Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość okawango

Pytanie czy to jest przyjaźń, czy..

Polecane posty

Gość kolega z pracy
smutna Koleżanka z pracy mnie podrywa. Znalazłem więc wątek, gdzie inni ludzie pochwalą mnie za to że się nie daje poderwać. A że tu mnie chwalą, to jestem. Choć ejbisi mnie zjebie zaraz, że mam problem z dupy wzięty, bo skoro kocham żonę, to nie powinienem się przejmować tym, że mnie podrywa jakaś laska :-) ejbisi Niestety ejbisi ma rację, i niech mi ejbisi wierzy, mam potężne wyrzuty sumienia, że moją żona nie jest jedyną kobietą, która mi się podoba :-(. Ja bym nawet chciał dostać jakąś zgrabną zjebkę od ejbisi, ale na priva, bo w tym wątku wolałbym nie śmiecić. Groch się obija o ścianę, zostaje na podłodze i nie ma kto tego sprzątać :-) Można się na nim przewrócić i zostanie siniak. Na pupie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tego nie wie nikt...
„Gdy cię nie widzę nie wzdycham, nie płaczę, Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę , Jednakże , gdy cię długo nie oglądam Czegoś mi braknie , kogoś widzieć żądam I tęskniąc sobie zadaję pytanie: Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szukająca Spokoju
Do szanownego kolegi z pracy. Wydajesz mi się facetem, który ma głowę na karku więc muszę o coś zapytać. Otóż od pół roku zauważam pewnego kolegę z pracy. Nawet nie znam jego imienia, wiem tylko w jakim dziale pracuje (moja firma jest bardzo duża). Nie raz się szukaliśmy wzrokiem. Nie raz były sytuacje, które dawały mi do myślenia. Otóż często widzimy się w pokoju socjalnym. To takie fajne spore pomieszczenie, gdzie możemy sobie zjeść usiąść, na kanapce i nop z kubkiem herbaty odpocząć. Jest tam również aneks kuchenny.. W każdym razie często ide korytarzem z moim kubkim on idzie przede mną i gdy otwieram sobie drzwi on sie odwraca do mnie i się usmiecha. Albo patrzy i świdruje mnie wzrokiem. Wszystko było wtedy takie przyjazne. Jedno ani drugie nie zrobiło ani jednego kroku. Od jakiegoś czasu jednak, on patrzy na nie inaczej. Już nie ukrywa swego zainteresowania. Patrzy otwarcie na mnie bez skrupółów. A ja zamiast sie uśmiechnąć puszczam farbę i uciekam wzrokiem. Cholernie mnie to deprymuje. Nie wiem jak się zachować bo jestem kompletnie niesmiała.... A Ty co byś w takiej sytuacji zrobił czysto teoretycznej? Jak byś odczytał moje zachowanie? Czy wtedy nie powinen coś z tym zrobić? Prosze o odpowiedź nawet jeśli miałbyś mnie zjechać;-) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech to szlag... zaczelam pisac i mi sie skasowalo. a poprzednim razem wkleilo sie 4 razy. niesprawiedliowsc losu! wracajac do tematu, w glownym watku osobie, mam niewiele do dodania, poki co... nie dzieje sie nic, a ja nie palam zbytnia energia i ochota by odgrzewac go jak koteleta w swojej glowie. wydaje mi sie tez, ze mam zbyt kategoryczny charakter, by kierunkowo wam odpisywac. chcialabym sie jednak podzielic z wami pewna refleksja. nic odkrywczego. po prostu. u mnie to dziala :). jesli nie wiecie co robic, jesli wydaje sie Wam, ze wiecie co robic, ale czekacie, zwlekacie, bo to nie jest to, czego pragniecie, nie ma innej rady, musicie posluchac siebie. tak naprawde odpowiedz jest w kazdym z nas. nie ma sie co oszukiwac, ze jej nie ma. jesli smutnej sie zdaje i ma sygnaly, a co najwazniejsze, czuje to i powstaje w niej wrazenie, ze ten koles ma ochote na