Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość okawango

Pytanie czy to jest przyjaźń, czy..

Polecane posty

Gość dosyć wszystkiego
cały topik przeczytałam, szkoda ze nie trafiłam tu wcześniej... wszystkie historie podobne, pamietajcie: ciepło-gorąco-parzy! pozdrawiam. i jeszcze najgorsze jest to, ze jak dojdzie do romansu to wszystko się tak komplikuje i ten najblizszy przyjaciel zaczyna się gubić i emocje go ponosza i wszystko tak boli, żałośnie jest potem, i te dobre wspomnienia też spieprzone :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dosyć wszystkiego
a pracy zmienic nie moge...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
do dosyć wszystkiego ! no właśnie , po co komplikowac sobie zycie , tym bardziej jak w gre wchodza rodziny i.. dzieci ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dosyć wszystkiego
ale przyznam się tez, ze zanim zrobiło sie między nami goraco i tylko pomagalismy sobie juz wtedy zaczęłam cierpieć, że nie mam go więcej. jak to była tylko przyjaźń to chciałam to skończyć, bo czułam, że to jest jakies dziwne i męczyłam się. tęsknota... do teraz nie mogę się pozbierać. zabroniłam mu odzywać się, byłam ostatnio chora i odnalazł jakiś domowy telefon, chciał tylko wiedzieć czy wszystko w porzadku, a ja rycze od trzech dni, bo tak mi go brak. najgorsze to to totalne porozumienie, a moze to złudzenie, nie wiem ale boli cholernie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dosyć Wszystkiego, bardzo mnie przygnębiła Twoja historia :-( To pewnie powinno być dla mnie ostrzeżenie, ale chyba już jest za późno... Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
dosyc wszystkiego , rozumiem Cie ,podobnie odczuwałam te " przyjażn" w pewnym momencie zaczynalam sie meczyć , tęsknić , i jeszcze ten jego stosunek do pewnej sprawy przesądził , ze to zakończyłam , teraz jest w miarę dobrze , bo on sie nie odzywa i jest mi łatwiej , mam nadzieje , ze tak zostanie , bo to bedzie trudne dla mnie Okawango to napisz cos wiecej jak sie sprawy maja , pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie nie, nic się złego nie stało (pomiąwszy fakt, że rozwijający się - na razie powoli bo na odległość - romas z żonatym i dzieciatym facetem to bez wątpienia jest coś złego... :-( ) Póki co mamy kontakt telefoniczny i mailowy, bardzo regularny, troskliwy i czuły... Aż, co ciekawe, czasami to mnie się nie chce pisać, a on wtedy zdwaja wysiłki ;-) Mam coraz lepszy dostep do jego emocji, zwierza się z różnych bardzo osobistych rzeczy, wątpliwości, słabości (choć dalej tematu jego związku dotykamy bardzo tylko ostroznie i nie wprost) - co jest niezwykłe, bo normalnie zgrywa ironicznego twardziela. Tyle, że boję się tego, co będzie musiało nastąpić, gdy on wróci... Przyjaźń to to już na pewno nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dosyć wszystkiego
okawango-uciekaj! nie jestem żadną wyrocznią, życie pisze różne scenariusze, ale najczęściej jest tak jak się nam wszystkim zdaje, niestety. nie ma się co łudzić! strasznie cierpiałam, do dzis nie jestem zdrowa, więc będę ostrzegać kogo się da. zapamiętaj, bo to jest pewne, zasługujesz na mężczyznę dla którego będziesz Wszystkim. na mężczyznę, który nie wytrzymałby mysli, że możesz się czuć niekomfortowo!!!tego faceta postępowanie nie zawiera w sobie autentycznej troski o Ciebie, o Twoje uczucia. on chce Ciebie, ale tylko dla siebie, o tym co dla Ciebie dobre nie myśli! inaczej by postępował. albo by Cię szanował i powściągnął czułe słowa, albo by wszystko rzucił nie mogąc bez Ciebie przetrwać. wszystkie inne opcje są łudzeniem się i prowadzą do BÓlU. coraz większego bólu, kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bess, ponieważ u Ciebie mleko już się rozlało, daruję sobie to, co napisałabym gdybym zawitała tu wcześniej. Życzę dużo cierpliwości -piłka jest po stronie męża, nie poganiaj go. A o tamtym po prostu musisz zapomnieć, brak kontaktu znacznie ułatwia sprawę. Mam nadzieję, że jeżeli mąż Ci wybaczy to tego ponownie nie schrzanisz. Umiejętność przyznania się do błędu to coś bardzo cennego, wyciągnięcie właściwych wniosków również. Pamiętaj o tym. Trzymam kciuki :) 'To pewnie powinno być dla mnie ostrzeżenie, ale chyba już jest za późno...' Okawango, nigdy nie jest za późno. Po tamtej stronie rzeki nic dobrego na Ciebie nie czeka. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Po wczorajszej rozmowie z mężem mam wrażenie że na wybaczenie z jego strony prawie nie ma szans. Nie zawsze powiedzenie prawdy przynosi pozytywny skutek. Ja właściwie teraz żałuję, że przyznałam się, że byłam na tyle słaba, bo zrobiłam to chyba ze słabości. Mam ogromne poczucie błędu a jednocześnie czuję się totalnie nie zrozumiana przez męża.Wcześniej mieliśmy bardzo dobre relacje. Zastanawiam się czemu to się stało. Im dłużej się zastanawiam tym bardziej dochodzę do wniosku, że jednak byłam przez mojego "przyjaciela"manipulowana. On dobrze wiedział co chce osiągnąć. I myślę, że nawet nie chodziło o zdradę, ale po prostu on chciał żebym się zakochała, żeby potem mi powiedzieć nie. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, ale jemu chyba to sprawiało jakiegoś rodzaju przyjemność.. Rozmawiałam z koleżanka w niedzielę i tym razem naprowadziłam ją na jego temat. Z tego co się dowiedziałam on bawił się kobietami już wcześniej.Tzn "zaprzyjaźniał" się z kimś, a po jakimś czasie jak dziewczyna zaczynała mu okazywać swoje uczucie ucinał kontakt. Sam siebie zawsze przedstawiał jako takiego bez skazy, ktory nigdy nie zdradzi.Bo w jego oczach spotykanie sie po kryjomu to nie zdrada, to nie kłamstwo..Teraz mnie to śmieszy jak sobie przypomnę jak mowił o sobie "jestem dobrym człowiekiem" a ja wierzyłam.. Potem miał satysfakcję opowiadając innym chłopakom jakie to te dziewczyny sa łatwe, a on jaki twardy.. Tyle, że zawsze to on "odchodził". Tym razem to ja wycofałam się. Mam do niego ogromny żal, teraz dopiero widzę masę rzeczy. Że tez mogłam być tak naiwna..:( Prawdopodobnie przez niego rozpadnie się moje małżeństwo.. Okawango Ja myślę że tylko rozmowa z nim (taka w cztery oczy) wyjaśni wszystko. Jeśli będzie się wahał, jeśli nie da Ci poczucia bezpieczeństwa - uciekaj. Ale wcale tak nie musi być. W twojej sprawie mam akurat dobre przeczucia:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
Bess99 --- czytając to co napisałaś doszłam do wniosku, że "mój" przyjaciel, postępuje chyba podobnie do Twojego. Też manipulował chyba mną. Też się dowiedziałam niedawno o jego podejściu do kobiet. Skąd się tacy faceci biorą? Ja się trzymam, wycofałam się. On teraz przyjął taką taktykę, że dokucza mi (zachowuje się jak dziecko) np. spadnie mi coś na podłogę, to słyszę, że tylko mi się mogło to stać, albo, że nic nie robię, a doskonale wie, że pracuję ponad normę, nawet często więcej niż on. I to jest wszystko specjalnie mówione, ale mówi to głośno. Komentuje KAŻDE moje zachowanie, każdą moją odpowiedź, nawet jeśli z nim nie rozmawiam. Dziś nawet krzyczał po mnie, bo wyjaśniałam jedną sprawę, a jego zdaniem powinnam to zrobić inaczej. Jak mu spokojnie wytłumaczyłam, dlaczego tak postąpiłam - to zniechęcą przyznał mi rację. Ale krzyczy coraz częściej. Okropne jest jego zachowanie :( Pisaliśmy maile --- powiedziałam mu, żeby nie robił tak, a on zarzucił mi, że chyba w niego zwątpiłam, że źle między nami jest i żebym sobie odpowiedziała kto mi tak naprawdę najwięcej pomógł. tu fakt, że on. Naprawdę się zmęczyłam, mam dość. Na koniec stwierdził, że nie chce ze mną rozmawiać. ale to on się pierwszy odzywa. Bess99 --- zdaję sobie sprawę, że u Ciebie jest o 100% gorsza sytuacja :( Trzymaj się cieplutko. Walcz o męża, taki "przyjaciel