Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość okawango

Pytanie czy to jest przyjaźń, czy..

Polecane posty

Gość smutna kobieta...25_29
zagubiona w morzu zdarzeń ---> nie ma żony i dzieci. Podobno spotykał (spotyka?? teraz podobno nie) z jedną dziewczyną, ale nie chciał żebym o tym wiedziała! A jak już się dowiedziałam to powiedział, że to bardzo luźny związek... Ale myślę, że to jest jedna jedyna rzecz z którą może nie być szczery wobec mnie. A mi naprawdę zależy... a on widzi chyba to inaczej niż ja. Mu pewnie jest tak wygodniej. To taki typ faceta na zewnątrz twardy w środku wrażliwy, jedynak, bardzo związany z rodzicami. W poniedziałek w pracy po tym zdarzeniu był ok, rozmowny, uśmiechnięty itp, zaczepiał mnie, dziś hmm unika mego wzroku, mało się odzywa.. Ja nie należę do osób, które robią coś na siłę. Po prostu będę Go dalej traktować, tak jak traktuje i zaobserwuje czy w nim coś się zmieni. Ciężko mi jak cholera, mam się uczyć do obrony a nie daje rady, bo tylko rozmyślam. Gdyby nie ta praca to bym Go nie widziała a tak? Jak można być obojętnym siedząc niecały metr od siebie, często samemu w pokoju. Moja sytuacja jest może o tyle "lepsza" że on nie ma żony i dzieci, a zdrugiej strony, może jakbym wiedziała, że ma to było by mi łatwiej wybić sobie Go z głowy. Czas pokaże, znam Go 3 lata ostatni rok, był taki bardzo intensywny w kontaktach ze sobą. Teraz siedzi patrzy w monitor i cisza a jesteśmy sami w pokoju. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
a czemu masz go sobie wybijać z glowy , skoro obydwoje jestescie wolni ! sluchaj , a nie wystarczy jakoś szczerze ze sobą porozmawiać ?na czym sprawy stoja , jak ci na nim zalezy to weż sprawy w swoje ręce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Jestem po prostu sobą______ , fajnie, że wróciłaś! Co do tego, o co zapytujesz: nie bardzo chcę pisac o tym "dowodzie", zbyt to dla mnie osobiste a równocześnie zbyt charakterystyczne; powiem tylko tyle, że "pewnością co do intencji" bym tego nie nazwała. Mam pewność co do siły jego emocji - aż boję się używać wielkich słów, ale wygląda na to, że facet się naprawdę zakochał i to w ten najpiękniejszy sposób, gdzie jest i silne pożądanie fizyczne, i podziw dla tego, kim jestem i co robię, i ciekawość, i zrozumienie, i troska, i cierpliwość, i wielka delikatność, takie chuchanie na to, co między nami, żeby tego nie popsuć. Ale nie zmienia to faktu mojej absolutnej niewiedzy co do jego intencji. Strasznie mnie do niego ciągnie, ogromnie tęsknię, chciałabym mu jak najwięcej ofiarować - ale jakoś mimo wszystko nie wyobrażam sobie pospiesznych, nerwowych schadzek, po których on będzie się wymykał biegiem, żeby wrócić do żony, której wcześniej nakłamał, że idzie się spotkać z kolegami :-( Jak pisałam, on zachowuje się dziwnie pewnie i spokojnie, traktując tą naszą relację z jakąś niesamowitą radością - to jest w każdym jego mailu, esemesie, rozmowie telefonicznej, a zwłaszcza, gdy się spotkamy; tylko w momentach, gdy jesteśmy zbyt blisko razem i wzrasta napięcie czysto fizyczne, to on się miesza, widzę, że walczy ze sobą, smutnieje albo robi się nerwowy... Wygląda na to, że wie co robi, bo on generalnie jest facetem, który wie co robi, stanowczo i skutecznie dąży do celu i przyjmuje wszystkie konsekwencje swoich wyborów. Ale nie wiem, jak on widzi docelowy kształt