seksualny uklad, a nie zwiazek, to niestety prawdopodobnie tak jest... czasem tak niewyrazne i ciche sa te sygnaly.mnie nigdy nie zawiodly. czesto jestem zaskoczona. ale czego by o nich nie mowic - moj glos jeszcze sie nie pomylil :). tyle ze rozny z tego pozytek. w kazdym razie, moze to jest rozwiazanie... zamiast brnac w dziwne, trudne relacje? gdybym miala te pewnosc i zaufanie do siebie wczesniej, duzo latwiej by mi bylo odciac sie od tego "przyjaciela"... zycie... pozdrawiam Was bardzo cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnna kobieta...25_29
Witam linoskoczek_ --- ja jestem pewna i wiem, że on mnie nie traktuje poważnie, o czym świadczy zdanie "To co robię z Tobą jest tylko między nami i tak ma pozostać" --- wczoraj zaproponował spotkanie, oczywiscie u niego na niedziele 27.12 :( ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
taa! znowu zaproponował spotkanie na seks , nie pozwól sie tak traktować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
oliwia 06 --- ja to doskonale wiem :( Dziś byliśmy sami w pokoju, zaczepiał mnie, "poszturchiwał" nie miał oporów i był coraz śmielszy, nie bał się, że ktoś wejdzie do pokoju... Jutro na szczęście mam wolne, a on jest sam w pracy. Zaprosił mnie na gorącą czekoladę z bitą śmietaną. Nie powiedziałam, że nie przyjadę, ale nie chcę takiego układu :( ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem poprostu sobą
Linoskoczku, A ja mam jedno pytanie do Ciebie, bo zaintrygował mnie Twój sposób myślenia no i przede wszystkim imponuje mi to, ze potrafisz wytrwać w postanowieniach.... Co jest u mnie sygnałem, a co wręcz przeciwnie.... Chwilami wydaje mi się, że mój przyjaciel stanowczo wykracza poza ramy "koleżeństwa", a czasem mam wrażenie, że być może tylko tak się zachowuje i nic do mnie nie ma... Wielu ludzi znających nas, pracujących z nami zauważa coś. Ostatnio usłyszałam np. taki tekst "jesteście przecież na dość zażyłej stopie". Chwilami czuję się coraz bardziej zagubiona. Chciałabym umieć stać się obojętną..., wtedy wszystkie te obecne moje problemy uczuciowe rozwiązałyby się.... A tak w ogóle, to wszystkim życzę pomyślnego rozwiązania problemów uczuciowych z okazji nadchodzących Świąt!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
Szukająca Spokoju To, że gapi się na Ciebie to oznacza tylko tyle, że mu się podobasz. Dlaczego nie nawiązuje kontaktu wie tylko on sam. Może żonaty jest? :-) Ostatnio, po krótkiej analizie moich doświadczeń życiowych (analiza krótka, bo życie krótkie :-) ) doszedłem do wniosku, że intensywne gapienie się na kogoś raczej nie jest spowodowane poważniejszym uczuciem (przynajmniej ze strony mężczyzn). Gapią się Ci faceci, którzy chcą dziewczynę poderwać, są pewni siebie i swoich zamiarów. Przy czym za podryw uważam nawiązanie znajomości "łóżkowej" ale bez uczuć. Ci, którzy są zakochani nie gapią się, bo nie pozwala im na to najzwyklejszy w świecie wstyd. Chyba każdy z nas boi się przyznać do miłości komuś, kogo uczuć nie jesteśmy pewni, bo boi się wstydu w sytuacji odrzucenia.Nie gapimy się na obiekt skrytej miłości, żeby obiekt się nie zorientował i nie narobił nam wstydu. Dlatego właśnie wstydliwe spuszczanie oczy świadczyć może o ciekawszych uczuciach niż gapienie się :-). Ale żeby tak pesymistycznie nie kończyć to napiszę też, że jeśli chodzi o uczucia to pośpiech uważam za niewskazany. Prawdziwe uczucie nie gaśnie po tygodniu, a pochopne podejmowanie decyzji mści się okrutnie. Jeśli on czuje do Ciebie coś więcej, to trafi do Ciebie prędzej czy później. Na moją żonę czekałem 3 lata. Co ma być to będzie. pozdrawiam kolega z pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
