teka 0 Napisano Kwiecień 24, 2010 ''do teki'' ja z dietetyczka rozmawialam bardzo dlugo,powiedzialam o moich watpliowosciach i nie od razu sie zdecydowalam,powiedzilam tez ze nie mam czasu na gotowanie,stanie przy garach,on mowila ze wszystko sie da pogodzic i wlasnie taka diete mi ulozyla,latwa i szybko,ale mam tez zestawy obiadowe jak bede miala wiecej czasu:):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam cala ta wypoiedz Napisano Kwiecień 24, 2010 rcohe mi sie smiac chce,kazdy taki doswiadczony to czego kazdy tu siedzi na tym forum,ma problemy z waga i jeszcze daje rady na temat jablka,rozumiem jak by to bylo ciastko,ale nie jablko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ty pewnie tez masz lekko nadwa Napisano Kwiecień 24, 2010 ge jak tu jestes co? :):):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam cala ta wypoiedz Napisano Kwiecień 24, 2010 pewnie ze mam,dlatego weszlam na to forum,ale nie bede dawac z siebie glosu w sprawie jablka,chyba ze w sprawie jedzienia codziennie golonki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 24, 2010 A skad ten durny wniosek, ze kazdy kto tu siedzi ma problemy z waga? Poza tym skoro osoby, ktore schudly nie maja wedlug ciebie doswiadczenia, zeby doradzac, to pewnie te co nigdy sie nie musialy odchudzac maja? Idac dalej twoim tokiem myslenia, skoro nie masz problemow z waga, to po co tu siedzisz? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam cala ta wypoiedz Napisano Kwiecień 24, 2010 napislam ze mam problem dlatego weszlam,tu ale nie bede dawac glupich kometarzy na temat jablka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 24, 2010 To ciekawe, bo to juz kolejny komentarz, w ktorym piszesz o tym jablku. Z autorka juz dawno dyskutujemy o czym innym. Nie wiem co wartosciowego niby wniosly twoje komentarze? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość moze i nic,ale wiesz przeczyta Napisano Kwiecień 24, 2010 lam dop teraz to i smieszy mnie to bardzo,zycze tylko autorce tylko tego zeby szybko i trale schudla Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 24, 2010 No to zajmuj sie dalej smianiem. Ja zreszta dalej twierdze, ze bezpieczniej jest weglowodany jesc wczesniej w ciagu dnia. Ale jesli ktos wybiera sobie taka diete, to jego sprawa, skoro autorka tak lubi, to przeciez jej nie zmuszam do niczego. Jak juz chcesz wysmiewac sie z czegos, to moze chociaz pochwal sie jak ty sobie poradzilas z problemem, przynajmniej cos wartosciowego wniesiesz do dyskusji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ale ja nie poradzilam sobie z Napisano Kwiecień 24, 2010 problemem,nadal go mam,ale zaczelam mniej jesc i cwicze duzo,ale zastnawialam sie nad dieta,weszlam na to forum,szukalam cos o dietetyku,bo tez myslam o zapisaniu sie na wizyte,schudlam 5 kilo w 3 tyg,ale co z tego jak ja nie potrafie jest zdrowo,a sadze ze dietetyk by mi pomogl w tym Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda ze mnie ma teki Napisano Kwiecień 24, 2010 ona by mi na pewno pokazal swoje menu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 24, 2010 No to po co zaczynasz od smiania sie z osob, ktore sobie poradzily i cos doradzaja? Mozna chodzic do dietetyka, moim zdaniem dietetyk jest potrzebny przede wszystkim osobom chorym, bo gdyby odzywianie bylo az tak skomplikowane, ze nie da sie go nauczyc bez lekarza, to nie wiem jak nasz gatunek przetrwal do tej pory... Ja wolalem poswiecic troche czasu i sie czegos nauczyc, jesli ty wolisz isc zaplacic i dostac gotowe, to twoj wolny wybor, nikt ci nie broni, skoro uwazasz ze inaczej sobie nie poradzisz. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co jakies stukniety jest Napisano Kwiecień 24, 2010 es z tym co mowisz Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 24, 2010 Jakies uzasadnienie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
