Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asieńka 58

zycie wdowy

Polecane posty

Gość Vemon
Cześć Tak mnie skusiło wejść i poczytać jak się sprawy mają - ubolewam że nie ma takiego portalu dla nas - może kiedyś. Podobnie się czuję i mam dni że to wszystko mnie przerasta . Na moje szczęście trwa to 2-3 dni i wszystko wraca do przyzwoitej normy- pomaga mi w tym modlitwa i ogromna wiara, że to cierpienie ma sens. Zona zmarła na raka ponad rok temu - miała 38 lat i właśnie zaczynaliśmy czerpać radość z naszego życia- wcześniej dzieci , praca , gonitwa, ale każdy przez to przechodzi. W najlepszym momencie Bóg ja zabrał do Siebie ... ) Wiem że ciężko to sobie poukładać od nowa - doszedłem do wniosku że moje serce pewnie jak każdego z Was musi dla kogoś bić - moje oddałem Bogu i staram się o nic nie martwic choć naprawdę nie jest to takie proste, ale to chyba najlepsze rozwiązane - przerabiałem inne warianty nie sprawdziły się w moim przypadku. Pozdrawiam i życzę dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam cały wątek i dopiero na koniec natknęłam się na taką wypowiedź : o Bogu. Właśnie śmierć mojego męża spowodowała, że poprzednio niewierzaca, wróciłam po wielu latach do Boga. Wstrząs, jaki przeżyłam wywołał refleksję, czy życie i śmierć ma jakikolwiek sens bez przekonania, że Bóg tym wszystkim kieruje i to kieruje w dobrą stronę? I powiem wam, że wiara i ufność w Bożą Opatrzność jest tym, co dodaje mi sił. Dziwne, że niby nasz naród jest katolicki, a o Bogu nie mówią nic. Wszystkie inne sposoby, czy to rozrywki, czy spotkania ze znajomymi, wycieczki, praca nie są w stanie ukoić bólu po śmierci współmałżonka. Pozdrawiam wszystkich wypowiadajacych się na tym wątku, a w szczególności mojego mądrego przedmówcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gadu-99
To wszystko jest już za wami, to jest czas przeszły dokonany, Teraz patrzcie tylko w przyszłość, szukajcie towarzyszy do łóżka i życia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saaamoootnamama
Bywa ze slyszac-jestes mloda,ułożysz sobie życie jestem zła na rozmówce.Bardzo kocham mojego śp.męża i trudno mi sobie wyobrazić że pokocham jeszcze kogoś...smutno i troche ciężko samej.Ale czasem tak myśle że przydałby się ktoś do przytulenia i ...czy są panie które żałują że nieznalazły sobie partnera że już za pózno..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie powyzej
, jak widac na zalaczonym rysunku , poszly w dzieci , Boga i ulude , zapominajac o sobie.Ciekawe , czy sa zgorzkniale?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcd2009
Nie wolono - ja mam nadzieje, z ew końcu kogoś spotkam. Nie wobrazam sobie samotności do końca życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa2
witam mam 25 lat i od 2.5 roku jestem wdowa, ktos powiedzial ze czas leczy rany w moim przypadku jest inaczej im wiecej czasu uplywa tym bardziej usiwadamiam sobie jakim wspanialaym czlowiekiem byl mój mąz jak mi bardzogo brakuje i jak bardo go kocham trzymam sie tylko i wylacznie dla naszej wspanialej córeczki i tylko dla mniej walcze zapomnialam calkowice o sobie problem polega na tym ze zostalam z tym wszystkim sama nie mam z kim porozmawiac nie mam komu sie wypalakac Prosze pomózcie mi przejsc przez to wszystko bo brakuje mi sil na walke o siebie o córke o to zeby zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IiIia
