuje się poza nami, problem się rozmywa automatycznie, życie wraca do normy. w przypadku wiemy wiemy sadzę, że zmiana pracy przez męża zakończyłaby okres " wojny rodzinnej". A nasza autorka mogłaby się skupić na innych problemach w relacji z rodzicami i bardziej na sobie. Bo branie sobie wszytskich wokół na łeb to zadanie ponad siły... dla każdego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w przypadku wiemy wiemy sadzę, że zmiana pracy przez męża zakończyłaby okres " wojny rodzinnej". dlatego sugerowalem to juz wczesniej, ale autorka twierdzi, ze maz tego nie chce - roszczeniowiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
mąż może nie chcieć, ale ojciec wiemy wiemy może go wymienić na pracownika, który będzie bardziej spełniał jego oczekiwania. w takim wypadku sytuacja się szybko zmieni. Na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mąż może nie chcieć, ale ojciec wiemy wiemy może go wymienić na pracownika, który będzie bardziej spełniał jego oczekiwania. w takim wypadku sytuacja się szybko zmieni. Na lepsze. zastanow sie nad tym co napisalas :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrowka Zosia
ja mam pytanie :) widze ze jest tu facet wiec moze on bedzie w stanie mi odpowiedziec. Sytuacja: mezczyzna rozstaje sie po kilku latach z kobieta bo stwierdza, ze jej juz nie kocha, ze przeszkadzaja mu jej wady. Kobieta w chwili slabosci narzuca sie (moim zdaniem blad no ale...) mowi mu ze go nadal kocha, ze bardzo teskni, okazuje ze jest jej ciezko. Facet wyzbywa sie z nia wszelkich kontaktow (nie odpisuje na sms, maile, itp.). Sytuacja dotyczy przyjaciolki i ja chcialabym jej pomoc, ale do niej nie docieraja zande argumenty, jednym slowem caly czas ma nadzieje. I mam w zwiazku z tym pytanie: jesli on wie ze ona go nadal kocha to jak on sie z tym czuje? moim zdaniem tylko podbudowala jego meskie ego. Moze jest z tego dumny? jakby nie bylo ma ja w pewnym sensie w garsci. a moze zle mu z tym ze ona przez niego cierpi? jak to jest z mezczynami w takich sytuacjach? pozdrawiam MZ :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem tylko podbudowala jego meskie ego. Moze jest z tego dumny? jakby nie bylo ma ja w pewnym sensie w garsci. albo tak jak napisalas albo ma to gdzies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrowka Zosia
no tak ma to gdzies. i to chyba najtrafniej okresla "stan uczuc" tego faceta. kobieta jednak inaczej postepuje w zyciu... dziekuje za odpowiedz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
szczery zazwyczaj myślę zanim coś napiszę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loka..
Gitarra, ale wtedy dopiero bylaby jazda! Ona mowi ojcu, zeby meza zwolnil. Ojciec w siodmym niebie- wygral! Maz dowiaduje sie i.... koszmarek- przegral z zona, tesciem. kicha na calego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrowka Zosia
no tak oczywscie to jest przyklad zachowania kobiety. sytuacja z mojego otoczenia byla inna troszke wiec ja jako kobieta tez inaczej bym sie chyba zachowala. i mam teraz takie pytanie jesli mozna... co powinna zrobic kobieta, zeby mu udowdnic ze to co czula juz nie ma? ja na miejscu przyjaciolki zaczelabym manifestowac to (nawet jak tak nie jest...), aczkolwiek nie wiem czy to dobry pomysl? moze kobieta jest w stanie zachowac resztki godnosci po prostu milczeniem? co Mezczyna sadzi o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×