Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

@Buszujaca - sama to napisalas. Porownalas jego sytuacje do swojej. On w sumie bez problemow, zyje sobie po swojemu i jest OK. Nie cierpi, cos dorobi, z kolegami pojara blanta, wypije browara, zero obowiazkow... A Ty - co masz? Dlugi, problemy, dziecko na wychowaniu. Prace, obowiazki. I jeszcze czasami myslisz, ze moze by sie zdziebko miejsca znalazlo na nianczenie takiego ku*wa pasozyta. Wiesz co, pozyj jeszcze troche sama bo chyba za krotko jeszcze tak zyjesz, zobaczysz ile masz czasu dla siebie i wtedy tak tanio sie nie sprzedasz ;) Pomysl, jaka to glupota (za przeproszeniem) majac tyle na glowie brac sobie takiego kolosalnego strupa! Daj szanse innej kobiecie, mniej zmeczonej i bardziej optymistycznej od Ciebie; niech sobie ten skarb przyholubi. Sciskam mocno ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"Juz i tak mi ciezko z tyloma obowiazkami i taka odpowiedzialnoscia..." Buszująca, czy masz na myśli odpowiedzialność za tą sytuację i za to, że on (nareszcie ) poniesie konsekwencje swojego postępowania? On sobie solennie zapracował na to, co ma. On sam samodzielnie. Nigdy nie czuj się odpowiedzialna za dorosłego człowieka, jedynie za swoje niepełnoletnie dziecko. Bo NAPRAWDĘ nie masz żadnego wpływu na to zrobi drugi człowiek, choćby nawet próbował ci to wmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneull❤️ Czytam co napisalas i juz od razu jestem mocniejsza, pewniejsza i jeszcze sie ciesze do ekranu jak glupi do sera;-)Masz jak zwykle absolutna racje i nie mam zamiaru sie sprzedawac tanio wiecej, ani teraz ani w przyszlosci. Ginger❤️ Mialam na mysli odpowiedzialnosc nie za to,ze on poniesie kare...Mialam na mysli odpowiedzialnosc hmmm za to,zeby nie stracic pracy, bo no wiesz, ciemna dooopa i to bardzo szybko, odpowiedzialnosc za rachunki pozstale po m, odpowiedzialnosc za dobre samopoczucie dziecka, ktore sie duzo w zyciu naogladalo, odpowiedzialnosc za to,zeby pies byl wyprowadzony i najedzony...Rozumiesz, to,ze jak z czyms nawale, to moze byc ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@buszujaca - zacytuje: "...Mialam na mysli odpowiedzialnosc hmmm za to,zeby nie stracic pracy, bo no wiesz, ciemna dooopa i to bardzo szybko, odpowiedzialnosc za rachunki pozstale po m, odpowiedzialnosc za dobre samopoczucie dziecka, ktore sie duzo w zyciu naogladalo, odpowiedzialnosc za to,zeby pies byl wyprowadzony i najedzony...Rozumiesz, to,ze jak z czyms nawale, to moze byc ciezko." To pomysl tak, patrzac na te liste: ledwie daje sobie rady, robie bokami zeby wszystko gralo, czesc tej odpowiedzialnosci powinien poniesc toksyk (bo to tez jego dlugi a Ty splacasz, czyli jest nie fair); ale ja sie staram i nie jest mi lekko - i co, mam sobie dodatkowy bagaz zafundowac? Partner powinien WSPIERAC a nie dokladac ciezaru. A te nasze ancymonki uwieszaja sie na nas i maja w doopie ze i bez nich mamy huk roboty i obowiazkow. Kiedys wlasnie to zrozumialam. Ze wiekszosc powaznych partnerow w moim zyciu nie wspierala, nie pomagala - a jak w zwiazku nie ma pomocy to obowiazki spadaja na jedna strone. I to juz nie jest zwiazek tylko pasozytnictwo. Buszujaca - trzymaj sie i nie tylko w slowach ale i w czynach, OK?