Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

latte m -w jakich sytuacjach nie możesz zapanować nad emocjami, tzn.możesz przytoczyć jakiś przykładi..co m.mówi czy robi... -druga sprawa jeśli kochasz go nad życie, to może za malo sobie zostawiasz życia, czasu tylko dla siebie, i boisz się. że taki cud odejdzie od Ciebie, skoro się boisz, to możesz się nakręcać, tworząc fałszywe obrazy rzeczywistosci.... Kochając siebie, druga osoba nie staje się kołem ratunkowym... Jeśli wystarczająco siebie nie kochasz, to nad tym trzeba popracować ❤️ To są domniemania, sama postaw sobie diagnozę. Metoda eliminacji. To jest Twoja opowieść o Tobie 🌻 A jeśli Twój zwiazek jest mocno zagrożony, to może warto iść na parę wizyt do psychologa. Czasami jest potrzebna tylko mała korekta, i wszystko wraca do normy :) Bez tej korekty wciąż płynie się niewłaściwym kursem, wprost na skały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latte m
Staram się pracować nad sobą, nad tymi emocjami właśnie, czasem przez dłuzszy czas mi sie to udaje, ale nagle przychodzi jakiś kryzys i wtedy nawet nie jestem w stanie myśleć o niczym dobrym, a wręcz odwrotnie. Wtedy byle pretekst jest dobry by sobie ulżyć i się wyżyć, a wszystko to spada na niego i jemu się dostaje. Czasu dla siebie i swojej własnej przestrzeni nie mam w ostatnim czasie praktycznie wcale, bo pracuję 12-14 godzin na dobę od kilku miesięcy.Do psychologa też nie bardzo mam czas pójśc. Czy kocham siebie? Właśnie nie, bo zdaję sobie sprawę, ze strasznie głupio się zachowuję, jestem zaborcza i mam inne wady, a więc nie mogę ani siebie takiej akceptować ani tym bardziej kochać. Dodam, ze po rozwodzie i kilkuletnim traumatycznym małzeństwie wyszłam z tego z wielkim poczuciem własnej wartości, byłam pewna siebie, pewna tego, ze sobie świetnie poradzę, a teraz, z biegiem czasu jestem zupełnie inną osobą, zlęknioną, nie rozumiejącą i nie akceptującą siebie za to co robię. To być może zaszłości z małżenstwa, nie wiem, nigdy nie rozumiałam męża jak mnie krzywdził a teraz sama krzywdzę i zdaję sobie sprawę z tego, co robię zle, ale nie potrafię przestać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Latte m 12-14 godzin pracujesz? I Ty się dziwisz swojemu rozdrażnieniu. Kobieta nie jest psychicznie i emocjonalnie i nawet fizycznie stworzona do takich warunków, aczkolwiek czesto tak się dzieje. Pewnie, że stres/życie w napięciu wszystkiego nie tłumaczy, choćby braku panowania nad emocjami, ale mimo wszystko wiele wyjaśnia. A czy m.też tyle pracuje? Kiedy Twoja samoocena zaczęła spadać po pierwotnym jej wzroście...? Coś mi tu nie gra....nie jestem pewna czy cała odpowiedzialność za Twój stan leży po Twojej stronie. Może w ostatnim czasie jestes pod wpływem nieprzychylnej Ci osoby, lub na Ciebie źle oddziaływuje samą swoją obecnością? W pracy, w rodzinie, wśród znajomych? .... Skoro pracujesz nad sobą, i masz silne "cofki"to przyczyna może leżeć w okolicznościach. Zbyt agresywnych. Może, nie musi. I tak na marginesie, ludzie nie są robatami, nie można siebie nadmiernie eksploatować, bo to się wróci przykrością. Brutalne prawo przyczyny i skutku. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latte m
