Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość co za gość..

Byłyście kiedyś z facetem,który jest narcyzem?

Polecane posty

Gość Agnieszka Qass
Odżyłam po zerwaniu, wciąż czuję że go kocham, ale wydaje mi się, że powoli godzę się z tym, by zaakceptowac ew. moja nową następczynię. Miał fazy w swoim zyciu, ze cos tworzył i porzucał, zapominał, ignorował, miał dziecko z inną, zero kontaktu z dzieckiem, odcina się zawsze i tworzy "siebie na nowo". Rozważam jakimś głupim ślepym cudem, że jeśli jakikolwiek powrót do niego (bo widziałam przebłyski jego świadomości, że coś jest z nim nie tak) to tylko terapia, wspola, indywidualna...czlowiek jest dorosly, powinien zdawac sobie sprawe z takich rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cayene24
Mój partner próbował się leczyć, ale chyba miał kiepskiego psychologa. Nic z tego leczenia nie wyszło, on traktował mnie coraz gorzej. Jutro mieliśmy wyjechać na wakacje, ale odważyłam się zakwestionować jeden szczegół wyjazdu i cała wyprawa została odwołana (albo ja zostałam z niej wykluczona, bo być może pojedzie sam - nie wiem). To straszne uczucie być traktowanym jak stara śmierdząca niepotrzebna ściera, przez osobę którą się kochało (nadal kocha?) i snuło się z nią piękne i naiwne plany na przyszłość. Przelała się czara goryczy już starczy bycia tą gorszą. Dziewczyny życzę sobie i Wam dużo siły i samozaparcia żeby się z takich toksycznych związków wyrwać, a zaglądającym tutaj po raz pierwszy radzę nigdy nie wracać do narcyzów, bo później odejść jest tylko trudniej a stracić wiarę w siebie i szacunek do siebie coraz łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, czytam Wasze wypowiedzi i nie mogę się nadziwić, że takich historii jak moja jest aż tyle. Takie same sytuacje, zachowania, teksty... Ale dzięki temu się upewniam, ze to nie ja jestem taka beznadziejna, jak mnie do tego przekonał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość closeyoureyes
Dziewczyny ja byłam z narcyzem 5 lat. Teraz 2 lata już się zbieram po tym związku. Mam 25 lat i nie wiem czy kiedykolwiek stworzę normalny związek skoro nawet nie wiem jak on wygląda (rodzice też mają spaprane relacje). Jestem strasznie niepewna siebie, nie wierzę jak ktoś mi mówi że jestem ładna, mądra czy coś warta. A byłam taka imma zanim go poznałam, mam wrażenie że mnie zdeptał i nadal to robi bo nie chce sie odczepić, ciągle się ineresuje co u mnie ale tylko po to zeby paplać o sobie. Nie odzywalabym sie do niego gdyby nie to że jest winny mi dużo kasy (tak, wyciagał odemnie wiecznie pieniadze). To strasznie trudne pozbierać sie po takim zwiazku. Żeby zapomnieć mam 2 prace, jestem wolontariuszka i zabrałam się za magisterkę. Mam ciągly mentlik w głowie a na dodatek wiem, że ludzie w pracy mają mnie za dziwaczke bo uciekam przed każdym facetem, nie potrafię z nimi rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj facet jest narcyzem. Czasami jest ciezko, ale jesli sie kocha wady nalezy akceptowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość closeyoureyes