Jak tam święta Panowie i Panie??? Podejrzewam, że niełatwe. Święta tworzą atmosferę sprzyjającą wyznaniom... U mnie mały kroczek do przodu. Tylko czy aby przede mną nie przepaść...??? W wigilię dyżur w pracy do 16. Ja zostałem obowiązkowo, ona dobrowolnie. 8 godzin w jednym pokoju, zakończone małą bibką na kilka osób, ze spożyciem rzecz jasna. Były wyznania dość osobiste, potem chciała mieć zdjęcie jak siedzi mi na kolanach. No i ma zdjęcie :-|. Próba (z jej strony) rozpoczęcia rozmowy poważnej, próba nieudana - czasu brakło, ktoś wszedł... Jeśli to jest to, co czuję że jest, to bardzo niedobrze. Wolałbym, żeby chciała mnie przelecieć, łatwiej byłoby odmówić. Bo ja zgadzam się z tym, co napisała linoskoczek 19.12 - jeśli instynkt, przeczucie wam coś mówi, to duże szanse, że jest tak, jak mówi. A mnie przeczucie mówiło od dawna że to co jest to coś poważniejszego. Fuck. kolega z pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wszyscy, Smutna..., współczuję, też kiedyś znałam takiego gościa, nawet niegłupi, zabawny, który i owszem bardzo chciał się spotykać sam na sam, w mieszkaniu (ale moim), ale nie był zainteresowany bliższym poznaniem mnie z innej, niż fizyczna strony... Sprawy nie zaszły tak daleko, ale i tak czułam się potem niefajnie. Ale dziś śmieję się z tego dupka, takie doświadczenie nie zostawia na szczęście głębszych ran - tylko niesmak. Bardzo Ci dziękuję za dodanie mi otuchy - kto wie, może któregoś dnia pójdę za radą Twoją i Oliwii. Z drugiej strony zgadzam się z Kolegą z Pracy, że nie ma co przyspieszać różnych spraw, przyciskać gościa do muru. Ja juz właściwie jestem pewna, że to z jego strony poważne emocje - i równie poważne wątpliwości i rozdarcie w związku z jego rodziną. W tej chwili dziwnie. Jestem u rodziców, mama wie o tej sprawie, tata i rodzeństwo nie. Wszystko to wydaje mi się tak odległe i abstrakcyjne... On przez moment w swoim domu, zaraz wraca z powrotem do Anglii. Wczoraj mailowa wymiana niedługich życzeń, dziwnych ale zarazem bardzo serdecznych, takich złozonych z niedopowiedzeń, zduszonych emocji, przeprosin, że tego, co by się chciało napisać, jakoś nie udaje się sensownie ująć w słowa konwencjonalnych życzeń... I obietnica, że w najbliższym czasie, gdy on juz wróci na Wyspy, dostanę dłuższego maila na ten temat... Chyba masz rację Linoskoczku, że w tak subtelnych sprawach te podświadome emocje, instynkt, intuicja są ważnym drogowskazem. Różne osoby mówią, że jeśli w związku odczuwamy nagle wątpliwości, czy ta druga osoba nas kocha, to najprawdopodobniej coś jest bardzo nie tak. I w drugą stronę - jesli mimo upartego samozaprzeczania (co ja stosowałam przez kilka miesięcy) ciagle coś nam mówi, że to jest poważniejsza sprawa, to pewnie tak jest... Dobrze Kolego z Pracy, że się pojawiasz - Twoje spostrzeżenia są bardzo cenne. Tak sobie myślę, że jeśli miałoby między nami dojść do czegoś poważnego, to decyzja musi być jego, przemyślana i świadoma. O ile w czystej relacji nie miałabym oporów, by być strona aktywiejszą, tu nie mogę, nie potrafię.... Pozdrawiam wszystkich serdecznie, niech Wam te Święta i Nowy Rok przyniosa ulgę, pocieszenie i poczucie sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
