Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość okawango

Pytanie czy to jest przyjaźń, czy..

Polecane posty

Gość SiedzacyZKlawiatura
mała korekta do mojego porzedniego postu: Miało być tak: "Koniec, W sumie trzy spotkania finałowe. 2 lata "przyjaźni". Łzy. Wiele ciepłych słów na koniec. Bardzo ciepłych z Jej strony. Łzy. Ale też zrozumienie sytuacji, Jej i mojej. Jej rozpacz za kierownicą, kiedy odjeżdżała :(" Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
siedzącyzklawiaturą No to teraz tylko przetrwać opcję zerową :-| Ale jeśli zrobiłeś pierwszy krok, to zrobisz i drugi. Najgorsze jest to, że akurat wtedy, kiedy potrzebne jest nam wsparcie osób najbliższych (czyli partnerów), to z oczywistych względów nie możemy go otrzymać. Co więcej, nigdy się nie dowiedzą że coś takiego miało miejsce. Nie wiem jak Tobie, ale mnie wywleczenie tu na forum swoich myśli dużo dało. Jak w tym micie, w którym sługa krzyczał do dzury wykopanej w ziemi, że król Midas ma ośle uszy. A wy dziewczyny, nie czekajcie, aż faceci za was rozwiążą sytuację, bo to może się nigdy nie stać. A życie ucieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi - dzieki za szczerość, brak moralizatorstwa i za dobre, mądre rady. Trzymam kciuki, żebyście wszyscy wkrótce zobaczyli za zakrętem piękną i prostą drogę... Ja postanowiłam trochę ochłodzić nasze relacje, bo mam wrażenia, że faktem jest, że on wie że go bardzo podziwiam, nieomal uwielbiam, przezywam wszystkie jego sukcesy i porażki... Więc nawet, gdyby miał wątpliwości co do erotycznej strony tego wszystkiego (a myślę, że nie ma, bo ja nie bardzo potrafię ukryć to, jak na mnie działa jego zapach, spojrzenie, odsłonięte ramię...), to nie ma wątpliwości, że jestem osobą wariacko mu oddaną. Korzystając z faktu, że faktycznie obydwoje mamy chwilowo bardzo dużo pracy, napiete terminy, ciągłe podróże i ślęczenie po nocach... Żeby nabrać dystansu, żeby się trochę wzmocnić przez ten miesiąc, kiedy nie będziemy mogli się spotkać. Przez kilka dni byl spokój (daleko podróżował i był bardzo zajęty - ogromnie ważny projekt), a ja zajęta własną robota, innymi znajomymi itp. myślałam o tej dziwacznej relacji trochę jak o takiej nierealnej bajce, jakimś dziwnym śnie (fakt, że ostatnio spędziliśmy bardzo emocjonalne dwa dni w mocno niecodziennych warunkach jakoś to wrażenie wzmocnił). Ale po powrocie do swojego tymczasowego miejsca pracy na Wyspach on postanowił nadrobić brak kontaktu, zasypując mnie telefonami, esemesami, mailami... Opowieściami o prezentach, które dla mnie w ogromnym poświęceniem zdobył (bo kiedyś wspomniałam, że chciałabym mieć to czy tamto, a dotyczyło to rzeczy całkiem niedrogich, ale rzadkich i pieklelnie trudnych do kupienia) i ponawianymi wielokrotnie pytaniami, czy jednak nie znajdę się w grudniu gdzies w okolicy miasta w którym przebywa, bo bardzo tęskni do spotkań. Moje mniej niż zwykle wylewne odpowiedzi coś w nim poruszyły, bo odpowiedział mi czynem, którego tu nie opisze, ale który jest bardzo wyraźną (choć nie wprost) manifestacją jego oddania wobec mnie (i nie chodzi o jakieś sentymentalne efekciarstwo typu przysłanie kosza róż, tylko o naprawdę coś bardzo poważnego i istotnego). Muszę Wam się przyznać, że potwornie się popłakałam, i czułam trochę tak, jak wtedy, gdy pewien chłopiec młodszy ode mnie prawie o dekadę, tyleż dobry i wrażliwy, co dziecinny, po adorowaniu mnie przez parę miesięcy wyznał mi miłość :-( Ale wtedy to był