Ja spotykami sie od 3 miesiecy z kobieta która straciła swoją kobiete 7 miesiecy temu, były razem 8. Bardzo sie boje ze bedzie mnie porównywac i ciagle wspominac tamta... Wiem ze ją bardzo kochała i mieszkały razem. Bardzo mi na niej zalezy ale nie wiem czy dam rade to przetrwac... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bagi
Witam, mój mąż zmarł 17 dni temu. Czytam Wasze posty i ciągle płaczę. Czy tak bedzie już zawsze. Mam 53 lata. 30 lat małżeństwa ZNIKNĘŁO. Jest tak PUSTO. CICHO. Patrzę na zdjęcia i NIE WIDZĘ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on z byd
pozdrawiam was wdówki i jest mi przykro ze zostałyście same ale myslce o bardziej przyziemnych sprawach jak by jeszcze sobie poszukac faceta a może pożyczyć od koleżanki na jedna noc jesteście jeszcze do jazdy wiec napewno sexu wam brakuje i takie tematy poruszajcie ja sam chętnie poznał bym mila wdówkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jednoSercejenaDusza
Witam was kochane wdowy,mój maż zmarł nagle 20 lat małżeństwa ,20 lat wspólnego cudownego zycia byliśmy jedną duszą jednym sercem i jak mam żyć teraz :( mam 41 lat strasznie tęsknie codziennie z Nim rozmawiam,stale słyszę jak każdy mówi czas leczy rany ,wcale NIE czas nas przyzwyczaja tylko do bólu, płaczę codziennie gdy zasypiam gdy sie budze ,mowię mu dobranoc i rano dzien dobry,wiem ze jest blisko mnie i cierpi zapewne nie mniej niz ja gdy widzi mnie w takim stanie,męża pólka jest nietknięta do dziś jego perfumy stoją tak jak stały rodzice mówią abym już z tym skończyła i zaczęła żyć powiedzialam tylko ..to gdyby zabtrakło ktoregoś z Was to drugie też by tak szybko zapomniało ..dla mnie mąż żyje jestem bliżej niego niż ludzi chodzących koło mnie zamknęłam się w swoim świecie i nie chce zmieniać tego ,robiąc kolację patzre na garaż i łapię się na tym że pomyslę może przyjechało moje kochanie z pracy,cięzko jest teraz żyć ale wiem że kiedyś się spotkamy tym żyję .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jednoserce
Bardzo, bardzo Ci współczuję. Taka to juz jest ta nasza wędrówka po tym świecie. Są szczęśliwe chwile, ale jest też i cierpienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JednoSerceJednaDusza
Dziękuję Ci pięknie ,nadzieją jest to że ta wędrówka każdego z nas prowadzi właśnie tam ,tam gdzie spotkamy tą ukochaną osobę.Mówią żyj wspomnieniami będzie Ci łatwiej , szczerze.. Nie jest ,wspomnienia są piękne ale jakże boli powrót do chwil w których było cudownie i myśl że już nigdy tak nie będzie że osoba która była dla mnie wszystkim odeszła nie przytuli nie uśmiechnie się nie powie kochanie co dziś robimy ?? Cieszę się że mam syna który jest kopią męża słowa które wypowiada ,śmiech, zachowanie ,spojrzenie to tak jakby nadal był ,współczuję koleżance której 2 miesiące temu zmarł mąż i nie mają dzieci, powiedziała do mnie , masz szczęście po części masz męża zawsze blisko i to prawda, Ona została zupełnie Sama :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smerfetka34
Witajcie mogę do Was dołączyć ? Jestem wdową od 13 lat moje małżeństwo trwało aż pół roku mąż został pobity niestety śmiertelnie zostałam sama w ciąży. 5 lat temu wyszłam ponownie za mąż mam dwójkę dzieci 3,5 letniego syna i 5 miesięczną córę,w tamtym roku mój najstarszy syn zmarł.kilka dni temu wyrzuciłam męża z domu cały czas mnie poniżał bił mnie i synka. Zaczęły się problemy w przedszkolu bo zauważyli. Wiem że zrobiłam dobrze ale nie mogę sobie poradzić nie mogę normalnie funkcjonować. Moje życie jest pechowe. Ile jeszcze można znieść. Porozmawia ktoś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JednoSercejednaDusza