Co tu można wiecej opowiadac? Gośc wyzej: chyba mylisz pojęcia, narcyz to nie czlowiek ktory ciagle spogląda w lusterko i sie sobą zachwyca (jak to ogolnie sie przyjeło) to cos o wiele gorszego, nie wiem jak można napisać że trzeba to zaakceptować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkie opisy wypisz wymaluj. Trafiłam na narcyza, dopiero tutaj sobie to uświadomiłam. Na początku, szarmancki, uważał na słowa, chciał jak najlepiej wypaść, strasznie mnie męczył o spotkanie, żeby chociaż zobaczyć mnie przez 10 minut- teraz to takie zabawne, a ja głupia myślałam, że jestem wyjątkowa. Komplementował. Ogólnie samodzielny, twierdził, że sam musi do wszystkiego w życiu dojść. Gdy tylko poczuł się pewniej, zaczął się zmieniać. Już nie było miłych słówek, z czasem nie odpisywał na wiadomości, by później odezwać się, kiedy ma na to ochotę. Nie byłam nachalna, jako jego dziewczyna, chciałam mieć choć minimalny udział w jego życiu, chciałam widzieć choć odrobinę jego zainteresowania, w końcu na początku nie mogłam się od niego opędzić. Gdy wyraziłam swoje zdanie na temat naszej relacji jeszcze bardziej się zdystansował, by po kilku dniach zerwać. Stwierdził, że od początku nic do mnie nie czuł . Zero skrupułów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I przestał się oczywiście interesować, co u mnie słychać, czy może mam jakieś problemy, zmartwienia. Zawsze chciałam mieć w swoim mężczyźnie przyjaciela, a tutaj przyjaźni w ogóle nie było. Też szukałam winy w sobie- że faceci wolą zołzy, a ja może jestem za dobra, a ja za dobra nie byłam, tylko normalna. Szkoda nerwów na nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A po tych swoich narcyzach miałyście normalne zwiazki? Ja poznalam naprawdę słodkiego chlopaka, miły, pomocny i czuje że byłby dla mnie idealny (nigdy, przenigdy tak nie czułam), nie chce zepsuc mu zycia przez moje wczesniejsze doswiadczenia. Boję się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja dopiero co się składam więc niekoniecznie myślę w tej chwili o związku. Ale tak, najgorsze ejst poczucie winy, w które mnie wrzucił i choć rozumem to ogarniam, wszyscy mi powtarzają, że z tym facetem cos nei halo jest (ja nigdy nie spotkałam osoby, która by miała tak za przeproszeniem wyrąbane na to co czuje druga osoba) to w emocjach nadal to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skóra i kość ale gość, poradzisz sobie, oni są manipulantami i to oni mają problem, szkoda tylko, że dobre dziewczyny stają się ofiarami takich pajaców, chociaż nie powiem mój były, ma w sobie coś przyciągającego i chciałabym z nim być, ale teraz to już tylko mogę sobie chcieć. Nigdy nie rozumiałam kobiet, które nie mogą oderwać się od takich mężczyzn, a tu proszę, gdyby nie mój zdrowy rozsądek, to bym chyba jeszcze do niego pisała te wszystkie denne teksty porzuconych kobiet :p Dziwne to wszystko. Ja jeszcze nie miałam okazji kogoś poznać :) Ale już niedługo będę wychodzić do ludzi, teraz miałam za dużo pracy. Są czarujący, dlatego życzę Ci wiele siły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nigdy. Uciekaj od takiego jak najdalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"co za gość.. 2010.04.09 A może jest tutaj taka,która z narcyzem żyje i jest szczęśliwa?" Pytanie jest źle postawione, bo nie można być z narcyzem i być szczęśliwym. Można z taką osobą być i albo być nieszczęśliwym oraz ze zdeptanym poczuciem własnej wartości, albo być zbyt łatwym do manipulacji i zbyt ślepym oraz głupim na to, żeby zauważyć, że żyje się z narcyzem i jest się przez niego pomiatanym i pogardzanym. Innych opcji nie ma, bo to są osoby, które nie potrafią nikogo kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, facet jest niezwykle czarujący i trudno mu się oprzeć. Coś ma takiego w sobie, ze te wszystkie przykrości jakie przez niego przeżyłam znikają, gdy tylko go zobaczę. Związek z nim dostarczał niezwykle silnych emocji i chyba teraz tego brak. Też się dziwiłam kobietom, czemu nie odchodzą. Ty też pisałaś te wszystkie denne