założyliśmy swoją firmę, razem. Ja sie zajmuję biznesem, m pracuje na etacie 8 godzin, ale po swojej pracy zwykle przyjeżdzał do firmy i do wieczora siedzieliśmy razem, oprócz dni, które spędzał z dziećmi. Myślałam, ze taki podział obowiązków będzie nam odpowiadał, ale im dalej w las tym gorzej, bo zazdroszczę mu, ze moze w domu z dziecmi posiedzieć czy do kina pójść. wiem, że częściowo moje rozdrażnienie moze stąd wynikać, on też to wie.Chyba jestem zazdrosna o dzieci, o czas z nimi spędzany, o byłą zone, która nie musi pracować w ogóle. Tylko, ze z drugiej strony robimy coś dla siebie, żeby za jakiś czas mieć tego czasu więcej na więcej móc sobie pozwolić. Żebyśmy mogli spokojnie, normalnie żyć. Tylko, że sama juz nie wiem, czy potrafię w ogóle spokojnie żyć, czasem myślę, ze za to wszystko co zrobił mi były mąż w jakiś sposób, podswiadomie, a może nawet świadomie mszczę się na obecnym partnerze.Wczoraj znów powiedziałam kilka słów za dużo z czystej złośliwosci, m się obraził i nawet telefonu nie odbiera, a nigdy wczesniej tego nie robił. widać ma juz tego dosyć. Nie mam przy sobie żadnej nieprzychylnej osoby, przeprowadziłam sie do innego miasta po rozwodzie, cała rodzina zostala na drugim końcu Polski, a tutaj mam właściwie tlko jedną, dobrą koleżankę, ale akurat ona jest mi przychylna. Moje poczucie wartości i wewnętrzna siła zniknęły gdzieś sobie jakieś 1,5 roku temu, gdy dowiedziałam sie, ze m kilka rzeczy chciał przede mną ukryć i nie chodzi tu o zdradę tylko inne rzeczy, ale wtedy właśnie wszystko wzięło w łeb i tak z każdym kolejnym dniem bardziej się nakręcałam, aż w końcu zaczęło to wszystko z wielką niekiedy siłą ze mnie wychodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Latte m. Daje pod rozwagę, zaprzeczenie lub potwierdzenie: 1.równouprawnienie ma swoje ciemne strony 2.to mężczyzną zapewnia materialny byt 3.czy m.przypadkiem nie jest zachwycony tak przedsiębiorczą kobietą, bo mógł sobie troche tej odpowiedzialnosci odpuścić 4.to wygodne móc być rodzicem dla dzieci z poprzedniego zwiazku i nie martwić się o swój zawodowy rozwój, po prostu tylko pracować na lajcie 5.czy byla żona m.jest w kolejnym zwiazku 6.czy nie wzięłaś na siebie zbyt dużej odpowiedzialnosci, nawet jeśli świadomie tą decyzję podjęłaś 7.czy ta odpowiedzialnosc przypadkiem gdzieś podświadomie nie ma na celu udowodnienia m.że Ty jako partnerka nie będziesz taka jak jego eks. 8.czy masz własne dzieci 9.co myśli/mówi Twoja bliska koleżanka o Twojej sytuacji 10.jednak powinnaś znaleźć czas na psychologa, może na typowego analityka. Ja czuję w Tobie bunt. Tylko pytanie na co konkretnie Twój umysł i emocje się buntują. Bronią się przed czymś, to pewne... Wiecej kochania siebie, to wiesz, sama o tym piszesz, pytanie tylko w którym miejscu ukochać :) Żeby nie na ślepo. Wtedy szaciej przyjdą efekty. ❤️ Ps.to co bylo w przeszłości, dopóki nie jest całkowicie oddalone, może wpływać na teraźniejszość, nie mniej jednak Twoja teraźniejszość z m.nie wydaje mi się czysta, rowniez z jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latte m
Ewa w Raju Daje pod rozwagę, zaprzeczenie lub potwierdzenie: 1.równouprawnienie ma swoje ciemne strony -zdążyłam sie już przekonać, ale zawsze byłam aktywna zawodowo wiec nie bardzo sobie wyobrażam żeby nie pracować, mogłabym ewentualnie mniej. 2.to mężczyzną zapewnia materialny byt - m ze swojej pensji reguluje wszystkie rachunki w naszym domu, na pozostałe rzeczy są pieniądze z firmy 3.czy m.przypadkiem nie jest zachwycony tak przedsiębiorczą kobietą, bo mógł sobie troche tej odpowiedzialnosci odpuścić -czasem daje wyraz tego, ze faktycznie jest zachwycony, poza tym sam ma bardzo,bardzo odpowiedzialną pracę i raczej sobie jej nie odpuscił, po prostu cieszy się, ze jestem zaradna. 