Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość najtrudniejszy moment życia

niechciana ciąża

Polecane posty

Gość olka od 2 lat mama
nie oddawaj nikomu dziecka ja jak zaszłam w ciąże miałam niespełna 19lat i świat mi się zawalił ale znalazłam rodzinę która adoptuje moje dziecko wszystko było ustalone ale po porodzie kiedy położna dała mi dziecko do potrzymania to wszystko się zmieniło odrazu nie widziałam świata poza nim a że wcześniej zrzekłam się go to miałam nie małe problemy ale udało się i teraz jestem szczęśliwą mama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h500
jeszcze będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h500
a znasz przypadek kogoś LADY... kto analizując swoje życie stwierdziłby kurcze a mogłem zostać np. kierownikiem? ja natomiast spotkałam się z wieloma sytuacjami kiedy ludzie w pewnmy wieku żałowali braku dzieci i gdyby tylko mogli cofnąć czas to oddali by wszystko żeby było inaczej... więc nie zadawaj proszę tego typu pytań. Człowiek nie żyje po to żeby mieć... niestety do wielu osób zbyt późno to dociera..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olega
Powiem tak...znam dziewczyny, które podobnie jak Ty zaszły w niechciane ciąże, urodziły, sa matkami, wszystko pieknie tylko jest jedno ale...sa nieszczesliwe, nieprzygotowane do roli matek ile razy slyszalam od nich jakie sa nieszczesliwe, bo im sie nieuklada, ze zmarnowaly sobie zycie itp. inne za to zostawialy dziecko komu sie dalo zeby nieskracac sobie lat mlodosci,i moc jeszcze pokorzystac z urokow zycia, az przykro mi sie patrzylo na te dzieciaki podrzucane:( Jestes tylko czlowiekiem, kazdy z nas popelnia bledy...jesli masz pozniej byc nieszczesliwa, badz obwiniac dziecko, to je oddaj komus kto je pokocha, bo rodzicami nie stajemy sie przez urodzenie dziecka, ale przez to ze jestesmy przy nim kiedy nas potrzebuje, przy jego dorastaniu i codziennym zyciu. Matka nieszczesliwa to dziecko nieszczesliwe...nie rob sobie tego i dziecku tez nie. Ale decyzja nalezy do Ciebie. Sa ludzie ktorzy pokochaja jak swoje i dadza mu wszystko co najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiscie,ze nie tylko po to aby miec ale w zyciu trzeba sie zczegos utrzymac,miec za co zyc. a dziecko w tak wczesnym wieku to co tu dozo mowic,kloda pod nogi i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaka
lady-gluter-ty tez bylas kloda swoich rodzicow? co za ulomne podejscie,dziecko=kloda pod nogi,nie wierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najtrudnieszy moment życia - Ty się zastanów co mówisz, chcesz się "obudzić z koszmaru", ciąża to koszmar, maleństwo pod Twoim sercem to koszmar. Ty poprostu jesteś wygodna smarkula. Trzeba się było porządnie zastanowić, jak szłaś z chłopakiem do łóżka. Żal mi maleństwa pod Twoim sercem. Za parę lat się obudzisz ze swojego otępienia i mam przeczucie, że wyrzuty Cie będą męczyć. A czy wiesz, że w przyrodzie wszystko wraca. Życzę maleństwu pod Twoim sercem, żeby było szczęśliwe i żeby je ktoś mocno pokochał, bo jego matka tego mu niestety nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulkatata
Zrobisz co chcesz, ale opowiem Ci moją historię. Moja dziewczyna zaszła w ciążę jak miała 17 lat. Bardzo bała się rodziców, rozważała nawet aborcję, na co ja z niedowierzaniem patrzyłem. Mówiła, że chce się uczyc, podróżowac, dorobic sie zanim wpakuje się w pieluchy. W ogóle o tych życiowych planach gadała jak opętana. W ciąży była nieszczęśliwa - jednak zdecydowała się urodzic. Jednak dziecko umarło w 6 miesiącu ciąży. Chciałem się z nią ożenic, ślub był zaplanowany na 2 miesiące później, ona powiedziała, że nie chce żadnego ślubu bo ma dopiero 18 lat i jak mamy byc razem to bedziemy. Dziecka nie ma to po co ślub. Ona będzie robic karierę(mówię to z przekąsem). Dzisiaj