teka 0 Napisano Kwiecień 25, 2010 Rando znow mi podpadles, ja nie poszlam na gotowe,myslisz ze jak ktos pojdzie do dietetyka to od razu schudnie,tez trzeba włozyc prace w to,a ja nie potrafiłam schudnac sama,to poszlam po rade i chyba najlepsze co zrobiłam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
teka 0 Napisano Kwiecień 25, 2010 weszlam dzis na wage,2,5 kilo mniej:) nie wiem czy nie za szybko,ale przy moim wczesniejszym jadlospisie,pewnie szybko schudne na poczatku,moze do wakacji,bede miala upragniona sylwetke:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość teka sluchaj,jak ty to robsiz Napisano Kwiecień 25, 2010 piszesz ze jadłaś,tyle słodyczy,nie mogłaś się od nich oderwać,a teraz tak od razu,porzuciłaś je i nie masz ochoty na nie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 25, 2010 Teka ja nie napisalem na gotowe w sensie, ze od pojscia do dietetyka schudniesz nic nie robiac, tylko na gotowe w sensie, ze po gotowa diete. Przeciez to nie jest nic obrazliwego, napisalem ze skoro ktos uwaza ze tego potrzebuje, to niech tak zrobi. Ja np. przed dieta siedzialem chyba z 2 tygodnie w necie i szukalem potrzebnych informacji, bo chcialem sie tego nauczyc. Wiec niech kazdy robi jak mu wygodnie i tylko o to mi chodzilo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
teka 0 Napisano Kwiecień 25, 2010 ale piekna pogoda:) tylko na spacery chodzić,zaraz ide znowu,Rando juz dobra,dobra:) ja tez szukalam,tyle co ja zaczynalam razy i odpuszczalam sobie,to po prostu nie moge zliczyc,poszlam do dietetyka bo on mi pokazal jak mam jesc i co,zeby nie czuc sie glodna,nie wpadac wilczy apetyt Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
teka 0 Napisano Kwiecień 25, 2010 na slodycze:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
teka 0 Napisano Kwiecień 25, 2010 do ''teka slachaj jak ty to robisz'' nie wiem jak to zrobilam,serio nie wiem,po prostu jak zaczelam ta diete,to moze raz mialam chec na slodycze,a teraz nie mam wcale,mam nadzieje ze nie bede miec tez wcale,zdaje mi sie ze to zalezy do odzywiania,jak dobrze sie odzywiasz,dostarczasz wszystkie skladnikiow odzywczysz organizmowi,to nie ma checi na slodycze:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 25, 2010 Od odzywiania, ale przede wszystkim od nastawienia. Ochota na slodycze to zwykle przyzwyczajenie i lakomstwo. Cukier ma to do siebie, ze podnosi poziom zadowolenia, wiec po zjedzeniu slodyczy czujemy sie dobrze i to jest uzalezniajace. Nie chodzi tu raczej o brak jakichs skladnikow potrzebnych organizmowi. Dodatkowo cukier jest o tyle zwodniczy, ze nie powoduje uczucia sytosci, w efekcie zjadamy wiecej kalorii niz powinnismy, bo np. zjadamy cos slodkiego lub wypijamy slodzony napoj i nadal czujemy sie glodni, mimo dostarczenia kalorii, wiec zjadamy jeszcze cos innego. Jedzac zdrowo mozg dostaje informacje o tym, ze jestesmy juz syci i powinnismy przestac jesc. W tym caly sekret, piszac w skrocie. W naturze cukier, jak fruktoza w owocach, wystepuje w parze z blonnikiem, ktory ogranicza nasz apetyt sprawiajac, ze szybko sie zapychamy. W slodyczach i innym smieciowym zarciu, mamy duze ilosci cukru i brak blonnika, efekt oplakany. Po odstawieniu slodyczy trzeba sie zmobilizowac i zmotywowac, a ochota na slodycze przejdzie, najlepiej znalezc sobie jakies inne zajecie, bo siedzac i sie nudzac najlatwiej jest poprawic sobie humor wlasnie slodyczami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 25, 2010 Pewnie znow sie naraze... Ale co tam, wedlug mnie trzeba wiedziec co sie je... Taka na poczatku obraza byla u niektorych Pan, ze sie jakies sugestie wprowadza do diety dietetyka... O jablko byla juz cala wojna, ktos cytowal jakie to jablko jest super na noc... A wczesniej bylo o zmianie pangi na inna rybe. Moze napisze, ze ryby nalezy jesc glownie ze wzgledu na zawartosc kwasow omega-3, ktorych panga prawie nie ma. To moze cos o pandze: (dla osob o mocnych nerwach) "Panga, którą w coraz większych ilościach sprowadza się do Europy pochodzi z