Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kafeDziewczyna

kiedy miłość staje się zwykłym przyzwyczajeniem?

Polecane posty

Gość RB rose
Jak czytam jego stare smsy do mnie to czuje się jakby mi podmienili narzeczonego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to może nie przyzwyczajenie
Ok poczytałam resztę komentarzy, na temat oczekiwań na ślub. Z tymi oczekiwaniami to tak jest że się czegoś oczekuje ale właśnie tak jak "mówię ciii" napisała że potem już nie zależy. jak sie zbyt długo oczekuje na zaręczyny to, przemija moment kiedy jeszcze możemy się ucieszyc z tych zaręczyn. Zaręczyny i slub schodzi do rangi "no wreszcie" "ileż można chodzić". Wydawałoby się że to nie ma znaczenia ale jednak ma i to wielkie. jedna strona oczekuje slubu druga obiecuje coś ale mija czas a nie ma. Powody faceta często moga byc przyziemnie, z doświadczenia wiem że nie mają oni pojęcia o przygotowaniach i ile wcześniej przynajmniej trzeba wszystko załatwiać i ciągle myślą że mają czas (wiadomo że inaczej załatwia się cywilny bez wesela, inaczej z weselem, a inaczej kościelny i na każdy trzeba odpowiednio wcześniej zaplanować a facetom się wydaje że tydzien wcześniej wystarczy). A ponoc destrukcyjne dla takich związków jest stwierdzenie że bierzemy slub bo już pora, bo kawała czasu było nam dobrze i nic już się nie zmieni raczej. Wg mnie ten schemat wygląda mniej więcej tak. Żyją ze sobą długo, facet się ociąga z oświadczynami, dziewczyna się zastanawia czego on sie ociąga, zastanawia się czego nie rozmawiacie o slubie i wspólnej przyszłości, byc może robi sie juz inna, bardziej niezadowolona, bardziej nachalna,, bardziej ... wrrr, ma wątpliwości co do faceta. On zauważa zmianę i ma wątpliwości co do niej, że być może sie robi bardziej zrzędliwa i się bardziej zastanawia nad decyzją. Jeśli dochodzi do zaręczyn to dziewczyna oczekuje że skoro wyczekiwała na ta decyzje długo to po slubie wątpliwości miną i rozwiążą się wszystkie problemy, ale jak się okazuje że się nie rozwiązują a byc może już urosły do kolosalnych rozmiarów, ale przed samym ślubem nie zauważaliśmy ich, albo bagatelizowało się je w nadziei że slub to zmieni. Tak to w dużym skrócie widzę. Założę sie że większość dziewczyn oczekujących w ten sposób na faceta, zostawiłaby go przy pierwszej okazji jakby na drodze pojawił się inny i zastanów sie autorko czy ty sama bys tak nie zrobiła. Mój mąż ma znajomą, która była z facetem 8 lat w sumie, po dwóch mieli zaręczyny i zamieszkali razem i przez nastepne 6 nie było mowy o slubie. W zeszłym roku zmieniła swój obiekt westchnień, spotkała swojego byłego faceta z liceum i są razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja juz mialam 3 okazje zmienic faceta, okazja moze glupio brzmi ale nie skorzystalam bo .. no wlasnie bo kocham, albo wmawiam sobie ze kocham, powiedzialm swojemu facetowi ze te zareczyny to i tak z litosci nade mna chyba beda jak wogole bada jak beda to nie wiemczy sie bede cieszyc, na dzien dzisiejszy napewno nie a jak nie beda ... to chyba umre z rozpaczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RB rose
kafeDziewczyna Nie wiem co mam robić , jestem zbyt daleko żeby tak poprostu odejść , musiałabym zwolnić się z pracy i zrezygnowac ze studiów. Cały czas mam nadzieje ze on się zmieni .. licze na to .. i nadal go kocham. Ale każda nasz kłótnia i jego odpychające zachowanie to dla mnie cios. Zastanawiam się jaka mam byc zeby on sie zmienił , moze przestac zabiegac i zmienić go jego własną bronią czyli obojetnością i chłodem?? nie wiem czy mam tyle siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odpowiadając na pytanie zawarte w temacie wtedy kiedy w związek wkrada się monotonia i zaczyna znikać pożądanie wobec partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RB rose
