Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asieńka 58

zycie wdowy

Polecane posty

Gość jagodka1
Witam serdecznie- rozterkowa wdowa od 3 lat- jesli moge wyrazic swoje zdanie to uwazam ,ze jak najbardziej powinnas spotkac sie ze swoja dawna miloscia ,tym bardziej ,ze to on wykonal pierwszy ruch w Twoim kierunku.Warto jest spotkac sie chociazby po to, aby przekonac sie jakie uczucie po zostalo.....Mysle,ze z czasem rana zagoi sie po uczuciu i po mezczyznie,przy ktorym czulas sie spelniona ,pelna zycia ,energii,radosci ,szczescia i milosci.Wiem doskonale jakie jest to trudne ,sama przezylam cos takiego.Mezczyzna ,ktory pojawia sie w zyciu kobiety ,po tym co ja spotkalo w naszym przypadku po jakims czasie od smierci meza i otacza opieka ,miloscia daje to czego nam tak brakowalo ,za czym tak mocno tesknilo sie .Wtedy tak bardzo pragnie sie ,aby to nigdy sie nie skonczylo,ale czasami zdrowy rozsadek bierze gore nad naszym tak czesto nie poslusznym sercem i wybieramy to co uwazamy za lepsze,chociaz czesto na poczatku nie zgadzamy sie z tym wogole,ale z biegiem czasu dociera do nas ,ze tak bylo lepiej.Oczywiscie ,ze probujemy szukac w innych mezczyznach zalet tego,ktory byl tak napozor tym idealem.Ale czas.....czas ,ktory biegnie do przodu,jest najlepszym lekarstwem.Ja swoj nie udany zwiazek potraktowalam jako kolejne doswiadczenie w zyciu,chociaz rowniez bardzo przezylam rozstanie .Byc moze dlatego ,ze byl to pierwszy mezczyzna po smierci meza,z ktorym spotykalam sie i ten zwiazek traktowalam bardzo powaznie.Ale jednak zdrowy rozsadek wzial gore.I nie mysl takimi kategoriami ,ze zawsze bedziesz sama.A on nie byl Ciebie wart,przeciez ubiegalby o Twoje wzgledy jesli by mocno kochal ,a nie o wzgledy innej..... No ,coz trzymaj sie cieplutko i udanego spotkania pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlinka
a czy to nie jest tak, że kobiety chwytają sie pierwszych portek, które ukazują się na horyzoncie? Mam dwie koleżanki wdowy - jednej już w pól roku po stracie najbliższej osoby zamarzył się nowy związek. Druga, ze wzg. na małe dzieci wytrzymała ponad rok, potem rzuciła się w ramiona jakiegoś młodszego fircyka. Obydwie sprawy zakończyły się lokalnymi skandalami. Od pierwszej odwróciła się cała rodzina [3 dzieci również, mieszkają z dziadkami], druga nie interesowała sie dziećmi, obecnie ma odebrane prawa rodzicielskie. Wdowa ma prawo do szczęścia i miłości, ale rozsądek też powinna zachować. Czy naprawdę bez męskich gaci nie da się kilka lat wytrzymać.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jesteś głupia ajlinka
Gdybyś była wdową nie pisałabyś takich bzdur, to że twoje znajome zaniedbały dzieci przez facetów, nie znaczy że wszystkie tak postępują.A poza tym czy tylko wdowy popełniaja takie błedy??? mało to przykładow kiedy kobieta odchodzi od męża i zostawia rownież swoje dzieci, bo jej kochanek nie chce jej w pakiecie? Moze na takich sie powyzywaj. Nie wrzucaj wszystkich wdow do jednego wora... bo nie każdej ktora wiąże sie z facetem chodzi tylko o jego portki jak to napisałaś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlinka
Ależ ja też jestem wdową... Od 4 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodka1
hmmmmm......ajlinka czy ty uwazasz ,ze wdowa glupieje na punkcie pierwszych lepszych,,portek,,?? Bardzo mnie zirytowalas i zdziwilas tym co napisalas tym bardziej ,ze twierdzisz iz jestes wdowa od 4 lat....byc moze jestes juz na takim etapie swojego zycia ,ze nie potrzebujesz juz bliskosci drugiej osoby,byc moze zbyteczna jest tobie osoba przy ktorej mozesz sie zestarzec,byc moze nie potrzebna jest tobie osoba ,z ktora po calym dniu ciezkiej pracy mozesz napic sie filizanki herbaty.Moze powinnas takimi kategoriami popatrzec na to ,a nie widziec tylko portki i ich zawartosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlinka
Jagódko, nie napisałam tego, aby obrażać wszystkie wdowy. Wiem, że nie można wszystkich pod jeden schemat podciągnąć, wiem też, że bliskość drugiego człowieka może przynieść jeszcze dużo radości w życiu. Nie neguję drugich związków wdowców - mają prawo do szczęścia i mają prawo do nowego ramienia na którym znajdą przystań. Chodzi mi o pewien schemat, w który niektóre wdowy wpadają. Niektóre... nigdy nie pisałam, że wszystkie. Mieszkam w takim środowisku, w którym jest ich sporo. Nie neguję również wieku panów z którymi możemy się spotykać[mnie to też dotyczy] ale może konkrety... 10 lat róznicy między kobietą a mężczyzną - to dużo i mało. Zależy w jakim wieku: 40-50 lat - niewielka różnica., ale 19 - 28 lat - duża. Chłopak po maturze, ona z 2 małych dzieci. Po śmierci męża kobieta tak nie szalała jak po próbie rozłączenia z "ukochanym". Druga sytuacja podobna - próba rozbicia małżeństwa, rodzina nie była w stanie ja powstrzymać. W pogoni za "ukochanym" zostawiła dzieci. Owszem, człowiek jest zwierzęciem stadłym, chce mieć przy swoim boku samca - nic w tym złego. Zastanowiłyscie się koleżanki dlaczego chwilę po śmierci naszych małżonków robi się pewna pustka wokół nas... jesteśmy zagrożeniem dla związków. To nie wypływa z niczego, to życie nas uczy. Mieszkam w środowisku wdów, to taki swoisty mikroklimat - mało panów, dużo samotnych pań. I patrzę i widzę... I czuję coraz większy niesmak do wdów, do ich pogoni za męskimi portkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam dowodyod komornika
a ja mam problem z mama z moim tata byli i ; bardzo szczesliwi minelo od smierci 8 miesiecy. mama mieszka w Polsce, ja mieszkam za granica z rodzina od grudnia mama jest u mnie ale bardzo sie martwie o nia ta samotnosc.. rodzina tylko na fotce. placze wieczorami zreszta ja tez tak nam taty brakuje, czy to kiedys minie,??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leon z działek
Problem w tym miłe panie że żyjemy mimo 21-szego wieku w zaściankowym i kołtuńskim kraju.Dla wielu liczy najważniejsze jest to co powiedzą sąsiedzi i ksiądz proboszcz. Szczególnie na wsiach i małych misteczkach. Wiele osób uważa że wdowa powinna do końca życia chodzić na czarno i się umartwiać, a przecież to kobieta taka sama jak panna czy rozwódka tyle że że mocniej doświadczona przez los, ale ma potrzeby i prawo decydować o swoim życiu i popełniać błędy jak każda inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodka1
Witam serdecznie w ten piatkowy dzien. Czytam moi mili o tym o czym wszyscy piszemy i w gruncie rzeczy kazdy z nas po trochu ma racje,w swoich opiniach ,pogladach. Powiem jedynie tyle ,ze dziekuje Panu Bogu ,ze owdowialam nie mieszkajac w Polsce . Leon z dzialek ma racje w zupelnosci piszac o tym,ze w opini innych wdowa powinna juz do konca zycia zostac wdowa i rowniez przychylam sie do wypowiedzi Ajlinki na temat tego ,ze wdowa jest zagrozeniem dla zwiazkow.Ja osobiscie odczowam to wszystko kiedy jade z wizyta do Polski,czuje sie wtedy obserwowana ,w niektorych towarzystwach wrecz osaczona przez inne kobiety,kobiety ,ktore sa w stalych zwiazkach.Tutaj gdzie mieszkam to wlasnie osoby w zwiazkach postawily mnie na nogi po smierci meza ,nigdy zadna z kobiet nie dala mi odczuc,ze jestem ich zagrozeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika3883