Wietnamu, a dokładnie z Mekongu. Jeśli żyje w stanie naturalnym, samice rok w rok płyną w górę rzeki, aby tam złożyć ikrę. Niestety, ta "góra rzeki" leży poza granicami Wietnamu, więc z ekonomicznego punktu widzenia, to dla Wietnamczyków cios. Dlatego zakładają masowo sztuczne hodowle - na mniejszą skalę (interesy rodzinne) lub na większą (hodowle i przetwórnie zatrudniają tysiące osób, a będą jeszcze większe). Aby zmusić ryby do rozmnażania w zamknięciu, samicom robi się zastrzyk hormonalny. Używa się do tego importowanych z Chin fiolek zawierających hormon pobierany z moczu kobiet w zaawansowanej ciąży - hormon, który u ludzi wyzwala akcję porodową. Umieszczone w niewielkich basenach pangi rosną w potwornym ścisku - wyglądało to tak, jakby w zamkniętych basenach było więcej ryb niż wody. Podobno żaden inny gatunek nie wytrzymałby takiej koncentracji. Aby w ciągu 6 miesięcy ryby zyskiwały 1,5 kg mięsa karmi się je specjalnymi granulkami - składa się na nie mączka rybna (importowana z Peru), witaminy, ekstrakt soi i manioku. Podrośnięte ryby łowi się ręcznie, przekłada do ażurowych koszy i na małych motorkach, jak tylko szybko się da, przewozi na stateczki ze zbiornikami wody, skąd ryby płyną, już nie o własnych siłach, do przetwórni. Dalej następuje standardowa droga - filetowanie, mrożenie, pakowanie, transport do Europy." I jeszcze to: "fragment artykułu z Wprost - autor: Tomasz Molga Zdumiewająca kariera pangi rozpoczęła się od oszustwa. Pangasius hypophtalmus (sum rekini) z dolnego biegu Mekongu pojawił się kilka lat temu na światowych stołach, udając cenioną i drogą solę (po mniej więcej 30 zł za kilogram - trzy, cztery razy więcej niż panga). Szybko to odkryto, ale wietnamscy eksporterzy uznali, że skoro panga smakowała klientom jako sola, to może też smakować jako panga. Tym bardziej że ceną przebija inne ryby. (..) Na nasze stoły trafiają coraz częściej ryby pochodzące z hodowli (tzw. akwakultur). Producenci szukają na świecie gatunków, które najlepiej nadają się do tego celu i mogą być substytutami ryb najpopularniejszych wśród klientów. Panga do hodowli nadaje się idealnie: szybko rośnie (dzikie okazy osiągają 1,5 m długości i ponad 40 kg wagi), nie wymaga kapitałochłonnych inwestycji i trafia w gusta gospodyń. - Jest niedroga, nie ma charakterystycznego dla ryb zapachu ani smaku, a jej filet nie nosi śladów krwi i jest pozbawiony ości - mówi Jacek Netzel z firmy Nord Capital z Połchowa koło Gdyni, importera pangi. Ryba nie ma więc wad, na które najczęściej skarżą się klienci w wypadku karpia. Europejscy producenci ryb, zaniepokojeni wietnamską inwazją, twierdzą, że nie można porównywać ich wyrobów z pangą. - Zamienić karpia na pangę? To byłaby tragedia. Nasz karp, zanim trafi na stół, rośnie w spokoju trzy lata. Panga to produkt czysto przemysłowy - mówi dr Andrzej Lirski z Instytutu Rybactwa Śródlądowego. (...) Typowa hodowla pangi to wielkich rozmiarów klatka zanurzona w rzece. W ciepłej wodzie Mekongu już po 6 miesiącach narybek osiąga wagę 1,5 kg - w sam raz, aby z ryby wykroić jedną porcję filetu. O ile z hektara stawu rybnego w Polsce uzyskuje się średnio 750 kg karpia rocznie, o tyle z podobnej wielkości hodowli w Wietnamie aż 100 ton pangi rocznie. - Widziałem farmy, gdzie trzepotało 500 ton ryb. Woda wyglądała, jakby się gotowała - opowiada kupiec z firmy importującej pangę, jeden z nielicznych Polaków, który widział jej hodowlę na własne oczy. Włoscy naukowcy po zbadaniu filetów z pangi oznajmili, że nie zawierają one prawie wcale kwasów tłuszczowych omega-3, za które dietetycy najbardziej cenią ryby. Według nich, filet z pangi to jedynie białko, sól i woda. Gorzej, że nie tylko. Mekong zbiera ścieki z ponad 100 ośrodków przemysłowych, a rozrastające się hodowle ryb jeszcze bardziej zwiększyły zanieczyszczenie wód rzeki. Wietnamczycy wsypują więc pangom coraz więcej antybiotyków i innych leków na poprawę kondycji. Hiszpanie odmówili przyjęcia kilku partii ryby z powodu zbyt wysokiej zawartości tzw. zieleni malachitowej (chemikalia te służą w hodowlach do zwalczania chorób grzybowych). Niektórzy wietnamscy producenci, nie wahają się przed potraktowaniem filetów chemicznymi dodatkami (m.in. polifosforanami), które absorbują wodę i zwiększają wagę gotowego wyrobu. Biorąc pod uwagę, że tzw. glazura (zamarznięta woda na wierzchu) to nawet 20 proc. wagi filetu w sklepie, razem z pangą klient kupuje do 40 proc. wody z Mekongu. (...)" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 25, 2010 Pewnie znow sie naraze... Ale co tam, wedlug mnie trzeba wiedziec co sie je... Taka na poczatku obraza byla u niektorych Pan, ze sie jakies sugestie wprowadza do diety dietetyka... O jablko byla juz cala wojna, ktos cytowal jakie to jablko jest super na noc... A wczesniej bylo o zmianie pangi na inna rybe. Moze napisze, ze ryby nalezy jesc glownie ze wzgledu na zawartosc kwasow omega-3, ktorych panga prawie nie ma. To moze cos o pandze: (dla osob o mocnych nerwach) "Panga, którą w coraz większych ilościach sprowadza się do Europy pochodzi z Wietnamu, a dokładnie z Mekongu. Jeśli żyje w stanie naturalnym, samice rok w rok płyną w górę rzeki, aby tam złożyć ikrę. Niestety, ta "góra rzeki" leży poza granicami Wietnamu, więc z ekonomicznego punktu widzenia, to dla Wietnamczyków cios. Dlatego zakładają masowo sztuczne hodowle - na mniejszą skalę (interesy rodzinne) lub na większą (hodowle i przetwórnie zatrudniają tysiące osób, a będą jeszcze większe). Aby zmusić ryby do rozmnażania w zamknięciu, samicom robi się zastrzyk hormonalny. Używa się do tego importowanych z Chin fiolek zawierających hormon pobierany z moczu kobiet w zaawansowanej ciąży - hormon, który u ludzi wyzwala akcję porodową. Umieszczone w niewielkich basenach pangi rosną w potwornym ścisku - wyglądało to tak, jakby w zamkniętych basenach było więcej ryb niż wody. Podobno żaden inny gatunek nie wytrzymałby takiej koncentracji. Aby w ciągu 6 miesięcy ryby zyskiwały 1,5 kg mięsa karmi się je specjalnymi granulkami - składa się na nie mączka rybna (importowana z Peru), witaminy, ekstrakt soi i manioku. Podrośnięte ryby łowi się ręcznie, przekłada do ażurowych koszy i na małych motorkach, jak tylko szybko się da, przewozi na stateczki ze zbiornikami wody, skąd ryby płyną, już nie o własnych siłach, do przetwórni. Dalej następuje standardowa droga - filetowanie, mrożenie, pakowanie, transport do Europy." I jeszcze to: "fragment artykułu z Wprost - autor: Tomasz Molga Zdumiewająca kariera pangi rozpoczęła się od oszustwa. Pangasius hypophtalmus (sum rekini) z dolnego biegu Mekongu pojawił się kilka lat temu na światowych stołach, udając cenioną i drogą solę (po mniej więcej 30 zł za kilogram - trzy, cztery razy więcej niż panga). Szybko to odkryto, ale wietnamscy eksporterzy uznali, że skoro panga smakowała klientom jako sola, to może też smakować jako panga. Tym bardziej że ceną przebija inne ryby. (..) Na nasze stoły trafiają coraz częściej ryby pochodzące z hodowli (tzw. akwakultur). Producenci szukają na świecie gatunków, które najlepiej nadają się do tego celu i mogą być substytutami ryb najpopularniejszych wśród klientów. Panga do hodowli nadaje się idealnie: szybko rośnie (dzikie okazy osiągają 1,5 m długości i ponad 40 kg wagi), nie wymaga kapitałochłonnych inwestycji i trafia w gusta gospodyń. - Jest niedroga, nie ma charakterystycznego dla ryb zapachu ani smaku, a jej filet nie nosi śladów krwi i jest pozbawiony ości - mówi Jacek Netzel z firmy Nord Capital z Połchowa koło Gdyni, importera pangi. Ryba nie ma więc wad, na które najczęściej skarżą się klienci w wypadku karpia. Europejscy producenci ryb, zaniepokojeni wietnamską inwazją, twierdzą, że nie można porównywać ich wyrobów z pangą. - Zamienić karpia na pangę? To byłaby tragedia. Nasz karp, zanim trafi na stół, rośnie w spokoju trzy lata. Panga to produkt czysto przemysłowy - mówi dr Andrzej Lirski