Nie zabiegaj o zaręczyny, pokaż mu że przestało Ci na tym zależeć to moze on się nad tym zastanowi i czyms Cię zaskoczy... ale w tej sytuacji zareczyny niczego nie zmienią .. tak samo było u mnie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhdbhbcdhsjs
8 lat?? związek przechodzony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ej. Ja może troszkę nie na temat, ale z Waszych postów wynika jasno, że związek MUSI prowadzić do ślubu. A może facet po prostu nie chce? Woli żyć z dziewczyną dla niej, a nie dla papierka? A ciągłe zrzędzenie "no co z tym ślubem?!" zamiast pomagać-szkodzi. No bo ileż można tego słuchać? Może dlatego on nie chce o tym rozmawiać, bo ma zwyczajnie dość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to może nie przyzwyczajenie
nogogłaszczka Ale my tu omawiamy konkretny przypadek że ona chce ślubu a facet, nie chce lub obiecuje że będzie ale sie ociąga. Moim zdaniem taki związek gdzie jedno chce ślubu a drugie nie chce nie ma najmniejszego sensu, bo zawsze jedno będzie poszkodowane i nie zadowolone. Jakby oboje nie chcieli slubu to by nie było problemu i już ale jedno przynajmniej chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu żadne ultimatum nie pomoże. Facet po takim czasie jest już zwyczajnie sobą. Taki jest. Nie zmieni się. Mógłby częściowo się zmienić przy nowej kobiecie, gdyby znów poczuł ten dreszczyk emocji, niepewności, ale potem i przy tej nowej też zacząłby być sobą. No chyba, że trafiłby na kobietę, która zafascynowałaby go na dłużej. Ty już nic z niego więcej nie wykrzesasz. Masz go jak na widelcu - poznałaś go i teraz decyduj - chcesz go takim, czy nie? Jeśli masz mieszane uczucia - to po co się w to pchać. Nie zamykaj sobie drogi do szczęści, czy choćby do tej odrobiny dreszczyku przy innym, nowym partnerze. Życie jest krótkie. Założenie rodziny, dzieci i te bzdety... to może i potrzebne, ale często to taka nudna codzienność do końca naszych dni. Po co się z tym spieszyć...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Moim zdaniem taki związek gdzie jedno chce ślubu a drugie nie chce nie ma najmniejszego sensu, bo zawsze jedno będzie poszkodowane i nie zadowolone." Nie no spoko, poszkodowane będzie... Tylko nie dociera do mojego małego łebka jak można stawiać głupi papier ponad wszystko. Będzie niezadowolona, bo będzie z facetem, którego kocha, ale bez obrączki. No wybaczcie szanowne Panie, ale dla mnie to bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja zmykam stad
czytajac Twoj wpisy mam wrazenie ze ja sama je pisałam. Jestesmy se soba 5 lat, zareczyn nie chce, slubu nie chce, tylko dziecko chce ale ja bez slubu nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RB rose
Słuchaj nogogłaszczka to nie jest taki papierek jak myslisz, bo dziwne że kiedyś ludzie się tak nie rozwodzili, pobierali się nawet się nie znając bo mieszkanie razem bylo grzechem i wiesz co ?? wychodzilo im to na dobre, bo poznawali się juz jako malżeństwo, i docierali się przez długie lata az byli dla siebie partnerami. A teraz co?? ludzie mieszkaja razem zeby się poznac , żeby niby bylo lepiej , zachowują sie jak małżeństwo , tylko ze bez "papierka" jak to nazywasz a potem dochodzi do kłotni i jedna z nich trzaska drzwiami i odchodzi. A gdyby byli po ślubie przynajmniej musieliby o tym pogadac i doszliby do jakiegos porozumienia. To jest zwykłe wygodnictwo!! Owszem nowy związek dalej następne emocje ,motylki w brzuchu ale co potem wiesz ile trwa zbudowanie związku?? dziekuje budowac moj od poczatku wolalabym byc sama!! Tylko co potem?? budza sie potem takie kobietki po 30tce i chca miec nagle dom i dziecko?? tylko z kim gdzie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RB rose