twoja historia przypomniała mi tamte momenty. Oczywiście dziewczyna dobrze zdała maturę (Ty swoją już zdałaś), dostała się na studia. Później kilka razy zmieniała kierunek, bo jednak nauka nie szła jej za bardzo. W końcu skończyła prywatną uczelnię, jakiś kierunek marketingowy (jestem pewien, że dziecko nie utrudniłoby jej tego). Zarabia, ale tak samo jak jej "dzieciate koleżanki" bez studiów. Wakacje? Owszem, wyjechała parę razy, ale Majorka to to nie była. I później wstawiła tysiąc nudnych zdjęc na naszą klasę. I tyle. Myślisz, że gdyby urodziła nie byłaby w stanie przeżyc kolejnych 10 lat tak jak je przeżyła bez dziecka? Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że "więcej" by w życiu zobaczyła i przeżyła. Dziecko uczy życia, motywuje do działania, wiem, bo 3 lata temu moja żona urodziła dziecko. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h500
Dziewczyny nie osądzajcie Autorki! Przecież Ona i tak ma wystarczająco ciężko. Tę decyzję musisz niestety podjąć sama nikt z nas za Ciebie jej nie podejmie... Co ja myślę na ten temat już wiesz, mogę tylko dodać że wydajesz się być porządnym Człowiekiem i dlatego jestem pewna że jeśli zdecydowałabyś się jednak być Mamą - to byłabyś wspaniałą mamą! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w identycznej sytuacji
też w wieku 21 lat zaszłam w nieplanowaną ciążę - co gorsza zbiegło się to z propozycją pracy, która mogła być wstępem do niezłej kariery... gryzłam się z tym strasznie - też na początku chciałam usunąć - na szczeście trafiłam na wspaniałych ludzi na swojej drodze - chłopak powiedział żebyśmy mieli to dziecko a lekarz - żebym rozważyła wszystkie za i przeciw - bo jakakolwiek decyzje podejmę i tak zmieni ona moje życie! miał rację... oddania nigdy nie rozważyłam - wiem że nie potrafiłabym żyć wiedząc że gdzieś żyje cząstka mnie - a ja nie wiem jak... ...postanowiłam podjąć wyzwanie... ...nie było łatwo... dziś mam 30 lat- 9 letniego wspaniałego syna - nadal jesteśmy razem i od 9 miesięcy mamy drugiego szkraba :) z perspektywy czasu uważam ze to była NAJLEPSZA DECYZJA W MOIM ŻYCIU! to dziecko nas zmotywowało - mogę nawet zaryzykować stwierdzenie ze to co mam zawdzięczam właśnie jemu! a w porównaniu do koleżanek i kolegów, z którymi zaczynałam pod każdym wzgledem mam więcej! i finansowo bo zamiast sie bawić do końca studiów musielismy ostro sie wziąć do pracy i dziecko mamy odchowane i rodzine szcześliwą i ogromne doświadczenie zyciowe - mimo ze nadal jestesmy młodzi.... .. a na wczasy jeździmy 2x w roku i to nawet teraz z tym malutkim niemowlakiem :P bez problemu dajemy radę i świetnie sie bawimy... co do autorki - to nasuwa mi się jedna róznica... ja mimo ze nie byłam gotowa podjęłam wyzwanie i wiedziała, tyle - że mam na to siłę...ona chyba tej siły w sobie nie ma.... a bez ogromnej determinacji - to się nie uda - bo na prawdę na początku nie jest lekko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy robi jak uwaza
jedno wiem, ja jakbym miała oddać to wolałabym usunąć, przecież tak czy tak człowiek ma złamaną psychikę, tego nie da się zapomnieć.Jakbym oddala to ciągle bym myślała, czy dziecku dobrze, każde napotkane dziecko przypominało by mi o moim, i patrzyłabym na nie czy czasami to nie jest moje. Myślałabym czy aby na pewno jest mu dobrze. Dla mnie oddanie byłoby gorszym przeżyciem jak usunięcie kilkutygodniowego jako jeszcze zarodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w identycznej sytuacji