nie jest wart tego, by rozbijał rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Tylko, że ja nie wiem czy ta moja walka jeszcze coś da.. Moj mąż jest bardzo fajnym facetem, wiem, że nigdy by mnie nie zdradził nawet w myślach. Przez te wszystkie lata kiedy byliśmy razem czułam, że mnie kocha. A ja zainteresowałam się kimś takim.. Cieszę się, że dowiedziałam się tych wszystkich rzeczy o nim.Czar księcia z bajki prysł.. i już mnie nie obchodzi czy mnie kochał czy nie i że teraz cierpi..nie chcę go znać. Chyba wysoką cenę przyjdzie mi zapłacić za tę znajomość..ale coż za głupotę trzeba płacić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'Mam ogromne poczucie błędu a jednocześnie czuję się totalnie nie zrozumiana przez męża.' Postaw się na jego miejscu. Zrozumiałabyś? Nie jest wykluczone, że on z czasem doceni to, że powiedziałaś prawdę. Po prostu teraz, na świeżo nie jest w stanie. Nie ma się co dziwić - jest zraniony i rozczarowany. Cierpliwości. 'Prawdopodobnie przez niego rozpadnie się moje małżeństwo..' Nie przez niego niestety. 'Tylko, że ja nie wiem czy ta moja walka jeszcze coś da..' To nieistotne, że nie wiesz. Najważniejsza jest świadomość, że zrobiło się wszystko żeby ratować małżeństwo. Nie poddawaj się. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Sukienka Moralizujesz nieco.. Piszę tu bo chcę sobie jakoś pomoc, nie mam możliwości powiedzenia o tym nikomu. Tak się składa, że wszyscy moi znajomi są rownież znajomymi mojego męża i z oczywistych powodow taka rozmowa jest niemożliwa. Do dalszych znajomych np z poprzedniej pracy nie mam aż takiego zaufania. Tu anonimowo mogę to robić. Widzisz, ja doskonale wiem, że popełniłam błąd i nie potrzebuję utwierdzania mnie w tym przekonaniu. Raczej potrzebuję rady co dalej i jak sobie pomoc. Smutna Porozmawiaj z nim, ze nie życzysz sobie takiego traktowania, albo napisz do niego na spokojnie jeśli obawiasz się rozmowy. Wspołczuję, bo wyobrażam sobie jakie to musi być uczucie pracować w takiej atmosferze. Strasznie dziecinny ten Twoj kolega i złośliwy...i chyba nie potrafi zaakceptować faktu, że nie jest pępkiem świata. Trzymaj się. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
Bess , ja podtrzymuje swoje zdanie co do tego , że musisz dac mezowi czas na przemyslenie sobie i poukladanie w głowie , nie sadze , zeby rozpadło sie Twoje małżeństwo , a to , ze mu powiedzialas o " przyjacielu " cóz trudno , mleko sie rozlało i nie ma co płakac , ja w kazdym razie nie mam zamiaru swojemu mezowi mówic , o kontaktach z moim " przyjacielem" , bo rozpętałaby sie burza , chyba , ze sie dowie przypadkiem to co innego , przyznam sie wiesz , wszystkie padłyśmy " ofiarą " Ty , smutna kobieta , ja jakis manipulantow , którzy naszym kosztem łechtali swoje ego , na to wyglada , udawali kogos , kim wcale nie byli , nie miej pretensji do siebie , odkrył Twoje słabości i wykorzystał to - spróbuj go sobie zniechęcic , bedzie ci łatwiej , pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
Bo w jego oczach spotykanie sie po kryjomu to nie zdrada, to nie kłamstwo..Teraz mnie to śmieszy jak sobie przypomnę jak mowił o sobie "jestem dobrym człowiekiem" a ja wierzyłam.. -Bess te slowa , też juz słyszałam hahha , wydaje sie , ze oni wszyscy mają podobny sposób działania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Oliwio, tylko Ty byłaś zapewne znacznie mniej naiwna niż ja. Ja jeszcze niedawno wierzyłam, że jest ideałem...Gdyby nie rozmowa z koleżanką pewnie myślałabym tak dalej... Wiesz, zastanawia mnie po co oni tak robią. Nie wyobrażam sobie ze nakręcam kogoś celowo, a potem wycofuję się i opowiadam jak to na mnie leci. To obrzydliwe.Czy taki facet sam przed sobą się do tego nie przyznaje? Cieszę się, że nigdy nie powiedziałam mu co czuję i że byłam zbyt spięta by mu to jakoś okazać. Wiesz, ja też nie chciałam mojemu mężowi nic mowić, ale on to na mnie wręcz wymusił, bo czuł że dzieje się coś ze mną. Dziwny ten świat. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bess, nieco tak :) Tak jak pisałam, musisz czekać. Nie znam Twojego męża więc nie wiem jaki sposób postępowania jest lepszy. Nakłaniać go od czasu do czasu do rozmowy, czy lepiej zostawić go w spokoju - jak przetrawi i coś zdecyduje to sam się zgłosi. Ty to wiesz najlepiej. Jeżeli chodzi o pomoc samej sobie, pisałaś wcześniej o wizycie u psychologa. Byłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
Bess , tylko ja badałam grunt , sprawdzałam , czy on mówi prawdę, zazwyczaj wszystko sie zgadzalo , oprocz tego , ze bedzie mial dziecko , do tej pory tego nie rozumiem , zeby nic , ani slowa , nawt sie nie pochwalic , przeciez dziecko to radosc , no czyli rozumiem to tak , ze widocznie byłam jego zabawka , a najwyrazniej nasza "przyjażń " mial głęboko w dupie, - to jest 1 moja wersja być może sprawa wyglądała tak , ze moglam być w jakis sposob dla niego ważna , bo przecież zawsze miał dla mnie czas , nawet jak nie miał czasu to mnie nie zbywał , te teksty" przeciez wiesz , ze możesz mi wszystko powiedzieć ", ostatnio przez przypadek wyszło , ze jednak to dziecko było do końca nie planowane , tak mówia , hmmm , to juz nie moja sprawa i którą wersje mam zachować w pamieci ? Bess , a po co oni to robią ? po to , zeby połechtac swoje " ego " tak uważam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Sukienka Nie, nie byłam jeszcze u psychologa, ale myślę o tym. Ciężko mi się zmobilizować, jestem dość nieufna osobą. Ale czuję też teraz taką ogromna potrzebę porozmawiania z kimś w cztery oczy, wyrzucenia tego z siebie. Jednak pisanie to trochę co innego. Oliwia Ja też słyszałam słowa "możesz zawsze na mnie liczyć, jestem twoim przyjacielem, przejmuję się tobą..." ale teraz widzę, że to tylko słowa.Gdyby czuł to co ja wtedy nie pozwoliłby mi zniknąć, ma chociażby moj nr telefonu... Co do Ciebie, to ja oczywiście nie mowię, że tak jest na pewno, bo go nie znam, ale tak mi przyszło do głowy, że może on wiedział, że taką wiadomością o dziecku sprawi Ci przykrość..a może powody były inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem po prosu sobą____
Witajcie wszyscy.... Bess, powiem Ci coś, co myślę i czuję jak Ciebie czytam... To jest mi bliskie, więc chyba się nie mylę.... Względem tego faceta (przyjaciela) nadal targają Tobą ogromne emocje... Miłość i nienawiść są o krok od siebie. W sytuacji, gdy dzieje się coś złego, te dwa uczucia się mieszają. Jednego dnia kochasz, drugiego nienawidzisz tę osobę, ale tak naprawdę nienawidzisz, bo kochasz, a coś ogólnie się zepsuło.... Wiem, ze to trudne, ale jedyną drogą, jeśli taka istnieje to jest nie podsycanie ani miłości, ani nienawiści... Jedyną drogą jest zobojętnienie. Zauważ, ze nawet w zupełnie innych relacjach, zranić prawdziwie może nas w zasadzie tylko osoba, an której nam w jakiś sposób zależy..... Piszę to, dlatego, ze też próbuję sobie jakoś przemówić do rozsądku..., wiem jaki cel powinnam osiągnąć, a na razie nie jestem w stanie.... Część jego zachowań potrafię obśmiać w myślach i uznać, ze są płytkie, bo niektóre są i to bardzo, ale nadal ustosunkowuje się do tego wszystkiego "mocno". Mocno na plus lub minus, ale mocno.... Smutna, przykro mi czytać, co piszesz... Ten facet, z którym masz do czynienia jest jakiś wyjątkowo niedojrzały. Jednak Twoja "obojętność" daje mu się we znaki. On musi być w jakiś sposób zaangażowany. Być może jedynie zaangażowany w miłość do własnego ego...., niemniej swoją obecną postawą "dopiekasz" mu i chyba dlatego zachowuje się jak dzieciak... Przykre.... Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem po prosu sobą____