Problem tkwi w rozmowach, gdyby ludzie rozmawiali bez emocji na spokojnie to wiele by się rozjaśniło. Mój nie chce rozmawiać , ja cierpie i pewnie nic wiecej juz się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozwodzili się, bo to też było grzechem, więc tkwili w chorych małżeństwach do usranej śmierci. Rewelka. Rozumiem, że ślub jest dla Was ważny, ja kiedyś też chciałabym zobaczyć moje Kochanie w garniaku i z obrączką dla mnie. Ale nie to jest najważniejsze. A Wy się zachowujecie tak, jakby od tego zależało całe życie. Wolicie załatwić facetowi piekło na ziemi, bo mu na obrączce nie zależy, a później wymienić na takiego, który zaraz z brylantem przyleci. A ślub i tak ŻADNEJ gwarancji nie daje. Jak facet będzie chciał odejść, to i tak odejdzie. Rozwody są coraz powrzechniejsze i coraz łatwiejsze, więc raz dwa wszystko załatwi. A jak żoneczka będzie robić problemu, to po prostu pójdzie w świat bez rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to może nie przyzwyczajenie
Mieszkanie razem bez ślubu nadal jest grzechem jeśli wyznajemy wiare katolicką. Ja jestem osoba dla której ślub ma znaczenie nie tylko jako papierek i mój związek jest lepszy po slubie, czuje to i mój mąz tez to powtarza. Ale osoby które mają w głowie tylko że to papierek to nie powinny brac ślubu, chyba że ich partnerowi zalezy na tym papierku a im zalezy na partnerze to wtedy tak. Tak to jest już, niektórym zależy niektórym nie zalezy na slubie. Ja nie sądze żeby autorka się nagle z dnia na dzień utrząsnęła że ona nie chce ślubu i że chce żyć tak do końca życia, a tym bardziej że facet jej mówi że "zaręczymy się w tym roku" to takie przeciąganie z jego strony, dawanie nadziei. Inaczej by sie to przedstawiało gdyby koleś od razu mówił, "po co nam slub" "nie chcę ślubu" wtedy by miała jasną sytuację którą albo by mogła zaakceptować albo odejść a tak to on daje jej nadzieję. Ale i tak uważam że jesli nie umiecie ze sobą rozmawiać to lepiej żeby tego slubu nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to może nie przyzwyczajenie
8 lat tkwić w związku gdzie partner nie wie jak widzi was w przyszłości to też musi być frustrujące Dla tych co czekają krócej głównie do RB rose. Miałam paru kolegów i brata i powiem tak. Facet ma w głowie zakodowane często że tyle i tyle powinien chodzić z dziewczyną, mój twierdził że 2 lata do zaręczyn, czekał 2,5 roku, ze tyle i tyle trzeba być zaręczonym, mój miał że przynajmniej rok, wyszło półtora z różnych względów i w dniu slubu powinien miec nie mniej niż tyle i tyle lat, u mojego to było 27 bo tak miał jego ojciec. My kobiety też mamy taki pewien schemat zakodowany i najlepiej jak sie te schematy pokrywają. Mój sie trochę nie pokrywał, ale to kwestia sporna. Czasem uważam że nie warto zamieszkiwać przed slubem albo przynajmniej warto sie wstrzymać z tym do zaręczyn i ustalenia daty ślubu żeby nie było takiego przeciągania w nieskończoność, oczywiście jeśli w przyszłości chcemy tego ślubu. Moja kumpela zamieszkała z facetem po paru miesiącach znajomości i nie wiem czy dobrze czy nie dobrze ale dała mu ultimatum, że w ciagu 3 lat zaręczyny. Tylko ze koleś się chyba oświadczył sporo po tym czasie, a ona w pewnym momencie wyczekiwała każdego jakiegoś tam ich święta, a nóż może sie oświadczy, a on się nie oświadczał i nie oświadczał. Strasznie nerwowa była wtedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chcę ślubu nie ze względu na papierek, chodzi o stabilność emocjonalną, o bezpieczeństwo, o założenie rodziny nie chcę być panną z dzieckiem, nie chcę żeby moje dzieci nazywano 'bękartami" i nie chce zyc tak zwyczajna patologia nazywana tak świetnie i uroczo 