tej naszej relacji: trwanie w takiej dziwnej przyjaźni będącej tak naprawdę boleśnie wykastrowaną z fizyczności relacją miłosną? Podwójne życie? Nierealne, także z powodu dziecka, odejście od żony? Jeden z panów pizących na tym topiku juz kiedyś przedstawiał te trzy możliwości, proponując, żebym najpierw sama się zastanowiła, czego chcę, a potem zapytała jego... Ale ja sama nie wiem, boję się tego wyboru. Wolałabym, żeby to on za mnie wybrał :-( Spróbuję jeszcze wysondować trochę sytuację. Poutrudniać mu trochę kontakt... A jak się spotkamy, to pożegnanie albo powitanie pocałuję go w policzek, jak na poczatku znajomości - ale tak trochę inaczej, bardziej czule i mniej kumpelsko; ciekawa jestem, jak zareaguje na taki gest, który jest zarazem niezobowiązujący i silnie działający (dlatego prędko przezrzuciłam się na uściski, bo od razu, juz na poczatku znajomości zauważyłam, że te niewinne cmoki działają, jakby w niego piorun strzelił). To na tyle niezobowiązujący gest, że zawsze można się wycofać i sprowadzić go do poziomu spontanicznego kumpelskiego buziaka ;-) (oj, dziewczyny, ale mam problemy, snuję strategię działania jak gimnazjalistka ;-) Linoskoczku, przykro mi czytać to, co piszesz. Mam nadzieję, że te dramaty w pracy prędko się skończą. Co do braku kontaktu - może też postanowił zerwać kontakt, żeby jakoś wykaraskac się z tej trudnej sytuacji, a w gruncie rzeczy jest mu ciężko? Zagubiona w morzu zdarzeń, cieżka sprawa... Ale jeśli facet ma choć trochę odpowiedzialności, to teraz faktycznie powinien skupić sie na dziecku, które niedawno powołał na świat. Czy to, że zdecydowali się na drugie dziecko świadczy o tym, że konflikt w związku został zażegnany i wróciło mu uczucie do żony, czy też jest to klasyczny przykład jak kobieta usiłuje ratowac martwe małżeństwo ciążą, co zazwyczaj działa bardzo krótko bo facet i tak odchodzi, ale czeka, aż dziecko się nieco usamodzielni - czas pokaże. Smutna kobieto, to było do przewidzenia, ale nie wiem, czemu się martwisz. Nie jestes pewna tego, co do niego czujesz? Boisz się kłopotów wynikających ze związku w miejscu pracy? W ogóle boisz się zaangażowania? Uszy do góry, ciesz się z faktu, że trafił Ci się nieżonaty i niedzieciaty, a to chyba biały kruk... Pozdrawiam Was wszystkie i wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna kobieta...25_29 ---Uwierz mi jestes w najlepszej sytuacji z nas wszyastkich tutaj:( Twój jest wolny jak ptak!!!Nie ma rodziny!!!!Skoro spał z Tobą tzn.ze mu sie podobasz,prawda?No chyba,że to taki typ,że tylko o sex mu chodzi?Bo tego to nie wiem-Ty go znasz lepiej.Gdybym byla na Twoim miejscu pogadałbym szczerze,bo moze byc tak,że on bedzie traktowal Cie jak dziewczyne na sex!!!Skoro obydwoje czujecie cos do siebie to przeciez mozecie byc razem!!! Chcialabym byc na Twoim miejscu!!!!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta...25_29