Witaj Smerfetka34 bardzo mi przykro Boże ile to człowiek musi znieść na tym świecie :( mój maz nie żyje od roku nie mam Nikogo i nie chcę mieć a po tym co przeczytałam jak trafiłaś jak byłaś traktowana przez drugiego meża to bardzo mi przykro i wiem że wolę być sama zresztą tak jak napisałam już wyżej ja żyję nadal mężem.. On był całym moim światem i tego nie da się od tak ominąć, nie powiem interesują się mną mężczyźni ale porównuję ich do męża a to nie jest dobre dla nowego związku więc jestem sama i dobrze mi z Tym ,dobrze że tu napisałaś każdy dzwiga swój krzyż jedni lżejszy a drudzy cięższy zrozumiałam to właśnie tu ,pozdrawiam Ciebie bardzo gorąco i ściskam serdecznie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smerfetka34
Ja nie wiem jak mam nazwać tęsknotę za pierwszym mężem.byliśmy tylko pół roku małżeństwem wiele dawał mi szczęścia nasz syn. Ale mi go też zabrali.. Był takim fajnym chłopcem tyle mi pomagał przy młodszym. Był dumny że jest starszym bratem. Lubił się uczyć tyle pytań zadawał I też niespodziewanie zmarł. Najgorsze co może spotkać rodzica utrata dziecka. A co do mojego drugiego męża ..nie był taki, dbał o mnie i synka,o naszego drugiego..zrobił się zazdrosny nie mogłam z nikim rozmawiać iść z przyjaciółkami na kawę nawet. Za dużo opowiadania nie będę zanudzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna_Smutna
Witam WAS Drogie Panie Wdowy Samotność jest koszmarna . Wypełniony czas w ciągu dnia różnymi zajęciami to tylko zapychacz smutku . Tak naprawdę pragniemy być z kimś i być kochane . Mam 54 lata . Bardzo mi trudno pogodzić się z faktem , że zawsze będę sama . Jestem ciekawa co robicie , aby spotkać kogoś .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejna_smutna, nie ma recepty ani żadnego przepisu na poznanie kogoś, kto zastąpi nam brakującego ciągle męża. Czwarty rok jestem sama a samotność jest coraz bardziej przykra. Nie robię nic na siłę. Nie bywam w "świecie". Nie szukam okazji. Więc sama widzisz jak to jest. Każda z nas jest inna, każda z nas ma inny charakter. Nie wierzę też w szczęśliwe przypadki. Twardo stąpam po ziemi a przynajmniej tak mi się wydaje. Miewam dni lepsze i gorsze. Często płaczę w samotności. Chciałabym poznać co los dla mnie zgotował. Może jeszcze kiedyś będę cieszyć się życiem u boku dobrego człowieka a może już zawsze będę sama. Chyba każda z nas przeżywa te same rozterki. Życzę Ci wszystkiego dobrego od losu. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek 35 lat mąż i ojciec
Przeczytałem większość postów od początku do końca i nasuwa mi się taka myśl. Drogie Panie, wiem że ciężko żyć po śmierci męża, bo przecież to było uczucie, związek - czasem lepszy - czasem gorszy, ale żyć trzeba nadal. Brutalna życiowa prawda jest taka, że cokolwiek się dzieje, życie płynie dalej - zawsze. Jako 35 letni mężczyzna, który widział naprawdę wiele (z racji zawodu, który wykonuję) mam osobistą słabość do wdów, ponieważ z reguły są to kobiety silne wewnętrznie, świadome istnienia, umiejące chodzić po ziemi ale jednocześnie pragnące dotknąć nieba, bardzo kobiece, z ukrytym ale bardzo dla mnie kuszącym erotyzmem (który nie jest natrętny, lecz skryty i bardzo kuszący w swym wyszukaniu). Zawsze było dla mnie romantyczne, gdy kobieta zostawała wdową, opłakiwała męża... ale po jakimś czasie znajdowała kogoś, kto wart był tego, by mogła mu zaufać. To w mojej ocenie jest piękne, że po burzy, gradzie i deszczu wychodzi słońce i widać tęczę. Poza tym, ma to w sobie erotyczność, piękno, gdy można z wdową pójść na cmentarz, zapalić