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneillenku moja ❤️ Obiecuje sie trzymac. Odwrotu nie ma.Moj syn by mi tego nie wybaczyl. Jesli zawroce, nastepnym razem bedzie jeszcze gorzej. Jesli odpuszcze, on bedzie wiedzial,ze jest bezkarny. Dokladnie. Ale mi dzis doyebalo, bardzo przepraszam za brzydkie slownictwo... Pomoglas mi i Ginger tez.Jeszcze raz dziekuje. Teraz juz jakis czas temu przywleklam sie z pracy, mlody sie polozyl, upal u nas straszny...Troche mi odpuszcza. Jak ja juz mam dosyc bycia taka cholerna ofiara...Tak juz bardzo pragne zamknac drzwi po tym co bylo i ZYC. Te wszystkie lata zabawy w pieklo, niebo, zwichrowaly moj umysl na tyle, ze od wczoraj mialam poczucie paniki i TESKNOTY za kolesiem, ktory mnie okladal . Juz nawet zaczelam myslec, ze fakt, bil, ale czasem BYL DOBRY;-)Jakbym to powiedziala mojej matce, to nie odzywalaby sie do mnie przez miesiac...jakbym jej opowiedziala, ze czasem rozpalal grilla wieczorem i gadal ludzkim glosem, a teraz patrze jak sasiedzi sie smieja i caluja przy grillu, to uciekam.Oczywiscie, ja juz wiem, ze zasadnicza roznica polega na tym,ze sasiad sasiadke szanuje, nie cpa, nie bije jej i uczciwie pracuje...heh, taki sarkazm... Tak wiec Oneill, nie mam wyboru. Tym razem juz naprawde nie mam. Rozmawialam w tym tygodniu z Paolka, wiesz? Tak dlugo i tak pogodnie. I tak sie strasznie ucieszylam, ze jest szczesliwa, ze wszystko sie poukladalo...Mozna. Oneill, nie gniewaj sie na mnie, bo ja wiem, ze kilka razy juz zataczalam kolo, ale Ty wiesz jak ciezko, Ty rozumiesz, bo tez nie jestes w Polsce.Im dluzej o tym wszystkim mysle, tym bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze to jest powazna choroba majaca jeden schemat, a z ktorej uwolnienie zalezy od determinacji i zgody na chwilowe! mocne cierpienie. Pozdrawiam jeszcze raz bardzo cieplo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@buszujaca - wiem jak jest, dlatego wiem tez, jak bardzo trzeba w takich chwilach dopingu, czasem przypomnienia oczywistych rzeczy... Ja sie uwolnilam calkowicie i ostatecznie, ale nie bylo latwo. Moze po to, by pamietac i nie wpakowac sie ponownie w lajno? Mnie zwiazki przeszly dokumentnie, ani za nikim nie tesknie, ani mi nie brakuje bo czego? To co znam nie bylo dobre, a to czego nie znam - nie znam wiec nie wiem co oznacza. Bylam przez chwile na ortalu randkowym ale skonczylo sie na wymianie jakichs maili. Nudzi mnie to. Jakos nie mam ochoty ani pisac, ani sie otwierac - moze to nie moj czas. Poza tym juz pisalam ze mam dosc trudna sytuacje osobista i ze zwyklej ludzkiej uczciwosci nie chce kogos w to wciagac, bo jesli partner to bede wymagala pomocy - i kolo sie zamyka. Przyzwyczailam sie ze jestem sama i ze nikt mi nie truje, ze nikomu nie przeszkadza jak np stepper skrzypi albo okno na osciez otwarte. U nas tez piekna pogoda a dzisiaj zaczyna sie trzydniowy festiwal sera, moze sie wybiore... Sporo teraz zasuwam w ogrodku, chce sobie go fajnie urzadzic - tak po swojemu, zeby mozna bylo usiasc i zrelaksowac sie w malej oazie za domem. Front tez troche "poprawiam" i juz jest kolorowiej. zaczely kwitnac petunie i gazanie. Nie mam jeszcze konkretnego planu jak ten ogrodek urzadze, wciaz nad tym mysle dlatego na razie nic nie robimy. Ale chyba juz mam odlegly szkic na mysli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodo żywa skamienielina