z Instytutu Rybactwa Śródlądowego. (...) Typowa hodowla pangi to wielkich rozmiarów klatka zanurzona w rzece. W ciepłej wodzie Mekongu już po 6 miesiącach narybek osiąga wagę 1,5 kg - w sam raz, aby z ryby wykroić jedną porcję filetu. O ile z hektara stawu rybnego w Polsce uzyskuje się średnio 750 kg karpia rocznie, o tyle z podobnej wielkości hodowli w Wietnamie aż 100 ton pangi rocznie. - Widziałem farmy, gdzie trzepotało 500 ton ryb. Woda wyglądała, jakby się gotowała - opowiada kupiec z firmy importującej pangę, jeden z nielicznych Polaków, który widział jej hodowlę na własne oczy. Włoscy naukowcy po zbadaniu filetów z pangi oznajmili, że nie zawierają one prawie wcale kwasów tłuszczowych omega-3, za które dietetycy najbardziej cenią ryby. Według nich, filet z pangi to jedynie białko, sól i woda. Gorzej, że nie tylko. Mekong zbiera ścieki z ponad 100 ośrodków przemysłowych, a rozrastające się hodowle ryb jeszcze bardziej zwiększyły zanieczyszczenie wód rzeki. Wietnamczycy wsypują więc pangom coraz więcej antybiotyków i innych leków na poprawę kondycji. Hiszpanie odmówili przyjęcia kilku partii ryby z powodu zbyt wysokiej zawartości tzw. zieleni malachitowej (chemikalia te służą w hodowlach do zwalczania chorób grzybowych). Niektórzy wietnamscy producenci, nie wahają się przed potraktowaniem filetów chemicznymi dodatkami (m.in. polifosforanami), które absorbują wodę i zwiększają wagę gotowego wyrobu. Biorąc pod uwagę, że tzw. glazura (zamarznięta woda na wierzchu) to nawet 20 proc. wagi filetu w sklepie, razem z pangą klient kupuje do 40 proc. wody z Mekongu. (...)" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
teka 0 Napisano Kwiecień 25, 2010 widze ze jestes dobrze ''wyposażony'' w wiedzę o odżywianiu,o pandze wiem,trabili o tym juz dawno w tv,ale to nie znaczy ze kiedys ja nie jadlam,jadlam teraz inne rodzej ryb Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
teka 0 Napisano Kwiecień 26, 2010 dzis stanelam na wadze.3 kilo mniej:):):)moge tylko powiedziec ze jak sie ma juz te pare dni dieta za soba to jest super:):) zycze powodzenia wszystkim odchudzajacym:):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Narazie to mogłaś Napisano Kwiecień 27, 2010 ewentualnie się trochę odwodnić - stąd spadek wagi. Nie licz na to że po paru dniach diety masz 3 kg tłuszczu mniej bo to niemożliwe :D (tak, haha, jestem zawistna i zapewne otyła że się wypowiadam na tym forum i w ogóle na nie wchodze :D Masakyczne są te krzykaczki ktore wazą po 100 kg a nie chcą słuchać rad SZCZUPŁYCH i ZAZNAJOMIONYCH z tematem osób :D Ciekawe tylko dlaczego skoro wiecie lepiej to ważycie tyle ile ważycie... To tak ogólnie komentarzdo poziomu dyskusji ) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Napisano Kwiecień 27, 2010 Skoro juz i tak dyskusja sie urywa, to wkleje tu czyjs post z innego tematu: "moja koleżanka w 3 miesiące zgubiła 10 kilo z dietetyczką ale dietetyczka zakazała jedzenia jabłek po 16tej- bo duzo cukru nie do spalenia w reszcie dnia lepiej zjeść jabłko niż batona - jabłka zamiast - tylko tyle dietetyczce zapłaciła 100zł za indywidualny jadłospis po wywiadzie - myśle że warto - wszystko tam było, tylko że mało ale za to 5 posiłków " Moze pani ddddddddddddddddddddddddddddddddddd wypowie sie jako ekspertka, co sadzi o zaleceniu dietetyka? ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
teka 0 Napisano Kwiecień 27, 2010 oj kochani kochani,może i sama woda ''wyleciała'' ze mnie,ale dziś kolega do mnie ''Schudłaś coś'':):):):) A koleżanka w pracy,ze jestem szczuplejsza na buzi:):) i jak tu nie mieć banana na ustach:) czuje po spodniach,że mam mniej kilogramów:):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Rando Ty pracujesz w gole Napisano Kwiecień 27, 2010 ciągle tu jesteś,zawsze wszystko wiesz.gromadzisz na dysku te informacje? czy moze nie pracujesz i od rano do nocy siedziesz na necie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach