Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asieńka 58

zycie wdowy

Polecane posty

Gość aleale...
Całkowicie się z Tobą zgadzam,że nawet mając rodzinę .czlowiek jest samotny.Dopóki dzieci nie wyfruną z domu ,człowiek czuje się potrzebny,póżniej myśli,ze jak się pożenią /wyjdą za mąz/ to też będzie potrzebny,a niekoniecznie.Życie pisze różne scenariusze, wszystko zależy od osoby ,która dojdzie do rodziny,najczęściej my nie jesteśmy już tak potrzebne.Bardzo dobrze,że dajesz sobie radę po stracie męża i masz tyle obowiązków,bo wlaśnie przy takich zajęciach można chociaż trochę zapomnieć o samotności.Twoj mąż zmarl już jakiś czas temu,a jednak dalej cierpisz,mój 9 m-cy temu i może ja to gorzej przeżywam ,no i Ty jesteś młodsza ode mnie ,ja juz jestem na emeryturze,gdybym pracowała to też inaczej by to wszystko wyglądało,po prostu mniej mi byłoby go brak.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakręt4
aleale 9 miesięcy to niewiele , potrzebujesz 4 - 5 lat , aby rany się zagoiły !Miałaś więcej szczęścia, bo przeżyłaś z Nim tyle lat ! Razem wychowaliście dzieci , razem spędzaliście święta , razem się wspieraliście . Mialam 32 lata jak odszedł moj mąż,czwórkę dzieci i gigantyczne kredyty. Było ciężko, ale miałam dla kogo żyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezniegoooo
Witam, kilka dni nie zaglądałam na topic, miałam trochę zajęć. I własnie doswiadczyłam tych chwil, w których rany się zabliźniały. Dostrzegłam piękną (choć mroźną) pogodę, cieszyły mnie sikorki na drzewach, słuchałam (o dziwo z przyjemnością) ulubionej muzyki. Nawet pojechałam na ćwiczenia (coś dla ciała i dla ducha :) . Było bardzo sympatycznie jednak.... To, o czym wiele osób tutaj pisze, wystarczy zapach, znajomy dźwięk i od razu powracają wspomnienia i świadomość, że wszystko już się SKOŃCZYŁO !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezniegoooo
... Trafiłam ostatnio na rekomendację ciekawej (dla nas) książki. "Smutek" C.S. Lewis-a. "Autor przedstawia w niej stan umysłu i ciała człowieka pogrążonego w żałobie. Rozmawia z Bogiem i kwestionuje wiare i w sens istnienia, po stracie miłości swojego życia. Małżeństwem byli 3 lata i to w późnym wieku. Niełatwa lektura , która ukazuje żałobę jako proces, który na szczęście wcześniej lub później kończy się wyzdrowieniem" Ja jestem na początku tego "procesu" dlatego lecę do księgarni. Napiszę czy warto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata733
Witam serdecznie wszystkie kobietki które (zostały)-wole to określenie niż wdowa.Sama przeżywam to co i WAS spotkało ponad dwa lata i nie bardzo sobie z tym radze-niestety.Chociaż dla pozostałego społeczeństwa w którym mieszkam -radze sobie bardzo dobrze. Wszystko we mnie kipi z emocji! Dwoje małych dzieci,które choruję prawie bez przerwy i stan moje zdrowia też pod znakiem zapytania. Powoli dzień po dniu zmagam się i czuję że już mi brakuje sił! Jak sobie poradzić z tymi wszystkimi kłopotami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakręt4
Jeszcze nawet nie wiesz,że masz dużo sił w rezerwie :) Poradzisz sobie,bo masz dzieci,a one mają tylko Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezniegoooo
Każdy z nas w inny sposób przeżywa stratę ukochanej osoby, chociaż tak samo wiemy jaki to ogromny ból . Ja zawsze chciałam być osobą niezależną. Uważałam, że muszę mojemu kochanemu udowodnć jakie kobiety są silne i jak sobie lepiej radzą od mężczyzn :) (taka od wieczna walka płci) ;) On tylko się przyglądał i uśmiechał. Mówił : proszę, działaj ! Dlatego teraz sprawy samego, przyziemnego życia nie są dla mnie problemem. Choroba, szpital, problemy finansowe... Wiem, że wszystko będzie dobrze i dam sobie radę !!! Tylko cholernie mi ciężko bez Jego uśmiechu, przytulenia, żartów, wspólnego czasu, w którym świat nie istniał, tylko my.... Pozdrawiam cieplutko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja współczuję wam. Ale mam pytanie, czy nie myślicie czasami mieć seks? Jak sobie radzicie z tym problemem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodka1