Gingerbread new Bez względu na to czy rodzice byli bardziej "ofiarami" życia czy bardziej "katami" życia, to wcale nie oznacza że ich potomstwo ma mieć takie same skłonności, czy jest skazane dożywotnio na podobny zestaw reakcji. To co ich (rodziców )dosięgneło, też ma jakieś tam wytłumaczenie. Ważne jednak jest, żeby odcinać się emocjonalnie od rodziców... Jeśli się uda, to można zachować uczucia do nich, jeśli to jest zbyt trudne, to i je odciąć. Wrócą gdy przyjdzie na to czas. Uważam, że tego typu puzle (o czym wspomniałas), wskakujace na swoje miejsce likwidują własne wyobrażenia o sobie, te fałszywe wyobrażenia. Że coś jest mną a tak naprawdę przyszło z zewnątrz. Im bardziej odkryje się tajemnicę uwarunkowań własnych rodziców, tym łatwiej odnaleźć własne JA wolne od współzależności nabytej w trakcie wychowania. :) Proces akceptacji siebie i wybaczania sobie, może przebiegać w sposób bezwarunkowy lub na początku może być warunkowany zdobywaną wiedza na temat siebie i innych. Ważne to tolerować każda drogę (bo można z niej korzystać naprzemiennie) i wynieść z niej to co jest ważne dla wlasnego poczucia bycia wolnym od przeszlosci :) ...i szczęśliwym w tu i teraz z samym sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie się podoba " wiersz" który tu wysłałam i wiersz który wysłała nam Maja. Nawet się popłakałam czytając. A teraz " coś " innego : Czy kocham samą siebie? Miłość własna jest podstawą szczęścia, radości życia, niezależności i rozwoju. Jest też warunkiem koniecznym dojrzałej miłości do partnera. Kobiety, które „kochają za bardzo o tym zapominają. Sprawdź, na ile Ty kochasz samą siebie. Na każde pytanie odpowiedz TAK lub NIE. 1. Czy odczuwasz dyskomfort, widząc kobiety, które uważasz za ładniejsze od siebie? 2. Czy często opanowuje Cię poczucie niepohamowanej zazdrości o Twojego partnera? 3. Czy często przepraszasz za swoje zachowanie? 4. Czy irytujesz się, gdy ktoś Cię krytykuje? 5. Czy boisz się podejmowania ryzyka zmian? 6. Czy nie znosisz być sama w domu? 7. Czy przedkładasz robienie przyjemności innym nad zrobieniem czegoś dla przyjemności własnej? 8. Czy masz poczucie, że nie panujesz nad własnym życiem? 9. Czy bardzo Cię boli, gdy partner, czy Twoja rodzina ocenia Cię negatywnie? 10. Czy potrafisz powiedzieć partnerowi „Kocham cię bez oczekiwania na odpowiedź „Ja ciebie też? 11. Czy zwykle podejrzewasz wyrachowanie, jeśli ktoś prawi Ci komplement? 12. Czy palisz papierosy? 13. Czy zdarza Ci się nadużywać alkoholu? 14. Czy ciągle brakuje Ci czasu na regularną aktywność fizyczną? 15. Czy często przypisujesz swoje osiągnięcia innym? 16. Czy obwiniasz innych za niepowodzenia w swoim życiu? 17. Czy uważasz, że hobby jest stratą czasu? 18. Czy masz poczucie, że nie zasługujesz na miłość? 19. Czy bardzo Ci zależy na opinii innych? 20. Czy uważasz, że kobiety, które zbytnio dbają o swój wygląd zewnętrzny są próżne i nic niewarte? 21. Czy w towarzystwie raczej rzadko się odzywasz? 22. Czy masz problemy z nawiązywaniem nowych kontaktów? 23. Czy często inni ludzie swoimi wypowiedziami doprowadzają do tego, że czujesz się winna? 24. Czy często użalasz się nad swoim losem? Jeśli odpowiedziałaś TAK na choć jedno z podanych wyżej zdań, musisz jeszcze trochę popracować nad pokochaniem siebie. Jeśli odpowiedzi TAK jest powyżej sześciu, to Twoja miłość własna wyraźnie szwankuje. Ponad dwanaście odpowiedzi TAK oznacza, że nie kochasz siebie wcale. Nauczenie się miłości własnej to jedno z podstawowych zadań kobiety uzależnionej od mężczyzny, która chce wyjść z nałogu. Nie jest ono łatwe, biorąc pod uwagę, że przeniosła ona taki schemat miłości z dzieciństwa, w którym "kochanie siebie" uważane było za egoizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...zzz
Mozna dyskutowac na temat zawartosci wiersza czy jakiegokowiel innego tekstu, lecz robienie daleko idacych wycieczek osobistych, i wyciaganie wnioskow, jakoby ktos jest nieszczesliwy, bo wspomnial o smierci jest zwyczajnie smieszne (wypowiedz >pamieci wybiorczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...zzz
I jest brakiem szacunku do rozmowcy. Smierc jest cyklem zycia, akceptujac ja z szacunkiem, mozna spokojnie zyc, bez podswiadomego strachu przed nieodwolalnym. A mozna tez wyprzec jej obecnosc, i tez cieszyc sie codziennoscia. Co jest lepsze? To co komu pasuje :D Siodemka doznala wielu krzywd, i wlasnie one pozwalaja jej ze spokojem zaglebic sie w tematy tzw.trudne czy niewygodne. Nie wystepuje tu jako adwokat ;) staram sie tylko czytac ze zrozumieniem jej wypowiedzi, bez kierowania sie wyobrazeniami. ... Osobiscie taki wiersz pobudza mnie do refleksji czy samoobserwacji - jak gleboko siega moja akceptacja aspektu smierci. Szacunek do niej i dystans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemka, jak wszyscy wiedza, jest wspaniala, ciepla i dobra osoba - i to jest oczywiste. Mimo tych wszystkich zlych doswiadczen pozostalo w niej owo dobro i zyczliwosc, wrazliwosc, serdecznosc, otwartosc na ludzi. Bardzo ja za to cenie jako Czlowieka. ❤️ Co oczywiscie nie znaczy, ze musze sie z nia we wszystkim zgadzac, szacunek i lubienie nie wyklucza roznicy pogladow i zdan. 31 maja jest u nas referendum i wielu moich dobrych znajomych bedzie (z przekonania) glosowac inaczej, niz ja. To co - mam ich przestac lubic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Przepraszam,ze nie wlaczam sie do dyskusji, ze namolnie pisze o swoich uczuciach...ale jestescie jedynymi osobami ktorym moge to opowiadac. A czuje bol, i bardzo chce sie od tego uwolnic. Wczoraj spedzilam taki fajny wieczor, gadalismy z mlodym, smialismy sie. Dzis sie cieszylam, bo brat m. ze swoja dziewczyna zaprosili mnie na kolacje do knajpki...fajnie sie spotkac, pogadac, pocieszyc oko ludzkim szczesciem...no i ten brat zadzwonil potwierdzic, ze dzis o 18 sratata i na koniec powiedzial, ze widzial dzis m. w parku jak sie opalal z jakas dziewczyna...tak wiec, Oneill chyba wczoraj przepowiedzialas, zebym go oddala do holubienia jakiejs mniej zmeczonej i bardziej optymistycznej...No ok, ale boli ....jeszcze miesiac temu tak plakal, ze za taka milosc on gotowy jest umrzec...szybko poszlo...jak w telenoweli. Bleeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Buszujaca - boli. Bedzie bolalo jeszcze jakis czas. Glownie dlatego, ze Twoj toksyk (jak kazdy toksyk zreszta) zajmowal w Twoim zyciu wiele miejsca. Zbyt wiele. I teraz te maoe zycia trzeba od nowa przerysowac. Z jednej strony jest ogromna ulga, spokoj, powraca poczucie bezpieczenstwa, z wolna znika lek - ale jest tez sporo pustego miejsca. I dlatego wracaja "dobre" chwile w pamieci. W takich momentach dobrze miec na poidoredziu jakis "przypominacz" - nagranie z dyktafonu jak sie awanturuje i pluje, wyzywa albo cos podobnie przekonujacego. Lub tez wrocic do lektury naszego topiku gdzie opisywalas swoje pieklo. To sa FAKTY i one pomagaja uleczyc te tesknote - za czym? Bo nie za tym czlowiekiem... On sie szybciutko pocieszy bo chetnych na slodkie slowka nie brakuje, nakreci bajery jaka to jest eks zla kobieta byla i juz ma nastepna chetna do owiniecia sobie wokol palca. Pomysl tak - niech sie inna meczy skoro go wybierze. Ja mam juz spokoj. I doswiadczenie. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill 🌼 Nie wiedziałam że tak mnie postrzegasz...dziękuję... :-) chciałabym więcej o tym napisać ale teraz po prostu nie potrafię... Czy ja jestem dobra? nie wiem tego... I racja,nie musimy się zgadzać we wszystkim,każdy ma prawo do swojego zdania/opinii. Dzisiaj wzięłam się za mycie okien, i to dwa za jednym zamachem. Potem zrobiłam sernik.To dopiero chyba 5 raz.Jest bardzo łatwy do zrobienia i nie wychodzi drogo.Tak bardzo się cieszę kiedy go przyrządzam. W domu zawsze słyszałam, tego nie rób, to ci się nie uda, a tego lepiej nie rób, a po co to chcesz robić? a te kluski to ci żle wyjdą... masakra. Nikomu nie życzę przez coś takiego przechodzić... Dzisiaj tak fajnie jest w domku, cieszę się tym dniem, i czasami ( już rzadziej ) wraca coś takiego , jakby ktoś lub coś za chwilę miał mi to zepsuć,odebrać,zniszczyć... i po chwili to mija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
buszująca 🌼 I kit mu w oko.Casanova. Ty zajmuj się tylko sobą i dzieckiem.🌼 Wiem że boli.Wiem i znam ten ból.I pustkę. Ale coś na pocieszenie: ten ból nie będzie trwał wiecznie!! Z każdym nowym dniem wzmocnisz się i będziesz przybliżać do siebie coraz bardziej.To super że się nie zamykasz w czterech ścianach, tylko wychodzisz,to bardzo dobrze. :-) Przyjdzie czas że już nic o nim nie będziesz chciała wiedzieć ani czytać podrzucanych jego listów... Przypominaj sobie to co najgorszego ci zrobił i jak cię żle traktował. Przypomnij sobie jak wtedy cierpiałaś i jak bardzo cię to bolało. Jak bardzo tym zachowaniem odbierał ci godność. Będzie dobrze buszująca. Odnajdziesz siebie i swoją radość życia. Tylko takich jak ten "twój" koniecznie delete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaśmiece Wam troszki
bo juz mi głupio ex faceta tak molestwac,bo mu wysylam swoje przemyslenia a'propos kolezanki która jest w bardzo ciezkiej sytacji zyciowej,wiele zresztą przeglądajc ten top sutacji tu opisywanych jest mi znane z jej zycia jest czułą,troskliwą partnerką,która zarabia na dom,włąsciwie go utrzymuje,dba o wszystko,gotuje,sprzata,taszczy siaty,a pan i władca siedzi na rencie i robi nic tzn robi,na kazdym kroku ją poniża,do tego śledzi i wlasciwie ona jakby nie istnieje nie moze nic,w tv ogląda sie to co on uwaza za stosowne.muzyki posłuchac sobie nie moze,a jesli juz,to zaraz kasuje ją za taki podły gust muzyczny zyje czy razej wegetuje przemieszczajac sie po mieszkaniu ktore jest wiezieniem,i moze isc do sklepu,i do pracy, nigdy sie nie przyznala ale udziela jej kasę,a z jej pensji płacone jest mieszkanie ,opłaty i wszystkom,nawet jakies kredyty jak cos próbowała zmienic,to totalne awantury,albo straszenie ze on wychodzi sobie odebrac zycie no ja bym nie zatrzymywała,bo to wygląda dzuo gorzej niz potrafie opisac a sytuacje na ostrzu noza juz mi domalowały siwych włosów nadto wiec odsunęlam sie od tego trochę,nie wiem czy dobrze zrobilam,ale powiedziałam ze jej pomoge jak sie wyprowadzi,pomogę finansowo jak bedzie trzeba,ale ja nie moge stac na lini ognia,bo ten mezczyzna jest szalony i ja bede miala problemy,pierwsza zona porzucając dziecko uciekła za granicę bez śladu własciwie. czekam na jej ruch,prosiłam zeby o tej sytaucji powiedziała swojej mamie,minęlo trochę miesiecy,noby to zrobiła i tez ma zapewnioną pomoc. więc czekam co dalej i jak bede mogła pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...zzz