co do ciązy tamtej - to była dla mnie koszmarem - tak samo chciała się z tego obudzic - nie akceptowałam tego co działo się z moim ciałem - kopniaki malucha mnie wkurzały - w dodatku w tamtych czasach były paskudne ciuchy ciażowe! pamietam ze tuż po porodzie przeszłam na tak rygorystyczna diete - ze omal się nie przekreciłam - w ciągu miesiaca spadłam 10 kg - jadłam prawie sama sałatę i piłam wodę - a karmiłam piersią! tak bardzo chciała, wrócić do swojego ciała że nabawiałam sie anemii i popsuły mi sie 2 zeby :D dziecka tez wcale od razu nie pokochałam - to raczej było poczucie obowiazku - robiłam przy nim po prostu co trzeba było bez sentymentów zbednych - nie raz długo leżało samo w łóżeczku a ja myslałam "w co ty sie wpakowałaś".... pózniej był natłok obowiazków - tak że nie wiadomo było w co ręce włożyć - studia- praca- dziecko - pierwszy rok miną jak z bicza trzasną.... dziecko zaczęło byc kontaktowe - i zaczęłam je pomału lubić -aż w końcu je pokochałam - firma zaczęła się kręcić - było coraz więcej zleceń i więcej satysfakcji - tylko studia coraz cięzej było ciągnać... ... jak mały skończył rok pierwszy raz pojechaliśmy na wakcje - bez fajerwerków - po prostu Chorwacja - ale było super - od tamtej pory było różnie ale generalnie jest zawsze do przodu :D autorko jesli masz jakies pytania chetnie odpowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adopcjazewskazaniem.pl
adopcjazewskazaniem.pl, stronę polecam, mnóstwo par chcących zaadoptować malca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
Dziękuję bardzo za sensowne odpowiedzi... Byłam u psycholożki z mama, szczerze mówiac lepiej mi troszke, ale i tak nie posunęłam sie w żadna stronę jeśli chodzi o podjęcie decyzji... dowiedziałam sie tylko, że nie powinnam jeszcze teraz podejmować decyzji, bo później i tak mogłabym ja zmienić. Tylko że niby kiedy mam podjac ta decyzje, skoro chciałabym, żeby moje dziecko ewentualnie było oddane konkretnym rodzicom, których ja poznam, w adopcję ze wskazaniem. Przecież muszę dać im czas na przygotowanie się... I co jeśli teraz im powiem, że dziecko oddam, oni się nastawią psychicznie, będa sie cieszyć, ja też będę nastawiona żeby robić wszystko pod katem tej adopcji, a tu hop - rodze i nagle wytwarza mi się instynkt macierzyński... Przecież wyrządziłabym tym ludziom niewyobrażalna krzywde... A jeśli miałabym to załatwiac dopiero po porodzie, to znów dziecko musiałoby długo czekać w rodzinie zastępczej, a podobno różnie w tych rodzinach bywa. A znów z drugiej strony, jeśli zdecydowałabym się na pozostawienie dziecka przy sobie, to czuję sie w obowiązku powiedzieć ojcu dziecka, i to najlepiej przed porodem, bo to też dla niego byłby szok. Bo po porodzie mógłby mi napluć w twarz, że przez tyle miesięcy mu nie powiedziałam, a on miał prawo wiedzieć... Boże, jak to rozwiązać... Czuje jakby pętla zawiązywała mi się wokól szyi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
...Pani psycholog powiedziała, że powinnam teraz troche odpocząć , zdjąć z siebie troche tego cieżaru odpowiedzialności, bo całą wzięłam na siebie Ale jak tu przestać się zadręczać, kiedy nie masz planów, marzeń, nie widzisz nic patrząc w przyszłość, czarna dziura Wieczorami nie możesz powstrzymać łez A na co dzień musisz zachować uśmiech na twarzy, bo przecież swoim cierpieniem nie chcesz zarazać swoich najbliższych W dodatku, jakby tego wszystkiego było mało, zaczęło mnie nachodzić poczucie tęsknoty za ojcem dziecka. On jest dobrym człowiekiem, ale zupełnie niezaradnym, nie zapewniłby mi ani dziecku odpowiednich warunków życia Ale mimo tego boję się, że nadal go kocham, tylko po prostu teraz o tym zapomniałam Ja także uważam, że matką nie jest ta, która urodzi, tylko ta, która wychowuje, która kocha, która jest przy dziecku. Czy to byłoby takie ogromne zło, gdybym ja dała dziecku szanse właśnie na taka mame, jeśli czuje, że ja temu nie podołam?? Nie szukam usprawiedliwienia, szukam dobrego rozwiązania nie tylko dla siebie wbrew pozorom Wg psycholożki ja już kocham to dziecko, mimo że być może jeszcze sobie tego nie uświadomiłam Iż przejawia się to