Poczekam aż się sytuacja rozwinie lub cofnie :) Mamy się po Sylwestrze spotkać jeśli będę widziała, że się zaangażuje i będzie mi chciał pomóc (po nim to widać jak na dłoni) to Go poproszę. Ja się boję, że ta rozmowa z nim może przynieść zły skutek. Jeżeli chodzi o pracę to wiem, że wszystko jest między nim a mną i mam pewność 100% centową że nikt nic się nie dowie. Jest dziś jakiś taki zgaszony i smutny ale napisał mi maila, że chce buziaki na żywo i więcej. Dziwny typ. Napewno nie chodzi z każdą do łóżka. powiedział mi nawet (przed tym naszym spotkaniem) że dostał propozycję spędzenia nocy z naszą wspólną koleżanką z pracy i odmówił, co mnie zdziwiło, bo dziewczyna śliczna jest. A ja się uważam, za przeciętną i o średnim doświadczeniu, co nawet skomentował, że następnym razem będziemy mniej gadali, bo ja za bardzo spięta byłam. Ale on to z takim urokiem powiedział :) okawango--- z tego co piszesz to ten facet musi być bardzo intrygujący. Taki idealny! Nie dziwię się, że spotkania z Nim są dla Ciebie tak fascynujące. zagubiona w morzu zdarzeń --- przykro mi. Ja kiedyś po nieudanym związku z kimś obiecałam sobie, że zmieniam podejście do facetów... nic nie robię na siłę. I tak się zaczęło z G. od czystego zwykłego koleżeństwa w pracy, po spotkania poza pracą, jego pomoc mi na każdym kroku, taka nie wypowiedziana obietnica, że "nie pozwolimy się nigdy sprzedać, że nie zdradzimy się w sensie pracy" i przyszło te spotkanie na którym się ze przespaliśmy ze sobą. Teraz też pozostawie to czasowi, co ma być to będzie. Pozdrawiam Cię cieplutko :) i trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Okawanego--jak tak czytam o Tobie to jak bym siebie widziala...tyle,że ja teraz sie z nim juz nie spotykam ani nic...nie pracujemy juz teraz razem,wiec to spowodowalo,że sie oddalilismy od siebie. Ma żonę ,dzieci ,kupil dzialke-zgadnijcie gdzie?:-o w mojej miejscowości:-o Jesli sie nie wyprowadze w przyszlosic to bede go ciagle widywac.......na wiosne rozpoczyna budowe....życze mu szczescia bo dobry z niego chlopak.Nie moge tylko zrozumiec jego żonki która go tak potraktowala 2,5 roku temu co z innym sie umawiała....i choc wiem w głębi duszy,że on cos czuje do mnie to jednak mi tego nie okazuje....życie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szukająca Spokoju
Witajcie Czytam ten wątek od jakiegoś czasu i nie mogłam uwierzyć jak to wszystko niemal jest do siebie podobne.... Moje jednak historia jest inna i zakończyła się smutnym finałem. Zacznę może od początku Zawsze pociągali mnie starsi ode mnie mężczyźni. Zazwyczaj różnica wieku była od lat 5 wzwyż. Jestem uważana za emocjonalnie dojrzałą kobietę (27 lat), z każdym potrafię się dogadać a szczególnie uwielbiam rozmawiać z kimś inteligentnym, kto może mi pokazać inną stronę życia. Coś szczególnego o czym nie miałam pojęcia. Wygląd jest dla mnie kompletnie drugorzędny jeśli o to chodzi. Jego poznałam w internecie. Wtedy nie wiedziałam o nim poza jedną rzeczą- piekielnie inteligentny, oczytany mający ciekawe poglądy i pasjonata. Szybko złapałam z nim wspólny język. Coś na zasadzie- jest iskra jest impuls. Uwierzcie ale szybko nie mogliśmy oderwać się od monitorów. Były telefony, długie nawet 4 godzinne o muzyce, życiu nawet religii i Bogu. Jezu do dziś nie zapomnę naszej rozmowy o byciu samotnym... Imponował mi we wszystkim a do tego miał poczucie humoru i potrafił mnie naprawdę rozbawić. Wkrótce potem dowiedziałam się że jest ode mnie starszy o 12 lat i jest po ciężkim rozwodzie. Szybko się zauroczyliśmy. A wtedy nie wiedziałam nawet jak wygląda! Przyjechał do mnie, po dwóch tygodniach znajomości..... Potem sprawy potoczyły się szybko...... Choć ja nie czułam do niego nic więcej niż tylko ciepłe uczucie sympatii on nalegał na coś głębszego. A ja szybko uzależniłam się od jego słów, rozmów, naszych smsów