teksty do niego, nie umiejąc zrozumieć czemu Cię zostawił? hehehe Ja też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie u mnie obyło się bez tych dennych tekstów, ze względu na zdrowy rozsądek, ale jakby mi go brakowało, to bym je pisała. W sumie pocieszające dla mnie jest to, że osoby o takim profilu psychologicznym, są niezdolne do kochania, bo przez moment myślałam, że to ze mną jest coś nie tak i nie potrafię spełnić oczekiwań drugiego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. Narcyz ma utrwalony wzorzec poczucia własnej wielkości widoczny w zachowaniu i/lub w fantazjach (fantazje o własnych powodzeniach, mocy, zdolnościach, urodzie, miłości idealnej). 2. Narcyz ma przekonanie o swojej wyjątkowości i unikatowości. W związku z tym tylko z takimi ludźmi też przystaje – tak jak on wyjątkowymi, zajmującymi wysoką pozycję społeczną. 3. Narcyz łaknie, aby być w centrum zainteresowania wszystkich. 4. Narcyz wyolbrzymia swoje zdolności, umiejętności, talenty (przechwala się, koloryzuje, rywalizuje). 5. Narcyz ma potrzebę uznania, zachwytu, podziwu ze strony innych, którego sobie życzy i o który zabiega. Gdy tego nie dostaje – odchodzi, obraża się, okazuje gniew, jest agresywny. 6. Narcyz nie toleruje krytyki. Jednocześnie jest bardzo krytyczny wobec innych. 7. Narcyz oczekuje specjalnego traktowania, specjalnych uprawnień. Jest roszczeniowy. 8. Do innych jest nastawiony interesownie i manipulacyjnie. Używa ludzi do swoich celów. Partnerów i przyjaciół dobiera według zasady: inni mają świadczyć o mnie i dodawać mi splendoru (uroda, pozycją, pieniędzmi etc). Bliskich traktuje nie jako odrębne jednostki, ale jako przedłużenie jego samego. 9. Narcyzowi brakuje empatii. Narcyz jest tak skoncentrowany na sobie i sobą pochłonięty, że potrzeb czy uczuć innych nie rozpoznaje i nie uwzględnia. Myśli i mówi jedynie o sobie. 10. Narcyzowi brakuje sumienia i uczuć wyższych. 11. Narcyz jest wyniosły i arogancki wobec innych. 12. Narcyz często bywa zazdrosny, zaborczy, zawłaszczający i kontrolujący. Są jednak i tacy, którzy zazdrości nie okazują, ponieważ uważają ją za uczucie hańbiące. Są jednostki na tyle pyszne, że zazdrość jest im obca. 13. Narcyz często bywa humorzasty. Ma to związek z tym czy jego potrzeby uwagi i podziwu są zaspokajane czy też nie. 14. Narcyz potrafi być czarujący, uwodzący, uroczy. Nierzadko bywa duszą towarzystwa. 15. Narcyz potrzebuje udowadniać sobie swoją atrakcyjność w oczach innych. Stąd często zmienia partnerów, przyjaciół, grupy towarzyskie. Możnaby więc podsumować, że narcyz to osoba kochająca siebie i też tylko siebie. Ale to niestety nie jest takie proste. Wysokie mniemanie narcyza o sobie jest pozorne. Tak naprawdę poczucie własnej wartości narcyza jest skrajnie niskie. Narcyz w głębi duszy, serca czy też podświadomości jest zalękniony i niepewny. Tak bardzo boi się braku akceptacji, tak bardzo boi się, ze może okazać się nikim, że robi wszystko, aby pokazać, że jest kimś niezwykłym i wyjątkowym. Ktoś, kogo samoocena jest adekwatna nie potrzebuje udowadniać swojej wartości. On ją po prostu zna i czuje. Narcyz siebie nie lubi, nie ceni i tak naprawdę siebie nie zna. Sprawia wrażenie zakochanego w sobie, jednak jest on zakochany w swoim wyidealizowanym wizerunku, który też ciągle tworzy na nowo. Narcyz wie kim chciałby być, ale nie wie kim jest. Skąd się bierze narcyzm? Jest kilka koncepcji dotyczących kształtowania się cech narcystycznych. Najpopularniejsze dotyczą wychowania. Mówi się, że rodzice narcyza to często rodzice: a) Chłodni, obojętni