kolega z pracy --- hmm ciężka sprawa z tą koleżanką:( Rozumiem, że ona wie, że masz żonę? Jak ona się zachowuje na co dzień wobec Ciebie? Daje wyraźne sygnały, że jest Tobą zainteresowana? Ja z "moim kolegą z pracy" tak się wygłupiamy czasami... ale oboje jesteśmy bez poważnych zobowiązań i on wie, że może sobie na dużo pozwolić i nie ma oporów żeby mnie dotknąć...A jak to wygląda z jej strony? Raczej się kryje czy jest otwarta? Umówiliśmy się na niedziele na gorącą czekoladę z bitą śmietaną, przy czym on kupił czekolade a ja mam przywieźć bitą śmietanę. Wiem, że może i źle robię... ale jestem ciekawa jak będzie teraz, może do niczego nie dojdzie, może pogadamy otwarcie... mam mętlik w głowie, nie wiem czy jechać ale Po prostu jestem ciekawa jak będzie wyglądało te spotkanie...i wyczekuje tej niedzieli jak cholera :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna..., mam nadzieję, że facet się zrehabilituje... Trzymam kciuki, żeby jednak nie był taki, jak mój eksznajomy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno, do Kolegi z Pracy... Czasami jak Cię czytam, to prawie tak, jakby to pisał ten bliski mi facet... Na szczęście, wiem, że to niemożliwe (nie tylko dlatego, że ja jednak zachowuję się, przy całej nibyprzyjacielskiej swobodzie, znacznie powściągliwiej ;-) ) Gdy czytam Twoje wątpliwości, Twoją odpowiedź na zarzuty dotyczące spraw poruszanych na tym wątku, irytację w związku z czarno-białym ocenianiem postaw w sytuacjach znacznie bardziej skomplikowanych... Mam jakis obraz tego, co on może czuć. Tez tak mi się wydaje, że gdyby to była sytuacja tylko podminowana erotycznie, nam obydwu byłoby łatwiej podjąc decyzję o zerwaniu czy ograniczeniu kontaktów. On wydaje się być mężczyzną bardzo wrażliwym na takie bodźce, zmysłowym, ale to chyba nie tylko to. Zresztą, w tych paru niedawnych momentach, o których nie chcę tu pisac, dał mi znać, że ta nasza znajomość jest czymś dla niego bardzo waznym, w pewnym sensie emocjonalnie niezbędnym - i to w dużej mierze ze względu na mój charakter, usposobienie, zainteresowania, sposób, w jaki go wspieram, inspiruję, to, jak on sie przy mnie czuje... Ale to nie jest tylko branie - to, jak tęskni, jak pamieta o wszystkim, jak troszczy się o moje zdrowie, jak pomaga mi w różnych sprawach, bardziej martwiąc się moją przyszłością zawodową i inną, niz ja sama... Kolego z pracy, trzymam kciuki za sensowne wyjście z sytuacji. Ale czy jest takie? Oby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spóźnione życzenia dla Was wszystkich!!! hmm, najpierw chwileczkę o sobie... Wiecie, to są pierwsze Święta, odkąd się poznaliśmy, gdy się nie odezwaliśmy do siebie. Trochę czekałam, nie powiem, ale tylko trochę... Na próżno. No ale nic. Twardziel z niego. Twardzielka ze mnie i żadne się nie odzywa. I chyba już tak zostanie. Wreszcie usłuchał. Ile można się dobijać o kontakt do mnie i zbierać cięgi za samą próbę kontaktu?? Nie sądziłam, że koniec naprawdę nadejdzie, chociaż był nieunikniony. Więc mimo że się go spodziewałam, to jestem zaskoczona. Cholera - naprawde koniec :/ oliwka, jak u Ciebie? dajesz radę? trzymam kciuki. okawango, dziewczyno, przed Toba to chyba najtrudniejsze... Obys sie doczekala jakiegos ruchu i podjetej decyzji przez twojego przyjaciela. Mam nadzieje, ze to prawdziwy facet i slusznie oczekujesz od niego okreslenia sie - skoro tak to zaczyna miedzy wami wygladac (nagromadzenie emocji roznych, podtekstow etc.). smutna, nie za bardzo umiem wyjasnic - u mnie przeczucia zawsze mowia jednym glosem, tylko ja cos na sile przewalczam i sie oszukuje niepotrzebnie :) pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Witam wszystkich Bardzo bliski mi ten wasz temacik. Ja wybrałam opcję zerową i jest mi cholernie ciężko. To chyba były najsmutniejsze święta w moim życiu. To rownież był kolega z pracy... on żonaty, ja mężatka.Nigdy nie porozmawialiśmy otwarcie, nie dałam rady. Zmieniłam pracę 3 miesiące temu, nic nikomu wcześniej nie mowiąc. Strasznie ciężko było i jest. Ale nie szukał ze mną kontaktu, więc nie kochał. Ehh, jak bym chciała by wreszcie przeszło, by nie myśleć o nim bez przerwy, nie wspominać tego co było. Tłumaczę sobie, że mnie nie kochał, że widocznie lubił tylko, a może nawet to nie.. Z jednej strony poczucie winy w stosunku do męża a z drugiej ta cholerna tęsknota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
Nie wiem, po prostu jak nic nie wiem czy jechać jutro??? Boję się.. nie chcę żeby on wziął to na jakieś przyzwolenie z mojej strony, ale też jestem ciekawa jak będzie, chcę go zobaczyć... tak długo się nie widzieliśmy ...Coś mi mówi, żeby nie jechać... ale...tak chciałabym go zobaczyć...ehhh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Smutna Kobieto To może najpierw porozmawiaj z nim otwarcie. Powiedz co czujesz i czego oczekujesz, wtedy sytuacja powinna się wyjaśnić. Jeśli będzie kręcił to pewnie powinnaś dać sobie spokoj, choć wiem, że to będzie trudne bardzo, tym bardziej że widujesz go tak często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bes99, przejdzie, spokojnie :) daj sobie trochę czasu. może nawet ciut więcej. czasem go będziesz w głowie odgrzewać jak kotleta, ale przejdzie :) smutna: tylko bez paniki :) cos wymyslisz. masz dwa wyjscia. spotykasz sie albo nie :). do jutra masz jeszcze chwile, wiec na pewno cos wymyslisz. mnie z perspektywy czasu bardzo wkurzalo, ze bylam tak troche na gwizdniecie tego mojego przyjaciela... bo mi zalezalo bardziej, mocniej, a on po prostu spotykal sie, rozmawial ze mna wtedy, kiedy to on potrzebowal, chcial... w ogole, teraz widze lepiej cala nasza historie. i ufff, dobrze, ze to juz za mna. [jak sie we wtorek nie odezwie, to prawdopodobnie najwczesniej za 10 lat, jak mu sie przysnie :)] smutna, moze pomysl o tym, czego Ty chcesz i jak chcesz, zeby to wygladalo. :) powinnas pomyslec o sobie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Linoskoczek Mam taką nadzieję, że przejdzie. Dlatego odeszłam z tamtej pracy. Żałuję, że z nim nie porozmawiałam. Zawsze wręcz mowiłam mu że tylko rozmawiamy i nic się nie dzieje...Myślałam oczywiście coś innego. Bałam się rozmawiać na ten temat, a teraz choć tego nie chcę i minęło tyle czasu, to wciąż gubię się w domysłach. Czuję się taka strasznie nieszczęśliwa. Wiem, że to głupota, bo mam fajną rodzinkę, mąż mnie kocha itd. Jak to dobrze ,że choć tu można napisać parę słow i nikt nie będzie oceniał:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szukająca Spokoju