4.to wygodne móc być rodzicem dla dzieci z poprzedniego zwiazku i nie martwić się o swój zawodowy rozwój, po prostu tylko pracować na lajcie -tutaj przepraszam, ale nie bardzo wiem co masz konkretnie na myśli 5.czy byla żona m.jest w kolejnym zwiazku tak 6.czy nie wzięłaś na siebie zbyt dużej odpowiedzialnosci, nawet jeśli świadomie tą decyzję podjęłaś -owszem, wziełam, to,że spędzam tyle czasu w pracy nie wpływa na mnie relaksująco 7.czy ta odpowiedzialnosc przypadkiem gdzieś podświadomie nie ma na celu udowodnienia m.że Ty jako partnerka nie będziesz taka jak jego eks. -prawdopodobnie ma, ale to nie jest jedyna przyczyna 8.czy masz własne dzieci -mam, właśnie dlatego chcę pracować i zapewnić im normalne życie, choć na razie jest to kosztem wspólnego czasu 9.co myśli/mówi Twoja bliska koleżanka o Twojej sytuacji -rozumie moją frustrację i stara się mnie wspierać, nigdy nie krytykuje m 10.jednak powinnaś znaleźć czas na psychologa, może na typowego analityka -czym zajmuje się taki analityk dokładnie? Dużo myślałam wczoraj wieczorem o tym co napisałaś, faktycznie brakuje mi miłości do samej siebie. Mam jej w sobie wielkie pokłady, akurat to wiem, okazuje miłość dzieciom, pomagam ludziom często obcym, ale jakoś w tym wszystkim nie znalazłam miejsca dla siebie.Mam pretensje do m, niektóre z nich są słuszne, ale większość nie, potem mam pretensje do siebie, ze tak reaguję. i tak kółko sie zamyka i toczy się coraz dalej. Postaram się jednak pójść do psychologa, kilka godzin w tygodniu wygospodaruję. żeby coś zmienić w swoim życiu muszę zacząć przecież od siebie. Jest kilka rzeczy w zachowaniu m, których nie jestem w stanie zrozumieć, ale moze uda mi sie je jakos akceptować .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Latte m Tu np.znalazłam opis psychoanalizy. http://www.psychoanaliza.net/pokaz.php/czym_jest_psychoanaliza/ Co ważne, nie chodzi o ocenianie i co drugie ważne, a co w Tobie się przejawia, poczucie winy za Twój stan, i że tylko Ty jestes tego sprawcą. Taka postawa przeszkadza stać się obserwatorem siebie samej. Kochającym obserwatorem. ❤️ Potem skrobne w odpowiedzi na Twoje odpowiedzi 🖐️ A ta babka nawet przez skypa udziela wizyt :) Ach i ten link dla chętnych to jak znalazł do poczytania dla Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich, Jestem tu poraz pierwszy. Dotarłam do punktu w którym już nie potrafię tłumić w sobie tego wszystkiego przez co przechodzę, a w co się sama wpakowałam. Udawać, że jest dobrze. Nie mam zbyt wiele nadzieji ale może to, że chociaż w takiej formie wyrzucę z siebie to co mnie gnębi pomoże, chociaż odrobinę. Od 4 lat jestem mężatką, tak bardzo bałam się samotności, że wyszłam za mąż z najgłupszych możliwych powodów. Z lęku, strachu przed pustką, bo akurat się trafił chętny, ze wszystkiego tylko nie z miłości. Może było jakieś zauroczenie, może nawet jakieś przebłyski przyjaźni, których czepiałam się z całych sił... Dziś jednak nie pamiętam już nic oprócz ciągłych upokorzeń, i psychicznych kopniaków. Tego jadu od rana do wieczora. Tego ciągłego dowartościowywania się moim kosztem. Często jestem na skraju nerwów, bardzo często myślę by zakończyć tą farsę... Ale wciąż się boję... Wciąż czegoś. Jestem święcie przekonana, że nie poradze sobie sama finansowo, że nie dam rady utrzymać siebie i dziecka. Boję się wstydu, boję się przyznać jak strasznie się pomyliłam. Samotności już się nie boję.. tęsknię za nią. W przeciągu 4 lat z przebojowej, niezależnej, ogólnie pewnej siebie osoby, może z jednym tylko kompleksem - braku partnera - stałam się stłamszoną, ubezwłasnowolnioną, zahukaną wystraszoną istotą. Przez małżeństwo a potem dziecko i podejście mojego m do sprawy odizolowałam się od dawnych znajomych, straciłam przyjaciół, kolegów, znajomych. Jedynie w pracy mogę odżyć, odetchnąć na chwilę,przez większość czasu jednak myślę tylko o tym, że o 17 wrócę do swojego małego piekiełka... NIe mam z kim porozmawiać, nie mam komu się wypłakać. Zresztą i tak bym się nie przełamała. Ratować czy naprawiać też już nie ma czego... Wszelkie próby rozmowy z m kończyły się zawsze stwierdzeniem, że to ja jestem nienormalna i przecież nawet moi przyjaciele go ostrzegali, ale on łaskawie się mną zajął a ja ciągle coś wymyślam. I tak się zapadam...A mój dzień składa się z ciągłej walki i ciągłych starań, żeby nie narzakał, żeby się nie czepiał, żeby nie miał powodów do poniżania mnie i wytykania mi wad... Ale on zawsze coś znajdzie... A ja powoli tracę siły, nadzieję już dawno straciłam, chce mi się wyć... Coś we mnie pękło i już nie chcę tego ratować, naprawiać, nie chcę a nie mam jak się wycofać... I zaczynam myśleć, że zmarnowałam sobie życie a nie mam już pomysłu jak znaleźć siły by dalej w tym trwać... Błagam niech mi ktoś powie że to się jakośsamo odkręci, że tak nie będzie już zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latte m
Z doswiadczenia wiem, ze samo się nie odkręci. Decyzja o odejściu od męża zwykle długo dojrzewa w człowieku, w moim przypadku tez tak było, ale to jest Twój ruch i jesli chcesz zacząć inne życie to musisz cos w tym kierunku zrobić. Piszesz, ze masz dziecko, jedno? Dlaczego on Cię upokarza i w jaki sposób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@monoamina - nie ma porozumienia, nie ma zwiazku. Porozumienie to dialog, gdzie dwie zainteresowane strony wypowiadaja swoje potrzeby i zostaja wysluchane. Obawa przed byciem "bez partnera" zwykle prowadzi na manowce (skad ja to znam?), ale w tej chwili motywacja nie ma znaczenia. Najwazniejsze jest: co dalej... Czy jest co ratowac? Czy wogole bylo cos wartosciowego miedzy Wami, co warto wskrzesic, podjac wysilek? Moze i bylo, ale do tego potrzebny jest dialog... Na ile jestes gotowa, by zaczac zycie w pojedynke, z dzieckiem - jesli zdecydujesz sie odejsc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Latte m Punkty 3, 4 i 5 są ze sobą powiązane. W 4 mialam na myśli, iż m. (być może) "odpoczywa" sobie w zwiazku z Tobą. Być może pasuje mu, że kobieta jest bardziej przebojowa czy bardziej odpowiedzialna za codzienność finansową (niż np.byla żona, bo mógł byc tzn zmęczony). I nie byłoby w tym nic zaskakującego, różne układy ludzie tworzą. Tylko czy Twoja podświadomość w pelni to akceptuje - mężczyznę, który nie ma w tej kwestii pełnej samodzielności i niezależności (psychicznej, emocjonalnej) tzn.lubi się podeprzec kobietą. To tworzy lekką zależność rodzic/Ty/-dziecko/m/. Co do życia zawodowego, nie chodzi, żeby nie pracować, tylko o proporcje (roli męskiej i kobiecej). Taka dysharmonia może wpływać ujemnie na Twoje głębokie odczucia. Nie jest istotne, czy jego praca jest mniej czy bardziej odpowiedzialna, chodzi o to że ma mniejszą potrzebę bycia w kwestii (materialnej) głową zwiazku. Jakby to jeszcze prościej napisać...Ty masz większy apetyt :) A i w tym nie ma nic niestosownego, tylko że między Wami może przez to tkwić konflikt postaw, ktore się najbardziej odbijąja na Tobie, kobieta takie rzeczy wychwytuje czesto nieswiadomie, ale za to może odczuwać silny dyskomfort, i trudno jej umiejscowić rzeczywistą przyczynę coraz gwałtowniejszego spadku samopoczucia. ..... Piszesz jeszcze, że nie rozumiesz pewnych zachowan m. Bardzo silnie to odczuwasz? Bo akceptacja nie oznacza zgody wbrew sobie, tylko zgody z miłością. Po prostu akceptuje się, bo po głębszym zastanowieniu się oraz