w tym, że jego los nie jest mi obojętny, że chce dla niego jak najlepiej, że chodzę regularnie do lekarza, że łykam tabletki, że nie pije, nie pale Podobno niektóre kobiety nawet tego nie robia, ponoć niektóre upijają się żeby uśpić poczucie krzywdy i cierpienia. Ja powiedziałam, że gdyby tak było, gdybym kochała dziecko i chciała dla niego jak najlepiej, to przecież nie myślałabym nad adopcją. A psycholożka na to, że miłość nieraz wyraża się w dużo większym poświęceniu, niż na pozostawieniu go przy sobie, kiedy nie jesteśmy zupełnie na to gotowe, i narażenie go na bycie nieszczęśliwym Bo tak jak tu jedna koleżanka napisała „ matka nieszczęśliwa to dziecko nieszczęśliwe Pani psycholog potwierdziła to, co pisały niektóre z was, że jestem b. dojrzała jak na swój wiek Wg mojej mamy dojrzałam od kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży Psycholożka na koniec powiedziała mi, że będzie dobrze, że ona wie że będzie dobrze, bo nieraz się z takimi sytuacjami spotkała Więc dziewczyny, jeśli jesteście w podobnej sytuacji to mam nadzieje że to co napisałam ( a rozpisałam się troche) choć po części pomoże wam przez to przejść Bo może z pomocą Bożą, psychologiczną i rodziny uda się podjąć właściwą decyzję i nie stracić szansy na życie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
(wysyłam jeszcze raz bo w poprzednim poście mi gdzieś kropki zniknęły i ciężko się go czyta) ...Pani psycholog powiedziała, że powinnam teraz troche odpocząć , zdjąć z siebie troche tego cieżaru odpowiedzialności, bo całą wzięłam na siebie. Ale jak tu przestać się zadręczać, kiedy nie masz planów, marzeń, nie widzisz nic patrząc w przyszłość, czarna dziura. Wieczorami nie możesz powstrzymać łez. A na co dzień musisz zachować uśmiech na twarzy, bo przecież swoim cierpieniem nie chcesz zarazać swoich najbliższych... W dodatku, jakby tego wszystkiego było mało, zaczęło mnie nachodzić poczucie tęsknoty za ojcem dziecka. On jest dobrym człowiekiem, ale zupełnie niezaradnym, nie zapewniłby mi ani dziecku odpowiednich warunków życia. Ale mimo tego boję się, że nadal go kocham, tylko po prostu teraz o tym zapomniałam... Ja także uważam, że matką nie jest ta, która urodzi, tylko ta, która wychowuje, która kocha, która jest przy dziecku. Czy to byłoby takie ogromne zło, gdybym ja dała dziecku szanse właśnie na taka mame, jeśli czuje, że ja temu nie podołam?? Nie szukam usprawiedliwienia, szukam dobrego rozwiązania nie tylko dla siebie wbrew pozorom. Wg psycholożki ja już kocham to dziecko, mimo że być może jeszcze sobie tego nie uświadomiłam. Iż przejawia się to w tym, że jego los nie jest mi obojętny, że chce dla niego jak najlepiej, że chodzę regularnie do lekarza, że łykam tabletki, że nie pije, nie pale. Podobno niektóre kobiety nawet tego nie robia, ponoć niektóre upijają się, żeby uśpić poczucie krzywdy i cierpienia. Ja powiedziałam, że gdyby tak było, gdybym kochała dziecko i chciała dla niego jak najlepiej, to przecież nie myślałabym nad adopcją. A psycholożka na to, że miłość nieraz wyraża się w dużo większym poświęceniu, niż na pozostawieniu go przy sobie, kiedy nie jesteśmy zupełnie na to gotowe, i narażenie go na bycie nieszczęśliwym... Bo tak jak tu jedna koleżanka napisała „ matka nieszczęśliwa to dziecko nieszczęśliwe". Pani psycholog potwierdziła to, co pisały niektóre z was, że jestem b. dojrzała jak na swój wiek. Wg mojej mamy dojrzałam od kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Psycholożka na koniec powiedziała mi, że będzie dobrze, że ona wie że będzie dobrze, bo nieraz się z takimi sytuacjami spotkała. Więc dziewczyny, jeśli jesteście w podobnej sytuacji to mam nadzieje że to co napisałam ( a rozpisałam się troche) choć po części pomoże wam przez to przejść. Bo może z pomocą Bożą, psychologiczną i rodziny uda się podjąć właściwą decyzję i nie stracić szansy na życie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MILA2233