na potrzeby i przeżycia dziecka, oceniający je pod kontem realizowanych oczekiwań, porównujący, kochający warunkowo, dążący do perfekcji, nieakceptujący dziecka niedoskonałości. b) Niedoceniający, krytyczni, podkreślający ułomności dziecka. c) Przeceniający dziecko, idealizujący, spełniający wszystkie dziecka zachcianki, przy nieuwzględnianiu swoich potrzeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja doskonale znam funkcjonowanie i etiologię tego typu osobowości. Tylko że ja rozumem ogarniam to, ze on taki jest ale w emocjach ciągle siedzi że to moja wina że nie wyszło-skutecznie mnie do tego przekonał. No bo przecież potrafił być czarujący a ja byłam taka niedobra, że nie potrafiłam go docenić i miałam jakieś oczekiwania wobce niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cayene24
A u mnie już lepiej :) Nie wróciłam do niego, chociaż nadal mamy ze sobą kontakt, spędziliśmy razem sylwestra. Jest nad wyraz miło, gdy wie, że mnie nie ma dla siebie, więc sobie nie żałuję tych spotkań. Chociaż ostatnio mi zarzucił, że go naciskam z seksem :D Nigdy czegoś takiego jeszcze nie usłyszałam. Najzabawniejsze jest to, że nie jesteśmy razem, on nie wiąże ze mną przyszłości (dzieci, rodzina itp), ale gdy tylko usiądę zbyt blisko innego faceta, to wariuje. Od jego rodziny i znajomych wiem, że w jakiś sposób mu na mnie zależy, ale mi jego warunki nie odpowiadają. Żeby zerwać kontakty postanowiłam jakiś czas temu, że wyjadę za granicę popracować i podszkolić język, wyjeżdżam z początkiem marca. Dwie prace, wolontariat i inne dodatkowe zajęcia, o których pisała moja poprzedniczka też przerabiałam i szczerze polecam - działa, nie masz siły na nic, wiec o nim też nie myślisz :) Pozdrawiam dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skóra i kość, a czytałaś książkę "Moje dwie głowy". Tam masz i o emocjach i o rozsądku w związku z takim typem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też miałam do czynienia z takim człowiekiem. Pracowaliśmy razem, on był w długim związku, ale cały czas robił do mnie maślane oczy. O swojej partnerce wypowiadał się lekceważąco, twierdząc, że to nie żona i zawsze można ją zmienić. Zapaliła mi się już wtedy lampka ostrzegawcza, ale znalazłam się w trudnej sytuacji życiowej, on stał przy mnie murem, udawał wiernego przyjaciela, aż w końcu wyznał mi uczucia, twierdząc, że jest w związku z przyzwyczajenia (od liceum), ale tak naprawdę to do mnie czuje coś, czego nigdy wcześniej nie czuł. Przy tym był tak szarmancki, miałam wrażenie, że nikt nigdy tak na mnie nie patrzył, tysiące tematów, przy tym tak przystojny! Zerwał ze swoja dziewczyną i po jakimś czasie zostaliśmy parą. Poźniej zaczęły wychodzić pewne niuanse, m.in. okazało się, że tą byłą partnerkę już porzucał dla innych, jednak ona na tamten czas dawała mu więcej korzyści, więc do niej wracał. Cały czas mówił o pieniądzach, imponowali mu ludzie o wysokim statusie społecznym. Jednocześnie czuł się często niedowartościowany i niepewny siebie, korzystał z moich dóbr materialnych, zaczął mnie krytykować. Czasem gubił się w tym, co mówił, sprawiał wrażenie zakochanego we mnie, a nielicznym przyjaciołom się żalił, że chce się rozstać. Przeżywałam okresy uniesienia i furii, nie mogłam zrozumieć, co się ze mną dzieje, dlaczego z pogodnej osoby stałam się strasznie znerwicowana. Stosowałam tabletki na uspokojenie, schudłam, bałam się wyrazić swoje zdanie....czułam się strasznie winna, że może jestem zbyt kłótliwa, może za mało go doceniam? Doszło do tego, że już mało co się