okropny żal, że dostaję coś tak pięknego, bezcennego, a w zamian sprawiam mu potworny ból (nie mogłam go okłamywać i robic mu nadziei), teraz boli, bo sprawa jest beznadziejna, bo najchętniej w tym momencie poleciałabm do niego i rzuciła mu się na szyję :-( ... A gdzieś w duszy myślę,że może powinnam mu brutalnie przypomnieć o tym, że ma żone i dziecko, bo jesteśmy na drodze do kłamstwa i zła. Ale z drugiej strony dobija mi się natretnie i strasznie do głowy myśl, że tak bardzo mi na nim zależy, tak bardzo mnie pociąga, że zgodziłabym się byc jego kochanką, bo wolałabym mieć go połowę, niż jakiegoś Jana Kowalskiego całego :-( Odpowiedziałam serdecznie (choć bez przesady), próbuję tego nie eskalować, ale może faktycznie powinno dojśc do wybuchu. Zobaczymy za miesiąc lub dwa... Fakt, on się jakoś skutecznie kontroluje, choć czasami widzę, że jest na granicy... Ale tak myślę, że wystarczy, żeby "pękł" i mnie pocałował, to byłby moment, w którym mogłabym postawić sprawę jasno i próbowac porozmawiać o tym, co jest między nami, a co do tej pory - dzięki powściąganiu fizyczności - daje się zakłamywac jako "przyjaźń" (no ale w gruncie rzeczy to juz jest zdrada, i to ta ponoć gorsza - emocjonalna...). Dziękuję Wam wszystkim raz jeszcze, mnie tez to wyrzucenie z siebie emocji bardzo pomaga uporządkowac mysli, a to już pierwszy krok w kierunku bardziej analitycznej postawy wobec problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
Witam, Czytam Was od jakiegoś czasu i mam podobnie. Też mam takiego przyjaciela, chłopak jest bardzo troskliwy, pomaga mi w każdej sprawie nikt nigdy nie był tak dobry dla mnie jak on :). Pracujemy razem (w jednym pokoju, siedząc na wprost siebie), pomógł i pomaga mi w pracy. Ale to już nie jest przyjaźń, ja wiem, że czuję do niego coś więcej... coś czego on mi raczej dać nie może. Nie ma żony (tak jak tutaj co niektórzy) podobno spotyka się z jedną dziewczyną, ale twierdzi, że to luźny związek i to nie od niego wiem , zależało mu żebym nie wiedziała, że ma kogoś. Ostatnio nie wiem po co powiedział mi, że się z nią pokłócił… Są między nami jakieś podteksty, pisze mi teksty, żeby wszystkie buziaki mi pozabierał i że chce na żywo, a nie wirtualnie. Zdarza mu się dotknąć mnie za biust jak jesteśmy w pracy, jak byliśmy na spotkaniu większa grupą z pracy, siadł specjalnie koło mnie i też mnie za kolano łapał, jak nikt nie patrzył dotykał za biust…. więc tak chyba nie wygląda przyjaźń. Wygłupiamy się. Ale są też dni , w których się „wyłącza” i normalnie mnie traktuje jak koleżankę. Cierpię, złe jest to że pracujemy razem i tak blisko. Siedzę teraz i tak patrzę na niego, mnie rozczula jego widok W weekend mamy się spotkać u niego w mieszkaniu, mieszka sam…. boję się co z tego wyjdzie. Mam mieszane uczucia… ale cóż kółko ruszyło zatrzymać go nie sposób… Wiem, że im dłużej będę to ciągła tym , ciężej będzie mi z tym skończysz… Chciałabym z jakoś zakończyć tą znajomość ale nie mam sił, nie dam rady widzimy się dzienne 8 h  bywają dni, że siedzimy sami w pokoju.. Pozdrawiam pojadę, jeśli spotkanie dojdzie do skutku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, Smutna Kobieto! Cięzka sprawa, widzisz, jak takie sprawy szybko postępują... Jeszcze miesiąc temu, gdy rozpoczynałam ten topik, byłam pewna, że to taka dziwna przyjaźń i że nie ma niebezpieczeństwa... A teraz widzę, że to silniejsze od nas obojga i nie wiem, co będzie dalej... Mocno bezceremonialny ten chłopak ;-) Jeżeli obłapia nawet w miejscach publicznych, to coś mi się wydaje, że nie będzie Ci pokazywał kolekcji motyli ;-) Z drugiej strony może być takim rubasznym typem nieszkodliwego i poczciwego erotomana, znam takich ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ja jestem kolejna....23lata on 32...