Oneill :) Pewnie, że nie trzeba się zgadzać we wszystkim. Czy mieć identyczne zdanie. Wyraziłas swoją opinię, w moim odbiorze to jest ok. Ocena krytykującą, o której wspomniałam miała znamiona blokowania. To nie jest ok. A najbardziej świadczy o braku dystansu w poście, do którego się odniosłam. Drobiazg taki. Warto jednak te niuanse dostrzegać w ludzkich zachowaniach. W realu tego typu uważność chroni przed popadaniem w niewłaściwe relacje. Zauważone wcześnie, chronią przed zbędnymi inwestycjami emocjonalno-uczuciowymi. Czesto też finansowymi. :) Lepiej zapobiegać niż leczyć :) Można być wolnym od przeszłości, można być zorientowanym na drugiego człowieka, ale nie można zapominać, że jest nadal wielu, bardzo wielu ludzi, którzy takiej drogi nie przeszli. I mogą zapragnąć ściągnąć drugiego cytowieka w dół. Może nawet bez rezultatu. Lub na krótko. Może nawet jest to doświadczenie, ktore wzmacnia. Przytomność jednak chroni przed powtarzaniem tych błędów wiecej niż X razy. (nie kieruję swoich wniosków do Twojej osoby :) tak przy okazji się wygadałam :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...zzz
zaśmiece Wam troszki Jeśli znasz wątek przemocy i wspoluzaleznienia to wiesz, że wyprowadzenie osoby z takiego zwiazku jest bardzo skomplikowane. Sama to opisujesz w kontekście koleżanki. To dobrze, że się trochę zdystansnowalas. Dobrze dla Ciebie i być może dla niej. Jasno określiłaś swoją pomoc, jakiej możesz jej udzielić. To naprawdę bardzo wiele! Choć jak widać finansowo ona radzi sobie dobrze, problem leży w tym, żeby zobaczyła, że daje się wykorzystywać. I czy ona chce to zmienić. Czy tylko Ty chcesz ją "uratować". Bo to dwie różne rzeczy. Ty nie możesz chcieć za nią. Czekaj. I miej nadzieję. Czasami nie można więcej zrobić, niż być obok. A i to potrafi wyczerpać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill, Siodemko🌼 Jestescie niezawodne❤️. Czytam co napisalyscie po kilka razy, kazde slowo...Rozumiem, boli, ma bolec, ale tak nie bedzie wiecznie. Co do przypominania sobie o strasznych chwilach...mam w telefonie kilka nagran, jego wystapien,wrzaskow , potoku przeklenstw. Kiedys to nagralam, bo wydawalo mi sie, ze moze byc to jakis dowod na policji, albo w sadzie...nawet nie mam sily tym sie katowac. Dla mnie jest najgorsze cos takiego. Przez 9 miesiecy, kiedy on nie pracowal, ja ciagle mialam nadzieje, ze on pewnego dnia sie obudzi z letrgu, ze jest agresywny, chamski, ale ze gdzies tam w srodku, on naprawde rozumie, co sie dzieje, widzi jak bardzo ciezko pracuje i ze jak znajdzie prace to mi pomoze, nie wiem, z wdziecznosci, ze ja mu pomagalam, z poczucia obowiazku za rachunki, z faktu bycia w jakis sposob odpowiedzialny. I potem jak mnie oszukal, poszedl pracowac nocami na dyskoteke, to dopiero dal czadu.To nie zadzialolo jak myslalam, tylko w odwrotna strone. Poczul sie wielkim macho. Nocny