świeczkę na grobie jej byłego mężczyzny, pomodlić się z nią za spokój jego duszy, a potem... kochać się z nią bez opamiętania, łączyć i dawać rozkosz po powrocie do domu. To ukazuje siłę kobiety nad śmiercią i radość z życia, a jednocześnie naturę prawdziwej damy. Wczoraj straciła męża - ok, ale dziś chce rozkwitać, cieszyć się bytem i żyć... Natura pustki nie lubi. Drogie Panie, gdyby to było możliwe w tym kraju, miałbym wiele żon i tylko wdów, bo to najbardziej kobiece i wyszukane w swym erotyzmie panie. Żyjcie i cieszcie się życiem Kochane Panie, bo tak krótkie ono jest (co Wy wiecie najlepiej). Wybierajcie świadomych mężczyzn, a nie głupców bez jakiejkolwiek mądrości (choć wiem, że trudno odszukać takiego, a głupców bez wyobraźni jest więcej). Pozdrawiam serdecznie. Pamiętajcie - wspominajcie mężów Kochane Wdowy, ale wy żyjcie i rozkoszujcie się tym życiem, dając sobie samej spełnienie, rozkosz, erotykę i wszystko, czego oczekujecie:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milena43
Witajcie, tak czytam, czytam i chociaż od śmierci mojego męża minęło 20 lat, to łzy płyną mi po policzkach. Czy po tak długim czasie jeszcze z tęsknoty za nim?- nie wiem, byliśmy ze sobą tak krótko, a tak wiele lat minęło. Mam go w sercu, często o nim myślę, widzę go w moim młodszym synu, bo jest lustrzanym odbiciem ojca. Wiem też jak smakuje samotność i lęk przed byciem niepotrzebną, tak dobrze Was rozumiem. Nie cierpię tak jak i Wy słowa "wdowa", czuję się wtedy gorsza. Wiem przez co przechodzicie, jak bardzo bolesne chwile przeżywacie. Współczuję Wam bardzo. Mój mąż zginął w wypadku, a ja w wieku 23 lat zostałam sama z dwójką dzieci (wtedy niecałe 2 latka miał starszy syn, młodszy 5 tygodni). Świat mi się zawalił, ale miałam dla kogo żyć i nie miałam czasu myśleć o własnych potrzebach, mężczyznach, spotkaniach. Wychowałam synów i wtedy zadałam sobie pytanie- co teraz? Przed prawie trzema laty spotkałam mężczyznę, którego pokochałam do szaleństwa, ale nie udało mi się pomimo starań zachować go przy sobie. Był po bolesnych przejściach, rozwodzie. Byłam dla niego cierpliwa i wyrozumiała, kochałam, pocieszałam i wspierałam, ale on w zamian pytał co knuję, że jestem właśnie taka wobec niego, jakby nie rozumiał, że to co robię i jak go traktuję, to z miłości. Z czasem zaczął mnie traktować jak zabawkę, którą można odstawić na półkę, ale w razie potrzeby znowu po nią sięgnąć. Odchodził i wracał, a ja cierpiałam, aż do momentu, gdy w końcu powiedziałam "stop- dłużej nie wytrzymam". Bolała mnie ta decyzja, ale mam szacunek do siebie, a to że przez tyle lat byłam sama nie znaczy, że jestem gorsza, chociaż tak się czasami czuję. Moje życie- życie wdowy? Hmmm....mam wspaniałych chłopaków- moje dzieci, małą garstkę znajomych, mam pasję (fotografia), ale brak kogoś z kim można porozmawiać o wszystkim, kto przytuli, z kim można wyjść, pośmiać się i popłakać, kto będzie blisko na dobre i na złe. Do dziś omijam imprezy a szczególnie te z małżeństwami lub parami (to mi nie przeszło), wyjazdy i wczasy gdzie wokół mnóstwo szczęśliwych par, rodzin. Wtedy pojawia się potworny ból gdzieś tam w sercu i tęsknota za życiem z kimś. Moi chłopcy wracają jutro z wypadu w góry. Jestem sama, ciasto w piekarniku....już pachnie. Pomimo że często płyną łzy, a bagaż doświadczeń i przeżyć tak ciąży, to.... jednak warto żyć. Pozdrawiam.... (jeśli któraś z Was chce porozmawiać, to podaję nr gg: 25932853)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kot6