żonaty dwóch synków.... kumpel mojego brata i to on pomógł mi znalesc prace....wlasnie tam gdzie on...nie znal mnie wczesniej.....bo brat koleguje sie z nim tez od paru lat dopiero:) 3lata temu go poznalam....on byl świezo 3miesiace po slubie.....mily,przystojny,odpowiedzialny....zaprzyjaznilismy sie....żartowal...mowil slonecznko,kocham cie,martwil sie o mnie,doradzal,nawet kiedys powiedzial ze gdyby byl wolny to by sie krecil kolo mnie bo taki towarek jak jak nie moze sie marnowac(nie mam faceta;)).Ogólnie im dluzej ze soba pracowalismy tym bardziej sie do siebie zbliżalismy.....oprócz pracy przyjezdzal takze do nas do domu...niby do brata....ale ja zawsze tez z nim wtedy przebywalam pijac kawke;)Krótko po slubie jego żona zaszla w ciazę...potem podobno spotykala sie z jego kolega....nie wiem czy zdradzila go fizycznie, ale wiem,ze cos miedzy nimi bylo więcej..."mój"bardzo to przeżywal...chyba stracil do żony zaufanie...gdyby nie była w ciazy nie wiem nawet jak by sie to potoczylo.....mozliwe ze nawet by sie rozwiódl bo bardzo go to zabolalo...poczul sie zdradzony....Ja nigdy nie mowilam mu ze czuje do niego cos wiecej niz przyjazn bo wiedzialam ze to nie ma sensu...on ma rodzine...a ja w takie cos sie nie pakuje.....traktowalam go jak przyjaciela na ktorego zawsze moglam liczyc....on za to okazywal mi duze zainteresowanie .....po 1,5 roku on odszedl z pracy-musial z przyczyn niezaleznych od niego.....nasz kontakt sie zmniejszyl....widujemy sie teraz praktycznie tylko wtedy kiedy do nas przyjeżdza wiec raz na jakies 3-4 miesiące:( Brakuje mi Go....:( Kiedys powiedzial mi,że jak bede miala jakies problemy,bede chciala pogadac,on znajdzie dla mnie czas...ze mam zadzwonic,że spotkamy sie ,pogadamy.......mialam wiele razy takie sytuacje kiedy potrzebowalam spotkania,rozmowy...ale nie umialam sie do niego odezwac i poprosic spotkanie:( Po prostu nie chce go męczyc moim problemi...przeciez ona ma swoje,rodzine!!!Nie umiem choc on nie widzi w tym nic zlego.....:( 2miesiace temu przyjechal do nas,brat rozmawial przez tel.ja robilam kawe w kuchni,on do mnie przyszedl,usiadl,pogadal,spytal co u mnie,powiedzial ze stesknil sie za mna,usmiechal...tyle,że te jego teskty typu kocham cie,stesknilem sie traktuje z przymrużeniem oka...bo nie wiem co mam mu wtedy powiedziec?:(On nie jest typem bawidamka ani nic takze to nie jakis lovelas...wiem że mówi szczerze,tylko ja nie wiem jak mam sie wtedy zachowywac? nie umiem tylko zrozumiec jednej rzeczy...kiedy praowalismy razem...oprócz tego ze w pracy okazywal mi sympatie robil to takze po pracy....czesto cos pisal na gg czy zadzwonil.....tak samo jeszcze bylo na poczatku jak przestalismy razem pracowac...potrafil napisac mi rano milego dnia,zadzwonic.....ale to trwalo moze z rok,od pół roku jest inny.....chłodny....sam raczej sie nie odzywa.....zadzwoni kiedy ma jakas sprawe i aby zyczenia mi zlozyc na urodziny czy imieniny,nie zagada na gg ani nic....Ja zagadalam go pare razy to wtedy -mily pisze ze mam nie pobudzac mu wyobrazni itp.ale zeby sam cos do mnie to nic:(nie rozumiem co jest....jak widywalismy sie codziennie to odzywal sie nawet