klub, pieniazki, narkotyki, ktore konfiskowal ludziom, mogl sobie zabierac, napakowani kolesie i pijane laski. Po tak dlugim czasie kiedy mu pomagalam, normalnie go utrzymywalam, on mi powiedzial, ze teraz on ma prace, ja mam sie odpier....gdzie on chodzi, o ktorej wraca i z kim sie zadaje a pieniazki to jego sprawa i nie zamierza nadal dokladac do utrzymania domu. No wiec, ja pozyczalam brakujaca sume na czynsz od jego brata, on bez skrepowania czyscil lodowke, po czym np. otwieram po nim komputer, a on wlasnie zamowil sobie na ebayu nowa kurtke, albo cos tam. Ja plakalam,ze musze isc psa zaszczepic i nie mam tych 60 funtow, a on jechal do kumpeli po kolejny worek jarania...Po tak dlugim czasie, kiedy bez przerwy mnie kontrolowal, dzwonil do mnie do pracy itd, powiedzial mi; no co, jestem wolnym czlowiekiem, moge robic co chce, jak zechce to bede cpal, jak zechce to pojde sobie z Murzynka i co mi zrobisz...No wiec, najgorsze jest dla mnie jak sobie przypomne to uczucie, ktore mi towarzyszylo wtedy...takiej bezsilnosci, tego,ze on mnie tak okropnie oszukal, wykorzystal moja naiwnosc, ze jest np. 4 w nocy, on wrocil wlasnie do domu i zaraz sie polozy obok mnie w lozku, a ja sie go boje, nie ufam mu...i nic nie moge zrobic, moge najwyzej polozyc sie obok psa na ziemi, ale i to nie bardzo, bo bede rano zmeczona, a do pracy trzeba isc...Okropne, ohydne uczucie podchodzace pod gardlo. Trzeba zyc. Mam juz od pewnego czasu takie przeswiadczenie, zupelnie nie wiem dlaczego, ze to jest moj ostatni moment na zrobienie czegos ze soba. Ze od tego co teraz zrobie zalezy cala przyszlosc mojego dziecka i moja. Albo zmobilizuje wszystkie sily i stane sie zdrowym czlowiekiem, albo do kona zycia pozstane przetracona, smutna, samotna i zgorzkniala, czego bardzo, bardzo nie chce. Zycze Wam slonecznego i pieknego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca ❤️ Ciężki kawałek chleba masz do przełkniecia z samą sobą. Najważniejsze, że wciąż wprowadzasz obserwatora w siebie. Że mimo trudności i bólu znajdujesz dystans, z którego możesz siebie obserwować. A z tymi naganiami...może warto wysłuchać, choć kawałka. Jeśli bólowi zadasz ból, to jest realna szansa na kolejny wgląd we własne mozliwosci zmierzenia się z samą sobą. To jest troche jak minus i minus daje PLUS. Ból+ból, przybliża świadomość, że to już koniec bólu. Nie wiem czy jestes na to gotowa. W każdym bądź razie jeśli nie dziś, to miej na względzie takie doświadczenie z samą sobą. Dobrze gdyby ktoś Tobie życzliwy mógł być przy Tobie podczas tego typu konfrontacji. A może na spacerze z psem, w lesie? Natura łagodzi, a obecność żywego stworzenie troche ukoi. 🌻 Ps. M. to naprawdę skrajnie zaburzony osobnik, nie masz najmniejszego powodu żeby odczuwać poczucie winny lub odpowiedzialnosc za swoją decyzyję o odcięciu się od niego. W tej relacji nie jestes mu nic winna. W zasadzie on wzbudzał w Tobie instynkt matkowania mu. Nakręcał ten aspekt do granic Twojej wytrzymałości. Nie byl ani trochę mężczyzną, tylko dużym chłopcem z wieloma wypaczeniami rzeczywistosci. Daj sobie czas, wylecz swoje serce i dusze. Bądź matka dla dziecka i kobieta dla mezczyzny. A właściwy mężczyzna sam się pojawi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewcia❤️ Dziekuje za madre slowa. bol+ bol= koniec bolu....bardzo to moze byc prawdziwe... Sprobuje spokojnie, wieczorem posluchac jednak tych nagran. A Ciebie przytulam i zycze pieknego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszujaca,Dziewczyny 🌻 ❤️ Gdy czytam te Wasze posty z opisem,jak to Wasze zycie wygladalo,czy wyglada,przeraza mnie ogrom bólu,jaki pozwolilyscie sobie zadawac. Patrzac sie na to z innej strony,Wy po prostu pozwalalyscie byc tym facetom soba.Oni bedac soba,po prostu Was bardzo krzywdzili. Cos mi chodzi po glowie w zwiazku z tymi Waszymi opisami,ale jeszcze nie zlapalam tej mysli. Ide sprzatac,moze mi sie ta mysl skrystalizuje. Na razie powiem tylko,ze bardzo Wam wspólczuje,ze uwazam,iz jestescie mocniejsze,niz sie Wam wydaje,ze jestescie na pewno duzo bardziej swiadome od nich,tych facetow.Na pewno sobie poradzicie ze soba,na pewno odnajdziecie w sobie szczescie,spokój i miłosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca Bądź uważna przy takiej konfrontacji. I bardzo dla siebie współczująca. Na początku możesz poczuć się zdecydowanie gorzej. Jedna z dziewczyn, kiedys opisała mi sposób na taka konfrontację z wlasnymi emocjami. Chodzi o to, żeby wyznaczyć sobie czas. Np.zapalić świeczkę (raczej krótką, żeby się za dlugo nie paliła), gdy ona zgaśnie to jest sygnał, że doświadczanie siebie dobiegło końca. Może to być cokolwiek. Np.włączyć swoją ulubioną płytę. Jej zakończenie oznacza koniec seansu. A w tym czasie można płakać, wyrzekać, wyrzucać zlosc i co tam jeszcze się trafi. To taki rodzaj oczyszczenia wewnętrzego, mając przy tym kontrolę nad tym procesem. Jeśli zajdzie potrzeba, to można powtórzyć, tyle razy ile uzna się za stosowne. Ale trzeba robic przerwy. Kilku dniowe. I obserwować siebie. Wzajemnie życzę słonecznego i spokojnego dnia. Dziekuje 🌻 Będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie boisz się utraty jakiejś osoby tylko boisz się zaakceptować rzeczywistość bez tej osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Golden Age
Cześć dziewczyny jestem nowa na forum. Niedawno zakończyłam toksyczny związek. Zdobyłam się na ten krok dość późno. Jednak inaczej wykończyłabym się zdrowotnie. jestem strasznie rozbita psychicznie. wiem,że na 100% do niego nie wrócę. jednak kontakt mamy.każdy sms od niego to stres. Jak wrócić do normalności po paru latach niby miłości- boję się,że zawsze będzie towarzyszył mi strach przed mężczyznami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weszłam tu przez przypadek
choc wiem, że ich nie ma :-) dziękuje za te słowa> Wg mnie są warte wklejania ich na każdej stronie tego tematu: [zgłoś do usunięcia] Dodo żywa skamienielina Kobieta potrzebuje mieć w sobie zdrową miłość do siebie, nie tą przychodzącą od mezczyzny. Po za tym miłość nie przychodzi od mężczyzny, mężczyzna odpowiada na miłość kobiety. Miłość łącząca z mężczyzną jest wypadkową własnej miłości i zrównoważenia w mężczyźnie. Własna miłość nie przyjmie mezczyzny, który będzie agresorem lub życiową fujarą czy jakąś mieszanką w/w cech. A jeśli taka pomyłka się zdarzy, to zakończenie takiego zwiazku nastąpi szybko i obejdzie się bez nadmiernych frustracji po obu stronach. Z prostego powodu, relacja nie wyjdzie poza początkową fascynację. Sprawdzone Każdemu wg potrzeb, jeśli potrzeby są kierowane oczekiwaniami, że związek będzie ratunkiem, czy wypełni własne braki, to zaczyna się koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×