odzywałam, starałam się mu przypodobać. Zaczął mnie chwalić, że widać poprawę, że teraz wie, że jest szczęśliwy...po czym, po 2 miesiącach pokłóciliśmy się i choć dzień wcześniej piał o swojej wielkiej miłości i wspólnym zamieszkaniu, to na drugi dzień zerwał, mając dosłownie twarz szaleńca i twierdząc, że popełniłam podczas ostatniej kłótni wszystko czego ON nie zaakceptuje w związku - zrobił do 3 tygodnie przed planowanym urlopem do Ameryki Południowej i pojechał ze swoimi wpływowymi znajomymi, zostawiając mnie z poczuciem winy, oczywiście sugerując mi anulowanie urlopu, bo w takiej sytuacji nie możemy jechać razem! Po rozstaniu pojawiał się i znikał, sporadycznie odzywał...ja, będąc już doszczętnie zniszczona psychicznie wierzyłam, że wróci. Niedoczekanie. Pewnego dnia wypłynęła prawda: Pan Narcyz od razu po rozstaniu zaczął spotykać się z nową ofiarą (również koleżanką z jego pracy ;), którą miał wcześniej upatrzoną), a mnie karmił kłamstewkami o mojej rzekomej winie. Dodam, że kiedyś to ja byłam dla niego osobą, w której to oczach mógł się przeglądać, byliśmy ładną parą i on zawsze zachwycał się moim wyglądem. Oczywiście jeszcze się wybielił przed znajomymi zwalając winę na mnie i ukrywając fakt, że powodem była inna kobieta. Tak więc drogie Panie, związek z narcyzem jest opłakany w skutkach i trzeba dobrze przyjrzeć się przeszłości tego mężczyzny i nie bagatelizować pewnych sygnałów. Ja powoli zbieram się i liczę, że odzyskam radość życia i nadziwić się nie mogę, że dałam się tak zahipnotyzować. Ale narcyz tak działa, potrafi się dopasować, sprawić, że czujecie się jak cud świata...a tak naprawdę liczy się tylko jego biznes. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia1111111111
Byłam i ostrzegam ze nie warto. - narcyz doskonale wie jak zrobić na Tobie wrażenie, stanie na głowie, żeby Cie dowartościować, bez trudu owinie sobie ciebie w około palca. - mimo, ze bedziesz widziala jego chore przeblyski, nie bedziesz w stanie go zostawic. - nie licz na to ze będzie Cie wspierał w trudnym sytuacjach, ma głęboko gdzieś twoje problemy, może dla potrzeby chwili uda zainteresowanego, ale nie na dlugo. Zdecydowanie bedzie wolal, zebym z problemami poszla do koleżanki, a do niego przyszła jak juz bedziesz miec dobry humor. - Uważam na faceta który mówi: mam talent do, mam pełna szafę ubrań, wszyscy w pracy mnie lubią, zasłużyłaś na mnie. Wyobrazcie sobie, ze juz rok unikam kontaktu z tym facetem, a jeszcze sie lapie na mysleniu ze moze facle taki nie byl i musze siegac do literatury, zeby sobie na nowo potwierdzić, ze dobrze zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość10
Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i teraz jestem pewna że mój facet to narcyz.to on jest ważny to on ma swoje pragnienia to on wiecznie narzeka ...ze dla matki najważniejsi byli wszyscy ale nie własne dzieci.potrafi być uroczy ale tylko po to żeby spokojnie uciec do swojego świata ..do internetu do gier do szparania po znajomych .Strzela focha gdy zwróci mu się uwagę i obrażony korzysta ze swoich przyjemności bez ograniczen.Doskonale mu wychodzi krytykowanie innych sam natomiast jest bez skazy...potrafi krzykiem wyprzeć się własnych win ..nawet tych udowodnionych.znamy się bardzo długo od 14 lat a od 3 mieszkamy razem i jest coraz gorzej ..nie chce mi się żyć ...robie wszystko dla świętego spokoju.. przyznaje mu racje glosno choc pocichu mam inna....wsxystko po to żeby było normalnie i milo.Wspolczucie potrafi okazywać tylko słownie gdy za niego zrobi się ciężka prace..nie interesują go moje bóle i uczucia...Potrafi gadac jaka jestem fajna...zgrabna..piękna ale teraz już wiem że to dla własnych potrzeb i zachcianek. Musze z kimś pogadać bo inaczej zwariuje... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia1111111111111111
Polecam ksiażke " Gdy kochasz mężczyznę, który kocha siebie" jeżeli jestes z narcyzem to z kazda przeczytana strona będziesz szerzej otwierać oczy i niedowierzac, że to kasiażka o Twoim facecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliac1
Czytam te wasze wszystkie wypowiedzi i łzy same lecą mi po policzkach. Mój problem polega na tym,że jestem z nim po ślubie już 11 lat i mamy 2 dzieciaczków w tym jedno całkiem malutkie. Jestem już chyba na skraju załamania psychicznego. A mój szanowny małżonek nie widzi problemu, bo przecież on jest idealny a to ja mam jakiś problem. Wiele razy próbowałam rozmawiać bez skutku. Jak już widzi, że sprawa jest na ostrzu noża to na parę dni przystopuje ale później wraca piekło. Wyssał ze mnie całą energię jak wampir. Nic mnie nie cieszy. Nie mam żadnych pasji bo nie mam na nie czasu. Zresztą nawet gdybym znalazła czas to kasy bym nie znalazła bo w naszym związku to ja jestem odpowiedzialna za płacenie wszystkich rachunków. On ma wydatki związane ze swoją firmą i wiecznie nie ma na nic pieniędzy(oczywiście tylko dla nas). Nie było tak źle do momentu kiedy wyprowadziliśmy się z mojego mieszkania do wspólnego wymarzonego domu. Poczuł się wtedy silniejszy bo przecież już go nie wyrzucę ze"wspólnego domu na kredyt". Nie poświęca czasu mnie ani dzieciom. Ciągle jest w pracy nawet po 12 godzi twierdząc ze to dla nas tak się poświecą. Po pracy ma swoje pasje i zainteresowania oczywiście. 2 razy w tygodniu chodzi na piłkę raz w miesiącu jeździ na torze swoim samochodem bo przecież on musi się relaksować bo taki jest zestresowany. Wcześniej był jeszcze motor crossowy ciągle o nim słyszę ze po co on tyle pracuje że nie może mieć wszystkiego i motoru i samochodu i super roweru. Przyjaciele się odsunęli i mam kontakt z niektórymi tylko komputerowo-telefoniczny. Jestem sama z tym wszystkim i czuję się jak w klatce beznadziejna bezwartościowa niekochana i wstydzę się komukolwiek opowiedzieć o mojej sytuacji bo nikt nie uwierzy że mój "idealny"mąż nie jest całkiem idealny. Z tego permanentnego stresu utyłam strasznie i z tym też sobie nie jestem w stanie poradzić bo zajadam stres. A on ciągle mi wypomina że mam wielki "bęcoł" czy rękę grubszą od niego. Zawsze byłam wesoła pogodna uśmiechnięta dość szczupła teraz jestem wrakiem człowieka zniszczona i w środku i na zewnątrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaOnaJedna
Ciekawy temat, kiedyś założyłam tu podobny temat, tez było kilka osób, które probowaly wyjść z takiego związku, dla mnie było to nie do pomyślenia, że ten mój ukochany, że te jego zachowania, że to się nie zmieni i trzeba było się odciać, to było piekło jak z nim byłam, ale odciąć się było trudno, nie wiem jak mogłam sobie wmawiać, że jemu na mnie zależy... jak oni kochają tylko siebie, taka osobowość i się tego nie zmieni... ale co najgorsze... udało mi się to przerwac, glownie dlatego, że on pewnie znalazł sobie inną ofiarę i mi odpuścił - było prawie zero kontaktu, udało mi się zapomnieć, odzylam... i zrozumiałam ze z nim się meczylam, bylam o niebo spokojniejsza, mniej nerwowa, na prawde dziwne.. taka ulga, wewnętrzny spokoj. Wtedy dużo o tym czytałam i przestalam się obwiniać, ze to ja cos robie nie tak, a ja robiłam wszystko byle tylko było dobrze, a on