popoludniami,a jak skonczyla sie praca to powoli zanikal tez kontakt przyjazni?To chyba powinno byc na odwrót co?Teraz kiedy nie widujemy sie w pracy powinien bardziej sie odzywac itp.a tu odwrotnie?Nie wiem dlaczego taki jest?Czy to wynika z tego,że wie ze i tak miedzy nami nic nie bedzie wiec nie chce sobie i mi mącic w glowie?Ja od niego niczego nie oczekuje....ale wiem ze go kocham....on jako jedyny facet potrafil pokazac ze naprawde mu na mnie zalezy , ze podobam mu sie taka jaka jestem......Kiedy nieraz walnął "kocham cie"bralam to na żart,ale dzis nie wiem co myslec...a jesli on naprawde sie we mnie zakochal?? 2lata temu bylam u wrózki....nibu w takie rzeczy nie wierze...ale ona wtedy mi go wywróżyla....powiedziala ze On sie we mnie kocha,opisala go dokaldnie,wszytsko sie zgadzalo,powiedziala ze żona go zdradzila...ze ma syna(juz go mial)i że będzie jeszcze jeden syn,ale on sie potem rozwiedzie bo nie jest szczesliwy!!!!Zatkało mnie!!!3miesiace temu urodzil mu sie drugi syn.........Boje sie...mam nadzieje,ze przepowiednia sie nie sprawdzi.......nie chce aby tak bylo!!!!Szkoda mi tych synków no i boje sie ze wtedy on mógłby zaczac znowu uderzac do mnie...a ja wiem ze nie moglabym z nim byc!!!!:(Nie wiem co mam robic....z jednej strony niczego nie oczekuje od niego...z drugiej mi go brakuje...chociaz jako przyjaciela...w niedziele nas odwiedza z żona i dziecmi...i co?Znowu bede czula na sobie jego wzrok...a ja juz nie wiem czy mam byc mila czy chlodna:( Ktos sie wypowie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nawet, jeżeli pomiędzy nim a żoną nie jest tak, jak kiedyś (i nie myślę tutaj o jakiś bardzo poważnych sprawach, ale np. o tym, że naturalnie ktoś kto jest z nim od dekady nie reaguje tak, jak ja - ogromną radością na każde spotkanie i zachwytem - bo wciąż go poznaję, i to od tej "niecodziennej", fascynującej strony, gdzie nie ma kłótni o niewyniesione śmieci), to na pewno jest to człowiek, który nie pozwoli sobie na to, żeby zniszczyć rodzinę, skrzywdzić żonę, a szczególnie skrzywdzić ich dziecko... Niedawno rozmawiałam o nim z pewnym wspólnym znajomym, niewidzianym od lat.Ten wspólny znajomy powiedział, że uważa tego mojego przyjaciela za bardzo dobrego, uczciwego człowieka, prawdomównego do bólu i bardzo odpowiedzialnego. I to chyba prawda. To zresztą widać chociażby w tym, jak on pije alkohol - lubi alkohol, zna się na nim świetnie, rozkoszuje się winami i innymi trunkami - ale zawsze potrafi przerwać picie w odpowiednim momencie, nikt chyba nigdy nie widział go pijanym... I tu jest chyba podobnie. Może się we mnie wpatrywać godzinami, wykonywać różne drobne i bardzo czułe gesty - ale powstrzyma się przed przekroczeniem granicy, po której znajdują się zachowania niestosowne dla tzw. przyjaciół." u mnie jest dokladnie tak samo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
okawango --- ja stety, albo niestety jestem w o tyle lepszej sytuacji, że on nie ma zobowiązań, nie ma rodziny, dzieci. Do ludźmi ma ograniczone zaufania, a mi ufa 100%. pomaga, zawsze mnie broni, pisał ze mną moją pracę mgr, a właściwie za mnie, gdyby nie on nie dałabym rady... zawsze mi powtarza, że cokolwiek mi się będzie działo, to mi pomoże, pociągnie do góry.. też są słowa typu słoneczko, kochanie. Zachowania fizycznego do mnie to już kompletnie nie rozumie. Włąśnie znów wykorzystał moment by mnie dotknąć.... w mailach są buziaki, pisze mi otwarcie, że chce się przytulić, że