A ja mam 38 lat i od 4 jestem wdową. Mój mąz odebrał sobie zycie cztery lata temu bo wpakował sie w długi. nie tylko w bankach al i w firmach w którcyh nie trzeba zgody małzonka. Mam na wychowaniu 14letniego syna i zostałam sama z długami i kreytem hipotecznym jeszce na 9 lat...pracuję.. i co z tego jak nawet nie wystarcza mi na opłaty... wszystko w około drożeje.... juz nie mam ani siły ani ochoty na nic... zasypiam.. i budze się z jedna mysla jaki mam kolejny rachunek do opłacenia i czy dam radę... moje mieszkanie jest 3 pokojowe chetnie zamieniłabym na dwupokojowe.. zawsze to mniejsze opłaty.. ale hipoteka.... i juz problem i koło sie zamyka... nie wiem ile dam jeszce rade tak wegetowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Ja na własnym przykładzie przekonałam się jacy ludzie sa fałszywi... Kiedy zginął moj mąż wszyscy robili do mnie miny i pocieszali, żałowali i gadali pierdoły, zebym sie nie smuciła , bo jestem mloda, atrakcyjna i jeszcze ułożę sobie życie. Tak było w pierszych miesiacach żałoby. Po roku czasu , kiedy trochę stanęłam na nogi i zaczęłam sobie radzić, zaczęłam wychodzic z moimi dziećmi na spacery i sie usmiechać dotychczasowi "życzliwi" zaczęli na mnie dziwnie patrzec. Jedna kolezanka była nawet tak beznadziejna, że stwierdziła z przekasem- no, no, wygladasz kwitnąco... Gdy tylko zatrzymał sie jakiś samochod przed moim domem wszyscy sąsiedzi byli w oknach. Do tego stopnia , że z rehabilitanta ktory przyjeżdżał do mojego synka , zrobili mojego kochanka! Ludzie są żałośni. Szczegolnie właśnie na wsi. Jestem pewna ,że gdybym nadal chodziła uryczana i zostałabym zgorzkniałą wdową to by sie cieszyli. Ale że sie podzwignełam i żyje w miare normalnie to szlag ich trafia. A ja to wszystko mam w d... Nikt mi nie pomogł, nikt z nich nie wie jak to jest nagle zostać sama z 2 dzieci więc niech nie osądzają. Kochałam swojego męża bardzo i zawsze zostanie w moim sercu. Ale jego juz tu nie ma. A ja potrzebuje ciepła, zrozumienia, wsparcia aby moc być normalną kochajacą matką dla moich dzieci . Potrzebuję miłych słów, komplementow jak każda inna kobieta. Przecież w niczym nie jestem gorsza. To nie moja wina, że zły los pozbawil mnie mojego partnera. A dzieci potrzebuja szczęśliwej matki a nie matki , która co trochę wpada w depresję. Każdej wdowie powiem to samo. Nie patrzcie na to co mówią ludzie(czasem i rodzina nie umie zrozumieć) macie prawo do szczęścia i nowej milosci. I nie ważne czy jest to ktos starszy czy młodszy od was, czy kawaler,rozwodnik, czy wdowiec... jeśli czujecie się przy nim dobrze, bezpiecznie, nie ważne czy jest to wielka milosc czy tylko przyjaźń nie wstydzcie sie tego. Nie dajcie sie zaszczuć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezmarzeń
Jestem wdową z 14mcznym stażem. Mieszkałam i dalej mieszkam za granicą. Jestem sama z dziecmi. Był okres, ze wydawało mi się że nie dam rady sama. Próbowałam kogoś poznać na sympatii, zatanawiałam się czy z dugoletni przyjaciel rodziny, kolega-kawaler, mógłby zostać moim partnerem. Odwiedzał mnie często. I do jakich wniosków doszłam? Że owszem, przydałby się ktoś kto na wycieczki z nami pojedzie, wpadnie czasami pogadać, pospacerować. Ale nic więcej. A takiego pana nie znajdę. Wiem, ze nie będę pchała się w żadne związki. Zaden następny związek nie daje mi gwarancji szczęścia na lata. Nie zamierzam obdarzać czułoscią i uczuciem kogoś innego niż mojego męza. Moje dzieci nigdy nie będą mojego nowego partnera, co się wiąże z brakiem zrozumienia ich czasami dziwnych zachowań (nastolatki). Nie wiem jak wygladałyby finanse domowe, nie byłyby w całości wspólne. Ja sobie radzę sama, a nie chciabym usłyszeć, że wydaję za dużo pieniędzy na dzieci. Gdzie mielibyśmy zamieszkać? Często panowie z odzysku szukają pani z mieszkaniem, wtedy nie jest się pewnym jego intencji, czy to miłośc, czy tylko chęc posiadania dachu nad głową. Moje drogie, już nic nie będzie takie samo jak przed śmiercią męża. Coś się skończyło bezpowrotnie. I jeśli nie chcecie rozczarowań, nie rzucajcie się w pierwsze lepsze ramiona, nie warto... To nie to samo co budowanie związku w latach młodzienczych, bez dzieci, z tego samego pułapu od tzw. zera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj pewnie, ze nie to samo. I nawet nie mozna tego rozpatrywać w takich kategoriach. Kazdy człowiek jest inny, i każdy związek. Pytanie , czy jest sie gotowym do otwarcia sie na nowy związek. Ty bezmarzeń być moze nie jestes jeszcze na to gotowa albo nigdy juz nie poczujesz takiej potrzeby. I nie mam śmiałosci twierdzić, ze to jest złe. Ja przechodziłam kolejne etapy. Najpierw chciałam być z kims ze strachu, bo tak jak Ty bałam sie , ze sobie nie poradzę. Potem stwierdziłam , że to jest bez sensu. Że nie można z kims takim być szczęsliwym. Tez miałam przyjaciela na wycieczki ale nic więcej nie potrafiłam mu dać choc może na to zaslugiwał, bo byl dobrym czlowiekiem i wiem, że byłby przyjacielem moich dzieci. Ale nie chce być z kims z rosądku.Niektóre rzeczy dzieja sie bardzo niespotykanie. A milosci się nie szuka , to ona nas znajduje. I tak bylo ze mną, choc moze nie do konca to uczucie było odwzajemnione, ale przeżyłam kilka cudownych miesięcy. Najpierw bilam sie z myslami , miałam wyrzuty sumienia, ze nie powinnam czuc czegos takiego, bo przeciez kochałam męża itd... Moj psycholog wyprostował moje mysli i zaczęłam inaczej na to patrzec. Uleczył mnie z poczucia winy. Przyjełam to co dal mi los i moze dzieki temu stałam sie silniejsza. Znow uwierzyłam w siebie. I choć tamten związek nie zakonczył się pomyślnie to do dzis mam piękne wspomnienia, naprawdę romantyczne... Myśle, że wtedy wlasnie tego potrzebowałam najbardziej. Dzis jestem kobietą niezależna finansowo, radzę sobie bardzo dobrze, nie muszę szukac partnera żeby mnie utrzymywał. Nawet nie wiem czy zniosłabym stała obecnośc mężczyzny w moim domu, 3 lata samotnosci robi swoje. Ale mimo wszystko jestem kobietą w dodatku romantyczką i potrzebuje pewnych relacji. Co nie znaczy ze musze byc z pierwszym lepszym. Nie zamykam się przed ludzmi jesli jakis facet chce mnie poznac i prosi o spotkanie przy kawie. Dzięki temu czuję, ze nadal jestem atrakcyjna, ze sie podobam. A to ze nie poczułam jakies wielkiej chemii ? Moze nadal podswiadomie jestem zakochana w tamtym pierwszym, ktory sprawił, ze uwierzylam w siebie. Nie wiem. Co ma byc to bedzie. A co do tego co napisala bezmarzeń, myślę ze szybko mozna wyczuc takiego faceta , ktory leci tylko na naszą kase itp, bo jak tu ktos napisał " u wdowy chleb gotowy" czy jakos tak. Moja intuicja pod tym wzgledem jeszcze mnie nie zawiodła.Ale istnieje tez inny problem. Mianowicie, zdarzyło mi sie, ze poznałam wspaniałego czlowieka wirtualnie Był bardzo ambintny a jego sytuacja materialna nie była najlepsza. I to on stwierdzil , ze nie moglby u mnie zamieszkać, bo czulby sie źle nic nie wnoszac ze sobą... oczywiscie uważałam to za absurd ale nie dal sie przekonac pomimo , ze świetnie sie rozumielismy. Tak wiec , nie wszyscy