od wszystkiego. Z biegiem czasu czułam, że jest coś nie tak. Czułam, że już pewnego progu z nim nie przejdę, że dla mnie to już wszystko co jestem w stanie mu dać. Tym bardziej, że zaczął naciskać na mnie abym wyjechała, abym zmieniła prace i wyjechała do niego (dzieli nas ponad 400km). On był moim mentorem jesli chodzi o różne sprawy ale w związku .... chciał mnie uczyć życia! Mnie, której życie nie rozpieszczało.... Już snuł plany małżeńskie.... Po 3 miesiącach znajomości... Nasza znajomość skończyła się po 3 rozstaniach i powrotach.... Wreszcie od niego Odeszłam. On ciągle to rozstanie przezywa, do tego niedługo potem stracił pracę a ja strasznie tęsknie do jego poczucia humoru. On jedyny potrafił mnie rozbawić do łez. Brakuje mi jego rady, uśmiechu czułości.. Wiem to był błąd..... nie mogłam się jemu oprzeć. Był taki męski.... Prawdziwy facet. Teraz żałuję, że w ogóle zaczeliśmy. Ucięliśmy ze sobą kontakty całkowicie..... Jakoś się pozbierałam ale trudno mi będzie okazywać swe uczucia jak kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, Szukająca Spokoju! Dzięki za głos - to szczegółowy opis jeszcze innego wariantu historii, która w róznych wersjach nam tu się powtarza... Też smutna... Dobrze, że lada moment Święta i chwilowo nie ma czasu na gdybanie, tylu innych spraw trzeba dopilnować. Z drugiej strony, to niesamowite napięcie - odezwie się w Święta (ja jadę do rodziny, on przylatuje do domu tylko na dwa dni)? Przemówi ludzkim głosem ;-) ? Jestem ciekawa... Bo z jednej strony Boże Narodzenie to ten najbardziej intymny czas, gdy skupiamy się na rodzinie; z drugiej, to jednak jest okazja żeby składając życzenia powiedzieć, co się o kimś sądzi i odkryć trochę swoje własne emocje... Trzymajcie się wszyscy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
okawango -> przeczytałam pierwszą stronę i ostatnią. Z perspektywy z zewnątrz wygląda to tak, że najpierw mówisz, że masz fajnego kumpla i nie chcesz absolutnie mu niszczyć małżeństwa, jest dziecko bla bla bla a teraz po miesiącu już snujesz tak naprawdę plany działania jak go odbić żonie (tylko sama się przed sobą nie chcesz do tego przyznać). Rozumiem, że jak człowiek jest zakochany to nie myśli racjonalnie ale spróbuj się postawić w roli jego żony, którą on zlewa totalnie, żeby spędzać każdą wolną chwilę ze swoją "kumpelą" :o No i co z tego, że nie uprawiacie seksu? Jest też coś takiego jak zdrada emocjonalna i ona jest o wiele gorsza od fizycznej. Po prostu strasznie mi szkoda tej kobiety, ŻONY twojego "kumpla". A ty pamiętaj, że los się mści na ludziach, którzy wyrządzają krzywdę innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
ejbisi Gratulacje :-) Zostałeś pierwszym umoralniającym osobnikiem w tym wątku. Wszyscy na Ciebie czekaliśmy. Nikt nie wątpił, że się kiedyś zjawisz... Weźmy na przykład taką Okawango. Skąd mogła wiedzieć, że zdradzana żona cierpi? Pewnie bidula nie wiedziała, i się bidula zakochała w żonatym. Ale teraz już wie, bo jej napisałeś, więc pstryk...i się odkochała. Gratulujemy Okawango :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca
no ale skąd zakładacie, że jego żona cierpi? Hmm może ich małżeństwo już dawno jest fikcją, a tkwią w nim bo tak wygodniej, ze względu na dziecko... lub jeszcze z jakichś innych powodów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale dlaczego ....