Dziewczyny, widzę, ze akurat tu jesteście:) Oliwio, jeśli ten facet liczył na cokolwiek z Twojej strony, cokolwiek "więcej" to jasnym było, ze gdy powie o dziecku, zaprzepaści wszystkie swoje szanse na to.... Chyba, ze byłabyś potworem.... On jednak z pewnością postrzegał Cię jako osobę wrażliwą, dobrą. Być może chciał powiedzieć o dziecku i nie mógł.... Poza tym, oliwio, to wszystko jest skomplikowane. Nie zdziwię się, jeśli za jakiś czas okaże się, że np. jestem ponownie w ciąży, a to co kryję głęboko w sobie nie jest takie do końca jasne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem po prosu sobą____
Acha i jeszcze jedno... Ten "mój" typ, albo jest jeszcze bardziej perfidny i wyrachowany, niż typ opisywany przez Was, albo już nie wiem.... On nie wygłasza o sobie konkretnych opinii, takich, jakie chciałby, abym o nim miała. On postrzega się z pewnością za człowieka prawego i uczciwego, ale przyznaje się do różnych krętactw jakie robi w tzw "dobrej wierze", lub "bo musi". Nigdy też nie powiedział, ze jest moim przyjacielem..., ja też nie mówię o sobie, że jestem jego przyjaciółką. Po prostu przychodzimy i mówimy do siebie o różnych sprawach prywatnych. Dotyczą one np. finansów, emocji związanych z jakimś tam sukcesem, czy porażką, o jakichśtam planach, czy marzeniach (głównie materialnych)... On mi ostatnio opowiadał o koszmarnych snach, jakie czasem miewa... Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
Bess , ty wiesz , ze to pierwsza rzecz , jaka przyszla mi do glowy , ze może nie chcial mi mowic , zeby nie było mi przykro , bo przeciez domyslał sie , ze był dla mnie kims waznym, hmm , nie usprawiedliwaim go , prwdy nie dowiem sie nigdy , bo jak radzil ' kolega z pracy ' lepiej to zostawic tak jak jest , nic nie tłumaczyc , nie wyjasniac , a co Twojej wizyty u psychologa , to pewnie byloby wskazane korzystac z niej razem z mężem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
jestem po prostu soba ! masz racje , to jest moja druga wersja , bo widzisz , mam męza i tez planujemy kiedyś drugie dziecko ,to jest bardziej skomplikowane niz sie wydaje ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bess, idź koniecznie. Tym bardziej, że nie masz z kim o tym porozmawiać i kumulujesz wszystko w sobie. To w końcu wybuchnie, nie ma co czekać. I tak - najlepiej by było razem z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Na pojście do psychologa razem z mężem nie mam co liczyć. Nie zgodził się. Zresztą moj mąż...skończył psychologię, robi coś innego, ale myślę, że lepiej rozumie mechanizm tego wszystkiego. Tym bardziej jest mi przykro, że nie chce ze mną rozmawiać, choć rozumiem oczywiście dlaczego. Jestem po prostu sobą Myślę, że jest dokładnie tak jak napisałaś. Kocham i nienawidzę. I jestem na siebie za to wściekła, że tak bardzo tkwi w moim sercu, mimo, ze upłynęło już tyle czasu od chwili gdy widzieliśmy się po raz ostatni. Tak bardzo chcę już tego nie czuć.I nic się nie zmienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Moj mąż bardzo chciał mieć drugie dziecko, ja zanim go poznałam też....A potem już nie chciałam. Mąż wypomniał mi to, że z nim pewnie nie wahałabym się, myślę, że to też boli go ogromnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odpowiedz na pytanie: nie, to nie jest przyjazn, przyjaciel nie robi nic, co mogloby wprowadzic jakiekolwiek zamieszanie w zycie rodzinne drugiej osoby, ktora darzy przyjaznia przyjaciela sie nie ukrywa, z przyjacielem nie ma dwuznacznych sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bess, do psychologa warto pojsc, nie dla meza tylko dla ciebie, oczywiscie, ze w sytuacji kryzysu malzenskiego dobrze jest, zeby wspierajaca osoba miala relacje obu stron, ale nie powinnas do tego meza zmuszac, ty natomiast zagubilas sie w swoich emocjach a psycholog moze pomoc ci sie odnalezc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×