faceci to pazeraki. Trzeba po prostu trafic na odpowiedniego :) Ktory bedzie wiedział kiedy nalezy byc blisko a kidy stanąć z boku. W tym cała filozofia. Czy tacy istnieją? Nie wiem, jak poznam kogos takiego to sie pochwalę :) Póki co, jest piatek wieczor, jutro ostatki a ja miałam się spotkać z tym pierwszym a siedze tu i pisze... bo nie chce pochopnie poełnić jakiegos błedu. Jak mu zależy to będzie zabiegał nadal a jak chcial zebym tylko chwycila sie jego portek , to moze sobie odpusci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojej... jaka tu cisza
a topik fajny.. Jutro rano się tu do was dopisze dziewczyny i opowiem o sobie... Dobrej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejna bezsenna noc , no może nie całkiem kilka godzin ciężkiego męczącego snu po czy nagłe przebudzenie , jak po porazeniu pradem a Jej niema to już 37 dni . Jest coraz gorzej uśmiecham się tylko rozmawiając z dzieciakami , czuję się wtedy jak bym rozmawiał z Nią. Nie myslę o ponownym związku , napiszę o czymś co powiedziała kiedyś moja siostra , mówiła wówczas o swojej córce , są osoby które wyrazają swoją miłość w procentach 30 dla męża , 30 dla syna , reszta dla córki , dla kolejnego dziecka trzeba by o nowa wszystko podzielić . A to jest trochę inaczej trzeba to ,,obliczać w jednostkach które przyrastają w miarę potrzeb , więc wszystcy dostaną swoją pulę .Ta dla zmarłej osoby jest nie do odebrania i nowa osoba nie odbierze ani jednej jednosteczki i na pewno jej nie zdradzamy jesli nas kochała z pewnoścą chciałaby naszego szczęścia a tam gdzie teraz jest na zazdrość nie ma miejsca , wierzę że jest w raju i podróżuje - tak to kochała . Problem leży w tym kiedy będziemy w stanie znów poczuć potrzebę produkcji nowych jednostek najpiękniejszego z uczuć , nie wiem kiedy będę potrafił , Jej odejście odczułem jak wielką krzywdę , którą wyrządził jej los , moja tęsknota jest niczym przy ty co Ona utraciła, nie potrafię napisać o tym że ją kochałem , ja wciąż ją kocham te jednosteczki są na zawsze Jej . Nowych już nie moę Jej dać , nie może się pojawić po odbiór. o wyprodukowanieu kolejnych nie potrafię mysleć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wdowa od 4 lat
Cóż mogę napisać? Z czasem wspomnienia naszych drugich połówek przyblakną... fakt, zapomnieć się nie da... Szczęśliwi Ci, którzy mają w bliskiej odległości bliską rodzinę... dzieci, rodzeństwo, rodziców... Ja zostałam w Polsce sama jak palec, nasze dzieci podjęli naukę w kraju mojego męża, tam założyli rodziny. Ja, sierota z Domu Dziecka nie mam tutaj żadnej rodziny. Jedyna moja siostra też wyjechała za granicę kilkanaście lat temu. Moje córki? - owszem, chcą abym zamieszkała z nimi, ale... starych drzew się nie przesadza... nie czuję się w tym kraju dobrze.... Wolę zostać tutaj, choćby i sama jak palec... Nie poddaję się, uśmiech na twarzy też czasem gości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniek34
Lepiej za życia chłopakom, niż po śmierci robakom!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
ODPOWIEDZ DLA HENKA--- czasami lepiej dać robakom niż chłopakom :) jakoś nie umiecie docenić to co dostajecie od nas:) I brak w was wyrozumiałości że dla nas jest to trudniejsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam do was napisać