Witam Was wszystkim i składam spóźnione życzenia :) Kolego z pracy. Dziękuję za Twe słowa. Uświadomiłam sobie, że za dużo się nad tym zastanawiałam i dzieliłam włos na czworo. Może ma jakiś powód, aby nie zmienić tej kuchennej relacji w coś innego. Od jakiegoś czasu zaczęłam rozumieć, że nie wolno mi niczego przyśpieszać. Czas pokaże, czy to ma szansę. Moja intuicja mówi mi jednak, żebym nie robiła sobie specjalnych nadziei. Twoja sytuacja nie jest prosta. masz jakiś plan?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
Tak, mam plan. Od października podejmuję starania w celu zmiany pracy. Miałem nadzieję na zmianę od 1 stycznia ale nie udało się. Może od lutego się uda. Poza tym "moja historia" jest we wcześniejszych wpisach, więc jeśli nowe koleżanki to interesuje, to wszystko co istotne jest w nich. Za dużo tego by pisać od nowa :-). Moja znajomość trwa od roku i widzę że koleżanka z pracy zaczyna przyspieszać tempo, zresztą wie że noszę się z zamiarem zmiany pracy. No i ostatnio chyba odkryła sposób na mnie :-|. Swoją drogą odkryłem ciekawą rzecz: gdy nastawiam się na jakieś działania z jej strony, to zazwyczaj nic z tych przewidywań nie wychodzi a nawet następuje jakiś krok wstecz wywołany niespodziewaną sytuacją. A kiedy nie jestem na nic przygotowany, to wtedy znienacka dzieje się coś, co jednak mnie pcha dalej w ten beznadziejny romans-nieromans. Wysnułem z tego wniosek, że powinienem jak najwięcej planować żeby bezpiecznie przejechać ten życiowy zakręt. A w ogóle to napisanie takiego krótkiego i prostego wpisu zajmuje mi kilkadziesiąt minut, bo zmieniam go 10 razy i muszę się zastanawiać nad precyzyjnym przelaniem myśli z głowy na zestaw paluszki-klawiatura. Wam kobietom to łatwo, macie do tego wrodzone predyspozycje :-(. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
Tak, mam plan. Od października podejmuję starania w celu zmiany pracy. Miałem nadzieję na zmianę od 1 stycznia ale nie udało się. Może od lutego się uda. Poza tym "moja historia" jest we wcześniejszych wpisach, więc jeśli nowe koleżanki to interesuje, to wszystko co istotne jest w nich. Za dużo tego by pisać od nowa :-). Moja znajomość trwa od roku i widzę że koleżanka z pracy zaczyna przyspieszać tempo, zresztą wie że noszę się z zamiarem zmiany pracy. No i ostatnio chyba odkryła sposób na mnie :-|. Swoją drogą odkryłem ciekawą rzecz: gdy nastawiam się na jakieś działania z jej strony, to zazwyczaj nic z tych przewidywań nie wychodzi a nawet następuje jakiś krok wstecz wywołany inną niespodziewaną sytuacją. A kiedy nie jestem na nic przygotowany, to wtedy znienacka dzieje się coś, co jednak mnie pcha dalej w ten beznadziejny romans-nieromans. Wysnułem z tego wniosek, że powinienem jak najwięcej planować żeby bezpiecznie przejechać ten życiowy zakręt. A w ogóle to napisanie takiego krótkiego i prostego wpisu zajmuje mi kilkadziesiąt minut, bo zmieniam go 10 razy i muszę się zastanawiać nad precyzyjnym przelaniem myśli z głowy na zestaw paluszki-klawiatura. Wam kobietom to łatwo, macie do tego wrodzone predyspozycje :-(. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem poprostu sobą----
Cześć, Mam nadzieję, że tak całkiem o mnie nie zapomnieliście.... Kolego z pracy. Mam podobnie jak Okawango. Aż mi czasem ciarki po plecach przelatują, jak czytam Twoje wpisy, myśląc z przerażeniem, że jesteś moim przyjacielem... Po czym łapię się jednak na tym, że ja w żadnym razie nie zachowuję się tak ostentacyjnie... Przyznam, że nie sugerowałabym w żadnym razie, że chcę mieć zdjęcie siedząc mu na kolanach, choć kiedyś usłyszałam od niego w żartach, że wziąłby mnie na kolana... Z tego co piszesz, to Twoja koleżanka zachowuje się bardzo odważnie..... Napisałeś też coś ciekawego o gapieniu się, o wstydzie, o skryciu, o pragnieniu tego, by druga strona nie domyśliła się.... Coś w tym jest, żeby nie powiedzieć, że dużo... Nie wiem, jak pozostałym osobom piszącym tu, ale mnie znacznie łatwiej przychodzą takie niby kokieteryjne uśmieszki i zachowania wobec dobrych kolegów, z którymi nic zupełnie mnie nie łączy. Oni niejednokrotnie przy jakichś tam okazjach, czy życzeniach obcałowują mnie po rękach, obejmują, "odgrywają" tego rodzaju nic nie znaczące scenki, a ja się kokieteryjnie uśmiecham, żartuję, nie czując nic.... Z nim jest zupełnie inaczej, porozumienie dużo bardziej intymne. Czasem zastanawiam się, czy on odczuwa to samo co ja, ale rzecz jasna nie mam śmiałości zapytać. Nie ma takich pustych gestów, nie ma takiego żartobliwego szczebiotania, tak naprawdę to trudno o gest, jeśli jest to w powaznych chwilach, mówię np. o przytuleniu. Jak składa mi życzenia, czy za coś dziękuje, to ściska moją dłoń, patrzy mi w oczy i mam wrażenie, że stara się przekazać jeszcze coś, poza słowami?? (a może ja już całkiem bzikuję??) Mam taką koncepcję, pewno irracjonalną, ale mam. Jest to teza bardzo butna, no nie wiem... Myślę, że on na swój sposób mnie chyba kocha. Do tej pory to wszystko wydawało mi się jakieś niespójne, a teraz zaczyna być w miarę logiczne... Jest to jednak takie uczucie, które każe mu się o mnie troszczyć, starać się dbać na ile może, być przy mnie, a równocześnie on zdaje sobie sprawę, że gdybyśmy posunęli się nieco dalej, to raczej stwarzałoby to łzy i ruinę... Inaczej bezsensowne jest np. to, że z jednej strony powiedział mi kiedyś, że mnie odwiezie i zawsze tak będzie robił i chciałby się nauczyć drogi do mnie, równocześnie nie dając się namówić nigdy na to, by odwiedzić nas z żoną... Wiele jest takich sytuacji, w których dość oczywistym staje się pytanie, po co??, dlaczego??, jeśli nic z tego nie wynika... Bess, rozumiem Cię. Przyznam, ze ja bardzo cierpiałabym, gdybym po zmianie pracy nie otrzymałą od niego żadnego sygnału, kontaktu... Z drugiej strony cierpiałabym również bardzo, będąc tą drugą stroną... Gdyby to on zmienił pracę, nic mi wcześniej nie mówiąc. Poczułabym, ze on chciał zerwać ze mną wszelkie kontakty... Być może Twój przyjaciel też to tak odebrał i poprostu uszanował Twoją wolę... Bess, znam też te wyrzuty sumienia. Ja też mam fajną rodzinę i kochającego męża. Całe szczęscie, a z drugiej strony człowiek ma niesamowite wyrzuty sumienia.... Jeśli ktoś ma ochotę napisać coś, nawiązać jakoś do moich przemyśleń, to bardzo chętnie poczytam, pomyślę... Pozdrawiam serdecznie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem poprostu sobą----
Po co bowiem facet skierowuje zawsze pierwsze swoje kroki w pracy do koleżanki, która byłaby mu obojętna?? Dlaczego chciałby z nią spędzać drogę powrotną do domu?? Dlaczego np. po tym jak się rozstają i wysiada z komunikacji miejskiej to ciągle na nią patrzy, coś sobie nagle przypomina i tłumaczy na migi, odprowadza wzrokiem do samego końca, aż zniknie?? Po co proponuje, że jak będzie mieć (ta kobieta) jakąś chwilę przerwy, to żeby wpadła?? itd. itd. Interesuje się tym, co mnie dotyczy zarówno prywatnie, jak i w pracy... Do tego jakieś drobne sugestie, spojrzenia itp. Jest też druga strona medalu. Jak mamy urlopy, potrafi milczeć dość długo, poza tym nic nigdy otwarcie nie powiedział... Te rożnego rodzaju wątpliwości zawiodły mnie na ten topic, a teraz zaczyna mi świtać w głowie teza, choć być może kompletnie błędna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