poznaniu powodów, dla których coś przeszkadzało, okazuje się. że gra (własnych emocji) nie byla warta świeczki. Chyba, że są to jakieś fundamentalne dla Ciebie zagadnienia i dla Ciebie jakieś zachowania nie będą akceptowalne. ...to wszystko są sprawy do załatwienia krok po kroku. Polega to na godzeniu się z samą sobą i coraz dokładniejszym rozumieniu własnych emocji. Pozdrawiam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monoamina Przekornie można powiedzieć, że ze strachu przed samotnością już się wyleczylas ❤️ To dobra wiadomość ❤️ Wielka cenę za to zapłaciłas. Omyłkowych wyborów się nie cofnie. Możesz jednak zmieniać swoje życie i nadal wybierać. Nikt Ci tego nie zabroni. Chyba, że sama sobie postawisz mur nie do przebycia. Dlaczego sądzisz, że nie dasz rady utrzymac siebie i dziecka? Być może na początku spadnie jakość życia materialnego, ale odzyskasz szacunek do samej siebie, dasz sobie prawa, ktore m.wciąż Ci odbiera. Możesz uwierzyć na słowo, gdy odzyskuje się prawo do godnego życia to i wracają sily i rodzą się nowe pomysły... Myślę, że wiele kobiet z tego forum to potwierdzi. Ja się pod tym podpisuję dwoma rękoma i dwoma nogami :) Nie. To się nie stało z miesiąca na miesiąc...to się działo z roku na rok, i nadal się dzieje. I nigdy bym swoich wyborow nie zamieniła na jakiekolwiek inne. Od pewnego momentu oczywiście :P Ze dwa ze wczesnej młodości bym zmieniła :) Popełnione w nieświadomości, a może z naiwności. A może w samoobronie. Nie ważne. Ważne jest, że bez dzialania samo się nie zrobi. Ale.... ....samo zacznie się dziać, gdy zacznie się działać. Ściskam ❤️ Życie jest Twoje, możesz na nie wpłynąć. Krok po kroku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny moje Wy..... Od paru dni czytam i czytam od pierwszej czesci....wracam, placze, analizuje.... I tak bardzo chcialabym Wam podziekowac, ze ten topik wogole powstal...jestescie lepsze od najlepszego psychologa.... Oneill{serce} Yeez{serce} Agaa{serce} Wierna czytelniczka{serce} Maju{serce} Abssinthe{serce} Ewo{serce} Mia{serce} Siodemko{serce} Niebo blekitne{serce} Consekfencjo{serce} Paolka{serce} I wszystkie Kobietki, ktorych nie wymienilam{serce} Jetem wolna, jestem wolnym czlowiekiem. Od paru dni chodze z psem po parku wieczorem i rozmyslam co chce Wam napisac. Bedzie tego duzo., bardzo duzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakrasaa
Dziwczyny , ja tkwie w takim związku,Nie od początku tak było bo wiadomo na samym początku-super.Pozniej a szczegolnie gdy zamieszkaliśmy"na swoim" zaczęło sie .Mąz ciągle jest z czegoś niezadowolony, nigdy nie pochwali a wciąz krytykuje, czasem myśle ze to ja jestem winna ale wiem ze tak nie jest, że ja sobie wmawiam.Potrafi w towarzystwie sie przechwalać, jaki to on nie jest wszechstronny, a w domu wciąz coś mu nie pasuje.Kupiła sobie sukienke, zapytałam czy ładna , powiedział -"ale wieśniacka". Mogłabym inne przykłady podawać i byłoby tego masa.2 dni jest w miare, a pozniej 4 dni zle.Jak mu w czymś nie przytakne, potrafi nie zjeść obiadu i wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość **Dagnaaaaa*
Brak dialogu dziewczyny sieje nieporozumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakrasaa
Dagnaaaa ma racje , to ewidentny brak porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do buszującej