ale tak mi jakoś zeszło.. Przyznam się wam, że nie lubię określenia wdowa . Brzmi jakoś tak, że od razu stawia człowieka w ostatnim rzędzie.. Nie macie takiego wrażenia? Wdowa w naszym kraju to znaczy: coś gorszego, coś pogardliwego.. Ja może nie jestem typową wdową bo tak się złożyło, że moje wdowieństwo było i jest tylko na papierze, ale zauważyłam kilka razy różne ludzkie zachowania. Mimo, że nie żyję sama, bez partnera, to wśród kobiet szczególnie jestem postrzegana jak zagrożenie.. i czasami jest mi przykro. Czy też macie takie doświadczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam do was napisać
a tak w ogóle to czemu umilkłyście kobietki? Odzywajcie się - pogadamy, pośmiejemy się i jakoś może lepiej będzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie kobietki,ja też jestem wdową od 3,5 roku.A wczoraj trafiłam na to forum i widzę , że wszystkie borykamy się z tymi samymi problemami,myślami itp.Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was ciepło. W lipcu tego roku będzie 3 rocznica śmierci mojego ukochanego męża. Czuję dokładnie to samo co Wy. Trochę już czasu minęło,ale nadal strasznie brakuje mi tych cudownych chwil spędzonych u boku mojego Pawła. Owszem mam lepsze chwile,lecz mam wrażenie,że sama wtedy oszukuję siebie.Mam kochaną córcie,ale nie potrafię jej dać tego co kiedyś,czuję jakby ubyło mnie. Nie potrafię wykrzesać z siebie tych cudownych uczuć sprzed lat. Pozdrawiam Was Świątecznie, trzymajmy się w te Święta i kolejne razem :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bronek45
Miałem sąsiadką która na pogrzebie męża ziewnie płakała. Po południu wzieła za jedną rękę swoją córkę w drugą swoją torebkę, bo mieszkanie jzż było puste i udała się na stałe do swogo adoratora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Farmer 39,7 : witam Cię, zgadzam się z Tobą w 100%. Dlaczego tak nas boli,że już nie ma naszej ukochanej osoby(męża,żony) ? Nie potrafimy,nie chcemy, boimy się pokochać kogoś innego. Żywimy uczucie głębokie do tych,których już nie ma cieleśnie, choś niekiedy czujemy ich przy sobie, i wiemy,że nas kochają. To jest właśnie prawdziwe uczucie, dlatego my tak nie postępujemy,tj.nie odchodzimy do pierwszej lepszej osoby napotkanej. Mysle,że większość z nas ma świadomość,że łącząc się z kimś, możemy skrzywdzić. Podobno czas jest potrzebny, by to wszystko poukładać,ale też ważna jest praca nad sobą, kontakt choćby taki jak tu. Super,że możemy ze sobą porozmawiać,bo tylko my to przeżywamy, inni mogą tylko wyobrazić sobie jak to jest. Rozpisałam się trochę. Kochani trzymajcie się ciepło, Asiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
Zgadzam się z Farmerem 39,7 i Holly72-że prawdziwa miłość nie odchodzi tak szybko w cień życia ,nie jest łatwo się pozbierać i pokochać szybko kogoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet śmierć nie potrafi wygasić miłości do bliskiej osoby.Jest tylko tęsknota,żal...do chwil które nie wrócą już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakies takie ,,wyblakłe'' te święta , za wyjątkiem chwil gdy rozmawiam z tymi których lubię , lub z dzieciakami (ale wówczas nawet zwykly dzień robi się troche radośniejszy) wogóle nie czuję atmosfery ,dziwne zawsze wydawało mi się ze w takie dni wszystkie kolory są intensywniejsze , ptaki świergoczą inaczej nawet samochody za oknem warczą jakoś tak ,,niewysilenie'' mógł padać deszcz a i tak swiat był jakiś taki słoneczny , nawet niedziele takie były a juz swięta zupełnie nie dawały sie porównać do zwyklego dnia nawet gdy nie ruszalem sie z domu a pracowac musialem taka specyfika w gospodarstwie gdzie są zwierzęta, zauwazyłem to juz jako starszy nastolatek. Teraz to jakos przestało dzialać , tez tak to odczułyście ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×