szkoda mowic, i tak jak ktoś napisał - można skonczyc u psychologa - ja poradziłam sobie jakos sama, ale forum mi pomoglo... ale co najgorsze teraz - po ponad roku - on o mnie sobie przypomniał.... odzywa się, chce się spotykać, mowi ze się zmienil.... i człowiek myśli, a może jednak (Ale to głupie... o wiemy ze taka osobowość się nie zmienia) i znowu spokoj który tak długo probowalam odzyskac stracilam. Najgorsze, ze jak napisze mu ze nie chce mieć z nim kontaktu, albo nie reaguje na to - to zaczyna się wyzywanie mnie, ze jak ja mogę i wpędzanie w poczucie winy, znowu jest jak kiedyś, nawet jak nie reaguje, to boje się ze gdzieś się odezwie. Okropne... wiem już ze nie chce z nim być i nie chce mieć kontaktu (dziwne w stosunku do kogos kogo się kochalo) i potrafie już nie odpisac, nie odzywac się... ale samo to, ze on znowu tak się zachwouje, po prosotu znowu stracilam ten spokoj i znowu taka chora relacja, ze się boje, biore do siebie te jego wyzwiska, mysle o tym, okropne... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaOnaJedna
Tak jak napisała poprzednia osoba, też jestem zniszczona, tez jestem wrakiem, a moje poczucie wartości spadło masakrycznie, a byłam taka spokojna, kiedy już się uwolniłam od tej realcji, a na prawde dużo czasu zajelo mi zrozumienie, ze on mnie nie kochal, ze to nie była milosc, ze tylko mnie krzywdzil i ze to dla mojego dobra... Teraz to wiem, a co z tego, jak on dalej działa na mnie w taki niszczący sposób, takie ranienie, niszczenie drugiego człowieka bez powodu, przypomniał sobie o mnie po hmm ok roku i samym tym odzywaniem znowu sprawil to wyniszczenie, to ze boje się nowej relacji, ogolnie na pewno wiecie jakie to pieklo taka relacja z taka osoba... Nie widujemy się bo ja nie chce, ale wiem, ze czasem przyejezdza kolo mojego domu, raz niestety natrafiłam na niego i wlasnie od tego czasu o tym wiem, kilka razy tez ktoś znajomy dal znac ze go widział, nie chce się spotkać, wiec tak czatuje na mnie. Pomyslalam, ze najlepiej ignorować i się nie odzywac i wtedy wlasnie tak mnie wyczail jak wracałam do domu i pytal jak mogę się nie odzywac, jaka to ja jestem itp. itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaOnaJedna
korneliac1 - jak czytam co piszesz, to niestety to takie podobne jak u mnie - tez on myśli ze to my mamy jakies problem, a sami tego nie widza... Jedyny plus ja się z nim mogłam rozstać, a Wy jesteście po slubie.. Ja jak jeszcze wczsniej z nim bylam, miałam taka nadzieje, ze może jednak jakby było dziecko, slub, ze cos by go to zmienilo i niestety czasami tak o tym mysle.... ale wiem, ze to chyba niemożliwe... ciężko to zrozumieć ze można mieć taka dziwna osobosc, charakter, nie do pomyślenia, dlatego czasem miałam nadzieje jak z nim bylam, ze moje jednak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaOnaJedna
Czytałam też ksiązke o której pisala tu wcześniej Kasia, wtedy ponad rok temu bardzo mi to pomoglo i wlasnie otwierałam oczy ze zdziwienia, ze to on, ze wszystko się zgadza, te zachowania... a teraz nie wiem co mam zrobić, wiem to wszystko a na dodatek mimo ze nie mam z nim bezpośredniego kontaktu, to potrafil znowu namieszać w mojej glowie, stracilam spokoj i czuje to wyniszczenie, totalny brak poczucia wartości, może nie tak bardzo jak wtedy gdy z nim bylam, ale niestety wystarczająco żeby znowu z tego powodu mieć problemy.. a co najgorsze, oni nawet nie wiedza jaka krzywdę robia komus swoim zachowaniem, oni zyja normalnie, a u nas daleko do normalnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×