znajoma mi mówiła ze u niej w miescie powstała ..klasa VIP-ów

W PODSTAWÓWCE!! czyli dzieci ludzi lepiej postawionych nauczycieli teZ(nawet nie wiedziałam ze nauczyciele to VIPY:D) az mi sie e w to nie chce wierzyc

:p:):):):):)

To chyba żart:D Nauczyciel VIPem? Koń by sie uśmiał:D

co to za miasto?

też mi nowość. Zawsze tak było. W cz-dz 18 lat temu po zerówce wybierały sobie kretynki do klasy A vipów. Były 4 klasy i 3 normalne a 1 Vipów. Sami lekarze, optycy, lokalni politycy. I najbiedniejsze były dzieci, które trzeb było do klasy dołozyć, bo Vipów było za mało. Około 10 dzieci było dorzuconych. Wyobraźcie sobie, że tyle lat temu na święta w tej klasie jak robiono wigilę klasową, to uczniowe wymyślili, że limit na prezenty ma być 200zł. Bo wtedy będzie można kupić koledze buty Nike. W pozostałych klasach limit wynosił 10zł..... Oczywiście co biedniejszi na klasową wigilię nie przyśli....

czyli mam rozumieć by dziecko zawsze słać do klas A?:P Wtedy będzie VIPem

u mnie w mieście w jednej podstawówce tak było:-/ i to naprawdę była masakra, bo te dzieciaki były rozwydrzone.... wtedy walkman to było coś, a większość miała cd przenośne.... a i dzieci nauczycielek oczywiście też do listy dopisali.....

O nie moje dziecko z hołotą czyli dziećmi nauczycieli nie może się zadawać:P Moze stworzę sama specjalna klasę dla dzieci ktorych rodzice zarabiają co najmniej 20000zł msc

O większej głupocie nie słyszałam :P Chodzę do gim. i żadnej klasy VIPów nie ma w pdstawówce też nie było, marne prowo

Chyba w większości szkół tak było i jest... Sama pamiętam że byłam w klasie A ale tylko dlatego że szkoła była połączona z przedszkolem, zerówką i podstawówką a wszyscy wyszli założenia że leiej będzie jak dzieci będą uczyć się razem i nikogo nie bedzie się wiecej do klasy dodawać... I często nas stawiali na wzór chociaż do iedału było nam daleko. Klaca B, czy C to były takie zbieranki dzieci które się przeniosły z własnej woli lub z przymusu i byli jako ci gorsi..

Ja chodzę do klasy A i nie powiem że jakoś ekstra fakt faktem każdy ma czerwony pasek i ze sobą rywalizuję, ale jeżeli chodzi o zachowanie to podobno jesteśmy jedna z najgorszych klas

ale u mnie wybrali sobie Vipów do klasy A, a klasa B, C, D to było losowanie. Miałam w klasie syna chirurga, syna internity, córkę właściciela sporej hurtowni w oklicy, syna największej w okolicy firmy transportowej (mieli wtedy już same autobusy dwu piętrowe i chyba ich wtedy było z 10, teraz jest około 30). Jakiś tam lokalnych polityków.... i nie chodziło o wyścig szczurów, bo te dzieciaki nawet jak nic nie napisały na kartkówce to było przynajmniej 4. Przeciez klasa miała być za wzór....

nie poślesz dziecka do takiej klasy jeśli nie masz "znajomości". na zwykły zapis to nie działa tylko przez dyskretny telefon i przegląd podań przez dyrekcję. oni już wiedza kto się liczy i na kogo mogą liczyć;)

No wiem, wiem, że wiedzą dlatego nie miałabym problemów szczególnie w Warszawie:P Ale nie chciałabym by moje dziecko uczyło się wśród snobów.

no przeciez rodzice muszo pokazac chociaz by przez dzieci jacy to oni sa wazni.ja tez chodzilam do klasy A i to nie byla jakas klasa VIP-ow a i tak bylismy przez cala podstawowke i gimnazjum najgordza klasa.zaden nauczyciel nas nie chcial ;p