Trafne pytanie co z seksem?Przeciez nie kazda kobieta czy mezczyzna zostaje bez tej drugiej polowy w wieku ....no wlasnie czy istnieje odpowiedni wiek ,aby nie uprawiac seksu...oczywiscie ,ze nie. Zalezy to od potrzeb czlowieka,nie ktorzy potrafia zyc wstrzemiezliwosci przez bardzo dlugi okres czasu majac w pamieci obraz tej ukochanej osoby,ale przychodzi taki moment kiedy czujemy,ze coraz bardziej brak nam tej drugiej osoby i to pod kazdym wzgledem ,rowniez pod wzgledem seksu.Wowczas budza sie w nas rozne uczucia ,gniewu,zalu,strachu,tesknoty,nawet odczowamy wyrzuty sumienia ,czy to wporzadku wobec mojej ukochanej osoby,zdajemy sobie sprawe z tego ze juz nigdy nie wroci,ale....zawsze pojawia sie to ale...A zycie toczy sie dalej,bezwzgledu na wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezniegoooo
Hhhmmmmm..... Gdy przeczytałam pytanie o sprawy tak intymne to troszkę mnie zatkało :) Ale po chwili stwierdziłam, że przecież cudowne chwile sam na sam z ukochanym były dla nas takie ważne i byliśmy razem bardzo szczęśliwi. Żeby dwie osoby były w związku spełnione i szczęśliwe życie intymne jest bardzo istotne. Dla mnie jest jeszcze za wcześnie na takie myśli... Minęło dopiero pół roku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz ok
Dziewczyny, tak was czytam i muszę powiedzieć, że mój mąż umarł 1,5 roku temu, wszyscy uważali nas za idealne małżeństwo, ale nie było w nim życia i ognia, a także seksu... Teraz pojawił się facet w moim życiu, którego znam od zawsze i wybuchło tak niesamowite uczucie, że nie nadążam, ale jest też w tym właśnie magia seksu, której nigdy z mężem nie zaznałam, choć naprawdę był bardzo dobrym człowiekiem. I chce mi się żyć, kochać, przytulać i tęsknię bardzo, bo ten obecny jest marynarzem i niedawno wypłynął, a ja strasznie tęsknię. Ja nie spodziewałam się się, że coś takiego mnie jeszcze spotka, a na facetów patrzyłam, jak na jeżozwierza :). Ale musicie się otworzyć na to co nowe, na to co los ma dla nas jeszcze nowego i fajnego. Mam 47 lat, żadnej bliskiej rodziny( przyjacióL, jak najbardziej tak:)), a syn - po prostu robi mi ciągle na złość, pewnie w ten sposób mszcząc się za okrutny los na mnie... Miłość jest tak pięknym uczuciem, że warto ją wpuścić-ja złamałam wszelkie zasady wpuszczająć tak szybko nowego faceta do łóżka, ale ile bym straciła, gdybym nie podjęła wyzwania, aż nie chcę myśleć... Pozdrawiam Was serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodka1
Witam cieplutko Jak najbardziej zgadzam sie z toba.....ja jestem wdowa od 2,5 roku z dwojka malych dzieci .I mimo tego ,ze bardzo kochalam swojego meza nie chce zamykac sie we wspomnieniach i zyc tylko tym co bylo i co mogloby byc.Przez jakis czas bylam z kims wydawalo mi sie ,ze to cos wiecej ,ale coz to jeszcze nie to .Lecz ja nie poddaje sie mysle ,ze wtym nieszczesciu ,ktore nas spotyka czeka rowniez szczescie ,przeciez nic nie dzieje sie bez przyczyny.Wiem ,ze dla nie ktorych te slowa moga wydac sie okrotne ,gdzie doszukiwac sie szczescia w nieszczeswciu,ale czy nadarmo zostaje sie wdowa w mlodym wieku?zapewne nie..... pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem pewna
Żyję bez seksu, przez ten czas nie spotkałam człowieka, którym byłabym zainteresowana, do którego poczułabym bicie serca. Owszem, przez ten czas spotkałam na swej drodze sporo wolnych panów, umawiałam się z nimi, ale narzucali zbyt szybkie tempo naszej znajomości. Trudno poważnie myśleć o człowieku, który na trzecim, czwartym spotkaniu mówi już o naszym cudownym życiu, ma wszystko rozplanowane, gdzie i jak będziemy mieszkać, moje dzieci pokocha. Na oczy ich jednak nie widział. Przypadkowego człowieka nigdy nie wprowadziłabym do swojego domu, o łóżku nie mówiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leon z działek
Faktycznie, po 4-rech spotkaniach to wyjatkowy super ekspres. Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł. Nic na siłę. Mam nadzieję że wszystko Ci się w życiu ułoży i będziesz jeszcze szczęśliwa. znam takie małżeństwo: ona wdowa on rozwodnik. Wygladają na szczęśliwą parę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na innym forum wielokrotnie czytałem, że starsze wdowy mają romans z kawalerami od 18 do 25 lat, czasami z synami koleżanek i bardzo sobie chwalą to młode mięso. Lepiej grzeszyć i żałować niż żałować że się nie grzeszyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem pewna
Może na początek odpowiem Silicowej - jeżeli ktoś ma taka wolę i "zapotrzebowanie" - jego sprawa, nie będę osądzać... Leon z działek - czy nie słyszałeś o powiedzeniu "u wdowy chleb gotowy"? Wdowa to całkiem niezła partia dla niektórych mężczyzn. :D To prawda, brakuje mi bliskości drugiego człowieka, chciałabym się móc przytulić do kogoś, przez chwilę zapomnieć o obowiązkach, pracy, dzieciach. Ale to jest możliwe tylko z człowiekiem do którego ma się zaufanie, z człowiekiem, którego się zna i ufa. Zna i ufa na tyle, aby sobie nie zrobić wstydu przed nastoletnimi dziećmi, o rodzinie, przyjaciołach, znajomych nie wspomnę. Poznałam kiedyś miłego pana, tak pięknie mówił o swoich dzieciach z poprzedniego małżeństwa,z którymi nie ma kontaktu, bo była żona.....nieważne. Byłam tak zauroczona tym panem [to była jedna z pierwszych moich randek zainspirowana przez koleżankę z pracy], że postanowiłam sama z ta panią porozmawiać o tym jaką im krzywdę wyrządza zabraniając kontaktów z ojcem. Pani była zachwycona, że mam ochotę tatusia dzieci namówić do normalnych stosunków ojciec-dziecko. Od tego czasu wnikliwie przyglądałam się moim potencjalnym adoratorom. Zazwyczaj była to ta sama śpiewka, winna- ona, brak kontaktu z dziećmi - ona, ona, ona ona - czyli była żona winna. I to wszystko na pierwszym spotkaniu... On chciał, usiłował. poświęcał się... Kiedyś, wieki temu, kiedy wkraczałam w dorosłe życie, mama powiedziała mi " Jesteś dorosła, wszystko co zrobisz obciąży twoje sumienie, masz prawo popełniać błędy, ale za te błędy ty będziesz się wstydzić". Nie chcę wstydzić się przed nastoletnimi dziećmi, chociaż zdaję sobie sprawę, że one o seksie więcej wiedzą niż ja... Rozpisałam się, ale nie zawsze znajduję na to czas... A szczęście? jak mi jest pisane, odszuka mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodka1
Moim zdaniem to co napisala silicowa o starszych wdowach majacych romans z mlodymi chlopakami,ja osobiscie odbieram takie kobiety za zdesperowane , majace tylko potrzebe seksu.Ale ,rowniez nasuwa mi sie pytanie,ze byc moze dla wielu kobiet jest to poprostu wygodne?,zero zobowiazan,wolne zwiazki ,ktore oparte sa tylko na seksie byc moze nawet takim ,ktorego nie zaznaly w malzenstwie.Ale czy na dluzsza mete jest to wystarczajace?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leon z działek
Owszem wdowa to niezła partia oczywiście dla niektórych,ale gdyby kobieta proponowałaby małżeństwo po 4-rech spotkaniach uciekłbym gdzie pieprz rośnie. Nie mam 18 lat i emocje nie górują nad rozumem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem pewna
Jagódko... dla mnie młodzieniec w okolicy 20 lat jest nie do przyjęcia... Czułabym się jak bym się kochała z własnym synem - zdecydowanie odpada. Ale jeżeli komuś to odpowiada, osadzać nie będę. Jest jeszcze środowisko w którym żyjemy... Jak można sobie do domu przyprowadzić chłopaka prawie w wieku syna? Piszę prawie, bo chłopcy w wieku 16-20 lat wyglądają na pozór podobnie. Wolny związek - owszem, czasami jest wygodniejszy, ale z młokosem? Czułabym się jak matka z synem! Leon z działek - w moim wieku i z moim bagażem doświadczeń emocje nigdy nie będą górowały nad rozumem. Jestem matką- muszę zastąpić również ojca, z lepszym lub gorszym rezultatem, ale przynajmniej muszę próbować.Czy taki 18 latek może mi w czymkolwiek pomóc? A czego ja oczekuję? Prostego, zwykłego związku - z człowiekiem stanu wolnego, może mieć dzieci [o ile o nie dba], w odpowiednim wieku :D Ślub nie jest konieczny, ale chciałabym przejść etap "narzeczeństwa" - etap, w którym poznajemy się, poznajemy nasze rodziny, spotykamy, mówimy i słyszymy czułe słówka, ale jednocześnie uwzględniamy nasze zobowiązania wobec naszych rodzin. Nie czarujmy się, w moim wieku mogę spotkać tylko rozwodnika albo wdowca, nad kawalerem głęboko bym się zastanawiała... Jestem w stanie godzić interesy obu rodzin, ale vice versa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodka1
nie jestem pewna.....wlasnie o to mi chodzi czy zwiazek z tak mlodym czlowiekiem mozna nazwac zwiazkiem .Oczywiscie nie nam jest oceniac druiego czlowieka,no coz jesli komus to odpowiada to prosze bardzo,ale mimo wszystko uwazam to zaniedorzeczne.Wspominalas o kawalerze i powiem tak,z wlasnego doswiadczenia wiem ,ze nie jest to odpowiedni kandytat na partnera ,dla kobiety ,ktora ma juz bagaz doswiadczen i za soba jakas historie zycia.Aczkolwiek nie mozna wszystkich mierzyc jedna miara ,zapewne na tym swiecie mozna spotkac dojrzalych i twardo stapajacych po ziemi kawalerow,ale mysle ze nie jest ich zawielu.Uwazam ,ze czlowiek,ktory mial podobne przezycia bardziej zrozumie dana osobe.Tylko rowniez nalezy zwrocic uwage na jedno ,aby przypadkiem nie doszukiwac sie podobienstw i porownan tej nowo poznanej osoby do naszego bylego partnera ,ktory odszedl,bo taki zwiazek juz na poczatku nie ma przyszlosci.Musimy pamietac o jednym ,ze to co bylo nigdy juz nie wroci ,musimy zostawic to na dnie serca i otworzyc sie na nowo,moze na jakies piekne uczucie......hmmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem pewna
Jagódko, ja twardo stąpam po ziemi... Przez parę lat nie dałam się zbajerować i mam nadzieję, że nadal zachowam rozsądek. Nie wiem, czy inne wdowy również przeszły prze etap "pierestojki" :D Ja przeszłam... i wiem ile nerwów na tym straciłam.I ilu "przyjaciół"... Nie chcę oceniać innych," każdy sobie rzepkę skrobie" -to powiedzenie nawet dzieci znają... Moje życie należy do mnie, chcę je przeżyć godnie, wstydu dzieciom nie przynosząc... A na piękne uczucia w pewien sposób jestem gotowa, ale spokojnie, bez pośpiechu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodka1
I tak trzymaj,a szczescie..... jesli ma przyjsc to przyjdzie predzej czy pozniej..... pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem pewna
Jagódko, co ma wisieć nie utonie...:D A jeżeli nawet nie jest dana mi w życiu nuta romantyzmu - nie szkodzi, dla mnie wartością jest moja rodzina, może skromna - ja z domu dziecka, ale kochana... Jak trafi się przypadek... ok, jak nie.... zawsze przypomnę sobie słowa Gautiera " Przypadek to zapewne pseudonim Boga, gdy nie chce się podpisać"... Spokojnej nocki Ci życzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy byłem kawalerem to miałem roczny romans z wdową która była 28 lat starsza, było cudownie, bardzo otwarta na eksperymenty. Kiedyś gdy byłem u niej przyjechali jej obie córki. Jedna była 2 lata starsza ode mnie a druga w moim wieku. Jednak mama była dla mnie atrakcyjniejsza. Radzę wszystkim starszym wdowom spróbować z młodym, którym można pokierować. Zyczę udanego seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodka1