jest zmęczony i by się przytulił do mnie i zasnął :/:/ ale okawango --- wywołałaś uśmiech na mojej buzi tekstem o tej kolekcji motyli hehe, zobaczymy co wyjdzie w niedziele. Wiecie co ja nawet gdybym chciała z nim urwać kontakt, nie da się pracujemy razem na wprost siebie w odległości mniej niż metra a na pracy mi zależy i nie chcę z niej rezygnować, bo wiem, że s pracą cieżko, a mam dobrą pracę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że Cię choć trochę rozbawiłam, Smutna Kobieto ;-) Nie bądź smutna :-) W Twoim przypadku faktycznie najlepiej zbadać stan rzeczy że tak powiem eksperymentalnie, nie masz nic do stracenia ;-) W podobnej sytuacji była Mam Podobnie..., ciekawe, co u Niej po wyjaśnieniu się sytuacji... Trzymam kciuki! Witaj, Zagubiona w morzu zdarzeń - tak, gdy przeczytałam Twój wpis też uderzyło mnie to, jak bardzo nasze sytuacje są podobne... Gdy przeczytasz całość, przekonasz się. Ja w mojej sytuacji widzę tylko dwa plusy: nie znam w ogóle jego rodziny, z żoną widziałam go może raz, przed laty, gdy jeszcze się nie znaliśmy bliżej (więc sumienie mniej mnie gnębi) i to, że on nie "stygnie" wobec mnie, wręcz przeciwnie, całość z jednej strony robi się coraz bardziej naerotyzowana (i gdy ja pozwalam sobie na jakieś dwuznaczności, wpadam w nastrój do flirtu, a potem się wstydzę i wycofuję, to on się strasznie ze mnie śmieje i pół żartem, pół serio prosi, żebym nie przestawała; dziwne, bo coraz wyraźniej widzę, jak go to kręci, a zachowuje się powściągliwie i cudownie subtelnie - masochista jakiś czy co?), z drugiej - coraz bardziej wzmaga się element zaufania, pewności, jakiegoś dziwnego spokoju z jego strony (często mam wrażenie, że on traktuje tą naszą dziwną i jednak juz dosyć niemoralną relację jako coś najnaturalniejszego pod słońcem i wiecznego, co nigdy się nie załamie ani nie zniszczy, tylko jakimś tam torem będzie szybciej lub wolniej się rozwijać - tylko chciałabym wiedzić, jaki tor ma na myśli...).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisząc o plusach, miałam na myśli tylko to, w jakich aspektach moja sytuacja jest lepsza od sytuacji Zagubionej w morzu zdarzeń... Choć jeśli spojrzeć na to ze strony obrony przed pokusami, to oczywiście jest to gorsza sytuacja, bo te moje opory stają się coraz słabsze :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj kontakt z nim sie "ochłodzil" chyba przez to,że nie pracujemy juz razem i nie widujemy sie czesto....moze to i lepiej .....nie umiem tylko zrozumiec dlaczego stał sie taki obojetny?:(jaka mam byc dla niego w niedziele??pogubiłam sie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myslę, że to ten syn urodzony trzy miesiące temu... To jednak mocno wyjątkowa sytuacja, z tak maleńkim dzieckiem... Chwilowo chyba nie myśli o niczym innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
czytałam tez wypowiezi kolezanki powyzej i tez tak uważam , on po prostu wiecej czasu poświęca rodzinie , pojawienie sie malego dziecka , ale to nie znaczy , ze zapomnial o Tobie , po prostu jest zajety rodzina odnosnie mojej sytuacji , ja widzialam zonę mojego "przyjaciela" w pewnej drogerii , wiecie co napatrzeć sie nie mogłam , oczywiście brzuszek widoczny , Boże wygladała na jakas zmęczona , jakby ja z krzyza zdjęli , serio , no a u mnie nadal ..cisza , bardzo sie ciesze , bo wreszcie podnosze sie z tego , pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do mnie wczoraj zagadał na gg:( Mialam opis