no ale dlaczego zakładacie, że jego żona cierpi? Hmm może ich małżeństwo już dawno jest fikcją, a tkwią w nim bo tak wygodniej, ze względu na dziecko... lub jeszcze z jakichś innych powodów... (przyczyn jest pełno) O ile dobrze, pamiętam autorka pisała, że żona nigdy nie dzwoni do niego, gdy jest z nią, oni poprostu żyją pod jednym dachem ale osobno, brak jakieś siły do skończenia tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Kolego z pracy, który rozumie moje wątpliwości, za ujęcie się za mną; ale i Eibisi oczywiście ma rację, i wyraziła swoje zdanie w bardzo kulturalny sposób, co nie jest na tym forum regułą, co tu kryć... Eibisi, wiem, sama o tym gdzies już tu napisałam, że też dziwnie się czuję, czytając dziś początek tego wątku - przez miesiąc sporo się wydarzyło, a poza tym rozmówcy z tego wątku zmusili mnie do bycia szczerą ze sobą, przemyślenia pewnych spraw - za co jestem im wdzięczna. I choć wiem już, że z obu stron jest, że tak powiem, chęć i spora kompatybilność, nie mam odwagi, żeby zadziałać. Piszę o tym, że chciałabym go jakoś lekko sprowokować, ale wiem, że na 99 procent jakiś jego ruch w kierunku zmniejszenia dystansu (i mówię tu o czymś na poziomie pocałunku, nie pójścia do łózka, na tyle siebie znam, że wiem, że tak daleko sprawy nie zajdą) skończyłby się moim płaczem i tak zwaną poważną rozmową, bo te wszystkie emocje, które we mnie walczą od jakiegoś czasu, musiałby wtedy wybuchnąć, wszystkie wątpliwości, lęki, poczucie winy, strach, egoistyczne pragnienia (bo do tej pory to ja byłam zawsze tą, którą się zdradzało i okłamywało, a tym, którzy to robili, całkiem nieźle się dziś wiedzie, nie znają słowa samotność i porzucenie...). I najpewniej skończyłoby się decyzją o mocnym ograniczeniu kontaktu (jak wspominałam całkowite odcięcie się nie jest możliwe ze względów zawodowych...), do oficjalnych dziennych spotkań przy świadkach - brzmi śmiesznie, ale byłoby dla mnie bardzo bolesne. Więc od razu tchórz we mnie odzywa się, żeby tego nie robić, żeby utrzymywac tę sytuację tak długo, jak długo możemy ja i on (on chyba może tak długo, ja też potrafię wzdychać do jednej osoby latami...), żeby za kilkanaście lat spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że jestem kobietą w średnim wieku o totalnie zmarnowanym życiu osobistym, ale za to mam za sobą udział w pięknej i romantycznej historii a la Tristan i Izolda... Mało zabawne. :-( Poza wszystkim, to on od ponad pół roku staje na głowie, żeby ten nasz kontakt zintensyfikować, ja na poczatku prawie wcale na to nie reagowałam, ba, długo nie myślałam o nim w ogóle w kategoriach damsko-męskich, wzdychając cicho do pewnego innego kolegi wielkiej przystojności (w międzyczasie się okazało, ze posiadającego dziewczynę, więc i wzdychanie się skończyło - zreszta, to nie było nic poważiejszego) - dopiero niedawno odkryłam, że bardzo mi się podoba (bo jest atrakcyjnym facetem, choc zupełnie nie w moim guście...). I kilka razy dawałam mu znać w mailach czy esemesach, że mam wrażenie, że powinnam się wycofać, że nie mogę sobie pozwalać na zachowania zakrawające na flirtowanie - a on mnie zawsze uspokajał, że nie robię nic złego, że jestem bardzo - aż nazbyt - powściagliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to prawda, co pisała przedmówczyni/przedmówca: od lat jest tak, jakby tej żony nie było, nikt ich nie widuje razem, nigdy nie byłam świadkiem, żeby do siebie dzwonili... Co oczywiście nie jest usprawiedliwieniem dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
okawango , a dlaczego po prostu nie porozmawiacie ze sobą szczerze i otwarcia o tym co jest miedzy wami , czy to ma jakis sens i do czego to prowadzi !bo Ty sie meczysz i zadręczasz , bo nie wiesz na czym stoisz i on pewnie też...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna...25_29
witam, Od pamiętnej niedzieli zmieniło się na minus. On dziwny jest. ale wiem, że między nami nic nie będzie. Nie traktuje mnie poważnie... napisał mi takie zdanie "To co robię z Tobą jest tylko między nami i tak ma pozostać" -------- gdyby miał poważne zamiary to by się nie krył z tym. To jest taki dziwny typ faceta, wiem, ze mi zawsze pomoże i mogę na niego liczyć. Ale teraz ja marzę żeby tylko zerwać z nim kontakt... ale jak siedząc w pracy na wprost niego niecały metr. Widzę, że coś jest nie tak... może ma jakieś wachania, pewnie jest inna dziewczyna..... Napisał mi, że nie żałuje, że wyladowaliśmy w łóżku... a ja moim marzeniem było być blisko niego... ale przecież nie będę się z Nim spotykać tylko na seks :( Święta, Sylwester i inne okazje on spędzi z kimś innym, a ja ..... będę taka dochodząca tylko od czasu do czasu spotkać się i taki sam schemat. Wiem, że się zakochałam... On nie może mi dać tego co chcę. Nie rozmawiałam z Nim, ale widzę z jego zachowania, że jest inny, smutny, unika mojego wzroku, przykro mi :( nie ma teraz nawet sensu z nim poważnie rozmawiać. nie wiem tylko jaki miał w tym cel żeby sie ze mną przespać?? Umówiliśmy się napoczątku stycznia na spotkanie, ciekawe czy będzie pamiętał. Pozdrawiam okawango ---- wg. mnie powinnaś z nim porozmawiać, wiem, że ciężko, ale Ty masz inną sytuację niż ja. Może on tylko czeka... albo doprowadź do takiej niejednozznacznej sytuacji... zobaczysz jak się zachowa. To chyba nie bedzie wiecznie trwać.... a z zaangażowanie z Twojej strony będzie coraz silniejsze i później dopiero będzie boleć. Pamiętak kto nie ryzykuje ten nie ma. Musisz sama przed sobą odpowiedzieć na podstawowa pytanie : Czego od niego chcesz? Jakbyś chciała tylko przyjaźni, to nie powstał by ten topik. Życzę dużo siły i wiary. Będzie dobrze, zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
smutna "To co robię z Tobą jest tylko między nami i tak ma pozostać" krótko i po męsku: zaliczył Cię i teraz mu głupio bo się zorientował, że dla Ciebie to coś więcej, więc jak 90% facetów będzie kręcił żeby nie wyjść na sk...syna. Przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
smutna jeszcze jedno: jaki miał cel, żeby się z Tobą przespać? Taki, żeby sie z Tobą przespać :-|. To wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna... 25_29
kolega z pracy --- przykre to, ale to co piszesz jest prawdą w 100% :( Dokładnie tak się zachowuje "więc jak 90% facetów będzie kręcił żeby nie wyjść na sk...syna" Napisałam mu, że chyba nie ma humoru lub coś jest nie tak, to odpisał, że marudzę i że mi się wydaje... i takie na odczepnego... a wcześniej tak się angażował, tak słodził. Wstyd mi teraz :( nic nie jest między nami, ani przyjaźn ( zp przyjacielem się nie chodzi do łóżla) ani miłości. Ciężko mi uwierzyć, że zachował się jak "typowy facet" a jak tak wierzyłam...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
Smutna Głowa do góry dziewczyno. Powiedz mu, że prawdziwy mężczyzna rozmawia z kobietą także PO seksie :-), a potem zacznij traktować go tak, jak przed seksem. Narzeczony raczej z niego nie będzie, ale przynajmniej nie wyjdziesz przed nim na ofiarę. Wstydzić się nie masz czego. Ciesz się, że nie znudził się Tobą po 10 latach małżeństwa :-), bo dla takich kobiet jest inny wątek na kafeterii. To baaaaaardzo długi wątek :-) I pamiętaj, że teraz mamy epokę równouprawnienia - to kobiety zaliczają facetów. Ty właśnie jednego zaliczyłaś :-). A że okazał się być cipką, nie facetem, to jego problem :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
To teraz napiszę coś o sobie :-), bo gdzież indziej niż tu mogę pisać co naprawdę u mnie... Nie dam rady zmienić pracy w tym roku, może uda się z końcem stycznia. Może. Ćwiczę zatem silną wolę, choć jestem pewien, że koleżanka nie w ciemię bita domyśla się, co w trawie piszczy... Ale odliczam dni do chwili, gdy wyrwę się z tego dołka. Kiedy zmęczony brakiem snu wegetuję przy biurku w pracy, dziękuję opatrzności za to, że koleżanka jest jednak odległa od mojego ideału kobiety i posiada cechy nie do zaakceptowania przeze mnie u partnerki. Zaprawdę powiadam wam...wpadłbym w wielkie gówno, gdyby miała lepszy charakter :-(. Dlatego dziewczyny nigdy nie usłyszycie ode mnie ani słowa potępienia ani cienia osądu waszych historii... pozdrawiam kolega z pracy nie w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
To teraz napiszę coś o sobie :-), bo gdzież indziej niż tu mogę pisać co naprawdę u mnie... Nie dam rady zmienić pracy w tym roku, może uda się z końcem stycznia. Może. Ćwiczę zatem silną wolę, choć jestem pewien, że koleżanka nie w ciemię bita domyśla się, co w trawie piszczy... Ale odliczam dni do chwili, gdy wyrwę się z tego dołka. Kiedy zmęczony brakiem snu wegetuję przy biurku w pracy, dziękuję opatrzności za to, że koleżanka jest jednak odległa od mojego ideału kobiety i posiada cechy nie do zaakceptowania przeze mnie u partnerki. Zaprawdę powiadam wam...wpadłbym w wielkie gówno, gdyby miała lepszy charakter :-(. Dlatego dziewczyny nigdy nie usłyszycie ode mnie ani słowa potępienia, ani cienia osądu waszych historii... pozdrawiam kolega z pracy nie w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna...25_29
kolega z pracy --- dziękuję. Wiem, że muszę traktować go jak przedtem On jest moim kolegą, przyjacielem(yy byłym?) z pracy. Siedzę na wprost, dosłownie nie cały metr od niego, często w pokoju jesteśmy sami. Na pracy mi zależy, mam dobrą pracę, nie chcę jej zmieniać. Znam Go przeszło 3,5 lata, często byliśmy sam na sam i do niczego poza wygłupianiem się i "szczypaniem mnie", często mnie zaczepiał łapał za biust itp...nie doszło, do tamtej niedzieli. On mi naprawdę pomagał, w tej kwestii nie mam mu nic do zarzucenia, pisał ze mną pracą mgr, cały rozdział badawczy jest jego autorstwa... hmm po co to robił? Pomógł mi przejść do tej jednostki co on, gdy przenosili nasze stare biuro do innego miasta.Jak szliśmy na imprezę pracowniczą zawsze razem, miejsca koło siebie " i taka umowa że ani ja jego ani on mnie nie zdradzi w sensie pracy" Oczywiście ja mu też pomagałam. Ale On mi chyba więcej.. Zobaczymy jak to będzie, ma mi pomóc w styczniu kupić jedną rzecz i zainstalować... ale ja już go chyba nie poproszę o to, ciekawe czy on sam poruszy temat. kolega z pracy --- a Ty dlaczego chcesz zmienić pracę? O co chodzi z tą koleżanką z pracy? Przepraszam ale nie czytałam szczegółowo tematu a teraz nie umiem znaleźć Twojego wpisu wcześniejszego, na temat twojej sytuacji. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
Kolega z pracy -> Wiem, że moje "umoralnianie" autorki to jak grochem o ścianę, ale to jest forum i autorka liczyla się z negatywnymi komentarzami zakładając ten temat, więc postanowiłam wyrazić swoje zdanie w tej kwestii, bo widzę że jak narazie to tu jest tylko kółko wzajemnej adoracji i wszyscy się wspierają w odbijaniu kobietom cudzych mężów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
ejbisi ok, rozumiem. Ale jaki Ty masz cel pisząc w tym wątku? My się wzajemnie adorujemy a Ty? Co Tobie daje udział w tym? Pytam na serio, bez złośliwości, jak widzisz swoją rolę w tym filmie? CO chcesz osiągnąć? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
smutna Koleżanka z pracy mnie podrywa. Znalazłem więc wątek, gdzie inni ludzie pochwalą mnie za to że się nie daje poderwać. A że tu mnie chwalą, to jestem. Choć ejbisi mnie zjebie zaraz, że mam problem z dupy wzięty, bo skoro kocham żonę, to nie powinienem się przejmować tym, że mnie podrywa jakaś laska :-) ejbisi Niestety ejbisi ma rację, i niech mi ejbisi wierzy, mam potężne wyrzuty sumienia, że moją żona nie jest jedyną kobietą, która mi się podoba :-(. Ja bym nawet chciał dostać jakąś zgrabną zjebkę od ejbisi, ale na priva, bo w tym wątku wolałbym nie śmiecić. Groch się obija o ścianę, zostaje na podłodze i nie ma kto tego sprzątać :-) Można się na nim przewrócić i zostanie siniak. Na pupie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
smutna Koleżanka z pracy mnie podrywa. Znalazłem więc wątek, gdzie inni ludzie pochwalą mnie za to że się nie daje poderwać. A że tu mnie chwalą, to jestem. Choć ejbisi mnie zjebie zaraz, że mam problem z dupy wzięty, bo skoro kocham żonę, to nie powinienem się przejmować tym, że mnie podrywa jakaś laska :-) ejbisi Niestety ejbisi ma rację, i niech mi ejbisi wierzy, mam potężne wyrzuty sumienia, że moją żona nie jest jedyną kobietą, która mi się podoba :-(. Ja bym nawet chciał dostać jakąś zgrabną zjebkę od ejbisi, ale na priva, bo w tym wątku wolałbym nie śmiecić. Groch się obija o ścianę, zostaje na podłodze i nie ma kto tego sprzątać :-) Można się na nim przewrócić i zostanie siniak. Na pupie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z pracy
smutna Koleżanka z pracy mnie podrywa. Znalazłem więc wątek, gdzie inni ludzie pochwalą mnie za to że się nie daje poderwać. A że tu mnie chwalą, to jestem. Choć ejbisi mnie zjebie zaraz, że mam problem z dupy wzięty, bo skoro kocham żonę, to nie powinienem się przejmować tym, że mnie podrywa jakaś laska :-) ejbisi Niestety ejbisi ma rację, i niech mi ejbisi wierzy, mam potężne wyrzuty sumienia, że moją żona nie jest jedyną kobietą, która mi się podoba :-(. Ja bym nawet chciał dostać jakąś zgrabną zjebkę od ejbisi, ale na priva, bo w tym wątku wolałbym nie śmiecić. Groch się obija o ścianę, zostaje na podłodze i nie ma kto tego sprzątać :-) Można się na nim przewrócić i zostanie siniak. Na pupie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×