wpisz te serca w nawiasy kwadratowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca ... ciepło na duszy, jak ktoś pamięta :) Przytulam ... Mnie też to miejsce bardzo pomogło, nie mam słów, by to opisać. Też często czytam, wracam ... ale nie piszę (choć coraz częściej mam na to ochotę) Poukładałam sobie życie na nowo jednak czy tak do końca jestem wolna? Tego nie jestem pewna niestety. Minęło tyle czasu bo chyba już ze trzy lata a nie ma dnia, żebym nie myślała o tym, co było. Nie mam kontaktu, nie tęsknię ale ... Jeden z cięższych przypadków ze mnie ;) Pozdrowienia dla Was wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BuszujacaWzbozu ❤️ Prawda, dzięki temu miejscu człowiek się odnajduje a to co ma "odpaść" w końcu odpada i uwalnia nas. Cieszy mnie twoja wizyta. :-) Ze mnie też odpadł pewien ciężar,taki ogromny i ciążący kilka lat i to całkiem niedawno. Któraś z dziewczyn ( już nie pamiętam, przepraszam )wysłała mi tutaj pewien obraz, gdzie kobieta niosła na swoich plecach ogromny kamień - i właśnie wysłała mi go w tym samym czasie kiedy ten ktoś toksyczny znowu się do mnie odezwał,to był kontakt tylko przez e-maile. Od kilku dni jestem od niego uwolniona ! Wyszperałam nawet jak zamknąć konto pocztowe i tak też zrobiłam. Nie oszukuję was nie oszukam siebie ,wiem że jeszcze w mojej głowie trochę "pobędzie" ale ważne jest to że zdobyłam się na ten krok zamykając mu dostęp do siebie. Próbowałam wysłać na ten zamknięty mój adres e-mail,żeby sprawdzić czy działa, i przyszła do mnie taka krótka wiadomość - Undelivered Mail Returned to Sender / Niedostarczona Wiadomosc Zwrocona do Nadawcy :-D A może któraś z was wie,jak całkowicie zlikwidować konto na hotmail? Mnie to jest niepotrzebne wcale,z nikim tam nie utrzymuję kontaktu.Pomóżcie jeśli któraś z was wie. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz mam zablokowane konto e-mail na hotmail ale chciałabym całkowicie się go pozbyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa w Raju :-) dziękuję,dokładnie przed chwilką to znalazłam i czytałam. Zapowiada się piękna niedziela,dużo słońca i jest cieplutko, nareszcie :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie interesuje mnie już ta osoba, nie interesują mnie jego losy i to czy kiedyś tam być może napisze do mnie czy nie (już tego nie odczytam bo e-maile będą automatycznie odrzucane) co jeszcze pół roku temu byłoby nie do pomyślenia.Dzisiaj obudziłam się jakbym została wypuszczona z więzienia.Wolna.I z lekkim sercem,co to za piękne uczucie,którego dawno nie czułam.Odzyskałam też więcej przestrzeni. Nie będzie ze mną dłużej pogrywał wilk w owczej skórze. Nie pozwolę się udupiać,manipulować mną,wpędzać w poczucie winy wykorzystując moją szczerość i zaufanie jakim go darzyłam. Przez bardzo długi okres czułam że kiedyś ta znajomość się skończy.I tak się stało. Chwała ci Boże. - że wszystko, co ma swój początek, ma także swój koniec. Szkoda że tak długo to trwało,ale widocznie tyle musiało trwać i ani dnia dłużej,lepiej póżno niż wcale. :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemeczko - ciesze sie wraz z Toba, to jest naprawde wazny powod do swietowania, radowania sie. Odzyskanie wolnosci i swiadomosci, ze to Ty kierujesz swoim zyciem. Tylko Ty. Wszystko sie powoli w Twoim zyciu pouklada, wskoczy na swoje miejsce w swoim czasie, sama to powiedzialas. Bedzie dobrze! ❤️ Sciskam Cie mocno i serdecznie 🌻 U mnie tez slonce wyszlo dzisiaj, wczoraj bylo pochmurno ale wytrzymalo bez deszczu. Potrzeba tego slonca dla roslin, bo zimno i brzydka pogoda spowolnily ich rozwoj. A przeciez juz polowa maja za nami i powinno byc wiecej kwiatow 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elmks
związki to idea kobiet, kobiety chcą uwikłac mezczyzn w zwiazki by w ten sposob zapewniać sobie byt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×