czy przyjazn miedzy kobieta a mężczyzna jest mozliwa?? Napisal sam,ze on uwaza ze nie,bo zawsze któras ze stron chce czegos wiecej,ze miedzy nami(nim i mną)tez moglo byc cos wiecej niz przyjazn.....no ale trzeba miec czasem jakies zasady......wiadomo o czym pisal....... kurde poznalismy sie za późno....pare miesiecy wczesniej i moze nie mial by tego ślubu....sami mi kiedys pisal ze mogla bym go wtedy odwieść od ożenku?Czyzby on żałowal tego ślubu? dzisiaj mi sie śnil.....kurcze ON tak nagle mi "wrócil"bylo oki trakowalam go jak znajomego,mialam swoje życia....pogodzilam sie z losem i nagle ktoregos dnia wszystko samo nagle wrócilo!!!:( Jutro go zobacze......co prawda będzie z żoną i dziecmi...ale i tak sie ciesze,że będe mogla go ujrzec:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
też Go dziś zobaczę... umówiliśmy się na 17.00 u niego... będziemy sam na sam. On mieszka sam, ja niestety z rodzicami. Czuję się jak nastolatka :( a mam 25 lat a on 29 lat zagubiona w marzeniach --- odnośnie przyjaźni między kobietą a mężczyzną ja uważam, tak samo jak on, że nie jest możliwa. Zawsze któraś ze stron chce czegoś więcej, i później wychodzą z tego różne niemoralne i złe sytuacja. u mnie dziś pierwszy raz spadał śnieg :) pięknie jest gdyby tylko nie ten mój strach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Boże, jakie to wszystko smutne... Gratuluję, Oliwio, siły charakteru, a za pozostałą częśc ekipy trzymam kciuki. U mnie ostatnio bardzo intensywna korespondencja, w połowie przyjacielska, w połowie flirtująca. Serdeczna, ciepła, podnoszaca na duchu. Dziwne uczucie nierealności tego wszystkiego, gdy on jest tak daleko a te relacje tak niejasne... Jakbym pisała listy miłosne na Marsa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Boże, jakie to wszystko smutne... Gratuluję, Oliwio, siły charakteru, a za pozostałą częśc ekipy trzymam kciuki. U mnie ostatnio bardzo intensywna korespondencja, w połowie przyjacielska, w połowie flirtująca. Serdeczna, ciepła, podnoszaca na duchu. Dziwne uczucie nierealności tego wszystkiego, gdy on jest tak daleko a te relacje tak niejasne... Jakbym pisała listy miłosne na Marsa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Boże, jakie to wszystko smutne... Gratuluję, Oliwio, siły charakteru, a za pozostałą częśc ekipy trzymam kciuki. U mnie ostatnio bardzo intensywna korespondencja, w połowie przyjacielska, w połowie flirtująca. Serdeczna, ciepła, podnoszaca na duchu. Dziwne uczucie nierealności tego wszystkiego, gdy on jest tak daleko a te relacje tak niejasne... Jakbym pisała listy miłosne na Marsa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Boże, jakie to wszystko smutne... Gratuluję, Oliwio, siły charakteru, a za pozostałą częśc ekipy trzymam kciuki. U mnie ostatnio bardzo intensywna korespondencja, w połowie przyjacielska, w połowie flirtująca. Serdeczna, ciepła, podnoszaca na duchu. Dziwne uczucie nierealności tego wszystkiego, gdy on jest tak daleko a te relacje tak niejasne... Jakbym pisała listy miłosne na Marsa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Boże, jakie to wszystko smutne... Gratuluję, Oliwio, siły charakteru, a za pozostałą częśc ekipy trzymam kciuki. U mnie ostatnio bardzo intensywna korespondencja, w połowie przyjacielska, w połowie flirtująca. Serdeczna, ciepła, podnoszaca na duchu. Dziwne uczucie nierealności tego wszystkiego, gdy on jest tak daleko a te relacje tak niejasne... Jakbym pisała