Witam wszystkich! 4 tygodnie trmu nagle zmarł mój mąż. Nie mielismy dzieci. Byliśmy razem 30 lat. Jestem w szoku. Wróciam do palenia papierosów po 15 - letniej przerwie. Podpieram się tabletkami, ale to nic nie pomaga. Czuję straszny ból, mam poczucie winy. Tak naprawdę to jeszcze do mnie nie dotarło, że on już nie wróci i że nigdy go nie dotknę. Moja świadomość wypiera jego smierć i myślę sobie: "Kochanie, już dość się nacierpiałam przez te 4 tygodnie, więc błagam cię wróć". Co mam robić, jak dalej żyć z takim cierpieniem. Dwaj bracia i koleżanka nie rozumieją mnie, chcą bym jak najszybciej zapomniała i zaczęła normalne życie. Ale dla mnie nie ma już życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Kot6, sądzę że jesteś przed 60ką, przepracowanie żałoby (straszny psychologiczny zwrot) trwa. Musisz się mu poddać, ale to nie koniec twojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Minął już rok, jak jestem wdową. Ten cudowny lek w postaci czasu, który niby ma uzdrawiającą moc, to nadużycie. W początkowej fazie żałoby było lżej, bo niedowierzanie stanowiło swoistą barierą, która nie dopuszczała pewnych emocji do głosu. Dziś świadomość, że to jednak jest prawdą, jest tak przerażająca. Życie w pojedynkę, to żałosna egzystencja. Dzielenie się nim, z kimś nam drogim, jest kwintesencją szczęścia. Widok roześmianych, kochanych oczu, to bezcenny dar. Nie rozumiem, dlaczego nie mogę już tego doświadczać. To nie tak miało być. Pozdrawiam Was wszystkie i życzę pogody ducha, niezależnie od okoliczności. Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja mama zmarla jak mialam 5 lat dzis juz mam prawie 40,moj tato sam mnie wychowywal,spotykal sie z pewna pania ale ona mnie nie akceptowala wiec zerwal z nia i tak bylismy sami,prawie 6 lat temu spotkal swoja dawna sympatie jeszcze z lat szkoly!ona wdowa od lat,Tato tez i sa razem...sa szczesliwi i ja i jej dzieci zyczymy im wszystkiego dobrego,wiec kochane wdowy nie tracccie nadziei ,bo nigdy nie wiadomo co kogo w zyciu jeszcze czeka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś mija 3 lata odkąd mój mąż nie wrócił do domu i już nie wróci chociaż ja tak podświadomie wciąż na Niego czekam...... Nie ma dnia, sytuacji kiedy bym nie pomyślała co by powiedział, co by zrobił..... Życie się toczy i to dość szybko a ja patrzę na to jak przez szybę - wszystko jest obok. Jedyne miejsce gdzie jestem sobą, gdzie nie udaję, gdzie śmiech jest szczery nie wymuszony to praca i dziękuje Bogu że ją mam. Ale nadal jest mi źle samej bez niego nic nie jest takie samo, nic nawet już tak samo nie smakuje i nikt kto tego nie przeżył nie zrozumie tego chociaż tak zapewnia. Szkoda ,że przez te trzy lata nie znalazłam takiego forum na którym można zawsze pogadać z ludźmi którzy przeżyli to samo i rozumieją .Marzena

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova70
witajcie dziewczyny, wdowa jestem od niecalych 2 tygodni.. maz byl zdrowy a zmarl nagle, jeszcze nie ustalili przyczyny...to jakis koszmar, nie zycie...mam 45 lat, dwoch doroslych choc jeszcze niesamodzielnych synow....tylko dla nich jeszcze wstaje z lozka....nie wiem, czy kiedys bedzie choc troszke lepiej, maz byl calym moim swiatem....tak, mam prace, ale jeszcze nie jestem w stanie do niej wrocic...jak Wam udalo sie przezyc ten pierwszy okres wdowienstwa ? bo ja mysle, ze nie dam rady....to tak boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam w takiej sytuacji pomoc tarocistki . Ja systematycznie korzystam w sprawach pracy, uczuciowych a nawet intymnych. Napisala mi o tym gdzie