'konkubinat' nie oczekuje slubu koscielnego, wystarczy mi cywilny, tylko zeby tez zwiazek stal sie małżeństwem, małżeństwo ma swoj urok, nie chcę być do konca zycia dziewczyna :( chcę być żoną i matką :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ona w pewnym momencie wyczekiwała każdego jakiegoś tam ich święta, a nóż może sie oświadczy, a on się nie oświadczał i nie oświadczał. Strasznie nerwowa była wtedy." No i po co? Po co się zastanawiać, denerwować? Nie lepiej cieszyć się tym, co jest? Autorko-jeśli to dla Ciebie takie ważne to mu to powiedz. A jak nie chce rozmawiać, to napisz list. Tylko bez takich "Ty podły chamie jak możesz mnie tak oszukiwać! Wcale mnie nie kochasz i jeesteś be!" Może on ma swoje powody, tylko ciężko mu o tym mówić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co lepsze.... byliśmy na wakacjach z Jego siostrą i Jej chlopakiem.... dojeba..ła mi ze mam wszystko oprocz zareczyn, po czym Jej chlopak wyciagnął pierscionek i sie z Nia zareczyl myślałam że mnie jasy chu...j trafi, a moj zrobil oczy, ona nie czekala 7,5 roku, tylko 2 lata, byla cala w skowronkach a ja sie gotowałam nie mowie ze slub musi byc na drugi dzien po zareczynach, ale jak by to milo bylo dostac cokolwiek na ksztalt pierscionka z zapytaniem czy zostaniesz moja zona tragedia :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"zrobie chyba bilans jakis, spisze wszystko co mnie boli a na koncu pewnie rzuci tekstem 'ze bedzie tak jak znowu ja chce' " To zapytaj go czego on chce. Bo jak Ci to jakoś wytłumaczy, to może sama stwierdzisz, że tak też może być fajnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdy pytam czego On chce, to zaczyna się wsciekac i mowi zebym nie zaczynala tego tematu wolalabym uslyszec ze nie zareczymy sie i slubu nie bedzie niz takie obiecywanki to jest bardzo frustrujace, zasypiam z ta mysla i budze sie z ta mysla, robie obiad myslac o tym, ogladam film i nie wiem o czym jest bo wciaz mysle czy ja cos robie zle? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Męzatka 29
Ja jestem mężatka od ponad roku. Wlasnie w miniony weekend zadałam mężowi pytanie czy dzis tez by sie tez by chciał sie ze mną ożenic tak jak rok temu? Oczywiscie ;) ze tak :) hehe Ale tak powaznie: kochamy sie, przytulamy, caluujemy i t p tak samo jak przed slubem. Zmienilo sie tylko to ze mieszkamy razem i jest troche wiecej obowiazkow, ale nadal sie szanujemy i kochamy. Nie wierze w przyzwyczajnie. Caly czas trzeba pracowac nad zwiazkie. Sprawiac sobie male niespodzianki itp. Kocham go i nie wyobrazam sobie zycia bez niego. Codziennie mnie przytula i caluje :) i ja jego. Nie rozumeim kiedy ktos tak robi na poczatku zwiazku a pozniej juz nie.... to jakies dziwne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
levviatan- monotonii nie ma ale porzadanie ... mam chcice nie powiem ale gdy cos probuje "tak nie bo gilgocze, tu nie bo nie lubi' odechciewa sie seksu i wszystkiego ostatnio wypycha mnie tyłkiem z łożka bo twierdzi ze 'przechodze na Jego strone i On biedak nie moze sie wyspac" a kiedys lubial jak wciskalam sie tylkiem do Niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Męzatka 29
Poznalismy sie jak ja mialam 18 a mąż 19. Bylismy wtedy krotko razem :) Po 7 latach znowu sie spotkalismy czyli w roku 2006. Jestesmy razem prawie 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vgugbhijn
Przeczytaj ksiazke,dzieki niej bedziesz wiedziec co masz robic "dlaczego faceci kochaja zolzy" Oni nie nawidza jak sie chce z nim tak rozmawiac, to ich meczy ... tez to przechodzilam ... musisz gowziasc sposobem ... Powanie mowie przeczytaj ta ksiazke , moze troche Ci rozjasni co nieco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×