listy miłosne na Marsa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"mój"wlasnie odjechal z rodziną...:(Boże jak ja zadroszcze jego żonie ,że ona ma Go obok:( A on?Poza czułym przywitaniem i pożegnaniem(buziaki w policzki)to było wszystko z jego strony:( moze z 2-3 razy sie spojrzal jakos, a tak.....jak by mnie nie było:(nie zapytał co u mnie?ani o prace?studia?nic zero....siedzialam przy stole smutna i niewyspana....a on obok mnie usmiechniety od ucha do ucha-zajęty dyskusjami z moim bratem i jego dziewczyna:( czułam sie jak cień...jak by mnie nie bylo...mialam ochote zniknąc...odejsc...ake nie wypadało:( przeciez z wszystkich osob ktore dzis byly-oprocz jego żony-ze mną mial najwiekszy kontakt!!!To ze mną jest najbardziej zżyty,a on co robil??Zachowywal sie jak bym byla na równi z "reszta":( Bardzo mi dzis msutno...chcialabym mu napisac,wykrzyknąc to jaki byl dzis do mnie,ale nie moge tego zrobic...bo przeciez on ma rodzine...poza flirtem milymi slowami nic wiecej miedzy nami nie bylo...wiec nie mam prawa.....:(:(:( Następnym razem jak bedzie sie do nas wybieral to chyba po prostu wyjde gdzies albo cos i nie bede z nim siedziala:( Płakac mi sie chce za tą jego obojętnośc.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"mój"wlasnie odjechal z rodziną...:(Boże jak ja zadroszcze jego żonie ,że ona ma Go obok:( A on?Poza czułym przywitaniem i pożegnaniem(buziaki w policzki)to było wszystko z jego strony:( moze z 2-3 razy sie spojrzal jakos, a tak.....jak by mnie nie było:(nie zapytał co u mnie?ani o prace?studia?nic zero....siedzialam przy stole smutna i niewyspana....a on obok mnie usmiechniety od ucha do ucha-zajęty dyskusjami z moim bratem i jego dziewczyna:( czułam sie jak cień...jak by mnie nie bylo...mialam ochote zniknąc...odejsc...ake nie wypadało:( przeciez z wszystkich osob ktore dzis byly-oprocz jego żony-ze mną mial najwiekszy kontakt!!!To ze mną jest najbardziej zżyty,a on co robil??Zachowywal sie jak bym byla na równi z "reszta":( Bardzo mi dzis msutno...chcialabym mu napisac,wykrzyknąc to jaki byl dzis do mnie,ale nie moge tego zrobic...bo przeciez on ma rodzine...poza flirtem milymi slowami nic wiecej miedzy nami nie bylo...wiec nie mam prawa.....:(:(:( Następnym razem jak bedzie sie do nas wybieral to chyba po prostu wyjde gdzies albo cos i nie bede z nim siedziala:( Płakac mi sie chce za tą jego obojętnośc.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
Przespałam się z Nim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że niektórym dramatycznie się wiedzie. u mnie dramaty wyłącznie w pracy, dlatego trochę milczałam. w kwestii "przyjaźni" cisza na morzu. chyba to już wątek nieaktualny dla mnie... mam test na tego swojego byławego przyjaciela. jeśli się w święta nie odezwie i z okazji pewnej nadchodzącej wyjątkowej okoliczności, którą z pewnością zauważy, to mogę już przestać się kłopotać, że się odezwie. jeszcze nigdy tyle nie milczał. jak on beze mnie tyle czasu pociągnął? ;) jednak nie jestem tak wyjątkowa :) trzymajcie się wszyscy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że niektórym dramatycznie się wiedzie. u mnie dramaty wyłącznie w pracy, dlatego trochę milczałam. w kwestii "przyjaźni" cisza na morzu. chyba to już wątek nieaktualny dla mnie... mam test na tego swojego byławego przyjaciela. jeśli się w święta nie odezwie i z okazji pewnej nadchodzącej wyjątkowej okoliczności, którą z pewnością zauważy, to mogę już przestać