powinnam szukac pracy i znalazlam w tym miejscu o ktorym napisala.Odpowiada konkretnie na pytania i nie musze dlugo czekac na odpowiedzi. Maksymalnie do 24godzin. Jestem megazadowolona tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam, ale wróżenie z kart w tej sytuacji to chyba żart. Wiem potrzeba jakiejś pociechy i celu ale czy naprawdę nasze cele ma wyznaczać jakaś osoba stawiająca tarota? Może tak bardzo mnie to razi ponieważ jestem osobą wierzącą i chociaż nie do końca pogodziłam się ze swoją stratą , nadal nie rozumiem co dla mnie Bóg przygotował i jakie dobro ma wyniknąć ze śmierci mojego męża ale cały czas mam nadzieję, że kiedyś to wszystko pojmę. Pisałam już na tym forum 28.07.15

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Nova 70 Ja straciłam zdrowego męża rok temu. Miałam 35 lat On 40. Jedna rada wróc do pracy i to tak szybko ja się da. Przez 8 godzin masz zajętą głowę i z czasem nie myślisz. Wychodzisz do ludzi, rozmawiasz z Nimi bo z czasem będziesz miała w ogóle problem żeby wyjśc z domu. Ja wróciłam po 2 tygodniach i to mnie uratowało. Jeśli masz przyjaciół to w takiej sytuacji dowiesz się kto naprawdę nim jest bo większośc ludzi Cię pożałuje a potem odsuną się od Ciebie. Stracisz wszystkie dotychczasowe przyjaciółki które mają mężów bo jesteś zagrożeniem. Zrobiłam też to co odradzają tu inni poszłam do wróżki to daje nadzieję. I znajdź sobie jakieś hobby najlepiej sport. Rower, taniec, rolki, spacer z kijkami. Coś co Ci odpowiada i co będziesz robiła systematycznie. Mi też wszyscy mówili najbardziej znienawidzone zdanie : czas leczy rany. Dla mnie im dłużej Mąż nie żył tym było gorzej. Teraz mogę powiedziec że jest dobrze. Chodzę do pracy, biegam, jeżdżę na rowerze, tańczę i spotykam się z tymi nielicznymi przyjaciółmi. Brakuje mi Go ale nie ma sensu izolowac się od świata. Masz dzieci ja nie miałam. Gdyby nie rodzice i rodzeństwo zostałabym zupełnie sama. Trzymaj się mam nadzieję że za rok też tak jak ja będziesz mogła na tym forum napisac że życie jednak ma sens i świat jest piękny. Ja wiem że mój mąż nie chciał żebym płakała i przesiadywała nad grobem. Wiem bo rozmawialiśmy o tym parę razy w życiu. Twój mąż też chce żebyś była szczęśliwa. Jesteś jeszcze na tyle młoda że spokojnie ułożysz sobie życie na nowo i będziesz szczęśliwa tylko proszę nie zamykaj się w domu. Pozdrawiam i będę trzymała za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćHALA
do nova ja tez stracilam kochanego meza 15 miesiecy temu nie chorowal wracal z niemiec z pracy do domku zginal w wypadku komunikacyjnym nie z swojej winy. do dzis cierpie .przezylismy razem szczesliwie 31lat .mam wspaniala corke ziecia i wnuczka .ale brak meza jest wielki ,jego ciepla,rozmowy z nim po wieczorach itd.chodze codziennie do meza na cmentarz pomimo takiego czasu.chyba ze jade do corki to mowie mezowi dzien predzej kochanie jutro nie przyjde ,bo wyjezdzam .wiem moze ktos sie smieje ale dla mnie to zwykle musze isc porozmawiac z nim ,no wiadomo i ponazekac.a komu mam powiedziec jak mi strasznie jego brak .rozmawiam tez duzo z kolezankami o mezu .tak samo one pytaja i jak tam co znowu wymyslilas ,tak sama aobie daje rozne zadania do wykonania ,kiedys malowal mieszkanie maz a teraz ja staram go nasladowac .moze nie tak dobrze jak on ,ale musze .dlatego nie poddawaj sie rozmawiaj z kazdym o swoim kochanym mezu ,rob to co dasz sama rade ,tak jakby on to robil .wiem ze lekko sie to mowi ale prosze nie poddawaj sie .pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×