witam wszystkich bardzo serdecznie ! coraz nas wiecej ! u mnie sprawa wyglada następujaco ... cisza i .. cisza ..nic , zupełnie jakby zapadł sie pod ziemię , no i bardzo dobrze , sa dni , kiedy jeszcze czesto myśle o nim , ale rzadziej , musze sie pochwalic , że w naszym małzeństwie jest lepiej , ostatnio maz przyszedł z bukietwm róż i przeprosił za to , ze nie najlepiej sie ostatnio zachowywał , jesli maz bedzie mnie wpierał to wygram tę bitwę i w końcu zapomnę o moim " przyjacielu" . pozdrawiam bardzo serdecznie , pewnie niedługo juz ten topik bedzie nieaktualny dla mnie ! ale będe was czytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Mam dziś strasznego doła. Kiedy ja wreszcie przestanę o nim myśleć? To okrutne jak sama siebie katuję. Myślałam, że jak odejdę z pracy, nie będę go widywać to przejdzie po miesiącu może dwoch...Myślałam że jestem silna, że dam rade.. Tymczasem minęło już trzy i nic się nie zmienia. U mnie było tak, że poznałam go dwa lata temu w pracy do ktorej przyszłam "na chwilę", a zostałam prawie dwa lata dla niego. Najpierw tylko czułam, że mnie lubi, może trochę mu się podobałam. Był miły ale nic więcej. Potem w moim małżeństwie były problemy i chodziłam smutna. Widziałam, że go to interesuje. Potem było kilka maili, nic niby nie znaczących ale bardzo miłych. Wreszcie zaproponował spotkanie aby pogadać po pracy. Rozmawiało mi się z nim jak nigdy z nikim. Bardzo się emocjonalnie związałam. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że go kocham, a nie mogę, nie powinnam..Zaczęłam go unikać.Na początku pytał co u mnie potem przestał, bo nie chciałam rozmawiać. Tym swoim zachowaniem byłam niemiła wobec niego, prawie zupełnie go ignorowałam, a w środku serce pękało. Widziałam, że jest mu przykro,był jakby smutny i zamyślony, ale zawsze taki miły wobec mnie, widziałam jak się cieszy ,kiedy czasem zachowywałam się bardziej "normalnie". Bałam się rozmowy z nim, bałam się że coś się wydarzy a z drugiej strony to był też lęk przed odrzuceniem. Wydarzyło się jeszcze parę rzeczy i nie dałam rady. Wiedziałam, że nie wytrzymam dłużej, za bardzo bolało. I te ciągłe wyrzuty sumienia w stosunku do męża, choć nie zdradziłam przecież i nie miałam takich planow. W końcu podjęłam decyzję i odeszłam, jak tylko znalazłam inną pracę, w innym mieście.Przepłakałam trzy dni.. Wiem, że to było chyba właściwe, nie odezwę się do niego, ale boli tak strasznie. Probuję sama sobie tłumaczyć, że to nie miało sensu, że mam rodzinę i on też, no i nie odzywa się czyli nie chce... Też mieliście takie stany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie znaki
to smutne bess ale mówią że tak musi byc...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie znaki
to smutne bess ale mówią że tak musi byc...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bess, dasz radę, spokojnie... przeczekaj gorsze chwile, słońce wzejdzie. tylko nie skupiaj się, nie rozdrabniaj w trudnych chwilach na nim, na waszej relacji. i tak... miałam dość podobnie... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×