się kłopotać, że się odezwie. jeszcze nigdy tyle nie milczał. jak on beze mnie tyle czasu pociągnął? ;) jednak nie jestem tak wyjątkowa :) trzymajcie się wszyscy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że niektórym dramatycznie się wiedzie. u mnie dramaty wyłącznie w pracy, dlatego trochę milczałam. w kwestii "przyjaźni" cisza na morzu. chyba to już wątek nieaktualny dla mnie... mam test na tego swojego byławego przyjaciela. jeśli się w święta nie odezwie i z okazji pewnej nadchodzącej wyjątkowej okoliczności, którą z pewnością zauważy, to mogę już przestać się kłopotać, że się odezwie. jeszcze nigdy tyle nie milczał. jak on beze mnie tyle czasu pociągnął? ;) jednak nie jestem tak wyjątkowa :) trzymajcie się wszyscy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że niektórym dramatycznie się wiedzie. u mnie dramaty wyłącznie w pracy, dlatego trochę milczałam. w kwestii "przyjaźni" cisza na morzu. chyba to już wątek nieaktualny dla mnie... mam test na tego swojego byławego przyjaciela. jeśli się w święta nie odezwie i z okazji pewnej nadchodzącej wyjątkowej okoliczności, którą z pewnością zauważy, to mogę już przestać się kłopotać, że się odezwie. jeszcze nigdy tyle nie milczał. jak on beze mnie tyle czasu pociągnął? ;) jednak nie jestem tak wyjątkowa :) trzymajcie się wszyscy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem po prostu sobą______
WItajcie, Witam też nowoprzybyłe osoby.... Dużo się tu u Was dzieje... Okawango, przyznam, ze chciałabym wiedzieć (choć nie namawiam Cię do zwierzeń, na które nie masz ochoty), skąd nabrałaś pewności co do intencji Twojego przyjaciela.... U mnie ostatnio bardzo intensywny okres, dużo się dzieje. Jak byłam za granicą sporo smsowaliśmy. Ja pisałam tylko z rodziną i z nim. On pytał, jak tam, jak mi tam jest, żartował, interesował się. Jak wracałam też pisał, ze pewno już w drodze... Jak napisałam, że chyba za mną tęskni, to w dość uroczy sposób, ale oczywisty do odczytania się wykręcił, ze on po prostu nie może doczekać się tego, co mu przywiozę...:) U nas jest tak dziwnie, nieodgadnienie. Nie wiem, może tak już zostanie?? Każda z nas ma tu chyba za dużo myśli, jak na jedną kobietę... Będę czytać. Pozdrawiam Was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
Na spotkaniu na początku było super, rozmawialiśmy, słuchaliśmy muzyki, nie piliśmy, ja byłam samochodem więc nie mogłam pić... on wypił dosłownie małego drinka, robił go przy mnie więc widziałam ile sobie wlewa... Później zaczęliśmy się wygłupiać i wylądowaliśmy w łóżku :( ...Leciał jeszcze do apteki po prezerwatywy :( Co świadczy o tym, że nie planował tego. Później rozmawialiśmy i powiedział mi, że nie żałuje i zapytał czy ja żałuje? Ale też powiedział, że nie wierzył, że dojdzie między nami do takich rzeczy. Później mi wkółko mówił, że lubi moje piersi :(. I że musimy to powtórzyć, bo ja byłam za bardzo spięta. Przepadłam :( Po świętach ma mi pomóc kupić jedną rzecz z racji, że się zna na informatyce....nie wiem czy mam Go o to poprosić, bo będzie się to wiązało z tym, że w domu ( u niego) będzie musiał mi to zainstalować... Nie wynika, żebyśmy byli parą.... on jest (był?) moim przyjacielem, ufamy sobie w 100%... ale coraz gorzej to widzę. Gdyby nie to, że w pracy razem pracujemy i siedzimy na wprost siebie, było by mi łatwiej... a tak :( Ja już jestem tak podenerwowana i postresowana całą tą sytuacją :( Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×