Hamster-wszystko to piekne co piszesz,cudowne przezycia ,ekscytujacy seks.Sama bylam w rocznym zwiazku z kawalerem ,ktory byl tylko 4 lata mlodszy .Na poczatku bylo rzeczywiscie bardzo romantycznie i uroczo i tak naprawde to laczyl nas cudowny seks.Lecz kiedy wkroczyly w nasz zwiazek rzeczy bardziej przyziemne to zaczely sie tak zwane schody.Byc moze twoje przezycia z wdowa starsza od ciebie prawie trzydziesci lat byly bardziej cudowniejsze gdyz ona z tego co wyczytalam miala juz dorosle dzieci,wiec tak naprawde potrzebowala kogos tylko do towarzystwa.Ale nasuwa sie pytanie co wowczas kiedy taka kobieta ma male dzieci i potrzebuje mezczyzny nie tylko do lozka ,z ktorym bedzie przezywac rozne ekstazy ,aczkolwiek to tez jest wazne w zwiazku,ale przede wszystkim potrzebuje mezczyzny ,ktory bedzie jej wsparciem w kazdej sytuacji.I z wlasnego doswiadczenia wiem ,ze jest to bardzo trudne i jest to duze wyzwanie dla partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leon z działek
Twoje przeżycia Hamster nie wynikały z wdowieństwa partnerki. Kobieta była spragniona seksu, a Ty miałeś odchył w kierunku gerontofili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem pewna
Spędziłam kilka dni na zimowych szaleństwach, straciłam nieco na wadze i zmarszczkach. Cudowny luz... Rodzinny, ale w nieco okrojonym składzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leon z działek
I bardzo dobrze. Takie oderwanie, nawet krótkie dobrze wpływa na samopoczucie. Rób tak jak najczęściej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozterkowa wdowa od 3 lat
Hej. A ja powiem tak... w półtorej roku po smierci mojego męża zaczęłam sie spotykać z mlodszym o 8 lat. Bylo super. ja nie chodziłam po ziemi tylko latałam. Może dlatego , że tak bardzo byłam juz spragniona bliskości itp. W każdym razie facet dostal ode mnie wszystko co najlepsze :) Ale po jakims czasie stwierdziłam, że nie moge z nim być. Balam się, że kiedys moge przestac być dla niego atraktycjna. Po rozstaniu z nim zorientowalam sie , że chyba byłam w nim zakochana, bardzo mi go brakowało. Chciałam wrocić po jakims czasie kiedy wszystko przemyslałam ale okazalo się , że on juz ubiegał się o względy mlodszej dziewczyny :( bardzo to przeżyłam. Tęskniłam i ryczałam.Troche to trwało. Potem probowałam sie spotykac z innymi. Bylo ich kilku. Rózni wiekowo. Oni za mna szaleli a mnie jakos nic w nich nie pociagało. Stale szukałam tamtych uczuc, tamtych uniesień, porównywałam...Ostatnio spotkałam sie nawet z pewnym panem redaktorem dosc znanym. Mailowo zdawalo mi sie , że to moja bratnia dusza. Ale po spotkaniu jakos dziwnie. I teraz pytanie. Może juz tak zostanie , że bede sama? Zawsze juz bede niszczyc wszystko zanim sie zacznie? A może w koncu kiedys poznam tą własciwa osobe przy ktorej znow rozkiwitnę. Nie wiem. Kilka dni temu odezwala sie do mnie moja dawna milosć. Nie ulozylo mu sie z tamta dziwczyną. Umowilam sie z nim na kawe, tak po koleżeńsku ale nie wiem czy dobrze robię. Pewnie jak sie z nim zobacze to wszystko wroci... Problem w tym , że ja nadal chyba cos do niego czuje ale wątpię żeby to bylo odwzajemnione. Może wtedy był ze mna bardziej dla seksu. Powinnam zaryzykować? On ma teraz 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×