NAJWAZNIEJSZE JEST TO ZE NIE USUNELAS ,NIE ZABILAS SWOJEGO DZIECKA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
mila, właśnie każdy mi to powtarza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki w ciazy
Wyglada na to ze juz podjelas decyzje. Szkoda dzidziusia ale skoro matka woli bawic sie i romansowac to ja jestem jak najbardziej za ODDANIEM DZIECKA DO ADOPCJI!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
ehhh... bardzo "oględnie" zrozumiałaś treść tego, co pisze... Cóż, nie będę cię przekonywać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
powyższy post był oczywiście do " do autorki w ciazy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
czy wiecie może jak to jest z tworzaca sie więzią miedzy matka a dzieckiem w czasie porodu naturalnego a cesarką ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze3tygodni
wiesz doskonale Cie rozumiem. Ja mam termin porodu na 13kwietnia wiec już coraz bliżej. od początku jak tylko sie dowiedzialam bylam w szoku. nie wiedziałam co robić czy usunąć czy oddać do adopcji. zalamalam sie calkowicie tak jak i Ty. ale od kąd Malutki zaczoł sie poruszać w brzuszku to wszystko sie zmienilo teraz wiem ze nie potrafie oddac do adopcji własnego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
do " jeszcze 3 tygodnie" wiesz ja czasem mam wrazenie ze czuje jakies ruchy w brzuchu. wtedy paralizuje mnie strach... Jak ty sobie dalej to wyobrazasz, skoro mówisz ze mnie rozumiesz?? Jak dokladniej u ciebie z tym było? Ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybym była na Twoim miejscu nigdy bym nie oddała Dziecka.. Popatrz na swoją sytuacje masz kochających rodziców którzy Cię wspierają, zawsze służa Ci pomocą, to naprawde dużo.. mowisz ze chcesz podróżowac, romansowac i wg rozumiem Cie napewno rodzice zostaną z Bobaskiem jak bedziesz chciała wyjsc na impreze czy na randke bo przeciez to nie choroba miec dziecko, nie bedziesz przykuta do łożka czy wózka, rodzice napewno Ci pomogą.. co do ślubu z tym chlopakiem to mysle ze niepowinnas go brac, lepeij jak osobno ułozycie sobie życie ale powienen wiedziec ze jest ojcem i nie powinnas mu utrudniac kontaków bo to podstawa rodziny, dziecko nie jest przedmiotem czy kartą przetargowa, oboje rodziców ma prawo z nim spędzac czas, moze nie jest idealnym facetem ale jak sie dowie to pewno Ci pomoze a jak nie to napewno rodzina.. moim zdaniem nie powinnas oddawac, uzasadnione jest to ze sie boisz przyszłosci ale naprawde to przemysl.. Trzymam kciuki za Ciebie , za WAS :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najtrudniejszy moment życia
jejku jagódka dziękuje za te slowa... być może nie powinnam oddawać, w końcu obowiazkiem kobiety jest wychować dziecko które urodziła... Jeśli chodzi o możliwość realizacji moich marzeń, randek itp gdybym miała dziecko to wiem, że rodzice by może zostawali z nim, ale po pierwsze mi by się już nie chciało ( tak jak teraz), po drugie gdyby to stało się zbyt częste to też na pewno by na to krzywo spojrzeli, bo przecież OBOWIĄZKIEM KOBIETY JEST WYCHOWYWAĆ DZIECKO, KTÓRE URODZIŁA, a nie latać po randkach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M.W.M
a moim zdaniem zle postapilas zrywajac z chlopakiem w ciazy jest burza hormonow czasem ciezko sie odnalesc mysle ze gdybys patrzala na swoja sytuacje calkiem z boku jakby to nie dotyczylo ciebie zlapalabys sie za glowe i stwierdzila dlaczego ona od niego odeszla skoro mogli razem wychowac to dziecko? dziewczyno to dziecko nie jest tylko twoje jest tez jego i on tez ma prawo o nim decydowac mysle ze jestes bardzo samolubna i wygodna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×